2005-11-22 Wisła Kraków - Cracovia 3:0
|
Orange Ekstraklasa , 4 kolejka Kraków, wtorek, 22 listopada 2005, 18:30
(1:0)
|
|
Skład: Majdan Baszczyński Kłos Stolarczyk Dudka Błaszczykowski Sobolewski Cantoro (68' Baretto) Piotr Brożek (76' Paulista) Paweł Brożek (82' Kryszałowicz) Kuźba |
Sędzia: Krzysztof Słupik z Tarnowa
|
Skład: Cabaj Radwański Skrzyński Karwan Wacek Bojarski Giza Baran Pawlusiński (57' Nowak) Bania (60' Szczoczarz) Moskała (80' Joao Paulo) |
(przełożony z 20-21 VIII)
Zapowiedź meczu
Przegląd Sportowy
Od meczu z Cracovią i niedzielnego z Legią zależy przyszłość tej drużyny. Jeśli wiślacy przegrają oba spotkania, to dojdzie do wielkiej rewolucji. Kontrakty piłkarzy na pewno będą zweryfikowane. - Wierzę w przełom - mówi trener Tomasz Kulawik.
Wiślacy nie mają nawet czasu, aby dojść do siebie po niepowodzeniach. Kluczowa może okazać się rozmowa, którą w sobotni wieczór w Gdyni odbyli piłkarze ze sztabem szkoleniowym. - Powiedzieliśmy sobie parę mocniejszych słów: doszliśmy wspólnie do wniosku, że w drugiej połowie meczu z Arką przestaliśmy być drużyną - wyjawia trener Tomasz Kulawik. - Na boisko wyszły osoby, które chciały sobie pograć w piłkę, a nie było kolektywu.
Wcześniej, w telewizyjnym wywiadzie, kapitan Marcin Baszczyński, szukał przyczyn porażki: - Może brakuje nam twardej ręki - przypuszczał.
- Nie miałem o to do niego pretensji - zapewnia Kulawik, kilka lat temu kolega Baszczyńskiego z zespołu. - Miał prawo do takiej opinii, ale ja uważam, że wprowadziłem dyscyplinę i staram się konsekwentnie ją realizować.
Większy rygor
Kulawik i współpracujący z nim Kazimierz Moskal są jednak w pewnym sensie zakładnikami własnej przeszłości. Wszyscy znają ich jako ludzi miłych, sympatycznych, uprzejmych, uśmiechniętych. Potrafiliby być twardzi i ostrzy w decyzjach, tylko - czy takie zachowania będą brane poważnie. - Jestem innego zdania - protestuje szkoleniowiec. - Uważam, że najważniejsza jest lojalność wobec chłopaków. Przykład? Nikola Mijailović nie chciał podporządkować się wewnątrz drużynowym ustaleniom i przesunąłem go za to do rezerw. Później dzwonił, przepraszał, chciał wrócić, ale nie zgodziłem się, bo byłoby to nieuczciwe wobec pozostałych piłkarzy.
Ciekawie podsumowuje temat jeden z najmłodszych w kadrze, Paweł Brożek. - U Tomka Kulawika rygor jest większy niż u Jerzego Engela - twierdzi 22- -letni napastnik. - Trener nie zawsze jest winny takiej sytuacji, wiele zależy od zawodników.
- W minionych tygodniach było w klubie trochę zamieszania - dodaje Marcin Kuźba. - Zwalniano trenera, przyjmowano innego, z czego nie wyszło. Każdy czekał na decyzje, nie był pewny przyszłości. Teraz wiemy, że trenerem jest Tomasz Kulawik, musimy wziąć się w garść i zagrać dużo lepiej. Stać nas na to.
Napastnicy zbyt spięci
W ostatnich pięciu meczach ligowych Wisła straciła dziesięć punktów. Aby poprawić tę statystykę konieczna jest przede wszystkim lepsza skuteczność. Wśród głównych przyczyn seryjnego marnowania sytuacji Kulawik wymienia kłopoty z koncentracją. - Nie może być tak, że po błędzie obrońcy rywali piłka w polu karnym spada pod nogi naszemu zawodnikowi, a on nie jest na to przygotowany - opisuje trener.
- Dużo się zastanawiam nad własną nieskutecznością - przyznaje Paweł Brożek. - Myślę jednak, że jestem właśnie za bardzo skoncentrowany, spięty. Przy większym spokoju zacznie wpadać. Tak było w spotkaniu z Lechem: poczułem luz i strzeliłem dwie bramki.
- Czasami trudno określić przyczyny - uzupełnia Kuźba. - Trzeba po prostu starać się i wierzyć w przełamanie, które może przyjść w każdej chwili.
Bliźniacy razem
Dzisiaj o tyle będzie trudniej o przełamanie, że nie będą mogli wystąpić kontuzjowani Arkadiusz Głowacki (naderwanie mięśnia czworogłowego wykluczy go do końca rundy) i Marek Zieńczuk (jest szansa, że wyleczy uraz do meczu z Legią). Tego drugiego zastąpi najprawdopodobniej Piotr Brożek, który dotąd grywał najwyżej po kilkanaście minut. - Czuję się bardzo dobrze fizycznie i mogę wytrzymać 90 minut - deklaruje Piotrek, po którego podaniach brat bliźniak Paweł zdobył mnóstwo bramek. - Będzie dostawał ode mnie dobre piłki i na pewno coś strzeli. Żartuję sobie z niego czasem, że tak pudłuje, ale myślę, że w tym meczu się przełamie. Niezależnie, kto mu poda.
Piotrek nie boi się obciążenia psychicznego, choć czeka go trudna próba w czasie kiepskiej passy zespołu. - Dwa lata temu przegraliśmy z Legią 1:4 w Warszawie i trener Kasperczak nieoczekiwanie wystawił mnie przeciwko Groclinowi, który był na fali. Wypadłem całkiem dobrze. Poza tym za czasów juniorskich zawsze wygrywałem z Cracovią i myślę, że teraz też tak będzie.Źródło: Przegląd Sportowy 22 listopada 2005
Dziennik Polski
To przyspieszenie zajęć zasugerował zarząd klubu w trosce o lepszą mobilizację zespołu przed derbami Krakowa. Temu miała też służyć niedzielna rozmowa p.o. prezesa zarządu Andrzeja Basia z trenerami i zawodnikami. Wczorajsze zajęcia odbyły się na lekko przyprószonym śniegiem boisku treningowym, w znacznie lepszych warunkach - na podgrzewanej murawie - będą walczyć dziś o punkty.
W trakcie krótkiej, kontrolnej gry piłkarze nie oszczędzali się wzajemnie. Widać było sporo agresji, zdecydowania w pojedynkach. Złość po porażce 0-1 z Arką Gdynia ma wyzwolić pozytywne reakcje. Nie ćwiczyli z kolegami Arkadiusz Głowacki i Marek Zieńczuk. Kontuzje wyeliminowały ich z udziału nie tylko w derbach.
- Arek, ma naderwany mięsień czterogłowy, do końca rundy nie pojawi się już na boisku, a Marek ma lekkie naderwanie na mięśniu prostym czterogłowego, ale jego postaramy się postawić na nogi może już na mecz z Legią - powiedział lekarz Wisły, Mariusz Urban. Optymizmu doktora nie podziela jednak lewoskrzydłowy. W tych trudnych dla siebie chwilach Arkadiusz Głowacki starał się natomiast żartować: - Nie ma gdzie oglądać meczu w telewizji, przyjdę więc na stadion. Wejdę do szatni i postaram się dodać kolegom otuchy.
Głowackiego na pewno zastąpi Maciej Stolarczyk, miejsce Zieńczuka zajmie Piotr Brożek albo Jean Paulista - to najpoważniejsi kandydaci. Spodziewać się należy bardziej zdecydowanych interwencji Radosława Sobolewskiego, który w Gdyni unikał ostrych starć w obawie, by nie dostać czwartej żółtej kartki, wykluczającej go z występu przeciwko Cracovii. Za to Stolarczyk ostro walczył w sobotę z Grzegorzem Nicińskim i takiej właśnie postawy wszystkich zawodników spodziewa się trener Tomasz Kulawik. Szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” nie ma wątpliwości, że dzisiejsze spotkanie będzie przede wszystkim meczem walki. Uczula podopiecznych na stałe fragmenty gry Cracovii. Nie przejmuje się zapowiedziami rywali, że chcą dziś wygrać, bo uważa, że to jego zespół sięgnie po zwycięstwo. Wiele zależeć będzie od dyspozycji napastników.
- W Gdyni dużo biegałem, ale nie mogłem wypracować sobie dogodnej sytuacji - żalił się Marcin Kuźba. - Miałem trochę pretensji do Kuby Błaszczykowskiego, że zdecydował się na strzał, a nie podał do mnie. Byłem naprawdę dobrze ustawiony. Chciałbym wreszcie złapać rytm i zdobywać bramki w kolejnych meczach, a nie co drugie czy trzecie spotkanie.
Dziennik Polski
Wczoraj przed treningiem piłkarze Cracovii złożyli życzenia prezesowi Januszowi Filipiakowi, który miał imieniny. Prezes otrzymał bukiet kwiatów. - Piłkarze zapewnili mnie, że zostawią na boisku sporo zdrowia. Pytany - czy będą w razie zwycięstwa dodatkowe premie, Filipiak odpowiedział: - Nie, zawodnicy wiedzą, że będą premie, ale za wysokie miejsce po zakończeniu rozgrywek. Przy każdej okazji przypominam piłkarzom, że grają dla siebie, dla swojej sławy, dla lepszych kontraktów.
Wczorajszy trening trwał ok. 50 minut. To był raczej rozruch, zawodnicy trochę pobiegali po boisku, potem ćwiczono dośrodkowania i strzały. Parę minut przed godziną 19 zawodnicy wraz z trenerami ustawili się w kółeczku i na pustym stadionie przy ul. Kałuży rozległ się gromki okrzyk - „Wszyscy za jednego, jeden za wszystkich".
- To taki nasz tradycyjny rytuał - mówił po treningu trener Wojciech Stawowy. - Przed samym meczem w szatni odmawiamy pacierz i można grać.
- Czym dla Pana są wielkie derby?
- Najważniejszym meczem w sezonie. Cieszę się, że jestem nadal w Cracovii i mogę po raz trzeci poprowadzić „pasy” w „świętej wojnie”. Do tej pory jeszcze nie wygrałem, raz był remis (0-0), wiosną przegraliśmy na Kałuży 0-1. Może więc do trzech razy sztuka?
- Niektórzy twierdzą, że to Cracovia wystąpi w roli faworyta?
- To, że Wisła przegrała mecz z Arką nie ma większego znaczenia. To ich może jeszcze dodatkowo zmobilizować. Mecz jest na pewno o dużym ciężarze gatunkowym, bo chodzi nie tylko o prestiż w Krakowie, ale o punkty, a oba zespoły mierzą wysoko.
- Czy może Pan ujawnić, jakie fragmenty filmów batalistycznych pokaże Pan zespołowi?
- Wybraliśmy fragmenty kilku filmów m.in. z „Gladiatora”, z „Troi”. Każdy mecz jest jak bitwa, decyduje taktyka, moment zaskoczenia, waleczność.
Trener Stawowy nie podjął jeszcze wczoraj decyzji, w jakim składzie zagrają „pasy”. Do zespołu po kartkach wraca A. Baran i trudno sobie wyobrazić, aby nie znalazł się w podstawowym składzie. Pewne miejsce ma także Giza, raczej Nowak. Wygląda na to, że jedynym pytaniem jest, kto zagra na „szpicy” w ataku: Bania czy Moskała? (AS)
Opis meczu
TerazPasy.pl
Mecz rozpoczął się od ataków Wisły, które jednak nie stwarzały zagrożenia pod bramką Cabaja. Próby wyprowadzenia kontrataków przez Cracovię dwukrotnie zostały brutalnie zatrzymane przez piłkarzy Wisły. Efektem były dwie żółte kartki jakie już po 4 minutach gry otrzymali Cantoro i Dudka.
W 9 minucie Cracovia po raz pierwszy wykonywała rzut rożny, a chwilę później Piotr Giza oddał pierwszy strzał (niecelny) na bramkę Majdana.
W 15 minucie groźnie było w polu karnym Cracovii jednak Kuźba, a chwilę później Piotr Brożek nie zdecydowali się na strzał.
Gra toczyła się głównie w środku boiska gdzie często dochodziło do ostrych starć. Konsekwencją były kolejne żółte kartki - dla Barana i Sobolewskiego.
W 24 minucike Cantoro z 18 metrów uderzył mocno ale piłka po odbiciu przez któregoś z obrońców wyszła na róg.
Minutę później Cracovia miała bodaj najlepszą sytuację do strzelenia bramki w pierwszej części gry. Krzysztof Radwański po akcji lewą stroną zacentrował w pole karne a strzał Pawlusińskiego z woleja z 12 metrów o metr minął bramkę Majdana.
W 37 minucie Cantoro wykonywał rzut wolny z około 35 metrów piłka trafiła do Stolarczyka, który strzałem w długi róg pokonał Cabaja.
W pierwszej połowie Cracovia nie była zespołem gorszym. Oba zespoły stworzyły niewiele groźnych sytuacji bramkowych. Wisła jedną wykorzystała.
Po przerwie oba zespoły wyszły w nie zmienionych składach.
Dla Cracovii druga część meczu rozpoczęła się bardzo niefortunnie. W 48 minucie Wisła po strzale Kuźby zdobywa drugą bramkę po akcji bliźniaczo podobnej jak ta w której Stolarczyk uzyskał prowadzenie.
Strata drugiej bramki zupełnie podcięła skrzydła piłkarzom Cracovii. Na domiar złego w 56 minucie boisko musiał opuścić kontuzjowany Dariusz Pawlusiński.
Dwie minuty później było już 3:0. Dudka strzelił sprzed linii pola karnego, a piłka po rykoszecie trafiła do bramki obok zdezorientowanego Cabaja. W tym momencie było już praktycznie po meczu.
W kolejnych kilkunastu minutach Wisła stworzyła jeszcze kilka dogodnych sytuacji po których mogła zdobyć kolejne bramki.
W końcówce spotkania mecz się wyrównał lecz Cracovii zabrakło atutów aby zdobyć choć honorowego gola.
Gazeta Krakowska
I Wisła swoją szansę zdecydowanie wykorzystała, choć rozochoceni kibice wymagania mieli jeszcze większe, do pełnej satysfakcji zabrakło im kolejnych dwóch goli, które pewnie i powinni strzelić Kuźba czy Paweł Brożek. Wtedy stwierdzenie pogrom byłoby jak najbardziej na miejscu. Niemniej ten wymóg stuprocentowej skuteczności to jednak przesada, ale kto zabroni rozpuścić wodze fantazji szczęśliwemu kibicowi?
O tym, że w polskiej lidze kategoryczne stwierdzenia o wysokiej formie lub jej braku są mocno ryzykowne pisaliśmy w tekstach poprzedzających derby. Wisła w poprzednich meczach grała słabo i to była prawda, z kolei Cracovia grała raz lepiej, raz gorzej, ale nikt nie był w stanie przewidzieć, które oblicze „Pasów” będzie dominować w derbowej potyczce. Wyszło na to, że było to 90 minut słabości połączonej z lękiem, a tego stanu ducha tak łatwo wybaczyć się nie da. Jeżeli podopieczni Wojciecha Stawowego mogą szukać gdzieś usprawiedliwienia, to tylko w sile wiślaków, którzy rzeczywiście zagrali tak jakby sprawa futbolowej dominacji w Krakowie była dla nich sprawą „życia i śmierci”. Doświadczeni Baszczyński, Cantoro i Kuźba pokazali, że charakter do tej gry mają silniejszy niż ci, którzy gotowi byli zrzucić odpowiedzialność za wcześniejsze wahania w grze Wiśle tylko na ich barki.
Pewnie nie minęlibyśmy się z prawdą twierdząc, że mecz Wiśle wygrała linia pomocy z Błaszczykowskim, Cantoro i Sobolewskim, ale byłoby to jednocześnie stwierdzenie głęboko niesprawiedliwe przede wszystkim dla Baszczyńskiego i Kuźby. Pierwszy wręcz popychał partnerów z pomocy do oblegania bramki przeciwnika, za drugim trzeba było nadążać, by efekt wspólnej pracy był widoczny. Cracovia w tej nawałnicy kompletnie się pogubiła i nie znalazł się nikt w tym zespole, kto chociaż spróbowałby się sile Wisły przeciwstawić. Jeżeli na jakimś polu „Pasy” dotrzymywały kroku „Bia¬łej Gwieździe”, to tylko w wymianie złośliwości, gdzie Bojarski nie był gorszy od Błaszczykowskiego, po równo też goście partycypowali w podziale żółtych kartek. Tyle, że za takie dokonania na pochwały nie ma co liczyć. Pierwszy gol do finezyjnych nie należał, ale przecież był przełomowy. Piłkę wtoczył do siatki Stolarczyk po podaniu z rzutu wolnego Cantoro, nie ustrzegł się tu błędu bramkarz Cabaj. Przy drugiej bramce współautorem znów był Cantoro, a szczęśliwym strzelcem efektowny w tym wypadku Kuźba. Z kolei trzecią bramkę można było zapisać na konto wiślaków chwilę wcześniej, bo Cabaj po strzale Dudki wybił piłkę już zza lini bramkowej. No ale Dudka nie narzekał na gapiostwo sędziego, tylko strzelił jeszcze raz i tego gola nawet arbiter nie mógł mu odebrać.
Trener Stawowy podsumował końcowe rozstrzygnięcie krótko: „przegraliśmy najważniejszy mecz w tej rundzie”. To prawda...Źródło: Gazeta Krakowska 23 listopada 2005
Przegląd Sportowy
Wisła zagrała jak za najlepszych czasów. Ofensywnie, z polotem i z przeświadczeniem, że w polskiej lidze nie może jej zagrozić jakikolwiek rywal A Cracovia? Szalenie trudno wygrać mecz, jeśli przez 90 minut spotkania oddaje się dwa celne strzały. Okazało się, że nie jest jeszcze gotowa do walki o mistrzostwo Polski. Przynajmniej do Wisły sporo jej brakuje.
Zabójcze doświadczenie
Trener Wojciech Stawowy przed meczem mówił o bitewnej taktyce, która miała przynieść Cracovii zwycięstwo. Jego piłkarze tych monumentalnych porównań z krzyżacką bitwą pod Grunwaldem chyba się przestraszyli. Narzucona rola zdecydowanie ich przerosła. Doświadczenie wiślackich graczy dla marzących o zdetronizowaniu lokalnego rywala piłkarzy było zabójcze.
Przedmeczowa statystyka (w pięciu ostatnich meczach Wisła zdobyła ledwie 5 punktów, a Cracovia aż 12) nie miała żadnego znaczenia. Cracovia straciła trzy gole, a powinna więcej. Wprawdzie po zejściu z boiska Piotr Bania przekonywał, że jego zespół nie zasłużył na tak dotkliwą porażkę, lecz w tej ocenie pogubił się tak samo, jak wcześniej zagubiony był na boisku. Bardziej uczciwy był Arkadiusz Baran: - Zagraliśmy bojaźliwie. Zbyt szybko pozbywaliśmy się piłki. Daliśmy się zdominować w środku pola. Uważam, że Wisła zasłużenie wygrała...
Derby Krakowa zawsze mają wymiar prestiżowej bitwy. I ten wojenny charakter objawił się na samym początku meczu. Sędzia musiał studzić zapędy piłkarzy, obdzielając ich żółtymi kartkami. Dostał ją także Radosław Sobolewski, co oznacza, że nie będzie mógł zagrać w niedzielnym meczu z Legią. Pewnie dlatego „Sobol” na rywala rzucił się później ze zdwojoną energią. Przecież wiedział, że nawet w najmniejszym stopniu nie musi oszczędzać sił na zbliżający się hit rundy jesiennej. Ale to nie on rządził w środku pola, lecz Mauro Cantoro. To Argentyńczyk sparaliżował drugą linię „Pasów”. Ani Piotr Giza, ani tym bardziej Baran nie potrafili zapanować nad piłką, porządnie pomyśleć, jak ją rozegrać. Tu był klucz do efektownego zwycięstwa. I do sromotnej porażki. Gospodarze bezlitośnie odbierali rywalom piłki, kierując je do Pawła Brożka i zaskakująco dobrze usposobionego Marcina Kuźby. Bardzo uciążliwy pressing sprawiał, że Cracovia nie mogła grać swojej ulubionej piłki. Brakowało dynamicznych rajdów skrzydłowych, którzy przecież wcześniej często pokazywali, że potrafią schodzić do środka i grać jak rasowi napastnicy. Nie widzieliśmy też prostopadłych podań do Tomasza Moskały, który miał prawo bezradnie rozkładać ręce.
Surowy nauczyciel
Gole dla Wisły musiały być tylko kwestią czasu. W 38. minucie Cantoro z wolnego ostro zagrał na pole karne. Baran nie wybił piłki, choć wszyscy się tego spodziewali. I Stolarczyk - który zagrał tylko dlatego, że kontuzję złapał Arkadiusz Głowacki - strzelił tuż przy słupku. - W drugiej połowie musimy zagrać o niebo lepiej - przyznał Giza. Skończyło się na słowach. Bo po przerwie Wisła karciła Cracovię niczym surowy nauczyciel ucznia, który zapomniał dobrze przygotować się do lekcji W 48. minucie znowu z wolnego podawał Cantoro, w polu karnym Stolarczyk nieczysto uderzył piłkę, jednak Kuźba był na to przygotowany i z półobrotu podwyższył na 2:0.10 minut później było już po meczu. Najpierw sędzia nie zauważył, że Marcin Cabaj wygarnął piłkę zza linii bramkowej, ale za chwilę nie było już wątpliwości: Dariusz Dudka do- skoczył do piłki przed polem karnym i łatwo znalazł drogę do bramki Ostatnie pół godziny to absolutna kontrola gry przez wiślaków, którzy wspaniałomyślnie pozwolili rywalom pobiegać przed swoim polem karnym, ale już na nic więcej.
- Ostatnio nas nie chwalono, dlatego tym bardziej chcieliśmy udowodnić, że jesteśmy najlepsi w Polsce. I chyba udowodniliśmy - powiedział po meczu Jakub Błaszczykowski. Święte słowa. Przynajmniej do niedzieli..Źródło: Przegląd Sportowy 23 listopada 2005
Dziennik Polski
To jego słabsza postawa i nie najlepsza dyspozycją Piotra Gizy ułatwiły wiślakom opanowanie środka boiska, strefy najważniejszej w tym spotkaniu. Mimo braku kontuzjowanego Marka Zieńczuka, mistrzowie Polski stamtąd właśnie wyprowadzili decydujące ciosy.
Do gry duetu Radosław Sobolewski - Mauro Cantoro dostroił się Jakub Błaszczykowski i choć przeciwnicy mocno kopali go po kościach, razem z Marcinem Baszczyńskim przeprowadzał groźne akcje prawym skrzydłem. Dobrze zaczął też Piotr Brożek, ale z upływem czasu był mniej widoczny. W ataku odnalazł się Marcin Kuźba, znów nie miał natomiast szczęścia pod bramką Paweł Brożek. Obrońcy Maciej Stolarczyk, zastępujący mającego poważny uraz mięśnia czterogłowego Arkadiusza Głowackiego, oraz Dariusz Dudka nie ograniczyli się do zadań defensywnych. W tyle wystarczyła jedynie stała obecność Radosława Majdana i Tomasza Kłosa, bo „pasy” tylko trzy razy w ciągu dziewięćdziesięciu kilku minut próbowali zaskoczyć bramkarza „Białej Gwiazdy”. W 26 min, po dobrym podaniu Marcin Bojarskiego, Dariusz Pawlusiński strzelił obok słupka, a po przerwie dwukrotnie starał się zmusić do interwencji Majdana Bojarski - w 78 min z wolnego pod poprzeczkę i w 83 min.
Faulami Cantoro i Dudki na Bojarskim wiślacy już na początku meczu dali przeciwnikom do zrozumienia, że będą walczyć agresywnie o każdą piłkę. Determinacją, a przy tym dobrą organizacją, chwilami również pressingiem nie pozwolili piłkarzom Cracovii na rozwinięcie skrzydeł. Żaden z graczy „pasów” nie miał pomysłu, jak sobie poradzić z tą taktyką gospodarzy. Zabrakło tej konsekwencji, jaką zaprezentowali w poprzednim sezonie, gdy przy Reymonta zremisowali 0-0. Wczoraj byli zupełnie bezradni. Bramki dla Wisły musiały więc w końcu paść. Tylko do pewnego momentu Łukasz Skrzyński i Michał Karwan nie dopuszczali do strzałów napastników „Białej Gwiazdy”, jak w 16 min Pawła Brożka. W 18 min Karwan niebezpiecznie przed własnym polem karnym zagrał ręką, lecz sędzia tego nie zauważył. W 24 min Cantoro i w 29 min Baszczyński poważnie nastraszyli obronę „pasów”, ale dopiero w 38 min po wolnym Cantoro, Stolarczyk zdobył pierwszą bramkę. Niemal identyczna była sytuacja w 48 min. Znów wrzutka Cantoro z wolnego, celny strzał z bliska Kuźby i 2-0 dla Wisły.
Po trzecim golu, którego autorem w 59 min był lewy obrońca Dudka, skończyły się praktycznie emocje. Wiślacy kontrolowali grę i od czasu do czasu wypuszczali żądła. W 63 min Kuźba po ograniu Karwana strzelił w Cabaja, a w 64 min Paweł Brożek idealnie wy-puszczony na wolne pole spudłował z kilku metrów. Trener Tomasz Kulawik mógł sobie pozwolić na ściągnięcie z boiska Cantoro, aby oszczędził trochę sił na niedzielne spotkanie z Legią Warszawa, którą dzięki lepszej różnicy bramek wiślacy zepchnęli z pierwszego miejsca w tabeli. Przeciwko legionistom nie zagra Sobolewski, ponieważ dostał czwartą żółtą kartkę. Godne podkreślenia jest to, że oba zespoły wystąpiły w tradycyjnych strojach.
Przesadzili za to szalikowcy, którzy petardami zadymili w ostatnim kwadransie boisko, powodując chwilowe przerwanie gry. Doping, z drobnymi wyjątkami, służył piłkarzom Wisły.Źródło: Dziennik Polski 23 listopada 2005
Gazeta Wyborcza
W pierwszym kwadransie piłkarze udowodnili, że potrafią być równie agresywni jak pseudokibice. Zamiast kopać piłkę, ścinali z nóg rywali. W cztery minuty sędzia pokazał dwie żółte kartki wiślakom Maurowi Cantoro i Dariuszowi Dudce. Po drugiej stronie kosił równo z trawą Arkadiusz Baran, który po pół godzinie mógł zakończyć przygodę z derbami, ale sędzia nie pokazał mu drugiej żółtej kartki po faulu na Jakubie Błaszczykowskim, tylko uczestniczącemu w akcji Krzysztofowi Radwańskiemu. Swoje dokładali kibice. Gradem śnieżek celowali albo w piłkarzy Stawowego, albo sędziego. Jeden wspiął się aż na dach nowej trybuny i ludzie drżeli, że w końcu spadnie i się zabije.
Później zaczął się mecz i jakiś czas Cracovia nie ustępowała gospodarzom. Gdyby Dariusz Pawlusiński uderzył celnie po krzyżowym podaniu Krzysztofa Radwańskiego, Radosław Majdan pewnie musiał- by wyjąć piłkę z siatki. W ten sposób goście odpowiedzieli na groźny strzał z woleja Cantoro i na tym właściwie poprzestali. Mistrzom Polski ustępowali pod każdym względem, nawet agresywnością, choć to goście w przygotowaniach do derbów oglądali filmy batalistyczne.
- Tak walczącej Wisły jeszcze nie widziałem - nie mógł wyjść z podziwu dyrektor sportowy Wisły SSA Grzegorz Mielcarski. - Gdyby chłopcy w każdym meczu grali na 70 procent tego, co pokazali w derbach, nie tracilibyśmy punktów w lidze.
Wisła zaczęła wreszcie stwarzać zagrożenie dla bramki rywala po stałych fragmentach gry. Wykonywał je Cantoro. - Kto wymyślił, że akurat ja mam to robić? Prezes Cupiał! - żartował Argentyńczyk, po czym wyjaśniał już na serio, że to pomysł trenera Kulawika.
- Na ostatnich treningach Mauro ćwiczył rzuty wolne i wychodziło mu to nieźle, więc postawiłem na niego - uzasadniał szkoleniowiec.
Najpierw po podaniu Cantoro Stolarczyk ofiarnym wślizgiem wygrał start do futbolówki z Michałem Karwanem i Cabaj był bez szans. Nie upłynęły dwie minuty po przerwie, jak „Stolar” przepychał się w polu karnym z Baranem, od którego odbita piłka trafiła pod nogi Marcina Kuźby, a ten wypalił z kilku metrów w lewy róg. Przy stanie 2:0 derby były właściwie rozstrzygnięte. „Pasy” nie potrafiły nawet stworzyć klarownej sytuacji. W drugiej połowie Majdan wynudził się w bramce. - Gdy zbliżaliśmy się do pola karnego rywala, to brakowało nam wykończenia, dokładnego podania - analizował na gorąco trener Stawowy.
Sędziowie popełnili w tym meczu sporą gafę: nie zauważyli, że po strzale Dariusza Dudki Cabaj wybił piłkę z bramki (o metr przekroczyła linię bramkową). Dudka nie zniechęcił się, tylko za moment strzelił jeszcze raz, i to skutecznie (wcześniej Piotr Brożek odebrał piłkę Marcinowi Bojarskiemu). Bramkarz gości znowu był bezradny. Powędrował w prawy róg i pewnie odbiłby piłkę, gdy-by się nie odbiła od Wacka. Kilka sekund wcześniej Cabaj nogami odbił piłkę po uderzeniu Pawła Brożka.
Kolejne gole dla „Białej Gwiazdy" mogli strzelić Kuźba i Paweł Brożek. Cracovia i tak była już na kolanach. Trener Stawowy martwił się, czy drużyna zdąży się pozbierać na sobotni mecz z Zagłębiem w Lubinie. Wisła natomiast będzie mu- siała radzić sobie w niedzielę z Legią bez Radosława Sobolewskiego (czwarta żółta kartka).Źródło: Gazeta Wyborcza 23 listopada 2005
Trenerzy o meczu
Wojciech Stawowy
- Trudno coś powiedzieć po takim meczu. Przegrałem najważniejszy mecz w tej rundzie. W naszej grze było masę niedokładności, w pierwszej połowią graliśmy szalenie nerwowo, w drugiej podobnie. Wisła była od nas bardziej agresywna, zdecydowanie lepiej odbierała piłki. Nie było żadnego pomysłu na Wisłę, która wykorzystała wszystkie nasze słabości i pewnie wygrała.
- Jechaliście na Reymonta z dużymi nadziejami, niektórzy widzieli was nawet w roli faworytów...
- I dlatego tak bardzo żal przegranych derbów. Chcieliśmy grać otwarty futbol, ale nie przypominaliśmy nawet zespołu, który przed trzema dniami dobrze radził sobie z Wisłą Płock.
- Dlaczego?
- Najkrócej można odpowiedzieć tak - nie byliśmy zdeterminowani tak jak wiślacy. To przykre doświadczenie dla mnie jako trenera. Muszę to dokładnie przeanalizować. Teraz najważniejszą sprawą jest odbudowa psychiczna zespołu. Przed nami kolejne mecze, w sobotę już w Lubinie.
Tomasz Kulawik (Wisła K.)
- Dlaczego wygraliśmy? Bo zespół zagrał na 100, przepraszam na 120 procent. Chłopcy dali z siebie wszystko, zagrali bardzo agresywnie.
- Czy wy też oglądaliście, jak Cracovia, sceny batalistyczne z kilku filmów?
- Żadnych filmów nie było. Były natomiast rozmowy z zawodnikami.
- Jaka była Pana taktyka na Cracovię?
- Wiedziałem, że grają taką krakowską, techniczną piłkę, ale z dużą liczbą strat. I to nasi mieli wykorzystać. Zrobili to świetnie.
- Skąd ta metamorfoza Wisły po słabym meczu w Gdyni?
- Tam nie graliśmy aż tak źle, ale nieskutecznie. W Gdyni moi piłkarze dostali kopniaka! Nikt w sporcie nie lubi przegrywać, ta porażka wyzwoliła w naszych piłkarzach sportową złość. Wygraliśmy ten mecz kolektywem. W Gdyni grało dobrze 4-5 piłkarzy, w derbach wszyscy. Jeden wspomagał drugiego. - Cantoro świetnie wykonał stałe fragmenty gry?
- Wiedziałem, że to może być broń na Cracovię.
- Może po tej wygranej Wisła nie będzie szukać nowego trenera?
- Pozostawiam tę sprawę bez komentarza.
2005-07-03 Cracovia - Tatran Preszów 1:2 2005-07-09 Cracovia - Karpaty Lwów 3:2 2005-07-13 Cracovia - Szczakowianka Jaworzno 1:2 2005-07-16 Tatran Preszów - Cracovia 2:1 2005-07-19 MFK Ružomberok - Cracovia 0:2 2005-07-22 Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 2005-07-26 Kolporter Korona Kielce - Cracovia 0:0 2005-07-31 Cracovia - Amica Wronki 1:0 2005-08-06 Górnik Zabrze - Cracovia 3:0 2005-08-13 Cracovia - MO Béjaïa 5:2 2005-08-17 Cracovia - CA Batna 1:1 2005-08-28 Cracovia - Legia Warszawa 1:1 2005-09-02 Dynamo Drezno - Cracovia 1:2 2005-09-06 Cracovia - Kmita Zabierzów 2:1 2005-09-10 Górnik Łęczna - Cracovia 1:1 2005-09-17 Cracovia - GKS BOT Bełchatów 2:1 2005-09-20 Cracovia - Kujawiak Włocławek 0:0 2005-09-24 Groclin Grodzisk Wielkopolski - Cracovia 4:1 2005-10-01 Cracovia - Arka Gdynia 2:1 2005-10-07 FK Mladá Boleslav - Cracovia 1:1 2005-10-15 Cracovia - Odra Wodzisław Śląski 1:0 2005-10-21 Pogoń Szczecin - Cracovia 1:2 2005-10-25 Kujawiak Włocławek - Cracovia 2:0 2005-10-29 Cracovia - Polonia Warszawa 3:0 2005-11-04 Lech Poznań - Cracovia 1:0 2005-11-12 Cracovia - BOT GKS Bełchatów 4:0 2005-11-19 Cracovia - Wisła Płock 3:1 2005-11-22 Wisła Kraków - Cracovia 3:0 2005-11-26 Zagłębie Lubin - Cracovia 3:1 2005-12-04 Cracovia - Kolporter Korona Kielce 2:3 2005-12-10 Amica Wronki - Cracovia 1:1 2006 Trening Noworoczny 2006-02-03 Cracovia - Csőszer FC Tatabánya 1:1 2006-02-06 Cracovia - Rad Belgrad 2:2 2006-02-08 Cracovia - Jiul Petroşani 2:2 2006-02-16 Slovan Bratysława - Cracovia 3:1 2006-02-18 Cracovia - Baszkimi Kumanowo 1:1 2006-02-20 Cracovia - Stal Alczewsk 2:2 2006-02-22 Cracovia - Toboł Kostanaj 1:1 2006-02-24 Polonia Warszawa - Cracovia 2:0 2006-03-03 Cracovia - Górnik Zabrze 1:2 2006-03-12 Cracovia - Wisła Kraków 1:1 2006-03-17 Legia Warszawa - Cracovia 5:0 2006-03-25 Cracovia - Górnik Łęczna 0:1 2006-04-01 GKS BOT Bełchatów - Cracovia 2:0 2006-04-08 Cracovia - Groclin Grodzisk Wielkopolski 1:3 2006-04-11 Arka Gdynia - Cracovia 1:1 2006-04-15 Odra Wodzisław Śląski - Cracovia 1:0 2006-04-22 Cracovia - Pogoń Szczecin 1:0 2006-04-30 Polonia Warszawa - Cracovia 1:3 2006-05-07 Cracovia - Lech Poznań 3:2 2006-05-10 Wisła Płock - Cracovia 1:0 2006-05-13 Cracovia - Zagłębie Lubin 0:0 2006-05-20 Cracovia - Dynamo Drezno 2:1 2006-05-20 Cracovia - Nacional Montevideo 1:1