1997-04-26 Pomezania Malbork - Cracovia 1:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 22:45, 21 sty 2025 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Pomezania Malbork


pilka_ico
II liga grupa wschodnia , 24 kolejka
Malbork, sobota, 26 kwietnia 1997, 16:00

Pomezania Malbork - Cracovia

1
:
0

(1:0)



Herb_Cracovia

Trener:
Alojzy Łysko

Sędzia: Brembor
Widzów: 1 000

bramki Bramki
Głos (18') 1:0
zolte_kartki Żółte kartki
Węgiel
czerwone_kartki Czerwone kartki
Węgiel (77')
Skład:
Matusiak
Szymiński
Walankiewicz
Mróz
E. Kowalik
Depa (9' Węgiel)
Bernas
Ł. Kubik
Hrapkowicz (66' Sosin)
Zegarek (59' Martyniuk)
Dołęga
Mecze tego dnia: Mecz następnego dnia:

1997-04-26 Cracovia (U-19) - Hutnik Kraków (U-19) 1:3
1997-04-26 Pomezania Malbork - Cracovia 1:0

1997-04-27 Cracovia II - Kabel II Kraków 2:1


podczas meczu, źródło: Gazeta Krakowska

Zapowiedź meczu

Opis meczu

Tempo

Gospodarze po raz kolejny potwierdzili, że w większości nie posiadają jeszcze wystarczających umiejętności jak na II ligę, ale braki starali się nadrobić ambicją. Właśnie temu zawdzięczają końcowy sukces. Pierwszy strzał w światło bramki oddali zawodnicy grający w biało-czerwonych koszulkach czyli goście. Bernas trafił jednak wprost w Klechę.

W 7 min. efektownym rajdem popisał się Szlicht. Wpadł w pole karne, gdzie mimo asysty obrońców Cracovii zdołał oddać strzał, ale nie mógł on zaskoczyć Matusiaka.
W 18 min. szybka wymiana piłki między Nowogrodzkim i Cetnarowiczem zakończyła się dokładnym dograniem do Głosa, który z 5 m popisał się niezwykle efektowną przerzutką i to była bramka - marzenie!
W 75. min szansę na wyrównanie miał Martyniuk, ale ofiarnością wykazał się Górski, który próbował naprawiać błąd Klechy. Sędzia odgwizdał faul krakowianina, tymczasem trener Łysko krzyczał z ławki, że była ręka malborczyka. W 59. min tym razem Nowakowski wybawił z opresji Klechę, wybijając futbolówkę z linii bramkowej. W 60. min efektownym uderzeniem z ponad 20 m popisał się Nowogrodzki. Zmierzającą w samo okienko piłkę w ostatniej chwili wypiąstkował na rzut rożny Matusiak. Najlepszą sytuację zmarnował jednak w 77. min Oborski. Cetnarowicz minął dwóch krakowian i strzelił silnie z 25 m. Bramkarz Cracovii odbił piłkę wprost pod nogi Oborskiego, który nie wykorzystał jednakże doskonałej sytuacji.

Od 80. min, kiedy za celowe zagranie ręką, po raz drugi (wcześniej faulował) żółtą kartkę otrzymał Węgiel, goście grali w "10".
Źródło: Tempo


"Mimo że z grą nie było najgorzej. Same nieszczęścia" -
Gazeta Krakowska

Mimo że z grą nie było najgorzej. Same nieszczęścia

Najwyraźniej pod złą gwiazdą rozpoczął się dla „pasów” ten sobotni mecz, albowiem już w siódmej minucie boisko musiał opuścić Depa. Naciągnął bowiem mięsień dwugłowy i nie można wykluczyć dłuższego rozbratu z piłką. Zawodnik — mimo wyrobienia sobie całkiem sporej tzw. masy mięśniowej — jest jednak nadzwyczaj podatny na tego typu urazy i teraz wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem będzie poddanie się intensywnemu leczeniu. Zmiennikiem Depy został Węgiel i on również nie dotrwał do końca meczu; ale nie z powodu kontuzji. Na początku drugiej połowy zobaczył żółtą kartkę po tym, gdy sędzia zakwalifikował wypuszczenie sobie przez zawodnika piłki (przy sygnalizacji bocznego o spalonym krakowianina) jako niesportowe zachowanie. Natomiast na 14 minut przed końcem Węgiel zagrał piłkę ręką i w tym wypadku nie “było żadnych niedomówień — oczywiste „żółtko”, a że było już drugie, krakowianin musiał udać się przedwcześnie do szatni.

Żeby nieszczęść był komplet, to w 19 minucie „pasy” straciły gola. Po rzucie rożnym wysoki defensor Własny (generalnie gospodarze zdecydowanie przewyższali krakowian warunkami fizycznymi) umiejętnie wyskoczył do piłki zacentrowanej na tzw. długi słupek, zgrał ją do Glosa, a ten po przyjęciu ładnie strzelił „przewrotką”. Jak się później okazało, była to jedna z nielicznych tak dogodnych okazji ze strony Pomezanii. Najlepszą zaś zmarnowali gospodarze tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra, kiedy to — po kontrze — jeden z miejscowych napastników nie trafił piłką do bramki z ok. 5—6 metrów.

Jak grała więc Cracovia? W sumie nieźle. Miała inicjatywę, starała się atakować, ale im bliżej było bramki gospodarzy, tym natrafiała nie tylko na ich opór, ale przede wszystkim na... dyskretnego arbitra, który nie gwizdał nazbyt obiektywnie. Zbulwersowany jego pracą był trener Alojzy Łysko: — Chwilami nawet kibice się śmiali z jego decyzji. W 55 minucie, kiedy Martyniuk szykował się do przejęcia podania od Dołęgi, jeden z obrońców Pomezanii odbił piłkę ręką i nic się nie stało... Zegarek został, przy próbie strzału głową, kopnięty w twarz i też wszystko było w porządku. Rozumiem, że Paweł jest niskiego wzrostu, ale bez przesady! Cóż, mleko się rozlało, a nasza sytuacja stała się nieprzyjemna. Dwa kolejne mecze u siebie musimy bezwzględnie wygrać, jeśli chcemy się utrzymać w lidze!
Wojciech BATKO
Źródło: Gazeta Krakowska 28 kwietnia 1997


"Stracili punkty i Węgla" -
Dziennik Polski

Stracili punkty i Węgla

Relacja z meczu w dzienniku Dziennik Polski
Pomezania Malbork - Cracovia 1-0 (1-0)

1-0 Głos 18 min.

Sędziował A. Brembor z Poznania. Żółta kartka: Węgiel, czerwona kartka Węgiel 76 min. Widzów 1 tys.

CRACOVIA: Matusiak - Szy-miński, Walankiewicz, Mróz -Kowalik, Kubik, Depa (7 Węgiel), Bernas, Hrapkowicz (70 Sosin) - Zegarek (60 Martyniuk), Dołęga.

Cracovia straciła w Malborku 3 punkty i pomocnika Marka Węgla. W 60 minucie zawodnik Cracovii po gwizdku sędziego kopnął piłkę, za co sędzia pokazał mu żółty kartonik. W 76 min Węgiel zagrał piłkę ręką i ujrzał czerwoną kartkę. Straciła też Cracovia w tym meczu pomocnika Pawła Depę, który już w 7 min doznał kontuzji mięśnia dwugłowego (zachodzi podejrzenie jego naderwania, co eliminowałoby tego piłkarza z gry na dłuższy okres).

Cracovia nie musiała przegrać tego meczu. Po pierwszej, w miarę wyrównanej połowie, w drugiej posiadała inicjatywę, więcej gry, ale jej zawodnikom zabrakło skuteczności. Gospodarze grali nieskomplikowany futbol, sporo długich zagrań z pierwszej piłki na rosłych napastników. Groźnie było też pod bramką krakowian po stałych fragmentach gry (wolnych i kornerach). Właśnie w 18 min po zagraniu z rogu Głos efektowną przewrotką pokonał Matusiaka.

Cracovia miała do przerwy dwie pozycje, dwukrotnie zagroził bramce rywali Zegarek, naj-pierw próbował "szczupakiem" posłać piłkę do siatki, potem po podaniu Dołęgi, piłka odskoczyła mu od nogi i bramkarz wybiegiem zażegnał sytuację. W II połowę atakowała Cracovia, główka Walankiewicza minęła jednak słupek, potem po centrze Dołęgi obrońca gospodarzy wybił piłkę sprzed linii bramkowej ręką, sędzia przerwał grę i... orzekł faul Martyniuka.

Atakujący z kontry gospodarze też mieli dwie dobre okazje, raz po ograniu bramkarza i obrony Cracovii napastnik gospodarzy nie trafił do pustej bramki. Krakowianie mieli sporo zastrzeżeń do pracy arbitra z Poznania.
Źródło: Dziennik Polski nr 99 z 28 kwietnia 1997


Mecze sezonu 1996/97