2009-08-07 Cracovia - Lechia Gdańsk 2:6
|
Ekstraklasa , 2 kolejka Stadion Ludowy w Sosnowcu, piątek, 7 sierpnia 2009, 17:45
|
|
Skład: Cabaj Mierzejewski Polczak Tupalski Derbich Pawlusiński Kłus Cebula (46' Kaszuba) Szeliga (63' Dynarek) Sasin (29' Moskała) Ślusarski Ustawienie: 4-5-1 |
Sędzia: Mariusz Trofiniec z Kielc
|
Skład: M. Bąk K. Bąk Wołąkiewicz Čvirik Mysona Kaczmarek Surma Bajić Wiśniewski (59' Rogalski) Nowak (76' Rybski) Lukjanovs (77' Buzała) Ustawienie: 4-5-1 |
Widownia
Cracovia nie otrzymała zezwolenia na organizację imprezy masowej, mecz obserwowało łącznie z obsługą 199 zaproszonych osób (maksymalny limit dopuszczony ustawą).
Opis meczu
TerazPasy.pl
Podobnie jak przed tygodniem przed Wrocławiem Cracovia fatalnie rozpoczęła mecz tracąc bramkę już po kilku minutach gry. W zamieszaniu podbramkowym najlepszym refleksem wykazał się Paweł Nowak, który strzelił z kilku metrów, ale strzał zdołali wybić obrońcy. Odbita piłka trafiła jednak wprost pod nogi Marcina Kaczmarka, który strzelił celnie z linii pola karnego. 0:1...
Pierwszy kwadrans gry zakończył się drugą bramką dla gości. Na strzał zza linii pola karnego zdecydował się Piotr Wiśniewski, piłka po drodze trafiła w nogi obrońcy i całkowicie zmyliła Marcina Cabaja. 0:2...
Po stracie dwóch bramek nadal na boisku przeważali piłkarze Lechii, którzy częściej przedostawali się pod bramkę Marcina Cabaja. W tej fazie gry podopiecznym trenera Artura Płatka bardzo trudno było skonstruować składniejszą akcję.
W 28 minucie trener Płatek zarządził pierwszą zmianę wprowadzając Tomasza Moskałę, który zastąpił Pawła Sasina.
Gdy "Moskit" wbiegła na boisko Dariusz Pawlusiński z prawej strony boiska wykonywał rzut wolny. Dokładnie mierzona piłka trafiła na głowę ustawionego tuż przed bramką Piotra Polczaka, a po chwili bramkarz Lechii wraz z piłką wpadł do bramki. 1:2!
Niestety już dwie minuty później gdańszczanie po raz trzeci wbili piłkę do bramki Cracovii. Najpierw Marcin Cabaj w znakomitym stylu obronił bardzo groźny strzał Pawła Nowaka, ale po chwili musiał ratować się faulem w polu karnym. Sędzia odgwizdał "jedenastkę", którą na gola pewnie zamienił Hubert Wołąkiewicz. 1:3...
Lechia prowadząc dwoma bramkami w pełni kontrolowała wydarzenia na boisku co kilka minut zagrażając bramce Cracovii, ale do przerwy wynik nie uległ zmianie.
W przerwie meczu trener Cracovii Artur Płatek dokonał drugiej zmiany wprowadzając do gry Jakuba Kaszubę, który zastąpił Konrada Cebulę.
Zmiana okazała się szczęśliwa, bo po kilku minutach gry Jakub Kaszuba popisał się znakomitym strzałem zza linii pola karnego posyłając mocno uderzoną piłkę tuż przy słupku do bramki rywali. 2:3...
Po chwili Cracovia była bardzo bliska zdobycia wyrównującej bramki. Po wrzutce w pole karne piłka trafiła do Ślusarskiego, który uderzył z kilku metrów, ale piłka trafiła w poprzeczkę...
W 63 minucie ponownie Lechia odskoczyła na dwie bramki. Maciej Rogalski otrzymał piłkę w polu karnym i mając przed sobą tylko Marcina Cabaja technicznym strzałem umieścił piłkę w siatce. 2:4...
Po stracie bramki trener Płatek zmienił trzeciego piłkarza wprowadzając w miejsce Sławomira Szeligi Dawida Dynarka.
Kolejne minuty należały nadal do Lechii Gdańsk, a szczególnie dla niestety byłego już piłkarza Cracovii Pawła Nowaka, który w ciągu kilku minut zdobył dwie bramki dla swojego nowego zespołu.
Najpierw popularny "Pawka" wykazał się znakomitym sprytem wyłuskując piłkę w okolicach linii szesnastu metrów i technicznym "rogalem" umieszczając piłkę w siatce. 72 minuta i 2:5...
Dwie minuty później Paweł Nowak efektownym szczupakiem zakończył akcję swojego zespołu zdobywając swojego drugiego gola w tym spotkaniu. 2:6...
W 75 minucie Paweł Nowak opuścił boisko, a nielicznie zgromadzeni w Sosnowcu kibice Cracovii nagrodzili jego znakomity występ zasłużonymi brawami.
Na brawa niestety nie zasłużył zespół trenera Artura Płatka, który po dramatycznie słabym meczu stracił trzy punkty i pół tuzina bramek.Źródło: TerazPasy.pl 7 sierpnia 2009 [1]
Gazeta Wyborcza Kraków
Z powodu braku zgody śląskiej policji na zorganizowanie na Stadionie Ludowym imprezy masowej mecz mogło obejrzeć zaledwie 199 osób. Mimo to ochroniarze dokładnie przeszukiwali każdą wchodzącą osobę, a budynek klubowy był twierdzą nie do zdobycia. Garstki zaproszonych gości i dziennikarzy pilnowało około 50 pracowników firmy ochroniarskiej.
Atmosfera spotkania przypominała sparing. Piłkarzy wychodzących na murawę nie przywitała burza oklasków, jedynie muzyka z głośników i zraszacze trawy.
Oba zespoły przystępowały do spotkania w odmiennych nastrojach. Lechia wygrała derby Trójmiasta, Cracovia poległa we Wrocławiu. W tym spotkaniu piłkarze Artura Płatka mieli zmazać plamę, bo zebrali dobre recenzje za grę ze Śląskiem, ale byli nieskuteczni.
Trudno jednak przyznać, by mieli za sobą atut własnego boiska, bo w związku z modernizacją stadionu przy ul. Kałuży i po licznych perturbacjach grają w Sosnowcu. O tym, że krakowianie są gospodarzami, przypomniał jedynie hymn autorstwa Macieja Maleńczuka odśpiewany przez kilkunastu kibiców.
Trener Płatek dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowej jedenastce. Choć Cracovia miała atakować, to przynajmniej skład był bardziej defensywny niż tydzień temu. Wrócił do niego etatowy defensywny pomocnik Dariusz Kłus, a wypadł Łukasz Szczoczarz (z powodu urazu). Na pozycji cofniętego napastnika zastąpił go Sławomir Szeliga. 27-letni zawodnik w trakcie kariery grał na różnych pozycjach, m.in. w obronie i pomocy, ale pierwszy raz miał wspierać w ataku napastnika. I zupełnie nie mógł się w tej roli odnaleźć.
Dla Cracovii zaczęło się podobnie jak we Wrocławiu. Tam po błędzie defensywy straciła gola już w 4. min. Wczoraj obrońcy przetrwali 120 sekund dłużej. Najpierw nie upilnowali Pawła Nowaka, ale były gracz krakowskiej drużyny źle trafił w piłkę. Takich problemów nie miał Marcin Kaczmarek i Lechia prowadziła. Po kwadransie było jeszcze gorzej, bo po strzale Piotra Wiśniewskiego i rykoszecie od Łukasza Tupalskiego piłka zmyliła Marcina Cabaja.
Mimo straty dwóch bramek szkoleniowiec Cracovii zwlekał ze zmianami, na boisku wciąż był tylko jeden napastnik. Gospodarze grali fatalnie - jedynym pomysłem były długie piłki do Ślusarskiego, który wygrywał nawet pojedynki główkowe, ale nie miał z kim grać. Kwintesencją słabej gry był strzał Szeligi, który z trudem dotoczył się do bramkarza Lechii.
Trener Płatek wreszcie dokonał zmiany. Wpuścił nawet napastnika, tyle że zmienił Pawła Sasina i Tomasz Moskała trafił do pomocy. Chwilę po zmianie padł nawet gol, ale nie był zasługą rezerwowego. Wydawało się jednak, że kontaktowa bramka Piotra Polczaka doda skrzydeł Cracovii, ale po chwili podciął je Marcin Cabaj. Choć najpierw obronił groźny strzał Nowaka, to po chwili bezmyślnie sfaulował w polu karnym Kaczmarka.
Po przerwie Cracovia zaczęła grać lepiej. Zaraz po wznowieniu gry sędzia powinien podyktować rzut karny, bo Arkadiusz Mysona zagrał piłkę ręką. Debiutujący w ekstraklasie arbiter Mariusz Trofimiec nie odgwizdał jednak jedenastki.
Na boisku pojawił się napastnik Jakub Kaszuba i szybko pokazał, jak znakomicie rozumie się ze Ślusarskim. Po pięknym strzale Cracovia znów zdobyła kontaktową bramkę, ale znów Cabaj, tym razem do spółki z Łukaszem Derbichem, rozwiał nadzieje na choćby remis. A w międzyczasie Ślusarski trafił jeszcze w poprzeczkę.
Po chwili Cabaj przebił swój błąd z pierwszej połowy. Wybiegł do piłki na 14. m i jej nie złapał, a do pustej bramki kopnął Nowak. Były piłkarz Cracovii dobił swój były klub jeszcze jednym golem (po strzale głową) i zakończył festiwal strzelecki Lechii.
Wyżej Cracovia w ekstraklasie w roli gospodarza przegrała tylko raz - w 1958 uległa Ruchowi Chorzów aż 0:5.Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków nr 185 (6098) z 8 sierpnia 2009
POLSKA Gazeta Krakowska
- Jeśli ktoś przegrywa 2:6, to może liczyć się z tym, że usłyszy: dziękujemy - przyznał trener "Pasów" Artur Płatek. - Dymisja? Nie jestem człowiekiem, który wywiesza białą flagę i pierwszy schodzi ze statku.
Dzień przed spotkaniem szkoleniowiec określił je mianem "dożynek". Czemu - tego do końca nie wiadomo (chodziło o pusty stadion w Sosnowcu, na którym krakowianie rozgrywają teraz swoje mecze), ale wywołał wilka z lasu. Dożynki faktycznie były. Kierował nimi pomocnik Lechii Paweł Nowak, były piłkarz "Pasów", bezlitośnie rozprawiający się z byłymi kolegami.
Wczorajsza konfrontacja w niczym nie przypominała starcia na poziomie ekstraklasy. Cisza na stadionie (ze względów formalnych spotkanie mogło obejrzeć jedyni 199 widzów), chaos na boisku (jego głównym producentem była naturalnie Cracovia i od niechcenia zdobywane gole (3:1 było już po dwóch kwadransach) pasowały bardziej do sparingu, niż walki o ligowe punkty. Psioczenie na poziom i atmosferę nie zmienia jednak końcowego efektu: krakowianie przegrali drugie spotkanie w tym sezonie. Tydzień temu we Wrocławiu mogli jednak schodzić z boiska z podniesionym czołem, wczoraj - nie. Głównie dlatego, że właśnie po nim się kopali.
Nie licząc króciutkiego zrywu na początku drugiej połowy, "Pasy" grały żenująco słabo. Wyglądało to tak, jakby Płatek przywiózł do Sosnowca nieudane chińskie podróbki swoich piłkarzy. Łudząco podobne do oryginałów, ale zaprogramowane nie na grę w piłkę, tylko w jakimś innym, niezidentyfikowanym bliżej celu. Błędy, jakie popełnili krakowianie wołały o pomstę do nieba. Fuszerowali wszyscy: od Cabaja zaczynając, na Bartoszu Ślusarskim kończąc. Nic więc dziwnego, że po 15 minutach Cracovia przegrywała już 0:2.
Ich wątpliwej jakości popisom towarzyszyły pomruki gniewu i jęki dezaprobaty nielicznych kibiców. Niespodziewanie, choć tylko na chwilę ucichły one w 29 min, gdy Piotr Polczak z bliska wpakował piłkę do siatki Lechii (centra Dariusza Pawlusińskiego z rzutu wolnego). Zanim jednak ktoś zdążył sobie pytanie, czy to był przypadek, czy początek szalonego pościgu "Pasów" w opałach znów znalazł się Cabaj. Krakowski bramkarz w ułamku sekund w akrobatycznym stylu odbijał piłkę po uderzeniach Ivansa Ljukanovsa i Nowaka, po czym sfaulował w polu karnym szykującego się do trzeciej próby Marcina Kaczmarka. Rzut karny pewnie wykorzystał Hubert Wołąkiewicz, skutecznie stopując entuzjazm gospodarzy.
Po przerwie znów powiało nadzieją. Efektowny gol Jakuba Kaszuby (53 min) znów jednak nie był zaczynem nowej Cracovii. Jeszcze tylko Ślusarski trafił w poprzeczkę i Lechia zaczęła prawdziwą demolkę.
Klasą dla siebie był Nowak, który byłym kolegom strzelił dwa gole. Z Cracovii odszedł, bo nikt nie zaproponował mu satysfakcjonującej go podwyżki. Wczoraj wymownie pokazał, że nie warto było na nim oszczędzać. Po spotkaniu jednak nie triumfował.
- Współczuję chłopakom. Mają trudną sytuację - stwierdził. Kiedy schodził z boiska pożegnały go brawa. - Bardzo za to dziękuję - tak skomentował reakcję fanów.Źródło: POLSKA Gazeta Krakowska 8 sierpnia 2009
Przegląd Sportowy
Lechia rozbiła w Sosnowcu Cracovię 6:2. Gdański zespół po 2 meczach ma komplet 6 punktów i bardzo obiecujące perspektywy. Pasy do meczów z Legią i Lechem przystępują z zerem na koncie. Nie wiadomo, czy po takim blamażu posadę utrzyma trener Artur Płatek. Wczoraj decyzje nie mogły zapaść, bo prezes Janusz Filipiak jest na wakacjach w Grecji.
Cicho i pusto
W normalnych okolicznościach (mecz w Krakowie przy kilku tysiącach widzów) faworytem byłaby Cracovia. Jednak wczorajsze spotkanie odbyło się w Sosnowcu i to przy niemal pustych trybunach, bo Pasy za późno wystąpiły o zgodę na imprezę masową. W efekcie mecz miał atmosferę sparingu, a to zawsze w jakiś sposób pomaga przyjezdnym.
Gdańszczanie nie zamierzali zmarnować daru od losu. Od pierwszego gwizdka sędziego byli zespołem waleczniejszym, a przede wszystkim o wiele lepiej zorganizowanym. I prowadzili już po 6 minutach. Po wrzucie z autu piłka trafiła do Pawła Nowaka. Były zawodnik Pasów strzelił niedokładnie, ale odbitą od obrońcy piłkę bez zastanowienia kopnął Marcin Kaczmarek. Było 1:0 dla Lechii, a gracze Cracovii przypomnieli sobie, że w podobnych okolicznościach stracili pierwszego gola we Wrocławiu. Mieli 6 dni na wyciągnięcie wniosków i nie zrobili tego.
Drugi gol padł nieco przypadkowo. Piotr Wiśniewski uderzył wprawdzie mocno, ale piłka raczej nie wpadłaby do siatki, gdyby nie rykoszet po nogach Łukasza Tupalskiego. Marcin Cabaj nie miał już czasu, by przesunąć się w przeciwny róg.
Potrzebą chwili stało się przegrupowanie sił w obozie krakowskim. I zaraz po wejściu Tomasza Moskały, Piotr Polczak strzałem głową zdobył kontaktową bramkę, jednak nie zmieniło to układu sił. Cracovia nadal prezentowała poziom pierwszej ligi.
Zresztą już minutę później Pasy znów były w opałach. Lechia po raz kolejny rządziła w ich polu karnym. Ivansovi Lukjanovsowi i Nowakowi nie udało się pokonać Cabaja, ale z jedenastu metrów chwilę potem uczynił to Hubert Wołąkiewicz. Rzut karny był konsekwencją faulu bramkarza gospodarzy na Kaczmarku. Cabaj popełnił błąd, interweniując aż na 12. metrze, ale też nie pomogli mu biernie reagujący koledzy z defensywy.
Spóźniony manewr
Dopiero w przerwie Płatek dał sygnał drugiemu napastnikowi - Jakubowi Kaszubie. Ten manewr, spóźniony o pół godziny, na krótko dał nadzieję krakowianom. Zaczęli atakować i już w pierwszej akcji sprowokowali Arkadiusza Mysonę do zagrania ręką. Powinien być rzut karny dla Pasów, ale sędzia z Kielc był innego zdania. W 53. minucie Kaszuba, który pochodzi z Gdyni, strzelił bramkę drużynie z Trójmiasta. Uderzył z 15 metrów w bliższy róg, nie dając szans Mateuszowi Bąkowi.
Krakowski chaos
Bliski powodzenia był również Ślusarski (strzał w poprzeczkę), ale wkrótce Lechia odzyskała kontrolę nad przebiegiem wydarzeń. Lukjanovs z Łukaszem Surmą popisowo rozegrali akcję, którą pewnym strzałem przy bliższym słupku zakończył wprowadzony do gry moment wcześniej Maciej Rogalski.
To był koniec, jeśli chodzi o zasadniczą kwestię, kto tu panuje.
Krakowianie już całkiem pogrążyli się w chaosie, a gdańszczanie ze spokojem wyprowadzali kolejne ataki. W trzy minuty porachunki z Pasami wyrównał Nowak. Najpierw wykorzystał błąd Cabaja, który wypuścił piłkę z rąk, a potem celnie zagłówkowa po wrzutce Krzysztofa Bąka. Najzagorzalsi kibice Cracovii pożegnali Nowaka brawami. Przecież grając tam już 7 lat nie chciał odchodzić, ale ciągle odmawiano mu podwyżki - a zarabiał 10 tysięcy złotych, czyli poniżej średniej w zespole.Źródło: Przegląd Sportowy 8 sierpnia 2009
Dziennik Polski
Te gole podcięły skrzydła Cracovii, która miała olbrzymie kłopoty z wyprowadzeniem akcji ofensywnych. Zupełnie niewidoczna była linia środkowa (kompletnym zaskoczeniem było wyjściowe ustawienie, w roli ofensywnego pomocnika wystąpił Szeliga, grający zazwyczaj jako defensywny gracz tej linii). Lechia niczym nie imponowała, ale widać było przynajmniej, że jej piłkarze grają z jakąś myślą taktyczną.
W 28 min trener Artur Płatek dokonał pierwszej zmiany, w miejsce Sasina wszedł Moskała. Tak naprawdę to do wymiany nadawało się kilku graczy "Pasów". Minutę później odżyły nadzieje nielicznych kibiców Cracovii (było ich 199), kiedy po "główce" Polczaka piłka wtoczyła się do siatki. Ale wystarczyło 120 sekund, by goście znowu odskoczyli na dwie bramki. Potem do końca pierwszej połowy nic się już na boisku ciekawego nie działo.
W drugiej połowie trener Płatek częściowo skorygował błędne ustawienie, wprowadził drugiego napastnika Kaszubę (za Cebulę, choć wcale nie był najsłabszym z pomocników), a Szeliga przesunięty został do drugiej linii. Cracovia ruszyła do ataku i już w pierwszej akcji należał się jej rzut karny, gdy Mysona rozmyślnie zagrał w szesnastce piłkę ręką.
"Pasy" zaatakowały i szybko zostały nagrodzone, po ładnym strzale Kaszuby było już tylko 2-3. Trzy minuty później mógł być już remis, z wolnego podawał Pawlusiński, po strzale Ślusarskiego piłka trafiła w poprzeczkę i wyszła na aut. W 62 min bramkarz Lechii M. Bąk ubiegł szarżującego Ślusarskiego.
A potem kontynuowany był festiwal koszmarnych błędów wyjątkowo rozkojarzonej tego dnia defensywy krakowian. Najpierw Derbich nie upilnował Rogalskiego, a Cabaj spóźnił się z interwencją przy bliższym słupku. A potem dobił swoich byłych kolegów Nowak: najpierw wykorzystał dziecinny błąd Cabaja, potem niepilnowany w polu karnym celnie uderzył piłkę głową.
Koszmarny mecz Cracovii. Nie istniała obrona, fatalnie prezentowali się pomocnicy. Zespół wyglądał jakby był kompletnie nieprzygotowany fizycznie do meczu. Zawodnicy snuli się po boisku.
Pod koniec spotkania nieliczni kibice Cracovii ironicznie skandowali: "Brawo, trener Płatek", a inni: "Płatek, dziękujemy".
Trener Cracovii mówił przed meczem, że jedzie do Sosnowca jak na dożynki. Nie przypuszczał zapewne, że to Lechia urządzi jego drużynie dorzynanie na pustym stadionie.
Jak padły bramki
0-1 K. Bąk na wysokości pola karnego wrzucał piłkę na z autu, ta dotarła do nieobstawionego Nowaka, jego strzał sparował Cabaj, ale przy dobitce Kaczmarka był bezradny.
0-2 Wiśniewski zdecydował się na uderzenie z 18 m, piłka trafiła w Tupalskiego, zmyliła Cabaja i po jego rękach wpadła do siatki.
1-2 Po wolnym bitym przez Pawlusińskiego, z bliska główkował Polczak, piłkę próbował sparować M. Bąk, ale ta wtoczyła się do siatki.
1-3 Cabaj obronił z bliska strzał Nowaka, ale potem sfaulował w polu karnym Kaczmarka; "jedenastkę" pewnie wykorzystał Wołąkiewicz.
2-3 Ślusarski zagrał do Kaszuby na 17. metr, ten strzelił precyzyjnie w górę i piłka wylądowała w siatce obok bliższego słupka.
2-4 Akcję rozprowadził Surma, zagrał do Rogalskiego, który zmieścił piłkę przy bliższym słupku.
2-5 Po wolnym dla Lechii, piłka odbita od kolana Derbicha poleciała w górę; Cabaj wyskoczył, miał już piłkę w rękach, ale wypadła mu i do siatki skierował ją Nowak.
2-6 Przy biernej postawie defensywy Cracovii podawał na 5. metr K. Bąk, a Nowak celnie główkował do siatki.
Błąd w sztuce trenerskiej?
Dlaczego piłkarze Cracovii tak źle wyglądali fizycznie w tym meczu? Zawodnicy po meczu, na gorąco, zastanawiali się, co jest tego przyczyną.
Marcin Cabaj: - Dlaczego graliśmy tak słabo? Myślę, że trener w niedługim czasie znajdzie przyczynę. Większość kolegów nie czuła się dobrze, nie mogliśmy dorównać Lechii pod względem wytrzymałościowym. Tydzień temu (w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław - przyp.) wyglądało to nieźle. Teraz trzeba na spokojnie zastanowić się, dlaczego było tak źle.
Dariusz Pawlusiński mówił, że zespół bardzo ostro ćwiczył w tym tygodniu. Czy to sprawiło, że zawodnikom brakowało w Sosnowcu szybkości, zwrotności, świeżości? Czy został popełniony błąd w sztuce trenerskiej?Źródło: Dziennik Polski 8 sierpnia 2009
Sportowe Tempo
0-2 Wiśniewski 14 1-2 Polczak 28 1-3 Wołąkiewicz 31 (karny) 2-3 Kaszuba 53 2-4 Rogalski 62 2-5 Nowak 71 2-6 Nowak 74 Sędziowali: Mariusz Trofimiec (Kielce) oraz Mariusz Borkowski (Radom) i Tomasz Biskup (Kielce). Żółte kartki: Cabaj (53, dyskusja z sędzią), Tupalski (67, faul na Lukjanovsie), Szeliga (48, faul na Wołąkiewiczu), Ślusarski (22, niebezpieczne zagranie wysoko uniesioną nogą), Dynarek (69, faul na Surmie) – Cvirik (55, faul na Moskale), Bajić (54, dyskusja z sędzią), Nowak (47, niesportowe zachowanie). Widzów 100. CRACOVIA: Cabaj – Mierzejewski, Polczak, Tupalski, Derbich – Pawlusiński, Kłus, Cebula (46 Kaszuba), Szeliga (62 Dynarek), Sasin (27 Moskała) – Ślusarski. LECHIA: M. Bąk – K. Bąk, Wołąkiewicz, Cvirik, Mysona – Kaczmarek, Nowak (76 Rybski), Surma, Bajić, Wiśniewski (59 Rogalski) – Lukjanovs (77 Buzała).
Cracovia już po kwadransie, kiedy to na świetlnej tablicy widniały dwa gole dla mającej wstręt do wyjazdowych zwycięstw Lechii, znajdowała się na łopatkach. Co prawda zespół Artura Płatka dwukrotnie stać było na kontaktowe trafienia, ale szybkie riposty gdańszczan całkowicie go sparaliżowały. Garstkę kibiców krakowskich (mecz nie miał nawet charakteru imprezy masowej, więc oglądali go głównie posiadacze zaproszeń) bawił jedynie spiker-wesołek, który po czwartym golu dla gości stwierdził, że „numeru gracza Lechii, który strzelił bramkę jeszcze nie zidentyfikowaliśmy”… Nie do śmiechu było natomiast trenerowi Płatkowi, którego sympatycy drużyny wzywali kategorycznie do dymisji. – Ja nie wywieszę białej flagi! – ripostował im później Płatek, który wyglądał po meczu na człowieka zdruzgotanego przez życie… Złośliwcy pocieszali go, że i tak jest postęp w grze Cracovii, albowiem w inauguracyjnej kolejce zespół stracił we Wrocławiu bramkę już w 5. minucie. Teraz gol dla rywali padł w 6. minucie… - Jest nam wstyd, nie pozostaje nam nic innego, jak przeprosić kibiców – mówił po spotkaniu Jakub Kaszuba, autor efektownej bramki dla Pasów, który akurat nie miał większych powodów do wstydu… O fatalny nastrój i początki depresji u szkoleniowca Pasów zadbał przed wszystkim jego były podopieczny, czyli Nowak. Cracovia praktycznie nie istniała w środkowej strefie boiska, natomiast w Lechii rządził i dzielił Nowak. W drugiej połowie w ciągu 3 minut wychowanek krakowskiej Wisły strzelił dwa przytomne gole, zamykając wieko trumny z krakowianami… Do tego trzeba mu dopisać dwie asysty. – Ale proszę nie pisać, że to była moja sportowa zemsta na Cracovii – poprosił nas na koniec środkowy pomocnik Lechii, który po spotkaniu był w siódmym niebie. Koszmarne błędy Marcina Cabaja, fatalna gra w obronie Łukasza Derbicha i szereg innych czynników spowodowały, że Lechia miała ułatwione zadanie, jeśli chodzi o zdobywanie bramek. – Ostatni raz wygrałem tak wysoko w barwach Legii, gdy w derbach Warszawy pokonaliśmy Polonię 7-2. Ale teraz ta wygrana szczególnie smakuje – cieszył się ekskrakowianin Łukasz Surma, który nic sobie nie robił z indywidualnego krycia Sławomira Szeligi i spokojnie rozdzielał piłki w środku boiska. Z kolei czarną robotę w tej strefie wykonał Marko Bajić, który miał być „pierwszym hamulcowym”, a tymczasem wcale nie zwalniał akcji gdańszczan, mądrze obsługując piłką partnerów. – Czy to był mój najlepszy mecz w Polsce? Musiałbym pomyśleć, ale również w Górniku Zabrze miałem kilka udanych spotkań. Na pewno jednak tak wysoko nie wygrałem w waszej ekstraklasie – drapał się po głowie serbski pomocnik, który - tradycyjnie już - kończył mecz z żółtym kartonikiem na koncie. – Ale co mi tam, najważniejsze jest to, że Lechia w dwóch meczach zrobiła sześć punktów. Kto by się tego spodziewał – sam sobie dziwił się Bajić.
Zdaniem trenerów
Artur Płatek, Cracovia: - Odpowiedzialność za całą grę i wynik biorę na siebie. To wszystko było bardzo dziwne. Pierwszy stracony gol to deja vu z Wrocławia, tylko minuty nam się pomyliły. Od momentu, gdy przegrywaliśmy 2-4 zespół już nie podniósł się psychicznie, zaś Paweł Nowak dobił nas całkowicie. Przed meczem mówiłem, że to mogą być dożynki, bo czekał nas mecz bez kibiców, niby u siebie, ale na obcym stadionie. Ale dożynki są wtedy, gdy jest uśmiech, zabawa. Tutaj tego nie było. Jeśli ktoś przegrywa u siebie 2-6, to musi się liczyć z tym, że włodarze klubu powiedzą mu: - panu już dziękujemy! Ale ja muszę się zastanowić nad tym, co stało się z drużyną, która zagrała dobry mecz we Wrocławiu. Sam nie wywieszę białej flagi.
Tomasz Kafarski, Lechia: - Pokazaliśmy skuteczną piłkę, zaś wynik był niecodzienny jak na warunki ekstraklasy. Ale ten wynik mógł być mylący, albowiem po straconych bramkach traciliśmy chwilowo kontrolę nad sytuacją. Ale potem wszystko szło już z górki. Jeśli chodzi o naszą siłę ofensywną, to mamy rezerwy, albowiem posiadam jeszcze kilku niezłych napastników. Co ciekawe, strzeliliśmy sześć bramek, ale nikt z napastników nie trafił do siatki. Paweł Nowak w tym ważnym dla siebie meczu zagrał bardzo dobrze.
Jerzy Mucha
Trenerzy po meczu
Artur Płatek, trener Cracovii:
- Odpowiedzialność za całą grę i wynik biorę na siebie. To wszystko było bardzo dziwne. Pierwszy stracony gol to deja vu z Wrocławia, tylko minuty nam się pomyliły. Od momentu, gdy przegrywaliśmy 2-4 zespół już nie podniósł się psychicznie, zaś Paweł Nowak dobił nas całkowicie. Przed meczem mówiłem, że to mogą być dożynki, bo czekał nas mecz bez kibiców, niby u siebie, ale na obcym stadionie. Ale dożynki są wtedy, gdy jest uśmiech, zabawa. Tutaj tego nie było. Jeśli ktoś przegrywa u siebie 2-6, to musi się liczyć z tym, że włodarze klubu powiedzą mu: - panu już dziękujemy! Ale ja muszę się zastanowić nad tym, co stało się z drużyną, która zagrała dobry mecz we Wrocławiu. Sam nie wywieszę białej flagi.
Tomasz Kafarski, trener Lechi:
- Pokazaliśmy skuteczną piłkę, zaś wynik był niecodzienny jak na warunki ekstraklasy. Ale ten wynik mógł być mylący, albowiem po straconych bramkach traciliśmy chwilowo kontrolę nad sytuacją. Ale potem wszystko szło już z górki. Jeśli chodzi o naszą siłę ofensywną, to mamy rezerwy, albowiem posiadam jeszcze kilku niezłych napastników. Co ciekawe, strzeliliśmy sześć bramek, ale nikt z napastników nie trafił do siatki. Paweł Nowak w tym ważnym dla siebie meczu zagrał bardzo dobrze.
Filmy
Konferencja prasowa
Bramka na 0:1 (Kaczmarek)
Bramka na 0:2 (Wiśniewski)
Bramka na 1:2 (Polczak)
Bramka na 1:3 (Wołąkiewicz)
Bramka na 2:3 (Kaszuba)
Bramka na 2:4 (Rogalski)
Bramka na 2:5 (Nowak)
Bramka na 2:6 (Nowak)
2009-07-05 CF Monterrey - Cracovia 2:0 2009-07-08 Cracovia - Przebój Wolbrom 2:0 2009-07-11 Cracovia - Bruk-Bet Nieciecza 2:0 2009-07-11 Cracovia - Okocimski Brzesko 1:1 2009-07-15 Cracovia - Hutnik Kraków 5:1 2009-07-15 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Cracovia 1:0 2009-07-18 Cracovia - Górnik Zabrze 1:0 2009-07-18 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 1:0 2009-07-22 Sandecja Nowy Sącz - Cracovia 0:0 2009-07-25 Cracovia - GKS Katowice 3:0 2009-08-01 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:0 2009-08-07 Cracovia - Lechia Gdańsk 2:6 2009-08-15 Legia Warszawa - Cracovia 0:0 2009-08-23 Cracovia - Lech Poznań 1:0 2009-08-29 Korona Kielce - Cracovia 1:1 2009-09-05 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:1 2009-09-12 Cracovia - Arka Gdynia 1:1 2009-09-19 Ruch Chorzów - Cracovia 2:0 2009-09-23 Piast Kobylin - Cracovia 1:1 k.2:4 2009-09-26 Jagiellonia Białystok - Cracovia 0:0 2009-10-02 Cracovia - KGHM Zagłębie Lubin 1:1 2009-10-10 Korona Kielce - Cracovia 1:1 2009-10-17 Cracovia - Polonia Bytom 1:2 2009-10-25 Odra Wodzisław Śląski - Cracovia 1:0 2009-10-30 Cracovia - PGE GKS Bełchatów 0:1 2009-11-04 Cracovia - Cracovia (ME) 1:2 2009-11-07 Polonia Warszawa - Cracovia 0:1 2009-11-14 Ruch Chorzów - Cracovia 3:1 2009-11-22 Wisła Kraków - Cracovia 0:1 2009-11-25 Legia Warszawa - Cracovia 2:0 2009-11-28 Cracovia - Piast Gliwice 3:2 2009-12-05 Cracovia - Śląsk Wrocław 1:0 2009-12-12 Lechia Gdańsk - Cracovia 1:0 2010 Trening Noworoczny 2010-01-20 Polonia Bytom - Cracovia 3:0 2010-01-30 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 0:6 2010-02-03 Cracovia - Resovia Rzeszów 4:3 2010-02-10 Cracovia - FK Chimki 0:0 2010-02-13 Cracovia - Slovan Liberec 2:0 2010-02-14 Skonto Ryga - Cracovia 1:0 2010-02-19 Dynamo Kijów U-21 - Cracovia 1:0 2010-02-20 Urał Jekaterynburg - Cracovia 3:1 2010-02-26 Cracovia - Legia Warszawa 1:2 2010-02-27 Cracovia - GKS Katowice 4:0 2010-03-06 Lech Poznań - Cracovia 3:1 2010-03-13 Cracovia - Korona Kielce 3:0 2010-03-19 Arka Gdynia - Cracovia 2:0 2010-03-27 Cracovia - Ruch Chorzów 1:4 2010-04-01 Cracovia - Jagiellonia Białystok 0:1 2010-04-09 KGHM Zagłębie Lubin - Cracovia 0:0 2010-04-15 Cracovia - Cracovia (ME) 3:1 2010-04-15 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 1:1 2010-04-24 Polonia Bytom - Cracovia 1:2 2010-04-27 Cracovia - Odra Wodzisław Śląski 1:0 2010-04-30 PGE GKS Bełchatów - Cracovia 3:0 2010-05-07 Cracovia - Polonia Warszawa 1:2 2010-05-11 Cracovia - Wisła Kraków 1:1 2010-05-15 Piast Gliwice - Cracovia 0:1