2010-02-26 Cracovia - Legia Warszawa 1:2
|
Ekstraliga , 18 kolejka Kraków, stadion Hutnika Kraków, piątek, 26 lutego 2010, 20:00
(1:0)
|
|
Skład: Cabaj Mierzejewski (79' Kaliciak) Polczak Tupalski Derbich Baran (64' Klich) Suvorov Sacha Wasiluk Pawlusiński (79' Moskała) Matusiak Ustawienie: 4-5-1 |
Sędzia: Tomasz Mikulski
|
Skład: Mucha Szala Choto Iwański Grzelak Borysiuk (75' Giza) Mięciel (35' Kiełbowicz) Wawrzyniak Rzeźniczak Rybus (67' Szałachowski) Radović Ustawienie: 4-4-2 |
Mecz następnego dnia: | ||
Zapowiedź meczu
Sportowe Tempo
Dziś Komisja do Spraw Licencji dla Klubów Ekstraklasy rozpatrywała wniosek MKS Cracovii SSA i w oparciu o opinię ekspertów z wizytacji na stadionie Hutnika, wyraziła zgodę na grę krakowian na Suchych Stawach. - Komisja podjęła decyzję o zmianie warunków zawartych w licencji nr 3/2009 z 28 maja 2009 r. i wyraża zgodę na grę Cracovii na stadionie Hutnika Kraków. Podejmując decyzję wzięła pod uwagę zapewnienia klubu MKS Cracovia SSA oraz gminy Kraków o usunięciu, do czwartku w godzinach popołudniowych, wszystkich usterek wskazanych przez ekspertów licencyjnych. Zastrzeżenia ekspertów dotyczyły zalegającego na obiekcie m.in. gruzu i materiałów instalacyjnych - poinformował oficjalnie PZPN.
Usterki, wskazane w protokole odbioru obiektu, które mają zostać usunięte do czwartku 25 lutego to m.in:
- wyrównanie wysokości bramek
- przygotowanie bramki zapasowej
- wyznaczenie miejsc do rozgrzewki
- uporządkowanie terenu wokół boiska
- zabezpieczenie bieżni wokół boiska
- wykonanie zadaszenia dla sędziego technicznego
W czwartek przedstawiciele Komisji ponownie zlustrują obiekt, a następnie będzie ona mogła wydać decyzję o grze Cracovii na Suchych Stawach już w piątek. Jeśli opinie ekspertów nadal nie będą dobre dla stadionu, ,mecz odbędzie się w Sosnowcu. Gdyby z pracami, i tak prowadzonymi w więcej niż ekspresowym tempie, nie udało się zdążyć, to pierwsza na Suchych Stawach zagrałaby wiosną Wisła. Z tym, że jej mecz z Arką w następnej kolejce odbywać się będzie bez udziału publiczności.
MAS
Sportowe Tempo
Trzeba przyznać, że nowy zielony dywan prezentuje się okazale, także otoczenie obiektu coraz mniej przypomina plac budowy. Prace wykończeniowe nadal trwają, zaangażowanych jest sporo osób. Na bagnistej bieżni wysypano żwir i zapewne do późnych godzin nocnych - przy zapalonych jupiterach - będzie ubijany przez kilka ciężkich maszyn. W piątek wszystko powinno być zapięte na ostatni guzik.
Trener Lenczyk dość obszernie podsumował okres przygotowawczy, który składał się z trzech etapów, przypomniał pięć towarzyskich spotkań. - Po zajęciach na własnych obiektach udaliśmy się do Spały. To było dobre posunięcie, ponieważ byliśmy odcięci od srogiej zimy. Z kolei na Cyprze przebywaliśmy przez dwa tygodnie, choć zwykle kluby spędzają tam 10 dni. Trenowaliśmy może nie na idealnych, ale na dobrych boiskach. Po przylocie byłem załamany, wszak w trakcie 150-kilometrowej podróży z lotniska padał deszcz, a momentami i śnieg. Później okazało się, że nie spadła już ani kropla. Mieliśmy fantastyczne warunki, mieszkaliśmy w luksusowym hotelu z dobrym jedzeniem. Przed wyjazdem powiedziałem, że będę zadowolony, jeśli strzelimy w każdym meczu kontrolnym bramkę. Nie zawsze się to udawało, ale wszyscy mieli możliwość przygotowania się i rozegrania spotkań z drużynami, które z nami chciały grać - powiedział Lenczyk.
Szkoleniowiec odniósł się do transferów. Po podpisaniu kontraktu z Mołdawianinem Aleksandrem Suworowem kibice liczyli na innych graczy zagranicznych. Trenowali przecież z drużyną i rozgrywali sparingi Białorusin Lebiediew, drugi Mołdawianin Owsannikow czy mieszkający w USA Boliwijczyk Tudela, który przypomina Lenczykowi Mauro Cantoro. Okazuje się, że szybko pokazali się ich menedżerowie i żądali sporych pieniędzy jak na prezentowane przez testowanych umiejętności. Nie wnikając w szczegóły na dzisiaj są poza zainteresowaniem Cracovii.
- Suworowa biorę na siebie i jeśli się nie sprawdzi, to będzie wyłącznie moja wina - stwierdził Lenczyk. O Wojciechu Łuczaku powiedział, że więcej się po nim spodziewał. - Kto skończył Harvard, to można od niego więcej oczekiwać niż od absolwenta Uniwersytetu Śląskiego, choć pewnie się niektórym narażę - dodał. O Krzysztofie Kaliciaku tak się wyraził. - Nie wiem, czy nie kupiliśmy zawodnika ubitego. Po pierwszych zajęciach, które można bardziej zaliczyć do lekcji wf niż treningu, został na miesiąc wyłączony. W starciu o piłkę został kopnięty przez Kaszubę i nie wyglądało to z boku groźnie. Pierwsze jego występy nie były obiecujące. Kilka dni temu coś drgnęło, a chcę podkreślić, że to jeden najszybszych naszych zawodników - podsumował.
- Od kilku dni myśleliśmy, gdzie przyjdzie nam się zmierzyć z Legią. Oczywiście braliśmy pod uwagę Sosnowiec. Dopiero wczoraj po godzinie 16 okazało się, że zagramy na Hutniku. Stąd dzisiejsze spotkanie przy ul. Ptaszyckiego i zgoda na zapoznanie się z nową murawą - powiedział szkoleniowiec. Zapytany o wyjściową jedenastkę na piątek stwierdził, że ją z jednej strony ma, a z drugiej nie. - Koncepcję zburzył ostatni mecz kontrolny, który miał być próbą generalną przed Legią. Mam jednak nadzieję, że skład wypali - podkreślił.
Najważniejsze, że na trybunach pojawią się kibice, a sami zawodnicy są ciekawi jak to będzie wyglądało. - Dla mnie ważniejsze jest to, co się będzie działo na murawie. Mam nadzieję, że się skończy pomyślnie dla nas i nie będziemy chłopcami do bicia. Po pierwszym meczu okaże się, na jakim jesteśmy etapie i co nasz czeka - dodał szkoleniowiec.
- * *
Trener Lenczyk przed rozpoczęciem konferencji rozdał kartki z nazwiskami 25-osobowej kadry na rundę wiosenną. Bramkarze: Marcin Cabaj, Łukasz Merda, Sławomir Olszewski; obrońcy: Łukasz Derbich, Łukasz Mierzejewski, Radosław Grzesiak, Piotr Polczak, Marek Wasiluk, Łukasz Tupalski, Paweł Sasin; pomocnicy: Sławomir Szeliga, Arkadiusz Baran, Michał Goliński, Aleksander Suwarow, Mateusz Jeleń, Mateusz Klich, Wojciech Łuczak; napastnicy: Krzysztof Kaliciak, Tomasz Moskała, Dariusz Pawlusiński, Radosław Matusiak, Mariusz Sacha, Jakub Kaszuba, Jakub Snadny, Bartosz Ślusarski.
Drugim trenerem jest Marek Wleciałowski, asystentami Filip Surma i Sławomir Olszewski, który zajmuje się bramkarzami.
Sportowe Tempo
- Pierwszy mecz rundy to zawsze dla każdej drużyny wielka niewiadoma, ale mam nadzieję, że to, co wypracowaliśmy w spotkaniach sparingowych na Cyprze w i Hiszpanii, zaowocuje. Ciężko trenowaliśmy, by jak najlepiej przygotować się do inauguracji sezonu - stwierdził Urban.
Opiekun stołecznego klubu dodał również, że nie boi się konfrontacji z myślą szkoleniową Lenczyka. - Nie spodziewamy się bardzo trudnego meczu, ale wiem, że nie będzie łatwo ograć drużyny Oresta Lenczyka - dodał trener "Legionistów". - Wiadomo, że ze spotkania na wyjeździe zawsze trudniej wywieźć punkty, ale wierzę, że nam się to uda - przyznał.
Urban zapytany o to, czy po spotkaniu pójdzie z trenerem "Pasów" na kawę lub piwo, ze śmiechem zaprzeczył. - Raczej nie spodziewam się, by takie spotkanie miało miejsce - zakończył.
- Jeśli wyjdziemy na boisko pograć sobie w piłkę, to Legia nam pokaże, jak się gra w piłkę. Ale jeśli wyjdziemy zaorać ziemię i zdobyć punkty, to mam nadzieję, że skończy się to dla nas pomyślnie - mówi trener Cracovii, Orest Lenczyk. - - Przeciwnicy muszą to spotkanie wygrać, nie ma o czym mówić. Jeśli przegrają, to wiemy, co się będzie działo na górze tabeli. Jednak zdajemy sobie również sprawę z tego, co się będzie działo na dole, gdy stracimy trzy punkty. Mam nadzieję, że po meczu nie będziemy musieli mówić jedynie o tym, że pozostawiliśmy dobre wrażenie.
Mecz odbywa się na stadionie Hutnika, który przeszedł gruntowną modernizację, by wypełnić wymogi licencyjne ekstraklasy. Oby pomyślnie przeszły dzisiejszą próbę i stadion, i krakowscy kibice. Początek spotkania o godz. 20.
Aktualizacja 09:29, 15:20
ASInfo
Gazeta Wyborcza
Jesienią podopieczni trenera Oresta Lenczyka boleśnie spadli na dno ligowej tabeli, by podnieść się z animuszem po czterech kolejnych zwycięstwach, w tym prestiżowym z Wisłą. Emocjom dał się ponieść nawet prezes Janusz Filipiak. Zwykle oszczędny w słowach, zapowiedział wydanie aż 3 min zl na wzmocnienia. Transferowa ofensywa niemal spaliła na panewce. Lenczyk nie jest do końca zadowolony z pozyskanych Wojciecha Łuczaka i Krzysztofa Kaliciaka. Rozwiązaniem wielu (ale nie wszystkich) problemów miało być pozyskanie Suworowa, który kosztował więcej niż dwaj młodsi koledzy razem wzięci. Reprezentant Mołdawii potrzebował zaledwie kilku dni, by przekonać Lenczyka. - Jeśli nie wypali, to będzie moja wina - stwierdził trener. Transfer Suworowa zaostrzył rywalizację wśród skrzydłowych, którzy byli najskuteczniejsi w zespole zarówno jesienią, jak i podczas sparingów na Cyprze.
Mołdawianin jest szybki, uniwersalny, umie uderzyć z dystansu, a przede wszystkim zachwycił trenera umiejętnością ostatniego podania. - Ma predyspozycje, by zostać czołowym lewonożnym graczem w lidze - chwalił kolegę Dariusz Pawlusiński. Jednak Cracovia nie tylko nie pozyskała oczekiwanych przez Lenczyka stopera i defensywnego pomocnika, ale i nie rozwiązała największego kłopotu w postaci partnera dla Radosława Matusiaka. W pięciu ostatnich sparingach Cracovia strzeliła tylko trzy bramki. Matusiak, także w opinii Lenczyka, wciąż nie przypomina snajpera ze swych najlepszych lat, młodzi napastnicy nie zachwycają, a testowani obcokrajowcy okazali się zbyt drodzy. - Jesienią zapowiadałem krwawą rewolucję, ale nie była ona ani pomarańczowa, ani nawet fioletowa.
To było raczej małe powstanie - przekonuje trener Lenczyk. Nie ukiywajednak, że dla kilku jego podopiecznych to ostatni kwartał, by przekonać go do swoich umiejętności. Latem z drużyny może odejść nawet pięciu zawodników. Pierwszą szansę piłkarze Lenczyka dostaną dzisiaj, a Cracovia zmierzy się z Legią na stadionie przy Suchych Stawach. To spotkanie zamyka dotychczasowy okres pracy Lenczyka pod Wawelem. Gdy podpisywał kontrakt z Cracovią, miał tylko trzy dni na przygotowanie drużyny do walki ze stołecznym rywalem. Udało mu się wywieźć z Warszawy punkt, choć nie miał ani Matusiaka, ani Michała Golińskiego, a Mateusz Klich, obecnie podstawowy zawodnik, grał w zespole Młodej Ekstraklasy. Tym razem Lenczyk miał całą zimę, a w środowisku słynie z umiejętności przygotowań do sezonu.
Tymczasem Legia zaczynała od zwycięstwa tylko dwie z pięciu ostatnich rund pod skrzydłami trenera Jana Urbana. Pozostałe statystyki są po stronie wicemistrzów Polski: w ostatnich dwudziestu latach nie wyjeżdżali pokonani ze stadionu Hutnika, Urban nigdy nie przegrał z Lenczykiem. Podczas zgrupowania na Cyprze (Legia też tam trenowała, ale na drugim krańcu wyspy) trener długo wahał się, czy wysłać skauta na sparing rywala. Ostatecznie nie pojechał nikt, zresztą przeciwnik też nikogo nie przysłał.
- Legia musi wygrać, wiadomo, co się stanie z czołówką w przypadku innego scenariusza. My raczej na dół tabeli. Musimy wyjść na boisko zaorać ziemię, a nie tylko robić dobre wrażenie - przekonuje szkoleniowiec Cracovii.Źródło: Gazeta Wyborcza 26 lutego 2010
Przegląd Sportowy
Od 1997 roku, gdy Hutnik spadł z ekstraklasy, na Suchych Stawach nie było meczów budzących zainteresowanie w całej Polsce. Ale Cabaj zna ten stadion na wylot. - Mieszkałem na osiedlu Kalinowym, a później w Mistrzejowicach. Na Hutnika miałem blisko, więc chyba z 50 razy byliśmy z tatą na meczach. Najbardziej pamiętne było spotkanie w Pucharze UEFA z Sigmą Ołomuniec - wspomina bramkarz Cracovii.
Cabaj, który wychował się w innych nowohuckich klubach - Wandzie i Krakusie - najpierw był sympatykiem, a potem piłkarzem Hutnika. - Spędziłem w tym klubie jedną rundę w sezonie 2001/02. Broniłem w 12 meczach i uzbieraliśmy sporo punktów, ale straty z jesieni były za duże, więc spadliśmy do III ligi. Szkoda, bo w tym zespole było kilku zawodników, którzy potem trafili do ekstraklasy: Krzysiek Przytuła, Marcin Chmiest, Tomek Księżyc czy Michał Świstak. Po degradacji Hutnika przeszedłem do Podbeskidzia - przypomina. Z Hutnikiem Cabaja wiąże jeszcze to, że wzorował się na bramkarzu tego klubu - Siergieju Szypowskim. A w latach 90. był to ktoś. Ukrainiec z polskim paszportem rozegrał w ekstraklasie 166 meczów. - Zauważyłem, że ma świetną technikę. Tak układał nadgarstek i dłoń, że praktycznie nie było słychać, jak łapie piłkę. To coś wyjątkowego, dlatego zdarzało mi się też chodzić na treningi Hutnika. Podpatrywałem go, chciałem się dowiedzieć, jak on to robi. Do tej pory nie znam innego bramkarza z takim miękkim chwytem - opowiada kapitan Cracovii.
Wielu krakusów nie identyfikuje się z Nową Hutą, gubi się na tamtejszych osiedlach. Jeżdżą tam, gdy muszą. Z kolei nowohucianie z przekorą manifestują, skąd pochodzą, a jest ich sporo, bo ponad 200 tysięcy. - Ja się czuję krakusem z Nowej Huty. To przecież dzielnica tego miasta, dlatego nie rozumiem tych wszystkich uprzedzeń. Ale koszulki z hasłem „I love NH” bym nie założył, bo nie przepadam za krzykliwymi napisami - śmieje się bramkarz. Cabaj z utęsknieniem czekał na przeniesienie meczów Pasów na Suche Stawy. - Bardzo się męczyliśmy w Sosnowcu. Poza tym i Cracovia, i Wisła wpompowały mnóstwo pieniędzy w rozwój Zagłębia zamiast pomóc upadającemu Hutnikowi, który zawsze słynął z dobrego szkolenia młodzieży. Popatrzmy, ilu znanych piłkarzy wyszło z tego klub w ostatnich latach - przekonuje, myśląc o Wasilewskim, Pazdanie, Madejskim, Kołodzieju, Sosinie, Stolarzu i Przytule.Źródło: Przegląd Sportowy 26 lutego 2010
Dziennik Polski
Kibice Cracovii stęsknili się za piłką. Wczoraj około godz. 18 w klubowym sklepie przy ul. Wielickiej utworzyła się kolejka, w której naliczyliśmy 60 osób. Kupowano bilety na mecz z Legią. Będą sprzedawane jeszcze dzisiaj - w kasach przy stadionie Hutnika (ul. Ptaszyckiego 4) w godz. 8-16. Nie ma wątpliwości, że piłkarzy Cracovii dopingować będzie najliczniejsza w tym sezonie publiczność. Jesienią na ich mecze w Sosnowcu jeździło niewielu kibiców.
-Podejmując decyzję o tym, by się związać z Cracovią, w ogóle nie myślałem o tym, że kibiców nie będzie - przyznał trener Orest Lenczyk. - Zawodnicy są bardzo ciekawi tego, co będzie działo się na trybunie. Ale ja uważam, że ważniejsze jest to, co będzie działo się na boisku. Wczoraj, w czasie gdy klubowy sklepik przeżywał oblężenie, zawodnicy „Pasów” trenowali 200 metrów obok, na boisku ze sztuczną nawierzchnią. To, co najistotniejsze, to brak na zajęciach Michała Golińskiego. Piłkarz, który jesienią zdobył zwycięskiego gola w derbach z Wisłą, nie zagra dziś przeciwko Legii - z powodu skręcenia nogi. To dodatkowo podnosi prawdopodobieństwo występu w podstawowym składzie Aleksandra Suworowa Reprezentant Mołdawii będzie jedynym nowym zawodnikiem w jedenastce. Przeciwko Legii zagra jej były piłkarz Łukasz Mierzejewski, natomiast marne szanse na występ przeciwko Cracovii ma były „pasiak” Piotr Giza - Podczas okresu przygotowawczego liczyliśmy, że Piotrek Giza będzie podstawowym zawodnikiem. Na razie wypadł z pierwszego składu, co nie oznacza, że do niego nie powróci - przyznał wczoraj szkoleniowiec Legii Jan Urban. - Podobnie wygląda sytuacja z Sebastianem Szałachowskim, który okazał się gorszy od Miroslawa Radovicia.
W warszawskiej ekipie gotowi do gry są wszyscy kluczowi zawodnicy, poza kontuzjowanym Takesurem Chinyamą. W ogłoszonej wczoraj meczowej „18” nie znalazł się najnowszy nabytek Dong Fangzhuo, bo do Warszawy nie dotarł jeszcze certyfikat chińskiego napastnika - W Krakowie musimy wykonać pierwszy krok w kierunku tytułu mistrzowskiego. Mamy pięć punktów straty do lidera, co nie jest dużą przewagą, niemożliwą do nadrobienia - mówił w czwartek Jan Urban. Legia po 17 jesiennych meczach ma 35 punktów, Cracovia - 20 i zajmuje 9. miejsce w tabeli. W pierwszej rundzie w Warszawie mecz tych drużyn zakończył się bezbramkowym remisem. Był to debiut Oresta Lenczyka w roli trenera „Pasów”.
Przypuszczalny skład Cracovii: Cabaj - Mierzejewski, Tupalski, Wasiluk, Derbich - Polczak - Sacha, Klich, Suworow, Pawlusiński - Matusiak.Źródło: Dziennik Polski 26 lutego 2010
Opis meczu
Interia.pl
Tylko w drugiej połowie Cracovia miała tyle sytuacji, że zamiast 1-0 powinna prowadzić trzy, a nawet czterobramkowo. Jan Mucha nie na darmo dostał jednak kontrakt w Evertonie. Uratował zespół nie raz i nie dwa, ale też pomagała mu fortuna, gdy "Pasy" stemplowały słupki (dwukrotnie) i poprzeczkę.
W I połowie Jan Urban położył kulę przed sobą i bezsilnie patrzył jak jego piłkarze próbowali skonstruować jakąś groźną akcję. W 34. min Urban zaczął działać - wprowadził do gry Tomasza Kiełbowicza, a w 67. min Sebastiana Szałachowskiego. To ich akcja, zaledwie 120 s. po wejściu "Szałacha" dała gościom gola wyrównującego.
Kibice "Pasów" nie zdążyli jeszcze ochłonąć, gdy musieli przełknąć jeszcze bardziej gorzką pigułkę. Po kolejnym błędzie defensywy aktywny Bartłomiej Grzelak przelobował Marcina Cabaja i Legia szalała z radości. A trener Urban razem z nią wymachując kulą!
Urban im wmówił: Nie ma żadnej przewagi!
- Czy to mój najlepszy mecz w sezonie? Mam nadzieję, że najlepszy jest przede mną. Przy lobie noga mi nie zadrżała, bo gdyby tak się stało, to bym nie trafił - powiedział nam Grzelak, ale nie chciał zdradzić tego, co się działo w szatni Legii w przerwie. - To zostanie naszą tajemnicą - uzasadnił.
Rąbka tajemnicy uchylił za to trener Urban. - Zwracałem uwagę chłopakom na to, że Cracovia ma przewagę jednego, a nie trzech zawodników. Powiedziałem im też, że tak naprawdę rywal żadnej przewagi nie ma, bo dwóch obrońców cały czas pilnuje Grzelaka, więc w pozostałej części boiska gra się jeden na jeden - tłumaczył Jan Urban, który był zadowolony również z tego, że trafił z przygotowaniami do wiosny. - Strzeliliśmy dwa gole grając w osłabieniu i nie pozwoliliśmy Cracovii na wiele również dlatego, że mieliśmy w końcówce dużo sił - podkreślał Urban.
"Szeryf" Suvorov z Sherifa Tyraspol wzmocnił "Pasy"
Wcześniej w obozie Cracovii były szampańskie nastroje. Pozyskany przez "Pasy" z Sherifa Tyraspol Aleksandru Suvorov od razu wkupił się w serca kibiców. Po jego pięknym strzale piłka trafiła w słupek - podążył za nią Jan Mucha, więc nie miał szans przy dobitce w drugi róg Dariusza Pawlusińskiego.
Suvorov nie tylko solidnie uderzał na bramkę (tylko cudem na róg jego kropnięcie wybił w 56. min Jan Mucha) , ale też, a może przede wszystkim wykładał piłkę kolegom. To po jego prostopadłym podaniu w 50. min w pole karne wpadł Piotr Polczak (nominalny stoper zagrał w drugiej linii), ale trafił w słupek. Nie po praz pierwszy element konstrukcyjny bramki ratował legionistów. Już w 16. min Legia mogła przegrywać dwubramkowo, jednak przyszedł jej w sukurs słupek, gdy po centrze z rzutu rożnego Dariusza Pawlusińskiego główkował Łukasz Tupalski.
Cracovia zasłużenie prowadziła, choć na początku to Legia częściej atakowała. Wicelider zagroził w 1. min, gdy po koszmarnym wybiciu Marcina Cabaja w dobrej pozycji znalazł się Bartłomiej Grzelak. Ofiarny wślizg wracającego Tupalskiego uratował ekipę Oresta Lenczyka.
Tylko przez fatalną skuteczność krakowianie ten mecz przegrali. Marnowali wymarzone okazje. Takie jak ta z 67. min, gdy Sacha w idealnej sytuacji w poprzeczkę! Pięć minut przed końcem Kaliciak główkował na pustą bramkę, lecz posłał piłkę obok słupka. Sam dwa gole mógł strzelić Polczak. Niefart i Mucha stanęły na przeszkodzie.
Wielki Orest bije się w piersi
Mecz był dramatyczny, miał nagłe zwroty akcji, ale nie stał na najwyższym poziomie. "Kostropata polska piłka" - napisał w zapowiedzi rundy wiosennej Dariusz Wołowski. Piłkarze robili wiele, by zobrazować to sformułowanie. A to Marcin Mięciel nie potrafił opanować stosunkowo prostej piłki (bo szła na lewą, a nie prawą nogę), a to po idealnym podaniu Pawlusińskiego Radosław Matusiak z 10 m posłał piłkę na wysokość słupów oświetleniowych (48. min).
Sędzia Tomasz Mikulski miał odwagę i po konsultacji z liniowym wyrzucił z boiska demonstrującego gesty rodem z "Ojca chrzestnego" Choto. Zabrakło mu jej jednak w 59. min i 61. min: ordynarne łapanie za koszulkę kontrujących piłkarzy Cracovii prezentowali Borysiuk i Rzeźniczak mający na koncie już "żółtka". Klasyczne faule taktyczne uszły właściwie na sucho.
Nie zmienia to faktu, że Legia jako zespół dojrzalszy zasłużenie, choć szczęśliwie wygrała.
- Faktycznie, rywale przerywali faulami ciekawie zapowiadające się nasze kontrataki, ale zostawmy sędziego. To nie przez niego przegraliśmy ten mecz. Wina jest po stronie Cracovii z trenerem na czele - pokazał klasę Orest Lenczyk.
Futbol, jak cały sport bywa przewrotny. Cracovia zagrała świetny mecz, stworzyła najwięcej sytuacji od czasów pracy Wojciecha Stawowego przy Kałuży, ale przez dwa proste błędy została zniesiona na tarczy. "Pasy" pokazały jednak, że z Suvorovem i takim przygotowaniem będą groźne dla najsilniejszych. Fortuna pod bramką rywala musi się kiedyś odwrócić.
W ten dramatyczny sposób ekstraklasowy futbol wrócił z Sosnowca do Krakowa. Jeszcze nie na stadiony Wisły i Cracovii, ale na zmodernizowany obiekt Hutnika, który gościć będzie dwa najstarsze polskie kluby.
Założenie murawy powiodło się miastu rzutem na taśmę, ale efekt jest okazały. Trawnik jest równiutki i brakuje mu tylko zieleni, ale skąd by się miała ona wziąć skoro dopiero tydzień temu mrozy odpuściły.Źródło: Interia.pl 26 lutego 2010 [4]
Sportowe Tempo
1-1 Szałachowski 68
1-2 Grzelak 70
Sędziowali Tomasz Mikulski oraz Piotr Sadczuk i Andrzej Głowacki (wszyscy Lublin).
Żółte kartki: Baran (faul), Mierzejewski (za przepychanki) , Tupalski (faul) - Choto (faul), Szala (faul), Rzeźniczak (za przepychanki), Borysiuk (faul).
Czerwona kartka - Choto (26, niesportowe zachowanie).
Widzów 2,5 tys.
CRACOVIA: Cabaj - Mierzejewski (79 Kaliciak), Tupalski, Wasiluk Derbich - Sacha, Baran (64 Klich), Polczak, Pawlusiński (79 Moskała) - Suworow - Matusiak. LEGIA: Mucha - Wawrzyniak, Szala, Choto, Rzeźniczak - Radović, Iwański, Borysiuk (75 Giza), Rybus (66 Szałachowski) - Mięciel (34 Kiełbowicz) - Grzelak.
- Cracovia ładnie przegrała - podsumował spotkanie trener Pasów Orest Lenczyk. Podkreślał, że jego podopieczni beztrosko zmarnowali szansę, jaką dała im gra w przewadze od 26 minuty, gdy z czerwoną kartką zszedł Dickson Choto. Cracovia prowadziła wtedy z Legią 1-0 i wydawało się, że jest w wymarzonej wręcz sytuacji. Legia przetrwała do przerwy z takim wynikiem, a potem z nawiązką odrobiła stratę. - Zdołaliśmy wygrać charakterem, ambicją, może też przygotowanie fizyczne pomogło nam odwrócić losy meczu - oceniał szkoleniowiec warszawskiego zespołu Jan Urban. - Legia pokonała nas mądrością swoich zawodników - dodawał Lenczyk.
A wszystko dobrze się dla krakowian zaczęło. W zespole "Pasów" udanie zaczął debiutancki występ Aleksandru Suworow. W 10 min Mołdawianin przejął piłkę za środkową linią, podciągnął z nią i przymierzył z 30 metrów. Mucha odbił ją na słupek, po czym futbolówka wróciła w pole do nadbiegającego Pawlusińskiego. Ten pewnym, mocnym strzałem trafił do bramki. 1-0!
To nie była pierwsza szansa Cracovii. W 2 min Radosław Matusiak zerwał się obrońcom i mknął sam na bramkę, w biegu nie zdołał się zebrać do strzału, ostatecznie przeszkodził mu w spożytkowaniu szansy Dickson Choto.
W 13 min groźnie było pod bramką Marcina Cabaja. Po centrze Jakuba Wawrzyniaka strzelał Bartłomiej Grzelak, obok słupka.
W 17 min Legię ratował Miroslav Radović, który wybijał piłkę z linii bramkowej po strzale Łukasza Tupalskiego, oddanym głową po rzucie rożnym.
Sytuację legionistów mocno skomplikowało zachowanie Choto. W 26 min dostał żółtą kartkę za faul, a decyzję skomentował wybitnie niesportowym - według sędziego Tomasza Mikulskiego - gestem wobec asystenta. Mimo protestów legionistów arbiter sięgnął po czerwony kartonik, nie poprzedzając go wcześniej drugim żółtym. Legia musiała odtąd grać w dziesiątkę. Poziom emocji w warszawskim zespole wyraźnie wzrósł, co za chwilę odczuł Szala, upomniany żółtą kartką za kolejny faul.
Trener Jan Urban musiał zareagować korektami w składzie. Za napastnika Marcina Mięciela wprowadził dla wzmocnienia defensywy Tomasza Kiełbowicza. Legia nie postawiła jednak na totalną obronę. Szans próbowała szukać w błędach rywali, choćby tych, które popełniał chyba niedobrze czujący się w roli defensywnego pomocnika Piotr Polczak. Groźne były też w wykonaniu gości rzuty rożne, ale akurat przy nich nieźle reagowali krakowianie, wśród nich Marcin Cabaj.
Po kilku minutach przyczajenia Cracovii, gdy inicjatywę miała Legia, gospodarze skończyli pierwszą połowę mocnym akcentem. Marek Wasiluk mocno uderzył z 30 metrów, piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od jednego z legionistów i z wielkim trudem spod poprzeczki wybił ją Mucha.
Cracovia zaczęła drugą połowę, próbując od razu wysoko zaatakować Legię. Szybko pressing dał efekt, Radosław Matusiak nie zdołał jednak spożytkować dośrodkowania z prawej strony. Z 8 metrów strzelił wysoko nad bramkę. W 49 min niespodziewanym rajdem popisał się Polczak, naciskany przez obrońców zdołał się i tak wedrzeć w pole karne. Gdy strzelał płasko po ziemi, wydawało się, że to będzie kompletnie niegroźne, a jednak piłka trafiła w słupek, Mucha tylko odprowadził ją wzrokiem.
Na dobre noty ostro pracował Suworow. W 55 min kolejne świetne uderzenie Mołdawianina z ponad 30 m z lewej strony boiska zmusiło bramkarza Legii do pokazania kunsztu. Ratował się wybiciem piłki na róg. Po nim poprawiał kolejnym mocnym strzałem, ale już niecelnym Arkadiusz Baran.
Cracovia prowadziła grę, w 62 min groźną wrzutkę Polczaka z prawej strony zneutralizował Rzeźniczak, wybijając piłkę na róg.
Suworow był inicjatorem kolejnej bramkowej szansy krakowian. Rzucił świetną piłkę na lewo do Pawlusińskiego, ten przerzucił ją na drugą stronę, zamykający akcję Sacha trafił w poprzeczkę. Co zrobiła Cracovia potem, to już trudno zrozumieć. Dwie szybkie kontry Legii dały jej równie szybkie, bo zdobyte w dwie minuty, bramki.
Najpierw, w 68 min, legioniści wymanewrowali na lewej stronie Mateusza Klicha i błyskawicznie, po podaniu Kiełbowicza, piłkę wpakował do siatki Szałachowski, który dwie minuty wcześniej pojawił się na boisku. Jeszcze Cracovia nie okrzepła po tym ciosie, gdy dwie minuty później po kolejnej kontrze Legia prowadziła 2-1. Strata Łukasza Derbicha na lewej stronie skończyła się w finale podaniem Szałachowskiego przed linię obrońców, które Bartłomiej Grzelak lobem nad wychodzącym Cabajem zamienił na drugiego gola.
Chyba zbyt łatwo podopieczni Lenczyka założyli, że już samo liczebne osłabienie rywali wystarczy do utrzymania skromnego prowadzenia. Być może za ten minimalizm karał ich los. W 80 min wydawało się, że gol dla "Pasów" musi paść. Na czystej pozycji był Polczak, ale strzelił z paru metrów prosto w Muchę. W 83 min niecelnie uderzał z kolei debiutujący w Cracovii Krzysztof Kaliciak.
Cracovia nie uratowała już choćby punktu, w niefrasobliwy sposób nie wykorzystała wielkiej szansy. Nie pomogły zmiany przeprowadzone przez Lenczyka. Urban miał o wiele lepszego nosa. Jego zmiennicy - Kiełbowicz i Szałachowski walnie przyczynili się do wygranej Legii.
W drużynie Oresta Lenczyka nie było kontuzjowanego Michała Golińskiego. Legia przyjechała do Krakowa bez swojej nowej gwiazdy, Chińczyka Dong Fangzhuo.
Mecz oglądał selekcjoner reprezentacji Polski Franciszek Smuda. Kłopoty z prądem...
Jeszcze na kilka godzin przed meczem organizatorzy mieli poważny problem - dostawca energii groził, że odetnie jej dopływ na Suche Stawy. Problem udało się rozwiązać. Sztuczne światła zabłysnęły w porę, tylko gdy włączono tablicę świetlną wysiadł prąd w głównym budynku, z czym też udało się uporać.
Małgorzata Syrda-Śliwa
Dziennik Polski
Wiosna 1997 - to wtedy po raz ostatni na stadionie Hutnika rozgrywano ekstraklasowe mecze. Wczoraj, po prawie 13 latach, ekstraklasa wróciła na Suche Stawy za sprawą Cracovii, która w meczu inaugurującym wiosenne rozgrywki uległa walczącej o mistrzostwo Polski Legii. Uległą choć do 68 minuty meczu wcale a wcale na taki finał się nie zanosiło. Rozpoczęcie mogło,być dla „Pasów” fatalne, bo nie minęła minuta gry, a naciskany przez Marcina Mięciela Marcin Cabaj kopnął piłkę wprost do Bartłomieja Grzelaka Nie skończyło się to źle, a za moment rozpoczęła się grą której - biorąc pod uwagę miejsca w tabeli obu drużyn i parę ostatnich spotkań między nimi - nijak nie można się było spodziewać... Zaskoczeniem dla legionistów musiało być ustawienie Cracovii. Piotr Polczak nie zagrał jako stoper, ale jako defensywny pomocnik - tworząc w środku boiska zaporę razem z Arkadiuszem Baranem. Dla wychwalanego jesienią pod niebiosa Mateusza Klicha zabrakło miejsca w składzie, a pojawił się w nim Aleksandr Suworow. I debiutujący w Cracovii reprezentant Mołdawii wejście miał świetne: gdy w 11 min dostał piłkę od Mariusza Sachy, bez zastanowienia huknął z 30 m. Jan Mucha tylko sparował na słupek ten silny strzał, a Dariusz Pawlusiński wprawił w euforię trzy i pół tysiąca ludzi na trybunach.
Co na to Legia? Ano nic. W17 min drugiego gwoździa mógł jej wbić Łukasz Tupalski, lecz gdy zagłówkowa! po centrze z rogu, gości uratował Mirosław Radović, blokując piłkę tuż przed linią bramkową. Za chwilę spudłował główkując Mięciel, ale to przecież „Pasy” prowadziły grę. Legioniści mieli problem, a w 27 minucie stał się jeszcze większy. Dickson Choto sfaulował bowiem najpierw Mariusza Sachę, a na dodatek wdał się w dyskusję z sędziami - głównym i liniowym. Temu drugiemu w końcu pokazał gest, za który zapłacił czerwoną kartką.
Do końca pierwszej połowy Cracovia rozgrywała piłkę spokojnie, nie atakowana przez rywali na własnej połowie. Brakowało „Pasom” jednak stanowczości, nie było chętnych do strzelania (przyblakł Suworow, choć miał jeszcze okazję w 43 min, ale zatrzymał się na Szali). Okres wyraźnej tzw optycznej przewagi Cracovii zamknął w końcu mocnym uderzeniem Marek Wasiluk. Była 45 min, Jan Mucha wybił piłkę nad poprzeczkę.
- Powiedziałem w przerwie zawodnikom, że jak nie wygracie, to pół Krakowa będzie z was się śmiało - przyznał w przerwie Orest Lenczyk. Trener Legii Jan Urban zdradził: - Ja swoim piłkarzom przypomniałem, że zawodników Craconiijest nie o trzech, ale tylko o jednego więcej. Po przerwie Legia nie trzymała się już tak kurczowo własnej bramki. Efektem tego były groźne akcje krakowian, bardzo groźne, bo kończone strzałami w obramowanie bramki. W 50 min na pozycji środkowego napastnika znalazł się... Polczak, i kopnął piłkę obok Muchy, ale tylko w słupek. W poprzeczkę „przyładował” natomiast w 66 min Sachą uderzając z 12 m po podaniu Pawlusińskiego.
Nie da się jednak ukryć, że warszawianie w tym momencie już nie tylko przyglądali się poczynaniom Cracovii. Czujność Cabaj a sprawdził strzałem z dystansu Ariel Borysiuk, pojawiły się wrzutki z bocznych sektorów. Nieszczęście „Pasów” zaczęło się jednak w momencie, gdy na boisku pojawił się Sebastian Szałachowski. To były trzy minuty, które wstrząsnęły Cracovią, całkowicie zmieniając ocenę jej występu i - co istotniejsze - wynik. Zabójcze okazały się dwie kontry Legii, w obu wziął udział Szałachowski. Za pierwszym razem wykorzystał podanie od Tomasza Kiełbowiczą też rezerwowego, którego Jan Urban wprowadził pod koniec I połowy, by wzmocnić defensywę po czerwonej kartce Choto. „Kiełbik” mocno popracował jednak także w ofensywie, a w bramkowej akcji łatwo ograł Łukasza Mierzejewskiego, z czego pewnie nie ucieszył się obserwujący mecz selekcjoner Franciszek Smuda Wracając jednak do Szałachowskiego - to on popisał się wyśmienitym podaniem, po którym Grzelak przelobował Cabaja i trybuny zamilkły. Bo Cracovia w tym momencie przegrała wygrany mecz. - Wygrała drużyna, która czekała na jedną szansę. Okazało się, że dostała też szansę drugą - wzdychał Lenczyk. Między wierszami dał do zrozumienia że kluczowym momentem było zejście z boiska Baraną którego zastąpił Klich. Cztery minuty potem „Pasy” straciły pierwszą bramkę.
Przy stanie 1-2 była jeszcze okazja Polczaką znów jako napastnika Znakomitą interwencją, nie pierwszy raz, popisał się Mucha - Nie pamiętam z jesieni meczu, w którym mielibyśmy tyle sytuacji - komentował Lenczyk.Źródło: Dziennik Polski marca 2010
{{Artykul
| Typ_artykulu = Opis meczu
| Tytul_wydawnictwa = Przegląd Sportowy
| Wydanie =
| Dzien =27
| Miesiac =2
| Rok = 2010
| Link =
| Skan =
| Tytul_artykulu = Dziesięciu wygrało bitwę
| Autor =ADAMDAWIDZIUK, MAREK GILARSKI
| Tresc =Właśnie w takich meczach kształtuje się zespół, w pełnym tego słowa znaczeniu. Wczoraj Legia grała przeciętnie, miała przeciwko sobie sędziego Tomasza Mikulskiego, który z tylko sobie znanych powodów wyrzucił z boiska Dicksona Choto, a już w pierwszej minucie nie podyktował rzutu karnego za faul na Bartłomieju Grzelaku. Sprzyjało jej szczęście, bo rywale trafiali w słupek i poprzeczkę. Przegrywała i do 69. minuty nic nie wskazywało, aby to mogło się zmienić. A jednak. W dziesiątkę udało jej się wygrać. I zatrzymać marzenia o tytule mistrzowskim.
To było bardzo dobre widowisko. Strzały z dystansu, faule, czasem na pograniczu czerwonej kartki, parady bramkarzy i piękne gole. Na Suchych Stawach było co oglądać. To była zasadnicza zmiana, jeśli chodzi o legionistów, bo większości ich meczów jesienią nie dało się oglądać. Legia przestała usypiać, pokazała, że potrafi szybko grać w piłkę. I to na tle naprawdę przyzwoicie dysponowanego przeciwnika. Zespoły prowadzone przez Oresta Lenczyka, przynajmniej przeciwko najsilniejszym drużynom polskiej ligi, zawsze prezentują się dobrze. Remis na Legii, wygrane z Wisłą Kraków i Lechem Poznań - te wyniki robiły wrażenie. Cracovia musiała radzić sobie bez Michała Golińskiego (skręcony staw skokowy), ale miała Alexandru Suvorova. Mołdawianin, za którego zapłacone spore jak na nasze realia pieniądze (ok. milion złotych), pokazał, że będzie sporym wzmocnieniem tego zespołu. To po jego strzale Dariusz Pawlusiński wyprowadził Pasy na prowadzenie, a i kilka zagrań w wykonaniu lewonożnego pomocnika było pierwszej klasy. Tyle, że miał pecha, bo na jego drodze stawał najlepszy bramkarz ekstraklasy Jan Mucha. Kiedy czerwoną kartkę otrzymał Choto, mało kto rozumiał trenera Jana Urbana. Szkoleniowiec legionistów zdjął z boiska Marcina Mięciela, a wprowadził obrońcę Tomasza Kieł-bowicza, Jakub Wawrzyniak przeszedł na środek defensywy. Mieszanka wybuchowa. W środku pozostał Ariel Borysiuk, popełniający błędy, faulujący, ryzykujący. Decyzja dziwna, ale to trener za nią odpowiadał i wygrał.
Wygrał także kolejną roszadą. Przeciętnego Macieja Rybusa zmienił Sebastian Szałachowski. Minęły może dwie minuty... Rezerwowy Kiełbowicz podaje do rezerwowego Szałachowskiego i gol. Cracovia jest załamana, Legia gna do przodu. W osłabieniu, ale zmęczenia nie widać. Pomogły mocne treningi na Cyprze i w Hiszpanii. Mija kilka kolejnych minut. Szałachowski jakby od niechcenia zagrywa do Grzelaka, ten pięknie lobuje Cabaja. Piłka długo leci, ale wpada do siatki. Gol. Znowu pokazuje, że jest specjalistą od ważnych spotkań. Strzela najważniejszą bramkę, zachowuje spokój w kluczowym momencie. A Legia zdobywa na Suchych Stawach aż dwie bramki. W 17 jesiennych meczach wyjazdowych udało jej się uzyskać zaledwie cztery.
Gospodarzom ciężko było podnieść się po tych dwóch ciosach. Próbowali. Dwóch okazji nie wykorzystał Piotr Polczak, minimalnie chybił Mateusz Klich. Tego dnia fortuna była wyraźnie z legionistami. Los oddał to, co błędnymi decyzjami zabrał arbiter.
- Najważniejsze, że w tak trudnej sytuacji potrafiliśmy się zmobilizować, uwierzyć, że możemy tu wygrać i zrobić to - powiedział bohater wczorajszego meczu Sebastian Szałachowski.
]]
Trenerzy po meczu
Jan Urban (trener Legii)
- Nasza sytuacja skomplikowała się bardzo szybko, bo straciliśmy bramkę, nie mówiąc już o czerwonej kartce Dicksona Choto. Dobrze, że dotrzymaliśmy z takim wynikiem do końca pierwszej połowy, bo z naszej gry nic nie wynikało, było sporo chaosu i nie mogliśmy sobie tego wszystkiego poukładać. Po przerwie wyglądało to zupełnie inaczej. Charakter, ambicja i być może względy fizyczne pomogły nam w tym, by odwrócić losy meczu i odnieść zwycięstwo.
- W przerwie powiedziałem moim piłkarzom, że Cracovia nie gra trzema zawodnikami więcej, tylko jednym. Ten mecz kosztował nas bardzo wiele wysiłku.
- Nie widziałem gestu Choto. W tym przypadku uważam, że jest to wina zawodników. Są sytuacje, w których traci się głowę, ale nie można w ten sposób wykluczyć się z takiego spotkania. Gramy o naprawdę wysoką stawkę i przegrywając 0:1 nie mogą nam puszczać nerwy.
Orest Lenczyk (trener Cracovii)
- Pewnie nie ma sympatyka Cracovii, nie mówiąc o jej trenerze, aby po tym meczu mógł być zadowolony. Powiedziałem piłkarzom w przerwie: „jak nie wygracie tego meczu, to pół Krakowa będzie się śmiało”. Żałuję, że to wypowiedziałem, bo miało mieć dobry wpływ na postawę zespołu, a być może działało to w drugą stroną.
- Graliśmy w sposób na tyle przejrzysty, aby zabezpieczyć bramkę i szukać szansy w szybkich atakach. Do momentu utraty przez Legię zawodnika, mecz układał się dla nas zupełnie dobrze. O dziwo, gdy Legia występowała bez jednego gracza, my graliśmy - nie chcę powiedzieć, że coraz gorzej - ale trochę beztrosko.
- Nie pamiętam meczu z jesieni, abyśmy mieli tyle sytuacji. Już zostawiam te słupki i poprzeczkę… Wygrała drużyna, która z pewnością ma dobrych zawodników i która czekała na jedną szansę. Później okazało się, że mogła wykorzystać jeszcze jedną. Prawdopodobnie żaden z piłkarzy na boisku nie wyobrażał sobie tego, że mecz, a przede wszystkim wynik, może przybrać taki bieg.
- Zdecydowaliśmy się na zmianę Arka Barana. Z jednej strony dlatego, że ma żółtą kartkę, a z drugiej, że Legia grała w dziesiątkę. Z pewnością ci, którzy są bliżej Cracovii, zastanawiają się, czemu w pierwszym składzie nie wystąpił Mateusz Klich. A no nie wystąpił. Zaczął grać, to zrobiło się 1:2. W tej chwili można dywagować, dlaczego grał ten, czy tamten na takiej, czy innej pozycji, natomiast podkreślę jeszcze raz: ten mecz można było bardzo łatwo wygrać, na boisku trzeba było jednak wykazać więcej mądrości. A były takie momenty, w których co najmniej kilku zawodników kopało piłkę, a nie w nią grało.
- Dobre wrażenie po sobie pozostawił Aleksander Suvorov. Nie mogę mieć pretensji do żadnego zawodnika o to, że nie walczył i że nie chciał wygrać tego meczu. Można powiedzieć, że Cracovia ładnie przegrała.
- Ci trzej piłkarze, którzy weszli na boisko w drugiej połowie, byli przez nas rozpatrywani, jeżeli chodzi o grę w podstawowym składzie. Dla nas to nie były zmiany bez głowy. Niestety mecz potoczył się tak, że można powiedzieć, iż nie były to udane zmiany. Nawet mając trzech świeżych zawodników, graliśmy za bardzo w poprzek i do tyłu. Mogę powiedzieć jeszcze raz: obecność na boisku Arka Barana, tego dyrygenta, kapelmistrza, czy jak go nazwać, trzymała tę drużyną „w kupie”. Nie było taktycznych klopsów.
- Porównywałem w ostatnich tygodniach tych zawodników, których mamy w ataku i Matusiak był piłkarzem absolutnie wyróżniającym się. To nic nie zmieni, jeżeli powiem, że spodziewałem się po nim więcej.
- Ja bym zostawił sędziego, bo nie był chyba tym, który pozwolił Legii wygrać. Wina jest po stronie piłkarzy Cracovii z trenerem na czele.
Dariusz Guzik
Źródło: Cracovia.pl [6]
Filmy
Doping kibiców
Trenerzy po meczu
Zawodnicy po meczu
2009-07-05 CF Monterrey - Cracovia 2:0 2009-07-08 Cracovia - Przebój Wolbrom 2:0 2009-07-11 Cracovia - Bruk-Bet Nieciecza 2:0 2009-07-11 Cracovia - Okocimski Brzesko 1:1 2009-07-15 Cracovia - Hutnik Kraków 5:1 2009-07-15 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Cracovia 1:0 2009-07-18 Cracovia - Górnik Zabrze 1:0 2009-07-18 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 1:0 2009-07-22 Sandecja Nowy Sącz - Cracovia 0:0 2009-07-25 Cracovia - GKS Katowice 3:0 2009-08-01 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:0 2009-08-07 Cracovia - Lechia Gdańsk 2:6 2009-08-15 Legia Warszawa - Cracovia 0:0 2009-08-23 Cracovia - Lech Poznań 1:0 2009-08-29 Korona Kielce - Cracovia 1:1 2009-09-05 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:1 2009-09-12 Cracovia - Arka Gdynia 1:1 2009-09-19 Ruch Chorzów - Cracovia 2:0 2009-09-23 Piast Kobylin - Cracovia 1:1 k.2:4 2009-09-26 Jagiellonia Białystok - Cracovia 0:0 2009-10-02 Cracovia - KGHM Zagłębie Lubin 1:1 2009-10-10 Korona Kielce - Cracovia 1:1 2009-10-17 Cracovia - Polonia Bytom 1:2 2009-10-25 Odra Wodzisław Śląski - Cracovia 1:0 2009-10-30 Cracovia - PGE GKS Bełchatów 0:1 2009-11-04 Cracovia - Cracovia (ME) 1:2 2009-11-07 Polonia Warszawa - Cracovia 0:1 2009-11-14 Ruch Chorzów - Cracovia 3:1 2009-11-22 Wisła Kraków - Cracovia 0:1 2009-11-25 Legia Warszawa - Cracovia 2:0 2009-11-28 Cracovia - Piast Gliwice 3:2 2009-12-05 Cracovia - Śląsk Wrocław 1:0 2009-12-12 Lechia Gdańsk - Cracovia 1:0 2010 Trening Noworoczny 2010-01-20 Polonia Bytom - Cracovia 3:0 2010-01-30 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 0:6 2010-02-03 Cracovia - Resovia Rzeszów 4:3 2010-02-10 Cracovia - FK Chimki 0:0 2010-02-13 Cracovia - Slovan Liberec 2:0 2010-02-14 Skonto Ryga - Cracovia 1:0 2010-02-19 Dynamo Kijów U-21 - Cracovia 1:0 2010-02-20 Urał Jekaterynburg - Cracovia 3:1 2010-02-26 Cracovia - Legia Warszawa 1:2 2010-02-27 Cracovia - GKS Katowice 4:0 2010-03-06 Lech Poznań - Cracovia 3:1 2010-03-13 Cracovia - Korona Kielce 3:0 2010-03-19 Arka Gdynia - Cracovia 2:0 2010-03-27 Cracovia - Ruch Chorzów 1:4 2010-04-01 Cracovia - Jagiellonia Białystok 0:1 2010-04-09 KGHM Zagłębie Lubin - Cracovia 0:0 2010-04-15 Cracovia - Cracovia (ME) 3:1 2010-04-15 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 1:1 2010-04-24 Polonia Bytom - Cracovia 1:2 2010-04-27 Cracovia - Odra Wodzisław Śląski 1:0 2010-04-30 PGE GKS Bełchatów - Cracovia 3:0 2010-05-07 Cracovia - Polonia Warszawa 1:2 2010-05-11 Cracovia - Wisła Kraków 1:1 2010-05-15 Piast Gliwice - Cracovia 0:1