2010-03-27 Cracovia - Ruch Chorzów 1:4
|
Ekstraklasa , 22 kolejka Kraków, stadion Hutnika Kraków, sobota, 27 marca 2010, 17:00
(0:1)
|
|
Skład: Cabaj Mierzejewski Polczak Tupalski Derbich Pawlusiński (46' Sacha) Baran (46' Jeleń) Goliński (68' Kaszuba) Szeliga Suvorov Matusiak Ustawienie: 4-5-1 |
Sędzia: Marcin Szulc z Warszawy
|
Skład: Pilarz Grzyb Stawarczyk Grodzicki Jakubowski Straka (73' Lisowski) Pulkowski Janoszka Świerblewski (61' Piech) Zając (87' Brzozowski) Sobiech Ustawienie: 4-4-2 |
Mecze tego dnia: | Mecz następnego dnia: | |
2010-03-27 Cracovia (U-17) - Unia Tarnów (U-17) 0:0 |
Goście
Ok. 300 widzów z Chorzowa.
Zapowiedź meczu
Dziennik Polski
Ich drogi przecinały się nieraz. Gdy w 1983 roku Lenczyk był szkoleniowcem chorzowian, dal zadebiutować niespełna 18--letniemu wówczas obrońcy Waldemarowi Fomalikowi. 15 lat później Fomalik, pod nieobecność mentora jako asystent w Wiśle Kraków, pierwszy raz poprowadził sam zespół.
- Lenczyk to mój mistrz. Nauczył mnie rzeczy, których nie sposób znaleźć w książkach - mówił szkoleniowiec w jednym z wywiadów. Trenera Cracovii nazywa ekspertem od zasad dobrego wychowania, a siebie specjalistą od śląskich dusz. Jest w tym nieco prawdy, bo jego podopieczni okazali się rewelacją ekstraklasy, w której zajmują czwarte miejsce. - Ruch ma cel - zdobyć podwójną koronę. Jesienią straciliśmy z chorzowianami trzy punkty, pomagając im w zdobywaniu bramek. To jedna z drużyn dobrze przygotowanych do rundy wiosennej - przekonuje Lenczyk. Obydwu trenerów łączy bardzo dużo. - Zarówno szkoleniowiec Cracovii, jak i Ruchu jako jedni z ostatnich uparcie wkładają na mecze dresy zamiast garniturów - uśmiecha się jeden z piłkarzy.
Znani są jako ratownicy średniaków, uwielbiają grę ofensywną i interesują się muzyką klasyczną. W dzisiejszej konfrontacji kluczowa może się okazać jednak... osoba dr. Jerzego Wielkoszyńskiego, z którym obydwaj współpracują. W ciągu tygodnia lekarz doprowadził do sprawności niemal pół drużyny Cracovii.
Do składu wraca Mołdawianin Aleksandru Suworow, nad dynamiką pracowali z Wielkoszyńskim Radosław Matusiak i Michał Goliński. Lenczyk ma najlepszą sytuację kadrową od początku pracy pod Wawelem, bo nie będzie mógł skorzystać jedynie z zawieszonego na trzy mecze Mateusza Klicha. Ruch rozegra piąte spotkanie w ciągu dwóch tygodni (chorzowianie wyeliminowali Legię w ćwierćfinale Pucharu Polski). Wielkoszyński robił, co mógł, ale poza składem są Andrzej Niedzielan i Maciej Sadlok oraz zawieszony za kartki kapitan Grzegorz Baran. Reszta zmęczonych zawodników pracowała głównie nad odzyskaniem świeżości. - Nie spekulowaliśmy na temat zmęczenia rywali. Poza tym przegrywałem już z drużynami, które grały bez największych gwiazd. Ruch ma w swoim składzie wielu zawodników, którzy Strzelają gole. Powiedziałem moim podopiecznym, że dwa najbliższe mecze mają wielkie znaczenie, bo jak na razie żaden z naszych rywali w walce o utrzymanie nie zamierza się poddać - dodaje Lenczyk.
Prądu nie ma, ale będzie
Spotkanie odbędzie się na stadionie Hutnika, na którym w środę z powodu niezapłaconych rachunków wyłączono prąd. Jeszcze wczoraj firma Enion Energia nie otrzymała należnej kwoty. - Jesteśmy otwarci, czekamy choćby na dowód wpłaty - mówiła Elżbieta Bukowiec, rzeczniczka prasowa spółki. Ostatecznie działaczom Hutnika - przy nieoficjalnej pomocy magistratu - udało się rozwiązać problem.
- Moja drużyna trenowała na Hutniku, kąpała się w zimnej wodzie, w szatni nie było światła. Nie zamierzamy szukać usprawiedliwień, mamy walczyć-kończy Lenczyk.Źródło: Dziennik Polski 27 marca 2010
Opis meczu
TerazPasy.pl
Piłkarze Cracovii od pierwszego gwizdka przejęli inicjatywę. Gra toczyła się głównie na połowie gości, ale akcje Cracovii nie kończyły się strzałami na bramkę. Niestety już pierwsza akcja Ruchu zakończyła się bramką. Artur Sobiech przejął piłkę na przedpolu bramki Cracovii i posłał prostopadłą piłkę do wbiegającego w pole karne Marcina Zająca, który mając przed sobą tylko Marcina Cabaja posłał piłkę do siatki. 0:1...
Szybko stracona bramka wyraźnie zdeprymowała piłkarzy Cracovii, którzy oddali inicjatywę rywalom. W 15 minucie Marcin Cabaj z największym trudem wybił piłkę nad poprzeczkę po strzale z dystansu Janoszki, a chwilę później Łukasz Derbich w ostatniej chwili zablokował strzał z kilku metrów Świerblewskiego.
W kolejnych minutach mecz się wyrównał, gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska i żadnej z drużyn nie udawało się stworzyć klarownej sytuacji do zdobycia bramki.
Mecz do przerwy nie przyniósł już większych emocji. Strzałów na bramkę było jak na lekarstwo. Dwa celne - w tym jeden zakończony bramką - oddali goście.
W przerwie meczu trener Orest Lenczyk dokonał dwóch zmian. Miejsce Dariusza Pawlusińskiego i Arkadiusza Barana zajęli Mariusz Sacha i Mateusz Jeleń.
Druga połowa rozpoczęła się dla Cracovii fatalnie. Niespełna trzy minuty po wznowieniu gry Sobiech otrzymał prostopadłe podanie w pole karne i mając przed sobą tylko Marcina Cabaja zdobył drugą bramkę dla Ruchu...
Po godzinie gry Cracovia przegrywała już 0:3. Po trwającej dobrych kilkanaście sekund przebijance w polu karnym piłkę przejął Januszka i strzałem z 10 metrów pewnie umieścił piłkę w bramce Cracovii...
W 68 minucie trener Lenczyk dokonał trzeciej zmiany wprowadzając Jakuba Kaszubę w miejsce Michała Golińskiego.
Przegrywając 0:3 Cracovia starała się atakować, ale to rywale - w 76 i 77 minucie - mieli lepsze okazje do zdobycia. Najpierw chyba najniższy na boisku Piech groźnie uderzył głową (obronił Cabaj), a chwilę później Zając strzałem z dystansu trafił w boczną siatkę.
W 82 minucie było już 0:4. Po dośrodkowaniu z prawej strony i Sobiech z 8 metrów głową po raz czwarty umieścił piłkę w bramce Cracovii...
Pięć minut przed końcem meczu Cracovia zmniejszyła rozmiary porażki. Radosław Matusiak uderzył silnie z ponad 20 metrów, a Mariusz Sacha skutecznie dobił piłkę, gdy Krzysztof Pilarz wypuścił piłkę z rąk. 1:4...
W doliczonym czasie gry Ruch mógł zdobyć piątą bramkę, ale w ostatniej chwili na linii pola karnego Artura Sobiecha powstrzymał Łukasz Mierzejewski...
Koniec meczu.Źródło: TerazPasy.pl 27 marca 2010 [1]
Sportowe Tempo
0-2 Sobiech 49 0-3 Janoszka 62 0-4 Sobiech 82 1-4 Sacha 86 Sędziował Marcin Szulc (Warszawa). Żółte kartki: Szeliga - Straka. Widzów 3500. CRACOVIA: Cabaj - Mierzejewski, Polczak, Tupalski, Derbich - Pawlusiński (46 Sacha), Baran (46 Jeleń), Goliński (68 Kaszuba), Szeliga, Suworow - Matusiak. RUCH: Pilarz - Grzyb, Stawarczyk, Grodzicki, Jakubowski - Straka (73 Lisowski), Pulkowski, Janoszka, Świerblewski (60 Piech) - Zając (87 Brzozowski), Sobiech.
W obecności selekcjonera kadry, Franciszka Smudy, Cracovia rozpoczęła spokojnie, nawet za spokojnie i chorzowianie łatwo rozbijali ataki "Pasów". I kiedy była okazja próbowali kontratakować. W 9 minucie - po prostopadłym podaniu - sam znalazł się przed bramkarzem Zając i bez problemów go pokonał. Pięć minut później kolejna groźna akcja gości zakończyła się uderzeniem zza linii pola karnego Janoszki i Cabaj musiał pokazać, że kontrolował lot futbolówki. W 23 minucie tuż przed "16" faulowany był Matusiak. Do rzutu wolnego podbiegł Pawlusiński i przymierzył mało precyzyjnie trafiając w ustawiony "mur".
Później niewiele ciekawego działo się na murawie. Warto tylko odnotować strzał z dystansu Sobiecha ponad bramką i bardzo niecelną "główkę" Barana po wrzutce z wolnego Suworowa i zbyt krótkim wybiciu futbolówki przez obrońcę. Oba zespoły oddały po trzy strzały, ale groźniejsze były te Ruchu.
- Mecz fajnie ułożył się dla nas. Kontrolujemy spotkanie - powiedział w przerwie strzelec jedynego gola.
Po przerwie Ruch szybko załatwił sprawę. Po prostopadłym podaniu Pulkowskiego fatalnie interweniował Tupalski, piłka trafiła do Sobiecha, który zdecydował się na uderzenie z 14 metrów. Próbował jeszcze ratować sytuację Cabaj, ale mocno bita futbolówka po rękach wpadła do siatki. Goście panowali na murawie i raz po raz w polu karnym miejscowych było groźnie. I wreszcie w 62 minucie z prawej strony dośrodkował Zając, Polczak zbyt krótko wybił piłkę, którą przejął Janoszka i mimo asysty Szeligi i Sasina z bliska huknął nie do obrony. W 70 minucie powinno być 0-4; po nieudanej pułapce ofsajdowej z 6 m nie trafił do bramki Sobiech po podaniu Piecha!
W 82 minucie Cracovię upokorzył Sobiech. Po wrzutce z prawej strony Grzyba napastnik "Niebieskich" - choć stał między stoperami gospodarzy - wyskoczył najwyżej i głową z 8 metrów wpakował futbolówkę do bramki. To 10 gol w tym sezonie Sobiecha. W 87 minucie nie popisał się golkiper gości. Po uderzeniu z 20 metrów Matusiaka odbił futbolówkę przed siebie i Sacha nie miał problemów z dobitką.
Zdaniem trenerów
Waldemar Fornalik, Ruch:
- Zagraliśmy naprawdę dobry mecz, jesteśmy zadowoleni z wyniku i gry. Pomimo problemów, z jakimi zmaga się moja drużyna, czyli kontuzje i kartki, to ci piłkarze, którzy dzisiaj wystąpili pokazali naprawdę dobrą piłkę. Bardzo szczęśliwi wracamy do Chorzowa.
Orest Lenczyk, Cracovia:
- Zacznę od tego, że rzadko mi się zdarza, aby drużyna, której jestem trenerem, zagrała na swoim boisku taki mecz, po którym mogę tylko powiedzieć: gratuluję przeciwnikowi. Współczuję zawodnikom Cracovii, że musieli mordować się do końca meczu, w sytuacji, gdy przeciwnik wykorzystywał właściwie każde zagranie. Ruch był dziś rozpędzoną lokomotywą, której nie mogliśmy w żaden sposób sprostać.
Jeżeli uważam, że mamy kilku szybkich zawodników, to dopiero Ruch pokazał nam, co to znaczy mieć szybkich piłkarzy, a przy okazji umiejących grać w piłkę. Uważałem, że to będzie mecz, po którym będziemy mieli szanse zdobyć jakieś punkty, tym bardziej po nieudanym spotkaniu w Gdyni z Arką. Widać było dziś brak Mateusza Klicha, który w ostatnich meczach grał bardzo dobrze. Przykro mi o tym mówić, bo ma tylko dziewiętnaście lat, a jest wielu zawodników zdecydowanie od niego starszych. Mogę współczuć Marcinowi Cabajowi, że koledzy z pola w takich okolicznościach doprowadzali do utraty bramek. Muszę na powtórkach zobaczyć to, czy Marcin był współwinny. Mamy problem, bo za pięć dni jest kolejny mecz, spotkanie o wszystko. Mogę podziękować kibicom, którzy przyszli na mecz, za to, że wytrzymali to, co działo się na boisku. Widząc wściekłość piłkarzy w szatni, mogę powiedzieć, że kolejny mecz nie będzie przypominał tego dzisiejszego. Potrzebne nam są zwycięstwa.
cracovia.pl
Sobiech: To jeden z lepszych meczów w rundzie wiosennej
- Ten mecz lepiej nie mógł się dla nas ułożyć - stwierdził po wygranym 4-1 spotkaniu z Cracovią strzelec dwóch goli dla Ruchu, Artur Sobiech. - Chcemy w każdym spotkaniu zdobywać punkty, by na końcu sezonu zapewnić sobie wysokie miejsce w tabeli - dodał Sobiech. - Staraliśmy się grać ofensywnie i do przodu, konstruowaliśmy składne akcje i dokumentowaliśmy je bramkami - stwierdził napastnik "Niebieskich". - Był to najprawdopodobniej jeden z lepszych meczów w rundę wiosennej. Może konkurować tylko ze spotkaniem z GKS-em Bełchatów - dodał zawodnik.
Sobiech oprócz zdobycia dwóch goli w tym spotkaniu asystował również przy bramce strzelonej przez Marcina Zająca w 9. minucie. - Widziałem, że Marcin wychodził na wolne pole, zagrałem prostopadłą piłkę między obrońców Cracovii, a Marcin dobrze uderzył i piłka wpadła do siatki - powiedział Sobiech i jednocześnie zaznaczył, że bardzo się cieszy, iż kolega z drużyny wykorzystał jego podanie. (ASInfo)
Przegląd Sportowy
Niebiescy pokazali solidny futbol. Mieli mało strat. Pasy zaś rozgrywały piłkę bardzo nieporadnie. - Byliśmy zbyt wolni, statyczni. W grze Ruchu dominował polot, a w naszej ospałość. To był nasz najgorszy mecz w tym sezonie - przyznał ze smutkiem Piotr PoIczak. - Nie zostawiliśmy Cracovii miejsca, zmusiliśmy ją do biegania i przez cały czas byliśmy szybsi - skwitował Łukasz Janoszka.
Piłkarze Ruchu wygrywali większość pojedynków. - Oni szybko przerywali nasze ataki mądrymi faulami. Ciężko było rozwinąć skrzydła, bo zawsze byli o jedno tempo szybsi - ocenił Łukasz Derbich. Pasy prezentowały się na Suchych Stawach żałośnie. Pierwszy strzał w bramkę rywali oddał rezerwowy Jakub Kaszuba 7 minut przed końcem meczu. Można powiedzieć, że przy takiej papierowej ofensywie strzelenie przez krakowian jednego gola jest niezłym osiągnięciem.
W obronie Cracovii były dziury, zawodziła asekuracja i koncentracja, więc Niebiescy raz za razem straszyli gospodarzy kontrami. Szaleli Artur Sobiech i Marcin Zając, a do-środkowania Wojciecha Grzyba i Janoszki siały popłoch w szeregach krakowian.
Pierwszoplanową postacią meczu był niespełna 20-letni Sobiech. - 4:1 na wyjeździe to wysoki wynik, ale jest nagrodę za to, że chcieliśmy zdobywać bramki i wiedzieliśmy, jak to zrobić - stwierdził autor dwóch goli. - Jestem w gazie, bo dobrze przepracowałem okres przygotowawczy-wyjaśnił Sobiech. Młody napastnik Ruchu wytłumaczył też, dlaczego drużyna nie odczuwa braku Andrzeja Niedzielana. - Marcin Zając ma podobne walory jak Andrzej: jest szybki, startuje do prostopadłych piłek. Odpowiada mi gra zarówno z Andrzejem jak też z Marcinem. Poza tym dobrze się czuję na pozycji podwieszonego napastnika, który może rozgrywać piłkę, kiedy trzeba przytrzymać, no i strzelać. Sam jestem ciekaw, jakby się grało, gdyby mogli występować i Andrzej , i Marcin - podsumował bohater spotkania.Źródło: Przegląd Sportowy 29 marca 2010
Gazeta Wyborcza
Fornalik, trener chorzowian, debiutował w ekstraklasie (w 1983 roku w Ruchu) i jako asystent szkoleniowca (w Wiśle Kraków 15 lat później) pod skrzydłami Lenczyka. Obydwu panów łączy wiele rzeczy - m.in. podobny warsztat pracy, zaufanie do dr. Jerzego Wielkoszyńskiego, wizja futbolu i zamiłowanie do muzyki klasycznej. Trener Cracovii jest synem skrzypka, poszedł w ślady ojca, ale ostatecznie postawi! na futbol. Żona Fornalika jest z wykształcenia muzykiem. - Za melomana się nie uważam, ale w domu słuchamy klasyków wiedeńskich: Gustava Mahlera czy Wolfganga Amadeusza Mozarta - uśmiecha się trener Ruchu.
W sobotę tylko jego piłkarze nie fałszowali. A Lenczyk od pierwszych minut mógł wystukiwać melodię „Pieśni na śmierć dzieci” Mahlera. Jego piłkarze przypominali podwórkową kapelę. Pod nieobecność zawieszonego za kartki 19-letniego Mateusza Klicha, przez szkoleniowca Cracovii porównywanego do grającego pierwsze skrzypce, gospodarze w ofensywie nie potrafili wspólnie wygrać jednego taktu. W środku pola brakowało dyrygenta. Michał Goliński sprawiał wrażenie muzyka, który zapomniał instrumentu, Radosław Matusiak tylko rozkładał ręce, Dariusz Pawlusiński gubił rytm, by równie zaskakująco co niecelnie uderzać z nieprzygotowanych pozycji. Nie wypalił też eksperyment trenera z Aleksandra Suworowem na prawym skrzydle. Reprezentant Mołdawii cofnął się do środka po 40 minutach gry i krakowianie przeprowadzili pierwszą składną akcję.
Dynamiczny Ruch wcale nie mu-siał grać jak z nut, by rozbić krakowian. Obrońcy Cracovii przypominali ociężałych kontrabasistów, którzy nie nadążali za rywalami, choć ci rozgrywali trzeci mecz w ciągu tygodnia. Już w 9. minucie zaspali, gdy Artur Sobiech podał do Marcina Zająca, a ten nie miał problemów z wykończeniem akcji. Najgorzej w tej sytuacji zachował się Łukasz Tupalski, a dwie minuty po zmianie stron stoper Cracovii jeszcze raz udowodnił, że pomylił boisko z baletem. Zakręcił piruet wokół własnej osi, a chorzowianie - za sprawą Sobiecha - nie zwykli marnować takich prezentów. Gdy poukładany i ofensywnie nastawiony Ruch gubił melodię, kompozytor i autor zwycięstwa stał przy linii, wykrzykiwał do podopiecznych i zachęcał ich do ataków. Szkoleniowiec Cracovii ani razu przez cały mecz nie wstał z ławki rezerwowych, do apatycznych podopiecznych nie wysłał nawet drugiego trenera Marka Wleciałowskiego.
Tymczasem obrońcy krakowian wciąż odgrywali operetkę z elementami komedii. Łukasz Janoszka w polu karnym zrobił, co chciał - przyjął piłkę, przełożył na prawą nogę i uderzył nie do obrony. Potem defensorzy dali się wykazać Sobiechowi. - Nawet ja wyskoczyłbym wyżej niż stoperzy Cracovii - ironizował Andrzej Iwan, były piłkarz, komentator telewizyjny. Cracovia odpowiedziała celnym uderzeniem Matusiaka, po którym Pilarz wypuścił piłkę z rąk i nie miał szans przy dobitce Mariusza Sachy. Piłkarze Ruchu byli już myślami w szatni, z której po ostatnim gwizdku dobiegały okrzyki o mistrzostwie Polski. - Gdybym miał porównać grę swoich zawodników do jakiegoś utworu, to pewnie wybrałbym „Cztery pory roku” Antonio Vivaldiego.
To było dobre wykonanie koncertu o wiośnie - stwierdził z uśmiechem Fornalik.
Lenczykowi musiały bębnić w uszach wszystkie cztery pory roku. Drużynę objął latem, jesienią wyciągnął z dołka, zimę w kwestii transferów obrońców przespał, wiosną Cracovia jest najgorsza w ekstraklasie i straciła najwięcej bramek. - Jeżeli to był nasz najgorszy mecz, to cieszę się, że jest za nami - podsumował trener.Źródło: Gazeta Wyborcza marca 2010
Dziennik Polski
Miała być, jak zapowiadali piłkarze i trener Cracovii, walka o trzy punkty, skończyło się na sromotnej porażce z Ruchem Chorzów 1-4. To był najsłabszy mecz krakowian w tym sezonie, bo nawet w przegranym spotkaniu z Lechią Gdańsk (2-6) „Pasy” do pewnego momentu walczyły, dopiero w końcówce dały się „rozklepać” rywalom. Ruch zagrał w Krakowie w cztery dni po 120 minutach spędzonych na boisku w pucharowym meczu z Legią, a w jego szeregach zabrakło aż czterech podstawowych graczy (Niedzielana G. Barana Sadloka Nykiela). W „Pasach” nie mogli wystąpić tylko zawieszony za kartki Mateusz Klich i Bartosz Ślusarski.
Już wyjściowe ustawienie Cracovii było sporym zaskoczeniem. Dlaczego w podstawowej jedenastce znalazło się miejsce dla Tupalskiego, który popełnił błędy, brzemienne w skutkach, z Legią i Arką? Dlaczego na lewej obronie nie pojawił się Sasin, który jako jeden z nielicznych zagrał przyzwoity mecz w Gdyni? Skoro w linii pomocy grali obok siebie dwaj defensywni pomocnicy Baran i Szeliga, to kto miał rozgrywać piłki? Goliński grał jako wysunięty pomocnik za napastnikiem Matusiakiem, lewonożny Suworow długo grał na prawym skrzydle (dla odmiany prawonożny Pawlusiński na lewym). Po meczu trener Orest Lenczyk przyznał się do błędów personalnych. - To ja jestem najbardziej przegranym w tym meczu - stwierdził.
Ale to nie trener Lenczyk przegrał mecz z Ruchem! Po-kpili sprawę zawodnicy Cracovii. Wszyscy bez wyjątku. Może kilka przebłysków niezłej gry miał Suworow (czy nie powinien od początku meczu grać w środku pomocy?), niewiele mógł zdziałać przy straconych bramkach Cabaj, który dwa razy ratował zespół przed utratą kolejnych goli. Na maleńki plusik zasłużył Sacha, nie za grę, ale za swoją piątą bramkę zdobytą w tym sezonie. W sobotę w Cracovii nie funkcjonowała żadna formacja Koszmarne dziury były w obronie, szczególnie na lewej stronie, gdzie Grzyb z Zającem robili co chcieli. Każde prostopadłe podanie ze strony „Niebieskich” (potwierdziło się w sobotę, że to znakomita broń w futbolu, prawie w ogóle nie stosowana przez Cracovię) groziło utratą bramki. Pomocnicy „Pasów” przegrali z kretesem batalię o środek boiska, napastnicy byli nimi tylko z nazwy. Na tle szybkich, wybieganych zawodników z Chorzowa krakowianie robili wrażenie staruszków, ustępowali rywalom w szybkości, w zwrotności. Widać było wyraźnie, że fizyczny „dołek” miał cały zespół. - Nie zrobiliśmy w tygodniu niczego takiego, co by miało zaszkodzić piłkarzom. Muszę to przeanalizować - tłumaczył Orest Lenczyk.
Być może krakowian mocno załamała pierwsza bramka stracona już w 9 minucie. Ale przecież na odrobienie strat mieli jeszcze 81 minut! Kibice Cracovii czekali na przebudzenie swego zespołu. Tymczasem krakowianie z minuty na minutę grali coraz gorzej. O ile do przerwy przewaga gości nie była jeszcze wyraźna, poza golem mieli jeszcze tylko jedną sytuację bramkową (strzał Janoszki wybił na róg Cabaj), o tyle w drugiej odsłonie była to zabawa kota z myszką.
Ruch dominował na boisku, strzelił trzy gole, a pozycji bramkowych miał jeszcze kilka Raz Sobiech, po podaniu Zająca, nie trafił do bramki z 6 metrów, potem Cabaj wybił na róg piłkę lecącą po uderzeniu głową Piecha Chorzowianie potwierdzili, że fizycznie są świetnie przygotowani do sezonu, trener Waldemar Fornalik okazał się bardzo pojętnym uczniem Oresta Lenczyką u którego grał w zespole w zespole Ruchu przed 28 laty, a potem, też w „Niebieskich” w 1990 roku, zaczynał pracę szkoleniową jako asystent. A krakowanie pierwszy celny strzał na bramkę Ruchu oddali dopiero w 83 minucie, uczynił to wprowadzony kilkanaście minut wcześniej Kaszuba, uderzenie było zbyt lekkie, by zaskoczyć Pilarza Nierozgrzany bramkarz chorzowian w samej końcówce podarował honorowego gola „Pasom”, źle wybił piłkę po strzale Matusiaka, wprost pod nogi Sachy, który dopełnił formalności.
Ten gol nie zmienia jednak niczego w ocenie meczu i występu „Pasów”. Teraz problem w tym, aby zespół podniósł się z kolan, bo za cztery dni czeka go kolejny, równie trudny mecz z Jagiellonią w Krakowie.
- Mogę tylko podziękować kibicom, którzy przyszli na mecz, że wytrzymali to, co działo się na boisku. Widząc wściekłość naszych piłkarzy w szatni, wierzę, że kolejny mecz nie będzie przypominał tego dzisiejszego. Potrzebujemy w tym meczu zwycięstwa - powiedział Orest Lenczyk.Źródło: Dziennik Polski 29 marca 2010
Trenerzy po meczu
Waldemar Fornalik (trener Ruchu)
Zagraliśmy bardzo efektownie, mogę pogratulować moim zawodnikom dobrej gry i skuteczności. Pomimo braków kadrowych, pomimo spotkań pucharowych, zagraliśmy dobre spotkanie, w którym zdobyliśmy cztery bramki. Po tym, co pokazaliśmy dzisiaj, możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość. Zawodnicy biegali przez pełne dziewięćdziesiąt minut. To pokazuje, że cztery dni po meczu pucharowym wystarczą do pełnej regeneracji. Nie będę oceniał Cracovii.
Orest Lenczyk (trener Cracovii)
- Zacznę od tego, że rzadko mi sie zdarza, aby drużyna, której jestem trenerem, zagrała na swoim boisku taki mecz, po którym mogę tylko powiedzieć: gratuluję przeciwnikowi. Wspołczuję zawodnikom Cracoviii, że musieli mordować się do końca meczu, w sytuacji, gdy przeciwnik wykorzystywał wlaściwie każde zagranie.
- Ruch był dziś rozpędzoną lokomotywą, której nie mogliśmy w żaden sposób sprostać. Jeżeli uważam, że mamy kilku szybkich zawodników, to dopiero Ruch pokazał nam, co to znaczy mieć szybkich piłkarzy, a przy okazji umiejących grać w piłkę.
- Uważałem, że to będzie mecz, po którym będziemy mieli szanse zdobyć jakieś punkty, tym bardziej po nieudanym spotkaniu w Gdyni z Arką. Widać było dziś brak Mateusza Klicha, który w ostatnich meczach grał bardzo dobrze. Przykro mi o tym mówić, bo ma tylko dziewiętnaście lat, a jest wielu zawodników zdecydowanie od niego starszych.
- Mogę współczuć Marcinowi (Cabajowi - przyp.), że koledzy z pola w takich okolicznościach doprowadzali do utraty bramek. Muszę na powtórkach zobaczyć to, czy Marcin był współwinny.
- Mamy problem, bo za pięć dni jest kolejny mecz, spotkanie o wszystko. Mogę podziękować kibicom, którzy przyszli na mecz, za to, że wytrzymali to, co działo się na boisku. Widząc wściekłość piłkarzy w szatni, mogę powiedzieć, że kolejny mecz nie będzie przypominał tego dzisiejszego. Potrzebne nam są zwycięstwa.
Źródło: Cracovia.pl [3]
Zawodnicy po meczu
Piotr Polczak: - Jest nam wstyd
- Z czego wynikał tak słaby mecz w wykonaniu Cracovii?
- Przede wszystkim szybko stracona bramka uskrzydliła troszkę Ruch, który mógł grać z kontry, a oni bardzo dobrze radzą sobie w takiej grze. Graliśmy dziś zbyt wolno, zbyt statycznie i traciliśmy kolejne bramki po głupich, prostych błędach. Myślę, że zagraliśmy dzisiaj najgorszy mecz jak do tej pory.
- Straciliście szybko bramkę, ale też mieliście dużo czasu na odrobienie tych strat. Wynik 0:1 to jeszcze nie wyrok...
- Na pewno, ale tak jak mówię: Ruch stanął z tyłu i kontrował nas, czekał na swoje sytuacje, wykorzystywał nasze błędy. Nam natomiast mecz kompletnie nie wyszedł jako drużynie. W grze chorzowian było widać polot, a w naszej grze – ospałość, zbyt wolne rozgrywanie piłki. To niestety skończyło się dla nas katastrofalnie.
- Rzadko się zdarza, żeby cała drużyna jak jeden mąż zagrała tak beznadziejnie. Owszem, zdarza się, że słabo zagra jeden, dwóch, czy trzech zawodników. Dzisiaj to było jak epidemia, przypominaliście Cracovię z niesławnego meczu z początku sezonu przeciwko Lechii.
- Ciężko mi cokolwiek na ten temat powiedzieć, nie jestem w stanie analizować w tej chwili gry każdego zawodnika. Mam nadzieję, że to był jeden słabszy mecz i że więcej się nie powtórzy. Podniesiemy się z kolan i w czwartek zagramy dobre spotkanie, a przede wszystkim zdobędziemy punkty na własnym boisku.
- Co powiedzieliście sobie w szatni po meczu?
- Po takim meczu ciężko to komentować na gorąco, bo zawsze można powiedzieć za dużo. Natomiast każdy zdaje sobie sprawę, że to już nie są przelewki i trzeba brać się do roboty, skoncentrować się na kolejnym meczu, wyciągnąć wnioski ze spotkania z Ruchem, bo na pewno jest co wyciągać. Nie możemy powtórzyć takiego meczu, ale też nie można wysnuwać pochopnych wniosków, czy wykonywać nerwowych ruchów, ale każdy musi się skoncentrować na swojej pracy i w czwartek wyjść, by pokazać sto procent swoich możliwości.
- Po raz kolejny wyszliście dzisiaj na boisko w mocno przemeblowanym składzie. Czy ta ciągła rotacja, także w obronie, nie przeszkadza Wam w zgraniu się, w lepszym rozumieniu się podczas meczu?
- Myślę, że mamy wyrównaną kadrę i każdy chciałby się pokazać. To trenerzy ustalają skład, a my mamy grać w takim składzie w jakim postanowi sztab szkoleniowy. Nie możemy myśleć tymi kategoriami, że ktoś gra, a ktoś inny nie gra.
- Każdy z piłkarzy Pasów, z osobna, powinien się też chyba zastanowić co dzisiaj zrobił dla drużyny, żeby tego meczu nie przegrała...
- Każdy z zawodników ma na pewno swoje przemyślenia. Ale tak jak mówię: na gorąco w szatni ciężko komentować taki mecz, bo wstyd nam jest przegrać 1:4 z Ruchem i jesteśmy wściekli po takim występie.
Autor: Depesz
Źródło: TerazPasy.pl [4]
Łukasz Derbich: - Dostaliśmy ciężki cios
- Jak skomentujesz tak wysoką porażkę z Ruchem Chorzów?
- Nie wiem co powiedzieć po takim meczu. Ciężko się ogarnąć i sklecić jakieś mądre słowa. Trzeba będzie usiąść w poniedziałek i szybko przeanalizować co mamy robić, trzeba wyciągnąć z tego wszystkiego jakieś wnioski.
- Ucieszyłeś się zapewne, że wracasz do podstawowego składu Pasów. Patrząc jednak na tą sytuację z perspektywy końcowego wyniku: to chyba koszmarny powrót.
- Wracać do składu w takim meczu, gdzie dostajemy 1:4 to nie za fajnie, fakt. Ciężko mi w tej chwili pozbierać myśli, tak na gorąco, bo naprawdę dostaliśmy ciężki cios. Trochę nokautujący. Trzeba się po nim jak najszybciej podnieść, bo we czwartek czeka nas mecz z Jagiellonią i musimy walczyć o sześć punktów – praktycznie już w każdym meczu.
- Dzisiaj Ruch był od Was lepszy w każdym elemencie piłkarskiej sztuki. Skąd wzięła się tak dramatyczna wręcz przepaść?
- Nie wiem, nie mam pojęcia skąd to się wzięło, bo na treningach wszystko wyglądało dobrze. Potem przychodzi mecz i dzieje się coś takiego. Ciężko mi w tej chwili wysnuwać uniwersalne wnioski, będziemy na pewno analizować ten mecz. Powinniśmy chyba usiąść wszyscy razem z trenerami i porozmawiać o tym szczerze dlaczego tak to wygląda. Zdajemy sobie sprawę, że najważniejszy jest teraz mecz z Jagiellonią i – nie ważne w jakim stylu – musimy w nim zdobyć trzy punkty.
- O ile w meczu z Arką straciliście dwie bramki po szkolnych błędach, to dzisiaj straciliście cztery takie bramki, a daliście jeszcze Ruchowi okazje na kolejne.
- Dzisiaj wiedzieliśmy, że Ruch gra dużo piłek prostopadłych na szybkiego Zająca, który szuka tych sytuacji i często gra na pograniczu spalonego: spali dwa, czy trzy razy, a w kolejnej próbie wyjdzie sam na sam. Teraz dostał na początku jedną taką prostopadłą piłkę i padła bramka. Myślę, że ten gol „ustawił” cały mecz. I oby to był nasz najgorszy mecz w tej rundzie.
- Mówisz, że gol „ustawił” mecz, ale to była dopiero dziewiąta minuta. Mieliście jeszcze ponad osiemdziesiąt minut na odwrócenie losów spotkania, choćby na doprowadzenie do remisu. Tymczasem pierwszy celny strzał na bramkę Ruchu oddaliście w osiemdziesiątej pierwszej minucie. Czy nie za szybko się poddaliście?
- Próbowaliśmy oczywiście odrobić straty, ale Ruch nasze ataki bardzo szybko przerywał mądrymi faulami w środku pola, wychodził do nas „wysoko”, dusząc nasze akcje w zarodku. Ciężko nam było rozwinąć skrzydła. Staraliśmy się dzisiaj i walczyliśmy, ale Ruch był zawsze o jedno tempo szybszy. Nie jesteśmy zresztą w tej chwili w stanie spokojnie oceniać tego meczu – myślę, że po obejrzeniu spotkania będziemy mądrzejsi.
- Ruch był od Was zdecydowanie szybszy, goście grali z polotem w ofensywie i bardzo agresywnie w obronie. Cracovia przypominała dzisiaj tą drużynę, która nie podjęła walki w meczu z Lechią Gdańsk. Wtedy powodem beznadziejnej postawy były ponoć źle dobrane obciążenia treningowe, a teraz? Czy w tym tygodniu wydarzyło się coś, co mogło zapowiadać taki blamaż?
- Nic nie zapowiadało takiego obrotu sytuacji. Na pewno jednak powinniśmy się uderzyć w pierś i wszyscy razem zastanowić się nad tą sytuacja i jej przyczynami – tak jak kiedyś to zrobiliśmy i zaczęliśmy wygrywać. W tamtej rundzie coś się „ruszyło” od meczu z Polonią. Teraz myślę, że po takiej rozmowie od meczu z Jagiellonią musi coś drgnąć, bo już czas na to najwyższy.
- Nie uważasz, że zbyt mało dzisiaj sobie pomagaliście na boisku jako poszczególne formacje?
- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nie bardzo mogę mówić za kolegów. Ja tylko mogę powiedzieć ze swojej perspektywy, że Ruch był przede wszystkim dobrze ustawiony taktycznie i zneutralizował wszystkie nasze atuty – zwrócili uwagę na Alexa [Suvorova], że dobrze dogrywa i dużo biega, niwelowali jego przewagę i chyba wszystkim nam nie szło w tym meczu. Ja po takim wyniku naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Starałem się wracając do drużyny pomóc kolegom zarówno w ofensywie, jak i w defensywie, ale chyba nie za bardzo mi się to udało, bo straciliśmy aż cztery bramki. Może gdybym więcej zostawał z tyłu nie stracilibyśmy aż czterech bramek.
- Trener Lenczyk na konferencji prasowej podziękował kibicom Cracovii, że wytrzymali do końca meczu. Jak zareagowaliście na okrzyki z trybun w dzisiejszym meczu?
- Stawiając się w roli kibica: gdybym przyszedł na taki mecz i zobaczył coś takiego, to pewnie też bym się tak zachował, kiedy ukochana drużyna przegrywa w takim stylu, a nie innym.
Autor: Depesz
Źródło: TerazPasy.pl [5]
Mariusz Sacha:- Polegliśmy dzisiaj z kretesem
- Twoja dzisiejsza bramka jest dla Ciebie i dla kibiców raczej marnym pocieszeniem.
- No tak, nie mamy z czego się cieszyć, bo czy strzeliłbym bramkę, czy nie – polegliśmy dzisiaj z kretesem. Z Jagiellonią trzeba zrobić wszystko by zmazać tą plamę.
- Wchodziłeś na boisko przy stanie 0:1. Sytuacja nie była ciekawa, ale też nie dramatyczna...
- Przegrywaliśmy tylko 0:1, chcieliśmy dążyć do wyrównania. Niestety: stracona szybko druga bramka sprawiła, że Ruch zaczął kontrolować sytuację i nie byliśmy już w stanie odwrócić losów tego meczu.
- Dzisiaj było widać, że całą drużyna przechodzi jakieś załamanie. Nie można powiedzieć w zasadzie o żadnym piłkarzu Cracovii, że zagrał dzisiaj dobry mecz. Oczywiście zdarza się czasem, że jeden, czy dwóch piłkarzy ma gorszy dzień, ale dziś wszyscy mieliście bardzo zły dzień. Skąd taka ogólna fatalna forma?
- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu nie wiem, to naprawdę ciężkie do wytłumaczenia. Chcieliśmy grać o trzy punkty, wiedzieliśmy że Ruch jest na fali. Chcieliśmy grać naszą dobrą, ofensywną piłkę. Niestety to nam się zupełnie nie udało.
- Z jakimi wytycznymi wysłał Cię trener Lenczyk na drugą połowę?
- Chodziło o to, żeby grać ofensywnie, oddawać jak najwięcej strzałów, bo tego brakowało w pierwszej części.
- Pierwszy celny strzał oddaliście jednak dopiero w ostatnim kwadransie spotkania...
- No tak, nie było celnych strzałów. Była po prostu jakaś niemoc, nie potrafiliśmy się przebić przez „ścianę” Ruchu i tak to wyglądało, jak wyglądało.
Autor: Depesz
Źródło: TerazPasy.pl [6]
Filmy
Doping kibiców
Skrót meczu
Trenerzy po meczu
krak.tv [7]
2009-07-05 CF Monterrey - Cracovia 2:0 2009-07-08 Cracovia - Przebój Wolbrom 2:0 2009-07-11 Cracovia - Bruk-Bet Nieciecza 2:0 2009-07-11 Cracovia - Okocimski Brzesko 1:1 2009-07-15 Cracovia - Hutnik Kraków 5:1 2009-07-15 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Cracovia 1:0 2009-07-18 Cracovia - Górnik Zabrze 1:0 2009-07-18 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 1:0 2009-07-22 Sandecja Nowy Sącz - Cracovia 0:0 2009-07-25 Cracovia - GKS Katowice 3:0 2009-08-01 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:0 2009-08-07 Cracovia - Lechia Gdańsk 2:6 2009-08-15 Legia Warszawa - Cracovia 0:0 2009-08-23 Cracovia - Lech Poznań 1:0 2009-08-29 Korona Kielce - Cracovia 1:1 2009-09-05 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:1 2009-09-12 Cracovia - Arka Gdynia 1:1 2009-09-19 Ruch Chorzów - Cracovia 2:0 2009-09-23 Piast Kobylin - Cracovia 1:1 k.2:4 2009-09-26 Jagiellonia Białystok - Cracovia 0:0 2009-10-02 Cracovia - KGHM Zagłębie Lubin 1:1 2009-10-10 Korona Kielce - Cracovia 1:1 2009-10-17 Cracovia - Polonia Bytom 1:2 2009-10-25 Odra Wodzisław Śląski - Cracovia 1:0 2009-10-30 Cracovia - PGE GKS Bełchatów 0:1 2009-11-04 Cracovia - Cracovia (ME) 1:2 2009-11-07 Polonia Warszawa - Cracovia 0:1 2009-11-14 Ruch Chorzów - Cracovia 3:1 2009-11-22 Wisła Kraków - Cracovia 0:1 2009-11-25 Legia Warszawa - Cracovia 2:0 2009-11-28 Cracovia - Piast Gliwice 3:2 2009-12-05 Cracovia - Śląsk Wrocław 1:0 2009-12-12 Lechia Gdańsk - Cracovia 1:0 2010 Trening Noworoczny 2010-01-20 Polonia Bytom - Cracovia 3:0 2010-01-30 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 0:6 2010-02-03 Cracovia - Resovia Rzeszów 4:3 2010-02-10 Cracovia - FK Chimki 0:0 2010-02-13 Cracovia - Slovan Liberec 2:0 2010-02-14 Skonto Ryga - Cracovia 1:0 2010-02-19 Dynamo Kijów U-21 - Cracovia 1:0 2010-02-20 Urał Jekaterynburg - Cracovia 3:1 2010-02-26 Cracovia - Legia Warszawa 1:2 2010-02-27 Cracovia - GKS Katowice 4:0 2010-03-06 Lech Poznań - Cracovia 3:1 2010-03-13 Cracovia - Korona Kielce 3:0 2010-03-19 Arka Gdynia - Cracovia 2:0 2010-03-27 Cracovia - Ruch Chorzów 1:4 2010-04-01 Cracovia - Jagiellonia Białystok 0:1 2010-04-09 KGHM Zagłębie Lubin - Cracovia 0:0 2010-04-15 Cracovia - Cracovia (ME) 3:1 2010-04-15 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 1:1 2010-04-24 Polonia Bytom - Cracovia 1:2 2010-04-27 Cracovia - Odra Wodzisław Śląski 1:0 2010-04-30 PGE GKS Bełchatów - Cracovia 3:0 2010-05-07 Cracovia - Polonia Warszawa 1:2 2010-05-11 Cracovia - Wisła Kraków 1:1 2010-05-15 Piast Gliwice - Cracovia 0:1