1998-10-14 Cracovia - GKS Katowice 2:3

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 21:09, 24 lut 2025 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Grzegorz Kmita
pilka_ico
Puchar Polski, 1/16 finału
Kraków, Stadion Cracovii, środa, 14 października 1998, 14:00

Cracovia - GKS Katowice

2
:
3

(0:1)



Herb_GKS Katowice

Trener:
Marek Koniarek
Skład:
Kwiatkowski
Siemieniec (18' Powroźnik)
Walankiewicz
Mróz
Węgiel
Depa
E. Kowalik (75' Djabong)
Hrapkowicz
Baster
Zegarek
Kmak

Sędzia: Krzysztof Słupik z Tarnowa
Widzów: 2000

bramki Bramki

Walankiewicz (54')
Baster (63')
0:1
1:1
2:1
2:2
2:3
Adamus (30')


Miąszkiewicz (65'-karny)
Miąszkiewicz (75)
zolte_kartki Żółte kartki
Powroźnik
Djabong
Pęczak
czerwone_kartki Czerwone kartki
Powroźnik (84')
Skład:
Luncik
Adamus
Widuch
Szymczyk
Szala (57' Florek)
Olczak
Pęczak (67' Kucz)
Miąszkiewicz
Bała
Kubisz (46' Andruszczak)
Muszalik



podczas meczu; żródło: Gazeta Krakowska

Zapowiedź meczu

Opis meczu

Tempo

Wydawało się, że będzie to dla I-ligowców spacerek, a tymczasem na stadionie Cracovii odbył się mecz z gatunku tych, o których się przez jakiś czas pamięta. Z obu stron było bardzo wiele waleczności, niekiedy nawet przekraczającej dozwolone ramy, nie brakło dramaturgii, a katowiczanie do samego końca nie mogli być pewni swego. Szkoda tylko, że w końcowej fazie spotkanie toczyło się w złej atmosferze, kibice Cracovii nie szczędzili wyzwisk arbitrowi, na boisko rzucono kilka kamieni, a po meczu doszło - niestety - do starć z bezwzględnie interweniującą policją.

Pierwsza połowa nie zapowiadała jednak wielkich emocji, a tym bardziej ekscesów. Zaczęło się, rzec można planowo, swobodnie grający goście zepchnęli krakowian do defensywy. W 5 minucie Kwiatkowski wykazał się refleksem, broniąc groźną "główkę" Pęczaka. W 30 minucie sparował wprawdzie strzał tegoż zawodnika, ale przy dobitce Adamusa był bezradny. Po utracie gola "Pasy" próbowały trochę atakować, ale wyższość katowiczan była w tej części spotkania bezsporna.
Po zmianie stron - nieoczekiwanie - jakże inne spotkanie! Cracovia, całkowicie odmieniona, nastawiona bojowo, przeszła do ofensywy, atakowała z inwencją i z kolei do groźnych spięć dochodziło pod bramką katowiczan. W 54 minucie z kilku metrów trafił Walankiewicz, w 63 minucie znów na trybunach było radośnie, a gratulacje przyjmował Baster, który minął trzech obrońców, położył Luncika i spokojnie skierował piłkę do bramki. To była indywidualna akcja przedniej urody, ale radość gospodarzy nie trwała długo. W 65 minucie Krzysztof Słupik - notabene nie mający wczoraj dobrego dnia - podyktował bardzo problematyczny karny i było 2-2. W 75 minucie kolejne wzburzenie na widowni, gdyż Miąższkiewicz zdobył piłkę faulując Hrapkowicza, po czym znalazł się sam na sam z Kwiatkowskim i nie zaprzepaścił okazji.

Krakowianie walczyli do końca, przegrali honorowo, wykazując sportowy charakter. Tym bardziej godne to uznania, że klub wciąż nie jest w stanie wywiązać się z płacowych powinności wobec futblolistów, wśród których panuje coś w rodzaju pogotowia strajkowego.
Źródło: Tempo


Gazeta Wyborcza

W środę piłkarze Cracovii w Pucharze Polski próbowali walczyć z o wiele wyżej klasyfikowanym rywalem, drużyną Katowic. Ich ambicja nie wystarczyła, by awansować do następnej rundy.

Zawodnicy Cracovii znów wyszli na murawę z kilkuminutowym opóźnieniem, przypominając w ten sposób o trudnej sytuacji finansowej klubu. Piłkarze oczekują utworzenia Miejskiego Klubu Sportowego Cracovia SSA, co miałoby rozwiązać niektóre problemy. Tymczasem na trybunach kolportowano anonimową ulotkę, z której wynika, że za problemy z rejestracją MKS Cracovia SSA odpowiada pewien urzędnik sądowy (wymieniony z nazwiska), na co dzień... kibic Wisły.

Spotkanie w początkowych minutach było nudnym widowiskiem, często przerywanym faulami. Tylko w pierszym kwadransie sędzia trzykrotnie zezwalał porządkowym na wbiegnięcie z noszami, aż w końcu w 17. min urazu uniemożliwiającego dalszy występ doznał Siemieniec. Groźniejsze sytuacje w tym okresie to "główki" Pęczaka oraz Hrapkowicza, po których jednak piłka albo padała łupem Kwiatkowskiego, albo nieznacznie mijała cel.

W 30. min goście objęli prowadzenie, bo zaspała obrona "Pasów". Kwiatkowski nogami obronił strzał Pęczaka, ale nikt nie zapobiegł dobitce Adamusa i arbiter musiał wskazać na środek boiska. Miejscowi szybko chcieli wyrównać, lecz inicjatywy starczyło im na pięć minut. Najpierw Hrapkowicz uderzył mocno z około 22 m, lecz futbolówka minęła spojenie słupka z poprzeczką, a w 35. min akcję Węgla i Kmaka niecelnym strzałem głową zakończył Zegarek.

Na drugą połowę trener Katowic Marek Koniarek wypuścił Andruszczaka w miejsce Kubisza i coś zacięło się w ofensywnych poczynaniach Ślązaków. W obronie też zaczęli postępować niefrasobliwie, aż w 54. min Walankiewicz wykorzystał sprytne podanie Depy z rzutu wolnego i zaskoczył źle ustawionego Luncika. Przyjezdni nadal grali leniwie, więc Cracovia poszła za ciosem. W 63. min Baster zdecydował się na solowy przebój, mijał rywali bez trudu, aż wyszedł sam na sam z Luncikiem i podwyższył na 2-1.

Radość licznie przybyłych kibiców (dwie kasy nie radziły sobie ze sprzedażą biletów) trwała jednak bardzo krótko. Tuż po wznowieniu gry Andruszczak wpadł z piłką w pole karne gospodarzy, a tam Baster spóźnił się z interwencją i faulował katowiczanina. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał Miąszkiewicz.

W 73. min "górnicy" powinni byli zdobyć kolejnego gola, ale kontra czterech gości na dwóch obrońców "Pasów" zakończyła się "spalonym" Muszalika. Co się odwlecze... Dwie minuty później odepchnięty Hrapkowicz stracił piłkę około 30 metrów od swojej bramki, jego koledzy czekali na gwizdek sędziego oznajmiający faul, tymczasem Miąszkiewicz pobiegł z futbolówką w stronę Kwiatkowskiego i trzeci raz zmusił go do kapitulacji. Z trybun rozległy się gwizdy, a kibice przypomnieli sobie, że prezes PZPN Marian Dziurowicz jeszcze do niedawna był udziałowcem klubu Katowice.

W 78. min arbiter kolejny raz nie popisał się, bo nie ukarał Olczaka za celowe uderzenie łokciem w twarz Bastera. Na siedem minut przed końcem meczu drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną otrzymał natomiast Powroźnik i powędrował do szatni. Cracovia nie zdołała już wyrównać.
Źródło: Gazeta Wyborcza


"Postraszyli „gieksę”" -
Gazeta Krakowska

Postraszyli „gieksę”

Ten tytuł ma podwójne znaczenie. Na boisku piłkarze Cracovii w sportowy sposób nastraszyli I ligowca, który poza bardzo krótkimi momentami dobrej gry, wypadł wręcz kompromitująco. Nieco inaczej wyglądało straszenie „gieksy” przez ludzi zasiadających na trybunach. Część z nich szukała okazji do bójek, a że policja dobrze rozdzieliła dwie zwaśnione grupy szalikowców z Krakowa i Katowic, to najłatwiejszym celem byli dla części kibiców zawodnicy rywala. Kamieniami rozbito osłonę ław¬ można sobie łatwo wyobrazić. Bo sędzia raczej nie pominie w protokole tych zajść, tym bardziej, że sam był zagrożony.

Cracovia kontynuuje swój protest w związku z placowymi zaległościami. Stąd mecz rozpoczął się z opóźnieniem. Ale strajk Cracovii, jest protestem pozytywnym. Zawodnicy nie bacząc na to, że grają za darmo, starają się ze wszystkich sił pogrążyć przeciwnika. W meczu z Katowicami krakowianie wygrać chcieli aż za bardzo, stąd nieco „zagrzały” się im głowy i w efekcie tego dobra gra nie przyniosła zwycięstwa. Z czterech błędów popełnionych w grze defensywnej, katowiczanie wykorzystali trzy. Ten pierwszy błąd nie skończył się utratą gola, bowiem Kwiatkowski w świetnym stylu obronił strzał głową Pęczaka. Drugi błąd kolegów udało mu się naprawić częściowo, bowiem nogami wybronił strzał Pęczaka, ale nic nie mógł poradzić na dobitkę Adamusa. Przy bramce na 2:2 opinie co do tego w następstwie czyjego błędu Cracovia straciła prowadzenie są rozbieżne. Bardziej niż Bastera na trybunach winiono sędziego Słupika, który i naszym zdaniem zbyt pochopnie zdecydował się na odgwizdanie karnego. Andruszczak bardziej chciał niż w rzeczywistości musiał się przewrócić, trudno więc winić Bastera, że znalazł się na jego drodze. Zresztą 10 minut później doszło do podobnego starcia, tyle że na boisko padł Hrapkowicz, a Miąszkiewcz nie słysząc gwizdka pobiegł w kierunku krakowskiej bramki i strzelił zwycięskiego gola. Dwie wątpliwe sytuacje sędzia zinterpretował na korzyść gości i za każdym razem kończyło się to utratą bramki.

O tym, że Cracovia się bardzo starała już było. Teraz jeszcze krótko o „staraniach” piłkarza Pęczaka, który preferuje futbol siłowy. Niestety nie odróżnia on twardości w grze od brutalności, czego sędzia jakoś nie widział. Faul z 67 min. był na pewno przewinieniem na kartkę, w tym meczu dla katowiczanina akurat drugą. Sędzia puścił mu to przewinienie płazem, a trener Koniarek natychmiast ściągnął z boiska Pęczaka, bojąc się, że nie dotrwa on do końca spotkania. Dla Pęczaka była to nagroda, a nie kara!
Janusz KOZIOŁ
Źródło: Gazeta Krakowska 15 października 1998


"Szczęście i pech Bastera" -
Dziennik Polski

Szczęście i pech Bastera

Relacja z meczu w dzienniku Dziennik Polski
0-1 Adamus 30 min.

1-1 Walankiewicz 54 min. 2-1 Baster 63 min. 2-2 Miąszkiewicz 64 min (z karnego) 2-3 Miąszkiewicz 75 min.

Sędziował Shipik z Tamowa, żółte kartki: Powroźnik, Djabong, Pęczak, czerwona Powroźnik 83 min. Widzów 2 tys.

Cracovia: Kwiatkowski - Siemieniec (17 Powroźnik), Walankiewicz, Mróz - Węgiel, Depa. Kowalik (75 Djabong), Hrapkowicz, Baster - Kmak, Zegarek

GKS: Luncik - Adamus, Widuch, Olczak - Szala (57 Florek), Pęczak (67 Kucz), Szymczyk, Miąszkiewicz. Bała - Kubisz (46 Andruszczak), Muszalik

Pierwsze 30 minut tego meczu należało do katowiczan. W 5 min z bliska uderzał piłkę głową Pęczak, ale Kwiatkowski był dobrze ustawiony. W 9 min w podobnej sytuacji znalazł się Hrapkowicz, Luncik nie dał się jednak zaskoczyć. Goście atakowali, ale nie mogli wypracować klarownych sytuacji strzeleckich. W 17 min opuścił boisko kontuzjowany Siemieniec (ma złamane żebro). W 30 min z bliska strzelał Pęczak, Kwiatkowski instynktownie wybił piłkę, był jednak bezradny przy dobitce Adamusa. Po tym golu goście jakby spoczęli na laurach. W ostatnich 15 minutach dwie groźne sytuacje stworzyła Cracovia, uderzenie Hrapkowicza z 25 m przeszło tuż obok słupka, w chwilę potem z bliska główkował Zegarek, też obok słupka.

Druga połowa zaczęła się od ataków gospodarzy. Trener Kmita nieco przestawił skład, przesunął Kowalika do ataku, cofnął Kmaka na prawą pomoc. Cracovia zaczęła łapać rytm gry. 54 min rzut wolny dla gospodarzy, Depa błyskawicznie zagrał piłkę do wybie¬gającego w „uliczkę" Walankiewicza i ten z bliska wyrównał. Cracovia idzie za ciosem. W 63 min Baster zdecydował się na indywidualny rajd, wbiegł między dwóch obrońców, wyprzedził ich i lekkim technicznym strzałem strzelił nad Luncikiem. Nie upłynęło 30 sekund, jak goście przeprowadzili akcję prawą stroną boiska, do długiego podania wbiegł w polu karnym Andruszczak. Atakował go Baster. Obaj zawodnicy padli na ziemię. Sędzia pokazał na jedenastkę. Powtórka telewizyjna wykazuje, że sędzia miał rację. Miąszkiewicz strzelił ostro w dolny róg. Nie zrażona straconym golem Cracovia nadal atakowała, w 65 min strzał głową Zegarka wyłapał Luncik. W 70 min z kąta ostro strzelił Kowalik, nad poprzeczką.

W 75 min, 50 metrów od bramki, w drybling wdał się Hrapkowicz, z tyłu zaatakował go Miąszkiewicz, odebrał mu piłkę i pognał na bramkę, kończąc akcję celnym strzałem. - Miąszkiewicz odepchnął mnie rękami - mówi Hrapkowicz. Gracz GKS twierdzi, że odebrał piłkę czysto. Z trybun wyglądało to na faul. Sędzia nie przerwał gry.

W 83 min bardzo nieodpowiedzialnie zachował się Powroźnik, miał już jedną żółtą kartkę, po faulu rzucił pitką w rywala i sędzia pokazał mu czerwony kartonik. Mimo osłabienia Cracovia próbowała jeszcze odwrócić losy meczu, z kąta uderzał Zegarek, Luncik nie dał się zaskoczyć.
ANDRZEJ STANOWSKI
Źródło: Dziennik Polski nr 242 z 15 października 1998


Opinie trenerów

Marek Koniarek, trener GKS: - Prowadziliśmy 1-0 i drużyna przestała grać. Rozluźniła się. Potem ciężko musieliśmy walczyć o wygraną. Czy był kamy? Andruszczak był ostro atakowany w polu karnym. takiej sytuacji napastnik ma się przewrócić i nasz zawodnik to zrobił.

Grzegorz Kmita, trener Cracovii: - Przegraliśmy z honorem. W przerwie meczu powiedzieliśmy sobie, teraz atakujemy, jeśli w ciągu 20 minut coś strzelimy, to walczymy do końca, nie odpuszczamy. Mam pretensje do Hrapkowicza o 3. gola. Nawet jeśli był faulowany, to piłkarzowi nie wolno czekać na gwizdek sędziego, tylko ma walczyć. Nie grali dziś kontuzjowani Fudali i Hermaniuk, powinni wystąpić w niedzielę.


Mecze sezonu 1998/99