1954-11-28 Gwardia Bydgoszcz - Ogniwo MPK Kraków 0:0
|
![]() Bydgoszcz, niedziela, 28 listopada 1954
(0:0)
|
|
Skład: Burhardt Dziadek Nowacki Klimowicz Szczepański Piskorz Wiśniewski Przybylski Piątek Norkowski II Brzeski Ustawienie: 3-2-5 |
Sędzia: Sperling z Łodzi |
Skład: W. Pajor Mazur Kaszuba Skrzat Gołąb M. Kolasa Kadłuczka Dudoń Radoń Kasprzyk Wawrzusiak Ustawienie: 3-2-5 |
Znaczenie meczu
Spotkanie decydowało o tym, która z drużyn pozostanie w I lidze. Przed spotkaniem obie drużyny miały po 15 punktów na koncie i wyprzedzała ich ekipa chorzowskich Budowlanych (czyli AKSu) mająca 16 punktów, która w tym dniu grała w Łodzi z ŁKS-em, zwanym wówczas Włókniarzem. Kolejnym zagrożonym spadkiem klubem była krakowska Gwardia (Wisła), także mająca 16 punktów lecz podejmująca u siebie Kolejarza Poznań. Gwardia wygrała 2:0. W Łodzi zwyciężyli gospodarze 2:1, co wobec remisu w bydgoskim pojedynku oznaczało degradację AKS-u i Cracovii.
Opis meczu
Przegląd Sportowy
ale to wystarczyło Gwardii do utrzymania się w I lidze
Po zmianie stron obraz gry zmienił się radykalnie. Gwardziści dopingowani przez publiczność, z miejsca przystąpili do energicznych ataków, spychając całkowicie gości do obrony. Akcje gospodarzy stają się coraz groźniejsze a forsowanie gry skrzydłami rozluźniło blok defensywy Ogniwa, w którego szeregi wkrada się chaos.
Kilka zagrań w tym okresie jest pierwszorzędnej marki i pod bramką Pajora często wytwarzają się bardzo nieprzyjemne sytuacje, a bramka „wisiała w powietrzu". Wszystkim dość efektownym, zagraniom brak było jednak wykończenia. W 75 min. Piątek znalazł się w idealnej sytuacji do strzału, jednak bojąc się odpowiedzialności, przerzucił piłkę na skrzydło. A w chwilę później fatalnie spudłował.
Najidealniejszą sytuację do zdobycia bramki w tym spotkaniu zaprzepaścił na 8 min przed końcem meczu Piątek, który z najbliższej odległości po kapitalnym wypuszczeniu Brzeskiego strzelił w ręce Pajora.
W drużynie Ogniwa poza Pajorem w bramce, na wysoki poziom wzniósł się spokojny i zdecydowany Kaszuba, który przed przerwą całkowicie unieszkodliwił Piątka. W ataku najgroźniejszy był szybki Wawrzusiak.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 99 z 29 listopada 1954 [1]
Gazeta Krakowska
Krakowianie. /którzy lepiej zagrali do przerwy, nie wykorzystali kilku doskonałych okazji do uzyskania bramki, która dawała dwa punkty i pobyt w ekstraklasie. Napastnik Kasprzyk w 43 min. z kilku metrów, będąc sam na sam z bramkarzem, strzelił w aut. Również Wawrzusiak mógł chociaż raz celnie strzelić i zmusić bramkarza Burchardta do kapitulacji.
Po zmianie pól gospodarze zwiększyli tempo i za wszelką cenę chcieli zdobyć zwycięską bramkę. Że to nie udało się im. to tylko zasługa wspaniale broniącego Pajora i wszędobylskiego Kaszuby. Zawodnik ten obok Pajora był najlepszym na boisku bydgoskim.
Gwardziści dwukrotnie mogli strzelić bramkę, jednak Piątek w 65 min. i Norkowskl II w chwile później spudłowali.
Mimo dużego pecha, jaki prześladował napastników Ogniwa, drużyna-krakowska podobała się Bydgoszczy i do ostatniej chwili mecz przebiegał w sportowej atmosferze.
Dziennik Polski
Także i obecną drużynę Ogniwa stać na wiele, pokazała to w drugiej rundzie rozgrywek. Opinia to zresztą i nie krakowian. — Możliwości Ogniwa odczuliśmy na własnej skórze, przegrywając 0:5 — przypomniał trener Kolejarza poznańskiego Tarka niedawny pogrom swej drużyny. Ale — dodał, gdyśmy rozmawiali w przeddzień meczu Kolejarzu z Gwardią — grać trzeba cały sezon, a nie tylko w końcowym zrywie. I prowadzić trzeba odpowiedni tryb życia. U nas. w Poznaniu, nie do pomyślenia jest tolerancja, z jaką krakowscy kibice odnoszą cię do „oblewania" przez drużynę jej zwycięstw czy porażek.
— I tak jest, istotnie ,— potwierdził słowa Tarki dziennikarz z „Expresu poznańskiego", który przyjechał wraz z Kolejarzem na mecz przeciwko Gwardii. W poznaniu piłkarze też nie święci, ale gdy „zapomnieli się" w r. ub po meczu towarzyskim w Słupsku, co to było wrzawy, oburzenia, nagan, kar. Bo „porzundek zaś musi być!“ — mówią w Poznaniu.
Wniosek dla Krakowa? — Przeanalizować całoroczną pracę zawodników, trenerów, działaczy, sympatyków. Oczyścić drużynę z primadonn, wzmocnić autorytet trenerów, przyciągnąć do pracy w kole dawnych, wartościowych działaczy, przepędzić kibiców rozpieszczających, a nawet demoralizujących każdego piłkarza.
Nie warszawski Kolejarz, który w ciągu 2 lat „potrafił" spaść z ekstraklasy do III. ligi, ale krakowski Włókniarz i konsekwentne metody jego zarządu, jego trenera powinny być wzorem dla Ogniwa „na nowej drodze życia" (wiodącej napowrót do I ligi!).