|
Trener: Edward Cebula
|
|
I liga , 9 kolejka Chorzów, czwartek, 17 czerwca 1954, 17:45
(2:0)
|
|
Zapowiedź meczu
Opis meczu
"Unia wygrała, lecz... nie zaimponowała" -
Przegląd Sportowy
Unia wygrała, lecz... nie zaimponowała
Cenne zwycięstwo odniosła Unia, ale postawą i formą poszczególnych zawodników nie zaimponowała. Chorzowianie w dalszym ciągu przeżywają kryzys, który tym razem objawiał się w braku umiejętności wykańczania sytuacji podbramkowych. W ataku chorzowskim najaktywniejszy był Alszer, który jednak na dłuższe okresy wytaczał się z gry, aby wyregulować oddech po szybkim rajdzie. Wszelkie poczynania tego piłkarza były zawsze, groźne i nosiły w sobie zarodek bramki. Dobre momenty miał również Cieślik, a na słowa pochwały zasłużył także ambitnie walczący Pohl. Natomiast Mateja i Breiter wypadli słabo. Obaj ci piłkarze podawali bardzo niecelnie, Mateja wyróżniał się ponadto marnowaniem dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. W defensywie Suszczyk i Stekiera spisywali się najlepiej. Suszczyk wypracował nawet pozycję Breiterowi do zdobycia bramki podając mu piłkę z wolnego wprost na głowę. Bartyla był trochę niewyraźny jednak ze swego zadania tj. pieczołowitego pilnowania Radonia a później Różankowskiego wywiązał się dobrze. Na jego plus trzeba również zapisać wybicie piłki głową z samej linii bramkowej.
Ogniwo zaprezentowało się nieźle. Po przerwie zespół rozruszał się, atak próbował kombinacyjnych zagrań, jednak w formacji tej brak było piłkarza, który by potrafił przynajmniej w stronę bramki Wyrobka oddać zaskakujący strzał. Pod względem strzeleckim najkorzystniej w drużynie , krakowskiej zaprezentował się Wawrzusiak. Najbardziej ambitnie grał Kasprzyk piłkarz jeszcze o dość przeciętnych walorach, który ofiarnością wyrównywał braki w wyszkoleniu technicznym.
Defensywa krakowska podporę miała w Kaszubie. Stoper gości nie tytko paraliżował zagrania Breitera, ale szedł również na pomoc mniej rutynowanym kolegom, wyjaśniając wiele nieprzyjemnych zagrań Unii.
Mecz był dość ciekawy. Tempo było szybkie akcje stale się zmieniały. Unia chciała tym razem zagrać na dobrym poziomie, wszyscy zawodnicy chorzowskiego zespołu dawali z siebie maksimum wysiłku, cóż z tego jednak, kiedy nie są w najlepszej formie i w decydujących chwilach zawodzą.
(J. B.)Źródło:
Przegląd Sportowy nr 51 z 18 czerwca 1954 [1]
"Słabe mają rezerwy koszykarze Gwardii i Ogniwa" -
Gazeta Krakowska
Słabe mają rezerwy koszykarze Gwardii i Ogniwa
Relacja z meczu w dzienniku
Gazeta Krakowska
Unia Chorzów odniosła zasłużone zwycięstwo w ligowym meczu z Ogniwem Kraków, zdobywając obydwie bramki już w pierwszej połowie spotkania przez Alszera — 20 min. i Breitera — 43 min. Gospodarze byli zespołem lepszym przede wszystkim w liniach defensywnych, które wydatnie wspomagały własną linię ofensywną. Najlepszych graczy miała-Unia w Bartyli i Alszerze.
Ogniwo dopiero po przerwie wykazało pewne inklinacje do energiczniej szych akcji. W tym okresie gry miało kilka doskonałych okazji do zdobycia bramki. Jednak napastnicy trafiali w poprzeczkę i słupki.
Źródło: Gazeta Krakowska nr 144 z 18 czerwca 1954
"I Rożankowski nie pomógł" -
Dziennik Polski
I Rożankowski nie pomógł
Relacja z meczu w dzienniku
Dziennik Polski
Chorzów. W meczu Unia Chorzów — Ogniwo Kraków 2:0 (2:0) Ogniwo wystąpiło z Różankowskim (zamiast Dudonia) na środku ataku. Nie wpłynęło to jednak na specjalne wzmocnienie tej linii, która mimo niezłych zagrań nie miała wiele do powiedzenia przy wyjątkowo dobrej grze linii defensywnych Unii. Ponownie w Unii wystąpił Bartyla, który należał do najlepszych zawodników Unii. Bramki dla Unii już do przerwy zdobyli Alszer i Breiter. Po przerwie piłkarze Ogniwa ponawiali próby zdobycia bramki, jednak bez rezultatu. Najlepiej zagrali w Ogniwie Kaszuba i Mazur. Atak Unii, mimo zdobycia 2 bramek był najsłabszą linią w zespole.
Źródło: Dziennik Polski nr 144 z 18 czerwca 1954