1999-05-15 Cracovia - Górnik Wieliczka 1:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

data kolejki


Herb_Cracovia

Trener:
Ireneusz Adamus
pilka_ico
III liga grupa IV , 28 kolejka
Kraków, sobota, 15 maja 1999

Cracovia - Górnik Wieliczka

1
:
0

(1:0)



Herb_Górnik Wieliczka

Trener:
Robert Orłowski
Skład:
Ł. Paluch
Mróz
Walankiewicz
Siemieniec
E. Kowalik
Skrzyński
Ziółkowski (39' Waldemar Góra)
Hrapkowicz
Baster
Zegarek (44' Kmak)
Hermaniuk

Ustawienie:
3-5-2

Sędzia: Ligienza ze Świdnika
Widzów: 1 200

bramki Bramki
Hermaniuk (27') 1:0
zolte_kartki Żółte kartki
Kleczyński
Kozieł
Błaś
Skład:
Skórski
Paweł Leszczyk (39' Błaś)
Zając
Andrzej Poskrobko
Kleczyński
Dąbrowski
Stanula (81' Kutaj)
Kloc
Robert Poskrobko (74' Joubert)
Wróbel (46' Płonka)
Kozieł

Ustawienie:
3-5-2



Opis meczu

Dziennik Polski

Na ul. Kałuży oglądaliśmy szybki, bardzo ostry mecz. Chwilami aż trzeszczały kości, szczególnie twardo grali piłkarze z Wieliczki. Ich faule nie były złośliwe, wynikały z faktu, iż piłkarze Górnika starali się zadziornością, walecznością nadrabiać braki techniczne.

W 38 minucie doszło do bardzo groźnego w skutkach starcia w walce o górną piłkę. Paweł Leszczyk bezpardonowo zaatakował Ziółkowskiego, obaj piłkarze zderzyli się głowami i padli na murawę. Ziółkowski stracił przytomność, na płytę wjechała karetka pogotowia, zawodnika odwieziono do szpitala (wrócił jednak na boisko pod koniec II połowy). Paweł Leszczyk z mocno krwawiącą głową też opuścił boisko.
Ten mecz Cracovia powinna była wygrać, biorąc pod uwagę sytuacje podbramkowe, co najmniej 2-3 bramkami. Tymczasem w końcówce kibice "Pasów" drżeli o wynik, bowiem osłabiona Cracovia popełniała sporo błędów w środku pola i parę razy goście zamieszali pod bramką Palucha.
Już pierwsze minuty zwiastowały duże emocje. W 3 minucie główkę Dąbrowskiego z 10 m obronił Paluch. A w kontrataku Zegarek strzelił z bliska w słupek.
Cracovia miała cały czas inicjatywę i sporo pozycji. W 16 minucie po centrze Skrzyńskiego, Hermaniuk z paru metrów posłał piłkę ponad poprzeczką. W 21 minucie Baster z kąta strzelił w zewnętrzną stronę siatki. W 27 minucie Cracovia przeprowadziła filmową akcję, podanie Ziółkowskiego do Bastera, ten sprytnie zagrał w "uliczkę" do Hermaniuka, który nie zmarnował sytuacji sam na sam ze Skórskim.
W 38 min doszło do fatalnego zderzenia Ziółkowskiego z Pawłem Leszczykiem. Pierwszego zastąpił Góra, drugiego - Błaś. Pod koniec I połowy Cracovia miała dwie "setki", najpierw w 41 minucie Baster z paru metrów trafił w wybiegającego bramkarza Skórskiego, w 43 minucie w idealnej pozycji był Zegarek, ale w momencie strzału padł jak ścięty na ziemię, źle trafił w piłkę. Okazało się, że Zegarkowi odnowiła się kontuzja kolana i musiał opuścić boisko, zastąpił go Kmak.
Początek II połowy należał do "Pasów", w 47 minucie Góra lobował Skórskiego i trafił w poprzeczkę. Za moment po strzale głową Góry piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. W 62 minucie Hermaniuk z 11 m strzelał za słabo i Skórski piłkę wyłapał, w 64 minucie w idealnej sytuacji znalazł się Kmak, ale strzelił z paru metrów wprost w bramkarza.
Od 65 minuty gra wyrównała się, nawet częściej atakował Górnik. Cracovia straciła kontrolę nad grą, po zejściu z boiska Ziółkowskiego coraz słabiej grała linia środkowa, która nie potrafiła uporządkować gry. Ambitni goście parę razy zagrozili bramce Cracovii, w 69 minucie po centrze Dąbrowskiego z 10 metrów strzelał głową Robert Poskrobko, Paluch był na posterunku. W 75 minucie z daleka mocno uderzył Dąbrowski, pewnie interweniujący wczoraj Paluch złapał piłkę. Kontra Cracovii i w 77 minucie Mróz z 16 metrów strzelał minimalnie nad poprzeczką.

Ostatnie minuty były bardzo nerwowe. W 79 minucie znowu niebezpiecznie strzelał z daleka Dąbrowski, bronił Paluch. W 83 minucie znowu kontra Cracovii, ale Hrapkowicz zwlekał ze strzałem z paru metrów i nic z tej sytuacji dla Cracovii nie wyniknęło. W sumie zasłużony sukces Cracovii, która grała jednak poprawnie tylko w I połowie. Druga odsłona w wykonaniu "Pasów" była kiepska, grali chaotycznie, chwilami bez głowy. Górnik po słabej I połowie, w drugiej starał się ambitnie odrobić straty. Nie potrafił jednak wypracować czystej pozycji strzeleckiej.
Źródło: Dziennik Polski


"Niebezpiecznie na Cracovii" -
Gazeta Wyborcza

Niebezpiecznie na Cracovii

Dwóch odwiezionych karetką do szpitala - to efekt derbowego spotkania Cracovii z Górnikiem Wieliczka. Piłkarze włożyli w walkę sporo serca, ale ich wejścia nie zawsze cechował zdrowy rozsądek. W 35. min do główki na środku boiska wyskoczył Ziółkowski. W powietrze wzbił się też Paweł Leszczyk, tyle że nie miał żadnych szans dojścia do piłki, ale wskoczył na plecy krakowianina, zderzając się z nim głową. Efekt? Obydwaj upadają na murawę, żaden z nich nie wstaje, ale obrońca Górnika rusza się, w przeciwieństwie do Roberta Ziółkowskiego.

Obydwu zabrała karetka. Leszczyk wrócił z siedmioma szwami na głowie, pod koniec meczu pojawił się też Ziółkowski, nagrodzony brawami. - Zostałem uderzony w potylicę, przez co straciłem przytomność - powiedział. - Lekarze powiedzieli, że to lekki wstrząs mózgu i chcieli mnie zostawić na obserwację, ale wołałem wrócić do chłopaków. Wcześniej „Pasy” osiągnęły sporą przewagę. Najpierw Zegarek trafił w słupek. Później Skrzyński przejął piłkę na środku murawy, odegrał do Ziółkowskego, ten znalazł Bastera, który na pozycję sam na sam z bramkarzem wypuścił Hermaniuka. Napastnik Cracovii do końca zachował spokój i strzałem obok bramkarza zdobył zwycięskiego - jak się miało okazać - gola. Mimo zniesienia z boiska reżysera gry - Ziółkowskiego, gospodarze nie spoczywali na laurach. W 40. minucie z prawej strony dośrodkowa! Zegarek, a Baster, po nieszablonowym strzale, był bliski powodzenia. Za moment w pozycji sam na sam z bramkarzem Górnika znalazł się aktywny Zegarek, ale nawet nie myślał o strzeleniu gola, gdyż odnowiła mu się kontuzja prawej nogi. Po przerwie w linii środkowej pod nieobecność Ziółkowskiego i Zegarka zapanował chaos. Lepiej w nim znaleźli się goście, którzy niespodziewanie wykazali się lepszą kondycją. Widząc nieporadność swych pupili, kibice rozpoczęli niewybredne przyśpiewki, ale spiker odwracał ich uwagę komunikatami, np. zapraszając w piątek do kiosków po „Supertempo”.

Tymczasem pod bramką Palucha stawało się coraz tłoczniej. Najdogodniejszą pozycję do wyrównania miał R. Po- skrobko, ale w 69. min, strzelając głową z 7 metrów, trafił na świetnie ustawionego golkipera miejscowych. Mecz ten pokazał dobitnie, że Cracovia ma zbyt krótką ławkę. W momencie nie planowanego zejścia z boiska dwóch graczy trener nie ma kogo wprowadzić, by nie wpłynęło to na radykalne obniżenie poziomu gry.
MICHAŁ BIAŁOŃSKI
Źródło: Gazeta Wyborcza


Wywiady

IRENEUSZ ADAMUS, trener Cracovii: - Graliśmy dobrze tylko w I połowie, powinniśmy wtedy prowadzić 2-3 bramkami. Idealne pozycje mieli Baster, Zegarek. W II połowie, po stracie Ziółkowskiego i Zegarka, posypała się nasza gra. Zawodnicy zaczęli grać nerwowo, nie potrafili "poszanować" piłki w środku pola. Mam duże problemy personalne przed bardzo ważnym meczem w sobotę w Przemyślu przeciwko Polonii. Są kontuzjowani Fudali, Powroźnik (ten może już zagra), teraz doszły kontuzje Zegarka i Ziółkowskiego.
ROBERT ORŁOWSKI, trener Górnika: - Mecz miał dwa oblicza. W I połowie zagraliśmy słabo, Cracovia była lepsza. W drugich 45 minutach zagraliśmy znacznie lepiej, parę razy zagroziliśmy bramce Palucha. Myślę, że ta druga połowa mogła podobać się kibicom, była bardzo emocjonująca. Nie grał u nas Piotr Leszczyk, bo zgłosił mi przed meczem kontuzję mięśnia.
ROBERT ZIÓŁKOWSKI: - Zostałem trafiony w głowę przez piłkarza Górnika. Nie wiem, co się dalej działo, straciłem przytomność. Chciano mnie zostawić w szpitalu, ale wróciłem na boisko na własną odpowiedzialność. Czuję się jednak fatalnie, głowa mnie mocno boli, jutro zapewne okaże się, jak poważny jest to uraz.
PAWEŁ LESZCZYK: - Chyba źle obliczyłem lot do górnej piłki. I zderzyłem się z Ziółkowskim. Mam mocno rozbitą głowę, założono mi 7 szwów. Po meczu przeprosiłem Roberta za to niefortunne zderzenie. Nie wiem, czy dam radę zagrać w sobotę przeciwko Lubliniance.
PAWEŁ ZEGAREK: - Wybiegłem na boisko jeszcze nie będąc w pełni sił, choć w Alicie przez 30 minut jakoś dawałem sobie radę. W 44 minucie byłem w świetnej sytuacji, chciałem strzelić prawą nogą, wyprostowałem nogę i poczułem mocny ból w kolanie. Nie byłem już w stanie celnie strzelić. Odnowiła mi się kontuzja wiązadeł w kolanie. Czy zagram w Przemyślu? Dzisiaj nie potrafię na to odpowiedzieć. Ale nie jestem optymistą.

Źródło: Dziennik Polski

Mecze sezonu 1998/99