1951-06-17 CWKS Warszawa - Ogniwo MPK Kraków 2:4
|
![]() Warszawa, niedziela, 17 czerwca 1951
(2:1)
|
|
Skład: Stefaniszyn Sobkowiak Orłowski Serafin Zientara Oprych Sąsiadek Górski Brajter Soporek Olejnik Ustawienie: 3-2-5 |
Sędzia: Losiak
|
Skład: Hymczak W. Gędłek Kaszuba Glimas Pawlikowski Mazur J. Pawłowski Rajtar S. Różankowski Radoń (67' Stobierski) Bobula Ustawienie: 3-2-5 |
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Znacznie słabiej niż zwykle zagrał Serafin. Również Sfefaniszyn nie był bez winy przy dwu, spośród czterech puszczonych bramek. Sobkowiak, jak zwykle, zagrał na poziomie. W pomocy CWKS najsilniejszym punktem był Oprych. Szczepański wypadł blado, a Orłowski nie potrafił skutecznie przeciwstawić się strzałom Różankowskiego, który przy każdej górnej piłce poważnie zagrażał bramce Stefaniszyna.
Napad CWKS to tym razem osobny rozdział. Najlepszym w nim był jak zawsze pracowity i energiczny Soporek. Poprawę formy wykazał Breiter. Górski mało efektowny, zbyt mało strzelał. Obaj skrzydłowi natomiast wyraźnie obniżyli loty. Sąsiadek nie tylko, że grał słabo, ale jęszczę wykazał całkowity brak orientacji. Dał się dziecinnie łatwo łapać na pułapki ze spalonym przez co hamował w wielu wypadkach akcje swego napadu. Podobnie wypadł Olejnik.
Ogniwo grało początkowo dziwnie ospale. Ani śladu szybkości, a i z techniką często bywało na bakier. Podania były niecelne, akcje rwały się co chwila. Na boisku wiało nudą.
Gra ożywiła się nieco, gdy CWKS zdobył prowadzenie, a następnie prowadził 2:0. Ogniwo nie załamało się, wyrównało grę i zaczęło coraz częściej atakować bramkę Stefaniszyna. W rezultacie do przerwy wynik brzmiał 2:1 dla CWKS, po efektownej główce Różankowskiago.
Po pauzie widzieliśmy już w Ogniwie lepszy porządek. Obaj obrońcy i stoper wkraczali w akcję skutecznie, mniej było pod bramką Hymczaka zamieszania, a napad krakowski bardziej zdecydowanie zaczął rozwiązywać sytuacje podbramkowe. Dalsze dwie precyzyjne główki Różankowskiego oraz celny „szczur" Bobuli i Ogniwo zeszło z boiska jako zasłużony zwycięzca 4:2.
W drużynie krakowskiej bardzo dobrze wypadł Gędłek. Glimas początkowo niepewny, później był dla Sąsiadka murem nie do przebycia. Tak samo wypadł Kaszuba, który pod koniec spotkania zupełnie „rozszyfrował" Breitera. Z bocznych pomocników lepszym był Mazur.
W ataku Rajtar operował tylko w tyle, trzeba jednak przyznać, że rolę defensywnego łącznika wypełnił dobrze. Różankowski obok precyzyjnych główek wyróżnił się również przytomnymi i celowymi podaniami. Na jego minus zapisać należy zupełny brak szybkości. Bobula szybko przeszedł z prawego na lewe skrzydło, gdzie pokazał kilka niebezpiecznych raidów. Radonia widywaliśmy już w lepszej formie, a skrzydłowy Pawłowski, najszybszy z krakowskiej piątki ofensywnej, jest jeszcze słabo wyszkolony technicznie.Źródło: Przegląd Sportowy nr 48 z 18 czerwca 1951 [1]
Gazeta Krakowska
Gra drużyny krakowskiej bardzo podobała się publiczności warszawskiej. Ładne za¬grania i sukcesy krakowian były wynagradzane licznym! oklaskami.
W 8 t 21 min. gry Brel- ter uzyskał dwie bramki dla swoich barw. W 26 min. Różankowski główkując zdobył pierwszy punkt dla Ogniwa.
Od 60 minuty Ogniwowi dużą przewagę. W tym czasie napastnicy krakowscy często goszczą pęd bramką Stefaniszyna. Różankowski strzela 2 bramkę (wyrównującą) a w 74 trzecią. Pięć minut przed końcem meczu wynik ustala Bobula zdobywając czwarty punkt dla Ogniwa.