1951-07-07 Kolejarz Warszawa - Ogniwo MPK Kraków 1:5
|
![]() Warszawa, sobota, 7 lipca 1951
(1:1)
|
|
Skład: Borucz Wołosz E. Brzozowski Jaźnicki Łabęda Szczawiński Kobylański Popiołek Strojny Łącz Wesołowski Ustawienie: 3-2-5 |
Sędzia: Orliński
|
Skład: Hymczak W. Gędłek Kaszuba Glimas Korzeniak M. Kolasa Mazur Rajtar Kadłuczka Gołąb Bobula Ustawienie: 3-2-5 |
Mecz następnego dnia: | ||
Opis meczu
Przegląd Sportowy
zwycięża warszawskiego Kolejarza 5:1 (1:1)
DOSKONAŁA GRA OGNIWA
Zupełnie inna sprawa, że młodzi zawodnicy Ogniwa pokazali, zwłaszcza po przerwie, grę nieomal bez za rzutu, Bardzo dobra technika, szybki start do piłki, zmiany w ataku (co zupełnie dezorientowało defensywę Kolejarza), twarda i przytomna obrona oraz celne podania, to ich niewątpliwe zalety i tu przede wszystkim należy doszukiwać się przyczyn sukcesu.
Gracze krakowscy stanowili zgrany kolektyw, z którego trudno kogoś wyróżnić, Hymczak nie popełniał rażących błędów i miał do obrony nietrudne strzały. Obrona z Kaszubą na czele była twarda i nie ustępliwa. Obaj boczni doskonale szachowali skrzydłowych Kolejarza, choć Gędłek nie zawsze dawał radę Wesołowskiemu. Pomocnicy walczyli o każdą piłkę, byli szybsi od kolejarzy i zasilali atak celnymi podaniami. Napad był zgrany, szybki i duże strzelał (do przerwy za mało było strzałów, a za wiele kombinacji pod bramka).
Wśród kolejarzy także trudno kogoś wyróżniać, gdyż wszyscy grali źle. Borucz chwytał niepewnie i dwie bramki mógł na pewno obronić, Wołosz był wyjątkowo słaby podobnie jak Brzozowski i nie zawsze rozumieli się, zwłaszcza kiedy napastnicy krakowscy zmieniali pozycje. Łabęda grał bezmyślnie a Szczawiński pracował, lecz bezproduktywnie. W napadzie, obaj skrzydłowi byli zupełnie beznadziejni, Popiołek starał się pracować, ale nie zawsze to wychodziło, Łącz zaś chciał strzelać i przez to nie pozwolił Strojnemu na wykorzystanie kilku dogodnych sytuacji. Może tylko Jaźnicki i Strojny byli nieco jaśniejszymi punktami Kolejarza, choć i ich widzieliśmy w lepszej formie.
DO PRZERWY 1:1
Pierwsze minuty gry toczą się pod znakiem minimalnej przewagi gości. W 13 minucie niedokładne podanie Szczawińskiego do Brzozowskiego wykorzystuje Kadłuczka, strzelając ostro w prawy róg. Borucz robinsonuje, sięga piłki palcami, ale strzał jest zbyt silny i piłka odbiwszy się od słupka, wpada do siatki. Sytuację mógłby uratować Wołosz, gdyby stał po wewnętrznej stronie słupka, a nie obok bramki.
Już w 17 min. wyrównuje Łącz z rzutu wolnego. Gędłek zasłania pole widzenia Hymczakowi i ten mimo robinsonady przepuszcza bardzo trudną zresztą piłkę w prawym dolnym rogu.
Od tego momentu zaczyna się kres przewagi Kolejarza niewykorzystany jednak głównie z powodu niezrozumienia wśród napastników i samolubnej gry Łącza.
CZTERY BRAMKI OGNIWA
Po przerwie, Ogniwo przeważa zdecydowanie. Gracze krakowscy dochodzą do każdej piłki, zadziwiająco łatwo przechodzą obronę Kolejarza i stwarzają pod bramką Borucza szereg niebezpiecznych sytuacji.
W 8 min. Bobula wykorzystuje nieporozumienie pary Wołosz - Brzozowski i strzela druga bramkę, w 27 Rajtar zdobywa trzecią, a w 35 czwartą.
Kolejarz parę razy ma jeszcze piłkę, jeszcze Brzozowski idzie do przodu i pcha atak, ale obaj skrzydłowi popełniają szkolne błędy i umiejętności ich kończą się daleko przed polem karnym Ogniwa.
W 41 min. Borucz znów ma okazję wyjąć piłkę z siatki po strzale Kadłuczka i mecz kończy się zasłużonym zwycięstwem gości. Sędzia Orliński uważny, prowadził zawody bez zarzutu.Źródło: Przegląd Sportowy nr 54 z 9 lipca 1951 [1]
Gazeta Krakowska
Do przerwy, gdy wynik opiewał 1:1. nic nie przepowiadało, że gospodarze zejdą z boiska tak wysoko pokonani. W pierwszej połowie gra była równorzędna. Prowadzenie dla Ogniwa uzyskał w 14 minucie gry Kadłuczka z dobrego podania Babuli. W cztery minuty później Łącz wyrównał.
Po zmianie pól Ogniwo zagrało o wiele lepiej. Przede wszystkim nie do pokonania były tradycyjne „żelazne" formacje defensywnie. Blok obronny Glimas—Kaszuba— Gędłek nie pozwalał przejść napastnikom Kolejarza poza linię pola karnego.
W 55 min. Bobula zdobywa drugą bramkę. Od tej chwili Ogniwo ma coraz większą przewagę. Wszędobylski Kaszuba gra doskonale Jako trzeci obrońca. W 61 min. wolny egzekwowany przez Brzozowskiego mija o centy¬metry bramkę Hymczuka. W tym czasie Korzeniak z pomocy przechodzi na pozycję Gołębia. Za chwilę Glimas wyjaśnia niebezpieczną sytuację pod bramką Ogniwa, odbierając piłkę Wesołowskiemu.
W 76 min. Mazur z podania Bobuli zdobywa trzecią bramkę (nie bez winy Brzozowskiego). Bramka ta załamuje gospodarzy. Tymczasem Ogniwo gra coraz lepiej. Siedem minut przed końcem Rajtar z przeboju podwyższa wynik na 4:1. Publiczność niemilknącymi oklaskami nagradza doskonałą grę krakowskiego Ogniwa. Minutę przed końcem spotkania Ka¬szuba wybił rzut wolny na lewe skrzydło. Piłkę zatrzymał Bobula i doskonale dośrodkował. Przejął Kocniak, podciągnął kilka metrów i z bliskiej odległości skierował piłkę do bramki Borucza.
Dziennik Polski