1959-09-13 Wisła Kraków - Cracovia 2:3
|
I liga , 17 kolejka Kraków, Stadion Wisły, niedziela, 13 września 1959, 16:30
(1:3)
|
|
Skład: Karczewski Monica Kawula Snopkowski Michel Jędrys M. Machowski Sykta S. Adamczyk Gamaj K. Kościelny Ustawienie: 3-2-5 |
Sędzia: Antoni Gorączniak z Poznania
|
Skład: L. Michno Durniok Mazur Gołąb Malarz Buda Fudalej Jarczyk Marciniak Manowski Lusina Ustawienie: 3-2-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1959-09-13 Skawinka - Cracovia II 3:2 |
Zapowiedź meczu
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Gazeta Krakowska
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Gazeta Krakowska
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Echo Krakowa
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Echo Krakowa
Opis meczu
Dziennik Polski
Zwyciężyła – to pewne. Ale czy była lepsza? Na pewno nie i można mówić o dużym wręcz szczęściu biało-czerwonych. I o ile wśród kibiców sympatie dla jednej i drugiej drużyny są podzielone – opinie odnośnie wyniku były jednobrzmiące. Mimo że rezultat 3:2 (3:1) mówiłby o nieznacznej przewadze piłkarzy Cracovii, o ich dużej dyspozycji strzałowej! Ilość pięciu bramek strzelonych w niedzielę świadczy w każdym razie o sporej ilości sytuacji podbramkowych. I tak też rzeczywiście było.
Obie drużyny nie wykazały jednak w niedzielnych derbach tych umiejętności, na które mogliśmy byli liczyć. No cóż – nerwy! One spowodowały, że gra nie stała na wysokim poziomie, a na koniec meczu doszło na boisku do niepotrzebnego zupełnie rozgardiaszu. Rozumiem, że zawodnik może być zdenerwowany, że może uważać orzeczenia sędziego za krzywdzące – nie wolno mu jednak wyrażać swojego niezadowolenia publicznie tak, jak to miało miejsce z zawodnikami Wisły, kiedy sędzia nie zarządzi, słusznego ich zdaniem, rzutu karnego przeciwko Cracovii. A wtargnięcie publiczności na płytę, o ile zdarza się jeszcze na B czy C-klasowych obiektach, nie może mieć miejsca na stadionie Wisły, jak to widzieliśmy w niedzielę. Nie mogli sobie poradzić z niesfornymi widzami milicjanci, niewiele pomogli porządkowi. Ci ostatni natomiast w „asyście” pracowników administracji Wisły – Z. Dąbrowskiego i Paudyna wykazali daleko idącą gorliwość broniąc po meczu dostępu do szatni Wisły nawet tym, którzy mieli do tego prawo. Nerwy nerwami – od kulturalnego zachowania nie zwalnia największa nawet porażka...
Ale pomówmy o meczu. Miał on dwa oblicza. Pierwsze – do przerwy, kiedy Cracovia prowadziła grę bardziej otwartą i uzyskała trzy bramki – drugie, po zmianie stron, kiedy Wisła zdobywając już w 1 minucie drugą bramkę zaczęła raz po raz zagrażać „świątyni” Michny.
Ten okres to zdecydowana przewaga gospodarzy, którzy dążą do korzystnej dla siebie zmiany wyniku.
Obie strony nie przebierały jednak w środkach. Jedni aby utrzymać wynik, drudzy, by zdobyć potrzebne do wyrównania, a potem zwycięstwa – bramki. Mnożą się faule, sędzia spotkania p. Gorączniak z Poznania musi mieć oczy dobrze otwarte, aby wyłonić wszelkie nieprawidłowe zagrania. I jeżeli udało się utrzymać obie drużyny do ostatniej niemal minuty w ryzach, duża w tym zasługa właśnie sędziego.
A jak grały obie jedenastki? Bramkarze wypadli raczej słabo. Wyższą notę trzeba przyznać jednak Michnie; Karczewski swoimi niepewnymi chwytami i nerwowymi wybiegami przyczynił się do utraty przez Wisłę dwóch bramek. Formacje obronne obu drużyn zagrały na jednakowo poprawnym poziomie. Z tym jednak, że bardziej podobała się trójka Cracovii, w Wiśle bowiem Snopkowski po lewej stronie był zbyt „przepuszczalny”. Na wyższe noty zasłużyła natomiast pomoc Wisły, a zwłaszcza Michel, który skutecznie zasilał atak piłkami i często bywał tam nawet zatrudniony. W ataku zarówno Cracovii, jak i Wisły były gorsze i lepsze zagrania. W Cracovii podobali się przede wszystkim Marciniak i dobrzy skrzydłowi Fudalej i Lusina, w Wiśle Sykta, Adamczyk i Machowski.
Po wielu „doświadczalnych składach” obie jedenastki grają wreszcie w tych samych zestawieniach. Dobrze radzą sobie w ligowej Cracovii młodzi: Lusina, Fudalej czy Bombka – ten ostatni jednak gra zbyt nerwowo i stwarza pod własną bramką bardzo niemiłe momenty.
Na następną „świętą wojnę” przyjdzie nam czekać chyba do wiosny 1960 r. Leży jednak w interesie obu drużyn, by prowadzona ona była spokojnie, bez nerwów. Te ostatnie w wybitny sposób potrafią zepsuć najładniejsze nawet widowisko. Przyjacielska atmosfera na boisku, w takim zwłaszcza spotkaniu jak Wisła – Cracovia jest konieczna.Źródło: Dziennik Polski nr 219 z 15 września 1912 [1]
Przegląd Sportowy
Atmosfery napięcia i nerwowości nie potrafił sędzia nie tylko uspokoić, ale przyczynił się jeszcze do jej spotęgowania. Przy stanie 2:1 dla Cracovii p. Gorączniak podyktował rzut karny przeciw Wiśle. Jakkolwiek faul popełniony został poza obrębem 11-tką. Tym razem Cracovia nie zaprzepaściła tak idealnej szansy na zdobycie — jak się później okazało — zwycięskiej bramki, choć Manowski musiał jedenastkę wykonywać dwukrotnie. Za pierwszym bowiem razem Karczewski wybiegł przed limę bramkową, a strzał Mianowskiego poszybował ponad poprzeczką, za drugim razem Mianowski strzelił płasko w dolny róg bramki.
Była wówczas 35 min. gry, ale dwie bramki przewagi wybitnie uskrzydliły dobrze grającą Cracovią. Słyszało się nawet głosy, ze pasiaki przy takim stanie rzeczy mogą powtórzyć swój bramkostrzelny sukces z poprzedniego meczu przeciw Ruchowi.
Ale przebieg wypadków w drugiej części spotkania ujawnił wszystkie walory wiślaków. Przede wszystkim ich bojową postawę i nie rezygnowanie z walki, choćby sytuacja wydawała się stracona. Po zmianie boisk Wisła zamknęła jak w kleszczach przeciwnika na jego, zapanowała niepodzielnie na boisku, w takich warunkach gra straciła na wartości, gdyż biało-czerwoni coraz wyraźniej skupiali swoje siły dla utrzymania zwycięstwa, co się im ostatecznie udało. Wobec skomasowanej defensywy szanse na oddawanie strzałów z bliższej odległości malały z każdą minutą. Stąd tez Michno zatrudniony był w zasadzie tylko przy mnożących się pod bramką Cracovii kornerach, względnie przy obronie dalekich strzałów, z których jeden Gamaja był wprost wspaniały. Ale również wspaniała była obrona tego strzału w wykonaniu bramkarza Cracovii. W równie wielkim stylu zdobył młody łącznik Wisły Sykta pierwszą bramkę dla swych barw. Rozegrał on od połowy boiska piłkę z Adamczykiem i wystawiony przez niego w uliczkę rąbnął w pełnym biegu tuż obok słupka.
Sykta wraz z Machowskim tworzyli najlepszy duet napadu Wisły, mający mocne oparcie w ofensywnie grającym Michelu i niezawodnym Monicy. O wiele gorzej działo się na lewej stronie. Ambitnie, ale bezproduktywnie walczący Kościelny wdawał się niepotrzebnie w pojedynki z przeciwnikami, Jedryś nie był w stanie zastąpić Budki, a Snopkowski mało przypominał ongi tak wartościowego dla zespołu piłkarza. Karczewski był bez winy przy przepuszczonych bramkach.
Cracovia wyraźnie krzepnie. Młodzi piłka, że czynią oczekiwane postępy, stanowią dziś wartościowe punkty w drużynie. Wprawdzie o Buda miał ciężki żywot z Machowskim i Syktą, ale Lusinie rzadko udawało się wygrać pojedynek z Monicą. Za to Fudalej słał się współautorem drugiej bramki. Posłał on tak idealną centrę na głowę Manowskiego, że napastnikowi Cracovii nie pozostało już nic innego jak tylko dopełnić formalności.
Echo Krakowa
CRACOVIA PANY!
Tym razem z pojedynku zwycięsko wyszła Cracovia. Jedenastka biało-czerwonych musiała się jednak na 2 punkty ciężko napracować, gdyż przeciwnik do ostatniej sekundy meczu nie rezygnował z możliwości poprawienia wyniku.
Punkty wywalczyli biało-czerwoni w pierwszej części gry, gdy była ona wyrównana i akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Ataki Cracovii były wówczas niebezpieczne, gdyż napastnicy jej grali bardziej zdecydowanie. Bojowością zaskoczyli też defensorów Wisły. Szczególnie odnosi się to do okresu kiedy padła 2 bramka. Snopkowski wdał się w nieproduktywny pojedynek z Jarczykiem, tracąc w efekcie piłkę. Po centrze prawego łącznika Cracovii piłkę przejął na głowę Manowski i skierował ją do bramki. Tak Kawula jak i Monica stali wówczas jak wrośnięci w ziemię.
JAK GRALI POKONANI
Jeśli jednak do przerwy można było mówić o groźnych atakach Cracovii i wyrównanej grze, to po zmianie stron ton jej nadawali wyłącznie wiślacy. Atakowali niemal bez przerwy, jednak przeciwnik twardo się bronił. Nikogo by nie zaskoczyło, gdyby w tym czasie gospodarze uzyskali dwie a nawet trzy bramki, zamiast jednej. Za niezmordowane ataki, ciągłe nękanie bramki Michny należą się brawa dla pokonanych, ale w mistrzostwach liczą się bramki i wizualność gry schodzi drugi plan...
PLOTKARZOM ZAMKNIĘTO USTA
— Mecz — jak to stwierdzili zgodnie dwaj b. reprezentanci Polski, „wiślak" — H. Reyman i „pasiak" Styczeń — wykazał, że nie może być mowy o jakiejś podkładce. Tak zawodnicy jednej jak i drugiej drużyny włożyli w grę maksimum ambicji i cały potencjał sił. Szkoda tylko — stwierdzili obaj — że do 22 aktorów widowiska nie dostroił się sędzia p. Gorącz-niak, nie reagujący na kilka „kąśliwych" fauli ze strony zawodników obu drużyn i różną „taksą" oceniający faul Monicy a inną Durnioka.
KARNY CZY NIE...
Niewdzięczna jest rola sprawozdawcy. W każdym jego sformułowaniu kibice doszukują się stronniczości, szczególnie gdy w grę wchodzą interesy Cracovii i Wisły. We wczorajszych derbach „punktem zapalnym" obok innych omyłek sędziego (m. in. z odgwizdywaniem spalonych, gdy piłka otrzymana jest od gracza strony przeciwnej) — były dwa przewinienia. W pierwszym wypadku w 35 min. za sfaulowanie Lusiny przez Monicę na bocznej linii pola karnego podyktował p. Gorączniak rzut karny przeciwko Wiśle, który Manowski zamienił na bramkę. Natomiast na 2 min. przed końcem meczu, Gamaj znalazł się ok. 10 m przed bramką Cracovii i został zatrzymany rękami przez Durnioka co uniemożliwiło mu oddanie strzału. Sędzia na przewinienie to nie zareagował. Tyle mówią fakty...
„SZCZUPAK" KARCZEWSKIEGO
Grę rozpoczęła Wisła, ale natychmiast piłkę przejął Buda i podał do Manowskiego. Ten ostatni wypuścił piłkę, którą w ostatniej chwili „szczupakiem" wyłapał Karczewski. Akcje zmieniają się błyskawicznie. Michno broni strzał Kościelnego II, a Karczewski — Jarczyka. W 7 min. na 20 m przed bramką Wisły sędzia zarządza rzut wolny. Egzekutorem jest Durniok, a piłkę niefortunnie „dotykał" któryś z obrońców Wisły. Zmienia ona kierunek lotu i grzęźnie w siatce. 1:0 dla Cracovii.
JUŻ 2:0!
W 16 min. opisany wyżej błąd Snopkowskiego i Manowski zdobywa 2 bramkę dla Cracovii. Znów zmienne ataki a w 24 min. „kiks" Budy omal nie kończy się bramką, lecz Sykta strzela niecelnie. W 2 min. później Adamczyk zagrywa do Sykty i ten zdobywa bramkę. Jest 2:1.
Teraz wiślacy atakują częściej, ale w 35 min. Karczewski podaje piłkę ręką do... Lusiny. Sytuację ratuje Michel, ale tylko na chwilę, gdyż wybija ją słabo, tak że piłkę na powrót zdobywa Lusina. Faul Monicy i gwizdek sędziego. Przy egzekwowaniu karnego Karczewski wybiega z bramki jakby nie znał przepisów i dopiero zarządzona powtórka przynosi dalszą bramkę. 3:1 dla Cracovii.
Po zmianie stron już w pierwszej minucie Adamczyk strzela 2 gola dla Wisły z centry Machowskiego.
Teraz na boisku widać już tylko jedną drużynę. Jest nią Wisła... Nie wolno jednak za pomnieć, że huraganowe ataki gospodarzy kończą się w większości wypadków na świetnej grze obrony Cracovii, gdzie szczególnie dobrze spisuje się Mazur. W 63 min. Sykta znalazł się sam na sam z Michną, lecz z ostrego kąta posłał piłkę obok bramki. Następuje kilka strzałów Gamaja i Machowskiego, które świetnie broni Michno. W 88 min. pod bramką biało-czerwonych gorąco. Gamaj zamierza się do strzału i zatrzymuje go Durniok — nie ma gola, nie ma karnego, a na boisku zaczynają się „targi" z arbitrem i utarczki między graczami, których kres przynosi końcowy gwizdek sędziego.
Źródło: Echo Krakowa nr 213 z 14 września 1959
Gazeta Krakowska
Cracovia: Michno, Durniok, Mazur, Gołąb, Malarz, Buda, Fudalej, Jarczyk, Marciniak, Manowski, Lusina.
Bramki zdobyli: dla Wisły Sykta w 29.min. i Adamczyk w 46 min. Dla Cracovil Durniok w 6 min., Manowski w 16 i 35 min. (z karnego). Sędziował p. Gorączniak (Poznań).
„Święta wojna” dwóch odwiecznych rywalek Wisły i Cracovii zakończyła się niezbyt zasłużonym zwycięstwem biało-czerwonych 3:2 (3:1). Znów potwierdziła się stara zasada, że wygrywa nie zawsze lepszy zespół. Zagrożona spadkiem Cracovia po kilku dobrych meczach obniżyła wczoraj swoje loty. Tylko wielkiej nieporadności napastników Wisły zawdzięczać należy, że biało-czerwoni wyszli z tego spotkania obronną ręką.
5 bramek jakie strzelono w tym spotkaniu nie było wynikiem dużych umiejętności strzeleckich obu napadów. a wynikało raczej ze słabych formacji defensywnych. Szczególnie słabo popisała się obrona Wisły, która zawiniła pierwszą i drugą bramkę. Również niepotrzebne było faulowanie Lusiny, za które sędzia zbyt pochopnie podyktował karnego.
Powyższy Incydent stał się powodem ostrej gry. „Polowanie” na kości przeciwnika tak absorbowało zawodników obu drużyn, że zapominali o skutecznej i ładnej grze, której można było przecież oczekiwać z okazji wielkich derbów.
Mecz zaczął się bardzo obiecująco, a szybkie akcje kończone strzałami na bramkę przyjmowane były aplauzem przez publiczność. Jedna z nich prowadzona prawą stroną boiska przez Cracovię zastopowana została faulem przed polem karnym. Durniok egzekwując go zrehabilitował się za niestrzeloną podczas meczu z: Legią „11" i silna bomba ocierając się o mur obrony widłaków, zatrzepotała w siatce. Entuzjazm kibiców Cracovii był wielki. Radości „biało- czerwonych" dopełnił Manowski, który centrę Fudaleja ulokował przytomnie głową w siatce.
Kiedy wydawało się, że wynik spotkania jest już całkowicie przesądzony, Cracovia od¬dała inicjatywę w ręce wiślaków. Losy spotkania zaczęły się ważyć, kiedy to Sykta w 29 min. bardzo mocnym strzałem zdobył bramkę. Później przyszedł „nieopatrzny” rzut kamy i znowu przed Cracovią zabłyszczała wielka nadzieja.
Po przerwie zniweczona ona została słabą grą biało-czerwonych prawie że zupełnie. Nie było prawie nikogo na stadionie, kto by przypuszczał, że Wisła po huraganowych atakach nie zdoła strzelić kilku bramek. Tylko nieliczni optymiści liczyli się z wynikiem remisowym.
Stało się jednak inaczej i Wisła zdobyła tylko jedną bramkę, a Cracovia zdołała jakimś cudem uchronić swoje wymęczone zwycięstwo. Pojedynek po przerwie był nieciekawy, nerwowy i bardzo ostry. „Oliwy do ognia” dolał jeszcze sędzia spotkania, który nie zaspokoił wiślaków podyktowaniem „11” — zresztą za dość problematyczne faule.
1959 Trening Noworoczny 1959-02-15 Spartacus Békéscsaba - Cracovia 1:2 1959-02-18 Ferencváros Budapeszt - Cracovia 2:0 1959-02-22 EVTC Budapeszt - Cracovia 3:1 1959-02-25 Spartacus Budapeszt - Cracovia 1:0 1959-03-01 Spartacus Budapeszt - Cracovia 1:2 1959-03-08 Cracovia - Stal Sosnowiec 2:1 1959-03-12 Cracovia - Hutnik Nowa Huta 2:1 1959-03-15 Cracovia - ŁKS Łódź 2:2 1959-03-22 Polonia Bytom - Cracovia 4:2 1959-03-29 Cracovia - FC Stadlau 2:2 1959-03-30 Cracovia - Cambridge University 4:0 1959-04-05 Legia Warszawa - Cracovia 1:1 1959-04-12 Cracovia - Lechia Gdańsk 0:0 1959-04-16 LZS Kraków - Cracovia 2:3 1959-04-19 Ruch Chorzów - Cracovia 3:0 1959-04-26 Cracovia - Wisła Kraków 0:1 1959-05-03 Gwardia Warszawa - Cracovia 6:1 1959-05-10 Cracovia - Polonia Bydgoszcz 3:1 1959-05-16 Cracovia - Wawel Kraków 0:3 1959-05-24 Górnik Radlin - Cracovia 0:0 1959-06-06 Cracovia - Pogoń Szczecin 3:5 1959-06-14 Górnik Zabrze - Cracovia 3:0 1959-06-21 Stal Mielec - Cracovia 0:1 1959-07-04 Cracovia - Unia Lublin 5:0 1959-07-12 Piast Nowa Ruda - Cracovia 3:0 1959-07-18 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:1 1959-07-22 Bielawianka Bielawa - Cracovia 3:3 1959-08-01 ŁKS Łódź - Cracovia 0:2 1959-08-08 Cracovia - Polonia Bytom 1:2 1959-08-22 Cracovia - Legia Warszawa 1:2 1959-08-30 Unia Tarnów - Cracovia 3:3 1959-09-03 Cracovia - Hutnik Nowa Huta 3:1 1959-09-06 Lechia Gdańsk - Cracovia 0:3 1959-09-09 Cracovia - Ruch Chorzów 5:1 1959-09-13 Wisła Kraków - Cracovia 2:3 1959-09-17 Cracovia - Kraków (młodzież) 2:2 1959-09-20 Cracovia - Gwardia Warszawa 0:1 1959-10-04 Polonia Bydgoszcz - Cracovia 6:0 1959-10-10 Cracovia - Calisia Kalisz 3:0 1959-10-11 Tarnovia Tarnów - Cracovia 0:0 1959-10-25 Cracovia - Górnik Radlin 2:1 1959-11-01 Pogoń Szczecin - Cracovia 0:0 1959-11-08 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1 1959-11-15 Cracovia - Górnik Zabrze 0:1