1959-11-15 Cracovia - Górnik Zabrze 0:1
|
I liga , 22 kolejka Kraków, niedziela, 15 listopada 1959
(0:1)
|
|
Skład: L. Michno Durniok Mazur Gołąb Malarz Konopelski Swoboda Manowski Marciniak Dudoń Jarczyk Ustawienie: 3-2-5 |
Sędzia: Bilak
|
Skład: Szołtysek Hajduk Franosz Czech Gawlik Olejnik Jankowski Wilczek Kowal Pol Lentner |
Znaczenie meczu
Mecz decydujący o utrzymaniu Cracovii w ekstraklasie. Przed ostatnią kolejką o utrzymanie walczyły Cracovia i mająca jeden punkt mniej Pogoń Szczecin. Cracovia grała u siebie z już pewnym mistrzem Polski Górnikiem, Pogoń walczyła w Warszawie z tamtejszą Legią. Cracovia swój mecz przegrała, ale o spadku zdecydował wynik z Warszawy, gdzie nieoczekiwanie Legia przegrała z Pogonią. Co więcej szczecinianie wygrali 4:0 - dokładnie taki wynik był im potrzebny na wypadek remisu Pasów.
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Broniąc się z jakąś bezprzykładną ofiarnością piłkarze zabrscy zaprzeczali tym samym wszelkim pogłoskom o zastosowaniu „ulgowej taryfy” względnie o jakichś kombinacjach „zielonej drogi” do swojej bramki. Czasem nawet odnosiło się wrażenie, że to Górnik walczył w tym meczu o jakąś nadzwyczajną stawkę.
Niemniej, meczy był widowiskiem bardzo interesującym, a jego fragmenty zwłaszcza w okresach kiedy Pohl i jego koledzy zaskakiwali defensywę przeciwnika szeregiem fajerwerków technicznych i kapitalnymi akcjami inicjowanymi z głębi własnego pola oraz w momentach, kiedy biało-czerwoni jak gdyby taranem rozbijali gąszcz skomasowanych nóg i ciał pod bramką Szołtyska, stanowiły wielkie i udane zakończenie sezonu pierwszoligowego w Krakowie.
Wspominając o inicjowaniu przez napad Górnika akcji w głębi własnego pola nie sposób pominąć milczeniem faktu, że z właśnie z takiej akcji padła jedyna bramka dnia. W 28 minucie Marciniak otrzymawszy prostopadłe podanie od Malarza poszedł z piłką na przebój środkiem pola. Wyminął Franosza i wyszedł na wolne pole tuż po minięciu pola karnego. Wówczas jak tygrys wyskoczył naprzeciwko niego z bramki Szołtysek i ścieśniając do minimum kąt strzału zmusił Marciniaka, aby ten posłał bombę wprost w niego. Odbita od bramkarza gości piłka znalazła się znów na polu karnym Górnika. Wędrowała tam niemal przez pełne 5 minut, w którym to czasie napad Górnika w całości zdążył się cofnąć pod swoją bramkę. Stamtąd właśnie wyłuskał piłkę Pohl, wystawił momentalnie swego partnera na flance Lentnera, a ten w szybkim rajdzie przeniósł akcję na pole przeciwnika. Dobra centra lewoskrzydłowego Górnika padła dokładnie pod nogi centrującego Jankowskiego, który…aż dziwić się musiał, że pozostawiono mu tyle swobody. „Jana” nie atakowany przez nikogo dobrze mierzonym strzałem umieścił piłkę w górnym lewym roku bramki.
Łudząco podobny do tego z 28 minuty przebój zainicjował Marciniak w 50 minucie otrzymawszy wyłożona piłkę od Manowskiego. Łudząco podobna była również interwencja Szołtyska, no i łudząco podobny efekt. Najbardziej kapitalną sytuację zaprzepaścił jednak Malarz. W 64 minucie znalazł się on, sam oko w oko na polu karnym z Szołtyskiem i zamiast spokojnie plasować strzał, rąbnął bombę, która poszła ponad poprzeczką.
Te trzy kapitalne szanse na zdobycie bramek przez Cracovię nie były czymś wyjątkowym i odosobnionym. Wiele szans na zdobycie bramki, a w dalszej konsekwencji choćby wyrównania zaprzepaścili również Swoboda, Jarczyk i Manowski.
Najlepszym zawodnikiem biało-czerwonych był jednak Konopelski. Grając role drugiego stopera, poświęcił się całkowicie Pohlowi, i sprawił że najlepszy zawodnik Górnika niewiele sobie pograł w Krakowie. Bardzo dobrze grali również Durniok i Mazur w obronie. Bramkarz Michno, nagrodzony wielokrotnie rzęsistymi oklaskami za efektowne i brawurowe parady, stanowił również jeden z najlepszych punktów zespołu pokonanych.
W drużynie Górnika – wskutek ograniczonej swobody ruchów Pohla – największą aktywność i najbogatszy repertuar zagrań zademonstrowali obaj skrzydłowi Lentner i Jankowski. W pomocy Olejnik zarówno w rozbijaniu przeciwnika jak i w kontynuowaniu akcji ofensywnych przewyższał wyraźnie kolegę z lewej strony. Kwartet obrony Górnika zdał celująco egzamin, przetrzymując wielokrotnie nawałowy szturm biało-czerwonych
Echo Krakowa
Niezwykły wynik w Warszawie i porażka z Górnikiem przesądzają o losach Cracovii
Trzeba przyznać, że piłkarze biało-czerwonych, mając jak to się mówi „nóż na gardle" wykrzesali z siebie wielką ofiarność i ambicję, stanowiąc dla mistrza Polski równorzędnego przeciwnika. Co więcej, z przebiegu gry zasłużyli całkowicie na wynik remisowy, prowadząc mimo wzmocnienia linii defensywnych otwartą grę.
Przełomowym momentem meczu była chyba 49 min. gry, kiedy w okresie druzgocącej przewagi Cracovii Manowski został sfaulowany wyraźnie w obrębie pola karnego 3—4 metry za linią. Sędzia widział przewinienie, lecz zamiast zgodnie z przepisami zarządzić jedenastkę, nakazał rzut wolny z linii pola karnego. Ta błędna decyzja zaważyła na dalszych losach spotkania.
Ale przejdźmy od początku wydarzenia, jakie miały miejsce na boisku. W pierwszych minutach notujemy obustronne ataki. Szołtysek, jak i Michno popisują się przytomnymi interwencjami. W 14 min. niezwykle groźną sytuację stwarza pod bramką Górnika Manowski, lecz w ostatniej chwili Czech wykopuje piłkę w pole. Za chwilę akcja napastników śląskich. W trudnej sytuacji Dudoń przytrzymuje rękami Wilczka, co jeszcze raz powtarza kilka minut później. Rzut wolny egzekwuje Pohl. Strzał jest niecelny i piłka wychodzi na aut. Znów kontratak Cracovii. Jarczyk posyła głową piłkę w kierunku bramki, ale Szołtysek przytomnie łapie. Za chwilę Michno ładnie interweniuje przy strzale Lentnera.
W 30 min. krakowianie mają idealną pozycję na zdobycie bramki. Manowski zagrał do Marciniaka, ten w pełnym biegu strzela, ale piłka odbija się od wybiegającego bramkarza, wychodząc na korner. Chwilę później po rajdzie Lentnera piłkę otrzymuje nieobstawiony Jankowski i celnym strzałem zdobywa zwycięską, jak się okazało, bramkę meczu.
Po przerwie przez 15 minut trwa istne oblężenie bramki Górnika. Cała drużyna śląska zgrupowana na swojej połowie boiska ambitnie broni się przed huraganowymi atakami krakowian. Zawodnikom biało-czerwonych brak jednak przysłowiowego łutu szczęścia. Marciniak znów ma idealną pozycję, lecz podobnie jak przed przerwą strzelona przez niego piłka odbiła się od wybiegającego bramkarza. Za chwilę Manowski został sfaulowany na polu karnym, sędzia dyktuje jednak tylko rzut wolny z linii. Nie przynosi on pożądanego efektu. I znów obserwujemy ładna zagranie Manowski — Marciniak, ten ostatni podaje piłkę znajdującemu się w dogodnej sytuacji Malarzowi, który przestrzeliwuje.
Za chwilę impet biało-czerwonych słabnie, zawodnicy jakby opadli z sił, gra wyrównuje się. Wynik nie ulega zmianie. W drużynie krakowskiej wyróżnili się: Konopelski, który pieczołowicie pilnował najgroźniejszego napastnika Górnika — Pohla oraz Mazur na stoperze, Dudoń w pomocy, jak również Swoboda i Marciniak w ataku.
W Górniku świetnie spisywał się broniący z dużym szczęściem Szołtysek. Wyróżnił się także stoper Franosz, Gawlik w pomocy a z napastników Lentner i Jankowski.
Antoni Ślusarczyk
Gazeta Krakowska
Sam mecz miał bardzo inte¬resujący przebieg. Cracovia zagrała niezwykle ambitnie i niczym nie przypominała zespołu walczącego o byt w ekstraklasie. Było to tym przyjemniejsze, że przeciwnik Cracovii, Górnik Zabrze dawno już został kreowany na mistrza Polski.
Początkowa faza gry to ostrożne badanie swoich możliwości. Konopelski odkomenderowany został do pilnowania najgroźniejszego Strzelca za- brzan Pohla. Trzeba powiedzieć, że z zadania swego wy¬wiązał się znakomicie. „Bombardier" śląski nie mógł wyswobodzić się spod czułej opieki „anioła stróża" i oddał tylko nieliczne strzały na bramkę Michny. Pozbawiony swej bojowości atak śląski nie był groźny.
W tej sytuacji Cracovia mogła pozwolić sobie na częstsze przedsięwzięcia zaczepne. Szczególnie akcje z prawej bramki były niebezpieczne i zagrażały dość często bramce Sołtyska. Były nawet takie sytuacje, że Cracovia panowała niepodzielnie na boisku. Atak śląski musiał się wtedy cofać aby bronić swą drużynę przed utratą bramki.
W 30 minucie widownia za¬marła. Marciniak ograł chytrze obrońców Górnika i po¬szedł na przebój. Wydawało się, że musi paść bramka. Tak się jednak nie stało. Silny strzał Marciniaka fantastycznym wybiegiem obronił Sołtysek. Za minutę w siatce Cracovii trzepotała piłka, która przesądziła definitywnie losy meczu i spadek Cracovii do II ligi. Gola zdobył Jankowski, który nieobstawiony strzeli; mocno w prawy róg.
Cracovia postawiła wszystko na jedną kartę. Były teraz momenty kiedy pod bramką Sołtyska o piłkę walczyło blisko 20 piłkarzy. W pierwszych 15-tu minutach drugiej poło¬wy Cracovia zasypywała bramkę Ślązaków istnym gradem strzałów.
Czy to nie dziwne?
Mecze: Cracovia — Górnik Zabrze i Legia — Pogoń Szczecin były już od dłuższego czasu w centrum uwagi opinii publicznej. Z jednej strony nie miały one większego znaczenia dla Górnika i Legii a z drugiej decydowały o dalszych losach Cracovii i Pogoni. Toteż w imię czystości sportu apelowano do drużyny śląskiej i warszawskiej o ambitną postawę w tych meczach. Ba, podkreślano nawet, że gdyby Górnik wystąpił w rezerwowym składzie mógłby zostać pozbawiony zdobytego tytułu mistrzowskiego. Dla każdego fachowca piłkarskiego oczywistą jest rzeczą, że obydwa wspomniane zespoły przewyższają umiejętnościami outsiderów tabeli. Wykładnikiem tego jest rezultat krakowskiego meczu, choć uzyskany po ciężkiej walce. Jednak wynik spotkania warszawskiego zastanawia.
Przytoczmy co na temat tych zawodów pisał przed meczem w „Przeglądzie Sportowym” znany fachowiec red. J. Lechowski: „Posądza się Pogoń o brak dostatecznej energii i ambicji w obronie ligowej egzystencji. Mówi się również, że niektórzy jej zawodnicy wolą grać w II lidze, gdyż łatwiej w niej o sławę i zwycięstwa. Nie bardzo wierzymy w te bajki. Piłkarzom Pogoni brak jest po prostu umiejętności, wymaganych w I lidze. Nieraz już przecież dali dowody ogromnej woli zwycięstwa. Ale jak długo można opierać siłę drużyny tylko na ambicji?
...Złapał drugi oddech również napad Legii w którym poza niemal zawsze dobrym Brychczym nieźle spisują się Boguszewski i Nowara... należy się więc spodziewać, że równie dobrze zagrają w niedzielnym meczu z Pogonią, zaprzeczając wszelkim pogłoskom o ewentualnej „podkładce” i rzekomej nienawiści (podkr. „Echa”) do „pasiaków”.
W rundzie wiosennej po powrocie z uciążliwego tournee z USA, Legia wygrała z Pogonią 2:1 i według wielu obserwatorów tego spotkania zademonstrowała w Szczecinie najlepsze wyszkolenie techniczne ze wszystkich drużyn w I lidze. To jeszcze jeden przyczynek przekreślający nadzieje niektórych ludzi na ewentualny „cud” na stadionie przy ul. Łazienkowskiej”.
A oto, co pisał katowicki „Sport”: ...„Porównując pozycje jakie zajmują przeciwnicy należałoby się liczyć, że wygra zarówno nowy mistrz- Górnik Zabrze, jak i wysoko ulokowana Legia. Trudno bowiem przyjąć, że obie drużyny zagrożone spadkiem w ostatniej chwili nabiorą jakiejś wyjątkowej krzepy”.
Przyjmijmy nawet, że zwycięstwo Pogoni np. 1:0 czy 2:1 mogło by być możliwe, to wygranie 4:0 na boisku w Warszawie musi zastanawiać. Ten wynik jest dziwny dla wszystkich entuzjastów sportu piłkarskiego i przypuszczamy, że również dla władz PZPN.
Dziennik Polski
Po ambitnej grze biało-czerwoni ulegli Górnikowi Zabrze 0:1
Na domiar złego pech prześladował ostatnio piłkarzy Cracovii w meczu, który można było wygrać (z Górnikiem Za- brze w niedzielę), wszystko sprzysięgło się przeciwko nim. I desperacka (tak jest, desperacka!) obrona bramki przez 10 piłkarzy Górnika (!), nieprawdopodobne wprost szczęście Szołtyska i absolutny brak szczęścia u napastników Cracovii.
Biało-czerwoni zagrali z rzadko oglądaną na naszych boiskach ambicją. Wyrównali nią nie tylko braki techniczne, ale zaskoczyli przeciwnika i kompletnie wybili go z uderzenia swoją bojowością i ciągłym parciem do przodu. Przecież pierwsze 15 minut po przerwie było istnym oblężeniem bramki Górnika. Zgromadził się tam wówczas cały atak zabrski a zamurowanie bramki stworzyło taką sytuację, że zdobycie gola było wprost niemożliwością.
Cracovia zastosowała od początku meczu świetna taktykę — przeszła z miejsca do ofensywy (szkoda tylko, że brakło w niej także Dudonia) i wprawia tym zabrzan w niemałe zakłopotanie: liczyli się oni bowiem z wybitnie defensywną grą biało-czerwonych. Cóż jednak z tego — mając moc podbramkowych sytuacji krakowianie nie potrafili
uzyskać tak potrzebnych im punktów. Górnikom natomiast wystarczył udany wypad aby Michno wyciągał piłkę z siatki... Gospodarze nie mieli najmniejszego respektu przed mistrzem Polski. Zagrali nie tylko jak równy z równym, ale pod wieloma względami byli lepsi od przeciwnika. Nie zastosowali ani defensywnej taktyki (mimo wielu głosów tzw. „znawców” piłkarskich sugerujących im to), ani nie ulękli się ataku gości, w którym pierwsze skrzypce miał grać Pohl. Wystarczyła „czuła opieka" Konopelskiego, aby Pohla w dużym stopniu wyeliminować z gry.
Nie będziemy się tu rozwodzić nad wartościami poszczególnych graczy w niedzielnym meczu — jedno jest pewne: Cracovia zagrała na wysokim poziomie. Gdyby wspomógł ją w tym meczu przysłowiowy łut szczęścia - wynik na boisku byłby z pewnością inny.
(rl)
W WARSZAWIE „ZAKWITŁA” LIPA...
Już w poniedziałek rano otrzymaliśmy od naszego warszawskiego czytelnika, który obserwował spotkanie Legia -—
Pogoń na stadionie WP obszerny list, który przytaczamy we fragmentach:
„Zakończenie sezonu piłkarskiego w stolicy nie wypadło zbyt okazale... Wszystkich kibiców intrygowało właściwie jedno: będzie cud czy też nie? Ubiegłoroczne doświadczenia skłaniały do dużej rezerwy. Sam mecz także...
Słabiutka Pogoń doskonale radziła sobie z Legią. Co prawda zespół gospodarzy nie reprezentuje umiejętności, idących w parze z kolosalnymi aspiracjami, tym niemniej wojskowi uważani są za drużynę zdecydowanie lepszą od Pogoni. Mimo to warszawianie tracili bramki z zadziwiającą beztroską. Straciwszy dwie w pierwszej połowie meczu, po przerwie ruszyli do boju z wigorem i werwą wtórnych osesków... Kilka razy Brychcy, Nowara ot co, marnowali doskonałe sytuacje podbramkowe z wprawą rutyniarzy... B-klasowych. Pomocnicy i napastnicy Legii jeżeli podawali piłkę do przodu, to raczej niezdarnie i niechętnie.
Na 15 minut przed końcem meczu Pogoń ruszyła do frontalnego ataku. Szczecinianie, bardzo zresztą przeciętni gracze, spisywali się teraz chwacko, Przechodzili bez niczego "reprezentacyjną” pomoc, nie zważali na obrończy autorytet Wożniaka, Foltyna, Słaboszewskiego, spieszyli tylko uzyskać upragnione 4 gole. Po kilku trampkarskich kiksach defensorów Legii padły te oczekiwane przez szczecinian bramki. Legioniści tym się absolutnie nie przejmowali, spoglądali tylko na boiskowy zegar. Na murawie było znów spokojnie i przyjemnie, wszyscy grali fair. Gdzie niegdzie padały tylko okrzyki: „lipa”, „fuj". Na trybunach słychać było natomiast głosy: nie opłacał się Cracovii ten remis w Warszawie, nie opłacał...
Obojętnie, z jakich pozycji patrzylibyśmy na niedzielne widowisko na Stadionie WP, co do jednego musimy być zgodni: wojskowi zagrali mecz bez serca, odrabiając jedynie pańszczyznę, Jak doszło do tego, że Legia grając z Zientarą, Brychcym, Nowarą, Strzykalskim dała sobie strzelić akurat 4 bramki, tak niezbędne dla Pogoni w wypadku remisu Cracovii z Górnikiem? Opinia publiczna powinna być poinformowana o kulisach tego pojedynku, mimo że wynik meczu — wbrew temu co mówiono na trybunach — nie został ukartowany. Piłkarze Legii swym brakiem ambicji wykazali, że sportowa postawa jest im jak najbardziej obca. Rzetelny wynik meczu piłkarskiego — to nie tylko sprawa 22 kopiących piłkę ludzi, lecz sprawa także milionów sympatyków sportu. Dlaczego Górnik Zabrze potrafił się zdobyć na solidną, uczciwą grę, a dlaczego nie zdobyła się na to Legia? Czy piłkarzom Legii obce są zasady moralne i etyczne?
Źródło: Dziennik Polski nr 273 z 17 listopada 1959 [2]
1959 Trening Noworoczny 1959-02-15 Spartacus Békéscsaba - Cracovia 1:2 1959-02-18 Ferencváros Budapeszt - Cracovia 2:0 1959-02-22 EVTC Budapeszt - Cracovia 3:1 1959-02-25 Spartacus Budapeszt - Cracovia 1:0 1959-03-01 Spartacus Budapeszt - Cracovia 1:2 1959-03-08 Cracovia - Stal Sosnowiec 2:1 1959-03-12 Cracovia - Hutnik Nowa Huta 2:1 1959-03-15 Cracovia - ŁKS Łódź 2:2 1959-03-22 Polonia Bytom - Cracovia 4:2 1959-03-29 Cracovia - FC Stadlau 2:2 1959-03-30 Cracovia - Cambridge University 4:0 1959-04-05 Legia Warszawa - Cracovia 1:1 1959-04-12 Cracovia - Lechia Gdańsk 0:0 1959-04-16 LZS Kraków - Cracovia 2:3 1959-04-19 Ruch Chorzów - Cracovia 3:0 1959-04-26 Cracovia - Wisła Kraków 0:1 1959-05-03 Gwardia Warszawa - Cracovia 6:1 1959-05-10 Cracovia - Polonia Bydgoszcz 3:1 1959-05-16 Cracovia - Wawel Kraków 0:3 1959-05-24 Górnik Radlin - Cracovia 0:0 1959-06-06 Cracovia - Pogoń Szczecin 3:5 1959-06-14 Górnik Zabrze - Cracovia 3:0 1959-06-21 Stal Mielec - Cracovia 0:1 1959-07-04 Cracovia - Unia Lublin 5:0 1959-07-12 Piast Nowa Ruda - Cracovia 3:0 1959-07-18 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:1 1959-07-22 Bielawianka Bielawa - Cracovia 3:3 1959-08-01 ŁKS Łódź - Cracovia 0:2 1959-08-08 Cracovia - Polonia Bytom 1:2 1959-08-22 Cracovia - Legia Warszawa 1:2 1959-08-30 Unia Tarnów - Cracovia 3:3 1959-09-03 Cracovia - Hutnik Nowa Huta 3:1 1959-09-06 Lechia Gdańsk - Cracovia 0:3 1959-09-09 Cracovia - Ruch Chorzów 5:1 1959-09-13 Wisła Kraków - Cracovia 2:3 1959-09-17 Cracovia - Kraków (młodzież) 2:2 1959-09-20 Cracovia - Gwardia Warszawa 0:1 1959-10-04 Polonia Bydgoszcz - Cracovia 6:0 1959-10-10 Cracovia - Calisia Kalisz 3:0 1959-10-11 Tarnovia Tarnów - Cracovia 0:0 1959-10-25 Cracovia - Górnik Radlin 2:1 1959-11-01 Pogoń Szczecin - Cracovia 0:0 1959-11-08 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1 1959-11-15 Cracovia - Górnik Zabrze 0:1