2019-04-20 Legia Warszawa - Cracovia 1:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Legia Warszawa

Trener:
Aleksandar Vuković
pilka_ico
Lotto Ekstraklasa , 31 kolejka
Warszawa, stadion przy ul. Łazienkowskiej, sobota, 20 kwietnia 2019, 20:30

Legia Warszawa - Cracovia

1
:
0

(0:0)



Herb_Cracovia

Trener:
Michał Probierz
Skład:
Cierzniak
Vesovic
Jędrzejczyk
Remy
Rocha
Martins
Antolić
Medeiros
Hamalainen (82' Kulenović)
Szymański (74' Nagy)
Lopez

Ustawienie:
1-4-2-3-1

Sędzia: Bartosz Frankowski z Torunia

bramki Bramki
Carlos Lopez (90' - k.) 1:0
zolte_kartki Żółte kartki
Jędrzejczyk
Remy
Martins
Rocha
Piszczek
Sipľak
Skład:
Pešković
Sipľak
Datković
Helik
Râpă
Wdowiak (71' Dąbrowski)
Gol
Dimun
Hanca (90' Dytiatiev)
Piszczek (46' Hernández)
Cabrera

Ustawienie:
1-4-4-2

Czas gry: 100 minut (48+54)

Mecz poprzedniego dnia: Mecze tego dnia:

2019-04-19 Cracovia (U-17) – Podgórze Kraków (U-17) 4:0

2019-04-20 Legia Warszawa - Cracovia 1:0
2019-04-20 Zagłębie Lubin (U-18) - Cracovia (U-18) 1:2



Artykuły przedmeczowe

"Legia Warszawa nie trenuje na Łazienkowskiej. Ricardo Sa Pinto doprowadził do kiepskiego stanu murawy" -
Sport.pl

Legia Warszawa nie trenuje na Łazienkowskiej. Ricardo Sa Pinto doprowadził do kiepskiego stanu murawy

Plakat meczowy na oficjalnej stronie
Piłkarze Legii Warszawa nie będą w najbliższych dniach ćwiczyć na bocznym boisku przy Łazienkowskiej. Niewymieniana od dziesięciu lat murawa jest w kiepskim stanie. Szczególnie w środkowej strefie boiska, którą w ostatnich miesiącach mocno eksploatował Ricardo Sa Pinto.

Dawaj do Skaryszaka, Legia przyjechała! - krzyczał do słuchawki młody chłopak, który we wtorek przed południem pojawił się stadionie Drukarza Warszawa. Zresztą nie tylko on, bo początek treningu obserwowało kilkanaście osób, a na koniec było ich już kilkadziesiąt. Pierwszej drużynie Legii co prawda czasem zdarza się ćwiczyć na okolicznych obiektach (np. pod koniec zeszłego roku w Ząbkach), ale ostatnim trenerem, który zabierał piłkarzy na stadion Drukarza był chyba Maciej Skorża (2010-12).

We wtorek zabrał Aleksandar Vuković. I w środę zabierze po raz kolejny, bo w najbliższych dniach legioniści nie będą ćwiczyć na bocznym boisku przy Łazienkowskiej. Powodem przenosin jest kiepski stan murawy - szczególnie w środkowej strefie, którą w ostatnich miesiącach mocno eksploatował Ricardo Sa Pinto. - Jest najbardziej rozorany, bo Sa Pinto upodobał sobie ten środek boiska, trenował z piłkarzami praktycznie tylko tam - słyszymy na Łazienkowskiej, gdzie trwają teraz prace, by poprawić stan murawy. Sprzymierzeńcem może być pogoda, ale i czas, bo w przyszłym tygodniu Legia jedzie na mecz do Poznania (24 kwietnia), po którym trenować będzie w Opalenicy, a potem czeka ją spotkanie w Gdańsku (27 kwietnia).

Na razie nie wiadomo, czy i kiedy Legia wymieni murawę na bocznym boisku. Wiadomo, że są takie plany odnośnie głównej płyty, której wymiana miałaby nastąpić we wrześniu - w czasie przerwy na mecze reprezentacji. Czyli równo po trzech latach, bo ostatni raz murawa na stadionie przy Łazienkowskiej była wymieniana na początku września 2016 r. - dwa tygodnie przed meczem z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. - Oczekujemy, że będzie w stanie spokojnie wytrzymać dwa lata - mówił wtedy Łukasz Lipiec, kierownik do spraw technicznych Legii.

Trening nie w komplecie

We wtorek na stadionie Drukarza zabrakło dochodzących do zdrowia: Michała Kucharczyka, Radosława Majeckiego i Jarosława Niezgody. Nie pojawił się także Mateusza Wieteska, który w sobotnim meczu z Pogonią Szczecin (3:1) doznał stłuczenia głowy. Po krótkiej rozgrzewce legioniści doskonalili podania. - Mocno, po ziemi. Pokazujcie się do gry. Nie za wcześnie, zsynchronizujcie się - instruowali Vuković i Marek Saganowski. Później trenerzy podzielili piłkarzy na dwa zespoły, które na koniec zajęć rywalizowały ze sobą w wykańczaniu akcji po dośrodkowaniach ze skrzydeł. Trening potrwał nieco ponad godzinę. Kolejny, też na stadionie Drukarza, zaplanowany został w środę o 11.
Bartłomiej Kubiak
Źródło: Sport.pl 16 kwietnia 2019


Rozmowy

Milan Dimun: Naszym celem jest podiun

Gdy kontuzjowany był Damian Dąbrowski, Milan Dimun grał w środku pola zespołu Cracovii. Słowak wrócił jednak do składu nie dlatego, że kłopoty ze zdrowiem ma kolega, ale ze względu na dobrą postawe.

Wrócił Pan do pierwszej jedenastki.Tym przyjemniej się pewnie teraz trenuje, że widać tego efekty?

Cieszę się, że zagrałerm pełne 90 minut, dziękuję trenerowi za szansę. Ważne, że wygraliśmy z liderem i skończyliśmy sezon zasadniczy ekstraklasy na czwartym miejscu.

Właśnie, a teraz przed wami decydujace mecze, bardzo trudne.

Na pewno lepiej jest grać w grupie mistrzowskiej niż martwić się o spadek. Mamy dobrą pozycję i będziemy się starali walczyć o jak najwyższą lokatę. Z pewnością będziemy chcieli powalczyć przynajmniej o trzecie miejsce i puchary.

Ta trzecia lokata wam to zagwarantuje, a jak będziecie na czwartym to jesteście uzależnieni od Lechi - jeśli zdobędzie Puchar Polski, da wam to przepustkę do europejskich pucharów.

Będę oglądał mecz finałowy i kibicował Lechii, by zdobyła puchar, bo dla nas będzie to lepsze, ale i tak będziemy naciskać Piasta, by wywalczyć przynajmniej trzecią lokatę.

Pokazaliście, że dobrze gracie z czolowymi drużynami, dlatego chyba walka o podium mistrzostw Polski to realny cel.

W polskiej lidze każdy może wygrać z każdym, na pewno jest szansa na naszą wysoką lokatę, dlatego będziemy się starali i zrobimy wszystko, byśmy zrealizowali cel.

Przed wami mecz w Warszawie.Wygraliście już z Legią 2-0, teraz ten zespół gra inaczej niż za trenera Sa Pinto. Nowy szkoleniowiec Aleksandar Vuković tchnął nowego ducha w tę drużynę. Ale to Legia będzie pod presją. Dla niej brak tytułu mistrzowskiego będzie porażką.

Nie pojedziemy do Warszawy z myślą, by przegrać mecz, wręcz przeciwnie, pojedziemy tam, by wygrać, bo potrzebujemy punktów, by walczyć o europejskie puchary. Pokazaliśmy w poprzednim meczu w stolicy, że możemy pokonać Legię.

Wszyscy mówicie o pucharach, bo to fajna przygoda, ale polskie zespoły mają problem, odpadają we wczesnych rundach rywalizacji, a potem mają kłopot w lidze. Potzebny wam ten start w pucharach?

Na pewno jest lepiej grać w nich, niż nie grać. Każdy zawodnik chciałby się w nich pokazać. Nie wiem dlaczego polskie drużyny nie awansują do fazy grupowej Ligi Europy.

Kto będzie mistrzem, bo raczej nie Cracovia, która traci do Lechii i Legii 12 punktów?

Nie wiem. Najlepiej jakbyśmy to my byli mistrzem, a jak nie będziemy, to niech zostanie nim ta drużyna, która będzie się najlepiej w finale ligi prezentować.

Źródło: Gazeta Krakowska nr. 92 z 18 kwietnia 2019 roku. Rozmawiał: Jacek Żukowski

Airam Cabrera: Cracovii się nie docenia? Tym lepiej!

Nie jestem żadnym Pepem Guardiolą. Ale staram się pomóc i wydaje mi się, że mogą na tym skorzystać koledzy i drużyna – mówi najlepszy napastnik w Krakowie w sezonie 2018/19 Hiszpan Airam Cabrera, który dla Cracovii jest kimś więcej, niż tylko najlepszym strzelcem tego sezonu.

Skończyliście rundę zasadniczą na 4. miejscu w tabeli, co jest świetnym wynikiem, gdy przypomnieć sobie początki tego sezonu w wykonaniu „Pasów”. Wtedy przez osiem kolejek zespół nie wygrał meczu. I to chyba nie przypadek, że Cracovia zaczęła lepiej punktować w momencie, gdy Pan zaczął w niej występować?

Może i liczby o tym w pewien sposób świadczą. Ale nie chcę sobie przypisywać żadnej ekstra zasługi, bo to była kwestia pracy całej drużyny. Trzeba pamiętać, że ten zespół jest w zasadzie budowany w tym sezonie od nowa. Do tego ja i Janusz Gol dołączyliśmy do drużyny już po starcie sezonu, stosunkowo późno. W zimie też pojawił się np. Sergiu Hanca. To wymagało więc czasu, by wszyscy ci zawodnicy zaczęli grać naprawdę jak drużyna. Myślę, że to właśnie była jedna z przyczyn tego słabszego momentu na początku sezonu. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, jak trzeba grać, by wydobyć to, co najlepsze z każdego z kolegów z boiska. Wzajemne zgranie wraz z wielką pracą, jaką włożył w to trener Michał Probierz - który znalazł sposób gry pozwalający wydobyć z nas to, co najlepsze – spowodowało, że gramy coraz lepiej.

Nie ma Pan wrażenia, że Cracovia jest nieco niedoceniana w tym ligowym wyścigu? I niewystarczająco dużo się mówi o tym, czego udało się zespołowi dokonać przez te pół roku? Wydaje się, że dopiero wygrana nad Lechią Gdańsk sprawiła, że zwrócono na was baczniejszą uwagę.

Tym lepiej. Zawsze, gdy wskazują cię jako faworyta, to nakładają również dodatkową presję. Dla nas lepiej pracować po cichu, skromnie. My sami wierzymy w swój potencjał, choć inni niekoniecznie na nas liczą. Ale powinniśmy się koncentrować na codziennej pracy, to jest naszą siłą. Prawdą jest też, że jeszcze brakuje nam sporo do miejsca dającego prawo gry w eliminacjach do europejskich pucharów. No chyba, że Lechia wygra Puchar Polski. Niczego nie możemy jednak wykluczyć i nadal marzymy o wielkich rzeczach. Ale trzeba koncentrować się tylko na kolejnym meczu i zbyt daleko nie wybiegać w przyszłość. Bo jak kierujesz swój wzrok za daleko, to nie widzisz tego, co najważniejsze.

Mówi Pan, że czasem dobrze jest być niedocenianym. Ale gdy piłkarzem marca w ekstraklasie wybrano Jakuba Błaszczykowskiego z Wisły Kraków, a nie Pana, to dobitnie skomentował Pan to na Twitterze, zastanawiając się, dlaczego 5 strzelonych goli w tym przypadku było warte mniej, niż 3.

Rozśmieszyło mnie to, to prawda. Osobiście podziwiam Jakuba Błaszczykowskiego, to zawodnik topowy, ale rzeczywiście wydaje mi się, że w tym przypadku to ja zasłużyłem na to wyróżnienie. Niewiele więcej można by było zrobić, by zasłużyć na taką nagrodę. W końcu strzeliłem pięć bramek w czterech meczach. Widocznie różnie się wartościuje statystyki. W czasach gry w Koronie Kielce w okresie od lutego do końca marca zdobyłem swego czasu 9 goli w 7 meczach i też nie zostałem wyróżniony taką nagrodą. Tymczasem dla zawodnika jest ważne, by poczuć, że jego praca jest doceniana. Szczerze powiem, że miałem nadzieję otrzymać to wyróżnienie, bo uważam, że na nie zasłużyłem. Tym razem zadecydowano jednak, że nagroda wędruje do Kuby, więc następnym razem spróbuję strzelić sześć albo siedem tych bramek (śmiech).

Może jeszcze koledzy muszą popracować nad tym, by miał Pan wyższą liczbę asyst. Bo jak dotąd, mógłby Pan na wiosnę stworzyć sobie pokaźną listę alternatywną „asyst niedoszłych”, których nie było, bo koledzy nie okazali się wystarczająco skuteczni.

Tak, ale właśnie ta lista „mogła by być” a nie jest. A to co się ostatecznie nie wydarzyło, nie jest nic warte. Staram się dawać zespołowi to, co potrafię. Czasem uda się mnie, albo kolegom strzelić z tego bramkę, a czasem nie. To prawda, że taka lista potencjalnych asyst mogłaby być długa, ale nie jestem osobą, która lubi roztrząsać „co by było, gdyby”. Nie chcę na to tracić ani sekundy życia.

Informacje o Pana dobrej formie dotarły najwyraźniej do mediów w ojczyźnie, skoro ostatnio hiszpańscy dziennikarze przeprowadzali wywiad z Panem tu, w Krakowie.

Przechodząc do Cracovii chciałem trochę udowodnić samemu sobie, że potrafię nawiązać do tego, czego dokonałem w Koronie, kiedy strzeliłem 16 bramek w 28 meczów. Sam sobie stawiałem to za taki wyznacznik. Chciałem udowodnić, że znów mogę coś takiego osiągnąć. Tak, by potwierdzić, że to nie było przypadkiem. Lubię się pochwalić swoimi golami w mediach społecznościowych, wrzucić filmik ze strzelonymi bramkami. Chcę, by moi bliscy, ludzie z mojego otoczenia byli na bieżąco z tym, co się dzieje u mnie, gdy gram w Krakowie.

A co z Pana przyszłością? Gdyby to od Pana zależało zostałby Pan na kolejny sezon w Cracovii? Na razie jest Pan tu tylko na wypożyczeniu z hiszpańskiej Extremadury.

Nie zastanawiam się teraz na tym i nie mówię tego, bo tak wypada. Staram się cieszyć codziennością z drużyną. A co będzie, to będzie. To są sprawy, których nie jestem w stanie kontrolować, więc myślenie o tym byłoby stratą czasu. I na dodatek kosztowało by mnie za dużo siły mentalnej. W prywatnym życiu też nie lubię zastanawiać się nad tym, co by było gdyby. Wolę cieszyć się drogą, niż koncentrować na celu.

Tym bardziej, że nadal nie wie Pan, w której lidze będzie występowała w przyszłym sezonie Extremadura, z którą ma Pan ważny kontrakt. To chyba nie ułatwia sprawy?

No właśnie. Oczywiście jestem kibicom bardzo wdzięczny za to, że chcą mnie w Cracovii, za tę akcję twitterową, którą zrobili. To bardzo ważne wiedzieć, że ludzie cię doceniają. A w Cracovii czuję się szanowany, kochany i doceniany. To był też jeden z powodów, dla których wróciłem do ekstraklasy – bo tu ludzie mnie szanują. I na nowo sobie na ten szacunek zapracowałem. Jestem typem gracza, który potrzebuje czuć się ceniony. Wtedy najbardziej cieszę się grą i wchodzę na swój najlepszy poziom.


Trudno jednak uwierzyć w to, że nie próbuje Pan analizować kwestii swojej zawodowej przyszłości, skoro od tego zależy też Pana życie prywatne. W Polsce mieszka Pan z dala od narzeczonej. To chyba stanowi pewien problem?

Mam ważny kontrakt z Extremadurą i muszę nastawić się na to, że po sezonie będę musiał stawić się w Hiszpanii. A potem może zdarzyć się wiele rzeczy. Nie będę siedzieć i rozważać: a jeśli Cracovia zdecyduje się zapłacić za mój transfer i zostanę w Polsce? A jeśli Extremadura zdecyduje się pozwolić mi grać tu kolejny sezon na wypożyczeniu? Teraz wszystko zależy od Cracovii i klubu z Hiszpanii.

Jest Pan w stanie wyobrazić sobie kolejny sezon tutaj bez narzeczonej?

Narzeczona jest nauczycielką i nie zrezygnuje ze swojej pracy. Cóż, jak mówię - nie lubię gdybać. To część mojej filozofii życiowej – nie lubię dywagować na temat sytuacji, które nie mają miejsca. Czasem, gdy rozmawiam z narzeczoną, ona mówi: postaw się w mojej sytuacji. A ja jej na to: nic z tego, nie będę się stawiać w cudzej sytuacji, bo to nierealistyczne. Dlaczego miałbym to robić? Dlaczego miałbym wyobrażać sobie rzeczy, które w rzeczywistości nie mają miejsca?

Wróćmy więc do tego „tu i teraz”. Ile meczów ekstraklasy ogląda zwykle Airam Cabrera? Ponoć jest Pan analitykiem-hobbystą.

Ostatnio rzeczywiście sporo. Interesuję się ekstraklasą, tym, jak grają nasi potencjalni rywale. Bardzo mi się podoba, jak gra Zagłębia Lubin. Wisła zresztą też grała w tym sezonie dobrą piłkę. Inne drużyny to już taka typowa gra ekstraklasowa – grają fazami, nie zawsze mają kontrolę nad spotkaniami. Na przykład w niedawnym meczu Górnika Zabrze z Legią Warszawa zabrzanie byli zdecydowanie lepszym piłkarsko zespołem przez 70 minut spotkania. A jednak to Legia wygrała, dzięki działaniom w ostatnim kwadransie. Ten mecz to była esencja ekstraklasy, można powiedzieć: ekstraklasa w czystej postaci. Tu wszystko może się zdarzyć, w każdym momencie, niezależnie od tego, z kim akurat grasz.

Wielu komentatorów uważa, że to Pan jest najlepszym piłkarzem wiosny w ekstraklasie. A analityk ekstraklasy Airam Cabrera się z tym zgadza?

Gdyby spojrzeć na same zdobyte bramki, to chyba tak. Pytanie tylko, czy rzeczywiście przywiązujemy tak dużą wagę do goli, czy jednak bierzemy pod uwagę też inne rzeczy. Ja próbuję się przede wszystkim cieszyć tym, co robię na boisku. Choć gole są oczywiście ważne. Niektórzy mówią nawet, że pewność siebie u zawodnika buduje się właśnie dzięki bramkom. Moim zdaniem pewność siebie daje ci wiedza. A konkretnie – wiedza o tym, jak stawić czoła danej sytuacji na boisku. Jeżeli na przykład w danym meczu mierzę się z obrońcą, o którym wiem, że będzie mnie „ścigał” w każdej strefie boiska, to będę umiał się do tego dostosować. Dzięki wiedzy mam narzędzia do tego, by przezwyciężyć konkretne problemy w trakcie meczu.

A tę wiedzę pozyskuje Pan właśnie dzięki piłkarskiej inteligencji, z której jest Pan już znany w ekstraklasie. Kto z kolei imponuje piłkarską inteligencją Panu, spośród ligowych kolegów?

Przede wszystkim - Filip Starzyński z Zagłębia Lubin. Bardzo inteligentny piłkarz, który potrafi się świetnie ustawić na boisku, potrafi znajdować wolne przestrzenie. Wielu nie zwraca na niego należytej uwagi, bo taki szczuplutki i niepozorny. Na pozór nie jest efektowny, nie ma fantazyjnej fryzury. Ale mnie taki typ zawodnika dosłownie zachwyca. Tacy piłkarze potrafią czytać grę. Jednym z najlepszych pomocników ligi jest też Janusz Gol, kawał piłkarza. Jeśli chodzi o zawodników o imponującej piłkarskiej inteligencji, to muszę też wskazać na Kubę Błaszczykowskiego. Wiadomo, wszyscy niby wiedzieli, że jest dobry, bo nazywa się Błaszczykowski. Ale nikt się nie koncentruje na tym, że tak naprawdę 95 procent boiskowych decyzji Błaszczykowskiego to decyzje trafne. A to przecież najtrudniejsza rzecz w futbolu – podejmowanie trafnych decyzji. Dla mnie to gracz, który mając do wyboru dwa rozwiązania boiskowych sytuacji, wybiera tę lepszą. Dlatego właśnie grał na takim poziomie. Często gadamy o tym z Vullnetem Bashą, z którym się przyjaźnię. Mówię mu: ten facet jest niesamowity. Może to już nie jest ten szybki i dynamiczny Błaszczykowski, co kiedyś, ale umiejętność podejmowania dobrych decyzji mu została.

Zdarza się Panu po treningach po prostu pogadać o futbolu, o tych wszystkich Pańskich spostrzeżeniach, z trenerem Michałem Probierzem? Czy on nie jest otwarty na takie pogaduchy?

Wręcz przeciwnie, trener to uwielbia. Urządzamy sobie takie pogawędki zwłaszcza na zgrupowaniach przedmeczowych, gdy siedzimy w hotelu. Wymieniamy spostrzeżenia nie tylko o ekstraklasie, ale też o lidze hiszpańskiej. Trener pyta o hiszpańskich szkoleniowców, opowiadam o ich stylu pracy. Rekomenduję mu do obejrzenia mecze niektórych drużyn, np. Valencię Marcelino i ich grę w systemie 4-4-2.

Więc to nie typ trenera, który uzna: co mi tu piłkarz będzie gadał, skoro ja wiem lepiej?

Skąd, jest zupełnie odwrotnie! Trener Probierz jest otwarty na to, by się rozwijać. To człowiek, który jest chory na futbol, w pozytywnym tego znaczeniu. Ciągle ogląda mecze, filmy dokumentalne, reportaże na tematy futbolowe. Od razu się widzi, że to jego prawdziwa pasja. Probierz to bardzo inteligentny trener.

W Cracovii ma ten komfort, że pozwolono mu pracować już drugi sezon z rzędu. Tymczasem ostatnio w trakcie „czarnego tygodnia” dla szkoleniowców wyrzucono z pracy w ekstraklasie aż czterech trenerów. Zszokowało to Pana? W Hiszpanii coś takiego byłoby do pomyślenia?

W Hiszpanii Michał Probierz nie dotrwałby do piątej ligowej kolejki. Tam bowiem w klubach mają naprawdę mało cierpliwości do trenerów. Tutaj z kolei takie kluby, jak Lech czy Legia są potężne. Gdy więc nie widzą wyników, których oczekiwano, zwalniają szkoleniowców. W Hiszpanii takie podejście to codzienność, więc w ogóle mnie to nie zaskakuje. Ja w zeszłym sezonie w Extremadurze miałem czterech trenerów.

Deklaruje Pan w wywiadach, że Cracovia w najbliższych latach będzie pełniła ważną rolę w polskiej piłce. Pytanie tylko, czemu do tej pory nie udało jej się tego osiągnąć, skoro teoretycznie w tym klubie potencjał ku temu był od dawna – stabilizacja finansowa, cierpliwy prezes itd.?

Trudno mi oceniać, bo nie było mnie tu wcześniej. Ale może wystarczy rzucić okiem na nasze boisko treningowe? Teraz, gdy ma zostać stworzona nowa klubowa baza sportowa pod Krakowem, w którą zostaną zainwestowane spore pieniądze, to będzie ważny krok do tego, by klub piął się w górę. Jeśli da się szansę cierpliwie pracować trenerowi, jak to dzieje się teraz z trenerem Probierzem, to będzie dobrze. Ale kwestia bazy sportowej jest fundamentalna. Na poziomie ekstraklasy nie można spędzać trzech miesięcy trenując na sztucznej trawie. To jest ważne zwłaszcza dla młodych graczy. Większość młodych zawodników w Polsce musi pracować nad techniką. A jak oni mają to robić na boisku, na którym piłka podskakuje niczym królik? To ważne więc, że ten krok ku rozwojowi został wykonany. Jestem więc przekonany, że za jakiś czas Cracovia będzie odgrywać bardzo istotną rolę w polskiej ekstraklasie.

Czyli jest Pan fanem teorii trenera Probierza o cierpliwie hodowanej roślince?

No pewnie! Tym bardziej, że obejrzałem sobie tę słynną konferencję na YouTube, bo Javi Hernandez mi o niej opowiadał. Było to może zabawne, ale tak naprawdę trener miał w pełni rację. W Cracovii jest wiele młodych talentów i klub stara się budować przyszłościowy projekt. Tacy gracze, jak ja czy Janusz Gol, próbujemy dać zespołowi nieco doświadczenia, ale na każdym treningu mamy ponad dziesięciu zawodników poniżej 22 roku życia. Idea jest więc jasna.

Źródło: [1] wywiad przeprowadziła: Justyna Krupa

Trenerzy przed meczem

Michał Probierz, trener Cracovii

Uważam, że dzielenie punktów to była pomyłka, ale na szczęście już tego nie ma. Podobnie jest z podziałem ligi na grupy, ponieważ te ostatnie mecze gra się z dużym natężeniem. Nie koncentruję się wyłącznie na swoim zespole, ale staram się patrzeć na całokształt i dlatego uważam, że te najważniejsze spotkania powinny być rozgrywane co tydzień. My mamy swój cel i spróbujemy odrobić stracone punkty. Mam nadzieję, że zagramy stabilnie jako zespół, ale musimy być od samego początku nastawieni agresywnie, by wyeliminować atuty warszawian. Czeka nas ciężki mecz, ale dobrze się do niego przygotujemy. Po poprzednim spotkaniu w Warszawie, piłkarze uwierzyli, że mogą rywalizować jak równy z równym i nabrali pewności siebie. To jest potrzebne, ale trzeba też być ostrożnym. Jagielloni życzę zdobycia Pucharu Polski, chcemy ich ograć, by myśleć o trzecim miejscu w tabeli, bo na drugie nie mamy już większych szans. Wszystkim Kibicom, dziennikarzom i całej społeczności Cracovii składam życzenia Wesołych Świąt!

Źródło: [2]

Aleksandar Vuković, trener Legii

Przed nami bardzo trudny tydzień, ale będę wymagał od drużyny, by skupiła się na sobotnim meczu. Wokół zespołu po trzech wygranych robi się dobrze mi znane, niczym nieuzasadnione, przesadzanie w drugą stronę, jeśli chodzi o naszą formę. Po porażce w Krakowie mało kto widział Legię walczącą o mistrzostwo, a teraz są już tacy, którzy nas koronują. To jest naszym dużym problemem, nie możemy zacząć w to wierzyć przed meczem.

Każdy kto dobrze życzy klubowi, zdaje sobie sprawę, że Legia jest teraz przed kolejną trudną drogą do mistrzostwa. Zdobyliśmy ostatnie trzy mistrzostwa, ale ich losy decydowały się dopiero w ostatniej kolejce. Teraz jest dużo głosów, że tylko Legia może sobie zaszkodzić. Musimy być jednak czujni. Będę powtarzał do znudzenia: w tym klubie nigdy nie jest tak źle jak się wydaje, ani nie jest tak dobrze jak się wydaje. Zawsze te opinie są przesadzone w jedną i drugą stronę. W tym momencie zaczyna się to przesadzanie w tę drugą stronę.

Gramy z Cracovią, która niedawno pewnie ograła nas tutaj 2-0. Pokora jak najbardziej nam się przyda, żeby zaprezentować się na tym poziomie jaki nas stać i z większymi szansami liczyć na zwycięstwo.

To będzie mecz bez kalkulacji

Nie będzie żadnych kalkulacji. Nie przewiduję żeby 10 zawodników na raz mogło dostać kartki, które wykluczą ich z kolejnego spotkania. Wszyscy, którzy tego dnia wybiegną na boisko, mają dążyć do zwycięstwa bez żadnej kalkulacji. Głupie żółte kartki za protesty do sędziego czy pozasportowe zachowania nie są nam potrzebne. Jeśli chodzi o walkę tylko na boisku, to w żaden sposób nie będziemy kalkulować.

Każda z drużyn będzie chciała narzucić swój gry i dyktować warunki w tym meczu. Często w spotkaniach jest walka o to kto w danym ma więcej do powiedzenia i kto jest w stanie na przez 90 minut zdominować rywala. Z tego wynika zresztą słynne powiedzenie, że gra się tyle ile przeciwnik pozwala. Nie spodziewam, że drużyny będą grały bardzo defensywnie.

Z Cracovią bez Kucharczyka i Wieteski

Zarówno Kucharczyk jak i Wieteska zostali pochwaleni za swoją ostatnią postawę. Jeżeli ktoś gra z urazem czy złamaną kością i zostaje na boisku dużo ryzykując, to należy go szczególnie wyróżnić za wolę walki i serce do gry. Tak było właśnie przypadku "Wietesa" i "Kuchego". Są to ludzie, którzy kolejny raz pokazują, że są wartościowymi i klub oraz drużyna mogą na nich liczyć. Tyczy się to szczególnie Kucharczyka - powiedział Vuković i dodał, że pomocnik nie będzie mógł zagrać w sobotę. - Mogę uspokoić trenera Probierza. Kucharczyk tym razem na pewno nie pojawi się na boisku.

Cracovia to drużyna, która poza straconymi punktami na początku sezonu, kiedy się budowała, punktuje na takim samym poziomie co Legia i Lechia. To o nich dobrze świadczy. W ostatnim meczu, w którym ograli Lechię pokazali, że mają dużo jakości oraz trenera, który jest gwarantem tego, że wszystko dobrze funkcjonuje. Czeka nas bardzo trudny mecz i nie możemy sobie pozwolić, by czymś innym zaprzątać sobie głowy.

Bardzo cenię trenera Probierza. To wyjątkowa osoba na rynku trenerskim w Polsce. Człowiek, który od wielu lat sobie świetnie radzi i udowadnia, że jest nieprzeciętnym trenerem.

Źródło: [3]

Opis meczu

"61 dni stołecznej metamorfozy" -
Sport

61 dni stołecznej metamorfozy

Artykuł
Legia potrzebowała liczącej cztery mecze serii zwycięstw pod kierunkiem Aleksandara Vukovicia, żeby po raz pierwszy w sezonie objąć pozycję lidera.

Wygrana z Cracovią odniesiona w Wielką Sobotę przyszła obrońcom tytułu z największym trudem. O wyniku zadecydował rzut karny wywalczony przez Williama Remy'ego dopiero w doliczonym czasie. Tyle że wcześniej, po strzałach Andre Martinsa i Iuri Medeirosa, to poprzeczka ratowała gości przed utratą gola. Po uderzeniu drugiego z wymienionych Portugalczyków w 60 minucie padła nawet bramka, ale chaotyczny i niepanujący nad wydarzeniami na boisku sędzia Bartosz Frankowski anulował to trafienie po weryfikacji wideo.

Od Buffona do antykoncepcji

Był to szczęśliwy dla rywali spalony, nawet Gianluigi Buffon w formie sprzed 10 lat nie obroniłby tego strzału. Nie narzekamy oczywiście, że mamy trzy punkty przewagi nad Lechią. W 75 minucie niedawnego meczu w Zabrzu mieliśmy teoretycznie aż sześć punktów straty do lidera z Gdańska, a teraz to my uciekamy - podsumował szkoleniowiec Legii. - Świadczy to o tym, że musimy zachować czujność. Sytuacja zmienia się dynamicznie, dlatego najważniejsza jest koncentracja. Nie jesteśmy Manchesterem City ani Barceloną. Jesteśmy Legią Warszawa, czyli dobrą drużyną, która powinna wygrywać, ale po warunkiem, że wszyscy piłkarze będą zmobilizowani i zdeterminowani w każdym spotkaniu na sto procent. Nie ulega jednak wątpliwości, że teraz wyglądamy dobrze fizycznie i walczymy do końca. Od poprzedniego ligowego starcia Legii z Cracovią przy Łazienkowskiej w Warszawie mineło prawie równo dwa miesiące. 17 lutego kibice oglądali jednak zupełnie inny mecz. To Michał Probierz, uciekając się do przedmeczowej prowokacji wobec Ricardo Sa Pinto, rozdał wtedy karty, zaś potem piłkarze ,,Pasów" podyktowali swoje warunki. Wygrali pewnie 2:0 i był to wówczas najniższy z możliwych wymiar kary. Bezradni gospodarze byli bowiem tylko mdłym tłem dla konsekwentnie realizujących skuteczną strategię gości. W Wielką Sobotę role zupełnie się odwróciły. To Legia miała koncepcję na prowadzenie ataków. Natomiast Cracovię stać było jedynie na - niezbyt zresztą skuteczną antykoncepcję, którą po meczu jeden z dziennikarzy określił mianem martwej gry. Co zatem w trakcie dwóch miesięcy zmieniło się w obu zespołach, że tym razem Probierz zdecydował się właściwie od początkowego gwizdka na taktykę obliczoną na wywiezienie ze stolicy tylko punktu?

Dobre przygotowanie i... opróżnianie

Otóż oba zespoły - co nie może dziwić, zważywszy na moment sezonu - poprawiły parametry motoryczne. Zawodnicy Cracovii przemierzyli równo o 4 kilometry więcej niż podczas lutowego starcia (117,65 wobec 113,66 wtedy). Dodatkowo zanotowali aż o 43 sprinty i 91 odcinków przebiegniętych szybkim tempem więcej niż za poprzednim pobytem przy Łazienkowskiej. Co oznacza, że goście mieli dużą ochotę do pracy i byli właściwie przygotowani do jej wykonania. Tyle tylko, że legioniści także przez 61 dni poprawili wszystkie parametry mierzone przez analityków. Przemierzyli w sumie o nie więcej niż 17 lutego (teraz 110,66), w tym o ponad 2 km więcej sprintami i szybkim biegiem (teraz 10 km). Zaliczyli o 27 sprintów (w sumie 125, o pięć więcej niż w sobotę rywal) i 76 (w sumie 557, w sobotę o m trzy więcej od przeciwnika) odcinków pokonanych na dużej prędkości więcej niż przed dwoma miesiącami. - Za nami ostre spotkanie. Było dużo zwarć i gry faul. To tylko złudzenie, iż moi zawodnicy symulowali ból po starciach. Przecież w sytuacji, w której Filip Piszczek doznał złamania nosa - musieliśmy z tego powodu już w przerwie dokonać zmiany z sędzia nawet nie dopatrzył się przewinienia i nie było rzutu wolnego - dodał trener ,,Pasów".

Od gry w kości do jakości

Gry w kości w Wielką Sobotę oczywiście nie brakowało przy Łazienkowskiej, ale nie sposób było także nie odnieść wrażenia, że taki był również element strategii Probierza na opóźnianie gry. To piłkarze Cracovii częściej tym razem faulowali, ale to oni po ostrych pojedynkach znacznie dłużej polegiwali na murawie. Tak jakby chcieli - nie tylko przy wznowieniach Michala Peskovicia od bramki - za każdym razem przy tej sposobności ukraść nieco cennych sekund. - Cracovia na pewno nie grała gorzej, niż podczas naszego ostatniego meczu w lutym. Poprawa i zmiana leży po naszej stronie, to zasługa mojej drużyny. Przeciwnik postawił warunki, przy których musieliśmy się sporo napracować. Pokazaliśmy w tym starciu dużo jakości i choć wygraliśmy poniekąd szczęśliwie, w ostatnich minutach - uważam, że graliśmy naprawdę dobrze podsumował trener Vuković. Było widać poprawę w naszej grze. To nie przypa dek, że kilka dni temu Cracovia odwróciła wynik meczu z Lechią i od ósmej kolejki notuje dobre wyniki. Jeszcze dużo wygra w tej rundzie fi- nałowej.

Brak cwaniactwa i pokora

Słowa szkoleniowca Legii potwierdza jeszcze jedna istotna statystyka. Mianowicie - dotycząca strat. Gospodarze zgubili piłkę aż o 37 razy mniej niż dwa miesiące temu (teraz 54, o sześć mniej od Cracovii, która zanotowała 27 strat mniej niż 17 lutego). Do organizacji gry trudno się zatem przyczepić, zwłaszcza defensywnej. I to po obu stronach. Mistrzowie Polski na własnej połowie oddali rywalom tylko 7 piłek, podczas gdy zawodnicy ,,Pasów", którzy także zagrali o wiele uważniej w destrukcji niż przed dwoma miesiącami -10 (wówczas 33 razy). - Porażka poniesiona w 94 minucie bardzo boli. Nie ma jednak co dyskutować - karny był, a brak doświadczenianie okazał się decydujący. Nie wykorzystaliśmy swoichvszans w pierwszej połowie, które wynikały z kontr, które wyprowadzaliśmy po dobrym przejęciu piłki. Później szukaliśmy stałego fragmentu, który mógłby zmienić obraz meczu, ale to także nie przyniosło skutku. Za dużo było w naszej grze strat w drugiej linii, przez które z czasem napędziliśmy Legię. Widać, że warszawianie są dziś innym zespołem, niż przy naszym ostatnim meczu w lutym. Grają dużo płynniej, dobrze operują piłką. Nam zabrakło cwaniactwa, by dowieźć remis.

Cofnęliśmy się zbyt głęboko. Porażkę jednak trzeba przyjąć z pokorą - podsumował trener Probierz.
Adam Goglewski
Źródło: Sport nr 95 z 23 kwietnia 2019


"Co za pech Cracovii! Straciła gola w 5 minucie doliczonego czasu gry" -
Gazeta Krakowska

Co za pech Cracovii! Straciła gola w 5 minucie doliczonego czasu gry

W meczu 31. kolejki ekstraklasy Cracovia była bliska remisu w Warszawie w meczu z Legią, ale straciła bramkę na wagę przegranej w 5 minucie doliczonego czasu gry.'

Trener Michał Probierz postanowił zagrać przy ul. Łazienkowskiej dwoma napastnikami. Stąd też nie znalazło się miejsce dla Javiego Hernandeza, Hiszpana który zdobył tak piękną bramkę w ostatnim meczu z Lechią, a podczas poprzedniej wizyty w Warszawie strzelił Legii dwie bramki!

Po zwycięstwie w Gdańsku z Lechią, Piast uciekł Cracovii na 8 punktów, włączając się tym samym w walkę o 2., a może nawet i 1. miejsce. „Pasy” musiały postarać się o jakąś zdobycz. Z kolei wynik z Gdańska napędził Legię do tego, by zasiąść na fotelu lidera. Cracovia zaczęła agresywnie, atakując Legię. Mateusz Wdowiak został jedna powstrzymany. Warszawianie odpowiedzieli strzałem głową Kaspera Hamalainena po którym piła poszybowała nad poprzeczką.

W 10 min tuż sprzed linii pola karnego z rzutu wolnego strzelał Sebastian Szymański. W 12 min zadrżały serca kibicom Cracovii. Andre Martins popisał się kapitalnym uderzeniem z 18 m, ale jeszcze lepsza obroną wykazał się Michal Pesković, parując piłkę na poprzeczkę! Tempo meczu było dobre, akcje przenosiły się spod bramki pod bramkę. W rewanżu po błędzie defensywy Legii w posiadanie piłki wszedł Airam Cabrera i próbował lobować Radosława Cierzniaka, ale chybił.

Po kwadransie gry uderzony w nos został Piszczek. Napastnik doznał krwotoku i musiał zejść z boiska, ale wrócił na niego po opatrzeniu i grał z tamponem w nosie. Groźnie było po półgodzinie gry, gdy warszawianie „rozklepali” krakowską obronę, Marko Vesović podał do Hamalainena, ten przedłużał podanie, ale w porę znalazł się Michał Helik. Krakowianie niepotrzebnie cofnęli się do obrony. W porę się jednak otrząsnęli. W 34 min efektownie strzelał Cabrera – wprost z powietrza, ale pomylił się, nie trafiając w bramkę. Minutę później Hiszpan strzelał po ziemi, ale za słabo, by pokonać Cierzniaka.

Hernandez pojawił się na boisku od początku drugiej połowy. I po kilku minutach strzelał z woleja nad bramką. W 55 min groźnie strzelał Sebastian Szymański, ale Pesković pewnie obronił. W 59 min po akcji Vesovicia w idealnej sytuacji znalazł się Szymański, ze strzałem poradził sobie jednak golkiper. W 60 min Iuri Medeiros znalazł drogę do siatki Cracovii, ale arbiter nie uznał gola, bo był spalony (dwóch piłkarzy Legii było na spalonym). Po chwili jednak sam analizował sytuację i podtrzymał decyzję.

W 69 Medeiros huknął jak z armaty i Cracovię znowu uratowała poprzeczka, ale po interwencji Peskovica. Golkiper znów musnął piłkę zmierzająca w „okienko”. Kwadrans przed końcem „zagotowało się” w polu karnym Legii po wolnym Hernandeza i nieporozumieniu Cierzniaka z obrońcami. W 80 min Pesković pewnie złapał piłkę po główce Hamalainena. To samo zrobił golkiper warszawian po uderzeniu Hanki. W 3 min doliczonego czasu gry Michał Helik sfaulował Williama Remy’ego w polu karnym. Arbiter podyktował „jedenastkę”. Zanim do tego doszło piłka była dośrodkowana z wolnego podyktowanego za rękę Rapy, który leżał na murawie. Cracovia jeszcze rzuciła się do odrabiania strat, ale nie dała rady.

Kolejny mecz Cracovia rozegra już we wtorek o godz 20.30 w Krakowie z Jagiellonią Białystok. Bez Piszczka, który będzie pauzował za kartki.
Jacek Żukowski
Źródło: Gazeta Krakowska 21 kwietnia 2019


"Cracovia przegrała w Warszawie w doliczonym czasie" -
Sportowe Tempo

Cracovia przegrała w Warszawie w doliczonym czasie

1-0 Carlos Lopez 90+5 (karny)

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Żółte kartki: Jędrzejczyk (8żk), Remy, Martins (8żk), Rocha - Piszczek (4żk), Siplak. Widzów 16 501.

LEGIA: Cierzniak - Vesovic, Remy, Jędrzejczyk, Rocha - Antolic, Martins - Medeiros, Hamalainen (81 Kulenovic), Szymański (74 Nagy) - Lopez (90+7 Cafu).

CRACOVIA: Peskovic - Rapa, Helik, Datkovic, Siplak - Hanca (90+6 Dytiatiev), Dimun, Gol, Wdowiak (72 Dąbrowski) - Cabrera, Piszczek (46 Hernandez).

W I połowie przeważali gospodarze, ale mieli tylko jedną okazję. W 12. minucie Martins huknął z 20 m, a Peskovic zdążył podbić piłkę na poprzeczkę. To był jedyny celny strzał legionistów w tej części gry. Krakowianie też tylko raz zanotowali uderzenie na bramkę przeciwnika. W 36. minucie Siplak zacentrował z lewego skrzydła, a Cabrera na wślizgu uprzedził obrońcę, lecz strzelił zbyt lekko, by zaskoczyć Cierzniaka.

Po przerwie warszawianie dominowali. W 59. minucie Szymański z 10 m uderzył w ręce bramkarza. Minutę później Medeiros przymierzył z 17 m w prawy, dolny róg, ale gol nie został uznany, gdyż będący na spalonym Szymański zasłonił Peskovicowi pole widzenia. W 69. minucie Medeiros posłał bombę z prawie 25 m, ale golkiper Pasów, podobnie jak wI połowie, podbił futbolówkę na poprzeczkę.

Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, sędzia podjął kontrowersyjną decyzję dyktując rzut wolny z narożnika boiska za "rękę" Rapy, która nie powinna być odgwizdana. Po wrzutce Helik bezsensownie sfaulował Remy'ego, karnego w 90+5. minucie pewnie wykonał Lopez. Legia powinna podziękować arbitrowi Frankowskiemu, który już pięć razy w tym sezonie sędziował w stolicy...

st

peskoviclegia.jpg
Źródło: Sportowe Tempo 20 kwietnia 2019 [4]


Trenerzy po meczu

Michał Probierz, trener Cracovii

Porażka w 95 minucie bardzo boli, na pewno nie tak wyobrażaliśmy sobie to spotkanie. Nie ma co jednak z tym dyskutować - karny był, brak doświadczenia często decyduje w takich meczach.

Nie wykorzystaliśmy swoich szans w pierwszej połowie i kontr, które mieliśmy. Szukaliśmy stałego fragmentu gry, który zmieni oblicze meczu. Za dużo było w naszej grze strat własnych, napędziliśmy z czasem Legię. To trudny teren, na którym ciężko się gra. Widać, że warszawianie są dziś innym zespołem, niż przy naszym ostatnim meczu. Grają dużo płynniej, dobrze operują piłką, a nam zabrakło cwaniactwa, by dowieźć remis. Cofnęliśmy się zbyt głęboko. Porażkę jednak trzeba przyjąć z pokorą, przygotowujemy się już do wtorkowego spotkania z Jagiellonią. Chciałbym życzyć wszystkim wesołych i spokojnych Świąt.

Źródło: [5]

Aleksandar Vuković, trener Legiii

Nie narzekamy na to, że zyskaliśmy przewagę nad rywalami w tabeli. Jeszcze dwa mecze temu, w 75 minucie w Zabrzu, mieliśmy jednak świadomość, że strata staje się sześciopunktowa. Sytuacja bardzo szybko się zmienia i tym bardziej musimy z jeszcze większą determinacją podchodzić do kolejnych spotkań.

Cracovia na pewno nie grała gorzej, niż podczas naszego ostatniego meczu. Poprawa i zmiana leży po naszej stronie, to zasługa mojej drużyny. Przeciwnik postawił warunki, przy których musieliśmy się sporo napracować. To nie przypadek, że kilka dni temu Cracovia odwróciła wynik meczu z Lechią i od ósmej kolejki notuje dobre wyniki. Pokazaliśmy w tym starciu dużo jakości i choć wygraliśmy poniekąd szczęśliwie, w ostatnich minutach - uważam, że graliśmy dobrze.

Źródło: [6]

Felieton

Raf_jedynka: 90 słów o meczu (plus to co doliczy sędzia): Whatta Helio?

Nie było powtórki z 17 lutego. Drugie w sezonie podejście do Łazienkowskiej skończyło się tym razem porażką, choć drużyna solidnie pracowała, aby wspomnienie tamtego triumfu było żywe. Cracovia Probierza znów pokazała, że ma pomysł na grę w Warszawie i długimi okresami byliśmy w stanie realizować nasz plan taktyczny. Znacznie lepiej zagrali natomiast gospodarze ale i to nie wystarczyłoby im, aby zgarnąć komplet punktów, bo Peškovič w bramce wyprawiał cuda. Niestety już w doliczonym czasie emocje poniosły Michała Helika i w jednej chwili straciliśmy wszystko. W walce o podium jest jednak jeszcze sześć kompletów punktów. Wciąż jesteśmy w grze. [[7]]

Piłkarze po meczu


Mecze sezonu 2018/19

Górnik Wieliczka 2018-06-16 Górnik Wieliczka - Cracovia 0:4  MFK Karviná 2018-06-23 MFK Karviná - Cracovia 2:4  Partizan Belgrad 2018-06-27 Cracovia - Partizan Belgrad 0:1  NK Maribor 2018-06-30 NK Maribor - Cracovia 4:0  Gabala FK 2018-07-04 Cracovia - Gabala FK 1:0  Dinamo Zagrzeb 2018-07-07 Cracovia - Dinamo Zagrzeb 0:1  Puszcza Niepołomice 2018-07-14 Puszcza Niepołomice - Cracovia 0:3  Śląsk Wrocław 2018-07-21 Śląsk Wrocław - Cracovia 3:1  Lech Poznań 2018-07-29 Lech Poznań - Cracovia 2:0  Arka Gdynia 2018-08-06 Cracovia - Arka Gdynia 0:0  Pogoń Szczecin 2018-08-11 Pogoń Szczecin - Cracovia 1:1  Zagłębie Lubin 2018-08-17 Cracovia - Zagłębie Lubin 0:1  Piast Gliwice 2018-08-24 Piast Gliwice - Cracovia 3:1  Legia Warszawa 2018-09-02 Cracovia - Legia Warszawa 0:0  Podbeskidzie Bielsko-Biała 2018-09-07 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Cracovia 2:2  Jagiellonia Białystok 2018-09-14 Jagiellonia Białystok - Cracovia 3:1  Wisła Płock 2018-09-22 Cracovia - Wisła Płock 3:1  ROW Rybnik 2018-09-26 ROW 1964 Rybnik - Cracovia 1:3  Zagłębie Sosnowiec 2018-09-30 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 1:1  Wisła Kraków 2018-10-07 Cracovia - Wisła Kraków 0:2  Piast Gliwice 2018-10-13 Cracovia - Piast Gliwice 0:0  Górnik Zabrze 2018-10-22 Cracovia - Górnik Zabrze 2:0  Korona Kielce 2018-10-28 Korona Kielce - Cracovia 0:1  Termalica Bruk-Bet Nieciecza 2018-10-31 Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Cracovia 2:0  Miedź Legnica 2018-11-03 Cracovia - Miedź Legnica 0:0  Lechia Gdańsk 2018-11-10 Lechia Gdańsk - Cracovia 1:0  Podbeskidzie Bielsko-Biała 2018-11-17 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Cracovia 2:1  Śląsk Wrocław 2018-11-24 Cracovia - Śląsk Wrocław 1:1  Lech Poznań 2018-12-02 Cracovia - Lech Poznań 1:0  Arka Gdynia 2018-12-10 Arka Gdynia - Cracovia 0:3  Pogoń Szczecin 2018-12-15 Cracovia - Pogoń Szczecin 2:1  Zagłębie Lubin 2018-12-22 Zagłębie Lubin - Cracovia 1:2  Cracovia_herb 2019 Trening Noworoczny  Stal Mielec 2019-01-18 Stal Mielec - Cracovia 1:1  Vejle BK 2019-01-23 Cracovia - Vejle BK 1:1  Terek Grozny 2019-01-26 Cracovia - Achmat Grozny 3:3  Partizan Belgrad 2019-01-31 Cracovia - Partizan Belgrad 1:0  Proleter Nowy Sad 2019-02-01 Cracovia - Proleter Nowy Sad 0:1  Piast Gliwice 2019-02-09 Cracovia - Piast Gliwice 2:1  Garbarnia Kraków 2019-02-10 Garbarnia Kraków - Cracovia 2:4  Legia Warszawa 2019-02-17 Legia Warszawa - Cracovia 0:2  Gwarek Tarnowskie Góry 2019-02-18 Gwarek Tarnowskie Góry - Cracovia 3:2  Jagiellonia Białystok 2019-02-24 Cracovia - Jagiellonia Białystok 1:0  Wisła Płock 2019-03-02 Wisła Płock - Cracovia 3:2  Zagłębie Sosnowiec 2019-03-09 Cracovia - Zagłębie Sosnowiec 2:1  Wisła Kraków 2019-03-17 Wisła Kraków - Cracovia 3:2  Stal Mielec 2019-03-22 Stal Mielec - Cracovia 0:0  Małopolski ZPN 2019-03-26 Małopolski ZPN - Cracovia 0:1  Górnik Zabrze 2019-03-29 Górnik Zabrze - Cracovia 0:1  Korona Kielce 2019-04-02 Cracovia - Korona Kielce 2:1  Miedź Legnica 2019-04-05 Miedź Legnica - Cracovia 2:1  Lechia Gdańsk 2019-04-13 Cracovia - Lechia Gdańsk 4:2  Legia Warszawa 2019-04-20 Legia Warszawa - Cracovia 1:0  Jagiellonia Białystok 2019-04-23 Cracovia - Jagiellonia Białystok 0:1  Piast Gliwice 2019-04-26 Piast Gliwice - Cracovia 3:1  Lechia Gdańsk 2019-05-05 Cracovia - Lechia Gdańsk 2:0  Lech Poznań 2019-05-11 Cracovia - Lech Poznań 1:0  Zagłębie Lubin 2019-05-15 Zagłębie Lubin - Cracovia 1:2  Pogoń Szczecin 2019-05-19 Cracovia - Pogoń Szczecin 0:3