2009-04-11 Legia Warszawa - Cracovia 4:0
|
Ekstraklasa , 23 kolejka Warszawa, sobota, 11 kwietnia 2009, 20:00
(3:0)
|
|
Skład: Mucha Rzeźniczak Astiz Choto (78' Kumbev) Kiełbowicz Giza (73' Radović) Jarzębowski (67' Borysiuk) Roger Iwański Rybus Chinyama Ustawienie: 4-5-1 |
Sędzia: Robert Małek z Zabrza
|
Skład: Cabaj Kulig Karwan Tupalski Derbich Pawlusiński (36' Kłus) Kostrubała (74' Wasiluk) Nowak Sasin Ślusarski Mierzejewski (55' Moskała) Ustawienie: 4-4-2 |
Mecze tego dnia: | ||
2009-04-11 Cracovia (ME) - Legia Warszawa (ME) 0:2 |
Opis meczu
TerazPasy.pl
Cracovia bardzo odważnie rozpoczęła to spotkanie. W pierwszych minutach gra toczyła się głównie na połowie Legii, ale to gospodarze pierwsi stworzyli groźną sytuację bramkową. W 7 minucie po akcji prawą stroną boiska z kilku metrów główkował Maciej Iwański, ale doskonale interweniował Marcin Cabaj. Dwie minuty później z pomocą bramkarzowi Cracovii przyszedł słupek po strzale Chinyamy z szesnastu metrów.
W 21 minucie Legia objęła prowadzenie. Chinyama znakomicie przyjął piłkę w polu karnym po idealnym podaniu Piotra Gizy, zwodem minął Łukasza Tupalskiego i potężnym strzałem z 10 metrów pod poprzeczkę nie dał najmniejszych szans Marcinowi Cabajowi...
Dwie minuty później zza linii pola karnego strzelał Piotr Giza, ale Cabaj pewnie obronił. Po chwili na bramkę Legii z ostrego kąta strzelał Bartosz Ślusarski, ale piłka nieznacznie minęła słupek bramki Jana Muchy.
Legia coraz bardziej przeważała. W 27 minucie Chinyama minął Kuliga, wpadł w pole karne, ale Cabaj w ostatniej chwili wybił piłkę na róg.
W 29 i 31 minucie Legia zdobyła dwie bramki. Najpierw Chinyama rozegrał piłkę przed polem karnym z Rybusem, a ten wpadł w pole karne i strzałem tuż zza szesnastki zdobył drugą bramkę dla Legii. Dwie minuty później bramkę dla Legii strzałem głową z kilku metrów zdobył były piłkarz Cracovii Piotr Giza. Gizmo po strzeleniu bramki nie okazał żadnej radości. Po pół godziny gry Legia prowadziła 3:0...
Po stracie trzeciej bramki trener Artur Płatek dokonał pierwszej zmiany wprowadzając do gry Dariusza Pawlusińskiego w miejsce Dariusza Kłusa. Po tej zmianie Kłus zajął miejsce w środku boiska, Nowak przeszedł do przodu, Sasin na prawą stronę, a Mierzejewski na lewą.
41 minucie bliski zdobycia bramki był Bartosz Ślusarski, który uderzył piłkę głową po znakomitym dośrodkowaniu Pawła Nowaka, ale piłka nieznacznie minęła słupek.
Mimo prób nawiązania walki przez piłkarzy Cracovii końcówka pierwszej połowy należała do Legii, która mogła prowadzić jeszcze wyżej. Cracovia do przerwy nie oddała ani jednego celnego strzału na bramkę Legii.
Po przerwie nadal zdecydowaną przewagę mieli piłkarze Legii, ale w pierwszych minutach nie zagrozili poważniej bramce Cracovii. W 55 minucie trener Płatek dokonał drugiej zmiany wprowadzając do gry Tomasza Moskałę, który zastąpił Łukasza Mierzejewskiego.
W kolejnych minutach sędzia Robert Małek seryjnie karał piłkarzy Cracovii żółtymi kartkami. Ukarani zostali: Ślusarski, Nowak, Moskała i Kłus...
W 69 minucie Cracovia przeprowadziła jedną z nielicznych składnych akcji, ale Mucha pewnie wyłapał strzał Pawła Nowaka. Dwie minuty później z drugiej strony boiska podobną akcję przeprowadził Piotr Giza, ale Cabaj zdołał odbić piłkę.
W 73 minucie boisko opuścił najlepszy piłkarz tego spotkania Piotr Giza. Grę byłego piłkarza Cracovii kibice Legii nagrodzili owacją na stojąco...
Kwadrans przed końcem spotkania trener Płatek wprowadził do gry Marka Wasiluka, który zastąpił Karola Kostrubałę.
Dziesięć minut przed końcem meczu Cracovia mogła zdobyć bramkę. Ślusarski po indywidualnej akcji znalazł się sam na sam z Muchą, ale bramkarz Legii zdołał odbić piłkę, która ponownie trafiła do napastnika Pasów. Ten odegrał do Kuliga, który w dobrej sytuacji przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką.
Minutę przed końcem meczu Astiz wykorzystał dokładne dośrodkowanie Rybusa z prawej strony i z kilku metrów skierował piłkę do bramki. 4:0.
W doliczonym czasie gry brawurową akcję w polu karnym przeprowadził Tomasz Moskała, a chwilę później Mucha bronił strzał Nowaka. Jednak Cracovii nie udało się zdobyć honorowej bramki.Źródło: TerazPasy.pl 11 kwietnia 2009 [1]
Gazeta Wyborcza
Od powrotu do ekstraklasy krakowianie ponieśli pięć porażek na boisku Legii. Pogrom w Wielką Sobotę przypominał spotkanie ćwierćfinału Ligi Mistrzów FC Barcelona - Bayern Monachium, oczywiście w polskich realiach. Legia wybiła z głowy piłkę nożną Cracovii.
Spotkanie w Warszawie miało swoich bohaterów. Piotr Giza strzelił trzeciego gola i asystował przy trafieniu Takesure Chinyamy. Były piłkarz Cracovii nieprzypadkowo został wybrany przez kibiców Legii najlepszym piłkarzem marca.
Napastnik z Zimbabwe zdobył 15. gola w rozgrywkach i przewodzi najlepszym snajperom polskiej ekstraklasy. Czarnoskóry piłkarz strzelił pięć goli Cracovii w ciągu dwóch sezonów.Źródło: Gazeta Wyborcza 14 kwietnia 2009 [2]
Polska - Gazeta Krakowska
Żeby mieć jakąkolwiek szansę na odwrócenie tego niekorzystnego bilansu, trzeba było w ramach dostępnych środków zrobić wszystko, co możliwe.
A więc optymalnie zestawić skład, zastosować odpowiednią taktykę. Tymczasem trener Artur Płatek wybrał opcję kamikadze - nie zważając, z kim gra, zachował się jak człowiek, który bez ryzyka żyć nie może.
Wybrał ofensywny wariant gry - z dwoma napastnikami. Dlaczego, skoro Cracovia, nawet grając ze słabszymi rywalami, nawet z tymi, których musiała pokonać, grała w przodzie tylko ze Ślusarskim? - Może rzeczywiście graliśmy zbyt odważnie? - zastanawiał się po meczu szkoleniowiec.
Poza tym wyjście na takiego rywala jak Legia bez defensywnego pomocnika - dwójka Nowak - Kostrubała ma inklinacje ofensywne - to było samobójstwo. Szybko ta koncepcja gry się załamała i na plac musiał wejść jedyny defensywny gracz z II linii, jakiego Cracovia miała - Dariusz Kłus. Przypomnijmy, że Arkadiusz Baran cierpi za grzechy z Ruchem Chorzów, a Maciej Murawski nie był zdolny do występu.
- Skąd to zestawienie? Przecież Paweł Nowak mógł grać Iwańskiego, a Kostrubała nie powinien mieć problemów z Rogerem - twierdził szkoleniowiec. Dziwne twierdzenie w odniesieniu do kogoś, kto przez 11 miesięcy nie grał w meczu ligowym (Kostrubała). A występy w Młodej Ekstraklasie czy Pucharze Polski to przecież nie to samo. Jak zwykle rzeczywistość była brutalna i marzenia szkoleniowca pękły jak bańka mydlana.
Legia była silna mocą swojej drugiej linii, którą "Pasy" miały tylko na papierze. Giza, Iwański, Rybus, Jarzębowski i nawet słabiej niż zwykle grający Roger byli nieosiągalni dla rywali. Do tego dodajmy Chinyamę, który siał spustoszenie w obronie.
Nic więc dziwnego, że mecz przypominał ostatnią konfrontację Ligi Mistrzów, w której Barcelona pokonała Bayern Monachium 4:0, już do przerwy pozbawiając go złudzeń. Warszawianie wcielili się w rolę gwiazd z Camp Nou, krakowianie zaś odegrali kwestię chłopców do bicia z Bawarii...
- Legia zdominowała nas, atakowała z rozmachem, nie umieliśmy sobie z tym poradzić, było dużo bałaganu w grze obronnej - stwierdził Michał Karwan. - Przypuszczam, że każda drużyna miałaby z taką Legią problemy.
Co łączy mecze z ŁKS-em, Wisłą i Legią? - średnia straconych przez Cracovię bramek, tj. cztery. Przypadek? Chyba nie. Drużyna ma być nastawiona ofensywnie, na strzelanie bramek, ale nie można grać tak po juniorsku. Oj, przypomniały się czasy trenera Stefana Białasa, gdy "Pasy" grały radosny do bólu futbol.
Jeszcze do niedawna rządził i dzielił w Cracovii, teraz jest liderem - choć on tego słowa nie lubi - Legii. Mowa o Piotrze Gizie. Lekką ręką oddany do Warszawy - wyrazy podziękowania dla Stefana Majewskiego - pokazuje, że jest zawodnikiem sporego formatu. Giza, Iwański, Chinyama i młodzieniaszek Rybus siali tyle zamieszania w szeregach krakowian, jakiego nie dokonał jeszcze nikt w tym sezonie. To, że Cabaj przez 20 minut zachowywał czyste konto, zawdzięcza sobie i szczęściu.
Losowi trzeba jednak pomagać, a skoro się tego nie czyni, można tylko oczekiwać na wyrok. Egzekucja została odroczona o kilka minut, a dokonana trzema mocnymi ciosami w ciągu 10 minut. Po takim ciosie nie pozbierałby się nikt.
Mecz w Warszawie śmiało mógłby trwać tylko 45 minut. Nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł spodziewać się odmiany w drugiej połowie. "Pasy" mogły pokusić się o honorową bramkę, ale strzały Nowaka, Ślusarskiego czy Kuliga były zbyt nerwowe.
Lew dał się wyszumieć małemu kotkowi i ugryzł boleśnie jeszcze raz - już na do widzenia, gdy Astiz pokazał, że nie trzeba mieć wzrostu, by wygrywać pojedynki główkowe z rywalem wyższym od siebie o 10 cm...
Porażka z Legią musiała być wkalkulowana w poczynania "Pasów", choć przed rozpoczęciem rundy oburzał się na taką logikę trener Płatek. Przegrana z mocnym zespołem jest dopuszczalna, martwi jednak styl, w jakim się przegrywa. Cracovia ma jeszcze w tej rundzie kilka meczów z lepszymi od siebie zespołami. Jeśli nie ułatwi im zadania, ma szansę. Zresztą nie ma innego wyjścia, jak tylko starać się wygrywać z bezpośrednio zagrożonymi spadkiem i "urywać" punkty tym mocniejszym.
I liga zagląda mocno w oczy. Dobrze, że tym razem pociąg pod nazwą "bezpieczni" nie odjechał krakowianom. Nadal mają go na wyciągnięcie ręki, oby tylko zdążyć na czas... Cracovii pozostaje szukanie punktów w kolejnych meczach, a najbliższy już w piątek w Krakowie ze Śląskiem.Źródło: Polska - Gazeta Krakowska 14 kwietnia 2009 [3]
Dziennik Polski
Legia Warszawa - Cracovia 4-0 (3-0)
3-4 z ŁKS-em w Łodzi, 1-4 w derbach z Wisłą, wreszcie 0-4 na Łazienkowskiej w Wielką Sobotę. Tak, wiosną w każdym wyjazdowym meczu ekstraklasy Cracovia traci cztery gole! - Jeżeli statystyki tak mówią, to nie jest to przypadek - przyznał kwadrans po meczu w Warszawie trener Artur Płatek. Marcin Cabaj głośno zastanawiał się: - Być może gramy zbyt ofensywnie i przez to tracimy te bramki.
W przedświąteczny wieczór wróciły demony przeszłości. Bo przecież podobny koszmar kilku zawodników "Pasów" już na Legii przeżyło. Cabaj, Karwan, Pawlusiński, Nowak i Moskała grali w meczu, który Cracovia przegrała 0-5. 17 marca 2006 r. demolkę rozpoczął w 19 minucie Janczyk, w 26 poprawił Gottwald, a na 3-0 dla stołecznych podwyższył w 30 minucie Roger. I co: nic dwa razy się nie zdarza? Guzik prawda.
- Zazwyczaj drużyny, które przyjeżdżają na Legię, wyjeżdżają z Łazienkowskiej bez punktów - starał się pocieszać Cabaj, po występie w naprawdę niewdzięcznej roli. Był najlepszym zawodnikiem Cracovii (m.in. 7 min - obrona trudnej "główki" Iwańskiego, 27 - wygrany pojedynek sam na sam z Chinyamą; przy golach bez szans), a zebrało mu się za całą drużynę. Tuż po tym, gdy wpadła czwarta bramka, trybuny ryknęły: "Cabaj! Co? Wesołych Świąt!".
Wcześniej czterotysięczna publiczność (na przebudowywanym stadionie otwarta jest tylko jedna, kryta trybuna) wybuchała śmiechem po zagraniach swoich piłkarzy. Roger parę razy kopnął piłkę z precyzją trzylatka na placu zabaw, a Choto zgłosił akces do "klubu Boruca": przy próbie wybicia piłki, bez rywala w promieniu 10 metrów, na futbolówce stanął, po czym grzmotnął tyłkiem na trawę.
Rzecz w tym, że te humorystyczne incydenty z reprezentantami Polski i Zimbabwe w rolach głównych nie miały najmniejszego wpływu na całościowy obraz meczu, na którym Cracovia była szarym tłem Legii. Trener Artur Płatek przekonywał wprawdzie, że porażka jest za wysoka, przypominał stworzone przez jego piłkarzy sytuacje bramkowe, ale po meczu był chyba jedyną osobą na stadionie, która serio potraktowała to, co działo się w drugiej połowie...
Bezlitosny w ocenie sytuacji był szkoleniowiec Legii Jan Urban: - Nie ma co patrzeć na to, że Cracovia zagrała w drugiej połowie lepiej. W koszykówce, gdy drużyna wygrywa 30 punktami, ktoś wchodzi na plac i wrzuci 10, czy 12 punktów, to mówi się, że są tak zwane "śmieci". Ważne punkty są wtedy, gdy mają swoją wartość. W pierwszej połowie, kiedy my musieliśmy ustawić sobie wynik meczu, Cracovia praktycznie nie istniała.
Pomysł Artura Płatka na ten mecz był zaskakujący: mocno ofensywne ustawienie, z dwoma napastnikami (obaj w pierwszych 10 minutach mieli swoje okazje!) i tylko z jednym typowo defensywnym środkowym pomocnikiem. W tej roli pojawił się niespodziewanie Karol Kostrubała, który parę dni wcześniej zagrał pół godziny w pucharowym spotkaniu z Polonią Warszawa, ale poprzednio w ekstraklasie - przed kontuzją - wystąpił jedenaście miesięcy temu.
Na grę dwoma defensywnymi pomocnikami Cracovia przeszła wtedy, gdy wszystko było już "pozamiatane". Bolesną zmianę, bo jeszcze w trakcie pierwszej połowy, musiał przełknąć najlepszy strzelec zespołu Dariusz Pawlusiński. - Większość akcji Legii przebiegała z jego strony. Darek stał się ofiarą tego, co się działo... - wyjaśniał trener "Pasów". - Chcieliśmy inaczej grać, chcieliśmy inaczej akcje konstruować, ale w środku mieliśmy za dużą dziurę. Nie było odcięcia piłek ani do Gizy, ani do Rogera.
Klamrami spinającymi ten dramatyczny dla Cracovii okres meczu były: strzał Chinyamy w słupek (8 min) i trzeci gol dla Legii (30 min). To, co zdarzyło się między tymi akcjami, Płatek określił potem - mówiąc o grze Legii - "wysokim, europejskim poziomem". Rzeczywiście, było na co popatrzeć. Gospodarze właściwie w każdej akcji szybkimi podaniami "rozklepywali" krakowian, mieli setki pomysłów na rozegranie. Brylowali Chinyama, Rybus, Iwański, no i przede wszystkim Piotr Giza. Były gracz "Pasów" prawym pomocnikiem był trochę na niby, bo tak naprawdę większość czasu spędził w środku boiska (po prawej stronie spokojnie wystarczył Legii sam Rzeźniczak). W sobotę "Gizmo" - czujący się jak ryba w wodzie w kombinacyjnej grze - pokazał się ze swojej najlepszej strony. Mnóstwo piłek do niego trafiło, a on prawie zawsze dokonywał dobrych wyborów. Efekty to asysta przy pierwszym golu i zdobycie trzeciej bramki. Tej, po której dla legionistów mecz się zakończył.
Schodzącego w II połowie z boiska Gizę kibice nagrodzili owacją na stojąco. Wcześniej warszawska publiczność - jesienią bardzo Piotrkowi nieprzychylna - parę razy skandowała jego nazwisko.
Gdy Gizy na boisku już nie było, Cracovia zmarnowała kilka szans na poprawę wyniku.
Jak padły bramki
1-0 Akcja - palce lizać. Przez kilka sekund piłka nie dotknęła ziemi, bez przyjmowania zagrywali ją Chinyama, Iwański i Giza. Krakowianin idealnym podaniem obsłużył Chinyamę, który przyjmując futbolówkę minął jednocześnie zwodem Tupalskiego i huknął z 10 m do celu.
2-0 Chinyama i Roger ograli przed polem karnym Karwana, następnie ten pierwszy prostopadłym podaniem wypuścił w bój Rybusa. Kulig nie zdołał zablokować młodego skrzydłowego, który z 13 m uderzył w bliższy róg.
3-0 Akcja Legii prawą stroną. Z boku pola karnego Sasin nie przeszkodził Rzeźniczakowi w dośrodkowaniu na 5. metr. Do piłki - w lukę między Karwanem i Kuligiem - dobiegł Giza i głową wpakował ją do siatki.
4-0 Krótko rozegrany rzut rożny: Rybus do Rogera, Roger do Rybusa, centra na linię pola bramkowego. W pojedynku powietrzym Astiz przeskoczył wyższego od siebie o 12 cm Wasiluka i głową pokonał Cabaja.Źródło: Dziennik Polski 14 kwietnia 2009 [4]
Przegląd Sportowy
Co mecz, to gorzej. W Łodzi było 3:4, na Reymonta 1:4, a w Warszawie 0:4. Bilans Pasów na obcych boiskach jest niegodny drużyny ekstraklasy.
Dyskwalifikacja na dwa mecze Arkadiusza Barana sprawiła, że trener Artur Płatek zmienił system gry z 4-2-3-1 na 4-1-3-2. W meczu PP z Polonią (2:2) jedynym defensywnym pomocnikiem był w wyjściowym składzie Maciej Murawski. Przeciwko Legii trener Cracovii powtórzył ten manewr, tyle że Murawskiego zastąpił Karol Kostrubała.
W stolicy Płatek postanowił zagrać ofensywnie. To jednak było wodą na młyn legionistów, którzy po półgodzinie gry mieli zwycięstwo w kieszeni. Przy stanie 0:3 Płatek wrócił do starego ustawienia z dwoma defensywnymi pomocnikami. Kostrubale, gdy faktycznie było już po meczu, zaczął pomagać Dariusz Kłus.
- Zdjąłem z boiska Darka Pawlusińskiego, bo większość akcji Legii przebiegała z naszej prawej strony. Darek stał się ofiarą tego, co się działo. Chcieliśmy inaczej grać, ale w środku mieliśmy za dużą dziurę. Dlatego zdecydowałem się na wprowadzenie wariantu typowego z dwoma defensywnymi pomocnikami Kłusem i Kostrubała oraz Pawłem Nowakiem grającym przed nimi. Wyglądało to o wiele lepiej niż na początku - skomentował po meczu Płatek.
Pasy są w ciężkim położeniu i nie czas już na eksperymenty. Podstawą powinien być jeden schemat gry i świadomi swoich w nim zadań wykonawcy.Źródło: Przegląd Sportowy 14 kwietnia 2009 [5]
Trenerzy po meczu
Artur Płatek (trener Cracovii)
- Ten mecz był dla nas bardzo ważny. Ze względu na układ tabeli był także ważny dla Legii. To co Legia zaprezentowała przez 20 minut pierwszej połowy, gdy padły trzy bramki, to było za dużo abyśmy mogli przeciwstawić się dzisiaj Legii. W drugiej połowie wyglądało to przyzwoicie. Stworzyliśmy sobie co najmniej cztery sytuacje stuprocentowe do strzelenia bramek, aczkolwiek gdy się jest na dole to trudno się te bramki strzela. Być może gdyby padła jedna, druga to wynik tego meczu byłby inny. Z mojej perspektywy wynik 4:0 jest zdecydowanie za wysoki w stosunku do tego co przez 90 minut działo się na boisku. Jeszcze raz powtórzę, że te 15 minut gry Legii na początku meczu to był europejski poziom.
- Pod koniec pierwszej połowy dokonał Pan pierwszej zmiany. Rozumiem dlaczego wszedł Dariusz Kłus, ale nie rozumiem dlaczego zszedł Dariusz Pawlusiński...
- Dlaczego zszedł Pawlusiński? Ponieważ większość akcji Legii przebiegała z tej strony. Darek Pawlusiński stał się ofiarą tego co się działo... Chcieliśmy inaczej grać, chcieliśmy inaczej akcje konstruować, aczkolwiek w środku mieliśmy za dużą dziurę. Nie było odcięcia piłek ani do Gizy, ani do Rogera. Dlatego zdecydowaliśmy się na wprowadzenie wariantu typowego z dwoma defensywnymi pomocnikami Kłusem i Kostrubałą i Pawłem Nowakiem grającym przed nimi. Wyglądało to o wiele lepiej niż na początku meczu...
- To oznacza, że pierwotna koncepcja to porażka czy aż tak dobrze grała Legia?
- Pierwotna koncepcja polegała na tym, że Paweł Nowak idealnie pasuje do Maćka Iwańskiego i spokojnie mógł na niego grać, a Kostrubała nie powinien mieć większych problemów z Rogerem. Aczkolwiek nie było odcięcia przez jednego z napastników prostopadłych piłek, które były zagrywane dlatego był tam problem w środku i nie było asekuracji z boku boiska.
Jan Urban (trener Legii)
- Wydaje mi się, że niczym Was nie zaskoczę. Pierwsza połowa, przynajmniej w moim odczuciu, bardzo dobra. W drugiej połowie było już troszeczkę inaczej. Być może zabrakło nam grać jeszcze przez 20, 25 minut grać w takim samym tempie i z taką samą chęcią strzelania bramek w drugiej połowi, choć i tak sytuacje były ku temu. Ale i tak na zbyt wiele pozwoliliśmy w drugiej połowie drużynie Cracovii, która też miała okazje do strzelenia bramki. Tak więc wszystko poszło zgodnie z planem, można powiedzieć. Nie chcieliśmy stracić punktów tak jak to było w meczu z Górnikiem Zabrze i dzisiaj bardzo szybko ustawiliśmy sobie mecz i można było ze spokojem oglądać drugą połowę (...).
Nie pozwoliliśmy im na zbyt wiele w pierwszej połowie i stąd mogło wydawać się, że Cracovia zagrała poniżej oczekiwań i mogło wyglądać, że oni nie walczą jakby grali o życie. Ale tak jak mówi slogan: "tak się gra jak przeciwnik pozwala", a myśmy w pierwszej połowie pozwolili im naprawdę na niewiele. (...)
Nie ma co patrzeć na drugą połowę, że Cracovia zagrała lepiej. To tak samo jak w koszykówce, gdzie mówi się, że jak drużyna wygrywa 30 punktami i ktoś wchodzi i wrzuci 10 czy 12 punktów to są tzw. "śmieci". Ważne punkty są wtedy, gdy mają swoją wartość. W pierwszej połowie, gdy myśmy musieli ustawić sobie wynik meczu Cracovia praktycznie nie istniała (...)
Źródło: TerazPasy.pl [6]
2008-06-17 Okocimski Brzesko - Cracovia 3:2 2008-06-21 Cracovia - Szachtior Soligorsk 1:2 2008-06-25 Kmita Zabierzów - Cracovia 0:1 2008-06-29 Szachtior Soligorsk - Cracovia 3:0 2008-07-02 Hajduk Split - Cracovia 2:0 2008-07-06 NK Zadar - Cracovia 2:0 2008-07-08 Varteks Varaždin - Cracovia 3:1 2008-07-09 MFK Ružomberok - Cracovia 0:0 2008-07-12 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Cracovia 0:2 2008-07-15 Arka Gdynia - Cracovia 1:0 2008-07-17 Cracovia - Wisła Płock 2:2 2008-07-26 Cracovia - Polonia Bytom 2:0 2008-08-01 Cracovia - Śląsk Wrocław 0:1 2008-08-06 Cracovia - Cracovia (ME) 4:1 2008-08-09 Piast Gliwice - Cracovia 2:0 2008-08-12 Cracovia - Cracovia (ME) 0:3 2008-08-15 Cracovia - ŁKS Łódź 2:0 2008-08-24 Lechia Gdańsk - Cracovia 2:0 2008-08-28 Cracovia - Cracovia (ME) 3:1 2008-08-31 Cracovia - Wisła Kraków 1:1 2008-09-03 Piast Gliwice - Cracovia 1:2 2008-09-07 Cracovia - Śląsk Wrocław 0:1 2008-09-12 Ruch Chorzów - Cracovia 2:0 2008-09-19 Cracovia - Legia Warszawa 0:3 2008-09-23 Górnik Łęczna - Cracovia 2:3 2008-09-28 Śląsk Wrocław - Cracovia 1:1 2008-10-03 Cracovia - Polonia Bytom 0:1 2008-10-09 Wisła Kraków - Cracovia 2:0 2008-10-12 Cracovia - Piast Gliwice 1:1 2008-10-17 Polonia Warszawa - Cracovia 1:1 2008-10-25 Cracovia - Odra Wodzisław Śląski 0:0 2008-10-28 Cracovia - ŁKS Łódź 3:0 2008-11-02 Jagiellonia Białystok - Cracovia 2:0 2008-11-07 PGE GKS Bełchatów - Cracovia 3:0 2008-11-11 Cracovia - Arka Gdynia 0:0 2008-11-16 Górnik Zabrze - Cracovia 0:2 2008-11-19 Śląsk Wrocław - Cracovia 1:0 2008-11-22 Cracovia - Lech Poznań 0:1 2008-11-26 Cracovia - Wisła Kraków 0:0 2008-11-29 Cracovia - Jagiellonia Białystok 2:0 2008-12-07 Arka Gdynia - Cracovia 2:1 2009 Trening Noworoczny 2009-01-24 Cracovia - Górnik Wieliczka 4:1 2009-01-28 Cracovia - Przebój Wolbrom 2:0 2009-01-31 Cracovia - Stal Stalowa Wola 2:2 2009-01-31 Cracovia - Start Otwock 2:0 2009-02-04 FC Timişoara - Cracovia 2:1 2009-02-06 Sparta Praga - Cracovia 3:1 2009-02-13 Cracovia - Górnik Łęczna 2:5 2009-02-14 Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0 2009-02-18 Cracovia - GKS Katowice 2:1 2009-02-21 Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 2009-02-28 Cracovia - Piast Gliwice 1:0 2009-03-06 ŁKS Łódź - Cracovia 4:3 2009-03-14 Cracovia - Lechia Gdańsk 3:1 2009-03-18 Polonia Warszawa - Cracovia 1:0 2009-03-22 Wisła Kraków - Cracovia 4:1 2009-03-28 MŠK Žilina - Cracovia 1:0 2009-04-04 Cracovia - Ruch Chorzów 0:0 2009-04-07 Cracovia - Polonia Warszawa 2:2 2009-04-11 Legia Warszawa - Cracovia 4:0 2009-04-17 Cracovia - Śląsk Wrocław 1:1 2009-04-24 Polonia Bytom - Cracovia 1:0 2009-05-03 Cracovia - Polonia Warszawa 1:0 2009-05-09 Odra Wodzisław Śląski - Cracovia 2:1 2009-05-16 Cracovia - PGE GKS Bełchatów 1:0 2009-05-23 Cracovia - Górnik Zabrze 0:0 2009-05-30 Lech Poznań - Cracovia 2:2 2009-06-05 Widzew Łódź - Cracovia 1:2 2009-06-06 JKS Jarosław - Cracovia 1:0