2008-11-22 Cracovia - Lech Poznań 0:1
|
Ekstraklasa , 15 kolejka Kraków, sobota, 22 listopada 2008, 18:45
(0:0)
|
|
Skład: Cabaj Kulig Tupalski Polczak Szeliga (84' Radwański) Pawlusiński (86' Snadny) Kłus Wasiluk Nowak Moskała (68' Dudzic) Witkowski Ustawienie: 4-5-1 |
Sędzia: Marcin Borski z Warszawy
|
Skład: Turina Wojtkowiak Tanevski Arboleda Djurdjević Peszko (84' Bandrowski) Injać Stilić Wilk Rengifo Lewandowski (90' Kikut) Ustawienie: 4-4-2 |
Mecz następnego dnia: | ||
Zapowiedź meczu
Przegląd Sportowy
miło - przyznaje Franz.
W końcu się uda?
- Spacery po nim to czysta przyjemność - powtarza poznański szkoleniowiec, kiedy jest pytany o Kraków. - Właściwie przyzwyczaiłem się już do Poznania i bardzo mi się w nim podoba. Traktuję go wręcz na równi z Krakowem. Pod Wawelem jednak mieszkam, a wiadomo, że w domu zawsze jest najprzyjemniej - dodaje. Stadion przy ulicy Kałuży nie należy jednak do jego ulubionych miejsc. Przegrał tam do tej pory dwa razy (0:3 i 2:3) od momentu, w którym przejął Lecha. Zresztą nie jest wyjątkiem, bo Kolejorz poległ tam już cztery razy z rzędu! Patrząc na obecną tabelę ekstraklasy, Smuda nie wygrał jeszcze tylko na dwóch stadionach, ale jeszcze tam... nie grał.
Nie zamierza jednak stadionu Pasów omijać szerokim lukiem. Wręcz przeciwnie, chce za wszelką cenę przełamać złą passę. „Franek Smuda, z Cracovią ci się nie uda” - witają go zazwyczaj fani gospodarzy. - W sobotę będzie pewnie podobnie. Pora wreszcie zmienić słowa tej piosenki - uśmiecha się szkoleniowiec. Ofensywny Lech Najbliższy wyjazd traktuje niesamowicie poważnie i już od kilku dni analizuje. Zazwyczaj siada do oglądania meczów przeciwnika dwa dni przed gwizdkiem, a teraz już od początku tygodnia jest zaaferowany Pasami. - O Cracovii wiem już wszystko. Aż mnie nosi, żeby móc już zagrać z tym zespołem - mówi Smuda, który w czwartek po treningu wsiadł w pociąg i pojechał do domu. - Tam poczekam na swoich piłkarzy. Jest kilka rzeczy w domu do zrobienia, więc na chwilę będę mógł zapomnieć o sobotnich emocjach - uśmiecha się.
Jedno jest pewne - jak zwykle Lech będzie grał ofensywnie. Na boisku znajdzie się prawdopodobnie miejsce zarówno dla Hernana Rengifo, jak i Roberta Lewandowskiego. Musi jednak znaleźć sposób na Kamila Witkowskiego, który wiosną został bohaterem spotkania obu drużyn. Ustrzelił wówczas hat tricka.
Życiowy mecz
-To był mój życiowy występ. Mogę z nim porównać jedynie mecz Pucharu Polski, gdy jeszcze grałem w Górniku Polkowice. Strzeliłem wówczas Bełchatowowi dwa gole i trafiłem w rzutach karnych - mówi Kamil. - Sami sobie
strzeliliśmy te gole. Zrobiliśmy wtedy katastrofalne błędy i wypromowaliśmy na bohatera Witkowskiego. Jeśli teraz takie błędy się nie zdarzą, to jestem spokojny - nie ma wątpliwości Smuda. - Tylko jeden gol był wyłącznie moją zasługą. Ograłem w sytuacji jeden na jednego Bartka Bosackiego. Pozostałe bramki padły z bardzo dobrych podań Darka Pawlusińskiego i Bartka Dudzica - wspomina krakowski piłkarz.
Witkowski nie chce słyszeć o remisie. - Nie wziąłbym go, choćby z powodu statystyki. Umiemy grać przeciwko Lechowi. A system z jednym wysuniętym napastnikiem, preferowany przez trenera Płatka wydaje się idealnie pasować pod Lecha - przekonuje 24-letni piłkarz.Źródło: Przegląd Sportowy 21 listopada 2008
Przegląd Sportowy
Płatek tak wysoko ceni poznaniaków, że nie daje się namówić na rozmowę o poszczególnych zawodnikach Lecha. - Zabrakłoby nam czasu, a i tak bym kogoś pominął - tłumaczy. Wyjątek robi
tylko dla kontuzjowanego Rafała Murawskiego. - To znakomity piłkarz. Mało jest takich pomocników, którzy defensywie i ofensywie poświęcają tyle samo czasu. Mógłbym powiedzieć, że absencja Murawskiego jest wielkim problemem Lecha, ale Franciszek Smuda zebrał tylko dobrych zawodników, a mi brakuje naszego Murawskiego. Jest nim Arkadiusz Baran - dodaje trener Pasów. Korzystny bilans meczów z Lechem u siebie nie ma dla niego większego znaczenia. - Myślę, że statystyki są ważniejsze dla kibiców i dziennikarzy niż dla trenerów czy zawodników. Może warto przypomnieć, że pojechaliśmy do Zabrza z bilansem jednego remisu i 11 porażek. I co z tego? Przywieźliśmy stamtąd trzy punkty - podsumowuje Płatek, który po karencji za krytykowanie sędziów wraca na ławkę trenerską.Źródło: Przegląd Sportowy 21 listopada 2008
Gazeta Wyborcza
Jeśli do taktyki dołożymy inwencję, to pokonamy każdego - zapewnia Paweł Nowak, pomocnik Cracovii przed sobotnim spotkaniem (godz. 18.45) z Lechem Poznań. Przed tygodniem podopieczni trenera Artura Płatka odczarowali stadion w Zabrzu, na którym wygrali po raz pierwszy od 60 lat. Po opuszczeniu ostatniego miejsca liczą na dalszy marsz w górę tabeli. Do zakończenia rozgrywek w tym roku pozostały tylko trzy kolejki, a w sobotę czeka ich najtrudniejszy przeciwnik. Po Lechu rywalami będą Jagiellonia i Arka Gdynia.
Przed meczem z zespołem z Wielkopolski tylko statystyka przemawia za Cracovią. Od czasu powrotu do ekstraklasy Lech nie zdobył w Krakowie nawet punktu. Na dodatek krakowianie strzelili rywalom 11 goli. W ostatnim pojedynku przy ul. Kałuży wygrali 3:2. Kamil Witkowski, napastnik Cracovii, w ciągu 24 minut zdobył trzy gole. - Musimy narzucić Lechowi własny styl gry. Może psychicznie nie wytrzymają tego spotkania? - zastanawia się Witkowski. Jedynym piłkarzem, który pamięta wszystkie cztery zwycięstwa „Pasów”, jest Nowak. - Nie możemy się łamać, bo w naszej sytuacji w każdym meczu musimy zdobyć jakieś punkty - twierdzi pomocnik.
Nie będzie łatwo, bo tydzień temu Lech pozbawił pozycji lidera Polonię Warszawa. W połowie września odprawił z kwitkiem Wisłę - przy Reymonta strzelił aż cztery gole. Dwie bramki zaliczył wtedy Robert Lewandowski, najlepszy strzelec Lecha. - Nie myślę o koronie króla strzelców. Będę szczęśliwy, jeśli w każdym meczu trafię raz do bramki rywali - podkreślił napastnik Lecha. Lewandowski nie wspomina dobrze jedynego pojedynku z Cracovią. We wrześniu 2007 r., jako zawodnik Znicza Pruszków, przegrał z „Pasami” w Pucharze Polski. W poprzedniej kolejce Lechi Cracovia pokonały swoich przeciwników do zera i awansowały w tabeli. - To końcówka sezonu i każdy chce wypaść jak najlepiej. Cracovia jest groźna, bo odbiła się od dna - zaznaczył napastnik reprezentacji Polski. Witkowski nie przejmuje się efektownymi wygranymi Lecha. - To najlepszy zespół w Polsce, ale mecz meczowi nie jest równy. W Bytomiu omal nie przegrali z Polonią - przypomniał.
W Krakowie zabraknie Rafała Murawskiego, który wprowadził Lecha do fazy grupowej Pucharu UEFA. - Nie brak im indywidualności, ale przede wszystkim tworzą kolektyw. Trener Franciszek Smuda dobrze ich poustawiał na boisku - zauważył Nowak. 29-letni piłkarz nie opuścił nawet minuty w tym sezonie i ze 142 występami w ekstraklasie jest najbardziej doświadczonym piłkarzem Cracovii. Najpewniej znów, pod nieobecność
Arkadiusza Barana, zagra na środku pomocy.
Jeśli drużyna wypełni założenia taktyczne trenera Płatka, to Witkowski będzie spokojny o wynik. - Przeciwnicy grają bardzo ofensywnie, ale jest sposób na ich zatrzymanie - zakończył wychowanek Lublinianki.
Walki nie powinno zabraknąć na murawie. Za to na trybunach będzie panowała atmosfera przyjaźni. Kibice obu zespołów od lat darzą się sympatią i podobnie jak w spotkaniu z Arką wspólnie obejrzą mecz.Źródło: Gazeta Wyborcza listopada 2008
Przegląd Sportowy
Przy problemach zdrowotnych Tomasza Bandrowskiego i Rafała Murawskiego to on wziął na swoje barki odpowiedzialność za linię pomocy w Lechu. I radzi sobie doskonale z tymi zadaniami. - Przesolidny chłopak - ocenia trener Franciszek Smuda. - Na Dimie mogę zawsze polegać. Poniżej określonego poziomu nigdy nie zejdzie.
Transfer za grosze
Na skutecznego pomocnika nie trzeba wydawać wielkich pieniędzy. Injac został kupiony ze Slaviji Sarajevo za zaledwie 80 tysięcy euro. Wydawało się, że nie zagrzeje długo miejsca przy Bułgarskiej. Sprawiał wrażenie zagubionego. Tymczasem kończy właśnie czwartą rundę gry w Kolejorzu i nikt nie ma zamiaru się go pozbywać. Wymowna jest wypowiedź prezesa klubu Andrzeja Kadzińskiego. - Gra na poziomie Ligi Mistrzów! Nie ma mowy o sprzedaniu go.
- Miło słyszeć taką ocenę prezesa - mówi Injac, który szczególnie zaimponował z AS Nancy. - Czułem, że to był mój dobry mecz. Udawało się walczyć z Francuzami w środku pola jak równy z równym - dodaje. Sam nie ma wątpliwości, że teraz osiągnął w Poznaniu najlepszą formę. - Czuję się z każdym miesiącem pewniej. I ta runda jest moją najlepszą w Poznaniu - wyjaśnia Serb, który wcale nie musi łatać dziury, kiedy brakuje Bandrowskiego i Murawskiego. Często tworzą bowiem trójkę środkowych pomocników. - Współpracuje nam się bardzo dobrze. Wychodzi chyba nasze lepsze zgranie. Myślę, że takie ustawienie pomocy to bardzo silny punkt Lecha. Także wtedy, gdy jest w tej trójce Kuba Wilk - mówi Injac.
Szczyt formy
Przed nim Cracovia, a z tym zespołem już dwa razy na wyjeździe zdarzyło mu się schodzić z boiska pokonanym. - Myślę, że tym razem wygramy - twierdzi Dimitrije. Wspomoże go Hernan Rengifo. Peruwiańczyk jest w kadrze Lecha drugim piłkarzem, który pokonał w meczach obu zespołów bramkarza Pasów.
- Raz dobrze wspominam Cracovię, bo przeciwko temu zespołowi pierwszy raz w Polsce trafiłem dwa razy w jednym meczu. Drugi raz było już zdecydowanie gorzej, bo wiosną przegraliśmy u nich i mieliśmy przez to potem problemy z walką o puchary. Chcemy jednak być wysoko na koniec jesieni i liczę, że pomogą w tym moje bramki. Brakowało mi ostatnio skuteczności, ale po meczu z Polonią ten problem już jednak za mną - opowiada Peruwiańczyk.Źródło: Przegląd Sportowy listopada 2008
Opis meczu
TerazPasy.pl
W zimowej scenerii odbywał się mecz Cracovii z Lechem Poznań. Kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania spadło 8 centymetrów świeżego puchu. Niemal do ostatnich chwil przed meczem usuwano śnieg z boiska.
Trener Artur Płatek wystawił od pierwszych minut identyczny skład jaki wystąpił przed tygodniem w zwycięskim (2:0) meczu z Górnikiem w Zabrzu.
Od pierwszych minut mecz toczył się w żywym tempie. Już w drugiej minucie Wilk znalazł się dogodnej sytuacji po szybkiej akcji prawą stroną, ale strzelił niecelnie. W 9 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Paweł Nowak, a chwilę później z drugiej strony boiska Robert Lewandowski, ale w obu przypadkach bramkarze pewnie interweniowali. Ale najgroźniej było w 18 minucie, gdy strzał Dariusza Pawlusińskiego z 25 metrów niemal otarł się o słupek bramki Lecha.
Cracovia udanie przenosiła grę na przedpole bramki Ivana Turina niemal cały czas zagrażając rywalom, ale to Lech bliższy był zdobycia bramki. Po błyskawicznej kontrze w 25 minucie w znakomitej sytuacji znalazł się Sławomir Peszko, ale mając przed sobą tylko Marcina Cabaja przegrał pojedynek z bramkarzem Pasów.
W 35 minucie znakomitą dwójkową akcję w polu karnym przeprowadzili Paweł Nowak z Dariuszem Pawlusińskim, ale strzał "Plastika" w ostatnim momencie zablokował Ivan Djurdjevic.
Gra Cracovii nadal mogła się podobać, ale znowu Lech miał lepszą okazję do zdobycia bramki. W 42 minucie tylko Marcinowi Cabajowi Cracovia zawdzięcza, że nie straciła bramki, gdy Robert Lewandowski przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Cracovii po błyskawicznej kontrze Kolejorza.
Po przerwie zespół Cracovii wyszedł na boisko w niezmienionym składzie. Warunki do gry były coraz gorsze, bo przy przenikliwym wietrze padał śnieg.
Goście już w pierwszej akcji drugiej połowy mogli zdobyć gola. Po szybkiej wymianie piłki w polu karnym piłkę pięć metrów od bramki dostał Grzegorz Wojtkowiak, który natychmiast strzelił ale piłkę instynktownie zdołał odbić Marcin Cabaj po raz kolejny ratując zespół przed utratą bramki.
Od początku drugiej połowy Lech zdecydowanie zaatakował i uzyskał wyraźną przewagę. W 58 minucie Lech w odstępie kilkudziesięciu sekund miał dwie dobre sytuacje bramkowe, ale za każdym razem znakomicie interweniował Cabaj. Najpierw bramkarz Pasów zdołał wybić piłkę na róg po groźnym strzale Rengifo. A chwilę później, po rzucie rożnym, Cabaj na linii bramkowej złapał piłkę po strzale Roberta Lewandowskiego.
W 67 minucie trener Artur Płatek dokonał pierwszej zmiany. Z boiska zszedł Tomasz Moskała, a jego miejsce zajął Bartłomiej Dudzic.
W 70 minucie sędzia przerwał mecz i nakazał odśnieżenie niemal zupełnie niewidocznych linii.
Cracovia próbowała atakować, przewaga Lecha nie była już tak wyraźna, ale to goście po raz kolejny poważnie zagrozili bramce Cabaja gdy Rengifo uderzył z narożnika pola karnego, ale i tym razem znakomicie dysponowany Marcin Cabaj zdołał obronić.
W 77 minucie Cracovia miała najlepszą w tym meczu okazję do zdobycia bramki. Będący przed polem karnym Paweł Nowak dostrzegł nadbiegającego z prawej strony Dariusza Pawlusińskiego. Posłał do niego idealną piłkę, ale potężny strzał "Plastika" trafił w boczną siatkę...
Pięć minut później Lech zdobył bramkę. Piłka po wrzutce długo "tańczyła" w polu karnym, aż w końcu trafiła na szesnasty metr do Ivana Djurdjevica, który natychmiast uderzył, a piłka wpadła do siatki tuż przy słupku. 1:0 dla Lecha...
Po stracie bramki zmiana w Cracovii. Na boisko wszedł Krzysztof Radwański, który zastąpił Sławomira Szeligę, a po chwili Jakub Snadny zmienił Dariusza Pawlusińskiego.
Mecz kończył się w arktycznych warunkach przy całkowicie zasypanym śniegiem boiskiem. Sędzia doliczył pięć minut do regulaminowego czasu gry, w którychy Lech zdecydowanie przeważał, ale wynik meczu nie uległ zmianie.
Źródło: TerazPasy.pl [1]
Dziennik Polski
Smuda odczarował stadion
Przyszła zima, punktów nie ma. W mroźnej scenerii, na zaśnieżonym boisku, krakowian „załatwił” w ostatnim kwadransie obrońca Lecha Ivan Djurdjević.
Franciszek Smuda odczarował boisko „Pasów” przy ul. Kałuży. Nie wygrał tutaj nigdy wcześniej, ani przyjeżdżając z Lechem, ani wcześniej z Zagłębiem Lubin. W sobotę jego Lech wygrał zasłużenie, choć gospodarzy trzeba pochwalić za podjęcie walki z czołowym zespołem ekstraklasy.
Parę godzin przed meczem do Krakowa zawitała zima, śnieg zalegał na boisku. Za łopaty chwycili kibice, piłkarze rezerwowi Cracovii, a nawet obaj trenerzy – Franciszek Smuda i Artur Płatek. Boisko było jednak zmrożone, warunki do gry bardzo trudne. Mimo to zobaczyliśmy ciekawy, stojący na dobrym poziomie pojedynek. Jego losy ważyły się do ostatniej minuty.
W pierwszej połowie nie widać było specjalnie różnicy w tabeli dzielącej oba zespoły. „Pasy” nawet częściej przebywały na połowie rywala, choć stwarzanie sytuacji bramkowych przychodziło im trudno, bo zaporą nie do przebycia był kolumbijski stoper Lecha Manuel Arboleda. Krakowianie decydowali się najczęściej na strzały z dystansu; uderzali w ten sposób Paweł Nowak, Dariusz Kłus, Dariusz Pawlusiński. Najgroźniej było pod bramką gości w 36 min, kiedy Kamil Witkowski, będąc na 8. metrze, nieco z boku, otrzymał dobre podanie od Tomasza Moskały, ale w ostatniej chwili jego strzał zablokował Ivan Djurdjević.
Lech miał w tej odsłonie dwie „setki”. W 24 min po szybkiej kombinacji Sławomir Peszko strzelał z kąta, z paru metrów, ale Marcin Cabaj zdołał piłkę wybić. W 42 min koronkową akcję przeprowadzili w polu karnym Hernan Rengifo i Robert Lewandowski, ten drugi miał przed sobą już tylko Cabaja, ale nie pokonał go.
W drugiej połowie z każdą minutą pogarszały się warunki do gry. Śnieg mocno sypał. W pewnym momencie, w 70 minucie, sędzia musiał nawet przerwać grę, prosząc o oczyszczenie linii.
Przewagę osiągnął Lech, widać było, że trener Smuda musiał mocno zmobilizować w przerwie swoich piłkarzy. W 47 min, po rzucie rożnym, w zamieszaniu z 5 metrów strzelał Grzegorz Wojtkowiak, ale trafił piłką wprost w Cabaja. Na zaśnieżonym boisku lechici inicjowali szybkie, składne akcje rozprowadzane głównie przez świetnie technicznego Semira Stilicia.
W 58 min, po długim podaniu Peszki, z paru metrów główkował Rengifo, ale znowu bardzo dobrze interweniował Cabaj, wybijając piłkę na róg. W 66 min zadrżały serca kibiców Cracovii. Marek Wasiluk, który parę minut wcześniej otrzymał żółtą kartkę, starł się ostro z Dimitrije Injaciem, który jak ścięty padł na ziemię. Arbiter orzekł jednak, że faulu nie było, gorąco protestowali gracze Lecha, a nadpobudliwy bramkarz Ivan Turina zarobił żółty kartonik.
Lech miał inicjatywę, ale w 78 min gola mogła – i powinna! –zdobyć Cracovia. Po podaniu Nowaka nieobstawiony Pawlusiński strzelał z 8 metrów, nieco z kąta. Trafił, ale w zewnętrzną stronę siatki. – To był big point – mówił po meczu trener Płatek.
W 82 minucie, kiedy poza boiskiem leżał kontuzjowany Sławomir Szeliga, goście zdobyli bramkę na wagę trzech punktów. – Wiedziałem, że kto w tym meczu pierwszy strzeli gola, ten wygra – mówił potem Smuda.
Cracovia nie miała już siły i atutów, by odwrócić losy meczu, który przedłużony został przez arbitra aż o pięć minut. „Pasy” przegrały, ale za ten mecz należą się im słowa uznania. – Dopóki mamy siły, to gramy dobrze – mówił po meczu Płatek.
Najlepszym graczem Cracovii był bramkarz Cabaj, który parę razy ratował kolegów przed utratą bramki. Dzielnie trzymała się obrona, pewnie interweniował powołany na konsultację kadry Piotr Polczak, swój najlepszy mecz w barwach Cracovii rozegrał Szeliga. Aktywny był Nowak, grający jako cofnięty napastnik.
- To jest zespół, który nie powinien walczyć o utrzymanie. Jak zostanie w przerwie zimowej wzmocniony, to na pewno utrzyma się w ekstraklasie - ocenił Cracovię Franciszek Smuda.
Lech potwierdził w Krakowie opinię, że jest mocnym zespołem. Świetnie grał najlepszy obok Cabaja zawodnik na boisku - Arboleda (jaka szkoda, że nie ma polskiego obywatelstwa!), w pomocy brylował Stilić, swoje wysokie notowania potwierdził duet napastników Rengifo - Lewandowski.
Jak padła bramka
0–1 Po wyrzucie z autu przez Wojtkowiaka piłka dotarła na 16, metr do Ivana Djurdjevica, który uderzył bardzo mocno i precyzyjnie. Piłka wylądowała tuż obok prawego słupka, Cabaj nie miał nic do powiedzenia, tylko odprowadzał ją wzrokiem.
Źródło: Dziennik Polski [2]
Gazeta Krakowska
"Lokomotywa" z Poznania nie utknęła w krakowskich zaspach
Cracovia - Lech Poznań 0:1 (0:0). Gdzie jak gdzie, ale w Krakowie widok ośnieżonej murawy, po której biegają piłkarze, nie jest niczym nowym.
Przecież co roku 1 stycznia piłkarze "Pasów" mają okazję zaprezentować się publiczności w zimowych warunkach - bywało, że i po kostki w śniegu. Ale taki obrazek w meczu ligowym to czysta paranoja. W końcu są podgrzewane płyty...
Przy ul. Kałuży ogrzewanie zostało włączone jednak zbyt późno, system okazał się niewydolny. Przecież są prognozy pogody, można było przewidzieć opady. Gdy do nich doszło w dniu meczu, było już za późno. Poza tym przez całą drugą połowę spotkania padał obfity śnieg - to spowodowało katastrofę. Stąd też widzieliśmy popisy łyżwiarsko-narciarskie, gdy zawodnicy ślizgali się po białych plamach śniegu i lodu.
Biorąc pod uwagę te okoliczności, mecz stał na bardzo dobrym poziomie, był atrakcyjny dla kibiców, choć mający nieraz kłopoty z utrzymaniem równowagi zawodnicy mogą mieć inne zdanie. Takie warunki to był dodatkowy atut Cracovii, skazywanej przed meczem na pożarcie.
Poznaniacy nie mogli w pełni zdyskontować technicznej przewagi, czując się nieswojo na takim terenie. Cracovia, która też stara się po odejściu trenera Majewskiego grać techniczną piłkę, miała oczywiście z tym kłopoty, ale wiadomo, że w starciu z tak silnym rywalem zadowalał ją remis. A taki rezultat łatwiej utrzymać, gdy drużyna się broni, a nie atakuje.
Lech nie miał szczęścia do stadionu Cracovii - ostatni raz wygrał tu ćwierć wieku temu, a ostatnie pięć jego spotkań w ekstraklasie na tym obiekcie kończyło się zwycięstwami "Pasów".
Krakowianie, którzy przed tygodniem złamali jedną z niekorzystnych dla siebie statystyk - po raz pierwszy w historii wygrali ligowy mecz w Zabrzu - teraz popsuli bilans z Lechem u siebie.
Gdyby nie Marcin Cabaj, gospodarze musieliby oswoić się z porażką znacznie wcześniej niż od 82 minuty. Golkiper "Pasów" wyszedł zwycięsko z pięciu sytuacji z zawodnikami Lecha, a w marnowaniu okazji brylowali: Lewandowski (2 razy), Peszko, Rengifo czy Wojtkowiak.
Techniczne zagrania, próba "wejścia" do bramki, to nie była dobra metoda na "Pasy". Zrozumiał to obrońca - Djurdjevic, który długo nie namyślając się, huknął z 16 m - strzał był precyzyjny i piłka przy górnej części słupka wpadła do siatki. Golkiper Cracovii był w tej sytuacji bezradny, zasłonięty przez piłkarzy swojej drużyny, i piłkę zobaczył dopiero w bramce.
A chwilę wcześniej o sensacyjny wynik mógł postarać się Pawlusiński. Najlepszy strzelec gospodarzy trafił jednak w boczną siatkę. To była piłka meczowa, jak później określał to trener Cracovii Artur Płatek. Nie byłoby to z pewnością sprawiedliwe, ale kto powiedział, że piłka taka jest właśnie?
To było spotkanie do pierwszej bramki - było widać, że kto ją strzeli, zwłaszcza w końcówce, wyjdzie z tego meczu jako zwycięzca. Odrobienie strat, składny atak - to było na śliskim podłożu praktycznie niemożliwe. Można było próbować strzałami z dystansu, co usiłował zrobić Wilk, ale uderzał niecelnie. Cracovia nie miała już możliwości, by rzucić się do frontalnego ataku, skoro zawodnicy mieli podstawowe kłopoty - z utrzymaniem się na nogach.
Po tej kolejce "Pasy" znów trafiły do strefy spadkowej, po niespodziewanym zwycięstwie ŁKS-u w Bytomiu. Punktów muszą szukać za tydzień w meczu z Jagiellonią.
Źródło: Gazeta Krakowska [3]
Gazeta WYborcza
Janusz Filipiak, prezes klubu, nie czul się winny w tej sytuacji: - O godz. 14 w sobotę leżało osiem centymetrów śniegu, nie można było użyć ciężkiego sprzętu. Ogrzewanie murawy niewiele mogło pomóc, bo nie jest w stanie roztopić takiej warstwy. Gospodarze przystąpili do meczu w składzie, który tydzień wcześniej odniósł zwycięstwo w Zabrzu. Trener Artur Płatek zamienił tylko pozycje - Sławomir Szeliga został lewym obrońcą, a Marek Wasiluk biegał w pomocy. Ten pierwszy rozegrał najlepsze spotkanie od przyjazdu do Krakowa. Na śliskiej murawie od początku lepiej radzili sobie poznaniacy. Już po kilkudziesięciu sekundach kombinacyjną akcję całego zespołu mógł sfinalizować Jakub Wilk. Uderzenie w polu karnym minęło słupek bramki Cracovii.
Gospodarzę szukali szansy w strzałach z dystansu. W dziewiątej minucie Paweł Nowak oddał pierwszy i - jak się później okazało - ostatni celny strzał. Największe zamieszanie spowodował bramkarz Lecha, kiedy zupełnie niepotrzebnie wybiegł daleko za pole karne. Dla porównania goście zapisali na koncie dziewięć uderzeń w światło bramki. Nieliczne ataki Cracovii znakomicie rozbijał Manuel Arboleda. Kolumbijczyk rządził i dzielił w obronie i był pierwszoplanową postacią na boisku. Dopiero pięć minut przed końcem pierwszej połowy Kamil Witkowski (w poprzednim meczu z drużyną z Poznania zaliczył hat trick) po raz pierwszy ograł stopera Lecha, ale efektem był tylko rzut rożny. Nieco wcześniej napastnika Cracovii w porę zablokował Ivan Djurdević. Bliżej zdobycia gola byli jednak goście. Z najbliższej odległości Cabaj a nie byli w stanie pokonać Sławomir Peszko (w 25. minucie) i Robert Lewandowski (w 42. minucie).
W przerwie zmarzniętą publiczność próbowały rozgrzać cheerleaderki Cracovii, które mimo śniegu i zimna tańczyły na murawie. W szatni obaj trenerzy przekonywali swoich podopiecznych, że pierwszy gol rozstrzygnie spotkanie. Tymczasem po zmianie stron piłkarze walczyli z wiatrem i coraz mocniej sypiącym śniegiem. Z pogarszającej się pogody nic sobie nie robili poznaniacy, raz za razem stwarzając sobie klarowne okazje do zdobycia bramki. Strzały Her-nana Rengifo i Grzegorza Wojtkowiaka bronił z dużym szczęściem Marcin Cabaj. W 70. minucie sędzia przerwał spotkanie i nakazał odśnieżenie linii pomalowanych dla lepszej widoczności na różowo. Kto wie, jak potoczyłby się mecz, gdyby w 78. minucie Dariusz Pawlusiński wykorzystał sytuację sam na sam z Ivanem Turiną, ale piłka po jego uderzeniu trafiła tylko w boczną siatkę. To jednak bramkarz Cracovii mu-sial wyjmować piłkę z siatki. Za linią boczną leżał kontuzjowany Szeliga. Wojtkowiak daleko wyrzucił piłkę z autu, podanie przedłużył głową Peszko, a do piłki dopadł na 16. metrze Djurdević. Mocny strzał Serba z lewej nogi był nie do obrony. Kilka minut wcześniej strzelec gola omal nie zszedł z boiska po ataku Wasiluka. Dla piłkarza Cracovii faul skończył się tylko żółtą kartką. Trzecia porażka na własnym stadionie zepchnęła zespół z ul. Kałuży na miejsce spadkowe. W piątek ŁKS wygrał nieoczekiwanie z Polonią Bytom i ma punkt przewagi na ekipą z Krakowa.
Lech przełamał niekorzystną statystykę meczów przy ul. Kałuży. Od 2004 roku przegrywał tu cztery razy. Radości nie krył Franciszek Smuda, szkoleniowiec gości. To była jego pierwsza wygrana w Krakowie. Wcześniej przegrywał w roli trenera Lecha i remisował z Zagłębiem Lubin. - Jak będę świętował? Nie wiem, czy dojadę do mojego domu w Skotnikach. Teraz tam jest Zakopane - żartował Smuda.Źródło: Gazeta WYborcza 24 listopada 2008
Trenerzy po meczu
Artur Płatek, trener Cracovii:
-W pierwszej połowie z naszej strony było kilka dobrych akcji. Lech kilka razy groźnie nas skontrował, szczególnie po naszych stałych fragmentach gry. Po przerwie spotkanie było bardziej wyrównane, choć Lech na początku miał dwie sytuacje. My mieliśmy jednego „big pointa", w 78 minucie. Szkoda, że chociaż punkt nie został w Krakowie, ale Lech stworzył o jedną sytuację więcej. Mimo wszystko jestem zadowolony z postawy swego zespołu. Gramy dobrze, dopóki mamy siły. Przed nami jeszcze bardzo dużo pracy. Teraz czeka nas mecz z Jagiellonią i musimy walczyć o komplet punktów. - Czy jest sens rozgrywania meczów w takich warunkach? - Nie mogę się wypowiadać na sprawy związkowe, bo zawsze mam z tego powodu problemy. - Kto zawinił przy utracie bramki? - Nie będę nikogo za uszy wyciągał do tablicy. Spokojnie muszą to przeanalizować na wideo, mamy rozpracowane stałe fragmenty gry. Wiemy, kto stoi w strefie, wiemy, kto stoi na szesnastce. Nie było tam odpowiedniego piłkarza i ktoś będzie musiał ponieść tego konsekwencje. - Kto w środę zagra w Pucharze Ekstraklasy przeciwko Wiśle? - Skład będzie taki sam jak na Śląsk we Wrocławiu, czyli zagrają zmiennicy i młodzież.
Franciszek Smuda, trener Lecha:
- 0 ile w pierwszej połowie można było jeszcze grać jako tako w piłkę, to w drugiej połowie, w tej zimowej scenerii, rządził tylko przypadek. Wiedziałem, że kto strzeli bramkę w tym meczu, ten wygra, bo „gonić" wynik na takim terenie jest bardzo ciężko. Cieszą mnie trzy punkty, a przy okazji przełamaliśmy serię porażek z Cracovią w Krakowie. - Czy ma sens rozgrywanie meczów w takich warunkach? - Nie ma sensu! - Czy Pana nie denerwuje, że liga gra w grudniu, a od połowy maja boiska będą stały puste? - Nie wiem, po co teraz gramy te dwie kolejki z wiosny, nie ma przecież ani mistrzostw świata, ani mistrzostw Europy. Po co w takich warunkach „mordować" tych zawodników? - Kiedy wróci do gry kontuzjowany Murawski? - Wznawia treningi w poniedziałek, powinien w czwartek zagrać przeciwko CSKA Moskwa w Pucharze UEFA.
Linki zewnętrzne
2008-06-17 Okocimski Brzesko - Cracovia 3:2 2008-06-21 Cracovia - Szachtior Soligorsk 1:2 2008-06-25 Kmita Zabierzów - Cracovia 0:1 2008-06-29 Szachtior Soligorsk - Cracovia 3:0 2008-07-02 Hajduk Split - Cracovia 2:0 2008-07-06 NK Zadar - Cracovia 2:0 2008-07-08 Varteks Varaždin - Cracovia 3:1 2008-07-09 MFK Ružomberok - Cracovia 0:0 2008-07-12 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Cracovia 0:2 2008-07-15 Arka Gdynia - Cracovia 1:0 2008-07-17 Cracovia - Wisła Płock 2:2 2008-07-26 Cracovia - Polonia Bytom 2:0 2008-08-01 Cracovia - Śląsk Wrocław 0:1 2008-08-06 Cracovia - Cracovia (ME) 4:1 2008-08-09 Piast Gliwice - Cracovia 2:0 2008-08-12 Cracovia - Cracovia (ME) 0:3 2008-08-15 Cracovia - ŁKS Łódź 2:0 2008-08-24 Lechia Gdańsk - Cracovia 2:0 2008-08-28 Cracovia - Cracovia (ME) 3:1 2008-08-31 Cracovia - Wisła Kraków 1:1 2008-09-03 Piast Gliwice - Cracovia 1:2 2008-09-07 Cracovia - Śląsk Wrocław 0:1 2008-09-12 Ruch Chorzów - Cracovia 2:0 2008-09-19 Cracovia - Legia Warszawa 0:3 2008-09-23 Górnik Łęczna - Cracovia 2:3 2008-09-28 Śląsk Wrocław - Cracovia 1:1 2008-10-03 Cracovia - Polonia Bytom 0:1 2008-10-09 Wisła Kraków - Cracovia 2:0 2008-10-12 Cracovia - Piast Gliwice 1:1 2008-10-17 Polonia Warszawa - Cracovia 1:1 2008-10-25 Cracovia - Odra Wodzisław Śląski 0:0 2008-10-28 Cracovia - ŁKS Łódź 3:0 2008-11-02 Jagiellonia Białystok - Cracovia 2:0 2008-11-07 PGE GKS Bełchatów - Cracovia 3:0 2008-11-11 Cracovia - Arka Gdynia 0:0 2008-11-16 Górnik Zabrze - Cracovia 0:2 2008-11-19 Śląsk Wrocław - Cracovia 1:0 2008-11-22 Cracovia - Lech Poznań 0:1 2008-11-26 Cracovia - Wisła Kraków 0:0 2008-11-29 Cracovia - Jagiellonia Białystok 2:0 2008-12-07 Arka Gdynia - Cracovia 2:1 2009 Trening Noworoczny 2009-01-24 Cracovia - Górnik Wieliczka 4:1 2009-01-28 Cracovia - Przebój Wolbrom 2:0 2009-01-31 Cracovia - Stal Stalowa Wola 2:2 2009-01-31 Cracovia - Start Otwock 2:0 2009-02-04 FC Timişoara - Cracovia 2:1 2009-02-06 Sparta Praga - Cracovia 3:1 2009-02-13 Cracovia - Górnik Łęczna 2:5 2009-02-14 Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0 2009-02-18 Cracovia - GKS Katowice 2:1 2009-02-21 Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 2009-02-28 Cracovia - Piast Gliwice 1:0 2009-03-06 ŁKS Łódź - Cracovia 4:3 2009-03-14 Cracovia - Lechia Gdańsk 3:1 2009-03-18 Polonia Warszawa - Cracovia 1:0 2009-03-22 Wisła Kraków - Cracovia 4:1 2009-03-28 MŠK Žilina - Cracovia 1:0 2009-04-04 Cracovia - Ruch Chorzów 0:0 2009-04-07 Cracovia - Polonia Warszawa 2:2 2009-04-11 Legia Warszawa - Cracovia 4:0 2009-04-17 Cracovia - Śląsk Wrocław 1:1 2009-04-24 Polonia Bytom - Cracovia 1:0 2009-05-03 Cracovia - Polonia Warszawa 1:0 2009-05-09 Odra Wodzisław Śląski - Cracovia 2:1 2009-05-16 Cracovia - PGE GKS Bełchatów 1:0 2009-05-23 Cracovia - Górnik Zabrze 0:0 2009-05-30 Lech Poznań - Cracovia 2:2 2009-06-05 Widzew Łódź - Cracovia 1:2 2009-06-06 JKS Jarosław - Cracovia 1:0