1995-09-10 Cracovia - Hutnik Warszawa 2:1
|
![]() Kraków, niedziela, 10 września 1995
(1:1)
|
|
Skład: Kwedyczenko Waldemar Góra Mróz Duda E. Kowalik (69' Węgiel) Hajduk (80' Siemieniec) Wrześniak Kutelmach Gruchała Hrapkowicz (75' Zegarek) Rajko |
Sędzia: Marek Cherjan z Katowic
|
Mecze tego dnia: | ||
|
Opis meczu
Na stadionie przy ulicy Kałuży oglądano 90 minut twardej, męskiej walki, nie pozbawionej dramaturgii. A jeśli dodać, że poziom meczu, zasłużenie przez Cracovię wygranego, był - jak na drugą ligę - całkiem dobry - publiczność mogła opuszczać stadion w pełni usatysfakcjonowana.
Ciężko jednakże przyszło się "Pasom" napracować na to zwycięstwo. Co prawda krakowianie zaczęli z wielkim animuszem, ofensywnie, ale nie mogli znaleźć sposobu na pokonanie Stencela. Prowadzić już mogli po minucie gry, kiedy dobrej sytuacji nie wykorzystał Rajko. Okazje były także później, ale goście - wzmocniwszy szyki obronne - bronili się skutecznie. Co więcej w 27. min - po jednym z nielicznych kontrataków - pięknym strzałem zza linii pola karnego popisał się Barchwic i Hutnik prowadził 1-0! I wtedy - co podkreślił po meczu z uznaniem trener gości, Włodzimierz Małowiejski - wielce dopomogła Cracovii publiczność. Właśnie po utracie bramki zerwał się żywiołowy doping, podbudowane tym "Pasy" zaatakowały z jeszcze większą werwą i 3 minuty później było 1-1. Duda obsłużył dobrym podaniem Hajduka, a ten z bliskiej odległości wyrównał. Potem jeszcze kilkakrotnie było bardzo gorąco pod hutniczą bramką (m.in. w 35. min Kutelmach trafił w słupek), ale przed przerwą gol nie padł.
Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się. Nadal atakowała Cracovia, a w 55. min Hrapkowicz zdobył zwycięską -jak się później okazało - bramkę. Napastnik Cracovii znalazł się w posiadaniu piłki po dobrym strzale Hajduka (obronionym przez Stencela) i trafił z bardzo ostrego kąta w tzw. długi róg. Przegrywając 1-2 goście zrezygnowali z defensywy, a gra się wyrównała. Więcej okazji miała co prawda w tej fazie meczu Cracovia, ale i Hutnik miał wyśmienitą szansę. Na 5 minut przed końcowym gwizdkiem dobrze strzelał głową - z trzech, czterech metrów - Gre-loch, ale Kwedyczenko wykazał się świetnym refleksem, parując piłkę na róg.
Źródło: Tempo