2025-02-23 Cracovia - Jagiellonia Białystok 2:2
|
![]() Kraków, ul. Kałuży 1, niedziela, 23 lutego 2025, 14:45
(2:2)
|
|
Skład: Madejski Hoskonen (82' Śmiglewski) Henriksson Ghiță Kakabadze (C) Maigaard Sokołowski (61' Bzdyl) Ólafsson (72' Biedrzycki) Rózga (61' Hasić) Källman (72' Minczew) Van Buren |
Sędzia: Daniel Stefański z Bydgoszczy oraz Dawid Golis ze Skierniewic i Filip Sierant z Warszawy
|
Skład: Abramowicz Wojtuszek Stojnović (61' Skrzypczak) Ebosse Moutinho Villar (61' Semedo) Silva (61' Kubicki) Plach Imaz (82' Romanczuk) Čurlinov Diaby-Fadiga (70' Pululu) |
Mecze poprzedniego dnia: | ||
|
Zapowiedź meczu
gazetakrakowska.pl
Przed Jagiellonią piłkarzom Cracovii nie brakuje energii
- Spodziewam się, że Jagiellonia będzie chciała tu wygrać. Dla nas najważniejsze jest to, jak my zagramy - mówił Kroczek. - Zamierzamy podtrzymać to, co robiliśmy, zawodnicy wyglądali dobrze, widać było energię. Chcemy zdobyć trzy punkty przed własną publicznością.
Cracovia w tym roku miała trzy oficjalne mecze, Jagiellonia pięć, w tym dwa w europejskich pucharach. W czwartek wygrała (3:1) rewanżowe spotkanie w 1/16 Ligi Konferencji UEFA, wyeliminowała TSC Backa Topola. Kroczek nie liczy na przesadne zmęczenie rywala, który przecież ma szeroką kadrę.
- Kluczem będzie narzucenie naszej intensywności, próba zdominowania spotkania przez działania, które będziemy chcieli wykonać - powiedział trener.
Cracovia w optymalnym składzie na mecz z Jagiellonia. Możliwe kolejne transfery
Jak poinformował szkoleniowiec, do dyspozycji ma pełną kadrę, zespół przepracował normalnie mikrocykl przed meczem. W pełni uraz wyleczył już Arttu Hoskonen, jest do dyspozycji. Możliwy jest też debiut bułgarskiego skrzydłowego Martina Minczewa, którego transfer ogłoszono w środę.
- Znajdzie się w kadrze meczowej - przyznał Kroczek. - To zawodnik o wysokim poziomie zdolności motorycznych, chociaż ostatnio nie grał, mający też coś do udowodnienia. Cracovia to dla niego dobry punkt, aby zrobić kolejny ruch, rozwinąć się. Dla nas to wartość dodana.
Okienko transferowe jeszcze trwa. Niewykluczone są kolejne ruchy do Cracovii. - Ta cierpliwość, którą mamy, w jakiś sposób popłaca, bo otwierają się opcje zawodników, którzy w pierwszym tempie nie byli dostępni. To był temat Gustava (Henrikssona - przyp.) czy Martina, który dołączył w tym tygodniu. Myślę, że warto było poczekać, bo te ruchy są dla nas bardzo progresywne, jeśli chodzi o cały zespół. Cały czas pracujemy nad wzmocnieniami.Źródło: gazetakrakowska.pl 21 lutego 2025 [1]
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
Cracovię poprowadził Tomasz Jasik, drugi trener „Pasów”, zastępując Dawida Kroczka, który zachorował.
A to właśnie z Jagiellonią przed rokiem ten duet debiutował w ekstraklasie. „Pasy” pod ich wodzą wygrały dwa mecze z „Jagą”. Teraz wobec specyficznej sytuacji obaj trenerzy byli na „gorącej linii” telefonicznej.
W Cracovii nastąpiło aż pięć zmian w stosunku do ostatniego meczu z Koroną – Jakuba Jugasa, Amira Al-Ammariego, Bartosza Biedrzyckiego, Fabiana Bzdyla i Ajdina Hasicia zastąpili Arttu Hoskonen, Patryk Sokołowski, David Olafsson, Filip Rózga i Mick van Buren.
Jagiellonia w czwartek awansowała do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy, trener Adrian Siemieniec dokonał pięciu zmian w stosunku do spotkania z Backą Topolą.
Pierwsze minuty były dość chaotyczne. Jagiellonia próbowała narzucić swoje warunki gry, ale „Pasy” były czujne i chciały wykorzystać każdą sytuację, by skontrować mistrza Polski.
I taka kontra była w 18 min, ale szarżującego Micka van Burena powstrzymał na 30 m Sławomir Abramowicz, który uprzedził napastnika. „Pasy” liczyły na dalekie podania za obronę rywali.
W 23 min bardzo groźnie było pod bramką gospodarzy. Jesus Imaz ładnie wypatrzył w polu karnym Tomasa Silvę, który natychmiast uderzył, ale bramki nie było, bo Sebastiana Madejskiego uratował słupek. Z kolei w 25 min strzelał z wolnego Joao Moutinho, ale posłał piłkę nad spojeniem. „Pasy” musiały się mieć na baczności, bo akcje gości rzeczywiście były bardzo groźne. Zwłaszcza te, które rozprowadzał Darko Curlinov. Z kolei w 32 min 100-procentował okazję miał Lamine Diaby-Fadiga i fantastyczną interwencją popisał się Madejski – obronił strzał Francuza z 5 metrów!
W 34 min „Pasy” jednak nie wybroniły się. Norbert Wojtuszek dobrze wprowadził piłkę w pole karne, w ogromnym zamieszaniu uderzał Diaby-Fadiga, piłka odbiła się od słupka, ale z dobitką pospieszył Curlinov, strzelając z 5 m i było 0:1.
Goście bardzo wysoko podchodzili pod piłkarzy Cracovii, blisko pola karnego, mocno utrudniając „Pasom” rozgrywanie piłki.
Kapitalne uderzenie Jesusa Imaza po podaniu Moutinho przyniosło gościom drugiego gola. Imaz szczególnie lubi grać z Cracovią, to jego już 9. gol przeciwko „Pasom” w ekstraklasie, a ósmy na stadionie przy ul. Kałuży! W tej sytuacji „zaspał” Otar Kakabadze minimalnie „łamiąc” linię spalonego.
Cracovia w tej połowie nie oddała żadnego strzału na bramkę „Jagi”, nawet niecelnego! Trudno więc, by wynik mógł być inny, skoro goście prowadzili grę i strzelali nawet 10-krotnie.
Początek II połowy to błąd Abramowicza – który wypuścił piłkę z rąk i o mało co Benjamin Kallman nie zdobył gola, ale zdołał zablokować go Dusan Stojinović. Ale to był tylko wyjątek, bo gospodarze byli wciąż w cieniu rywali.
W 56 min okazję miał Van Buren, ale strzelił nieprecyzyjnie po podaniu Rózgi. Nie było za bardzo perspektyw na to, że to „Pasy” nagle odwrócą losy spotkania. Trener Jasik liczył na to, że jeszcze impuls da debiutujący w Cracovii napastnik, pozyskany w tygodniu Martin Minczew. Bułgar zastąpił Kallmana.
Ale impuls dał kto inny – 17-letni Fabian Bzdyl, który w 61 min pojawił się na boisku. Nastolatek popisał się piękną „bombą” z 30 m po której piłka ugrzęzła w „okienku”. To był z pewnością gol kolejki! W szeregach gości pojawiła się nerwowość, Jagiellonia zaczęła uciekać się do fauli. A Cracovia postawiła wszystko na jedną kartę, gdy Arttu Hoskonena zastąpił Kacper Śmiglewski.
I po chwili był remis! Po kapitalnej centrze Mikkela Maigaarda Van Buren w tempo wyszedł do piłki i zdobył gola. A gospodarze szli po więcej. Aż 6 minut doliczył arbiter do meczu. I już w pierwszej minucie daleko wybiegł z bramki Madejski i zderzył się z Afimico Pululu i mocno ucierpiał w tym starciu. Limit zmian został już wykorzystany przez „Pasy”, ale Madejski jakoś stanął na nogi, choć dostał mocne uderzenie w bark. Dotrwał jakoś do końca, bo koledzy trzymali piłkę z dala od jego bramki.Źródło: gazetakrakowska.pl 23 lutego 2025 [2]
cracovia.pl
Filip Rózga udanymi wejściami z ławki w dwóch ostatnich meczach zapracował na wyjściowy skład w dzisiejszym meczu z Jagiellonią. Oprócz "Bultiego" względem spotkania z Koroną w podstawowej jedenastce znaleźli się też David Olafsson, Arttu Hoskonen, Mick van Buren i Patryk Sokołowski. Na ławce trenerskiej zabrakło z kolei trenera Dawida Kroczka, którego z udziału w tym spotkaniu wyeliminowała choroba, a jego rolę przejął trener Tomasz Jasik.
Dwa ciosy od mistrza
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem było wiadomo, że Pasy czekać może mecz z kategorii wagi ciężkiej, bo na Kałuży przyjechała będąca w bardzo dobrej dyspozycji Jagiellonia, dodatkowo napędzona awansem do najlepszej szesnastki Ligi Konferencji. Te przewidywania sprawdziły się szczególnie w pierwszej połowie, gdzie rywale narzucili nam bardzo trudne warunki gry. Aktualny mistrz Polski potwierdził swój duży ofensywny potencjał, tworząc sporo groźnych sytuacji pod bramką Sebastiana Madejskiego. "Madej" w piewrszej z nich wykazał się wielką klasą, kapitalnie odbijając strzał z kilku metrów oddany przez Diaby`ego Fadigę.
Ta sztuka nie udała się już niestety w 34. minucie, mimo wielkich starań naszego golkipera. Oprócz jego interwencji piłka po chwili odbiła się jeszcze od słupka i finalnie do pustej bramki wbił ją Darko Churlinov. To nie był jedyny cios zadany przez gości przed przerwą. 5 minut później Jesus Imaz został odnaleziony sprytnym podaniem nad linią obrony, a Hiszpan najpierw świetnie opanował piłkę, a następnie posłał precyzyjny strzał. Piłka po drodze odbiła się od słupka i wpadła do naszej bramki, sprawiając, że sytuacja Pasów przed drugą połową zrobiła się już bardzo trudna.
Rakieta Fabiana i skuteczna pogoń
Na drugą połowę wyszliśmy w niezmienionym składzie, roszady zaczęły się od około 60 minuty. Wtedy na murawie pojawił się między innymi Fabian Bzdyl, a jak ważny był to moment okazało się kilkanaście minut później. Wcześniej już Cracovia zaczęła szukać złapania kontaktu. Pierwszą okazję miał van Buren, który ruszył w tempo do przytomnego zgrania Rózgi, ta próba powędrowała jednak jeszcze obok słupka. Szansę debiutu otrzymał także Martin Minchev, wchodząc na ostatnie 20 minut. Tuż po jego wejściu otrzymaliśmy jakże potrzebny tlen. Bzdyl otrzymał piłkę daleko przed polem karnym i z blisko 30 metrów zdecydował się na strzał, posyłając rakietę nie do obrony dla Słąwomira Abramowicza. To trafienie pobudziło nie tylko zespół, ale także trybuny, które zaczęły nieść zespół do odrobienia strat.
To było widać także po całej drużynie Pasów, która mocno zepchnęła rywali do defensywy. Blisko premierowego trafienia był Minchev, ruszając do piłki zgranej głową przez Hoskonena, w ostatniej chwili uprzedzili go jednak defensorzy gości. Wreszcie w 85. minucie skuteczna okazała się broń wykorzystywana przez nasz zespół często jesienią. Krótko rozegrany stały fragment gry, wreszcie dośrodkowanie Mikkela Maigaarda wprost na głowę Micka van Burena, a Holender zachował się jak przystało na rasową dziewiątkę, strzałem głową zdobywając swojego pierwszego gola od październikowego meczu ze Śląskiem Wrocław.
W ostatnich minutach szukaliśmy jeszcze pełnego odwrócenia wyniku, to ostatecznie się nie udało i finalnie musieliśmy przyjąć 6. remis z rzędu, tym razem jednak smakujący nieco inaczej niż te poprzednie. Niedosyt pozostał, ale drużyna po meczu otrzymała zasłużone brawa od kibiców za pokazanie po raz kolejny w tym sezonie pasiastego charakteru. Pierwszego zwycięstwa w 2025 roku trzeba będzie natomiast poszukać w najbliższy piątek, w wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze.
PKO BP Ekstraklasa
Trenerzy po meczu
Tomasz Jasik, II trener Cracovii
Był to bardzo emocjonujący mecz. Przysporzył wielu decyzji na przestrzeni 90 minut. W większości się one obroniły. Uważam, że zarządzanie meczem było niezłe. Po kilku latach spędzonych na poziomie ekstraklasy, choć z drugiego fotela, doświadczenie jest już spore. Nie sądzę, by okoliczności mnie przerosły. Odczucia mam dobre, bo wynik jest niezły. Jeden z asystentów – Łukasz Cebula był na słuchawkach, rozmawialiśmy z trenerem przed zmianami, przed kluczowymi decyzjami, cały czas był kontakt.
Jesteśmy zadowoleni z punktu w kontekście tego, jak przebiegał mecz, ale na pewno ten remis nas nie cieszy, bo chcieliśmy wygrać, byliśmy nastawieni na zwycięstwo. Byliśmy źli na siebie za to, jak potoczył się ten mecz przed przerwą. Z samej gry pierwsze 20 minut nie wyglądało tak, że Jagiellonia nas zepchnęła, ale potem dwa błędy strukturalne sprawiły, że daliśmy się przeszyć podaniami między wahadłowego, a środkowego obrońcę i straciliśmy dwa gole. Wyzwoliło to trochę niepewności. Bardzo dobrze zareagowaliśmy jednak po przerwie, po niej wyszliśmy nastawieni na odrabianie strat. Czuliśmy na ławce, że ta energia jest. Po fantastycznym strzale Fabiana Bzdyla zdobyliśmy bramkę kontaktową, apotem była kwestia, czy zdobędziemy wyrównującą i ewentualnie trzecią. Przy stanie 2:2 chcieliśmy dalej atakować, zdobyć trzecią bramkę, ale wiadomo z jakiej klasy przeciwnikiem się mierzyliśmy. Trzeba być z tego powrotu zadowolonym, gratulacje i brawa dla zawodników za odrabianie strat i podziękowania dla kibiców, którzy wspierali nas mimo niekorzystnego wyniku. Czuliśmy to wsparcie. Powiedziałem zawodnikom w przerwie, by nie stracili trzeciej bramki, bo nas trybuny poniosą do tego, by zdobyć gola na 1:2 i tak się stało. Remis z mistrzem Polski i według mnie z najlepszą drużyną w naszej lidze nie przynosi wstydu.
Intensywność była, ale spotkała się z jakością piłkarską Jagiellonii, która odparła nasze ataki. Jednak nasze bieganie, pressowanie cały czas rywala wzmogło jego zmęczenie. Widać było, że ta końcówka rywala sporo kosztowała. Było wiadomo, że po trzech dniach od meczu w Lidze Konferencji Europy nie będzie w stanie grać na pełnych obrotach przez 90 minut. Liczyliśmy na to, że druga połowa będzie pod nasze dyktando i tak było.
Zmiany podniosły drużynę. Wejście Fabiana, Ajdina, Biedzryckiego, Śmiglewskiego. To zmiany nas poniosły.
Martin zagrał pierwszy mecz i nie było mu łatwo. Ale mało brakowało do tego, by dał nam bramkę. Trzeba się cieszyć, że mamy szeroką kadrę, jakościowych zawodników na ławce. Jeszcze dwóch – trzech można było wpuścić i poziom by się zwiększył. Minczew wszedł na lewą „dziesiątkę”, gdy Mick van Buren był napastnikiem. Szukał sobie wolnych przestrzeni, nowemu zawodnikowi może zawsze łatwiej znaleźć miejsce w bocznym sektorze niż w środkowym.
Brak Jugasa w wyjściowym składzie to była decyzja ze względów sportowych. Mamy innych zawodników, „Hosko” wszedł i „dźwignął” mecz. Zawodnik, który siedzi na ławce i widzi, że wynik jednego, drugiego meczu nie jest korzystny, to liczy na to, że wejdzie. Każdy chce grać. Dobra postawa „Hosko” została nagrodzona i dlatego znalazł się w składzie.
Źródło: gazetakrakowska.pl [4]
Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii
Na początek chciałbym podziękować mojej drużynie za ten mecz oraz naszym kibicom za liczne przybycie i wsparcie. Cóż, czujemy teraz taki słodko-gorzki smak. Każdy widział przebieg spotkania. Do momentu straty pierwszej bramki mieliśmy pełną kontrolę i byliśmy zespołem lepszym na boisku. Mecz trwa jednak 90 minut, a gol, który padł w 73. minucie, zmienił wszystko. Prowadząc 2:0 na wyjeździe i kończąc mecz z rezultatem 2:2, to mimo tego, że oba zespoły mają po punkcie, to w jednym jest większe rozczarowanie, a w drugim jest pewnie poczucie zwycięskiego remisu. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudne spotkanie, mamy jeden punkt i musimy to zaakceptować. Biorąc pod uwagę scenariusz spotkania, nie mogę być jednak z niego zadowolony. Teraz koncentrujemy się na środowym starciu, w którym walczymy o półfinał Pucharu Polski. Szybko wracamy więc do Białegostoku i rozpoczynamy regenerację.
Nie zgodzę się, że w drugiej połowie zdjęliśmy nogę z gazu. Mieliśmy bardzo korzystny wynik i pełną kontrolę do 73. minuty. Nie znam dokładnie statystyk, lecz nie przypominam sobie większego zagrożenia pod naszą bramką do tego momentu. Fantastyczny gol z dystansu wszystko jednak zmienił. Jedna drużyna w takiej chwili zaczyna wątpić, a druga rośnie mentalnie i wierzy, że może wrócić do meczu. Gdyby piłka minęła wtedy bramkę albo trafiła w poprzeczkę, to bardzo prawdopodobne jest, że to starcie zakończyłoby się naszym zwycięstwem. Finalnie jest remis, mamy punkt i musimy to po prostu akceptować.
Nie potwierdzam i nie zaprzeczam tych doniesień odnośnie ponad 4-tygodniowej przerwy Michala Sacka. Pewne jest jednak, że nie jest to kwestia kilku dni czy nawet tygodnia. Robimy wszystko, by Michal był jak najszybciej do naszej dyspozycji. Co do Dusana Stojinovicia, to nie wiem na ten moment, co mu dolega. Pełna diagnostyka dopiero przed nami. Jeżeli chodzi o Kristoffera Hansena, to on też zmaga się z urazem, ale jest duże prawdopodobieństwo, że na mecz z Legią będzie dostępny.
Źródło: bialystokonline.pl [5]
Skrót meczu
Z 0:2 NA 2:2! URWALI PUNKTY MISTRZOWI! CRACOVIA - JAGIELLONIA, SKRÓT MECZU
Skrót meczu 2
Cracovia - Jagiellonia | SKRÓT | Cudowny gol Bzdyla! Jaga bez lidera!| Ekstraklasa 24/25|22.kolejka
Piłkarze po meczu
MUSIELIŚMY SIĘ OBUDZIĆ I POWRÓCIĆ | Mick van Buren po meczu z Jagiellonią Białystok
Kulisy meczu
RAKIETA FABIANA I POGOŃ ZA MISTRZEM | Cracovia - Jagiellonia | 22. kolejka Ekstraklasy | KULISY