2024-11-03 Lechia Gdańsk - Cracovia 1:2
|
PKO Ekstraklasa , 14 kolejka Gdańsk, niedziela, 3 listopada 2024, 17:30
(0:2)
|
|
Skład: Sarnawśkyj Piła Chindriș (72' Sezonienko) Olsson Conrado Żelizko Wójtowicz (72' Pllana) Kapić Neugebauer (42' Kałahur) Chłań (88' Carenko) Wjunnyk |
Sędzia: Patryk Gryckiewicz z Torunia oraz Marcin Boniek i Bartosz Kaszyński z Bydgoszczy
|
Skład: Ravas Ghiță (9' Atanasov, 81' Biedrzycki) Hoskonen Skovgaard Kakabadze © Maaigard Sokołowski Ólafsson Rózga (72' Bochnak) Hasić (81' Al-Ammari) Källman |
Mecz poprzedniego dnia: | ||
2024-11-02 Cracovia II - Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska 2:1 |
Zapowiedź meczu
gazetakrakowska.pl
- Przygotowania do tego meczu idą zgodnie z planem – mówi szkoleniowiec „Pasów”. - Coraz większa grupa zawodników uczestniczy w treningach. Jedziemy na wymagający teren i mimo że Lechia to beniaminek, to dobrze atakuje, ale, co zawsze podkreślam, ważne będzie to, co my zrobimy. Ucieszyliśmy się z ostatniego spotkania, z realizacji wielu rzeczy i tego, co zrobiliśmy w trudnych momentach, w których odrabialiśmy straty.
Co można poprawić w stosunku do meczu z Motorem?
- W początkowej fazie meczu rzucało się w oczy zbyt mało agresji w grze obronnej – mówi Kroczek. - A to zawsze zakładamy. Dyscyplina taktyczna nie była taka, jaką chcieliśmy prezentować, staliśmy zbyt szeroko rozstawieni. Zakładamy zawsze, by grać w przód, a rozpoczęliśmy od podania do bramkarza. Ułatwiliśmy sprawę Motorowi. Musimy być nastawieni na grę wprzód, to leży w moim pomyśle na grę i w naszym DNA. A początkowo z Motorem zagraliśmy za bardzo zachowawczo. Im dłużej trwał mecz, tym bardziej wchodziliśmy na obroty.
Czy można spodziewać się tego, że do meczowej „20” wróci Mick van Buren, ostatnio kontuzjowany?
- To jeszcze zobaczymy – mówi szkoleniowiec. - Decyzje, co do składu na mecz z Lechią zapadną przed samym wyjazdem. Wracają zawodnicy jest grupa w procesie treningowym, oprócz Glika i Rakoczego, mam komfort wyboru, co jest ważne.
Dodajmy, że w grupie ćwiczących jest Kacper Śmiglewski.
- On nie jest brany pod uwagę pod kątem gry do końca roku kalendarzowego – mówi Kroczek. - Trenuje, ale nie można się spieszyć jeśli chodzi o jego rywalizację meczową. Nie zbawią nas trzy spotkania, a możemy zawodnika na dłużej przygotować.
Lechia lubi tracić
- Chciałbym, abyśmy to my objęli prowadzenie – twierdzi Kroczek. - Abyśmy nie doprowadzali do huśtawki naszych nastrojów oraz kibiców. Chcemy być drużną, która chce zdominować przeciwnika. Jedziemy na teren, który nie jest łatwy, każdego przeciwnika darzymy szacunkiem. Nieraz już zespoły z dołu tabeli krzyżowały szyki tym, którzy chcą coś więcej ugrać. Lechia ma dobrą jakość w ofensywie, kreatywnych, szybkich zawodników. Musi wygrywać, jeśli chce pozostać w ekstraklasie, musi ryzykować. Sytuacja dla niej staje się coraz mniej komfortowa. Lechia to mocny zespół przy stałych fragmentach gry, skrzydłowi są mocni w pojedynkach.
Nie zagra Camilo Mena, który doznał kontuzji, a to czołowy zawodnik gdańszczan.
- Nie sprawi mi to radości, wiem, jak to ból dla trenera – mówi szkoleniowiec Cracovii. To kluczowy zawodnik, jeśli chodzi o Lechię, ale my ostatnio byliśmy bez sześciu zawodników. To naturalna kolej rzeczy. Nie szukamy usprawiedliwień, jest grupa, która musi brać ciężar gry na siebie. Niektórzy długo czekają na szansę i ją wykorzystują.
Przygotowany Hoskonen
Do „11 Kroczka awansował Arttu Hoskonen. Zastąpił kontuzjowanego Jakuba Jugasa.
- Trzeba być przygotowanym pod względem psychologicznym i fizycznym na to, że będzie się rozgrywać mecz – mówi. - Zawsze chcę być jak najbardziej gotowy.
Hoskonen ma etatowe miejsce w zespole narodowym, w przeciwieństwie do Benjamina Kallmana, który jest raczej rezerwowym.
- Trener reprezentacji obserwuje Benjamina Kallmana, wie, w jakiej jest formie, że strzela gole – odpowiada Hoskonen.
Czy dla niego to ostatni sezon w Cracovii? Po tym kończy się jego kontrakt.
- Sezon jest jeszcze długi – mówi. - Wiadomo, że chciałby się grać gdzieś wyżej, ale jeszcze nie zadecydowałem co dalej, toczą się rozmowy.
Lechia w czterech z pięciu ostatnich meczów obejmowała prowadzenie w meczu, ale go nie „dowoziła”. To okoliczność premiująca Cracovię, która umie odrabiać straty.Źródło: gazetakrakowska.pl 31 października 2024 [1]
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
Spotkał się beniaminek, drużyna ze strefy spadkowej z Cracovią, zespołem z czołówki. Najgorsza obrona ligi z najlepszym atakiem. Przyjezdni ponadto wygrali już 5 spotkań wyjazdowych w tym sezonie (najwięcej wraz z Rakowem w lidze). To goście byli więc wyraźnym faworytem tej konfrontacji.
Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć czwórki dzieci, kibiców Lechii, ofiar karambolu na drodze S7 kilkanaście dni temu. Zapalono znicze, było „światełko do nieba” czyli zapalone światełka komórek. Zrobiło się nastrojowo i smutno.
„Pasy” były po świetnym meczu z Motorem (6:2), z kolei gospodarze po remisie z Piastem (3:3). W zespole gości wciąż nie było kontuzjowanego Micka van Burena, a trener Dawid Kroczek dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie, w stosunku do spotkania z Motorem – Janiego Atanasova zastąpił Patryk Sokołowski.
„Pasy” były wspierane przez blisko dwa tysiące kibiców. Po raz pierwszy od otwarcia obiektu w 2011 r. fani Cracovii mogli być na nim obecni.
I już w 3 min mieli powody do radości. Lepszego początku „Pasy” nie mogły sobie wymarzyć – w 3 min Tomasz Neugebauer zagrał ręką w polu karnym i sędzia nie miał wątpliwości – wskazał na 11 metr. Do piłki podszedł Benjamin Kallman, najlepszy strzelec krakowian i strzelił pewnie, zdobywając swoją ósmą bramkę w tym sezonie, a dla zespołu był to już 16 gol po stałym fragmencie gry!
Cracovia mocno presowała gospodarzy, atakując ich już na ich połowie. Już w 9 min musiało nastąpić przemeblowanie w szeregach gości, bo kontuzji nabawił się Virgil Ghita. Zastąpił go Jani Atanasov i zajął miejsce w drugiej linii, a do obronnej trójki przeszedł Sokołowski. Lechia otrząsnęła się i starała się atakować, ale robiła to bardzo czytelnie i akcje były przerywane przez piłkarzy Cracovii w zarodku. Ale w 25 min przedarł się przez obronę Maksym Chłań i Henrich Ravas musiał się postarać, by wybić piłkę na róg. „Pasy” zmieniły trochę taktykę i nie atakowały rywala już tak wysoko, tylko przyjmowały go na własnej połowie. A gdańszczanie nie mogli się przebić pod bramkę i strzelali z daleka, ale bardzo niecelnie. Z kolei krakowianie atakowali rzadko. W 35 min jednak po dryblingu Kakabadze piłka trafiła do Mikkela Maigaarda, który uderzał bardzo niecelnie.
W tej samej minucie sytuacja „Pasów” stała się komfortowa po tym jak Conrado dostał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę za faul na Sokołowskim. I goście ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków. I została za to nagrodzona – Ajdin Hasić wypatrzył Kallmana, a ten spokojnie przyjął sobie pilkę i spokojnie posłał ją kolo bramkarza do siatki. Sarnawskyj był bezradny, tylko musnął piłkę zanim ta wpadła do siatki.
- Nie jest po meczu, jest jeszcze 45 minut, trzeba być czujnym do końca, musimy robić konsekwentnie swoje – mówił w przerwie Patryk Sokołowski. - Przeszedłem na środek obrony. Nie straciliśmy gola więc jest dobrze. Trenowaliśmy ten wariant pod nieobecność Kamila Glika czy Jakuba Jugasa.
„Pasy” miały znakomita sytuację, prowadziły dwoma bramkami, grały w przewadze. Trzeba było tylko spokojnie przypilnować wyniku. Oczywiście nie w kurczowej obronie, ale bez szaleństwa, z poszanowaniem piłki. Gospodarze nie mieli nic do stracenia, ale też i niewiele do zaproponowania. W 55 min strzelał Rifet Kapić, ale piłka przeleciała nad spojeniem. W rewanżu odpowiedział Jani Atanasov, ale górą był Bohdan Sarnawskyj.
W 60 min mógł nastąpić zwrot akcji – czerwoną kartkę sędzia pokazał Sokołowskiemu, gdy powstrzymał wychodzącego na czystą pozycję Bohdana Wjunnyka. Sędzia sprawdził jednak tę sytuacje na VAR-ze i anulował kartkę uznając, że to Ukrainiec faulował. W 66 min mogło być 0:3 bo soczyście strzelał Kakabadze, ale bramkarz Lechii obronił. Podobnie było 2 min później, gdy po podaniu Hasicia uderzał Mikkel Maigaard!
Gospodarze zyskali jeszcze wiarę, gdy po rzucie rożnym w wykonaniu Kapicia Bujar Pllana uderzył z 5 m i pokonał Henrika Ravasa. Kontaktowy gol pobudził ich jeszcze do ataków. Choćby Kapicia, który strzelał, ale góra był Ravas. Cracovia cofnęła się do głębokiej obrony. W 88 min strzelał Kacper Sezonienko i Ravas wybił piłkę na róg. Z kolei Kakabadze starał się zaskoczyć bramkarza rywali.Źródło: gazetakrakowska.pl 3 listopada 2024 [2]
cracovia.pl
Błyskawiczny start i mocny koniec pierwszej połowy
W obecności pełnego pasiastego sektora gości zawodnicy trenera Dawida Kroczka chcieli szybko zaznaczyć swoją obecność w tym meczu, już w pierwszych minutach zamykając Lechię w okolicach jej pola karnego. Przyniosło to skutek błyskawicznie, bo po jednym z dośrodkowań doszło do zagrania ręką i sędzia Paweł Gryckiewicz nie miał żadnych wątpliwości, wskazując na rzut karny dla Pasów. Do piłki podszedł Benjamin Kallman i z dużym spokojem trafił do siatki, dając naszej drużynie szybkie prowadzenie.
W kolejnych minutach spotkanie się wyrównało, swoich szans szukali gospodarze, a dodatkowo Cracovia od 9. minuty musiała sobie radzić bez Virgila Ghity, który z powodu problemów zdrowotnych musiał opuścić boisko. Zmienił go Jani Atanasov, a miejsce Rumuna w linii obrony zajął Patryk Sokołowski. Henricha Ravasa kąśliwym strzałem z dystansu sprawdził Maksym Chłań, ale nasz golkiper czujnie rzucił się w kierunku bliższego rogu, odbijając strzał Ukraińca na rzut rożny.
Sokołowski kluczową interwencję zaliczył w 35. minucie, kiedy przerwał szybką akcję Lechii wyprzedzając Conrado, a ten nie zdążył wyhamować i trafił naszego zawodnika „stemplem”, w efekcie oglądając drugą żółtą kartkę. Grające w przewadze Pasy kontrolowały grę już do końca pierwszej połowy, a na sam jej koniec wyprowadziły drugi cios. Ajdin Hasić posłał świetne miękkie zagranie do wybiegającego w tempo Kallmana, a Fin bardzo sprytnie zmieścił piłkę koło interweniującego Sarnawskiego, podwyższając nasze prowadzenie!
Kartkowe zamieszanie, niepotrzebne nerwy w końcówce
Lechia ambitnie starała się wrócić do tego spotkania po przerwie, Pasy jednak skutecznie wybijały rywali z rytmu, samym chcąc zamknąć to spotkanie 3. trafieniem. Świetnie dysponowany dzisiaj w bramce Lechii był jednak Sarnawski, który bronił kolejne uderzenia naszych zawodników, kiedy kolejne próbowali Atanasov, Kakabadze i Maigaard.
Małe zamieszanie mieliśmy natomiast w 60. minucie, kiedy wychodzący na czystą pozycję Viunnyk wyprzedził Sokołowskiego i po chwili padł na murawę. Sędzia momentalnie pokazał naszemu zawodnikowi czerwoną kartkę, po chwili otrzymał jednak sygnał z wozu VAR i postanowił jeszcze raz obejrzeć tę sytuację. Analiza wykazała, że to napastnik Lechii pierwszy faulował naszego gracza, w efekcie kartka została anulowana, a Pasy pozostały w przewadze.
O ile przewaga pod względem liczby zawodników na boisku się nie zmieniła, tak ta najważniejsza, w postaci wyniku, stopniała w 77. minucie. Lechia miała rzut rożny i po dośrodkowaniu Rifeta Kapicia spod krycia urwał się wprowadzony kilka minut wcześniej Bujar Pllana, dając gospodarzom gola kontaktowego, a nam niepotrzebne nerwy w końcowych minutach. W nich nerwy rzeczywiście były, ale ostatecznie więcej goli już nie oglądaliśmy i z nad morza wracamy z kompletem punktów!
Swoisty „hat-trick” meczów z beniaminkami zakończymy za tydzień, kiedy na Ziemię Świętą przyjedzie GKS Katowice. Ten mecz rozegramy pod hasłem #CracoviaDlaNiepodległej i z tego miejsca już zapraszamy na to spotkanie, gdzie będzie czekało mnóstwo atrakcji związanych ze Świętem Niepodległości!
terazpasy.pl
Cracovia kontynuuje swój jesienny maraton spotkań z beniaminkami po udzieleniu srogiej lekcji piłkarstwa Motorowi Lublin wybrała się w daleką podróż, by sprawdzić przygotowanie do Ekstraklasy gdańskiej Lechii.
I choć, uprzedzając nieco fakty, wynik tego spotkania wskazuje na to, że Lechia ma większe pojęcie o Ekstraklasie od Motoru wypada jednak napisać, że jest dokładnie odwrotnie. Choć zapału do nauki odmówić podopiecznym trenera Grabowskiego nie można, to jednak ich umiejętności wciąż zdradzają, że jeszcze jedną nogą są w Pierwszej Lidze - pytanie, którą nogę uda im się dostawić do której.
Ten opisowy wstęp jest niejako wprowadzeniem do początku spotkania, gdy Cracovia oddała Lechii piłkę i przyglądała się, jak gospodarze sami robią sobie nią krzywdę. Długo zresztą przyglądać się nie trzeba było, bo już w 2. minucie dośrodkowaną przez Kakabadze w pole karne futbolówkę w niegroźnej sytuacji odbił ręką Neugebauer. Sędzia natychmiast podyktował dla "Pasów" jedenastkę, którą z kolei na gola pewnym uderzeniem zamienił Källman.
Cracovia usatysfakcjonowana łatwo wywalczonym prowadzeniem z powodzeniem kontynuowała swą taktykę. Lechia przez całą pierwszą odsłonę bezradnie miotała się próbując dostać choćby na przedpole bramki Ravasa. Tak naprawdę tylko raz musiał on interweniować: gdy w 25. minucie przy krótkim słupku płasko strzelał Khlan Słowak spisał się bez zarzutu.
Niefortunni Gdańszczanie zamiast poszukać remisu ponownie napytali sobie jedynie biedy: w ciągu 35. minut gry Brazylijczyk Conrado obejrzał najpierw żółta kartkę za faul na Rózdze, a następnie drugą żółta kartkę za naprawdę niemądry i w dodatku niebezpieczny faul na Sokołowskim. W ten sposób i tak już wcześniej marne perspektywy Lechii na druga połowę jawić się zaczęły wprost tragiczne.
Tym bardziej, że Cracovia po raz kolejny skorzystała skwapliwie z niefrasobliwości defensywy gospodarzy i w 44. minucie po kapitalnym podaniu Hasića Källman pomimo asysty obrońcy sprytnie wykończył sytuację bramkową i zamienił ją na drugiego gola.
Jedyną złą wiadomością dla "Pasów" w pierwszej połowie był uraz, którego nabawił się już w pierwszych minutach spotkania Ghiță - rumuński defensor opuścił boisko w 9. minucie zastąpiony przez Atanasova, lecz to nie reprezentant Macedonii Północnej został oddelegowany do wzmocnienia bloku defensywnego, tylko przesunięty na tę pozycję doświadczony Sokołowski.
Nic jednak przez pierwsze trzy kwadranse nie wskazywało, by - przynajmniej w kontekście sytuacja na boisku miało to w Gdańsku - kontuzja Ghițy miała być dla Cracovii szczególnie dotkliwa; Krakowianie kontrolowali w pierwszej połowie spotkanie w stu procentach.
W drugiej połowie gospodarze szybko (i dla niektórych boleśnie) udowodnili, że nie zamierzają się jednak łatwo poddać i mimo złej sytuacji będą starali się jeszcze powalczyć o punkty - choćby i łokciami. Tak jak nie można było Lechii przypisać wielkich piłkarskich umiejętności, tak też nie można jej było więc odmówić ambicji.
Początkowo obie drużyny próbowały podobnych metod na zdobycia gola: głównie strzałów z dystansu. Najpierw do takiego właśnie uderzenia złożył się Atanasov (sporo nad bramką), później Kapić (zdecydowanie groźniejsze uderzenie, lecz także nad poprzeczką). Chwilę później wyśmienite dogranie Maigaarda powinien wykorzystać do skompletowania hat-tricka Källman, lecz z siedmiu metrów uderzył zbyt lekko w sam środek bramki. Groźną akcję po stronie Lechii odpowiedział Viunyk, także i on strzelił jednak źle, trafiając tylko w boczną siatkę.
Chwilę później wydawało się przez moment, że siły na bisku mogą się wyrównać - sędzia pokazał czerwoną kartkę Sokołowskiemu za faul przerywający "pewną akcję bramkową" rywala, po chwili w sukurs przyszła jednak videoweryfikacja i sędziowie VAR zasugerowali głównemu arbitrowi, że faul istotnie był, lecz w drugą stronę - za koszulkę ciągnięty był przez "Lechistę" Sokołowski. Sędzia Gryckiewicz podbiegł do monitora, obejrzał sytuację na własne oczy a czerwona kartka została anulowana.
To zajście uświadomiło podopiecznym trenera Kroczka, że gdy tylko strzelą bramkę na 3:0 wola walki gospodarzy zostanie ostatecznie złamana, natomiast na razie wciąż się ona jeszcze tli. Ponieważ jednak skwapliwość "Pasów" z pierwszej połowy zastąpiła pewna nonszalancja, a golkiper Lechii kilka razy naprawdę spisał się na medal, dlatego też trzeci gol nie chciał wpaść. Najpierw mocny strzał Kakabadze nogami wybronił właśnie Sarnavśkyi, potem strzelał Maaigard, lecz także i jego strzał nie trafił do siatki. Cracovia po chwili lepszej gry znów spuściła z tonu, Lechia wciąż marzyła o odrobieniu strat.
I tym razem to "Pasiacy" wyciągnęli do rywala pomocną dłoń: najpierw Ólafsson niepotrzebnie wybił piłkę na róg, po chwili zaś przy rzucie rożnym zaspali Rózga i Atanasov, pozwalając aby Pllana bez przeszkód złożył się na 7. metrze przed bramką do strzału z woleja. Kosowianin nie dał szans Ravasowi i od 77. minuty meczu grająca w osłabieniu Lechia złapała kontakt z - jak się dotąd wydawało - kontrolującą przebieg spotkania Cracovią.
Kolejne dziesięć minut spotkania to nasilające się, choć dość chaotyczne, ataki gospodarzy, którzy nie tylko nie zostali dobici, ale wręcz zobaczyli "światełko w tunelu" i zaczęli wierzyć, że są jeszcze w stanie wywalczyć w to niedzielne popołudnie choćby punkt. Tak się jednak nie stało - "Pasy", mimo że wcześniej momentami broniły się desperacko, w ostatnich minutach wykazały się jednak stosownym doświadczeniem, dzięki czemu odzyskały rezon i zdołały utrzymać Lechię "na dystans".
Trener Kroczek ma po wyjeździe do Gdańska wiele materiału do przemyśleń i to nie tylko przemyśleń z gatunku przyjemnych, a dodatkowym powodem do zgryzoty jest z pewnością kontuzja trzeciego już stopera. Tym niemniej, mimo słabszych momentów w przekroju całego meczu, należy w tej sytuacji docenić dojrzałość i wyrachowanie zespołu - także w samej końcówce, gdy Lechia rzuciła już do ataku wszystkie siły i przeszła do fizycznej walki wręcz.
Ostatecznie "Pasy" miały wygrać i wygrały, utrzymując się w ścisłej czołówce tabeli i zmniejszając stratę do lidera do zaledwie dwóch punktów. A że pozwoliły słabemu piłkarsko i osłabionemu liczbowo rywalowi strzelić kontaktowego gola - chwały im to z pewnością nie przyniesie, ale co najważniejsze, wielkiej szkody też im nie uczyniło.
Po 14. kolejce Cracovia ma na swoim koncie 29 punktów i zajmuje 4. miejsce w tabeli, dosłownie "depcząc po piętach" poprzedzającym ją zespołom: Rakowa, Jagiellonii i Lecha. Z kolei przewaga "Pasów" nad 5. zespołem w tabeli - Legią - wynosi cztery punkty.
W następnej serii gier podopieczni trenera Kroczka zmierzą się na własnym boisku z trzecim z kolei beniaminkiem - GKS-em Katowice. Zważywszy, że w 15. kolejce Lech zmierzy się z Legią, zaś Raków z Jagiellonią można napisać, że Cracovia znów może szykować się nawet do ataku na pozycję lidera.Źródło: terazpasy.pl 3 listopada 2024 [4]
Skrót meczu
LECHIA - CRACOVIA | SKRÓT | KOLEJNY DUBLET FIŃSKIEJ MASZYNY! | Ekstraklasa 2024/25 | 14. KOLEJKA
Skrót meczu 2
WALCZYLI DO KOŃCA W DZIESIĄTKĘ! LECHIA - CRACOVIA, SKRÓT MECZU
Piłkarze po meczu
"MUSIMY DALEJ WALCZYĆ" | Benjamin Kallman po meczu z Lechią | WYWIAD
Linki zewnętrzne
2024-06-29 Cracovia - Polonia Bytom 2:1 2024-07-03 Radomiak Radom - Cracovia 1:0 2024-07-06 Cracovia - Omonia Nikozja 3:0 2024-07-13 Cracovia - Baník II Ostrawa 2:4 2024-07-13 Cracovia - Sigma Ołomuniec 0:1 2024-07-21 Cracovia - Piast Gliwice 1:1 2024-07-29 Raków Częstochowa - Cracovia 0:1 2024-08-05 Cracovia - Widzew Łódź 1:3 2024-08-10 Korona Kielce - Cracovia 0:2 2024-08-17 Jagiellonia Białystok - Cracovia 2:4 2024-08-24 Cracovia - Górnik Zabrze 3:2 2024-08-31 Radomiak Radom - Cracovia 2:1 2024-09-14 Cracovia - Pogoń Szczecin 2:1 2024-09-21 Puszcza Niepołomice - Cracovia 1:2 2024-09-24 Sandecja Nowy Sącz - Cracovia 3:2 2024-09-30 Cracovia - Stal Mielec 1:1 2024-10-06 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:4 2024-10-19 Cracovia - Lech Poznań 0:2 2024-10-26 Cracovia - Motor Lublin 6:2 2024-11-03 Lechia Gdańsk - Cracovia 1:2