2024-11-09 Cracovia - GKS Katowice 3:4

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Dawid Kroczek
pilka_ico
PKO Ekstraklasa , 15 kolejka
Kraków, ul. Kałuży 1, sobota, 9 listopada 2024, 14:45

Cracovia - GKS Katowice

3
:
4

(1:2)



Herb_GKS Katowice

Trener:
Rafał Górak
Skład:
Ravas
Jugas (71' Al-Ammari)
Hoskonen
Skovgaard
Kakabadze (C)
Sokołowski (81' Bochnak)
Maigaard
Ólafsson (71' Biedrzycki)
Rózga (60' Van Buren)
Hasić
Källman

Sędzia: Damian Sylwestrzak z Wrocławia oraz Jakub Winkler z Torunia i Adam Karasewicz z Wrocławia
Widzów: 10 679

bramki Bramki


Maigaard (45'+3)

Maigaard (70')
Källman (90'+2)
0:1
0:2
1:2
1:3
2:3
3:3
3:4
Mak (15')
Mak (39')

Błąd (62')


Milewski (90'+7)
zolte_kartki Żółte kartki
Sokołowski (29')
Ravas (90'+8)
Al-Ammari (90'+8)
Hoskonen (90'+8)
Klemenz (50')
Bergier (52')
Mak (82')
Błąd (90'+8)
Skład:
Kudła
Czerwiński
Jędrych
Klemenz
Wasielewski
Kowalczyk
Repka
Galan
Mak (83' Milewski)
Błąd
Zrelak (27' Bergier)
Mecze tego dnia:

2024-11-09 Cracovia (U-19) - Polonia Warszawa (U-19) 1:3
2024-11-09 Cracovia - GKS Katowice 3:4
2024-11-09 Poprad Muszyna - Cracovia II 1:1



Zapowiedź meczu

"Dawid Kroczek, trener Cracovii: To będzie gra system na system" -
gazetakrakowska.pl

Dawid Kroczek, trener Cracovii: To będzie gra system na system

W sobotę o godz. 14.45 Cracovia zagra u siebie z GKS-em Katowice. W jakim składzie? To się okaże w sobotę.

- Przygotowania przebiegają zgodnie z planem, zrealizowaliśmy to, co zakładaliśmy – mówi szkoleniowiec Cracovii Dawid Kroczek. - To mecz z kategorii ciekawych, bo GKS jest drużyną dobrze zorganizowaną, stabilną, która zrobiła dobre transfery, gra w podobnej strukturze co my, mam nadzieję, że będzie nas czekało dobre widowisko. Jesteśmy w dobrych humorach po dwóch zwycięstwach. Jesteśmy na ten mecz gotowi.

Czy zagra Ghita?

Ostatnio z kontuzją zszedł z boiska Virgil Ghita. A Cracovia ma już kontuzjowanych dwóch środowych obrońców – Kamila Glika i Jakuba Jugasa. Brak trzeciego defensora stanowi już spory problem.

- Robimy wszystko, by kontuzjowani ostatnio byli gotowi do meczu – mówi trener. - Przepracowali mikrocykl treningowy i zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Wykluczając Rakoczego i Glika, to w przypadku pozostałych robimy wszystko, by byli gotowi do meczu. Nie jest tak, ze zatajamy informacje, ale mamy jasną strategię, chcemy, by relacje z mediami były dobre. Zależy nam, by zawodnicy byli gotowi, czasem w dniu meczowym podejmujemy działania. Na pewno analizując przeciwnika z perspektywy trenera, ważne jest to, czy zagra dany zawodnik, który np. wykonuje stałe fragmenty gry. Jeśli np. jest bramkostrzelny piłkarz i wiem, że nie będzie grał, to plan na mecz może być zmodyfikowany, nie widzę powodów, by ułatwiać zadanie przeciwnikowi. To są detale, ale jeśli wiemy, że danego zawodnika nie ma, to jest to istotne. Trzeba trzymać balans, o wielu rzeczach rozmawiamy otwarcie, ale są rzeczy, które muszą zostać wewnątrz drużyny.

Ostatnio kontuzjowany był też Oskar Wójcik – środkowy obrońca.

- To dobry przykład, w zeszłym tygodniu zgłosił dolegliwość mięśniową i odciążyliśmy go w poprzedni weekend – mówi Kroczek. - Teraz cały tydzień przepracował i będzie grał w drugim zespole. Na pewno wygląda coraz lepiej i jeśli wywalczy sobie miejsce w kadrze meczowej, to dostanie szansę i w pierwszej drużynie. Jeszcze wracając do innych kontuzjowanych, to np. Jugas nie zerwał niczego i klub nie widzi konieczności informowania, czy był w treningu, czy nie. Nie są to na tyle poważne urazy, by o nich rozmawiać, nie chcemy wprowadzać zamieszania. Uraz Rakoczego jest poważniejszy, ale zaraz będzie do dyspozycji, z kolei wiadomo, że Kamila Glika nie będzie do końca sezonu.

Wariant z Sokołowskim

- Czy się jeszcze powtórzy wariant gry z nim w obronie to zobaczymy – zastanawia się szkoleniowiec. - Patryk wywiązał się ze swoich zadań. Tak naprawdę cofnęliśmy go w pionie o szczebel niżej. Wybroniliśmy się, był skuteczny. Oczywiście, jak każdy, mógł się zachować lepiej w niektórych sytuacjach. Weźmy pod uwagę, że treningu na tej pozycji miał było mało. Docelowo to środkowy pomocnik, tam czuje się najlepiej. Ale nie narzekał, brał odpowiedzialność za to, co się dzieje. Mamy przygotowany plan, jak zareagujemy, gdy któryś z obrońców będzie musiał zejść z boiska. Zespół nie będzie panikował, zareagujemy ze spokojem. A czy skutecznie? To się okaże.

Cracovia może być liderem

W tej kolejce Lech gra z Legią, Jagiellonia z Rakowem. W razie zwycięstwa i dobrych dla niej rezultatów w tych spotkaniach Cracovia wskoczy na podium, a może nawet na pozycję lidera.

- Nie ma nadmiernej ekscytacji tym, co się dzieje – uspokaja Kroczek. - Jesteśmy na tyle rozsądną drużyna, sytuacja jest na tyle jasna, że skupiamy się na tym, co mamy najbliżej. Cel jest jasno określony na ten sezon (pierwsza ósemka – przyp.), wszystko co będzie ponad to, będzie działało na naszą korzyść. Jeśli wygrywamy jeden, drugi mecz, to nikt nie popada w euforię. W naszej piłce często nastroje są od ściany do ściany, od euforii do rozpaczy. My ustabilizowaliśmy to i prościej jest działać w meczach. Oczywiście kwestia nastawienie do meczów jest jasna – chcemy wygrać każde spotkanie. Jak będzie możliwość walki o wyższe cele, to czemu nie?

Do Krakowa przyjeżdża beniaminek, zespół środka tabeli, zajmujący 12. miejsce.

- GKS jest prowadzony przez jednego trenera od wielu lat – zauważa szkoleniowiec „Pasów”.- Przeżył ciężkie momenty i wyszedł z kryzysu, trener Górak wykonuje ciężką pracę, która zasługuje na szacunek. Zespół gra w systemie 1 -3 – 4 - 3 - dużo zasad jest podobnych do naszych, bazuje na intensywności, próbie odbioru piłki na połowi przeciwnika. Będzie to więc gra system na system, ale ktoś może znajdzie detal dzięki któremu można zaskoczyć przeciwnika.

Lepiej niż w zeszłym sezonie

„Pasy” są na razie sensacją sezonu, zajmują 4. miejsce, wygrały już 9 spotkań, więcej o jedno niż w zeszłym sezonie.

- Cieszy nas to, od mądrości nas wszystkich zależy, byśmy szli tą drogą, byśmy się poprawiali w wielu elementach – mówi Kroczek. - Jest więcej zwycięstw bo nasza determinacja jest ciągła, by było lepiej. Tydzień po tygodniu to realizujemy. Musimy być czujni, by się utrzymywać na tej pozycji.

Wiadomo, że zimą zespół będzie potrzebował wzmocnień, choćby na pozycji środkowego obrońcy.

- Zimą będziemy dokonywali transferów – oznajmia Kroczek. - Budżet oczywiście zależy od prezesa, ale mam nadzieję, że pieniądze się znajdą po to, byśmy mogli sprawić, że zespół będzie mocniejszy, że konkurencja wzrośnie. Pion sportowy przygotowuje się do tego, zawodnicy, którzy się pojawią zimą, będą wnosili jakość.
Jacek Żukowski
Źródło: gazetakrakowska.pl 8 listopada 2024 [1]


Opis meczu

"Cracovia - GKS Katowice. Piękne gole i gonitwa za wynikiem" -
gazetakrakowska.pl

Cracovia - GKS Katowice. Piękne gole i gonitwa za wynikiem

Cracovia - GKS Katowice 3:4 w meczu 15.kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Cracovia zdołała w doliczonym czasie gry doprowadzić do remisu, ale potem straciła jeszcze gola.

Miesiąc temu kontuzji w meczu ze Śląskiem Wrocław doznał Jakub Jugas. Miał pauzować 4 – 6 tygodni. Wrócił w trudnym momencie dla „Pasów”, bo ostatnio z powodu urazu wypadł Virgil Ghita, którego nawet nie było w kadrze meczowej. I Czech go zastąpił. To była jedyna zmiana w stosunku do ostatniego meczu. W kadrze znalazł się Mick van Buren, który opuścił dwa mecze z powodu kontuzji. Mecz miał patriotyczną oprawę z okazji Święta Niepodległości. Żołnierze stanęli wzdłuż sektora z długą biało-czerwoną flagą, odśpiewano hymn narodowy. Na meczu byli obecni weterani i min obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. „Pasy” zaczęły bardzo intensywnie, mocno presując rywali. I w 5 min groźnie strzelał głowa Filip Rózga – uderzył jednak nad poprzeczką. Goście byli bardziej konkretni. W 15 min wykonywali rzut wolny – pierwszy strzał Mateusza Maka odbił się od muru, ale poprawka była skuteczna. Mak znalazł lukę między piłkarzami „Pasów” i strzałem po ziemi z 14 m zdobył gola. W 24 min Adam Zrelak przejął piłkę po błędzie obrońców Cracovii – strzelił na bramkę, ale za lekko i Ravas zdołał obronić ten słaby strzał.

Impet Cracovii, którym imponowała w pierwszych minutach osłabł zdecydowanie.

A goście robili swoje, w roli głównej znów wystąpił – Mak. Straszny błąd popełnił Jugas, który źle główkował do Andreasa Skovgaarda, którego uprzedził Mak, „objechał” Ravasa w sytuacji sam na sam i strzelił do pustej bramki. „Pasy” były w fatalnym położeniu.

Wprawdzie od razu zaatakował Kallman, ale strzelał za lekko, w dodatku w nogi rywala.

W 3 min doliczonego czasu gry I połowy „gola do szatni” zdobył Mikkel Maigaard. Piłka odbiła się rykoszetem od Oskara Repki i zaskoczyła Dawida Kudłę.

Przed Cracovią stało ambitne zadanie – odrobienia strat. „Pasy” grały jednak bardzo nerwowo, wiele było strat piłki w środkowej strefie, po których katowiczanie groźnie atakowali.

W 60 strzelał Ajdin Hasić, ale nad poprzeczką. Po chwili trener Dawid Kroczek wzmocnił siłę ataku wpuszczając na boisko Micka van Burena. Ale po 2 min to goście zdobyli gola – pięknym strzałem z dystansu popisał się Adrian Błąd i piłka ugrzęzła w „okienku”. To wcale nie pobudziło krakowian. A to GKS grał świetny mecz. Mak ograł Jugasa i trafił w słupek, a dobitkę Sebastiana Bergiera wreszcie w dobrym stylu obronił Ravas. Była 64 min. Hasić od razu chciał odpowiedzieć, ale Dawid Kudła okazał się lepszy. W „Pasach” brylował Maigaard i Duńczyk popisał się pięknym strzałem w „okienko”.

Gospodarze znów złapali kontakt. I rozpoczęła się pogoń krakowian za wynikiem. Miejscowi grali szybko, ale mało dokładnie. W 88 min główkował Kallman, ale Kudła popisał się interwencja na wysokim poziomie. Sędzia doliczył 5 minut. I po dograniu Bartosa Biedrzyckiego Benjamin Kallman zdobył gola na 3:3. Na trybunach zapanował szał radości. To 10 gol Fina w tym sezonie. Ale gospodarze nie mogli się ucieszyć bo w 7 min doliczonego czasu gry Sebastian Milewski strzałem z 5 m pokonał Ravasa, zapewniając zwycięstwo katowiczanom.
Jacek Żukowski
Źródło: gazetakrakowska.pl 9 listopada 2024 [2]


"PKO BP Ekstraklasa: Szalony mecz i porażka z GKS-em Katowice" -
cracovia.pl

PKO BP Ekstraklasa: Szalony mecz i porażka z GKS-em Katowice

Cracovia przegrała 3:4 z GKS-em Katowice w meczu 15. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Dwa gole dla Pasów zdobył Mikkel Maigaard, swoje trafienie dołożył także Benjamin Kallman, zdobywając swojego 10. gola w tym sezonie.

Kolejny zły początek

Meczem z GieKSą nasz zespół kończył hat-trick starć z beniaminkami i znów wynik został otworzony już w pierwszym kwadransie. Niestety w podobnym stylu jak z Motorem Lublin, a nie w tym ze spotkania z Lechią Gdańsk. Prowadzenie gościom dał Mateusz Mak, którego strzał z rzutu wolnego najpierw trafił w mur, ale ten momentalnie poprawił z półwoleja i zrobił to niezwykle precyzyjnie, nie dając szans zasłoniętemu Ravasowi. Było to o tyle bolesne, że początek spotkania był dobry w wykonaniu Pasów, które miały przewagę i stworzyły sobie dwie dobre sytuacje, a najbliżej był Filip Rózgi. Ajdin Hasić posłał świetne dośrodkowanie na dalszy słupek, gdzie w tempo wbiegał właśnie „Bulti”, ale jego strzał głową przeleciał nad poprzeczką.

Niespełna dwadzieścia minut później sami sprezentowaliśmy gościom drugiego gola. Jakub Jugas zbyt krótko zgrywał do Andreasa Skovgaarda, co wykorzystał Mak, wychodząc sam na sam, po czym z dużym spokojem minął Ravasa i umieścił piłkę w pustej bramce. Cracovia szukała trafienia kontaktowego do przerwy, długo te próby były skutecznie rozbijane przez GKS, aż do samej końcówki doliczonego czasu gry. Wtedy do bezpańskiej piłki dopadł Mikkel Maigaard, uderzył bez zastanowienia, a ta po rykoszecie wpadła do bramki Kudły i na drugą połowę wychodziliśmy mając kontakt do rywali.

Wymiana pięknych ciosów, decydujący w ostatniej akcji

Drugie 45 minut przyniosło niesamowicie dużo emocji i dwa przepiękne gole. Pierwszy był autorstwa gości. Adrian Błąd znalazł sporo miejsca daleko od naszego pola karnego i posłał fenomenalne uderzenie prostym podbiciem, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wylądowała w siatce, dając GKS-owi ponownie dwubramkowe prowadzenie. Rywale byli również bliscy czwartego trafienia, ale nasz zespół znakomitą interwencją uratował Ravas, odbijając strzał Bergiera z kilku metrów. Nie minęło 10 minut, a równie pięknie odpowiedział mu Maigaard. Duńczyk ponownie był dobrze ustawiony przed polem karnym i tym razem idealnie uderzył z półwoleja, trafiając w samo okienko, znów „włączając” nas do tego meczu.

Trybuny niosły Pasy do wyrównania, blisko goli byli Hasić i Kallman, w bramce gości dwoił i troił się jednak Kudła. Ataki wreszcie przyniosły skutek w doliczonym czasie gry. Wprowadzony po przerwie Bartosz Biedrzycki podłączył się lewą stroną i w punkt dorzucił piłkę na głowę Kallmana, a ten zanotował swoje 10. trafienie w tym sezonie, dając nam remis. Wydawało się, że zespół trenera Kroczka spróbuje jeszcze wyszarpać komplet punktów, w ostatniej akcji meczu pozwoliliśmy jednak rywalom wejść w nasze pole karne, a w chaosie, który się w nim wytworzył najlepiej zachował się Sebastian Milewski, dając GieKSie zwycięstwo. Po tym golu było również bardzo nerwowo między zawodnikami obu zespołów, miała miejsce duża przepychanka, w wyniku której sędzia pokazał kilka żółtych kartek, a po wznowieniu gry zakończył spotkanie.

Po przerwie na mecze reprezentacji nasz zespół w sobotę 23 listopada zagra na wyjeździe z Legią Warszawa, a my z tego miejsca zachęcamy do zapisów na wyjazd na to spotkanie i wspieranie Pasów w stolicy.
Źródło: cracovia.pl 9 listopada 2024 [3]


"[SKRÓT] Liga: Cracovia - GKS Katowice 3:4 (1:2) - Tam i z powrotem" -
terazpasy.pl

[SKRÓT] Liga: Cracovia - GKS Katowice 3:4 (1:2) - Tam i z powrotem

W niezwykle emocjonującym do ostatniej sekundy meczu 15. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy Cracovia przegrała z GKS-em Katowice 3:4 (1:2). Choć "Pasy" niemal od samego początku rywalizacji musiały gonić wynik i w doliczonym czasie gry doprowadziły do remisu, to jednak ostatnia akcja spotkania dała zwycięstwo gościom.

Cracovia kończąc w sobotę swój trójbój z beniaminkami wydawała się być na dobrej drodze do zgarnięcia w nim kompletu punktów. Już pierwsze dwie akcje spotkania mogły zapowiadać, że najlepsza w Lidze ofensywa "Pasów" także i tym razem dorzuci do swojego dorobku kilka bramek.

Po pięciu minutach meczu miała już na swoim koncie dwie sytuacje, z czego przynajmniej jedną należy uznać za stuprocentową: Rózga dostał od Hasića takie dośrodkowanie, że grzechem było go nie wykorzystać; niestety, młodzieżowiec Cracovii uderzył nieznacznie nad poprzeczką.

Przez pierwszy kwadrans "Pasy" starały się zdominować rywala i nieźle im to wychodziło. Godni bramek gospodarze tym razem robili wszystko, żeby zacząć ten mecz inaczej, niż zwykle. Tak się jednak zdarzyło, że zaczęli... dokładnie w ten sposób, do jakiego przyzwyczaili w tym sezonie swoich kibiców, a mianowicie od straty gola.

W 15. minucie sędzia Sylwestrzak przyznał drużynie GKS-u rzut wolny z 17. metrów i choć pierwsze uderzenie trafiło w mur, to dobitka Maka przeleciała już przez dziurę w ustawionym murze, który zdążył się rozbiec i zaskoczyła Ravasa. Sęk w tym, że rzut wolny przeciwko Cracovii został podyktowany... po faulu, którego nie było!

Cracovia nie wydała się tym wydarzeniem szczególnie strapiona. To dla niej w końcu nie pierwszyzna przegrywać na samym początku i podopieczni trenera Kroczka doskonale wiedzą, że nawet dwubramkowa strata to nic takiego. Nie wiedzą oni jednak w dalszym ciągu jak nie doprowadzać do takiej strat.

I choć Cracovia próbowała wytrwałym atakiem pozycyjnym sforsować zasieki ustawione przez grającego na czas i "rwącego" grę na każdy możliwy sposób rywala, to jednak efekt był taki, że zamiast remisu goście podwyższyli prowadzenie.

W 39. minucie fatalnie pomylił się wracający do składu po kontuzji Jugas i próbując zagrać piłkę głową do swojego partnera z obrony podał ją wprost pod nogi szarżującego Maka. Gracz "Gieksy" wpadł w pole karne, minął bardzo nieprzekonująco interweniującego Ravasa i skierował futbolówkę do pustej bramki.

I to, oczywiście, nie dobiło Cracovii. Jeszcze przed przerwą, w końcowych sekundach pierwszej połowy, udało się jej graczom częściowo odrobić stratę: dośrodkowanie w pole karne zrykoszetowało przed "szesnastkę", a tam nabiegający na piłkę Maigard płaskim, zrykoszetowanym od obrońcy strzałem na bramkę pokonał golkipera gości.

Druga połowa stała pod znakiem ataków "Biało-Czerwonych" i nielicznych, lecz bardzo groźnych prób kontrataków Katowiczan. I choć zawodnicy "Pasów" dwoili się i troili - najbardziej dosłownie robił to Maigaard, który był w każdym fragmencie boiska, pracując za dwóch - to jednak gola zdobyli ponownie rywale.

Błąd otrzymał piłkę w środku pola, powstała zbyt duża luka w pomocy spowodowała, że gracz gości mógł swobodnie poprowadzić piłkę w stronę bramki, zbyt późno zdecydował się do niego wyjść z doskokiem Sokołowski i katowicki pomocnik bez większego trudu mógł się pokusić o strzał z 25. metrów. Strzał ten, na nieszczęście gospodarzy, wyszedł mu fantastycznie, a piłka przepięknie wpadła w samo "okienko" i Ravas - mimo, że wyciągnął się jak długi, nie był w stanie nic na to poradzić.

Także i gol na 1:3 nie załamał Cracovii i nie złamał jej hartu ducha. Trudno jednak powiedzieć, czy nie zdołałby tego sprawić gol na 1:4, którego goście byli blisko: wkrótce potem Mak znów zamieszał krakowską obroną i uderzył w słupek, a Bergier z bliskiej odległości przegrał tym razem pojedynek ze Słowackim bramkarzem.

Potem jednak to "Pasy" zdołały przejąć kontrolę nad meczem i znów żmudnym atakiem pozycyjnym starały się zamykać przeciwnika na jego połowie. Po raz kolejny w roli "głównodowodzącego" wystąpił rozgrywający (nie po raz pierwszy w tym sezonie) wyśmienitą partię Maigaard, który imponującym uderzeniem z woleja zza pola karnego pokonał Kudłę.

Na tym jednak nie koniec: już w 88. minucie "Pasiacy" mogli remisować, ale strzał Källmana tym razem Kudła obronił. W doliczonym czasie gry jednak podopieczni trenera Kroczka dopięli swego i doprowadzili do remisu: świetne dośrodkowanie Biedrzyckiego wykorzystał Källmanie, który strzałem głową pokonał bramkarza.

Wydawało się, że Cracovia znów po heroicznym pościgu zdoła uratować zdobycz - tym razem nie trzypunktową, lecz z przebiegu meczu na pewno to "oczko" można byłoby docenić. Niestety, "Pasiacy" myśląc o tym, by jednak zgarnąć pełną pulę ponownie zapomnieli o defensywie. Popełniając kolejne błędy w ustawieniu obronnym pozwolili na dośrodkowanie, które na gola zamienił pozostawiony na "długim" słupku kompletnie bez opieki wprowadzony na boisko kilkanaście minut wcześniej Milewski.

Wkrótce potem sędzia zakończył mecz, rozdając jeszcze wcześniej kilka żółtych kartek oraz jedną czerwoną - tą ostatnią dla trenera gości.

Cracovia w meczu z GKS-em Katowice popełniła zbyt wiele błędów w obronie - zarówno indywidualnych, jak i formacyjnych, co zresztą otwarcie przyznał po meczu trener Kroczek. Można powiedzieć, że "Pasiacy" zasługiwali przynajmniej na jeden punkt, jednak sami są sobie winni, że pozwolili by ten punkt im odjechał.

No, może nie do końca sami. Byłoby bowiem niesprawiedliwością wobec woli walki i nieustępliwości "Pasiaków" nie wspomnieć o "wkładzie" w wynik owej rywalizacji jaki poczynił rozjemca tego spotkania, sędzia Sylwestrzak. Karygodne błędy - przyznanie gościom rzutu wolnego, po którym padł pierwszy gol (niestety - nie padł bezpośrednio, ponieważ wówczas zostałby prawdopodobnie anulowany decyzją VAR), czy nie ukaranie zawodnika gości czerwoną kartką za faul na Källmanie (a gdzież był VAR w tej sytuacji?) były tylko najbardziej skrajnymi przypadkami indolencji arbitra tego dnia.

Natomiast nie mniej skandaliczny był całkowity brak reakcji na ordynarną grę Katowiczan na czas - za którą zresztą trudno winić zespół trenera Góraka, bo on tylko, co zrozumiałe, wykorzystywał bierną postawę fatalnie dysponowanego arbitra, kompletnie nie radzącego sobie z wydarzeniami na murawie.

Fakty są jednak nieubłagane i Cracovia po 15. serii gier nie zdoła poprawić swojego miejsca w tabeli. Co stanowi pewne pocieszenie: na pewno go jednak nie straci. Wypada jedynie liczyć na remisy rywali z "pierwszej czwórki", którzy grają w tej kolejce ze sobą i powetować sobie stratę w następnej serii gier - przy Łazienkowskiej, w Warszawie.
Źródło: terazpasy.pl 9 listopada 2024 [4]


Trenerzy po meczu

Dawid Kroczek, trener Cracovii

Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem, tym bardziej jeśli strzelamy trzy bramki, a przegrywamy. Musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Jest to pozytywne, że po raz kolejny potrafimy odrobić straty i zdobyć bramkę w prawie ostatniej minucie, ale liczba błędów indywidualnych i formacyjnych doprowadziła do tego, że przegrywamy. Straciliśmy trzy punkty, potem punkt, a jesteśmy w stanie takich sytuacji uniknąć. To jest lekcja dla nas, co należy poprawić, żeby być w górze tabeli dłuższy czas. Nie będziemy się chwalili za zdobyte bramki, bo straciliśmy cztery.

Jednego czynnika nie ma. Musimy dokładnie obejrzeć to spotkanie. Pierwsza bramka padła po rzucie wolnym, była odbita piłka, powinniśmy mocniej postawić blok. Cały zespół był w świetle bramki. Drugi gol padł po typowych błędach indywidualnych. W pierwszej połowie zagraliśmy zbyt pasywnie, nie miał kto kończyć akcji. Gol na 1:2 padł z obwodu, bo za mało było ludzi w polu karnym. Potem był strzał życia zawodnika GKS-u i znów przyszło nam odrabiać straty. Przeszliśmy na ustawienie 4 – 3 – 3, przejęliśmy inicjatywę. W końcówce było dużo wejść z bocznych stref i dośrodkowań, a jedno z nich zakończyło się bramką Benjamina. Było 3:3, a potem akcja rywali trwała koło minuty. Były przebitki, ale my nie zbieramy drugiej piłki, nie dopilnowaliśmy zasad w polu karym.

Łatwo wyrokować po meczu, a staram się uciec od tego. W Gdańsku (Ravas - przyp.) zagrał poprawne zawody, a dzisiaj nie było widać u niego tej pewności. Naszą rolą, sztabu szkoleniowego, jest robić wszystko rozważnie. Nie wykluczam jakichś roszad. Musimy wszystko dobrze zanalizować, a nie na gorąco.

Jeśli zestawimy jakość piłkarską beniaminków to GKS jest najlepszym zespołem. Zrobił dobre transfery w okresie letnim. Robi powtarzalne rzeczy, to solidna drużyna. Miała ciężki moment przed meczem z nami, bo nie punktowała, brawa dla niej. Myślę, że 6 punktów przed tymi meczami to było minimum, a powiem nawet po dzisiejszym meczu, że 7. I to śmiało powinno być zrealizowane.

To trzecia przerwa reprezentacyjna, postępujemy tak, jak wcześniej sobie założyliśmy. Zawodnicy dostaną kilka dni wolnego, jest czas na kadrę i pierwszy tydzień będzie luźniejszy. Ci którzy jeszcze mogą, zagrają mecz w rezerwach, a od przyszłego poniedziałku będziemy się przygotowywali do meczu z Legią. W przyszłą środę, czwartek zawodnicy będą wracali po meczach reprezentacji, czasu będzie mało, ale musimy być gotowi.

Rafał Górak trener GKS-u

Na pewno było to bardzo emocjonujące, porywające spotkanie. Zakończyło się niesamowitym wynikiem. Jak straciliśmy gola na 3:3 to nie miałem już nadziei, ale moi piłkarze mieli inne zdanie. Graliśmy z szalenie mocną Cracovią, 30 zdobytych bramek to nie przypadek. Zdobyła 3, ale my 4. Dobrze się czujemy, bo tu w meczu z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej. Po czwartym golu były wielkie emocje, zawodnicy na siebie ruszyli, postanowiłem wkroczyć do akcji, odciągnąć moich zawodników i zakończyli burzę. Jestem zdumiony karą jaka została na mnie nałożona (czerwona kartka – przyp.).

Postanowiliśmy atakować Cracovię wysoko, bo gdybyśmy się cofnęli, to mielibyśmy problemy. Nie chodziło nam o to, by czekać, tylko chcieliśmy grać swoją piłkę. Powinniśmy zdobyć gola na 4:1 i byłoby „po herbacie”.

Nie miałem poczucia, żeby czas był inteligentnie zabierany. Pośpiech nie zawsze jest właściwy w piłce nożnej. Co do kontuzji Zrelaka, to martwię się, może być nawet podejrzenie złamania kości.

Skrót meczu

BOMBY W OKNO, REMONTADA W DOLICZONYM, SIEDEM GOLI! CRACOVIA - GKS KATOWICE, SKRÓT MECZU

Skrót meczu 2

CRACOVIA - GKS KATOWICE | SKRÓT | BIG MAK I GOLE SEZONU DO TEGO | EKSTRAKLASA 2024/25 | 15. KOLEJKA

Piłkarze po meczu

"NIE MOŻEMY TRACIĆ TYLU GOLI" | Mikkel Maigaard po meczu z GKS Katowice | WYWIAD

Linki zewnętrzne