1960-09-10 Cracovia - Wawel Wirek 4:1
pierwotnie planowany na 21 sierpnia, przełożony z powodu powołania dwóch zawodników Cracovii do juniorskiej reprezentacji Polski
|
![]() Kraków, Stadion Cracovii, sobota, 10 września 1960, 17:00
(1:0)
|
|
Skład: L. Michno Durniok Konopelski Kłaput Malarz Jarczyk Frasek Swoboda Manowski Suder Kowalik Ustawienie: 3-2-5 |
Sędzia: Garbaj
|
Skład: Wiśniewski Duda H. Dubiel Antonow G. Dubiel Michalik Klimza Wycisk Mitas Dzierżan Kapica |
Zapowiedź meczu
- Zapowiedź meczu w Dzienniku Polskim
- Zapowiedź meczu w dzienniku Gazeta Krakowska
- Zapowiedź meczu w dzienniku Echo Krakowa
Dziennik Polski
WAWEL: Wiśniewski, Duda, H. Dubiel, Antonow, G. Dubiel, Michalik, Klimza, Wycisk, Mitas, Dzierżan, Kapica.
Sędziował p. Garbaj z Zielonej Góry. Widzów ok. 10 tys.
Bramki strzelili: dla Cracovii: Krasek w 28 min., Suder w 56 i 85 min. i Manowski w 65 min., dla Wawelu Kapica w 55 min.
Duło czasu trzeba było, zanim atak Cracovii zdołał rozszyfrować sposób gry formacji defensywnych Wawelu. Gdy się to jednak stało, bramki zaczęły się sypać jedna po drugiej, a jeśli nie padło ich więcej, to zasługa przytomnie broniącego Wiśniewskiego i... poprzeczki, o którą odbiła się piłka kilkakrotnie.
Z drugiej strony trzeba przyznać, te Wawel — jak przekonaliśmy się już podczas meczu Ślązaków z Garbarnią — nie jest drużyną tak słabą. Jak by to można wnioskować z jego niskiej lokaty w tabeli. Goście ani przez chwilą nie zrezygnowali z walki, ich start, do piłki był niejednokrotnie lepszy niż start biało-czerwonych. Zdobywali on: teren szybkimi rajdami, w czym wyróżniali się zwłaszcza skrzydłowi.
Gra Cracovii była przez długi czas chaotyczna, prowadzona wprawdzie przy ziemi, jednak podania były na ogół niecelne i piłka padała łupem energicznie interweniujących obrońców oraz pomocników gości. Mecz był prowadzony w szybkim tempie, biegano dużo, mniej jednak panowano nad piłką. Pierwszą bramkę dla gospodarzy zdobył Frasek po otrzymaniu piłki w zamieszaniu na polu karnym.
W 55 min. po błędzie obrońców Cracovii Kapica strzela wyrównującą bramkę. Zanosiło się na sensację. Radość Ślązaków nie trwała Jednak długo. Jut pierwszy kontratak przynosi Crucovii bramkę zdobytą przez Sudera. Odtąd więcej z gry ma Cracovia, na bramkę Wiśniewskiego sunie atak za atakiem, to prawą to lewą stroną. Jeden z nich kończy się piękną bramką zdobytą przez Manowskiego z powietrza lewą nogą. W 83 min. wpisuje się na listę strzelców po raz drugi Suder.
W Cracovii słabiej niż zwykle zagrała obrona (Konopelski), nie najlepszy dzień miał Jarczyk. Manowski nie był takim kierownikiem napadu, jak w kilku ostatnich meczach. Kilka ładnych momentów miał Kowalik, którego strzały były wysokiej klasy (zwłaszcza jeden w poprzeczkę). Frasek wciąż jeszcze za wolny, niemniej oddał kilka dobrych center i strzałów. Suder mimo szeregusłabszych zagrań okazał się przytomnym strzelcem.
Echo Krakowa
Chaos i nuda dominowały na boisku od 15 min. niemal do końca meczu. Oczywiście z małymi przerwami, które jednak nie wy pełniłyby w sumie dwóch kwadransów. Chwilami nie chciało się wprost wierzyć, że mecz toczy się o mistrzostwo II ligi.
Piłkarze Cracovii wygrali oczywiście najzupełniej zasłużenie i wynik mógł być nawet wyższy, gdyby sędzia podyktował rzut karny w 82 min. kiedy to rajd Fraska po prawej flance powstrzymał Michalik, zatrzymując piłkę ręką. Niestety, arbiter meczu nie miał swego najlepszego dnia i popełnił kilka — delikatnie mówiąc — rażących błędów. Spotkanie zaczęło się dość obiecująco. Atak za atakiem sunęły na bramkę Wiśniewskiego, a i kontrataki gości nie były łatwe do rozszyfrowania. Z wielką dynamiką rozpoczęli grę skrzydłowi Cracovii, oddając na bramkę przeciwnika kilka groźnych strzałów. Ale w miarę upływu czasu „sprawnie działający mechanizm zaczął nawalać” i gospodarze zapatrzyli się na taktykę gości, których dewizą było: „byle dalej od własnej bramki, aby szybciej”. Z boiska powiało nudą i gdyby nie kilka ciekawszych akcji, kto wie ilu widzów zostałoby na trybunach do końca meczu.
Prowadzenie uzyskał dla Cracovii Frasek, który w zamieszaniu na polu karnym posłał piłkę w sam róg bramki. Inna sprawa, że Suder stał wówczas na pozycji spalonej. Po przerwie, w 55 min. goście wyrównują ze strzału Kapicy i przy biernej postawie obrońców Cracovii. Po rozpoczęć u gry od środka, już pierwszy atak przynosi biało-czerwonym powtórne prowadzenie. Suder wykorzystał nieporozumienie bramkarza z obrońcami Wawelu i posłał piłkę do bramki. W 69 min. Manowski zdobywa najładniejszą bramkę meczu. Jego wolej z lewej nogi był majstersztykiem i piłka poszybowała w „okienko”. Wynik meczu ustalił w 84 min. Suder, który ograł obrońców i z pełnego biegu uzyskał 4 bramkę.
Źródło: Echo Krakowa nr 213 z 12 września 1960
Gazeta Krakowska
Wawel: Wiśniewski, Duda, H. Dubiel, Antonow, G. Dubiel, Michalik, Klimza, Wycisk, Mitas, Dzierżą, Kapica.
Bramki dla Cracovii zdobyli: Suder 2 oraz Frasek i Manowski po 1, dla Wawelu Kapica.
Cracovia po sobotnim przekonywającym zwycięstwie nad Wawelem Wirek 4:1 (1:0) umocniła zdecydowanie swą pozycję na czele tabeli. Krakowianie mają obecnie pięć punktów przewagi nad trzecią w tabeli drużyną Piastem z Gliwic co pozwala snuć bardzo optymistyczne- horoskopy, jeżeli chodzi o awans krakowian do ekstraklasy.
Sobotnie zwycięstwo krakowian aczkolwiek wysoko cyfrowe nie zadowoliło w pełni zwolenników tego zespołu. Długo trzeba było czekać na moment kiedy biało-czerwoni przeszli do zdecydowanego ataku. Były nawet momenty kiedy kwestia wyniku nie była rozstrzygnięta i kiedy goście strzałem Kapicy wyrównali na 1:1. Szybki kontratak crakowian przyniósł im w kil- ca chwil po wyrównującej ?ramce prowadzenie i to zadecydowało o ich powodzeniu, hospodarze mają teraz więcej : gry chociaż Ślązacy walczą i bardzo ambitnie.