1938-05-01 Wisła Kraków - Cracovia 2:2
|
Liga , 3 kolejka Kraków, stary stadion Wisły, niedziela, 1 maja 1938, 17:00
(2:2)
|
|
Skład: Jurowicz Szumilas Sitko Józef Kotlarczyk Gierczyński Dzierżwa Habowski Ogrodziński Gracz A. Woźniak Antoni Łyko Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Wacław Kuchar ze Lwowa
|
Skład: W. Pawłowski Lasota Pająk Góra Grünberg K. Majeran Z. Skalski Roczniak Korbas Szeliga Płachta Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1938-05-01 Cracovia II - Grzegórzecki Kraków 9:0 |
Zapowiedź meczu
- Zapowiedź meczu w warszawskim tygodniku Przegląd Sportowy cz.1
- Zapowiedź meczu w warszawskim tygodniku Przegląd Sportowy cz.2
- Zapowiedź meczu w warszawskim tygodniku Przegląd Sportowy cz.3
- Zapowiedź meczu w warszawskim tygodniku Przegląd Sportowy cz.4
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Trzecia zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Czwarta zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Kto nie był jednak świadkiem walki Cracovia - Wisła, kto nie umiał wczuć się w fluid unoszący nad trybunami, ten meczu tego nigdy nie zrozumie.
Mecz Cracovia - Wisła to widowisko specyficzne, pełnie wielkich napięć i wyładowań. Dzisiejsze spotkanie miało jednak jeszcze jeden moment, który przyczynił się wybitnie do spotęgowania napięcia. Czynnikiem tym były bramki. Padały one od samego początku. Padały ze zmiennym szczęściem. Przez 25 minut ważyły się losy to w jedną to w drugą stronę. Trybuna falowała, to znów zamierała w bezruchu. Zależnie którą stronę darzyła sympatiami.
Później bramek zabrakło, pozostały tylko dobre chęci. Po pauzie sytuacja zmieniła się. Początkowo obustronne zmagania, a później lepsza gra Cracovii. Znów wzmógł się moment napięcia. Jedni czekali z drżeniem serca na "realizację", drudzy, "modlili się", by chłopcy ich dali z siebie wszystko i nie dopuścili do klęski. Tak płynęły długie minuty, które... nie przyniosły zmiany. Widz oddychał z ulgą i wychodził za bramę. Miał dość naprężenia, pozostał czas na spokojną analizę i krytykę.
Cracovia tym razem szczególnie dobrze wytrzymała próbę psychiczną. Już w czwartej minucie przeciwnik jej prowadził 1:0, a w meczu Wisła - Cracovia zdobyć prowadzenie, to - połowa sukcesu. Ledwie udało się "białoczerwonym" wyrównać, a już Wisła znów prowadziła. Jednak i to nie załamało Cracovii. Nie dała jednak drugiego dowodu - bitności. Nie potrafiła zebrać owoców, które wyrastały z jej poczynań. Nie wystarczy bowiem podjeżdżać pod bramkę. Kto nie strzela, ten nie wygrywa.
Przyczyn impotencji strzałowej nie trzeba szukać daleko. Tkwią one w braku Zembaczyńskiego na lewym skrzydle i prawego łącznika, już chociażby takiego, jak ostatnio Stępień. Praca dwójki Korbas - Szeliga, nie wystarcza, gdyż nie ma ona możności rozszerzenia swych poczynań, szczególnie gdy bojowy Skalski marnuje się na skrzydle.
Reszta drużyny nie odbiegła od normalnego poziomu. Pomoc rozegrała się na dobre po pauzie, przy czym zanotować należy poprawę Majerana.
W obozie Wisły widzimy poprawę na dwóch ważnych pozycjach. Przesunięcie Gracza na środek okazało się trafną decyzją, gdyż trójka nabrała rozmachu. Artur jest ostatnio wolny, brak mu zaciętości. Walory te posiada natomiast Gracz. Odbiło się to oczywiście korzystnie na grze reszty i gdyby nie wypompowanie się Artura w drugiej połowie, atak Wisły wytrzymałby tempo.
Drugim silnym punktem jest Gierczyński, u którego znać poprawę. Dodajmy do tego parę twardych i pewnych obrońców, a uzyskamy całość, której można zarzucić jedynie to, że w ostatnich 30 minutach nie wytrzymała tempa.
Jeśli chodzi o grę, jej przebieg i poziom, to jest rzeczą zrozumiała, że pod wpływem ciężaru psychicznego ucierpiała jakość. Byliśmy więc świadkami zmagań chwilami ciekawych, ale chwilami wpadających w schemat. Środki były różnorakie. Początkowo grano szybko, później wskazówka opadła, Cracovia wytrzymała lepiej pod względem kondycyjnym i miała przewagę w drugiej połowie.
Bramki zaczęły się sypać od czwartej minuty, gdy Gracz minąwszy obrońców niespodziewanie strzelił w róg. Cracovia podekscytowana przeszła do kontrofensywy i wyrównała niebawem przez Szeligę. Ale znów starcie Gracza z Pawłowskim i Wisła prowadzi w 21-ej minucie 2:1. Już w cztery minuty później Majeran bije wolnego, a Roczniak w ostatniej chwili dopełnia reszty. Do przerwy ataki zmieniają się szybko, przy czym Wisła jest groźniejsza, gdyż Gracz stwarza niebezpieczne sytuacje. Po przerwie jeszcze 15 minut gry równej, potem Cracovia coraz częściej jest przy głosie. Mecz mógł wygrać Szeliga, który w 33-ej minucie znalazł się pod bramką. Strzelił jednak w bramkarza i wynik pozostał 2:2.
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Mecz podzielić trzeba na dwie różne połowy, w pierwszej gra była piękna i to pod każdym względem. Dawała też temu wyraz widownia, aplaudując ustawicznie jedną i drugą stroną Był to piękny pokaz footballu w jego najlepszem wydaniu. W tej części przewaga była po stronie Wisły, która strzeliła dwie piękne bramki Natomiast białoczerwoni w tym okresie ustępowali swemu przeciwnikowi, a wyrównanie przypadło im w udziale nie z kombinacyjnych pociągnięć, ale raczej w sytuacjach zawinionych raz z powodu błędu defensywy Wisły, drugi raz błędnego rozstrzygnięcia sędziego linjowego, wskazującego na „faul” Ogrodzińskiego, podczas gdy rzecz się miała odwrotnie
Przebieg gry.
Zaczęło się od ataku Cracovii, który rychło zakończył się bez efektu. Celny strzał Habowskiego, obroniony przytomnie przez bramkarza Cracovii dał początek pięknej gry obu zespołów. Wisła dwukrotnie prowadzi, strzelając dwie wspaniałe bramki przez Gracza, pierwszą w 4 min. z podania Łyki, drugą zaś w 21 min. z podania Artura.
Cracovia odpowiedziała na to dwoma goalami, strzelonemi w 16 min. przez Szeligę niemal po rzucie różnym i po odbiciu się piłki od poprzeczki, oraz w 28 minu. kiedy to po wspomnianym rzucie wolnym piłka doszła do bramki Wisły, odbiła się od słupka i Roczniak głową wepchnął ją do siatki.
Po tym pięknym okresie gry widownia rozczarowała się w drugie] połowie, albowiem była świadkiem zwyczajnej wprost bezplanowej chaotycznej kopaniny. Obie drużyny wyczerpały się, ale więcej Wisła, która grała już z niemal od początku statystującym, bo kontuzjonowanym Dzierwą, (który doznał pęknięcia kostki w stopie). Lepszą w tej części gry była Cracovia, która nawet na zwycięstwo zasłużyła. Wystąpiła tu jednak dość jaskrawo nieudolność napastników białoczerwonych, którzy nie potrafili ani razu przełamać osłabionej defensywy Wisły. Raz tylko groźnym był napad Cracovii, lecz strzał Płachty obronił w ostatnim momencie brawurowo bramkarz Jurewicz.
Obie drużyny nie walczyły w normalnych składach. Wisła była poważnie osłabioną, występując bez Kotlarczyka, również i Cracovia grała bez kontuzjowanego Zembaczyńskiego. Składy przedstawiały się nast.: Cracovia: Pawłowski, Lasota, Pająk, Góra, Grűnberg, Majeran, Skalski, Roczniak Korbas, Szeliga i Płachta. Wisła: Jurewicz, Szumilas, Sitko, Filek, Gierczyński, Dzierwa, Habowski, Ogrodziński, Gracz, Artur i Łyko.
Na wyróżnienie z Cracovii zasługuje przedewszystkiem linja pomocy w całości, której dobra gra zadecydowała o wyniku. Trio obronne dobre, choć nieco już słabsze. W napadzie najlepszy Korbas, któremu reszta partnerów dało ustępuje.
W Wiśle doskonale grała linja napadu, ale tylko do pauzy, przyczem najgroźniejszym był Gracz na środku Obok zdobycia dwu bramek oddał parę groźnych strzałów, jakoteż i skierował nieraz doskonale piłkę głową na bramkę z czem dużo kłopotu miał Pawłowski. Po pauzie niektórzy napastnicy zmienili się nie do poznania, przyczem najsłabszym był ustawicznie niecelowo wózkujący Artur.
Pomoc Wisły grała dobrze, tak Glerczyńki jak i nowowstawiony Filek odpowiedzieli swemu zadaniu. Oczywiście kontuzjonowany. Dzierwa nie był tu w stanie dorównać partnerom. Trio obronne na poziomie.
Nowy Dziennik
Obecnie walczył ligowy mistrz Polski ze swym odwiecznym rywalem, który ciągle jednakże pretenduje do równorzędności i kwestionuje to pierwszeństwo na zielonej murawie. Nie są to wprawdzie czasy, gdzie drużyny prowadzili do boju tacy dyrygenci i kapitanowie, jak Kałuża i Reyman, albo gdzie szańców broniły takie pary jak Cepurski — Bujak, lub Gintel — Fryc. Dziś ofensywą kierują tylko Korbas i Artur, a defensywę stanowią tylko Pająk — Lasota i Szumilas — Sitko.
Nie jestem konserwatywnym zwolennikiem starych dobrych minionych czasów. Przeciwnie optymistycznie wierzę i cenię wiecznie no¬wy utalentowany narybek i nowicjuszy. A jednak — gdy z trybuny patrzałem na sylwetki graczy i cały styl gry — mimowoli cofałem się pamięcią wstecz i toczyłem porównawcze reminiscencje z dawniejszymi chlubnymi laty. Mecz obecny Wisła — Cracovia można nazwać tylko cieniem owych sławnych gier, w których finezyjne kombinacje Kotapków i Sperlingów rywalizowały z lawinowymi przebojami Balcerów i Adamków, precyzyjne konstruktywne współprace Synowców i Kotlarczyków z destrukcyjnymi robotami Stolarskich i Cikowskich.
Ale zostawmy piękne pouczające wspomnienia i przejdźmy do twardej rzeczywistej rzeczywistości. Derby Białoczerwonych z Czerwonymi nie jest walką programatyczną tych kolorów, jak by się na pozór nie wtajemniczonym w arkana tradycyjnych kostiumów piłkarskich zdawało. To rzeczywiście tylko 22 zawodników, piłkarzy, długoletnich rywali, jak w innych krajach i miastach np. Slavia—Sparta, MTK (Hungaria) — FTC, Rapid — Admira, Pogoń—Czarni itd. Niejednokrotnie nawet w czołowych krajach piłkarskich zmieniały się kluby derbowe, zależnie od ich rozwoju i stanowiska w święcie piłkarskim. Derby Cracovia — Wisła przeszło najróżniejsze zmiany i sytuacje, a jednak trwa od 30-tu lat niezmiennie, stanowiąc nadal magnes i emocję.
Tym razem także rezultat meczu nie był pewny i nikt nie mógł z całą pewnością typować faworyta i zwycięzcy. Formalnie jako mistrzowi Polski i na podstawie ostatnich wyników meczowych większe szanse przypisywano Cracovii. Jednakowoż Wisła okazała się z miejsca przeciwnikiem nie tylko równo¬rzędnym, ale nawet do przerwy niebezpieczniejszym. Białoczerwoni oparli swą jedenastkę na wypróbowanej defenzywie w obu formacjach (obrona i pomoc), natomiast atak ich wykazywał dwie luki na pozycjach lewo-skrzydłowego i prawego łącznika, gdzie wystąpili rezerwowi. Nie mogła więc linia npastnicza pracować produktywnie i jednolicie. Wisła zaś siłę swą miała w obronie i ataku, który był lepiej zcalonym (mimo zmiany Artur-Gracz-Ogrodziński) i szedł składniej, precyzyjniej i bardziej stylowo, natomiast linia pomocy bez chorego Kotlarczyka była najsłabszym punktem jej jedenastki.
To też i przebieg meczu odzwierciedlił tę sytuację. Czerwoni byli w pierwszej połowie lepszą drużyną i prowadzili dwa razy 1:0 i 2:1, zdobywając obie bramki z wypracowanych kombinacyjnych ataków przez Gracza w 3 min. i 20 min. z podań Łyki i Artura. Białoczerwoni nie prowadzili systematycznych akcyj ofenzywnych, ale sporadycznymi niebezpiecznymi wypadami stwarzali niemniej groźne podbramkowe sytuacje i wyrównali w 16 min. po rogu przez Szeligę i w 26 min. f. tłoku. Scharakteryzowałbym tę część meczu tak: Wisła grała bardziej planowo, Cracovia więcej przypadkowo.
Ale druga część meczu zmieniła oblicze zawodów. Wisła wyczerpała się.
Okazało się, że Cracovia ma lepszą kondycję fizyczną, że trener Plattko jednak ze swych budapeszteńskich i barcelońskich doświadczeń przyniósł przynajmniej trening wytrzymałości. I jak w pierwszej części meczu zdawało się. że Wisła mecz wygra, a Cracovia wyrównała, — tak w drugiej połowie zdawało się na pewno, że oto Cracovia zdobywa bezwzględną przewagę i zawody wygra, a jednak żadna ze stron nie umiała uzyskać decydującego gola i przechylić szali zwycięstwa. I dlatego, że obie partie defensywne stanęły na wysokości zadania, — i dlatego, że obie ljnie napastnicze nie spełniły pokładanych nadziei. Ale pocieszającym zjawiskiem w tej drugiej połowie było, że tak Gruenberg, jak i Zgierczyński, obydwaj środkowi pomocnicy, którzy powinni być najbardziej zmęczonymi, jako ośrodki kręgosłupowe jedenastek, niespodziewanie wytrzymali gwałtowne tempo meczu i stali się pod koniec głównymi opokami, o które rozbijały się wszelkie ataki. Szczególnie zadziwiająco popisał się Zgierczyński, który był w tej części zawodów najruchliwszym i najpewniejszym graczem na boisku. Temu ma do zawdzięczenia Wisła, że meczu nie przegrała. A także Korbasowi, który nagle okazał skłonności lewicowe i zapędzał się ciągle na lewe skrzydło. Może dlatego, że tęsknił za nieobecnym kolegą Zembaczyńskim, który bardzo brakował, a którego nie mógł w przybliżeniu nawet zastąpić rezerwowy Płachta. Jak lirycznie i żałośnie brzmiały okrzyki błagalne z trybuny: „Płachta słodka”, „Płachciuniu“. — Nic nie pomagało. Tak jak nie pomagały westchnienia nerwowe moich sąsiadów:
„Nędzarze”.
Te autentyczne reakcje widowni mają ilustrować kontrast między pragnieniami i nadziejami, a twardą nieubłaganą rzeczywistością na murawie, gdzie nie wszystko tak łatwo i gładko się układa i realizuje, jak wygodnisiom na trybunach i galerii. Bo czy np. mógł Sitko, wspaniały w I. połowie, dorównać sobie samemu w II połowie, skoro go przemyślny wirtuoz-technik Korbas poczęstował... w precyzyjne miejsce nieuchronnymi strzałem. Jeśli w dodatku sympatyczny Artur musiał poprosić na gwałt o rezerwowe spodenki, bo im się coś nagle stało, — to zrozumiemy, że Wisła miała bardzo ciężkie warunki walki i ma również coś na swoje usprawiedliwienie.
1938-01-30 Cracovia - Cracovia II 4:3 1938-02-02 Cracovia - Cracovia II 2:5 1938-02-06 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 7:1 1938-02-13 Cracovia - Krowodrza Kraków 9:1 1938-02-20 Cracovia - ZS Chełmek 4:3 1938-02-27 Cracovia - Błyskawica Rybnik 7:1 1938-03-06 Cracovia - Pogoń Katowice 5:0 1938-03-13 Cracovia - KS Chorzów 5:1 1938-03-20 Cracovia - Dąb Katowice 3:1 1938-03-27 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:4 1938-04-03 Liga PZPN - Liga okręgowa 2:0 1938-04-10 Pogoń Lwów - Cracovia 2:1 1938-04-17 Cracovia - Kispesti Budapeszt 2:2 1938-04-24 Cracovia - Warta Poznań 5:2 1938-05-01 Wisła Kraków - Cracovia 2:2 1938-05-08 Cracovia - Śmigły Wilno 3:0 1938-05-15 AKS Chorzów - Cracovia 5:1 1938-05-26 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2 1938-05-29 Cracovia - Ikar Kraków 4:3 1938-06-02 Cracovia - Bocskay Debreczyn 1:1 1938-06-05 Rewera Stanisławów - Cracovia 5:4 1938-06-05 Stanisławowski OZPN - Cracovia 2:1 1938-06-12 ŁKS Łódź - Cracovia 0:1 1938-06-19 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 4:0 1938-06-26 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 3:2 1938-07-03 Cracovia - Warszawianka Warszawa 1:3 1938-07-27 Fablok Chrzanów - Cracovia 6:1 1938-07-30 Makkabi Kraków - Cracovia 0:3 1938-08-14 Hasmonea Lwów - Cracovia 1:5 1938-08-15 Junak Drohobycz - Cracovia 3:4 1938-08-21 Cracovia - ŁKS Łódź 6:2 1938-08-28 Polonia Warszawa - Cracovia 2:2 1938-09-04 Cracovia - AKS Chorzów 4:2 1938-09-11 Śmigły Wilno - Cracovia 1:3 1938-09-24 Kielce - Cracovia 3:6 1938-10-02 Cracovia - Wisła Kraków 2:1 1938-10-09 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:0 1938-10-16 Cracovia - Pogoń Lwów 2:3 1938-10-23 Cracovia - Fablok Chrzanów 6:1 1938-10-30 Warta Poznań - Cracovia 7:1 1938-11-01 Cracovia - Polonia Warszawa 0:2 1938-11-06 Cracovia - Garbarnia Kraków 3:2 1938-11-20 Warta Zawiercie - Cracovia 1:2