1957-04-28 Cracovia - Concordia Knurów 3:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Karel Finek
pilka_ico
II liga grupa południowa , 4 kolejka
Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 28 kwietnia 1957, 16:30

Cracovia - Concordia Knurów

3
:
0

(1:0)



Herb_Concordia Knurów


Skład:
L. Michno
Bystrzycki
Mazur
Gołąb
Malarz
Kłaput
Opoka
Dudoń
Manowski
Reichel
Kasprzyk

Ustawienie:
3-2-5

Sędzia: Strzelecki
Widzów: 15 000

bramki Bramki
Manowski (41')
Kasprzyk (63')
Dudoń (69')
1:0
2:0
3:0
Skład:
Wróblewski
Musiolik
Grychtoł
Kabiczka
Plaza
Morys
Kiszka
Grzegorzyca II
Burek
Grzegorzyca I
Mecze tego dnia:

1957-04-28 CWKS II Kraków - Cracovia II 1:0
1957-04-28 Cracovia - Concordia Knurów 3:0



podczas meczu
podczas meczu
podczas meczu
podczas meczu

Zapowiedź meczu

Opis meczu

Przegląd Sportowy

Relacja z Przeglądu Sportowego
Był to jeden z najbardziej bezbarwnych meczów, jakie oglądaliśmy w Krakowie w bieżącym sezonie. Cracovia w niczym nie przypominała drużyny, która przed kilku dniami pokonała I-ligowy zespół austriacki. Odniosła ona raczej szczęśliwe niż zasłużone zwycięstwo nad przeciwnikiem, który jest zdecydowanie jednym z najsłabszych zespołów II-ligowych.
W zwycięskiej drużynie tylko czterech piłkarzy spełniło swoje zadanie, a mianowicie Michno, Bystrzycki, Malarz i Opoka. W Concordii wyróżniamy Wróblewskiego, Grychtoła, Morysa i Burka.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 61 z 29 kwietnia 1957 [1]


"Zdobyte punkty ucieszyły lecz gra nie zachwyciła zwolenników biało-czerwonych" -
Echo Krakowa

Zdobyte punkty ucieszyły lecz gra nie zachwyciła zwolenników biało-czerwonych

— Słaby mecz — takie oto zdanie słyszało się najczęściej wśród widzów, opuszczają­cych stadion po spotkaniu piłkarskim Cracovii z Concordią (Knurów). Zakończyło się ono zwy­cięstwem Cracovii 3:0 (1:0), co w końcowym bi­lansie zawodów uradowało nieco serca kibiców, cieszących się ze zdobycia dwóch punktów i pierwszej lokaty swych pupilów w tabeli roz­grywek. Gra jednak nie mogła zachwycić.

Jedenastka Concordii zaprezentowała małe jeszcze umiejętności piłkarskie. Przed zawodami liczono się na ogół ze zwycięstwem biało-czerwo­nych, którzy w tym meczu po­ winni przecież wydatnie po­prawić sobie stosunek bram­kowy. Niestety Cracovia za­grała bardzo słabo co widząc goście nabierali z każda chwi­lą coraz większego animuszu.

W 32 min. grający w Concor­dii na lewym skrzydle (znany sprinter) — Kiszka oddał z da­lekiej odległości ładny, silny strzał i tylko słupek uratował gospodarzy od utraty bramki. Chwilę później Grzegorzyca zaprzepaścił „murowaną" po­zycję.
W 40 min. padła wreszcie pierwszy bramka. Opoka ła­dnie podciągnął piłkę i korzy­stając z potknięcia się obrońcy scentrował ją do Manowskiego a ten zdobył prowadzenie dla Cracovii. Po przerwie dalsze bramki uzyskali Kasprzyk z ładnego przeboju w 67 min. oraz w 73 min. Dudoń głową po rzucie rożnym.
Do meczu Cracovia wystąpi­ła bez Jarczyka, którego miejsce zajął Reichel, a na stoperze zagrał Mazur. W drużynie gospodarzy dużo do życzenia po­zostawiały podania (niecelne) i przeważnie adresowane do współpartnera najgorzej w da­nym momencie ustawionego. Ponadto defensorzy biało-czer­wonych powinni pamiętać, aby niepotrzebnym przetrzymywa­niem piłki nie stwarzać groź­nych sytuacji lecz jak najszybciej oddalać niebezpieczeństwo od własnej bramki.
Na marginesie zawodów je­szcze jedną uwaga. Niewątpli­wie zwolennicy każdej druży­ny pragną sukcesów swego ze­społu, lecz czynienie pod adre­sem zawodników, złośliwych głośnych uwag (jakich wczoraj nie skąpiono) w wypadku złe­go zagrania, nie tylko nie przy­czynia się do lepszej gry da­nego piłkarza lecz wprost prze­ciwnie — wyrządza mu „nie­dźwiedzią przysługę", depry­mując zupełnie.
A. Ślusarczyk
Źródło: Echo Krakowa nr 100 z 29 kwietnia 1957


"Gra zwycięzców nie mogła się podobać. Cracovia - Concordia 3:0" -
Gazeta Krakowska

Gra zwycięzców nie mogła się podobać. Cracovia - Concordia 3:0

Relacja z meczu w dzienniku Gazeta Krakowska
Nawet najbardziej zagorzali kibice biało-czerwonych nie byli w niedzielę zadowoleni z gry swej drużyny. Wprawdzie mecz ostatecznie zakończył się zwycięstwem Cracovii z Concordią Knurów 3:0 (l;0), lecz Pałkarze krakowscy kompletnie zawiedli.

Jedynie bramkarz Michno kilkakrotnie udowodnił, że znajduje się w doskonałej formie; dobrze również zagrał obrońca Bystrzycki. Obaj ci zawodnicy zdecydowanie wyróżniali się spośród pozostałych Kolegów, którzy wypadli kompromitujące słabo. Po dłuższej przerwie na pozycji stopera zagrał Mazur, ale i ten zawodnik popełnił w niedzielę wiele błędów. W napadzie krakowian nic się nie kleiło, podania były bardzo niecelne, a pomoc nie potrafiła w odpowiedniej chwili wspomagać ataku Były momenty, że 15-tysięczna widownia gwizdem „wynagradzała” słabą grę piłkarzy biało-czerwonych.
Przeciwnik Cracovia Concordia Knurów — zespół pętający się w dolnych rejonach tabeli właściwie nie powinien być groźny dla biało-czerwonych i winien przegrać w wyższym stosunku. Bo cóż zawodnicy gości przedstawiali? Znaczne braki techniczne, a rewelacyjny lekkoatleta Emil Kiszka z pewnością był lepszy na bieżni niż jako piłkarz w niedzielę w Krakowie. Dziwne się wydaje, że zawodnicy krakowscy bali się tego zawodnika, gdyż on wyróżniał się tylko dobrym biegiem, ale na tym przeważnie się kończyło. Raz tylko „rąbnął” z całej sity na bramkę Michny, ale piłka na szczęście trafiła w wiązanie, tj. między słupek a poprzeczkę Piłkarze Concordii, gdy zorientowali się, że ..nie taki diabeł straszny..., gdy zobaczyli, jak słabiutko gra Cracovia, poczęli sobie śmiało poczynać i stali się nawet stroną atakującą. Chaos w zespole Cracovii trwał bardzo długo. Wprawdzie w 40 minucie gry Manowski zdobył prowadzenie, ale już w następnej minucie umai nie padło wyrównanie.
Dopiero 62 minuta gry zadecydowała o wyniku spotkania. Wtedy to z ogólnego chaosu w drużynie pierwszy otrząsnął się Kasprzyk z pięknego przeboju strzelił drugą bramkę. Od tej chwili biało-czerwoni rozpoczęli spokojniejszą grę, co się zaraz odbiło na celniejszych podaniach i na końcowym wyniku meczu. Piłkarze Knurowa zrezygnowali już z walki, zdając sobie sprawę, że to i tak nic nie pomoże. Od tej chwili gospodarze coraz częściej gościli pod bramką Wróblewskiego. W 70 minucie po rzucie z rogu wybiegł bramkarz, a Dudoń przytomnie piłkę skierował do pustej bramki. Tak padła trzecia bramka. Piłkarze Cracovii mieli jeszcze okazję do podwyższenia wyniku, ale Reichel strzelił w ręce bramkarzowi, a za chwilę Kasprzyk skierował piłkę obok słupka.

Zawody prowadził T. Strzelecki z Rzeszowa.
Źródło: Gazeta Krakowska nr 101 z 29 kwietnia 1957


Mecze sezonu 1957