1996-05-22 Cracovia - RKS Radomsko 4:0
|
![]() Kraków, środa, 22 maja 1996, 17:00
(0:0)
|
|
Skład: Kwedyczenko Łukasik Mróz Duda E. Kowalik (46' Węgiel) Wrześniak (83' Siemieniec) Hajduk Depa Gruchała Hrapkowicz (46' Ł. Kubik) Zegarek |
Sędzia: Andrzej Należnik z Katowic
|
Skład: Krzyształowicz Kurek Kowalski Urbaniak Błaszczyk Palacz Stelmach (83' Nowak) Iwanicki Krzynówek Stepanow (63' Malagowski) Marciniak (71' Augustowski) |
Opis meczu
Tempo
Mecz z Radomskiem - w tym przypadku nawet dla najbardziej podejrzliwych nie było żadnych podtekstów - stanowił jednakże częściowo rehabilitację "Pasów". Co więcej, na tę rehabilitację wystarczyły krakowianom trzy kwadranse.
Źródło: Tempo 23 maja 1996
Gazeta Wyborcza
Z początku krakowianie specjalizowali się w groźnych dośrodkowaniach, bez wykończenia akcji. Np. w 4. min Gruchała ładnie zagrał z lewej strony, do piłki nie doszedł Hrapkowicz. Poźniej zaś Kowalik podawał z prawej, bramkarz nie sięgnął do piłki, lecz nie doszli do niej też Hrapkowicz i Gruchała. Goście zrewanżowali się groźną akcją w 6. min. Błaszczyk wchodząc w pole karne potknął się, jednak podał do Palacza - ten strzelił i piłkę wybił Kwedyczenko. W 10. min Gruchała zagrał z rzutu rożnego, główkował ładnie Duda, lecz Krzyształowicz złapał futbolówkę.
Przyjezdni odpowiedzieli strzałem Marciniaka nad bramką i kolejną akcją Palacza z Błaszczykiem, po której ten pierwszy mocno uderzył na polu karnym - i tym razem Kwedyczenko wybił piłkę. Bramkarz gości jeszcze wyłapał płaski strzał Wrześniaka z rzutu wolnego i nastał przestój w akcjach podbramkowych. Dopiero w 44. min Gruchała z rzutu wolnego strzelał nieskutecznie (w środek bramki) z rzutu wolnego.
Dużo ciekawiej było w II połowie. Najpierw nieskutecznie strzelali: Gruchała, Depa i Hajduk. W końcu Gruchała uderzył z lewej strony i piłka wpadła do bramki, przed nadbiegającymi obrońcami gości. Nie minęły dwie minuty i tenże Gruchała podał na prawo, a Duda skierował piłkę między słupki obok wychodzącego bramkarza.
Za moment w podobnej sytuacji znalazł się Kubik, lecz tym razem piłkę wybił mu obrońca. W 80. min solenizant Zegarek posłał kozłującą piłkę, jednak wyłapał ją bramkarz. Po chwili golkiper nie miał już tyle szczęścia: akcję zainicjował Gruchała, Zegarek podał do Hajduka, po strzale którego piłkę odbił bramkarz; futbolówka otarła się jeszcze o łokieć obrońcy i wpadła do bramki.
W ostatnich minutach próbował strzelać Malagowski, jednak tym razem na drodze piłki stanął Duda. Podobnie, po nodze obrońcy uderzał trzy minuty przed końcem meczu Łukasik. Wreszcie Zegarek wykorzystał w 88. min podanie z rzutu rożnego, głową ustalając wynik.
Przed meczem w Krakowie pojawiły się plakaty zapraszające na mecz Cracovia - Radomsko Radom. Gdzie Rzym, a gdzie Krym? Radomsko od Radomia dzieli 137 kilometrów w linii prostej.
Na pomeczowej konferencji prasowej pojawili się także piłkarze Cracovii. Jacek Mróz w imieniu drużyny powiedział, że nie pojadą na mecz z Pomezanią, jeżeli nie zostaną wypłacone zaległe pieniądze. Klub zalega im z wypłatą za luty i z dziesięcioma tzw. startowymi, które stanowią część składową pensji. Obiecywano im wypłatę tych poborów po meczu z Wisłą.
- Są pewne trudności wynikające z naliczania podatków - mówił prezes Antoni Łopata. - Pieniądze będą wypłacane w najbliższym czasie, kiedy zostaną dokonane rozliczenia meczu z Wisłą. Nie widzę powodu do zajmowania takiego stanowiska przez drużynę. Klub musi w rozsądny sposób gospodarować finansami.
- Jest to typowy przykład beznadziejności polskiego piłkarstwa, który polega na notorycznym żądaniu i zapominaniu o umowach dżentelmeńskich - powiedział z kolei Piotr Skalski z Grupy Osób Wspierających. - Panowie nie dopowiadają tego, że dostali kilka razy po 100, po 50 mln (na drużynę - JP) za mecze, które nie były wielkim widowiskiem. Nie trzeba nam było wypłacać im premii za zwycięstwa, za remisy; tylko wypłacać startowe (które jest niższe od premii - JP). Proponuję nie jechać do Malborka, wypisać się z Cracovii. Klub ma miliard do dyspozycji i jest kwestia - czy wypłacać startowe, czy premie. Wypłaca się premie, a startowe miało być, jak znajdą się pieniądze. Nie dopowiedziano też, że chcieli 80 mln za zwycięstwo, a dostawali 100 mln. - Panie trenerze, ja pana proszę, żeby pan polityki nie uprawiał - prezes Łopata do trenera Adamusa, kiedy ten próbował brać zawodników w obronę. - Ostatni raz pana upominam.Źródło: Gazeta Wyborcza wydanie krakowskie 23 maja 1996
Dziennik Polski
1-0 Gruchała 58 min. 2-0 Duda 61 min. 3-0 Hajduk 82 min. 4-0 Zegarek 88 min.
Sędziował Należnik z Katowic, żółte kartki: Iwanicki i Duda, widzów 500.
Cracovia: Kwedyczenko -Łukasik, Mróz, Duda - Kowalik (46 Węgiel), Wcześniak, Depa, Hajduk, Gruchała - Hrapkowicz (46 Kubik), Zegarek.
Piłkarze Cracovii odczarowali własne boisko. W 4 kolejnych meczach nie zdobyli gola, wczoraj było ich aż 4.
Pierwszy kwadrans należał do gości, którzy mieli 3 dogodne sytuacje, ale 2-krotnie strzały Palacza świetnie bronił Kwedyczenko, a z 5 metrów nie trafił w światło bramki Marciniak. Po kwadransie gry zaznaczyła się lekka przewaga Cracovii, która kilka razy przeprowadziła oskrzydlające akcje, brakowało jednak ostatniego, precyzyjnego podania. W drugiej połowie trener Adamus przemeblował skład, wycofał z gry nieproduktywnego Hrapkowicza, do ataku przesunął Gruchał?. Było to udane posunięcie, dobry technicznie Piotr Gruchała świetnie sobie radził na mokrym boisku i raz po raz ogrywał obrońców gości. W 58 min Gruchała po prostopadłym podaniu Wrześniaka ubiegł bramkarza i było 1-0. W 3 minuty później Gruchała zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Dudy, który nie zmarnował szansy.
Po tej bramce gra „siadła", goście stracili animusz, Cracovia nie atakowała już ż takim impetem. Krakowianie ożywili się w ostatnich 10 minutach. W 82 min znowu po akcji Gruchały, Zegarek wycofał do tyłu do Hajduka, który podwyższył na 3-0. W 88 min padł czwarty gol dla „pasów”, znowu swój udział miał Gruchała. Po jego dośrodkowaniu z kor-nera, Zegarek uświetnił swój 100 występ ligowy w barwach Cracovii strzeleniem efektownego gola głową.
Powiedzieli po meczu:
Andrzej Włodarek, trener Radomska. - Mecz walki, gdybyśmy wykorzystali dwie pewne sytuacje w pierwszym kwadransie, mógł się inaczej ułożyć. Z biegiem czasu opadaliśmy z sił. Po przerwie moi zawodnicy wykazali brak konsekwencji w kryciu, szczególnie w strefie obronnej.
Ireneusz Adamus, szkoleniowiec Cracovii. - Za porażkę w Radomsku (2-4) zrewanżowaliśmy się z nawiązką. Stworzyliśmy wiele akcji oskrzydlających do przerwy, brakowało ostatniego podania. W przerwie porozmawialiśmy trochę, dokonaliśmy zmian. Gruchała praktycznie był ojcem tego zwycięstwa. Cieszę się, że przełamaliśmy tę niemoc, która nas ogarnęła w ostatnim okresie.
Źródło: Gazeta Wyborcza