1946-06-20 Cracovia - Ligocianka Katowice 4:2
|
![]() Kraków, Stadion Cracovii, czwartek, 20 czerwca 1946, 18:00
(0:2)
|
|
Skład: Rybicki Domański Glimas Jabłoński I Parpan Tomasik Mazur Kaczor Różankowski I Różankowski II Kościelny Zbroja] Szeliga Kopacz |
|
Skład: Siedlaczek Pastuszka I Rozmus Proksza Zakrzewski Krzemieński Męzla Drozdek Śmiłowski Műller |
Mecze tego dnia: | Mecz następnego dnia: | |
|
Opis meczu
Echo Krakowa
Cracovia: Rybicki, Domański, Glimas, Jabłoński I, Parpan, Tomasik, Mazur, Kaczor, bracia Róźankowscy, Kościelny, Zbroja, Szeliga i Kopacz.
Ligocianka pozostawiła po sobie jak najlepsze wrażenie. Poza Zakrzewskim reprezentantem Śląska, najlepszą częścią drużyny był atak, który do przerwy pokazał nam kilka bardzo ładnych i płynnych zagrań. Szczególnie trójka środkowa, z reemigrantem ze Szkocji Śmiłowskim musiała się podobać. Siedlaczek mimo puszczonych po przerwie 4-ch bramek dobry, — bronił z poświęceniem. Cała drużyna grała fair, i jak na Ślązaków trochę za miękko.
Cracovia osłabiona brakiem Gędłka, Jabłońskiego II, a po kilku minutach Bobuli, pozwoliła sobie w dodatku w ostatnim tym meczu, przed niedzielnym spotkaniem z Partyzantem (Jugosławia), na wypróbowanie w ataku (do przerwy) kilku nowych zawodników. Eksperyment zupełnie się nie powiódł. W nowym zestawieniu była Cracovia zlepkiem nierozumiejących się zawodników, niezdolnych do zespołowej i skutecznej akcji. W dodatku Różankowski I na łączniku zagrał wybitnie słabo i tracił prawie wszystkie piłki. Po przerwie Szeliga i Zbroja wprowadzili do ataku myśl i porządek, co zupełnie zmieniło oblicze drużyny. Także Różankowski I znalazł na skrzydle idealne miejsce dla swej szybkości i temperamentu. Mazur czuł się lepiej na właściwej dla siebie pozycji w pomocy.
Początkowe minuty należą do Cracovii, dwa strzały Bobuli broni jednak Siedlaczek. Ślązacy z kolei przejmują inicjatywę i przeważają silnie aż do końca pierwszej części gry. Już w dziewiątej minucie wykorzystuje Pastuszka II kiks Domańskiego i z najbliższej odległości lokuje piłkę w siatkę. Cracovia gra teraz bardzo słabo, — atak, a szczególnie Różankowski I traci piłkę za piłką. Jedynie pełno wartościowymi zawodnikami Cracovii są w tym okresie gry Par¬kan i Jabłoński J, którzy jednak nie są w stanie powstrzymać naporu Ślązaków. Ataki Ligocianki są coraz groźniejsze i znowu po błędzie obrony uzyskuje Muller drugą bramkę.
Najpierw Jabłoński I, a potem Parpan w zastępstwie coraz gorzej grającego ataku Cracovii, próbują dalekich strzałów, — ale Siedlaczek broni wszystko, a raz przychodzi mu z pomocą poprzeczka. Także Rybicki wywiązuje się dobrze ze swych obowiązków i wyłapuje kilka groźnych strzałów.
Po przerwie atak Cracovii ulega całkowitemu przegrupowaniu. Matur odchodzi do pomocy. Różankowski na lewe skrzydło, a Szeliga, Zbroja i Różankowski II obejmują stałe swe pozycje. Na prawym skrzydle nowa próba. Gra ree-migrant Kopacz przedwojenny zawodnik Cracovii. W tym zestawieniu atak pracuje składnie, akcje są płynne i szybkie. Nic do poznania jest teraz Różankowski I. Szybki — rwie naprzód jak wicher i narzuca ostre tempo całemu atakowi. Trójce środkowej wychodzą wszystkie zamierzenia, — toteż niedługo trzeba było czekać na plon. Równocześnie silnie odciążona pomoc — odzyskuje poziom" i zasznurowuje Ślązaków w zupełności. Jedynie przez pięć pierwszych i pięć ostatnich minut mają oni coś do powiedzenia. Poza tym sporadyczne ich wypady są stosunkowo łatwo likwidowane przez dużo lepiej grającą obronę Cracovii. Rybicki jest prawie nie¬zastąpiony, za to Siedlaczek ma pełne ręce ro¬boty, i mimo ambitnej i ofiarnej obrony musi w równych 10-cio minutowych odstępach czasu cztery razy kapitulować. Już w 10-tei minucie pada pierwsza bramka ze strzału Szeligi, a po¬dania Zbroi. Jedyny groźny przebój Śmiłowskiego likwiduje Rybicki. Powtórnie Zbroja wystawia Szeligę, który z bliska strzela i wyrównuje. Podobny atak i strzał Szeligi przechodzi tuż nad poprzeczką, a za chwilę Siedlaczek odważnie rzuca się pod nogi Zbroi, ratując w ostatniej chwili. Nacisk Cracovii rośnie, gra zamienia się chwilami w trening na jedną bramkę i w pewnym momencie rwący naprzód Różankowski I uzyskuje z podania Szeligi trzecią bramkę. Trzy razy jeszcze strzela coraz lepszy Różankowski, ale groźne jego strzały idą obok — lub stają się łupem doskonałego Siedlaczka. Wreszcie, po ładnym biegu i contrze Różankowsklego I, Kopacz piękną główką ustala wynik dnia. Pod koniec obserwujemy jeszcze grę Ligocianki i kilka jej groźnych ataków, ale wynik pozo- staje już do końca zawodów bez zmian.
Dziennik Polski