1946-07-24 Cracovia - Łagiewianka Kraków 6:0
nieznany faktyczny gospodarz meczu
|
![]() środa, 24 lipca 1946
(2:0)
|
|
Skład: Rybicki Gędłek Glimas Jabłoński I Parpan Mazur Kopacz Różankowski II Jabłoński II Szeliga Kleczka |
Sędzia: Bartyzel
|
Skład: Radzikowski Piekulski Olszewski II Kędra Wojowski Piekarz Wałach Olszewski I Parpan Liszka Antosiewicz |
Opis meczu
Echo Krakowa
Rybicki prawie niezatrudniony zaledwie dwa razy musiał interweniować w poważniejszych sytuacjach. Obrona jak wynika z tego, była ostatnią instancją o którą się rozbijały prawie wszystkie próby ataków przeciwnika. Pomoc, mimo przesunięcia Jabłońskiego II do ataku, nic nie straciła na sumie swych zespołowych wartości, bo Mazur w zupełności go zastąpił. Atak pchany przez pomoc ustawicznie naprzód, — zagrał lepiej niż zwykle, a przede wszystkim skuteczniej. Z debiutantów lepiej zdał egzamin Kłeczka, centry jego były zupełnie poprawne. — trochę gorzej jest ze strzałem. Kopacz na prawym skrzydle wypadł blado. Kiedy przyszło mu po pauzie zmienić pozycje z kontuzjonowanym Jabłońskim I, znalazł w pomocy okazję do wyładowania swej energii, i wypadł dużo lepiej.
W
Łagiewiance
uzdolnionemu Radzikowskie
mu w bramce nie wiele można zarzucić. Przeciążony
bronił co
mógł
i uchronił
swą drużynę
od
większej jeszcze porażki.
W obronie na wyróżnienie
zasługuje energiczny wszędobylski
Piekulski. W
pomocy jedynie twardy Wojowski
mógł zadowolić. Bojowy dotychczas atak Łagiewianki na tle doskonale grającej defenzywy biało-czerwonych wypadł słabiej.
Jak zawsze
najgroźniejszym napastnikiem Łagiewianki był
Parpan, który najczęściej niepokoił tyły przeciwni
ka. W
bratobójczych pojedynkach przegrywał
górne- piłki,
natomiast w
dolnych był
dość
częstym zwycięzcą.
Świetnie ostatnio na meczu ze
Zwierzynieckim grającemu
Antosiewiczowi
tym
razem Mazur
obrzydził życie,
—
rzadko
dopuszczając go
do
głosu.
Dominujący wpływ
na
przebieg gry
miał niezwykle parny
dzień.
Tempo gry
dość
szybkie
z
początku.
—
z
postępem
czasu słabło coraz więcej.
Już
po
kilku minutach Cracovia
uzyskuje
przewagę i
stale
jest
w ataku,
jednakowoż
napastnicy
nie
dopisują
strzałowo.
Przebój Parpana natomiast o mało nie przynosi bramki. Rybicki jest jednak na stanowisku i broni w
pięknym
stylu.
Kleczko sam na sam z bramkarzem strzela ostro tuż obok słupka. Za chwilą Różankowski
II
przestrzeliwuje
z
bezpośredniej odległości.
Próbuje
dalekich strzałów
Parpan
także bezskutecznie. Wreszcie
po wolnym bitym
dobrze
przez
Kłeczkę, Różankowski II
w zamieszaniu podbramkowym
strzela
pierwszą bramkę.
W
parę
minut
potem
znowu z
centry Klęczki
—
Jabłoński II
podwyższa wynik
na 2:0.
Po
przerwie Łagiewianka
całkowicie
opada
z
sił,
a przeciążona
pomoc
i obrona nie może sprostać trudnemu zadaniu. Już w pierwszych minutach z
centry Jabłońskiego I,
Różankowski II
piękną główką strzela trzecią bramkę,
a za chwilę
na odmianę z centry Klęczki
— czwartą. Dzięki
spiekocie tempo gry opada. Łagiewianka
stara
się wyłamać
z
kleszczy przeciwnika
—
z minimalnym skutkiem. Między braćmi Parpanami dochodzi do
częstych pojedynków
— które
częściej
wygrywa
zawodnik
Cracovii. Przewaga biało-
czerwonych
rośnie coraz
więcej, gra
chwilami
zamienia się w zabawę w kotka i
myszkę
i trening
na jedną bramkę.
Napastnicy
Cracovii marnują szereg okazji
do
podwyższenia wyniku.
Wreszcie
Szeliga
dochodzi do strzału i podwyższa
wynik
na 5:0.
Spacerowe tempo
nie
wróży
już zmiany wyniku, tymczasem statystujący
na
prawym skrzydle
Jabłoński I
posyła piłkę
do
środka a brat jego w
pełnym biegu pięknie ją
gasi
i strzela nieuchronnie.
Była
to najładniejsza
bramka dnia. Za chwilę sędzia odgwizduje koniec zawodów.
Źródło: Echo Krakowa nr 134 z 26 lipca 1946
Dziennik Polski