mecz na rzecz na funduszu rządu T.Mazowieckiego
|
Sędzia: Z.Urbańczyk
Widzów: 8 000
Bramki
|
Czarnik (77')
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zapowiedź meczu
Opis meczu
Tempo
Zwyciężyła młodość
Relacja z meczu w dzienniku
Tempo cz.1
Relacja z meczu w dzienniku
Tempo cz.2
Ciężko zrodził się ten mecz, w organizacyjnych bólach, ale w końcu doszedł do skutku. I dobrze, że w wyjałowionym od imprez kalendarzu piłkarskim znalazło się miejsce na coś, o co upominała się po prostu tradycja, abstrahując już od takiego czy innego „ideologicznego” tła. Zadowoleni jednak nie byli wszyscy, prawdopodobnie najmniej ci, którzy na własnej skórze odczuli siłę milicyjnych metod przywracania porządku. Skoro jednak zamiast oglądania meczu gorąco zapragnęli innych wrażeń – otrzymali je; osobiście ich nie żałuję.
Natomiast mecz, w dosłownym jego rozumieniu, spełnił cel. Był na mój gust ciekawy, z jasno zarysowaną tendencją, o którą upominali się co poniektórzy. Masowy werbunek piłkarskiej młodzieży, danie jej szansy pokazania się na szerszym forum spowodował ożywienie gry, wyrwanie z kanonu sztampy, powielania starych, niekoniecznie najbardziej właściwych wzorów do naśladowania. Dlatego, dostrzegając wiele mankamentów, generalnie jestem za obranym kierunkiem. Może dzięki temu stadiony znów zaczną dostarczać wydarzeń interesujących, ciekawych.
Pierwszą godną odnotowania sytuacją był minimalnie niecelny strzał Marca, a chwilę później jeszcze jedno uderzenie tego zawodnika, tym razem w poprzeczkę. Do przerwy bowiem wiślacy łatwiej stwarzali sobie sytuacje, w 44 min. rejestr strzeleckich grzechów można rozszerzyć o brak koncentracji Barwiołka, gdy podanie Przytuły zupełnie zaskoczyło juniora, choć również P. Wrześniaka.
To wszystko musiało się zemścić, zwłaszcza, że po zmianie stron Wójtowicz, Barwiołek i Marzec (najlepszy zawodnik meczu) pokpili sprawę okrutnie. W obozie przeciwnym Bargieł i Sajnóg nie chcieli być gorsi, ale już nie Czarnik. Dokładne dośrodkowanie z prawej strony zamienił na bramkę, czym wprowadził w dobry humor redaktora Andrzeja Szeląga, aktora Mariana Cebulskiego i całą masę ludzi wiernych „pasiakom. Wcale się nie dziwię, droga do zbudowania naprawdę silnego zespołu jest wprawdzie nadal daleka, ale przynajmniej wiadomo w jakim kierunku podążać. Pod warunkiem wszelako, że zapomni się o pośpiechu. Bo młodzież, nawet ta z talentem, tego nie lubi.
Jerzy Cierpiatka
Źródło: Tempo nr 13 z 29 stycznia 1990
Dziennik Polski
Puchar prezydenta dla piłkarzy Cracovii
Relacja z meczu w
Dzienniku Polskim
Wczoraj rozegrano (po raz 162) piłkarskie, wielkie derby Krakowa. Blisko 10 tys. krakowian było świadkami ambitnej gry i zwycięstwa CRACOVII nad WISŁĄ 1:0 (0:0). Jedyną bramkę zdobył Czarnik w 77 min. Sędziowali pp. Z. Urbańczyk oraz Z. Bil i M. Madeja z Krakowa.
Obydwa zespoły wystąpiły w odmłodzonych składach i fakt ten świadczy o posiadaniu przez obydwa zespoły licznych rezerw. Mecz nie stał wprawdzie na wysokim poziomie, bo to przecież okres przygotowań do wiosennych rozgrywek, ale zawodnicy obu zespołów wykazali olbrzymie zaangażowanie w grze i chcieli się pokazać przed publicznością z jak najlepszej strony.
W pierwszej połowie meczu stroną atakującą byli wiślacy i gdyby mieli lepiej nastawiony celownik mogli zdobyć kilka bramek. Sam Marzec miał 4 dogodne pozycje strzałowe. Najpierw w 8 min. strzelił z bliska obok słupka, a w 9 min. po jego strzale piłka trafiła w poprzeczkę. Za chwilę nie trafił do bramki w wybornej sytuacji Barwiołek. Dopiero w 14 min. pierwszy groźny kontratak przeprowadzili gospodarze i Bobrowicz z największym trudem (po rzucie wolnym Owcy) wybił piłkę na kornet. W 25 min. piłka ugrzęzła wprawdzie w bramce wiślaków, ale Hermaniuk posłał ją do siatki z wyraźnego spalonego i sędzia moment wcześniej przerwał gwizdkiem grę.
Po przerwie w obu zespołach następowały zmiany, jednak gra nieco „siadła”. Wtedy częściej przechodzili do ataków gospodarze i widowisko miało już wyrównany charakter. W 47 min. po raz trzeci Marzec był bliski wpisania się na listę strzelców, ale posłał piłkę wprost we Wrześniaka. W 52 min. po szybkiej akcji prawą stroną Czarnik wyłożył piłkę Bargiełowi, ale jego strzał przeszybował tuż, tuż nad poprzeczką. W 55 min. podobnie było po akcji zakończonej strzałem Barwiołka. Jeszcze w 56 i 71 min. wiślacy mieli okazję do uzyskania prowadzenia. Najpierw zbyt słabo strzelał Wójtowicz, a później po „bombie” Szewczyka piłka odbiła się od nogi któregoś z obrońców Cracovii.
W 77 min. gospodarze szybko zaatakowali. Nie przyniósł bramki strzał Sajnóga, ale w chwilę później Duda podał precyzyjnie do nadbiegającego Czarnika, który precyzyjną główką zmusił do kapitulacji Bobrowicza i Cracovia objęła prowadzenie 1:0. Wynik ten utrzymał się do końcowego gwizdka arbitra, chociaż w 78 min. najlepszy w zespole wiślaków Marzec miał czwartą okazję strzelecką, tym razem do wyrównania. Piłkę jednak zablokował Kubik i nie doszło do egzekwowania rzutów karnych.
Tak więc w 162 WIELKICH DERBACH KRAKOWA po raz 56 zwyciężyła Cracovia (przy 70 zwycięstwach Wisły i 36 remisach). A Puchar Prezydenta wręczył triumfatorom Jan Nowak. Jednocześnie wzbogacił się znacznie (wkrótce organizatorzy ogłoszą dokładną kwotę wpływów) fundusz rządu Tadeusza Mazowieckiego.
PS. Niestety i tym razem doszło w trakcie i po meczu do utarczek między rozfanatyzowanymi grupami wyrostków nazywających siebie sympatykami jednego i drugiego klubu. Wstyd!
Źródło: Dziennik Polski nr 24 z 29 stycznia 1990
Echo Krakowa
Szlachetny cel i... chuligańskie wybryki
Relacja z meczu w dzienniku
Echo Krakowa
Jeśli możesz, przepisz znajdujący się obok lub linkowany poniżej opis meczu.
Źródło: Echo Krakowa nr 20 z 29 stycznia 1990
Opis zamieszek
Tempo
Małe Heysel leży w Krakowie!
Relacja z zamieszek w dzienniku
Tempo cz.1
Relacja z zamieszek w dzienniku
Tempo cz.1
Jeśli możesz, przepisz znajdujący się obok lub linkowany poniżej opis meczu.
Krzysztof Mrówka
Źródło: Tempo nr 13 z 29 stycznia 1990
Dziennik Polski
Bezkarny wandalizm
Relacja z zamieszek w
Dzienniku Polskim
Tuż po meczu piłkarskim Cracovia – Wisła, blisko tysięczna grupa – w tym wielu pijanych – młodocianych „szalikowców” wyruszyła z Błoń w kierunku centrum Krakowa, niszcząc prawie wszystko co znalazło się na jej drodze. Rozbijano szyby samochodów, witryny wystawowe i okna w domach prywatnych. Niszczono kosze na śmieci i ławki. Rozbito szyby m. in. w budynkach UJ oraz w Domu Towarowym przy ul. Świętej Anny, demolowany wystawy sklepowe w Rynku Głównym i przy ul. Mikołajskiej.
Dziki tłum kilkunastoletnich wandali zaatakował kamieniami także budynek Konsulatu Generalnego ZSRR przy ul. Westerplatte i zniszczył budkę MO. Pełniący w niej dyżur milicjant został ranny i przebywa w szpitalu. Obrzucono także kamieniami budynek KK PZPR. Zorganizowane siły MO interweniowały z dużym opóźnieniem, chuligani zostali rozproszeni dopiero w okolicach Dworca Głównego PKP. I... bezkarnie udali się do domów.
Aktom wandalizmu towarzyszyło wyjątkowe chamstwo, ujawniające się m. in. w ordynarnych okrzykach, których treści nie mam odwagi tutaj cytować. To co wydarzyło się wczoraj w Krakowie rzuca wielki cień na nasze miasto, które dotknięte zostało także przerażającym upadkiem dobrych obyczajów.
Źródło: Dziennik Polski nr 24 z 29 stycznia 1990
Echo Krakowa
Po "świętej wojnie" wojna na kamienie
Relacja z zamieszek w dzienniku
Echo Krakowa cz.1
Relacja z zamieszek w dzienniku
Echo Krakowa cz.2
Po wczorajszym meczu między drużynami „Wisły” i „Cracovii” kibice obydwu klubów ruszają wspólnie w kierunku Rynku Gł. W rękach kamienie i drewniane pałki. Krzyczą: „MO – gestapo” i „i pałą w łeb, i pałą w łeb, tak polska milicja zarabia na chleb”. Na ulicy Manifestu Lipcowego rozbijają szyby kiosku „Totolotka” i „Polmozbytu”. Ze sklepu zabierają gaśnicę i uruchamiają ją. Lecą strugi piany. Na Plantach rozdzielają się na dwie grupy: jedna idzie ulicą Jagiellońską i św. Anny, wybijając szyby w okolicznych budynkach, a druga ulicą Wiślną, rozbijając szyby „Pewexu”. W Domu Towarowym tłuką wystawy, zabierając z nich towar, głównie kasety z muzyką młodzieżową. Przed „Pałacem Pod Baranami” leży sterta gruzu. Kawałki cegieł błyskawicznie znikają w kieszeniach „kibiców”. Milicji nigdzie nie widać. Padają kwietniki, otaczając płytę, gdzie Kościuszko składał przysięgę, jakiś młodzieniec w „zdobycznej” czapce milicyjnej usiłuje rozbić skarbonkę ale koledzy zniechęcają go. I dalej w kierunku ulicy Mikołajskiej. Tu ofiarami chuligańskich wybryków są: płot otaczający remontowaną kamienicę i sklep firmowy „Wisły”! Potem pod konsulat ZSRR. Lecą kamienie, drewniane belki. Budka milicyjna w ciągu kilku chwil zostaje zdemolowana. W pobliżu przejścia podziemnego tłum rozprasza się. Pojawiają się milicjanci lecz nie interweniują. Młody mężczyzna z tatuażem obok lewego oka nawołuje do walki z milicją. Rzucony przez niego kawał drewna ląduje na głowach ludzi, stojących na przystanku tramwajowym... „Czyje wy dzieci jesteście, kto was urodził!” - krzyczy jedna z kobiet... Ok. godz. 15 małe grupki krążą jeszcze po Krakowie, lecz powoli wraca spokój. Milicja zatrzymała jednego (!) uczestnika zajść którego przyłapano na rozbijaniu kamieniem samochodu, a kilkudziesięciu młodych ludzi wylegitymowano i spisano.
Źródło: Echo Krakowa nr 20 z 29 stycznia 1990
Gazeta Wyborcza
Ambasador ZSRR w Polsce wręczył sekretarzowi stanu MSZ notę protestacyjną w sprawie napaści na konsulat radziecki w Krakowie. 28 I, 1000 kibiców ,Wisła' klubu, i ,Cracovia' klubu demolowało wystawy i kioski, a następnie obrzuciło konsulat kamieniami, wybijając szyby.
Źródło: Gazeta Wyborcza nr 26 z 31 stycznia 1990