2004-06-26 Górnik Polkowice - Cracovia 0:4
Najwyższe w historii zwycięstwo Cracovii na wyjeździe w barażach o ekstraklasę.
Ostatni w historii mecz Cracovii w barażach o ekstraklasę.
|
baraż o I ligę, mecz rewanżowy Polkowice, sobota, 26 czerwca 2004
(0:1)
|
|
Skład: Banaszyński Majewski (46' Żelasko) Jeziorny Adamski Narwojsz (59. Wojtarowicz) Krzyżanowski Bosanac Dubicki (51. Malawski) Moskal Pilch |
Sędzia: M. Ryszka z Warszawy
|
Skład: Olszewski (74' Cabaj) Radwański Węgrzyn Skrzyński Baster Bojarski Baran Przytuła Drumlak Nowak (57' Szczoczarz) Bania |
Zapowiedź meczu
Dziennik Polski
Ostatni mecz Cracovii z Polkowicami oglądali wysłannicy portugalskiego klubu SC Braga (5. miejsce w lidze). Interesują się Pawłem Drumlakiem. - Wiem o tej propozycji - mówi Drumlak. - Dużo zależy od stanowiska Cracovii, z tym klubem mam kontrakt do grudnia 2004 roku z możliwością jego przedłużenia. Podoba mi się w Krakowie, świetnie się tu czaję. Pieniądze są ważne, na pewno w Portugalii zarobiłbym więcej, ale dla mnie liczy się atmosfera w zespole, koledzy, trener. Nie chcę być ciągle przerzucany jak worek cementu. A na razie myślę tylko o występie przeciwko Polkowicom.
Wczoraj w godzinach dopołudniowych krakowianie po raz ostatni ćwiczyli na swoim stadionie przy ul. Kałuży. Po treningu zjedli obiad w restauracji „Eden” i pojechali do Karczowisk, miejscowości leżącej kilkanaście kilometrów od Polkowic. Tam przebywać będą do soboty, w piątek przeprowadzą ostatni trening na odległym o 2 kilometry boisku. W ostatnim treningu w Krakowie indywidualnie ćwiczył Piotr Giza, nie trenował z piłką, bowiem odczuwa bóle przywodziciela. - Mam nadzieję, że Piotrek będzie mógł w sobotę wybiec na boisko - mówi trener Wojciech Stawowy. - Gdyby ból nie ustąpił, Krzysztof Przytuła zagra w środku pomocy z Arkiem Baranem, a na lewej pomocy wystąpi Paweł Nowak.
- Czy po wyniku 4-0 w pierwszym meczu odczuwa Pan dreszczyk emocji przed rewanżem?
- Oczywiście! To jest przecież najważniejszy mecz w sezonie. Jesteśmy' tak blisko celu, nie wolno zmarnować szansy. Mamy 4-bramkową zaliczkę, ale w Polkowicach trzeba postawić kropkę nad i. W sporcie nigdy do końca nie można być pewnym niczego. Przykłady z pucharów, krajowych czy zagranicznych, potwierdzają, że czasem zdarzają się cuda. My oczywiście wierzymy w siebie, w swoje umiejętności i w to, że w sobotę wspólnie z kibicami, działaczami świętować będziemy powrót „pasów” do ekstraklasy. Musimy jednak zgrać w Polkowicach z wielką determinacją, tak jak gdyby rywalizacja zaczynała się od stanu 0-0. Potrzebną jest także pełna dyscyplina taktyczna i wiara w siebie.
Tej wiary w siebie nie brak piłkarzom Cracovii, choć wszyscy podkreślają, że oczekują w Polkowicach trudnego meczu. Wymarzony scenariusz? - Najlepiej byłoby szybko strzelić bramkę i tym samym pognębić rywala - mówi Piotr Giza. - 2-0 po 20 minutach i potem pełna kontrola wydarzeń na boisku - dodaje kapitan Cracovii Piotr Bania.
Obok barażu Górnik - Cracovia odbędą się jeszcze 4 mecze o prawo gry w II lidze, wszystkie w sobotę, godz. 15. Oto pary: Ruch Chorzów - Stal Rzeszów (pierwszy mecz 1-1), Stasiak Opoczno - Unia Janikowo 0-0), Arka Gdynia - Śląsk Wrocław (0-0), Tłoki Gorzyce - Radomiak Radom (1-3)
Opis meczu
Gazeta Wyborcza
Odarci ze strojów (bo to najlepsza pamiątka) piłkarze powędrowali na ręce kibiców. Łukasz Skrzyński w roli wodzireja dopingu. Kazimierz Węgrzyn nie wiedział nawet co ma robić: śpiewać, czy przybijać piątki z fanami, a może rozdawać autografy. - No to mamy awans! - potężnie zbudowany ogolony młodzieniec klepnął w ramię kolegę, aż ten się zachwiał ("GKS Tychy chuligani" - głosił napis na koszulce).
Nikt tak nie grał
Pokonanie Górnika Polkowice w dwumeczu o wszystko 8:0 przekroczyło sferę nawet najśmielszych marzeń sympatyków biało - czerwonych.
- Widziałem u nas wszystkie zespoły z ekstraklasy i żaden jeszcze nie grał tak widowiskowo jak Cracovia - przyznał klasę zwycięzcom jeden z pracowników Górnika, który z podziwem patrzył na udzielającego wywiady Kazimierza Węgrzyna. - To wszystko jest zasługą naszego trenera. On będzie zaliczany do czołówki szkoleniowców I ligi - wyrokował doświadczony stoper beniaminka ekstraklasy.
- Mamy przynajmniej satysfakcję, że tym dwumeczem z pierwszoligowcem udowodniliśmy, że zasłużyliśmy nas na awans - cieszył się Paweł Drumlak, który po burzliwym okresie w karierze wychodzi na prostą razem z Cracovią.
Do Polkowic przyjechało tysiąc kibiców głodnych sukcesu i piłki nożnej w wykonaniu chłopaków Stawowego. Jeszcze trzy lata temu na przyciągnięcie tak licznej grupy fanów trzeba było dwóch meczów przy ul. Kałuży.
Zgodnie z początkowymi założeniami piłkarze z ul. Kałuży mieli odpoczywać po wydłużonym o baraże sezonie tylko tydzień. - Po takim dwumeczu przedłużę im urlopy o tyle dni ile strzelili bramek - informował trener Wojciech Stawowy. - Na więcej nie możemy sobie pozwolić, gdyż przygotowania do sezonu muszą trwać minimum cztery tygodnie.
Wyrok "Bojara"
Polkowiczanie szamotali się niczym ryba w sieci. Już na samym początku mógł im wybić z głowy honorowe rozstanie z ekstraklasą Marcin Bojarski, lecz po klepce z Piotrem Banią posłał piłkę obok słupka. "Bojar" wydał wyrok na Górnika pół godziny później, gdy po kolejnym prostopadłym podaniu z pierwszej piłki Bani przelobował próbującego ratować sytuację wybiegiem Jacka Banaszyńskiego.
Wtedy właściwie skończył się mecz, a zaczął pasiasty piknik. Sympatyk biało - czerwonych Wojciech Marchewczyk pospieszył do samochodu po gigantycznych rozmiarów butelkę szampana, loża honorowa zdominowana przez krakowian na czele z prof. Januszem Filipiakiem, radnymi Janem Okońskim, Ireneuszem Rasiem i wiceprezesem KS Cracovia Józefem Lassotą nadawała ton dopingowi.
"Wszyscy wstawać!" - nawoływał Raś i rozpoczynał klaskanie w dłonie w tempie jednostajnie przyspieszonym, po którym następowało skandowanie "Cracovia!"
Atmosferze pikniku nie ulegli piłkarze gości. Zespół Stawowego nie oszczędzał się, zabiegał o kolejne gole. Owszem, zdarzały się pod bramką kiksy Krzysztofowi Przytule (w 48. min z trzech metrów posyła piłkę obok słupka), Bani (w 63. min w słupek), Pawłowi Drumlakowi (w 54. min przegrał pojedynek z bramkarzem), ale w końcu "Pasy" strzeliły trzy kolejne bramki, by powtórzyć wynik z pierwszego meczu.
Asysta kapitana
Bania zachował się jak na kapitana przystało i wyłożył piłce Przytule, a ten tylko dopełnił formalności uderzeniem do "pustaka". Pozyskany ze Szczakowianki pomocnik wypracował z kolei bramkę Łukasza Szczoczarza (strzał z woleja w krótki róg po precyzyjnym przerzucie z lewej strony pola karnego). Na koniec Bania potwierdził, że prostopadłe podania z klepki stają się jego wizytówką. Po takim zagraniu Bojarski mógł strzelać, lecz oddał do lepiej ustawionego Przytuły i ten mógł się cieszyć z drugiego gola.
Różnica między - jakby nie było - pierwszoligowcem a krakowianami była tak duża, że starsi fani "Pasów" domagali się już po pierwszym golu: - Polkowice, grajcie coś. Nie po to jechałem 400 km, żeby oglądać piknik!
Na ostatnie minuty boisko okoliły żywe bandy. To kibice Cracovii przy biernej postawie ochrony opuścili sektory i wyczekiwali tuż za linią na końcowy gwizdek sędziego. Prezes Cracovii SSA Paweł Misior ze współwłaścicielem klubu prof. Filipiakiem własnoręcznie spychali tłum chociaż metr za linię. Tymczasem loża honorowała zarażała pasomanią nawet siedmiolatków krzyczących: "Górnik!". Maluchy z chęcią założyły na szyję biało - czerwone szaliki, lecz nadal wiernie dopingowały polkowiczan.
Na ostatni gwizdek Mirosława Ryszki kibice wystartowali jak do biegu o mistrzostwo świata na 100 m. Szybko ogołocili ze strojów piłkarzy. Zostały im tylko majtki, rzadziej spodenki.
Profesor przeprasza
Gdy piłkarze wykrzykiwali w szatni piłkarze "Pasy gol" i opróżnili już prawie wszystkie szampany, Węgrzyn wszedł dopiero po rozmowach z dziennikarzami. Kazek od razu przepchał się do środka, uciszył wszystkich, szeroko rozłożonymi rękoma rozpoczął rytmiczne klaskanie, po którym aż szatnia się zatrzęsła od głośnego "Cra-co-via!" z gardeł piłkarzy.
Z gratulacjom drużynie pospieszył Janusz Filipiak. Szybko powędrował na ręce i fruwał tak wysoko, że do sufitu w szatni niewiele mu brakowało. Lały się na niego strugi szampana. Później każdy wywiad przed kamerami rozpoczynał od słów: "Przepraszam państwa za swój wygląd, ale właśnie zostałem oblany szampanem".
Gazeta Krakowska
Słowa wcielili w czyn i kibice oglądali na boisku Cracovię, grającą tak, jakby kwestia awansu wcale nie była przesądzona, tak jakby to właśnie „Pasy" miały coś odrabiać. Trzeba było strzelić bramkę, by pozbawić gospodarzy resztek złudzeń (jeśli w ogóle takowe jeszcze mieli). Do składu wrócił Bojarski, a wypad! Giza, który nie trenował ostatnio i trener Stawowy nie chciał ryzykować jego gry. Szansa na gola była już w 3 min, ale Bojarski pomylił się nieznacznie. Jednak krakowianie od początku sprawiali lepsze wrażenie od gospodarzy, którzy brak waleczności nadrabiali początkowo agresywnością, ale zostali szybko utemperowani żółtymi kartkami. Po zdobyciu gola dominacja „Pasów” była wyraźna. Bojarski chciał za wszelką cenę jeszcze raz wpisać się na listę strzelców. Po zdobyciu drugiego gola kontrola nad boiskowymi wydarzeniami była już zupełna. Banaszyński raz po raz musiał się denerwować i zwijać, by uchronić swój zespól przed pogromem. Krakowianie grali na luzie, popisywali się składnymi akcjami, po których goli mogło być znacznie więcej. Szkoleniowiec dał szansę Szczoczarzowi, by ten się pokazał. Zawodnik odwdzięczył się szybko, strzelając gola. Spora w tym zasługa Przytuły, który wyłożył piłkę koledze. Wojciech Stawowy chciał też uhonorować wkład w awans rezerwowego bramkarza Marcina Cabaja. Dal temu wyraz, wpuszczając go na ostatni kwadrans na boisko. To ładny gest. Bez zaciętej rywalizacji obu bramkarzy nie byłoby tak pewnej formy tego pierwszego, czyli Sławomira Olszewskiego. W końcowych fragmentach mecz przypominał już sparing. Krakowianie cieszyli się grą i kolejnymi akcjami. A później nastąpił już długo oczekiwany szał radości. Kibice wbiegli na murawę i ogołocili piłkarzy z ubrań. Po 20 latach Cracovia jest znów w I lidze!
Teraz pozostaje już tylko czekać na pierwszy ligowy mecz. Według nieoficjalnych informacji Cracovia zmierzy się w nim z Wisłą Płock. Następnie ma zagrać też na wy- jeździe z Odrą Wodzisław. Derby planowane są w 10 kolejce. Dokładny terminarz będzie znany wkrótce.Źródło: Gazeta Krakowska 28 czerwca 2004
Dziennik Polski
Cracovia przystąpiła do meczu bez kontuzjowanego Gizy (uraz przywodziciela), trener Wojno ustawił swój zespół bardzo ofensywnie z czterema napastnikami Moskalem, Pilchem, Narwojszem i Dubickim. Na nic zdała się ofensywna taktyka gospodarzy, bo krakowianie nie pozwolili im na rozwinięcie skrzydeł. Od pierwszych minut przejęli inicjatywę, opanowując środek boiska.
Cracovia, jak zapowiadał trener Stawowy, nie zamierzała się bronić, sama atakowała przy każdej okazji. Już w 3 minucie Bojarski z 15 metrów chybił minimalnie, piłka otarła się o słupek i wyszła na aut. Przejawem bezsilności graczy Polkowic były żółte kartki, w krótkim odstępie czasu otrzymali je: Jeziorny, Bosanac, Pilch. W pierwszej połowie gospodarze tylko raz doszli do dobrej pozycji, ale w 15 minucie Narwojsz na 14 metrze nie trafił w piłkę. Potem z każdą minutą „pasy" grały coraz lepiej, swobodniej. W 20 minucie Bojarski przymierzył z narożnika pola karnego, Banaszyński wyłapał piłkę. W 32 min przewaga krakowian została udokumentowana bramką, bilardowe zagranie Bani z Bojarskim, ten drugi ubiegł wybiegającego Banaszyńskiego i przerzucił nad nim piłkę do siatki. W sektorze kibiców „pasów” wielka radość.
W 35 min po centrze Nowaka Drumlak, z bardzo trudnej pozycji, strzelał przewrotką z 4 metrów tuż nad poprzeczką. Cracovia grała swobodnie, na luzie i do przerwy mogła jeszcze strzelić dalsze gole. W 38 min Banaszyński znakomicie obronił mocne uderzenie Bojarskiego, a w 40 min wychodzącego na czystą pozycję Banię zablokowali w ostatniej chwili obrońcy Górnika.
1-0 do przerwy dla Cracovii. Już tylko 45 minut dzieliło krakowian od awansu. Druga połowa - Cracovia ma nadal inicjatywę, w 48 minucie Przytuła otrzymał prezent od Żelaski, ale z 6 metrów nie trafił do bramki. Ale w 50 min zawodnik ten nie zmarnował idealnego dogrania od Bani i z paru metrów posłał piłkę do siatki. 2-0! Kibice Cracovii śpiewają: Ekstraklasa jest już nasza! Na boisku istnieje już tylko jedna drużyna - Cracovia, szybkie i pomysłowe akcje CracóvłT prowadzone przy zupełnie biernej postawie graczy Górnika nagradzane są brawami. W 55 min z 8 metrów Drumlak trafił piłką w wybiegającego Banaszyńskiego, jedynego gracza Polkowic w tym meczu na poziomie I-ligowym. Za moment bramkarz Górnika obronił mocny strzał Bojarskiego. Na boisku było już wszystko jasne, w sektorach kibiców Cracovii piknik. Śpiewy, wiwaty. Okrzyki: Tak się bawi, tak się bawi Cmcovia!. Na boisku pojawił się Szczoczarz, zmieniając Nowaka.
Krakowianie nie ustępowali w atakach - w 62 min po strzale Drumlaka znów znakomicie interweniował bramkarz. Chwilę później Bania trafił piłką w słupek. W 69 min jest już jednak 3-0 dla krakowian - szybka akcja, ładne dośrodkowanie Przytuły i Szczoczarz strzelił z paru metrów w tzw. krótki róg bramki. Na trybunach zbratanie. Kibice „pasów” obdarowują szalikami klubowymi fanów z Polkowic. Wspólnie oklaskują efektowne zagrania „pasiaków”. W 74 minucie na boisku pojawił się Marcin Cabaj. Długo czekał na debiut w Ii-ligowej Cracovii. Doczekał się go w najważniejszym meczu całych rozgrywek, bo pieczętującym awans do ekstraklasy.
Ostatnie minuty upływają w radosnym dla krakowian nastroju. Wszyscy spoglądają na zegar. Na pięć 5 minut przed końcem meczu w sektorze fanów Cracovii zapalają się race. Krakowscy kibice forsują barierki, ustawiają się wzdłuż bocznej linii boiska. W tej radosnej atmosferze, w 89 minucie, Przytuła po zagraniu Bojarskiego zdobył czwartego gola!
Koniec meczu, kibice „pasów” wbiegają na murawę. Zawodnicy Cracovii zostają pozbawieni strojów. Ich fani wołają: „Cracovia, Cracovia!!!”. Z głośników płynie melodia zwycięzców. Kibice skandują: „100 lat”.Źródło: Dziennik Polski 27 czerwca 2004
Tempo
W jednym elemencie mecz przypominał porywający ćwierćfinał Euro Portugalia - Anglia: w obu spotkaniach na trybunach stadionów było zdecydowanie więcej kibiców gości niż gospodarzy. Na tym jednak wszelkie analogie się kończą. Spotkanie w Polkowicach stało na słabym poziomie i zakończył się druzgocącą klęską miejscowego zespołu.
Spakowany Dubicki
Cracovia już po zwycięstwie na własnym stadionie szykowała fetę z okazji awansu. Teraz wiadomo, że wcale nie był to przejaw lekceważenia rywala. Nawet piłkarze Górnika nie wierzyli w możliwość odrobienia strat. - Jestem już spakowany, bo spadek oznacza moje rozstanie z Polkowicami - oznajmił kilka minut po końcowym gwizdku Daniel Dubicki wyraźnie rozczarowany, że musiał grać na boku pomocy, zamiast w ataku.
- Po cichu wierzyłem, że uda nam się odrobić straty, ale chyba nie wszyscy koledzy podzielali mój optymizm - z wyrzutem wyznaje bramkarz Jacek Banaszyński, który uchronił Górnika od jeszcze wyższej porażki. - Na paru piłkarzach się zawiodłem. Czy na Dubickim? Między innymi na nim - przyznał Wiesław Wojno, trener zespołu z Polkowic. Nie warto rozwodzić się nad klęską słabeuszy, którzy w dwóch najważniejszych konfrontacjach sezonu stracili osiem goli, nie strzelając żadnego. Jakże inaczej w tym finale spisała się Cracovia - ona w trzech ostatnich meczach straciła jednego gola, a zdobyła... aż szesnaście. - To wspaniałe uczucie: wchodzić do historii. Wspaniale, że jestem piłkarzem Cracovii i pomagałem jej wracać do pierwszej ligi. - górnolotnie przekonywał Kazimierz Węgrzyn, a za jego plecami do szatni przemykali w samych slipach koledzy - W takich strojach to z radości na rurze moglibyśmy potańczyć - żartował jeden z nich.
Upojeni sukcesem
O samym meczu niewiele można napisać. Przewaga Cracovii była odzwierciedleniem liczebnej przewagi jej fanów na trybunach. W całym spotkaniu Górnik oddał tylko jeden celny strzał na bramkę, niespecjalnie groźny. Natomiast goście nieustannie nacierali.
Wiele dobrego wniósł do gry powracający do składu Marcin Bojarski, pożyteczny był Paweł Drumlak, refleksem i skutecznością imponował strzelec dwóch goli Krzysztof Przytuła. - Może jestem bezczelny, ale byliśmy zdecydowanie lepsi od Górnika - oznajmił Paweł Mi- sior, prezes Cracovii, który ujawnił, że budżet klubu na I ligę przekroczy 11 milionów złotych. I jednym tchem wymienił nazwiska piłkarzy, których Cracovia chciałaby zatrudnić: Łukasz Mierzejewski, Marcin Chmiest, Dariusz Pawlusiński, Witold Wawrzyczek i Piotr Rocki. Szefowie klubu na razie sprawiają wrażenie upojonych sukcesem - W najbliższym sezonie nie zamierzamy walczyć o utrzymanie. Chcemy walczyć o puchary - entuzjastycznie zapowiadają.Źródło: Tempo 28 czerwca 2004
Wypowiedzi po meczu
Prof. Janusz Filipiak
Powiem krótko - ogromnie cieszę się z awansu i z tego, że jako pierwsza zadzwoniła do mnie z gratulacjami moja żona Elżbieta, która w Krakowie oglądała mecz w Canal+ i trzymała za nas kciuki. To najpiękniejszy dzień w moim życiu, a sukcesów już trochę miałem. Będę dalej budował silną Cracovię, która stał się wizytówką mojej firmy. Nie ukrywam, że mam ambicje, aby Cracovia zagrała w europejskich pucharach. Kiedy? Zobaczymy, jak wypadnie dla nas I runda, jeśli dobrze, wzmocnimy zespół.
Wojciech Stawowy
Gratuluję wszystkim piłkarzom. Większość z nich grała jeszcze niedawno w III lidze, wykonali w ciągu dwóch lat olbrzymi skok, o dwa szczeble rozgrywek. Ta drużyna z powodzeniem może grać o środkowe miejsce w ekstraklasie. Musimy teraz zebrać doświadczenie pierwszoligowe, dalej mądrze i konsekwentnie przebudowywać zespół. Rewolucji personalnej na pewno nie będzie, choć wzmocnienia mogą być. Planowałem po barażach tygodniową przerwę w zajęciach, ale po dzisiejszym bardzo udanym występie piłkarze dostaną 10-dniowe urlopy. Potem ostro bierzemy się do pracy, musimy zacząć przygotowania do nowego sezonu, według przymiarek w PZPN pierwsze mecze zagramy na wyjazdach w Płocku i Lubinie, potem u siebie z Lechem.
Piotr Bania
Dwa wyniki z Polkowicami po 4-0 świadczą, że o przypadku nie było mowy. Nasz zespół pod wodzą trenera Wojciecha Stawowego dokonał rzeczy wielkiej. Jestem dumny z kolegów. Jeszcze parę lat temu nie przypuszczałem, że zagram w ekstraklasie z najlepszymi polskimi piłkarzami. Jak będziemy świętować awans? Hucznie! Na pewno trener pozwoli nam wypić po piwie. Mamy w zespole kilku Piotrów i Pawłów, a oni 29 czerwca obchodzą urodziny.
2003-07-09 Cracovia - Cracovia II 2:2 2003-07-12 Cracovia - Widzew Łódź 1:1 2003-07-13 Turbacz Mszana Dolna - Cracovia 0:5 2003-07-17 Cracovia - Pogoń Szczecin 1:1 2003-07-22 Górnik Łęczna - Cracovia 1:1 2003-07-22 Polonia Przemyśl - Cracovia 3:2 2003-07-23 Stal Mielec - Cracovia 1:3 2003-07-26 Cracovia - Polonia Warszawa 2:1 2003-08-02 Cracovia - Podbeskidzie 1:1 2003-08-09 Cracovia - Polar Wrocław 2:0 2003-08-13 Stasiak Opoczno - Cracovia 2:0 2003-08-17 Cracovia - Ruch Chorzów 2:1 2003-08-23 RKS Radomsko - Cracovia 1:1 2003-08-30 Cracovia - Arka Gdynia 0:0 2003-09-03 Jagiellonia Białystok - Cracovia 3:1 2003-09-07 Cracovia - Błękitni Stargard Szczeciński 3:2 2003-09-13 Piast Gliwice - Cracovia 0:2 2003-09-20 Cracovia - Zagłębie Lubin 3:0 2003-09-27 Cracovia - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 5:0 2003-10-04 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Cracovia 0:3 2003-10-12 Cracovia - GKS Bełchatów 0:0 2003-10-17 Pogoń Szczecin - Cracovia 3:0 2003-10-25 Cracovia - Aluminium Konin 6:1 2003-10-29 Jutrzenka Zakopane - Cracovia 1:12 2003-11-08 ŁKS Łódź - Cracovia 0:0 2003-11-15 Cracovia - Tłoki Gorzyce 3:0 2003-11-23 Szczakowianka Jaworzno - Cracovia 2:1 2004 Trening Noworoczny 2004-01-25 Cracovia - Legia Warszawa 0:0 2004-02-07 Arka Gdynia - Cracovia 2:1 2004-02-11 Garbarnia Szczakowianka - Cracovia 3:3 2004-02-14 Górnik Polkowice - Cracovia 0:0 2004-02-25 Ekranas Poniewież - Cracovia 2:0 2004-02-28 Amkar Perm - Cracovia 1:0 2004-03-02 Cracovia - Randers FC 2:0 2004-03-13 Polar Wrocław - Cracovia 0:2 2004-03-21 Cracovia - Stasiak/KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 2:1 2004-03-27 Ruch Chorzów - Cracovia 0:0 2004-04-03 Cracovia - RKS Radomsko 2:1 2004-04-10 Arka Gdynia - Cracovia 1:0 2004-04-18 Cracovia - Jagiellonia Białystok 1:0 2004-04-29 Cracovia - Piast Gliwice 2:0 2004-05-03 Zagłębie Lubin - Cracovia 1:0 2004-05-12 Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2 2004-05-15 GKS Bełchatów - Cracovia 0:2 2004-05-22 Cracovia - Pogoń Szczecin 2:2 2004-05-29 Aluminium Konin - Cracovia 0:3 2004-06-02 Cracovia - ŁKS Łódź 4:1 2004-06-06 Tłoki Gorzyce - Cracovia 1:0 2004-06-11 Cracovia - Szczakowianka Jaworzno 8:1 2004-06-19 Cracovia - Górnik Polkowice 4:0 2004-06-26 Górnik Polkowice - Cracovia 0:4