2007-07-29 Legia Warszawa - Cracovia 1:0
|
Orange Ekstraklasa , 1 kolejka Warszawa, niedziela, 29 lipca 2007, 19:00
(1:0)
|
|
Skład: Mucha Bronowicki (90' Augustyn) Szala Astiz Wawrzyniak Radovic Vukovic (66' Ekwueme) Roger Edson Grzelak (78' Grosicki) Chinyama Ustawienie: 4-4-2 |
Sędzia: Mariusz Podgórski (Wrocław)
|
Skład: Cabaj Wojciechowski Skrzyński Radwański Kłus Wiśniewski (68' Bojarski) Szwajdych Baran Pawlusiński (84' Dudzic) Witkowski Moskała Ustawienie: 3-5-2 |
Mecz następnego dnia: | ||
Zapowiedź meczu
Przegląd Sportowy
Transfer 27-letniego Gizy był utrzymywany w ścisłej tajemnicy. Choć obie strony finalizowały go od początku tego tygodnia, skutecznie zaprzeczały. - Nie ma takiego tematu - mówił nam 5-krotny reprezentant kraju jeszcze w poniedziałek.
- Jem obiad nad Morzem Śródziemnym i nic nie wiem o tym transferze - twierdził właściciel Cracovii prof. Janusz Filipiak niespełna dwie godziny przed podaniem tej informacji do wiadomości publicznej.
Nauczyciel młodszych
Wczoraj Giza nie był już tak tajemniczy. - Musiałem mieć stuprocentową pewność, że kontrakt zostanie podpisany. Cieszę się, że trafiłem do Legii. Tutaj będę miał wielką możliwość rozwoju - stwierdził. Sprowadzenie tego piłkarza oznacza, że z Legią pożegna się ktoś z dwójki Marcin Burkhardt - Junior. - Na razie koncentruję się na tym, aby wyleczyć kontuzję - mówi „Bury”, który cały czas szuka sobie nowego klubu. Niewykluczone, że odejdą obaj. Ponoć działacze z Łazienkowskiej otrzymali już satysfakcjonującą ofertę dla Brazylijczyka. A trener Jan Urban nie ukrywa, że bardzo liczy na Gizę. - Nie tylko wzmocni naszą drużynę, ale i młodsi piłkarze będą czuli się pewniej grając u jego boku. Bo nie ulega wątpliwości, że Piotrek to jeden z najlepszych zawodników biegających po polskich boiskach - powiedział.
Wypożyczenie Gizy to na pewno największy zarobek klubu z ulicy Kałuży w historii. A jeszcze niedawno Filipiak deklarował, że za żadne pieniądze nie odda tego piłkarza do polskiego zespołu. - Musieliśmy sporo nad tym transferem popracować, ale udało się - wyjaśnił menedżer zawodnika Jarosław Kołakowski. Giza nie zagra w niedzielnym meczu legionistów z Cracovią. Treningi z nowym zespołem rozpocznie dopiero w poniedziałek. - Musi pozałatwiać swoje sprawy, trzeba go potwierdzić do gry, a to trwa - dodał Kołakowski. Przeciwko swoim byłym kolegom wystąpi dopiero 1 grudnia, w rozgrywanej awansem 17. kolejce. Umowa wypożyczenia nie zawiera klauzuli zabraniającej zawodnikowi gry przeciwko Cracovii.
Trafiłem lepiej
Z faktu, że Giza nie zagra w niedzielę, najbardziej cieszą się piłkarze „Pasów”. - Stanowiłby dla nas bardzo duże zagrożenie. Życzę mu powodzenia i wierzę, że jeszcze wróci do reprezentacji Polski - powiedział obrońca Tomasz Wacek, który wspólnie z „Gizmo” występował przez ostatnie pięć lat. Kłopoty Gizy w Cracovii rozpoczęły się wraz z przyjściem do tego klubu Stefana Majewskiego. Gdyby piłkarz pozostał pod Wawelem, musiałby liczyć się z tym, że czasem brakowałoby dla niego miejsca nawet w meczowej kadrze. Nic więc dziwnego, że zawodnik od dawna poszukiwał nowego pracodawcy. Do Lecha Poznań chciał go ściągnąć Franciszek Smuda. - To wszechstronny zawodnik, z dobrym przeglądem pola. Na pewno by mi pasował — chwalił go „Franz”. Jednak miesiąc temu „Kolejorz” definitywnie zakończył rozmowy z Cracovią. Giza okazał się za drogi.
Wszystkie perypetie miały zakończyć się 1 lipca. Wtedy oficjalna strona internetowa Rapidu Bukareszt poinformowała o pozyskaniu Gizy. Ten w ostatniej chwili się jednak wycofał, decyzję motywując względami osobistymi. Nieoficjalnie mówiło się, że powodem była oferta z Legii. Sam piłkarz tego nie potwierdza. — Byliśmy w stałym kontakcie, długo rozmawialiśmy, ale nie zdecydowałem się na ten krok. Teraz bardzo się cieszę, bo przechodząc do Legii trafiłem lepiej — nie ukrywa.
Giza może nie być ostatnim zawodnikiem pozyskanym przez legionistów. Klub szuka jeszcze napastnika.Źródło: Przegląd Sportowy 28 lipca 2007
Opis meczu
Onet.pl
Cracovia po powrocie do ekstraklasy przed trzema laty nigdy nie wygrała na stadionie Legii. Nigdy nawet nie zremisowała. Warszawianie podtrzymali tę dobrą dla siebie statystykę, dzięki skromnej wygranej 1:0.
Jedyną bramkę meczu zdobył w 35. minucie piłkarz rodem z Zimbabwe, pozyskany przed sezonem z Groclinu, Takesure Chinyama. Napastnik Legii wykorzystał wyśmienite podanie Rogera, który wewnętrznym podbiciem zagrał prostopadłą piłkę na 11. metr. Chinyama wyskoczył zza pleców Jacka Wiśniewskiego, końcem buta zdołał dosięgnąć futbolówki i skierował ją do siatki obok bezradnego w tej sytuacji Marcina Cabaja. W pierwszej połowie Legia miała zdecydowaną przewagę. Prowadziła jednak tylko 1:0, a to dlatego, że znakomicie spisywał się Cabaj. Najwięcej zamieszania pod jego bramką siał Chinyama, który oddał cztery strzały, ale bramkarza Cracovii zdołał pokonać zaledwie raz. W kolejnych minutach groźne strzały na bramkę Cracovii oddali Edson, Piotr Bronowicki, Aleksandar Vukovic.
Po zmianie stron nastąpiło całkowite odwrócenie sytuacji. Gospodarze opadli z sił, a goście przejęli inicjatywę. Zza pola karnego strzelał Marcin Bojarski, z rzutu wolnego groźnie uderzał Dariusz Pawlusiński, ale znakomicie spisywał się Jan Mucha. Legia mecz kończyła osłabiona i cofnięta do defensywy. Gospodarze w 87. minucie stracili Miroslava Radovica, który w głupi i nieodpowiedzialny sposób dwa razy przeszkadzał w wykonaniu rzutu wolnego rywalom. Ujrzał za to najpierw jedną, a później drugą żółtą kartkę. W konsekwencji osłabił swój zespół.
Po dobrym i emocjonującym spotkaniu, który miał dwa oblicza, Legia pokonała Cracovię 1:0. Mecz obserwował selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker, któremu towarzyszył nowy asystent Adam Nawałka, a także Bogusław Kaczmarek i Jan de Zeeuw.
Gazeta Wyborcza
Gospodarze zaczęli z prawdziwą furią i szybko zdominowali cofniętą Cracovię. I tak było przez prawie całą pierwszą połowę. Warszawianie zagrażali po stałych fragmentach gry i akcjach prowadzonych prawą stroną boiska.
- Nie istnieliśmy, Legia nas zdominowała - wyznał po pierwszej połowie Arkadiusz Baran, kapitan Cracovii. On i jego koledzy mieli olbrzymie kłopoty z wyjściem z własnego pola karnego i nieprzypadkowo w ciągu 45 min nie oddali ani jednego celnego strzału. W tej sytuacji bramka dla Legii była tylko kwestią czasu. W 35. min wypożyczony z Groclinu Takesure Chinyama lekko podbił piłkę wstrzeloną w pole karne przez Rogera, Marcin Cabaj nie zdążył nawet zareagować i tylko odprowadził wzrokiem piłkę.
Za chwilę szczęśliwy napastnik z Zimbabwe odtańczył taniec łabędzia. Chinyama powinien strzelić jeszcze co najmniej jedną bramkę z trzech idealnych okazji, ale dobrze bronił Cabaj. Czarnoskóry napastnik bez pardonu wykorzystywał siłę fizyczną, co najboleśniej odczuł Krzysztof Radwański.
Po zmianie stron role się odwróciły, zaatakowali nie mający nic do stracenia krakowianie. Najpierw nieco bojaźliwie, a po chwili - ośmieleni niemocą Legii - zepchnęli ją do głębokiej defensywy.
Z największą pasją czynił to Paweł Szwajdych, który nieoczekiwanie pojawił się w pierwszym składzie w miejsce Marcina Bojarskiego. Mnóstwo twardej i nieustępliwej gry przełożyło się w końcu na okazję dla Cracovii. Po rzucie wolnym Dariusz Pawlusiński huknął po ziemi, a to, że nie padła bramka, to zasługa tyleż Jana Muchy co Inakiego Astizy. Debiut kapitana rezerw Osasuny Pampeluna i zarazem pierwszego w Polsce Hiszpana wypadł co najmniej przyzwoicie. Równie dobrze zadebiutował w Orange Ekstraklasie Kamil Witkowski. Były piłkarz Górnika Polkowice błysnął kilka razy szybkością i odwagą. Mógł po centrze Szwajdycha zostać bohaterem Cracovii, ale jego techniczne uderzenie wybronił słowacki bramkarz Legii.
Baran mógł się podobać pod względem twardej gry i solidnego strzału, ale w roli rozgrywającego wypadł średnio. Kwadrans przed końcem jego strzał (jak rzadko rykoszet od obrońców pomógł Musze) czy uderzenie Bojarskiego powinny znaleźć drogę do siatki.
Tym bardziej że Miroslav Radović w głupi sposób osłabił swój zespół. Legionista dostał dwie żółte kartki w odstępie zaledwie 30 sekund. Najpierw zbyt szybko wyskoczył z muru obrońców, a potem bezmyślnie odkopnął piłkę. Dramatycznie broniąca się Legia wywalczyła jednak trzy punkty.
- Baliśmy się kontrataków Cracovii i straty gola. Nie wiem, czy zdobylibyśmy drugą bramkę, za dużo daliśmy z siebie w pierwszej połowie - tłumaczył Wojciech Szala, obrońca Legii.
- Nie mieliśmy nic do stracenia, trochę zabrakło skuteczności, trochę szczęścia, ale z optymizmem możemy patrzeć w przyszłość - tłumaczył lepszą grę po przerwie Łukasz Skrzyński, stoper Cracovii.
Dziennik Polski
Jak padła bramka
1-0 Po prostopadłym zagraniu Rogera w pole karne futbolówki nie sięgnął Wiśniewski, doskoczył do niej Chinyama, dzióbnął futbolówkę końcem buta i Cabaj był bezradny. postawę w drugiej połowie zasługiwali na remis.
Ten mecz miał dwa oblicza, do przerwy na boisku istniał tylko jeden zespół - Legia, t w drugiej połowie role całkowicie się odwróciły, to „Pasy” dominowały teraz na boisku. Od pierwszych minut atakowała Legia, krakowianie całkowicie oddali środek boiska, cofnęli się zbyt głęboko pod swoje pole karne. Mnożyły się groźne sytuacje pod bramką Cabaja, ten znakomicie zachował się w 12 min, broniąc strzał z ostrego kąta Chinyamy z 4 m. Między 15 a 25 minutą mogło wydawać się, że „Pasy” opanowały sytuacje, ale było to tylko złudzenie.
Ostatnie 15 minut pierwszej połowy to popis Chinyamy. Był nieuchwytny dla obrońców Cracovii. W 31 min uderzył z kąta, po długim rogu, minimalnie niecelnie. W minutę później, po dośrodkowaniu Rogera, Chinyama strzelał może z 2-3 m, Cabaj kapitalnie wybił piłkę ręką. Ukoronowaniem dobrej gry gracza z Zimbabwe był gol zdobyty w 35 min, po którym ciemnoskóry gracz wykonał afrykański taniec. 37 min - Vuković uderza piłkę głową z 8 m, ale znowu świetnie broni Cabaj. W 39 min jeszcze raz bramkarz krakowski ratował swój zespół po główce Chinyamy z 4-5 metrów. W I połowie jedynym zagrożeniem dla bramki Muchy były dwa strzały z rzutów wolnych Skrzyńskiego, w obu przypadkach piłka mijała jednak słupek i poprzeczkę.
- W pierwszych 45 minutach nie istnieliśmy na boisku, Legia nas zdominowała. Graliśmy za daleko od nich, ciężko było się nam przedrzeć w rejon pola karnego warszawian - mówił w przerwie Arkadiusz Baran.
W drugiej połowie zobaczyliśmy inną Cracovię i inną Legię. Krakowianie ruszyli do ataku, a gospodarze, podobnie jak Cracovia w I połowie, cofnęli się na swoją połowę. I teraz raz po raz gorąco było pod bramką Muchy. W 53 min po kiksie Edsona, Szwajdych strzelał z 18 m, Mucha wybił piłkę na róg. W 56 min, po dobrym podaniu Witkowskiego (udany debiut) Pawlusiński strzelił zbyt słabo. W 63 min znowu Witkowski ładnie uwolnił się od rywali, ale jego wyrzutka na Szwajdycha była ciut, ciut za wysoka. Legia obudziła się na moment, w 72 min mocne uderzenie Wawrzyniaka z 20 wybił na róg Cabaj, za moment Grzelak pogubił się w polu karnym, stojąc 8 metrów przed bramką. A potem do końca spotkania trwały ataki Cracovii.
W 73 min, po mocnym uderzeniu Pawlusińskiego piłka odbiła się od Szali i wyszła na róg. 77 min - rzut wolny dla krakowian z 20 m za faul na Bojarskim (grał przez 22 minuty bardzo aktywnie). Pawlusiński oddał mocny strzał po ziemi, Mucha zdołał jakoś wybić piłkę przed siebie,. Bojarski nie zdążył z dobitką, bo zablokował go Szala. 81 minuta - świetne podanie Szwajdycha do Witkowskiego, strzelał z paru metrów, Mucha instynktownie odbił piłkę na róg. 85 minuta - Cracovia miała znowu rzut wolny z 20 m. Radović, wybiegając za wcześnie z muru, uniemożliwił oddanie strzału, dostał żółtą kartkę. Za moment Radović zrobił to samo, na dodatek kopnął piłkę i arbiter pokazał mu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Z rzutu wolnego uderzał ładnie Bojarski, ale trochę za mało precyzyjnie i Mucha zdołał sparować piłkę na róg.
Arbiter przedłużył mecz aż o 4 minuty. Cracovii nie udało się już stworzyć dobrej pozycji, kompletnie wyczerpani legioniści dowieźli zwycięstwo do 94 minuty.
Po meczu wszyscy zadawali sobie pytanie - dlaczego oba zespoły przeszły taką metamorfozę? Dlaczego Cracovia grała w I połowie tak zachowawczo? A może to Legia była w tym okresie tak mocna? Faktem jest, że w drugiej połowie Legia całkowicie opadła z sił, a krakowianie imponowali przygotowaniem fizycznym. Ale było to za mało na uratowanie choćby remisu. Zabrakło skuteczności i trochę szczęścia.
Przegląd Sportowy
Jeszcze wczoraj tak na dobrą sprawę nie wiadomo było, czego można się spodziewać po legionistach. Bo w okresie przygotowawczym widzieliśmy dwie Legie. Tę z Wilna, grającą słabo, chaotycznie i bez pomysłu. I tę z Sochaux, gdzie wprawdzie bezbramkowo zremisowała ze zdobywcami Pucharu Francji, ale pokazała się z bardzo dobrej strony. Wczoraj zobaczyliśmy jednak jeszcze inną Legię.
Prawie klasycznie
Trener Jan Urban zgodnie z zapowiedziami ustawił swój zespół systemem 4-4-2, choć nie klasycznym. Zupełnie z przodu grał debiutujący w drużynie Takesure Chinyama, a tuż za nim Bartłomiej Grzelak. Podobnie wyglądało to w ostatnim sparingu, z drużyną reprezentującą klub w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy (2:0). - Lubię takie ustawienie. Mogę wtedy cofnąć się po piłkę, rozegrać - tłumaczył Grzelak. Miał on więcej zadań ofensywnych od piłkarza z Zimbabwe. Nie zaprezentował się zbyt dobrze, jednak Urban bronił swojego podopiecznego. - Ile on meczów rozegrał w I lidze? - pytał. - Wymagania wobec polskich klubów są nierealne. To, co my wydajemy na transfery, to drobne w porównaniu z Zachodem - stwierdził.
Wojownicy środka
Trener Stefan Majewski z powodu braków kadrowych postawił w środku pomocy na trzech wojowników. Cofnięci Jacek Wiśniewski i Dariusz Kłus mieli rozbijać ataki czterdzieści metrów przed swoja bramką, a wysunięty Arkadiusz Baran atakował rywali już na połowie boiska. Pomysł nie miał prawa wypalić, bo Wiśniewski miał wczoraj kiepski dzień. W pierwszej połowie pomocnik „Pasów” kilkakrotnie podnosił rękę przepraszając kolegów za straty. Miarka przebrała się, gdy przy bramce dla Legii nie przeciął podania Rogera do Chinyamy. Na obronę Wiśniewskiego przemawia fałd, że jeszcze kilka dni temu podkreślał, że po kontuzji ścięgna Achillesa nie jest gotowy do gry na sto procent.
Przez większość meczu siła ognia gości ledwie się tliła. Kamil Witkowski i Tomasz Moskała to obecnie jeden z najszybszych ataków w lidze. Ale nawet gdyby obaj bili rekordy na sto metrów, to i tak nie byłoby z tego pożytku. Wczoraj w drużynie Cracovii nie było bowiem zawodnika, który potrafiłby dograć prostopadłą piłkę. Z racji zajmowanej pozycji powinien to robić Arkadiusz Baran, ale on od lat jest przyzwyczajony tylko do gry w destrukcji. Dodatkowo trener Majewski nie mógł skorzystać z Pawła Nowaka, który pauzował za kartki. W tej sytuacji Pasy najbardziej groziły Legii z rzutów wolnych (strzały Łukasz Skrzyńskiego i Dariusz Pawlusińskiego).
Legia zaatakowała od pierwszego gwizdka sędziego i osiągnęła zdecydowaną przewagę. Wyróżniali się przede wszystkim wspomniany Chinyama i Piotr Bronowicki, który swoją postawą udowodnił, że po sprzedaży do Crvenej Zvezdy jego brata, Grzegorza, o obsadę prawej flanki defensywy nie trzeba się obawiać. A kiedy po odbyciu 4-meczowej karencji za czerwoną kartkę wróci Dickson Choto, Urban na tej pozycji będzie mógł ustawiać również Wojciecha Szalę.
Smutno w szatni
Po przerwie obraz gry uległ radykalnej zmianie. To goście atakowali, a Legia broniła skromnego prowadzenia. Dodatkowo Niroslav Radović za niesportowe zachowanie w ciągu kilkunastu sekund został dwukrotnie ukarany żółtą kartką, w efekcie czego wyleciał z bo-iska. - Wprowadziłem trzeciego napastnika, ale się nie udało. Trudno, w następnych meczach powinno być lepiej - podsumował Majewski.
Jedyna bramka padła w 35. minucie. Roger zagrał w pole karne do Chinyamy, a ten pokonał Marcin Cabaja. Mimo tego Urban nie był zadowolony. - Tylko w pierwszej części graliśmy to, co powinniśmy - powiedział. Trenera rozczarowało też coś innego. - Wchodzę do szatni, a moi zawodnicy są smutni. Nie rozumiem tego. Trzeba się cieszyć, a nie siedzieć i narzekać, nawet jeśli się na wygraną nie zasłużyło. Pewnie kilka razy przyjdzie nam przegrać spotkanie, chociaż na to nie zasłużymy - nie mógł się nadziwić.Źródło: Przegląd Sportowy 30 lipca 2007
Trenerzy o meczu
Stefan Majewski (trener Cracovii)
- Inauguracja wypadła nienajlepiej. Pierwszą połowę przespaliśmy i Legia strzeliła gola. Do końca meczu nie potrafiliśmy doprowadzić do wyrównania. Druga odsłona w naszym wykonaniu była dobra - mieliśmy przewagę i stworzyliśmy kilka okazji strzeleckich.
Jan Urban (trener Legii)
- Tylko pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra - nie pozwoliliśmy Cracovii na zbyt wiele. Zagraliśmy bardzo agresywnie i goście nie mogli rozwinąć skrzydeł. Mieliśmy też dużo sytuacji strzeleckich, ale brakowało skuteczności. W drugiej połowie opadliśmy z sił. Nie chcieliśmy też za wszelką cenę dążyć do zdobycia drugiej bramki i przez to daliśmy się zepchnąć do obrony. Liczy się jednak zwycięstwo.
Zobacz też
2007-06-22 Chicago Fire - Cracovia 1:0 2007-06-30 Górnik Wieliczka - Cracovia 1:2 2007-07-04 Widzew Łódź - Cracovia 0:2 2007-07-04 Widzew Łódź - Cracovia 4:2 2007-07-07 Ruch Chorzów - Cracovia 0:2 2007-07-07 Ruch Chorzów - Cracovia 2:1 2007-07-10 BKS Bobrzanie Bolesławiec - Cracovia 0:4 2007-07-10 GKP Gorzów Wielkopolski - Cracovia 1:3 2007-07-14 Rot-Weiß Erfurt - Cracovia 1:1 2007-07-15 Cracovia - Mehrcampars Teheran 2:1 2007-07-19 VfL Osnabrück - Cracovia 5:1 2007-07-20 Sportfreunde Siegen - Cracovia 2:1 2007-07-21 Hamburger SV (U-23) - Cracovia 0:1 2007-07-29 Legia Warszawa - Cracovia 1:0 2007-08-04 Cracovia - Ruch Chorzów 1:0 2007-08-11 Polonia Bytom - Cracovia 1:0 2007-08-18 Cracovia - Jagiellonia Białystok 2:0 2007-08-25 Cracovia - ŁKS Łódź 0:0 2007-09-01 Górnik Zabrze - Cracovia 1:0 2007-09-15 Cracovia - Groclin Grodzisk Wielkopolski 3:1 2007-09-18 Jagiellonia Białystok - Cracovia 0:1 2007-09-22 Widzew Łódź - Cracovia 2:0 2007-09-26 Znicz Pruszków - Cracovia 2:5 2007-09-29 Cracovia - Zagłębie Sosnowiec 1:0 2007-10-02 Cracovia - Widzew Łódź 3:2 2007-10-06 Kolporter Korona Kielce - Cracovia 2:0 2007-10-12 Cracovia - Cracovia (ME) 4:6 2007-10-20 Cracovia - Wisła Kraków 1:2 2007-10-23 Cracovia - Kolporter Korona Kielce 1:0 2007-10-26 Lech Poznań - Cracovia 3:1 2007-10-31 Cracovia - Arka Gdynia 0:1 2007-11-03 Cracovia - Zagłębie Lubin 1:2 2007-11-10 Odra Wodzisław Śląski - Cracovia 0:1 2007-11-18 Kolporter Korona Kielce - Cracovia 2:2 2007-11-24 Cracovia - PGE GKS Bełchatów 0:2 2007-11-27 Cracovia - Jagiellonia Białystok 1:0 2007-11-30 Cracovia - Legia Warszawa 0:2 2007-12-04 Widzew Łódź - Cracovia 2:2 2007-12-07 Ruch Chorzów - Cracovia 2:0 2008 Trening Noworoczny 2008-01-19 Cracovia - Piast Gliwice 3:2 2008-01-19 Cracovia - Warta Sieradz 3:1 2008-01-26 Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 2008-01-30 MFK Ružomberok - Cracovia 0:2 2008-01-30 MFK Ružomberok - Cracovia 2:1 2008-02-02 Cracovia - Górnik Wieliczka 3:1 2008-02-02 Cracovia - Stal Stalowa Wola 1:0 2008-02-08 Rapid Bukareszt - Cracovia 2:1 2008-02-11 Dnipro Dniepropietrowsk - Cracovia 4:1 2008-02-14 Cracovia - Crvena Zvezda Belgrad 2:1 2008-02-16 Cracovia - Śląsk Wrocław 1:1 2008-02-23 Cracovia - Polonia Bytom 1:1 2008-02-27 Górnik Zabrze - Cracovia 0:1 2008-03-01 Jagiellonia Białystok - Cracovia 0:2 2008-03-05 Cracovia - Górnik Zabrze 0:2 2008-03-08 ŁKS Łódź - Cracovia 0:0 2008-03-15 Cracovia - Górnik Zabrze 3:0 2008-03-22 Groclin Grodzisk Wielkopolski - Cracovia 0:0 2008-03-29 Cracovia - Widzew Łódź 1:0 2008-04-05 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 1:2 2008-04-12 Cracovia - Kolporter Korona Kielce 1:1 2008-04-20 Wisła Kraków - Cracovia 2:1 2008-04-26 Cracovia - Lech Poznań 3:2 2008-05-03 KGHM Zagłębie Lubin - Cracovia 3:1 2008-05-07 Cracovia - Odra Wodzisław Śląski 3:0 2008-05-10 PGE GKS Bełchatów - Cracovia 1:1