1969-11-30 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 0:0
|
![]() Sosnowiec, niedziela, 30 listopada 1969, 11:45
|
|
Sędzia: Różyński z Warszawy |
Skład: H. Jałocha Chemicz Rewilak Mikołajczyk Antczak Joczys Zuśka Spiżak T. Niemiec Sarnat Gigoń Ustawienie: 4-3-3 |

.
Zapowiedź meczu
- Zapowiedź meczu w dzienniku Gazeta Krakowska
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Dziennik Polski
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Dziennik Polski
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Zespół krakowski za postawę we wczorajszym spotkaniu zasłużył na słowa pochwały. Wszyscy zagrali nadzwyczaj ambitnie i z poświęceniem. Nie było dla krakowian (traconych piłek. Rozwiązali oni mądrze założenia taktyczne. Krótkie agresywne krycie przeciwnika na całym polu. w każdej nadarzającej się sytuacji atak non stop a w okresie na- poru gospodarzy skuteczna obrona własnego pola karnego. Cracovia była nie tylko równorzędnym partnerem dla Zagłębia ale miaia okresy przewagi zwłaszcza w pierwszej połowie meczu. Te taktyczne założenia wyłączyły z gry najgroźniejszych: Jarosika którego nie odstępował na krok Joczys i Gałeczkę któremu uprzykrzali życie Niemiec i Zuśka.
Gospodarze rozpoczęli ostro, pragnęli w najkrótszym czasie rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść i tu spotkało Ich rozczarowanie. Cracovia przyjęła otwartą grę a po 10 minutach sama przejęła inicjatywę i uzyskała przewagę. Jej akcje i szybkie rajdy Gigonia i Spiżaka których raz po raz wysyłał w bój prowadzący mądrze grę Sarnat, były groźne. Strzały tych ostatnich sprawiły nawet sporo kłopotu rutynowanemu bramkarzowi Zagłębia — Szygule. Ten obraz gry utrzymał się do przerwy.
Po zmianie stron Zagłębie jeszcze raz przypuściło generalny szturm lecz w 47 minucie omal nie straciło bramki, gdy Gigoń w kontrakcji znalazł się w dogodnej pozycji lecz strzelił obok słupka. Gospodarze atakowali, próbowali znaleźć lukę w skoncentrowanym bloku defensywnym Cracovii. Nie zdało się t0 jednak na nic. Rewliak, Antczak, Chemicz i bramkarz Jałocha nie dali się zaskoczyć mimo że w ostatnich minutach gry przeżywali ciężkie chwile.
Echo Krakowa
CRACOYIA: H. Jałocha, Chemicz, Mikołajczyk. Rewilak, Antczak. Joczys, Niemiec. Zuśka, Sarnat, Spiżak, Gigoń.
Niedoceniana Cracovia bardziej nam się podobała od gospodarzy. Była bardziej agrsywna, rozbiegana, kryła krótko, starając się już w zarodku likwidować akcje. Ponieważ sosnowiczanie byli nieruchliwi, czekali aż piłka do nich przyjdzie, odnosiło się wrażenie, że na boisku jest więcej piłkarzy w pasiastych koszulach. Wykorzystywali także krakowianie skrzydłowych, głównie Gigonia, szybkiego i inteligentnie grającego piłkarza. Dla odmiany podopieczni trenera Machnika starali się sforsować drogę do bramki Jałochy środkiem boiska, zapominając zupełnie o flankach. Czujnie i pewnie interweniująca para stoperów Mikołajczyk — Rewilak miała więc ułatwione zadanie. W tłoku trudno bowiem było wyrobić sobie dogodną pozycję do oddania strzału.
Początkowo przeważała Cracovia, której akcje budziły respekt na widowni. Równorzędna gra, z lekką przewagą gości trwała pełne 45 minut. Po przerwie natomiast inicjatywę przejęli sosnowiczanie, a goście zaczęli coraz większą u-wagę poświęcać bronieniu dostępu do własnej bramki niż atakowaniu bramki Szyguły. Sosnowiczanie przeważali, ale ponieważ zapomnieli o sztuce strzelania nie mogli zmusić Jałochy do kapitulacji.
Dziennik Polski