Zapowiedź meczu
Opis meczu
"Emocjonujące derby..." -
Dziennik Polski
Emocjonujące derby...
Są takie sportowe niedziele, w których widzowie wychodzą z zawodów zawiedzeni, a nawet z niesmakiem. Wtedy zarzekają się, że już więcej na zawody uczęszczać nie będą, że sportem przestaję się interesować, że... itd.. Nie przeszkadza to jednak, że w następną niedzielę spieszą znów a zawody w nadziei, że przecież będzie coś godnego widzenia. Nie zawsze nadzieje te się spełniają, ale zdarza się, zawody dostarczają wiele niespodziewanych emocji i zadowolenia, tak z poziomu gry jak i postawy zawodników. Tegoroczne derby piłkarskie Ognisko-Gwardła, budziły wprawdzie trakcyjne zainteresowanie, ale nie spodziewano się wielkich „wydarzeń" bo Ogniwo jak dotąd słabo się prezentowało, a Gwardia po doskonałym starcie z OWKS
przechodziła mutację... formy w dół.
Ogniwo zagrało
Tymczasem..., co tu dużo mówić, rozegrano mecz, jakiego dawno nie widziano na boisku Ogniwa i to dzięki koncertowej grze całego zespołu Ogniwa. Okazuje się, że wtedy, gdy w drużynie obudzi się silna wola zwycięstwa, potrafi ona zespołowo dobrze kombinować dokładnie podawać, taktycznie i technicznie nad Piłką panować, a atak którym łamano ręce i wyrywano z glowy włosy, strzelał dużo i skutecznie co wskazuje liczba czterech dobytych bramek. Z uznaniem podkreślić należy, że drużyna nie straciła również nerwów, mimo dwukrotnego powadzenia przez Gwardię. Miał rację trener Łańko, że nie uległ podszeptom, by na mecz z Gwardię zestawić jakiś inny skład ataku. Zna on dobrze swoich zawodników i możliwości i wygrał... pogląd, że najgorsze jest ciągle zmieniać skład, bo wtedy nic trwałego skleić nie można. A Gwardia? Przy braku swego najlepszego zawodnika Szczurka, przy nieustępliwej opiece Gędłka nad Mordarskim, a Mazura nad Kohutem, obrona Gwardii nie mogła sobie poradzić z dobrze dysponowanym atakiem Ogniwa, a za to linie defensywne Ogniwa stanowiły nieprzebytą zaporę, dla młodszych gwardzistów w ataku. Toteż fragmentaryczne dobre akcje Gwardii przyniosły jej w rezultacie tylko 2 bramki. Przeszło 25 tysięcy widzów opuszczało mecz w pełnym zadowoleniu z gry, która w znacznej części należała do Ogniwa. Mecz był również transmitowany przez radiostację krakowską. Tylko zwolennicy piłki nożnej np. w Staniątkach, nie mogli słuchać tej transmisji, bo radiowęzeł w Niepołomicach włączył się w program warszawski.
Źródło:
Dziennik Polski nr 88 z 14 kwietnia 1953 [1]
"Ogniwo Kraków - Gwardia Kraków 4:2" -
Przegląd Sportowy
Ogniwo Kraków - Gwardia Kraków 4:2
Opis meczu w
Przeglądzie Sportowym
Pół tuzina bramek z czego większość pierwszorzędnej marki, długotrwałe okresy dobrej gry oraz ambicja i fair postawa i walka - oto czym uraczyli swoich zwolenników odwieczni rywale. Wbrew papierowym szansom Ogniwo odniosło niepodlegające dyskusji zwycięstwo, tym cenniejsze, że zdobyte na przeciwniku, który 2-krotnie prowadził i który w takich razach zwykł był (i powinien dwoić czujność przy zaryglowaniu dostępu do swojej bramki). Tym razem rygle były mocno nieszczelne.
Brak Szczurka w wysokim stopniu zadecydował o swoistości i grze defensywy Gwardii, gdzie jedynie Flanek panował nad sytuacją usiłując wprowadzić ład i spokój, wśród grających chaotycznie i stwarzających często groźne sytuacje i zamieszania pod własną bramką kolegów.
Wykorzystał je grający przez cały czas meczu zarówno ambitny i bojowy zespół Ogniwa, dysponujący zdemontowanym blokiem obronnym i piątką ruchliwych, a w tym dniu dobrze strzałowo dysponowanych napastników. Tej piątce przeciwstawić mogła Gwardia jedynie tandem Mordarski - Kohut, nie znajdujący poparcia za strony kolegów. Z nich Kotaba i Rogoża długimi okresami byli w ogóle nie widoczni na boisku.
Ogniwo Ib - Gwardia Ib 2:1 (1:0)
S.H.Źródło:
Przegląd Sportowy nr 30 z 13 kwietnia 1953 [2]
"Tego nikt nie przewidział..." -
Gazeta Krakowska
Tego nikt nie przewidział...
Relacja z meczu w dzienniku
Gazeta Krakowska
Gwardia: Jurewicz, Wójcik, Snopkowski, Flanek., Ślizowski, Jędrys. Kotaba. Kohut. Kościelny, Rogoża i Mordarskj.
Ogniwo: Hymczak, Gędłek, Mazur, Glimas. Pawlikowski. Kolasa. Gołąb, Dudoń, Wilczkiewicz, Radoń, Wawrzusiak (0strowski).
Bramki zdobyli: w 3 min. Mordarski. w 47 min. Radoń, w 67 min. Kohut, w 72 Radoń, w 74 Gołąb i w 87 Wilczkiewicz.
Zawody prowadził ob. Walczak z Łodzi. Widzów ponad 20.000.
Tym razem wszelkie przewidywania i przepowiednie „wzięły w łeb”. Beznadziejnie grający dotychczas atak Ogniwa tym razem sprawił miłą niespodziankę swoim licznym zwolennikom wygrywając z Gwardią 4.2 (0:1). Jak to się stało? zapyta niejeden z czytelników. Ogniwo za-grało normalnie, tak jak powinna zagrać każda drużyna. Napastnicy Ogniwa tym razem nie zawiedli, bo osłabiona obrona Gwardii brakiem doskonałego Szczurka, zagrała poniżej wszystkich możliwości. Słaba gra formacji defensywnych gwardzistów przy równoczesnym dobrym za¬graniu kwintetu ofensywnego Ogniwa — sprawiły, że Gwardia po raz pierwszy po czterech latach przegrała z Ogniwem.
Mecz należał do ładnych i publiczność, która z rezerwą przyszła na to spotkanie miejscowych rywali — z zadowoleniem opu¬szczała stadion Ogniwa. Wygrana Ogniwa 4:2 była największą niespodzianką ubiegłej niedzieli.
Drużyna pokonanych na ogół zawiodła. Tak formacje defensywne jak i ofensywne zagrały o wiele słabiej niż ostatnio w meczu z Gwardią Warszawa.
Rajdy Kohuta podobały się, a Mordarskj pod troskliwą opieką Gędłka niewiele mógł zrobić.
W drużynie zwycięzców największą niespodziankę sprawił tym razem atak. Radoń zdobywca dwóch bramek zagrał jak za dawnych dobrych dni. Słaby zazwyczaj Dudoń tym razem grał lak prawdziwy napastnik. Wawrzusiak wprawdzie nic strzelił ani jednej bramki, ale przyczynił się do zwycięstwa. Trio obronne i pomoc były trudną barierą do przeforsowania przez atak gwardzistów, którzy nic mieli swego dnia.
Przebieg gry:
Już w trzeciej minucie gry Mordarskj po „mętliku" pod bramkowym zdobył prowadzenie dla Gwardii. Zdawało się, że gwardziści — jak zresztą niosła fama przed meczem - rozniosą Ogniwo. A tymczasem wynik do przerwy nie uległ zmianie.
Po przerwie obraz gry zupełnie się zmienił. Już w 2 minucie gry Radoń z 15 metrów strzela, a piłka przechodzi pod Jurewiczem. 1:1. Ogniwo coraz bardziej przyciska Gwardię Jurowicz raz po raz ratuje. Hymczak, a za chwilę jego vis a vis interweniują w ostatniej chwili Jurewicz ma szczęście. Strzał Wawrzusiaka mija o centymetry bram¬kę Gwardii. Następuje z kolei okres przewagi Gwardii. W 22 minucie gry Kohut przedziera się i z 20 metrów strzela. Hymczak górną piłkę dotyka palcami, ale piłka wpada w siatkę. Na tablicy 2:1 dla gwardzistów. Podniecenie na widowni rośnie. Za chwilę Wawrzusiak nie przejął dośrodkowania Gołąba. W 27 mi¬nucie Radoń otrzymuje dokładne podanie, podciąga kilka metrów i z 15 metrów skierował piłkę do bramki Jurowicza. 2:2. Wyrównanie podrywa obie drużyny. Ale w dwie minuty później Gołąb zdobywa trzecią bramkę dla Ogniwa. Na widowni poruszenie. Za kilka minut nieprzyjemny moment meczu. Kontuzjowany Wawrzusiak zostaje zniesiony z boiska. Na miejsce jego wchodzi Ostrowski. Wydaje się, że wynik już jest ustalony. A tymczasem na trzy minuty przed końcem spotkania Wilczkiewicz z wyraźnego spalonego zdobywa czwartą bramkę dla Ogniwa ostatni zryw gwardzistów nie przynosi jednak zmiany wyniku.
Źródło: Gazeta Krakowska nr 87 z 13 kwietnia 1952