1936-11-08 Wisła Kraków - Cracovia 3:2
|
mecz towarzyski Kraków, Stary stadion Wisły, niedziela, 8 listopada 1936, 11:30
(1:0)
|
|
Skład: Gierula Szumilas Szczepanik Kotlarczyk Gierczyński Jezierski Habowski Gracz Szewczyk Artur Natanek Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Sławikowski
|
Skład: Pawłowski Lasota Pająk Żiżka Majeran (58' Góra) Góra (45' Bialik) Korbas Stępień Malczyk (33' Grünberg) Szeliga Zembaczyński Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1936-11-08 Cracovia II - Fablok Chrzanów 1:4 |
Zapowiedź meczu
- Zapowiedź meczu w tygodniku Przegląd Sportowy
- Zapowiedź meczu w tygodniku Raz Dwa Trzy
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Trzecia zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Tym razem - Wisła!
Tradycyjna walka o supremację w Krakowie
W kronikach notujących "święte wojny krzyżackie" staną obok siebie dwie skromne cyferki, wskazujące, że 8-go listopada 1936 roku Wisła pokonała Cracovię w stosunku 3:2. Współcześni dziennikarze dodadzą jeszcze, że był to pierwszy mecz, jaki drużyna Cracovii przegrała w owym roku. W tym kierunku opinie nie będą się różniły. Różnice powstają zwykle na temat, czy wynik był sprawiedliwy i czy odzwierciedlił przebieg spotkania oraz stosunek sił.
Jasny wyrok
Tym razem nie powinny pod tym względem zaistnieć poważniejsze różnice. Można bowiem kwestionować prawomocność pierwszej bramki, uzyskanej przez Wisłę z rzutu karnego, podyktowanej zbyt pochopnie przez sędziego, ale równocześnie przyznać należy, że Wisła była zespołem lepszym, który na wygraną zasłużył i to właśnie w stosunku jednej bramki.
Wynikało to nie tylko z porónania oby rużyn, ale przede wszystkim z fakty, że o ile Wisła była jedenastką skonsolidowaną, pozbawioną poważniejszych luk, o tyle chwiejna i chimeryczna była postawa jej przeciwnika.
Ciągłe zmienianie składu, przesuwanie graczy z jednej pozycji na drugą, nie pozwoliło na nieprzerwany tok pracy.
Gdzie szukać przyczyny tych ciągłych zmian. Chyba w bladej formie trójki rekonwalescentów, którzy po dłuższej przerwie ukazali się na murawie. Malczyk i Góra nie wytrzymali trudów twardej walki. Do końca wytrzymał tylko Stępień, nie starczyło sił do walki w pomocy Górze, to też musiał przenieść się na skrzydło. Malczyk najkrócej utrzymał się na boisku, daleki jeszcze od normalnego poziomu. W tych warunkach brakło Cracovii atutów, stanowiących główny walor w ostatnich występach. Brakło elastyczności i rzutkości.
Skuteczny w obronie Pająk i ruchliwy w pomocy Ziszka nie mogli utrzymać na sobie ruchliwej ofensywy przeciwnika, tym bardziej, że bramkarz Pawłowski miał duży udział w przegranej. Dwie bramki - padły nie bez jego wybitnego udziału. Atak Cracovii stanowił osobny dział. Początkowo na środku grał Malczyk, Korbas stał na skrzydle. Stał tam dosłownie, gdyż koledzy prawie zupełnie o nim zapomnieli. W sumie atak nie szedł, gdyż wysiłki ambitnego Szeligi nie starczyły na uruchomienie pełnej piątki. Inaczej wyglądało wszystko, gdy Korbas przeszedł na środek, a Góra na skrzydło. Korbas miał dużą dozę inicjatywy, było już jednak zapóźno na poprawę wyniku.
Atak przede wszystkim
Wisła utrzymała się na poziomie zademonstrowanym ostatnio w szeregu meczów. Młody atak nie tylko wytrzymał ciężar wielkiego meczu, ale grał z werwą i zapałem. W chwili obecnej prawa jego strona i środek są zupełnie bez zarzutu. Habowski, pełen inicjatywy czuje się coraz lepiej obok Gracza, który rzutkością i skutecznym przebojem wybija się na czoło całej linii. Doskonale prezentuje się również Szewczyk, którego kilka wspaniałych rzutów omal nie trafiło celu.
Słabiej gra lewica. Skrzydłowy Natanek nie idzie w postępach na równi z kolegami, a Artur cierpi zdaje się z tego powodu.
W pomocy podkreślić należy poprawiający się poziom młodego Gierczyńskiego. Kotlarczyk - jak Kotlarczyk, a jedynie Jezierski trochę słabszy, niż zwykle. Wreszcie w defensywie wybija się Szumilas, ratujący swą postawą w kilku groźnych pozycjach.
Pan z gwizdkiem
Omawiając uczestników spotkania kilka słów poświęcić należy arbitrowi p. Sławikowskiemu, który, niestety, nie stanął na wysokości zadania. Nie tylko dlatego, że na wstępie podyktował nie potrzebnie karnego, potęgując tym samym animozje i nastroje, ale poprostu z tej przyczyny, że szereg razy rozstrzygał źle, obojętnie na czyją korzyść. Cracovia straciła przed pauzą bramkę, Wisła po pauzie kilka poważnych okazyj. W sumie zawinił temu sędzia, który nie umie sędziować.
Samo spotkanie zapowiadało się początkowo wcale dobrze.
Miły nastrój trwał krótko
Na boisku nastrój był serdeczny, "czerwoni" powitali przeciwnika wracającego do ligi wspaniałym bukietem, gracze po faulach podawali sobie ręce. Zdawało się, iż atmosfera będzie doskonała i poziom odpowiedni. Niestety, w 12 min. sędzia dyktuje niepotrzebnie karnego przeciw Cracovii za foul Pająka. Artur uzyskuje prowadzenie na widowni powstaje zdenerwowanie, a gracze ostrzej przystępują do dzieła.
Skuteczność decyduje
Na boisku toczy się gra równa, znać jednak, że skuteczność wyższa jest w Wiśle. W równym tempie przenosi się akcja od bramki do bramki i zupełnie niespodziewanie z poza dalekiego lasu nóg uzyskuje Szeliga wyrównanie w 23 min. Nie długo utrzymuje się ten rezultat. Atak Wisły nie daje za wygraną i przy wybitnej pomocy Pawłowskiego prowadzi Wisła ze strzału Szewczyka w 33 min. Białoczerwoni zmieniają swój skład. Malczyk opuszcza boisko. Majeran idzie do pomocy do ataku a miejsce jego zajmuje Grünberg. Pomoc Cracovii jest obecnie skuteczniejsza, co odbija się na całości i szybka akcja Korbasa przynosi wyrównanie.
Kontredans białoczerwonych
Po pauzie Cracovia znów w nowym zestawieniu. Miejsce Góry w pomocy zajął Bialik. Gra toczy się obecnie z przewagą Wisły, zadokumentowaną w 13 min. Natanek nieobstawiony strzela na bramkę, a piłkę odbitą przez Pawłowskiego jeszcze raz posyła w stronę siatki. Cracovia znów zmienia skład, Góra wraca na skrzydło. Korbas do środka. Majeran schodzi z boiska. Do końca toczy się gra ze zmiennym szczęściem, obie strony mają jeszcze pozycje. Wisła jest jednak naogół skuteczniejszym zespołem.
Źródło: Przegląd Sportowy [3]
biuletyn "Klub Sportowy Cracovia"
Migawki z meczu Cracovia - Wisła
Rewanżowe derby piłkarskie Krakowa nie udały się pod względem sportowym, gdyż drużyna Cracovii często zmieniała w ciągu zawodów swój skład i wynikiem tych ciągłych zmian była słaba gra drużyny, a zwłaszcza napastników.
Malczyk i Stępień po długotrwałej chorobie okazali się bez treningu, toteż wstawienie ich do składu drużyny budziło zastrzeżenia.
Porażkę Cracovii przypisać należy przede wszystkim słabej grze napadu, który mając moc stuprocentowych pozycji podbramkowych nie wykorzystał ich z braku zgrania i z powodu niezaradności.
Wisła zespołowo przedstawiała się nieco lepiej jednakże wynik remisowy spotkania byłby najlepszym wykładnikiem sił.
Osobny rozdział w sprawozdaniu należy się bezsprzecznie sędziemu p. Sławikowskiemu, który mylnymi rozstrzygnięciami i zbyt pochopnymi decyzjami - dowiódł, że do prowadzenia poważnych zawodów zupełnie się nie nadaje. Zarządzenie w 14 minucie rzutu karnego przeciw Cracovii opierać się mogło, jeśli nie na złośliwości, to w każdym razie na wybitnej nieznajomości przepisów. Ciekawsze jednak jest to, że gdy Korbas przy stanie 3:2 dla Wisły, znalazł się sam z piłką naprzeciw bramkarza Wisły i został przez Gierulę chwycony za nogę, co spowodowało upadek Korbasa, sędzia będąc blisko tego zajścia - nie tylko nie podyktował rzutu karnego przeciw Wiśle, ale wymyślił sobie rzut z rogu.
Powiadają, że p. S. będąc widzem na meczu Cracovii z Brygadą, był oburzony na zarządzenie p. Głowacza rzutu karnego przeciw Brygadzie i zapewniał, że on przy stanie 0:0 nigdy nie dałby rzutu karnego (ale zdaje się tylko w wypadku, gdyby rzut ten miał być wykonany na korzyść Cracovii).
Doskonałe w całości i bezstronne sprawozdanie z meczu Cracovia-Wisła umieścił w Nowym Dzienniku świetny znawca piłkarski p. Dr Henryk Leser, który stwierdził, że trudno przyznać której z obu drużyn wyższości, gdyż tak Wisła, jak i Cracovia grały słabo.
W.Z.
Źródło: biuletyn "Klub Sportowy Cracovia" [PDF]
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Psychoza spotkań Cracovia—Wisła nabrała w tym wypadku jeszcze zupełnie wyjątkowej prężności, ze względu na wyjątkowe również okoliczności, w jakich odbył się mecz niedzielny.
Cracovia wróciła do nielicznego grona wybrańców ligowych po pełnym znoju i trudów sezonie, wydostawszy się w bez¬przykładnie triumfalny sposób z mgławicy mistrzowskich walk w klasie A i następujących potem spotkań kwalifikacyjnych o wejście do Ligi. Wspinając się żmudnie stopień po stopieńka, kroczyła Cracovia od zwycięstwa do zwycięstwa, nie przegrawszy w ciągu całego roku ani jednego spotkania (poza meczem z reprezentacją klubów ligowych Krakowa, złożoną z Garbarni i jednego gracza Wisły Badowskiego). Nie było nikogo w Polsce, kto potrafiłby powstrzymać ten zwycięski pochód, choć imały się tego nawet i kluby ligowe.
Aż nagle Wisła powiedziała zdecydowanie — stop! Przeciw młodości stanęła młodość, przeciw nadmiernej ambicji i zapałowi tyleż zaciętości i ochoty, rzetelny wysiłek sportowy przeciw takiemu wysiłkowi po przeciwnej stronie. Cóż dziwnego, że spotkanie przemieniło się w fascynujący, uparty i nieustępliwy bój, w którym wkońcu stało się zadość najwyższemu przy-kazaniu sportowemu — zwyciężył lepszy.
Nie było w tym meczu jednej rzeczy: walki o punkty. Pozbawiło go to może pewnego specjalnego posmaku i dreszczyku emocji, bez którego pewna część publiczności, uczęszczającej na zawody sportowe ciężko już tylko może się obejść, ale zato nie było też tego dręczącego balastu ubocznego, który uciska w takim wypadku zawodników, nakładając na nich bezwzględny obowiązek zdobycia tych punktów. Pozostałą czysta walka o honor barw klubowych, pojęta tym razem przez obie strony niemal bez zarzutu.
Losy spotkania ważyły się długo i raz w tę, raz w ową stronę przechylały się szale, na które 22 graczy rzuciło wszystkie swe umiejętności.
Wkońcu jednak nadszedł moment, który możnaby nazwać punktem psychologicznym meczu. Dwa razy z rzędu prowadziła Wisła i po dwakroć wyrównywała Cracovia ten handicap. Gdy po raz trzeci zatrzepotała piłka w siatce Pawłowskiego, nie starczyło Cracovii już pobudek psychicznych do dalszego zmagania się z losem. Że nie brak jej było sil, że nie była u kresu swych możliwości — świadczy o tern dowodnie fakt, że właśnie dopiero po tej trzeciej bramce zerwali się białoczerwoni do ataku, wymknąwszy się wreszcie ze zwartego kręgu oblężenia, w jaki zamknęła ich Wisła przez początkowych 15 minut drugiej połowy.
Serja ataków Cracovii, która nastąpiła teraz pozbawiona była jednak wiary we własne siły.
Była zupełnie zrozumiałym odruchem, któremu brak było jednak wewnętrznego prze-świadczenia w możliwość sukcesu. Motor tych ataków, jakie waliły przez jakiś czas taranem rozpaczliwych wysiłków na bramkę Wisły, pracował tylko automatycznie, rozmachem szablonu, a więc bez kompresji, jaką stanowiła u Wisły zdecydowana wola zwycięstwa.
I choć spotkanie do ostatniej chwili nie przestało być ciekawem, choć nie straciło ono nic z rumieńców życia, jasnem było, że wynik może zmienić się tylko na korzyść Wisły. Skoro kwestja zwycięstwa, stale niepewna i stale zmieniająca się, została wreszcie przesądzona trzecią bramką, uzyskaną przez Natanka dla Wisły, opadły fale nadzieji — ale i ambicji — zarówno w samej drużynie, jak i w licznym obozie zwolenników Cracovii. W ostatnich 30 minutach gry zabrakło Cracovii choćby szczypty tego zapału i ochoty do gry, jaką wykazywała przez cały czas młoda drużyna jej przeciwnika, która w końcowej fazie zawodów przeszła jeszcze raz do generalnego ataku.
W sumie wypadła drużyna Cracovii trochę niedociągnięta i nie pomógł tu nawet retusz doskonałej techniki, demonstrowanej z powodzeniem przez Korbasa, Szeligę, czy Górę, który na pierwszy rzut oka wyrównywał te luki. Wisła, jako całość robiła wrażenie bardziej zwarte i bardziej jednolite.
Prowadzenie zdobyła Wisła z rzutu karnego strzelanego przez Artura w 14 min. W dziesięć minut później wyrównała Cracovia przez Szeligę po ładnie przeprowadzonym ataku. Niedługo potem w 32 min. znów strzela Wisła bramkę, tym razem przez Szewczyka i znowu wyrównuje w trzy mi¬nuty później Cracovia. Daleką centrę Stępienia odbija Gierula wybiegnąwszy daleko przed swą bramkę i nadbiegający Korbas pakuje Odbita przez bramkarza piłkę ponownie do siatki. Przedtem jeszcze zeszedł z boiska Malczyk, za którego zjawia się Gruenberg.
Zwycięska bramka pada w 12 min. no przerwie, w okresie dużej przewagi Wisły. Uzyskuje ją Natanek po dwukrotnem strzelaniu na bramkę z . bardzo bliskiej odległości.
Usiłowania Cracovii w celu wyrównania tego wyniku są zbyt mało energiczne, by mógł im wkońcu towarzyszyć realny sukces. Przeciwnie, pod koniec gry Wisła znowu przechodzi do ataku i ma jeszcze kilka ładnych sytuacyj. nie wyzyskanych.
Składy drużyn były nast.: Wisła: Gierula. Szczepanik. Szumilas. Kotlarczyk II, Gierczyński, Jezierski, Habowski. Gracz, Szewczyk, Artur, Natanek. — Cracovia: Pawłowski. Lasota, Pająk, Góra (Bialik), Majeran (Grűnberg). Żiżka. Korbas (Góra), Stępień, Malczyk (Majeran, Korbas, Szeliga, Zembaczyński.
Drobiazgowa analiza gry poszczególnych zawodników i formacyj obu drużyn nie doprowadziłaby w tym wypadu do celu, bo byłaby zbyteczna. Przy równych prawie umiejętnościach zadecydowała lepsza dyspozycja psychiczna, której rezultatem była w konsekwencji przewaga formalna i faktyczna, jeśli wziąć pełnych 90 minut gry w przekroju ogólnym.
Niemniej nie można pominąć ruchliwości i zadziwiającego spokoju za jakim praco¬wali w napadzie Wisły dwójka Szewczyk- Gracz, oraz stale poprawiającego się poziomu gry Gierczyńskiego na śr. pomocy. Korzystał on zresztą wiele z ofiarnej współpracy Kotlarczyka II. Na uwagę zasługuje również wkraczanie w grę Szumilasa. To właśnie bowiem szwankowało jeszcze nieco u obrońcy Wisły. Bramkarz Gierula miał, tak samo jak Pawłowski momenty doskonałej orientacji i chwile nieco słabsze.
W zespole Cracovii wykazał Korbas znowu swe wysokie walory techniczne, podczas gdy Szeliga nie całkiem wypadł tak, jak można się było spodziewać. Góra grał pod koniec na prawem skrzydle i grał tam jeszcze lepiej może niż w pomocy. Wznowienie eksperymentu z wstawieniem Majerana na środek pomocy nie udało się: równie bezbarwnie wypadł Grűnberg, który go potem nastąpił. Najlepszy jeszcze w tej linji był Żiżka. Dwójka obrony miała niekiedy chwile poważnej słabości.
Sędzia p. Sławikowski nie odpowiedział niestety zadaniu. Zważywszy jednak nastrój i atmosferę tych spotkań, przyjdzie stwierdzić, że nie znajdą one prawdopodobnie nigdy arbitra, któryby podobał się obu stronom.
Niestety zgoda obu klubów na sprowadzenie śląskiego sędziego spotkała się z odmową krakowskiego Kol. Sędziów.
Za najcięższe przewinienie uważa obóz Cracovii podyktowanie rzutu karnego, z którego padła pierwsza bramka Wisły, ale i pozatem padały pod adresem sędziego częste protesty z obu stron.
Przy pełnego uznaniu dla dobrych chęci sędziego, któremu udało się przynajmniej powściągnąć nieliczne, ale nieprzyjemne przebłyski ostrej gry, musimy jednak powiedzieć, że najbardziej emocjonujące momenty spotkania następowały przeważnie po... gwizdku sędziego: prawie bowiem nigdy niewiadomo było jak uzasadni sędzia przerwanie gry i jaką decyzję poweźmie.
Nowy Dziennik
Wisła zdołała w roku bieżącym uzyskać z trudem wywalczone stanowisko wiceleadera ligowego. Kraków, metropolia piłkarstwa polskie* go, utracił swe dawne dominujące stanowisko. Ślązacy objęli po Krakowie tę zaszczytną spuściznę. Nie ulega wątpliwości, że krakowskie piłkarstwo winno wszelkimi siłami dążyć do odzyskania tradycyjnego prymatu. Powrót Cracovii do ligi rokuje nadzieję możliwości przywrócenia dawniejszego stanowiska podwawelskiemu grodowi.
Wielkie sukcesy Cracovii i Wisły w ostatnich bojach w lidze i o wejście do ligi, a w szczególności zwycięstwa obydwu powyższych drużyn nad mistrzem obecnym ligi, Ruchem z W. Hajduk, potwierdzają tę nadzieję. Tym bardziej jednakowoż narzucał się tradycyjny problem lokalnej konkurencii pomiędzy Wisłą i Cracovią, odwieczna zagadka wyższości w największym derby Krakowa i Polski. Pozatem należało się oficialne przywitanie Cracovii w szeregach ligowych. Uczyniła to Wisła z pełną kurtuazją, mimo zrozumiałej, koniecznej i pożytecznej walki konkurencyjnej o prymat.
Spodziewano się przeto słusznie pięknej gry. Wspaniała słoneczna pogoda dopisała i tysiączne tłumy zaległy boisko Wisły, żądne dawniejszych emocyj. I nie była by się zawiodła subtelna krakowska publiczność piłkarska w swych rachubach, gdyż początek meczu zdawał się potwierdzać nasze wywody i nadzieje.
Gdyby nie... stała bolączka naszego piłkarstwa — sędzia. Wyznaczony sędzia p. Sławikowski nie dorósł niestety do tak trudnego zadania, prowadzenia meczu towarzyskiego, będącego na pewnym poziomie. Nie wyznawał on się dobrze na of-sideach i foniach. To też rozstrzygnięcia jego pod tym względem szwankowały, co w rezultacie przyniosło zarządzenie nie uzasadnionego karnego na rzecz Wisły, niezarządzenie takiegoż rzutu na rzecz Cracovii i pominięcie po obu stronach wielu spalonych obustronnie. Tym samym zepsuł on cały pięknie się zapowiadający mecz i wywołał na widowni protesty i niezadowolenie, które spowodowały u niego jeszcze większą niepewność i niezdecydowanie.
Objektywnie jednakowoż należy stwierdzić dwa fakty: 1) że Wisła była jednolitszą drużyną i akcje jej były lepiej i skuteczniej opracowane, 2) że Cracovia niestety ciągle wprowadzała zmiany graczy, która to „taktyka” nie jest absolutnie ani słuszna i uzasadniona, ani pożyteczna i sportowa. Zdaniem naszym, że właśnie ciągłe zmiany, schodzenie graczy i wchodzenie nowych graczy, odebrały białoczerwonym możliwą scaloną jednolitą walkę, która by musiała dać także efektywny rezultat.
Trzeba więc zaznaczyć, że gra była prawie że zupełnie wyrównaną, poza sporadycznymi okresami przewagi jednej lub drugiej strony. Optycznie gra Wisły z wymienionych względów była oczywiście lepszą, ale nic dawała ona przekonywującego dowodu wyższości, mimo cyfrowego zwycięstwa, na które nawet ze względu na bardziej spoisty atak i liczne pozycje podbramkowe, zasługiwała.
Z samego przebiegu gry warto zanotować: W 12-tej min. z rzutu karnego (?) zdobywa Artur prowadzenie dla Wiały. Ale już w 20 min. wyrównuje Szeliga. XV 32 min. z winy obrońców i bramkarza Cracovii prowadzi znowu Wisło przez Szewczyka. Atoli w 35 mm. Korbas wyrównuje na 2:2. Odkąd Grűnberg zaczął grać na środkowej pomocy, gra Cracovii znacznie się poprawiła. Natomiast zmiany Góry i Korbasa nie wyszły wcale na korzyść. Ustala wynik lewoskrzydłowy Wisły w 12 min. strzałem zbliska. Szereg sytuacyj obustronnie nie zostało wykorzystanych.
Z graczy na wymienienie zasługują: we Wiśle bramkarz Gierula, obrońca Szumilas, pomocnicy Kotlarczyk II i Gierczyński (Jezierski był fatalnie nieprzytomny), napastnicy Habowski i Szewczyk, — w Cracovii cała pomoc Żiżka, Grűnberg, Góra, w ataku Korbas i Szeliga.
Raz Dwa Trzy
W trudnych finansowo warunkach prace na-szych klubów stanowi wypełniona widownia jaśniejszą chwilę w gromadzie trosk. Taka jasną chudą było spotkanie dwu starych rywali na boisku Wisły, gdzie zgromadziło się ponad 4.000 widzów.
Bez emocyj punktowych, ale z tytułami wicemistrza Ligi i mistrza okręgowego Polski, stanęły naprzeciw siebie dwie drużyny klubów, w których krwi już leży ważność tego właśnie spotkania. To samo normalnie starczyło zawsze do wzmożenią temperatury, a tymczasem przecież Wisła miała do odrobienia porażkę z przed kilku miesięcy. Cracovia zaś pragnęła utrzymać nimb niepokonalności w tym roku. Dobrze zapowiadające się widowisko niestety nie miało kierownictwa o odpowiedniej dozie rutyny i spokoju, które napewno nie dopuściłyby do tylu mylnych orzeczeń. Niewątpliwa dobra wola sędziego sama nic wystarczała.
Sportowo spotkanie stało na poziomie przeciętności okraszonej, większą ambicją, niż to się zwykle widzi. Drużyny parły do zwycięstwa, zacięcie o piłkę walczono. Sytuacje zmieniały się więc szybko, zatrudniając coraz to inne formacje. Przebieg ich wykazał, że zmiany w druhnie Wisły przyniosły jej zdecydowanie korzyści, już choćby w tern, że nowi ludzie maja pełnię sił do dyspozycji, pracują tak, jak napewno nie zdołaliby, nawet przy najlepszej woli, starsi poprzednicy. Inaczej ma się rzecz z Cracovią, wyraźnie przemęczoną. potrzebującą gwałtownie wypoczynku. Reaktywowanie graczy po dłuższej chorobie poprawić kondycji drużyny nigdy nie jest w stanie bez treningu i to pud koniec sezonu. Wisła wystąpiła do spotkania ze składem ostatnich tygodni, a więc w dalszym ciągu bez. „malkontentów”. Dodatni efekt ujawnił się i w tein spotkaniu. Bramkarz (lici ula nic jest typem momentów błyskotliwości swego poprzednika, jest zato umiarkowany w swych poczynaniach, więcej stały. Gdy nabierze rutyny, ustali swa pozycja, dziś już dobra. Szczepanik i Szumilas grywali już dawniej ze sobą. Dziś tworzą bezwątpienia pewniejszy blok obronny niż dawniej, częściej i ładniej operujący, nie pozbawiony ładnych zagrań technicznych.
Linja pomocy Wisły nabiera coraz wyraźniejszego oblicza. Zastępca Kotlarczyka I poczyna sobie coraz lepie}, naśladuje go we współgraniu z atakiem. Powolność tym razem nie występowała przy nieruchliwości napastników przeciwnika. Przeciwieństwem jest gra Jezierskiego, szybkiego bojowego, mniej natomiast wyszkolonego w zadaniach ofensywnych. Kotlarczyk II na zwykłym poziomie. Najwidoczniej efekt zmian dotyczy linji ataku. Obok Habowskirgo, który w poprzedniej kombi nacji tworzył też mocny punkt, pojawili się inni, odpowiadający mu swa ruchliwością szybkością zagrań, a przedcwszystkiem zaciętością w walce o piłkę. Te zalety posiadają Szewczyk i Gracz. Szczególnie pierwszy jest pożyteczny swym ciągiem na bramkę i tak rzadką u nas skłonnością do strzału. Decyduje się nań w każdej sytuacji, strzela ładnie i niebezpiecznie. Gra Artura zyskała również, przetrzymywanie piłki zmalało przyczyniając się w rezultacie do podniesienia wartości całej linji, w której Natanek jeszcze mu stanowi zdecydowanej postaci. Cracovia nie przypominała drużyny z rozgrywek mistrzowskich. Brak bojowości u rekonwalescentów, kiepska kondycja u innych, zmalała szybkość graczy nic mogły tworzyć tła do zwykłej, dobrej gry lego zespołu. Krótkie okresy właściwej gry. kończącej się daleko przed bramką przeciwnika, nie mogły zadowolić. Całkowity zawód sprawili napastnicy. Rekonwalescenci Stępień i Malczyk nic wnieśli do gry swych normalnych wartości. Unikanie zetknięcia musiało odbić sic na skuteczności tak. jak i zbędne wózkowanie Stępieniu, który nadto zapomniał całkowicie o Korbasie na skrzydle, jedynym w tym dniu napastniku, zdolnym do skutecznej akcji. Słabo grał także Szeliga, fatalny kombinacyjne. Odbiło się to na Zembaczyńskim, również niedopisującym. Późniejsze zmiany z Majeranem czy Korbasem na środku były ćwierćśrodkami przy grze pozostałych. Trochę żucia i energii wniósł dopiero Góra jako skrzydłowy, przy którym Jezierski wypał już słabiej.
Gra ataku zostawiała ślady na grze pomocy. Zastępcą Grűnberga Majeran ma zadatki na tej pozycji, ale bez potrzebnej rutyny i zasobów sił fizycznych. Wstawiony potem Grűnberg również dalekim był swej dobrej formy, lepiej przedstawiała się sprawa u bocznych. Dobry Góra, słabszy Bialik i jedyny w tym dniu bardzo dobry Żiżka, skuteczniej hamowali zapędy skrzydłowy Wisły. Najpewniejsza zwykle trójka obronna też nie była bez grzechów. Wbrew zwyczajowi trafiały się im nieudane wykopy i spóźnione interwencje co przypisać należałoby lukom, jakie powstawały na przedzie. Pawłowski dobry, zawinił jedną bramką wypuściwszy piłkę z rąk.
Skład drużyn i przebieg gry.
Wisła: Gierula. Szczepanik, Szumilas, Kotlarczyk I, Jezierski. Habowski, Gracz, Szewczyk, Artur, Natanek. – Cracovia: Pawłowski, Lasota, Pająk. Góra (Bialik) Majeran (Grűndberg), Ziżka, Korbas (Góra), Stępień, Malczyk (Majeran, Korbas), Szeliga, Zembaczyński.
Po pierwszych nieśmiałych posunięciach gra nabiera życia. Atak Wisły opiera się w akcjach Habowskiego. Cracovia znowu forsuje Zembaczyńskiego. Lepiej wychodzą na tem gospodarze, posiadających bardziej zdecydowanych napastników. Natomiast atak Cracovii kuleje specjalnie w trójce środkowej, gdzie najsłabiej gra Szeliga. W ambitnej grze gracze walczą o piłkę, co przysparza sędziemu trudności w ocenie jakości gry. Po kilku drobnych błędach w 12 min. dyktuje karny za rzekomy faul Pająka. Sposobność wyzyskał Artur. W podniesionej atmosferze gra dalej przy częstych, nieuzasadnionych przerywaniach ze strony sędziego W 24 min. po dobrym podaniu Malczyka, strzela Szeliga do siatki. W kilka minut potem Szewczyk trafia pięknie w słupek. Szczęśliwszy jest w 32 min. gdy Pawłowski wypuścił piłkę z rąk, a Szewczyk sprytnie wpakował ją do bramki. Wyrównanie pada ze strzału Korbasa w 36 min.
Po przerwie Cracovia zmienia częściowo skład. Wisła uzyskuje przewagę, widoczną w kornerach niewyzyskanych. W 13 min. Natanek strzela, Pawłowski broni, ale drugi raz poprawionego strzału Natanka nie obonił.
Powrót Góry na skrzydło, a Korbasa do środka poprawia grę ataku Cracovii, ale tylko w polu. Pod bramką są zbyt miękcy. Raz Wisła ratuje tuż na linki. Atak Wisły też nie śpi. Szewczyk inicjuje kilka wypadów. Ostatnie minuty nie zmieniają gry, ani wyniku.
1936-02-23 Cracovia - ZSG Kraków 7:1 1936-03-01 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 6:4 1936-03-08 Cracovia - KS Roździeń 4:0 1936-03-15 Cracovia - 06 Katowice 4:0 1936-03-22 Cracovia - Garbarnia Kraków 2:0 1936-03-29 Cracovia - Fablok Chrzanów 4:0 1936-04-05 Cracovia - Krowodrza Kraków 7:2 1936-04-12 Cracovia - Budai Budapeszt 1:1 1936-04-13 Makkabi Kraków - Cracovia 0:0 1936-04-19 Legia Kraków - Cracovia 0:4 1936-04-26 Cracovia - Policyjny Katowice 9:2 1936-05-03 Olsza Kraków - Cracovia 1:3 1936-05-10 Korona Kraków - Cracovia 0:6 1936-05-17 Cracovia - Wisła II Kraków 3:0 1936-05-31 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 4:2 1936-06-04 Podgórze Kraków - Cracovia 1:2 1936-06-07 Cracovia - Nadwiślan Kraków 3:0 1936-06-11 Cracovia - Grzegórzecki Kraków 3:1 1936-06-18 Cracovia - Garbarnia II Kraków 4:1 1936-06-21 Cracovia - Wawel Kraków 8:0 1936-06-28 Cracovia - Unia Kraków 5:2 1936-06-29 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 9:0 1936-07-05 Skawa Wadowice - Cracovia 2:4 1936-07-19 Pogoń Stryj - Cracovia 0:3 1936-07-26 Polonia Przemyśl - Cracovia 1:3 1936-08-05 Cracovia - Rapid Wiedeń 5:3 1936-08-09 Cracovia - RKS Hajduki 13:0 1936-08-15 Cracovia - Polonia Przemyśl 6:0 1936-08-23 Cracovia - Pogoń Stryj 11:0 1936-08-30 RKS Hajduki - Cracovia 0:0 1936-09-01 Cracovia - Wisła Kraków 2:0 1936-09-06 06 Katowice - Cracovia 2:4 1936-09-13 Cracovia - Team Klubów Ligii 3:5 1936-09-20 Śmigły Wilno - Cracovia 0:0 1936-09-27 Cracovia - AKS Chorzów 1:1 1936-10-11 Brygada Częstochowa - Cracovia 0:2 1936-10-18 AKS Chorzów - Cracovia 2:3 1936-10-25 Cracovia - Śmigły Wilno 5:0 1936-11-01 Cracovia - Brygada Częstochowa 4:1 1936-11-08 Wisła Kraków - Cracovia 3:2 1936-12-06 Cracovia - Garbarnia Kraków 7:6 1936-12-13 Cracovia - Tarnovia 4:0