1936-10-18 AKS Chorzów - Cracovia 2:3

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_AKS Chorzów


pilka_ico
baraże o Ligę grupa finałowa , 4 kolejka
Chorzów, niedziela, 18 października 1936

AKS Chorzów - Cracovia

2
:
3

(2:1)



Herb_Cracovia

Trener:
Karol Kossok
Skład:
Mrugała
Knass
Stolarczyk
Bendkowski
Kuchta
Skrzypiec
Morcinek
Wostal
Piątek
Pytel
Marszoł

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Stefan Tarczyński ze Lwowa
Widzów: 8 000

bramki Bramki
Piątek (7')

Piątek (37')
1:0
1:1
2:1
2:2
2:3

S. Malczyk (24')

Zembaczyński (76')
Żiżka (88')
Skład:
W. Pawłowski
Pająk
Lasota
Schmager
Grünberg
Żiżka
Korbas
Chudzik
S. Malczyk
Szeliga
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5



Opis meczu

podczas meczu, "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [1]
podczas meczu, "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [2]
podczas meczu, "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [3]
przed meczem: od lewej Lasota(C), sędzia lwowski Tarczyński, po prawej kaptan AKS-u Wostal.
na zdjęciu m.in. Grünberg i Chudzik (C)

"Cracovia - AKS 3:2" -
Przegląd Sportowy

Cracovia - AKS 3:2

(Od specjalnego wysłannika Prz. Sp.)

KATOWICE, 18.10. - Tel. wł. - Zwolennicy futbolu, a takich liczy się na G. Śląsku na tysiące, stanęli w niedzielę przed zawiłym problemem. Udać się do Chorzowa, by stać się świadkiem uroczystej nobilitacji nowych ligowców, czy też - skierować swe kroki do Wielkich Hajduk, gdzie zanosiło się na niemniej doniosły akt intronizacji nowego mistrza Ligi i Polski na rok 1936?

Organizatorzy obu tych wielkich imprez nie doszli - czy też nie szukali - porozumienia. W rezultacie więc, w chwili gdy sędzia p. Lange otwierał grę na boisku w Wielkich Hajdukach, o tej samej porze gwizdek kolegi jego p. Tarczyńskiego pchnął na stadionie w Chorzowie leniwie drzemiącą piłkę.

Nowoczesna technika dziennikarska, mimo niezaprzeczalnych postępów, nie doprowadziła jeszcze do kunsztu rozdwojenia reporterskiej jaźni. To też niżej podpisany znalazłby się na pewno w ciężkiej duchowej rozterce, gdyby nie przezornie ustalone zawczasu dyrektywy. Brzmiały one wyraźnie: w razie kolizji terminów - pierwszeństwo należy się maluczkim.

Tak to więc zdarzyło się, że o godz. 14.30 miast obserwować walkę „gigantów”, znalazł się on jako jeden z pionków wśród 8.000 widzów, którzy zwartym pierścieniem okolili reprezentacyjny stadion miasta Chorzowa.

Dwie poważne imprezy piłkarskie wycisnęły swe piętno na wyglądzie Katowic. Zasługa w tym Cracovii, która zjechała na Śląsk w sile coś trzech nadzwyczajnych pociągów. Szeroką strugą rozlał się więc po ulicach i lokalach śpiewny podwawelski dialekt, rozlewnie witali się starzy znajomi, którzy wczoraj dopiero wymieniali uściski na krakowskich plantach, trzepotały w ręku białe proporczyki, poszatkowane czerwonymi pasami.

BOISKOWA POEZJA

Trzeba przyznać, że aparat propagandowy Cracovii działał sprawnie i pomyślnie. W wagonach rozdawano chorągiewki (10 gr. za sztukę) i odezwy (za darmo), dokładnie pouczające o roli, zadaniach i obowiązkach uczciwego kibica. Obmyślono wszystko, przygotowano nawet do skandowania dwa wierszyki:

Malczyk strzeli gola, Bo już taka nasza wola!

lub:

Już Cracovia idzie składnie, Zaraz pewnie bramka padnie…

Inna rzecz, że później, na boisku, gdy wypadki potoczyły się nie całkiem po myśli przybyszów, rozmowni zresztą krakowianie zaniemówili i nie replikowali nawet na ad hoc skomponowaną poezję młodocianego chóru miejscowego, który nie troszcząc się zbytnio o zasady rytmiki deklamował z zapałem:

Co to znaczy krakowskie gadanie, Mistrzostwo na Śląsku na zawsze pozostanie!

lub groził:

Malczyk, Malczyk dość tej złości, Bo ci złamią twoje kości.

Kosteczki chrzęszczały wprawdzie mocno z obu stron, na szczęście jednak nikomu niczego nie złamano, jedynie sędziego dla pewności policja otoczyła czułą opieką.

CRACOVIA - AKS 3:2 (1:2).

Bramki dla Cracovii zdobyli: Malczyk, Zembaczyński, Żiżka, dla AKS: Piontek obie. Sędziował p. Tarczyński ze Lwowa.

CRACOVIA: Pawłowski, Lasota, Pająk, Żiżka, Grünberg, Szmagier, Korbas, Chudzik, Malczyk, Szeliga, Zembaczyński.

AKS: Mrugała, Knas, Stolarczyk, Bentkowski, Kuchta, Skrzypiec, Morcinek, Piontek, Wostal, Pytel i Marszel.

Mecz odbył się wśród porywistej wichury. Wcale poważny poziom (szczególnie przed przerwą) świadczy korzystnie o aktorach spotkania, z których niektórzy niepotrzebnie tylko wprowadzili do gry pierwiastki zbyt ostre. Obiektywnie stwierdzić należy, że inicjatywa w tym kierunku wyszła od gospodarzy (lewy obrońca Stolarczyk), z przeciwnej strony chętnie ją podjął Malczyk. Winą sędziego było, że z miejsca nie zdobył się na energiczne powściągnięcie wybryków.

Mimo tych nieprzyjemnych momentów, opuszczaliśmy boisko z zadowoleniem, w przeświadczeniu, że ewentualne nowe nabytki Ligi napewno nie będą najgorsze. Zarówno Cracovia, jak i AKS wnieść mogą do extra-klasy szereg walorów dalekich od prymitywu, jaki obserwujemy u niejednego zespołu ligowego.

METODA 1920 I SYSTEM NOWOCZESNY

W niedzielę byliśmy zresztą świadkami walki dwu systemów. Cracovia reprezentowała tradycyjną starą szkołę, opartą na dobrej technice i bardzo skomplikowanej, powolnej i dlatego mało efektywnej maszynerji kombinacyjnej - podczas gdy AKS, a ściślej mówiąc jego atak, był eksponentem nowoczesnego kunsztu futbolowego, gdzie przy doborze nie mniej dobrych środków technicznych akcje toczą się szybko, z rozmachem i… zawsze zdążają zdecydowanie do właściwego celu.

Niech nikt nie próbuje jedynie na podstawie wyniku cyfrowego wysuwać wniosek o wartości obu metod. Doprowadziłoby to do fałszywych z gruntu konkluzji, tym bardziej, że zawody wygrała Cracovia niemal w ostatniej chwili szczęśliwym dalekim strzałem pomocnika.

Fakt ten ma swoją wymowę i zbliża nas do materialnej prawdy, która powiada, że atakowi biało-czerwonych brak skuteczności. Gubiąc się w drobiazgowych, krótkich podaniach w bok i w tył, unikając dalekich przerzutów, posuwał się w tak ślamazarnem tempie do przodu, że ruchliwy przeciwnik miał zawsze jeszcze sporo czasu na zmobilizowanie w obonie większych sił.

Sytuacja zmieniała się dla Cracovii na lepsze, gdy w grę wchodziły szybkie i rozumiejące swą rolę skrzydła. Zdarzało się to jednak nie zbyt często, ponieważ trzeba było do tego prawie zawsze pośrednictwa łączników. Wpojone metody zabraniały widocznie wysuwania w bój Korbasa czy Zembaczyńskiego, bezpośrednio z centrem napadu, ze środka pomocy lub też z pozycji przeciwnego łącznika.

CRACOVIA - DRUŻYNA CIEKAWA!

Na usprawiedliwienie napadu Cracovii należałoby może podać, że już w pierwszych minutach rozbity został Szeliga, który grał do końca pod „pół parą”, a o ile mogliśmy wywnioskować z kilku poczynań, gracz ten dysponował dostatecznym zasobem umiejętności, by wywrzeć piętno na grze całej swej linji.

Walorów kierowniczych trudno było w większej mierze doszukać się, natomiast u Malczyka, operującego dwoma, czy trzema fintami, polującego na jakieś przestarzałe „oxfordy” i naturalnie inklinującemu do faulów. Podobać się mogły natomiast dalekie strzały, których brak było jednak w momentach do tego bardziej odpowiednich, wymagających natychmiastowej orientacji i decyzji.

Chudzik okazał się graczem pracowitym, bez specjalnych zalet i z wadą stosowania zbyt często niedozwolonych środków. Obaj skrzydłowi technicznie dobrzy. Korbas, o bardziej precyzyjnej centrze niż Zembaczyński, ma zasługę, że przeszedłszy na pozycję łącznika, z ambitnej celowej akcji uzyskał wyrównanie.

W pomocy Grünberg nierówny, umie opanować piłkę, umie ją dobrze podać, gorzej natomiast z wybiciem jej przeciwnikowi, jak wogóle ze współpracą w defenzywie i starciami wręcz. Gracz bezwzględnie inteligentny, niezawsze potrafi jednak wprowadzić zamysły swe w czyn.

Z bocznych więcej oczekiwaliśmy po Żiżce prezentującym się doskonale fizycznie; zdaniem naszym wykazywał on za mało inicjatywy, przeważnie czekał aż wypadki zbliżą się do niego. Trzymając się ciągle z tyłu, nie zawsze umiał dopilnować skrzydłowego. Decydujący daleki strzał rozgrzesza go z wielu błędów. Gra Szmagiera nie rzucała się zbytnio w oko, jednak była pożyteczna - szczególnie po przerwie. Miał on przeciw sobie groźnego Piontka, poza sobą słabego Pająka, co w ocenie zasługuje na uwagę.

Pająka widzieliśmy ostatni raz w Budapeszcie. Od ówczesnej formy dzieli go dzisiaj przepaść. Przed pauzą byliśmy skłonni zapisać niejedno na konto wiatru, później trudno było znaleźć usprawiedliwienie. Lasota był nieco lepszy; w sumie para obrońców Cracovii przedstawiała się słabo. Pawłowski bronił brawurowo; przy drugiej bramce możnaby się ewentualnie doszukać przewinień, jednak interwencje jego w ostatnich minutach zasłużyły na pełne uznanie.

ATAK ŚLĄZAKÓW - PIERWSZA KLASA!

AKS sprawił nam miłą niespodziankę. Oczekiwaliśmy „takiej sobie”, ambitnej „śląskiej” gry. Tymczasem to, co pokazał napad, zasługiwało na pełne uznanie. Szybka, celowa kombinacja, energia, zdecydowanie i strzał - oto jego zalety.

Pierwsze skrzypce dzierżyła doskonale zgrana i rozumiejąca się para Wostal-Piontek. Szczególnie Wostal grał wprost bez zarzutu. Ruchliwy, szybki, technicznie doskonały, momentalnie decydował się na oddanie piłki, czy też na strzał. W podobnym stylu grał Piontek, zdobywca obu bramek, świadczących o doskonałej orientacji i przytomności w najgorętszych momentach podbramkowych. Zupełnie dobrze dostosowywał się do pary tej Pytel na lewym łączniku. Obaj skrzydłowi dostatecznie szybcy, panujący nad piłką, zwracali uwagę precyzyjnym dośrodkowaniem, wytwarzającym zawsze pod bramką przeciwnika niemiłą sytuację. Piątka napadu AKS prezentowała się przed pauzą wyśmienicie. Po przerwie nastąpił, zdaje się, upadek sił, tym bardziej, że operować przychodziło teraz przeciw wiatrowi. W pomocy na pierwszy plan wybijał się środkowy Kuchta, pracujący z maszynową wytrzymałością do ostatniego gwizdka. Był on może lepszy w destrukcji, jednak i podania do napadu wypadły naogół nieźle. Boczni spełniali swoją powinność, nie wybijając się ponad przeciętność. Mało zaufania wzbudzała natomiast gra obrońców. Energia i ofiarność niezawsze wystarczy. W niedzielę udawało się wprawdzie wiele, jednak nie mała w tym zasługa kunktatorstwa napadu przeciwnika. Poza tym obrońcy AKS, szczególnie lewy, dopuszczali się zbyt często wykroczeń przeciw przepisom. Bramkarz miał niewyraźne momenty. Strzał Żiżki (decydujący o wyniku), wszedł do siatki przy jego udziale. W sumie pozostawił AKS dobre wrażenie. Klasę dla siebie stanowi napad. W odstępie wymienić należy pomoc, a dalej - trio defenzywne. Sędzia p. Tarczyński nie wykazał potrzebnej energii do prowadzenia tak ciężkiego meczu. Były też niedociągnięcia w ocenie faulów.

DECYDUJĄCY GOL POMOCNIKA

Mecz rozpoczął się przywitaniem Cracovii i kurtuazyjnym wręczeniem jej kwiatów. Goście zmuszeni byli rozpocząć grę przeciw wiatrowi. Pierwsza połowa przyniosła ciekawe a szybkie akcje, przeplatane obustronnymi atakami i nie wyzyskanymi sytuacjami. Goście atakowali nawet dość często, jednak chorzowianie byli zawsze groźniejsi. Pierwsza bramka pada w siódmej minucie, kiedy Piontek piękną główką zbiera precyzyjną centrę Marszale. Wyrównanie następuje dopiero w 24 minucie. Korbas ucieka, Stolarczyk próbuje go zatrzymać faulując, skrzydłowy oddaje jednak piłkę do środka, gdzie następuje zamieszanie i Malczyk z linii bramkowej wali w siatkę. W 37-ej minucie następuje ładna akcja napadu AKS. Wostal dostawszy piłkę ze środka główkuje, Pawłowski odbija, a Piontek przytomnie pakuje piłkę do siatki. Po przerwie tempo nieco słabnie. Drużyny są widocznie wyczerpane dużym wiatrem. Gra jest teraz mniej ciekawa i mniej ładna. Cracovia atakuje dość często jednak bezskutecznie, akcje rwą się już na pomocy. Wreszcie w 31 min. Zembaczyński nie oglądając się na towarzyszy, przedryblowuje coś ze 3-ch przeciwników i zdobywa dość lekkim strzałem wyrównanie. Gra teraz staje się jeszcze bardziej ostra, zanosi się na wynik remisowy, który odpowiadałby przebiegowi spotkania i stosunkowi sił. Jednak w 44 min. Żiżka nieoczekiwanym dalekim strzałem ustala wynik dnia.

Po meczu doszło do awantur pomiędzy kibicami Cracovii i zwolennikami AKS-u. Gorszące sceny zlikwidowała policja.
N.S.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 89 z 19 października 1936 [4]


"Nieoczekiwana klęska A.K.S." -
Polska Zachodnia

Nieoczekiwana klęska A.K.S.

Cracovia - AKS. 3:2 (1:2)

Zupełnie nie oczekiwanie sprawdziły się nadzieje, z jakimi przyjechała do Chorzowa drużyna Cracovii dla rozegrania meczu z A.K.S.-em o wejście do Ligi Państwowej. Na kilka dni przed tą rozgrywką gracze Cracovii dali wyraz swemu optymizmowi, co przyjęto na ogół z dużą dozą powątpiewania. Tymczasem krakowianie dowiedli, że przewidywania ich były słuszne. Tym większy więc zawód spotkał tysiączne rzesze kibiców A.K.S-u, który w swym mieście nosił miano drużyny nie pokonanej w dotychczasowych rozgrywkach finałowych o wejście do Ligi. Nikt bowiem nie przypuszczał, że chorzowianie, którzy tak dobrze spisali się w meczu z Cracovią na jej boisku, nie będą umieli dotrzymać pola przeciwnikowi na własnym gruncie.

Pozostaje więc omówić rezultat wczorajszego meczu Cracovia - A.K.S., zakończonego wynikiem 3:2 (1:2).

Przed meczem nastąpiło powitanie graczy krakowskich przez członków zarządu AKS-u. Chorzowianie wylosowali boisko z wiatrem i z miejsca przypuścili atak. Już po kilku pierwszych minutach zanosiło się na wysokie zwycięstwo gospodarzy, których atak przeprowadzał bardzo składne akcje i bardzo często podchodził pod bramkę krakowską. Pająk z miejsca zdradził brak formy, pozwalając się objeżdżać przez prawą stronę ataku AKS-u. Na pierwszą bramkę nie trzeba było długo czekać. Morcinek posłał piękną centrę, którą Piątek w pełnym biegu głową skierował do siatki. Radość na trybunach ogromna. Wszyscy uważali tę bramkę za początek serii i zaczęły się odzywać głosy żądające sześciu bramek, tak jak to było podczas meczu ze Śmigłym. Jednakże już w 22 minucie Korbas, najlepszy gracz w ataku Cracovii podał piłkę ze skrzydła na środek; pod bramką Mrugały utworzyło się kłębowisko ciał, wśród których piłka znalazła drogę do siatki. Stwierdzić jednak trzeba, że nikt nie przejmował się zbytnio tym faktem. Jedynie dość liczna „kolonia” krakowska przyjęła bramkę z wielkim entuzjazmem. Wynik do przerwy ustalił Piątek pięknym strzałem w róg.

Sądząc z przebiegu gry w pierwszej połowie, stwierdzić należy, że AKS. był drużyną lepszą, a wynik jest odzwierciadleniem właściwych możliwości obydwuch ataków. AKS. bowiem strzelał częściej i celniej, podczas, gdy krakowianie chcieli wprowadzić piłkę do bramki przeciwnika.

Po przerwie Cracovia zdwoiła wysiłki, dążąc za wszelką cenę do wyrównania. Korbas przeszedł ze skrzydła do ataku i grał na wszystkich pozycjach. On też zaczął wprowadzać chaos w formacje obronne AKS., stosując z powodzeniem przeboje na własną rękę. Wysiłki pojedyńczego gracza, poparte dobrą wolą całej drużyny, nie poszły na marne. Po dłuższym okresie zmiennej gry, nastawionej na zdobycie wyrównania z jednej strony, a na przypieczętowanie zwycięstwa z drugiej strony. - Korbas przeszedł w pięknym stylu przez pomoc i obronę AKS-u i strzelił obok Mrugały, którego zmylił kierunek piłki. Radość drużyny krakowskiej nie miała granic. I rzecz dziwna, wyrównanie to jeszcze nie zaniepokoiło na serio publiczności chorzowskiej, która cierpliwie ale z nie zachwianą wiarą czekała na jakiś szalony zryw ataku AKS-u i na bramki, które przyniosą zwycięstwo.

Cracovia zaś nie zadowoliła się tym - zdawało się wszystkim - szczęśliwym dla niej obrotem sprawy i przypuściła generalny atak. I to było najwłaściwsze w jej sytuacji. Gdyby AKS. wcześniej pomyślał o tym, byłby z pewnością wyszedł zwycięsko ze spotkania. Stało się inaczej. Atak Cracovii, w oparciu o dobrze grającą pomoc, przeprowadził szybką akcję i znalazł się pod bramką Mrugały. Za chwilę piłka wróciła do tyłu i otrzymał ją wysunięty znacznie prawy pomocnik Cracovii Żiżka, który w momencie, kiedy tego nikt nie oczekiwał, strzelił ostro na bramkę w lewy róg. Parada Mrugały była nie zręczna i spóźniona, bo był źle ustawiony, nie spodziewając się strzału z tej strony, 3:2! Taki wynik pozostał do końca meczu mimo usilnych starań ze strony ataku AKS-u a zwłaszcza Piątka i Wostala.

Cracovia wysunęła się tym zwycięstwem na czoło tabeli o wejście do Ligi i prowadzi przed AKS, różnicą jednego punktu.

W drużynie gospodarzy bardzo dobrze grali Piątek i Wostal oraz Stolarczyk w obronie. Pomoc popełniła zasadniczy błąd, trzymając się kurczowo tyłów, wskutek czego na napastnikach odbił się w drugiej połowie wysiłek jaki włożyli w cofanie się po piłki pod własną bramkę. W rezultacie po przerwie napastnicy chorzowscy byli zmęczeni. U Cracovii pomoc w całości spisała się doskonale i jej zasługą w dużej mierze jest to ciężko wywalczone zwycięstwo. Pawłowski w bramce bez zarzutu. W linji ataku najlepszy Korbas, gracz wysokiej klasy. Malczyk miał tylko krótki okres dobrej gry. Z obrońców stanowczo lepszy Lasota. Pająk zbyt często kiksował i nie umiał sobie dać rady z szybkim skrzydłem AKS-u.

Kilka słów krytyki należy się sędziemu tego spotkania p. Tarczyńskiemu ze Lwowa, który popełnił cały szereg rażących błędów, wpływając w ten sposób ujemnie na psychikę graczy miejscowych.

Widzów około 8.000.
Źródło: Polska Zachodnia nr 287 z 19 października 1936 [5]


"Cracovia u bram ligi." -
Ilustrowany Kuryer Codzienny

Cracovia u bram ligi.

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.2
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.3
Mecz A. K. S. z Cracovią urósł do rozmiarów sensacji sportowej. Na fakt ten złożył się szereg momentów, a których przedewszystkiem należy podkreślić rywalizację miedzy drużynami dwóch najsilniejszych w Polsce okręgów. Zainteresowania zawodami w niczem nie osłabił fakt nieobecności Cracovii w Lidze, wystarczyły bowiem w zupełności dla podtrzymania jej opinji tegoroczne doskonale wyniki.

Jeżeli dodamy, że Cracovia przyjechała ze swymi „kibicami" trzema pociągami popularnymi i niezmierne zainteresowanie meczem miejscowego społeczeństwa, to zrozumiemy, że impreza otrzymała specjalne ramy spotykane w ważnych moczach mistrzowskich.
Nic dziwnego, iż na godzinę już przed rozpoczęciem meczu stadjon w Chorzowie zapełnił się publicznością w liczbie około 8.000, w której bardzo licznie reprezentowani byli „kibice" z Krakowa, zaopatrzeni w specjalne chorągiewki. Ta pomoc Cracovii była doskonale zmontowaną, gdyż w odpowiednich momentach sympatycy jej podniecali swą drużynę do wysiłku.
Po rozpoczęciu gry przy silnym wietrze, jednakowoż przy znośnej pogodzie, AKS przez Piątką oddaje pierwszy strzał na bramkę. W A. K. S-ie w szczególności w obronie widać zdenerwowanie. Cracovia przeprowadza zaraz w początkowych okresach składnie ataki, które jednakowoż zbyt wolno przedostają się na linję podbramkową A. K. 8. Dopiero w 5 min. Cracovia ma doskonalą szansę do uzyskania prowadzenia po świetnem podaniu Korbasa, jednakowoż Chudzik przeszkadza Malczykowi i sytuacje w ostatnim momencie wyjaśnia bramkarz AKS-u. W 6 min. niespodziewanie nada pierwsza bramka dla A. K. S. z „główki" Piątka.
Po 10 min. gra wyrównuje się i toczy się na środku boiska. Podanie Korbasa do Malczvka a ten już do Szeligi nie daje rezultatu. Gra w dalszym ciągu toczy się pod bramką A. K. S., gdzie zaczyna być gorąco i raz po raz obrońcy stwarzają gorące momenty podbramkowe. W 19 min. uzyskuje A. K. S. pierwszy róg.
W 24 min. pada goal dla gości, gdy Korbas strzela na bramkę; broni wprawdzie Mrugała, jednakowoż piłka odbita od po¬rzeczki dostaje się do Malczyka, który ją nieuchronnie umieszcza w siatce.
Ten sukces podnieca obie drużyny do dal¬szych wysiłków. Wkrótce Wostal przebija się solo od bramkę Cracovii, jednakże zostaje sfaulowaay. Rzut wolny broni Cracovia murem swych raczy. A. K. S. jednak w dalszym ciągu stara się za wszelką cenę uzyskać prowadzenie, lecz w dalszym ciągu uwidacznia się lekka przewaga Cracovii, uzyskaniem drugiego rautu rożne¬go oraz niebezpiecznym wypadem Szeligi. Dopiero w 37 min. po prostem zupełnie zagraniu A. K. S u Wostal trafia głową, piłka odbija się od poprzeczki i Piątek strzela nieuchronnie. Do końca pierwszej części meczu utrzymuje się teraz przewaga A. K. S.. który przede wszystkiem w linji ataku zagrywa bardzo niebezpiecznie i pod bramką jest bardziej zdecydowany.
Po przerwie A. K. S. gra przeciwko wiatrowi i przeprowadza przez Morcinka atak. Jednakowoż doskonałe akcje tego gracza kończą się strzałem na aut. Trzy rzuty rożne dla Cracovii uwidaczniają coraz wyraźniej przewagę Cracovii, wspomaganą doskonale przez pomoc. Tempo jednakowoż w tym okresie znacznie osłabło. Wzajem¬ne ataki kończą się na linjach obronnych obu drużyn, dopiero Korbas, będący duszą ataku Cracovii, po solowym przeboju stwarza sytuację pod bramką, a Zębaczyński w 31 min. strzela na bramkę. Bardzo słaby strzał w ostatniej di wili odbija się od jednego z graczy i piłka wchodzi do siatki bez winy bramkarza.
Ten sukces przeciwnika przynosi, znowu zryw A. K. S-u, który jednakowoż nie umie wykończyć groźnej sytuacji podbramkowej, tembardziej, że obrona Cracovii oraz pomoc stoi obecnie na wysokości zadania. Niespodziewanie zupełnie pada na parę minut przed końcem meczu zwycięska bramka ze strzału Żiżki z odległości 30 in, rozstrzygając o wyniku meczu. Bramkarz A. K. S-u Mrugała niewątpliwie zawinił utratę bramki, wpychając sobie sam piłkę w siatkę. Dwa ostatnie zrywy A. K. S-u nie przynoszą już zmiany wyniku. Rozradowana publiczność krakowska opuszcza wśród głośnych okrzyków boisko.
Oceniając grę obu zespołów, należy podkreślić. że Cracovia zespołowo bezwzględnie przewyższała K. K. S. Raziła tylko zbytnia kombinacja wszerz i powolne zdobywanie terenu. Najlepszą częścią drużyny Cracovii była pomoc, grająca celowo zarówno w rozbijaniu ataku, jak i w akcjach ofensywnych. W ataku wybijał się nad poziom Korbas. W obronie Lasota o klasę lepszy od Pająka. Pawłowski naogół zadowolił w bramce, jakkolwiek w sytuacjach podbramkowych nie wykazywał należytego zdecydowania.

A. K. S. przegrał przez własną linję pomocy. Trzymała się ona kurczowo w tyle, nie postępując za atakiem, który musiał sam starać się o piłkę. Dopóki mu sił starczyło, było wszystko w porządku, jednakowoż z chwilą, gdy siły u Piątka i Wostala, którzy byli duszą ataku, wyczerpały się, brakło temu tandemowi przebojowości i energji. Wskutek tego A. K. S. nie przypominał po przerwie w niczem drużyny, która umiała atakować energicznie w pierwszej części meczu i była bardzo niebezpieczna pod bramką Cracovii. Naogół można powiedzieć, że A. K. S. przewyższał swego przeciwnika wyłącznie tylko w linji ataku, który zarówno pod względem kombinacji, jak i dyspozycji strzałowej przewyższał linję Cracovii. Natomiast jeżeli chodzi zarówno o pomoc, jakoteż o trio obronne, Cracovia stała wyżej. Suma wysiłków obu drużyn dała sprawiedliwy wynik, który niewątpliwie jest wielkim sukcesem dla Cracovii.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 292 z 20 października 1936


"Cracovia na pierwszem miejscu w finale walk o wejście do Ligi" -
Raz Dwa Trzy

Cracovia na pierwszem miejscu w finale walk o wejście do Ligi

Relacja z meczu w tygodniku Raz Dwa Trzy cz.1
Relacja z meczu w tygodniku Raz Dwa Trzy cz.2
Relacja z meczu w tygodniku Raz Dwa Trzy cz.3
Relacja z meczu w tygodniku Raz Dwa Trzy cz. 4
Kraków, 19 października.

W ramach rozgrywek o wejście do Ligi padł w niedzielę najbardziej bodaj sensacyjny wynik. Cracovia zdołała w Chorzowie pokonać tamtejszy A. K. S. i tern samem objąć prowadzenie w tabeli rozgrywkowej o wejście do ligi. Zwycięstwo to jest bardzo cenne, gdyż pokonanie drużyny A. K. o. na jej własnym terenie należało do zadań bardzo trudnych. Drugą drużyną, którą czoka awans do Ligi, jest Amatorski K .S. z Chorzowa. Teoretycznie obydwu leaderom zagrozić WKS Śmigły Wilno, ale możliwości to są już tylko teoretyczne. Możemy więc już dzisiaj powiedzieć. ze „ligowcami w r. 1937 są: Cracovia i Amatorski K. S. (Chorzów).

Chorzów. 18 października. (Tel) Rewanżowe spotkanie AKS-u z Cracovią wywołało na Śląsku ogromne zainteresowanie. Na mecz przybyło przeszło SAM widzów. Ta rekordowa ilość publiczności jest tern charakterystyczniejsza, iż były to mimo wszystko zawody dwóch zespołów A-klasowych, a pod bokiem, niedaleko od pola walki, mistrzowski zespól Ruchu toczył bój o tytuł mistrza Polski w spotkaniu z Garbarnią. Zainteresowanie meczem staje się jednak zupełnie zrozumiałe, jeśli się zważy, że do boju stanęły dwa zespoły, znane dobrze w ośrodkach piłkarskich i reprezentujące dobry poziom i bogata, tradycję sportowa. Atrakcyjność jednego z najlepszych ongiś klubów polskich, Cracovii, sama jej nazwa, doskonałe wyniki w bieżącym sezonie, renesans formy i poziom były wystarczającym atutem do ściągnięcia miejscowych i przyjezdnych na boisko stad jon u w Chorzowie.

Wraz z Cracovią przybyło na Śląsk około 1.000 zwolenników klubowych, zaopatrzonych w chorągiewki o barwach klubowych. Zwolennicy ci walnie przyczynili się do podtrzymania ducha swej drużyny, dopingując ją w odpowiednich momentach. Przywiązanie tych właśnie kibiców do drużyny były momentem niesłychanie. Drużyna miejscowa, po pełnym sukcesie w Krakowie oraz wysokocyfrowym zwycięstwie ze „Śmigłym", stawała do tego spotkania, jako zdecydowany faworyt. Nadzieje gości krakowskich były nikle. Tymczasem wszelkie obliczenia okazały się zawodne.

i Cracovia mecz wygrała nieznacznie wprawdzie, lecz przyznać trzeba zasłużenie. Była bowiem drużyną bardziej spoistą i wyrównana, reprezentującą dobre szkole techniczna, odbiegającą od stosowanego u nas przez pewne kluby systemu defensywnego. Zaprezentowanym poziomem przewyższała niewątpliwie szereg drużyn ligowych, znajdujących się u dołu tabeli, przyczem goście grali krótko i przyziemnie, stosując niekiedy grę trójkątami. Nie umieli jednak zdobywać terenu, nie umieli zaskakiwać przeciwników szybkością akcyj ofensywnych, odpowiadała im raczej walka pozycyjna. niż żywiołowe ataki. Jeżeli mimo to wyszli ze spotkania zwycięsko, to zasługa w tem przedewszystkiem pomocy, będącej rdzeniem zespołu i wspierającej umiejętnie zarówno swój atak, jak i tyły.

Jeśli oddamy pokłon grze Cracovii, musimy rów równocześnie przyznać, że A. K. S. był godnym przeciwnikiem gości. Coprawda me było tam tego technicznego opanowania oraz taktycznego rozwiązania gry Surowo dość przedstawiała się gra pomocy i obrony. Atak był najlepszą częścią składową gospodarzy, brylując pod względem umiejętności, kontroli piłki i przeprowadzając szybkie akcje podbramkowe, kończące się przytomnym i celnym strzałem.

O wyniku zadecydowała słaba taktycznie grą pomocy gospodarczy. Lin ja ta kurczowo trzymała się tyłów, z wyjątkiem środkowego pomocnika i z głębi boiska wysyłała niecelne podania do swego ataku. Atak gospodarzy musiał walczyć o każdą piłkę i stąd szybko się wyczerpał. Wobec tego, że krycie przeciwnika pozostawiało u gospodarzy wiele do życzenia i zbytnie cofanie się pomocy A. K. S. do tyłu ułatwiało dochodzenie do strzału krakowskim napastnikom, można było od-razu przewidzieć, że goście z każdą minutą będą mieli większe szanse wygrania meczu. Atak Cracovii grał składnie, lecz zawodził strzałowe. Najlepszym okazał się Korbas, szybki i przytomny skrzydłowy, któremu Cracovia w niemałej mierze zawdzięcza swój sukces. Zembaczyński, dobrze pilnowany przez Skrzypca, nie mógł dostroić się do poziomu swego kolegi. Trójka środkowa konktatorska, najruchliwszy Malczyk, ale bez szczęścia w strzałach. Pomoc zagrała bez zarzutu, zarówno Grűndberga na środku, jak i Żiżka byli podporą drużyny Szmagier usiłował dostroić się do swoich kolegów. Trio obronne, z wyjątkiem dziwnie słabego Pająka, zadowoliło.

Przebieg zawodów.

Początkowo zaznacza sic silne zdenerwowanie drużynie AKS-u, zwłaszcza w obronie. Cracovia przeprowadza ładne kombinacyjne pociągnięcia, napad jest jednak zbyt powolny. Silny strzał Korbasa obok bramki i doskonała sytuacja, zepsuta przez Chudzika, który przeszkodził swemu koledze Malczykowi — oto rezultat przewagi Cracovii w pierwszych minutach. Zupełnie niespodziewanie pada w 6-tej min. pierwsza bramka dla AKS. Uzyskał ją Piątek głową. Gra wyrównuje się woli, poczem Cracovia ponownie naciska. Wyrównanie pada w 24 min. gdy Malczyk przytomnie pakuje do bramki piłkę, odbitą od poprzeczki po strzale Korbasa.

AKS zrywa się teraz do ataku, goście grają jednak w dalszym ciągu dobrze i kilka niebezpiecznych chwil pod swą bramką zlikwidowali szybko. W 37 min. dopiero uda je się Ślązakom jeden z takich zrywów. Znowu pada bramka przez dobicie piłki, odbitej od poprzeczki, tylko że tym razem robi to, zamiast Malczyka, Piątek. Gospodarze mają obecnie aż do końca przewagę i zwłaszcza ich atak zagrywa bardzo niebezpiecznie. Po przerwie AKS gra energicznie tyko przez kilka minut początkowych. Potem Cracovia przejmuje znowu inicjatywę. Atak, wspomagany dobrze przez linję pomocy, przeprowadza ładne kombinacje, tempo słabnie jednak wyraźnie. strzałów Wostala i Marszala przerywa nacisk Cracovii tylko chwilami. Obrona AKS ma dużo roboty. Wreszcie pada bramka, ale sędzia niw uznaje jej z powodu ofsidu.

Gra na chwilę się wyrównuje, lecz obustronne ataki kończą się zwyczajnie na linjach obronnych. W 31 min. uzyskuje Cracovia wreszcie wyrównanie, które było zasługa Korbasa, grającego tym razem bezbłędnie. Stworzył on doskonałą sytuacje, która wyzyskał Zembaczyński. Piłka odbija się od jednego z graczy AKS-u, zgrupowanych pod swoja bramką i wpada do siatki. Jest 2:2. AKS, podniecany tym sukcesem Cracovii, przechodzi teraz do ataku. Obrona Cracovii wywiązuje się obecnie ze swego zadania bez zarzutu, poza tern napad AKS-u nie umie zakończyć akcji mocnym strzałem, jest zresztą wyraźnie zmęczony.

Na parę minut przed końcem pada dość niespodziewanie zwycięska bramka krakowian z dalekiego strzału Żiżki. Bramkarz Mrugała nie był tutaj bez winy. Błąd jego zadecydował o wyniku spotkania, który był bezsprzecznie sprawiedliwy. Cracovia była drużyną lepszą i na zwycięstwo zasłużyła.

Sędzia p. Tarczyński bardzo slaby, nie mógł zadowolić. Był zanadto drobiazgowy i niedokładny w swych orzeczeniach.
Źródło: Raz Dwa Trzy nr 42 z 20 października 1936


Mecze sezonu 1936

ZFG Kraków 1936-02-23 Cracovia - ZSG Kraków 7:1  Zwierzyniecki Kraków 1936-03-01 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 6:4  KS Roździeń 1936-03-08 Cracovia - KS Roździeń 4:0  06 Kleofas Katowice 1936-03-15 Cracovia - 06 Katowice 4:0  Garbarnia Kraków 1936-03-22 Cracovia - Garbarnia Kraków 2:0  Fablok Chrzanów 1936-03-29 Cracovia - Fablok Chrzanów 4:0  Krowodrza Kraków 1936-04-05 Cracovia - Krowodrza Kraków 7:2  Budai Budapeszt 1936-04-12 Cracovia - Budai Budapeszt 1:1  Makkabi Kraków 1936-04-13 Makkabi Kraków - Cracovia 0:0  Legia Kraków 1936-04-19 Legia Kraków - Cracovia 0:4  Policyjny Katowice 1936-04-26 Cracovia - Policyjny Katowice 9:2  Olsza Kraków 1936-05-03 Olsza Kraków - Cracovia 1:3  Korona Kraków 1936-05-10 Korona Kraków - Cracovia 0:6  Wisła II Kraków 1936-05-17 Cracovia - Wisła II Kraków 3:0  Zwierzyniecki Kraków 1936-05-31 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 4:2  Podgórze Kraków 1936-06-04 Podgórze Kraków - Cracovia 1:2  Nadwiślan Kraków 1936-06-07 Cracovia - Nadwiślan Kraków 3:0  Grzegórzecki Kraków 1936-06-11 Cracovia - Grzegórzecki Kraków 3:1  Garbarnia II Kraków 1936-06-18 Cracovia - Garbarnia II Kraków 4:1  Wawel Kraków 1936-06-21 Cracovia - Wawel Kraków 8:0  Unia Kraków 1936-06-28 Cracovia - Unia Kraków 5:2  Ruch Chorzów 1936-06-29 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 9:0  Skawa Wadowice 1936-07-05 Skawa Wadowice - Cracovia 2:4  Pogoń Stryj 1936-07-19 Pogoń Stryj - Cracovia 0:3  Polonia Przemyśl 1936-07-26 Polonia Przemyśl - Cracovia 1:3  Rapid Wiedeń 1936-08-05 Cracovia - Rapid Wiedeń 5:3  RKS Hajduki 1936-08-09 Cracovia - RKS Hajduki 13:0  Polonia Przemyśl 1936-08-15 Cracovia - Polonia Przemyśl 6:0  Pogoń Stryj 1936-08-23 Cracovia - Pogoń Stryj 11:0  RKS Hajduki 1936-08-30 RKS Hajduki - Cracovia 0:0  Wisła Kraków 1936-09-01 Cracovia - Wisła Kraków 2:0  06 Kleofas Katowice 1936-09-06 06 Katowice - Cracovia 2:4  PZPN 1936-09-13 Cracovia - Team Klubów Ligii 3:5  Śmigły Wilno 1936-09-20 Śmigły Wilno - Cracovia 0:0  AKS Chorzów 1936-09-27 Cracovia - AKS Chorzów 1:1  Brygada Częstochowa 1936-10-11 Brygada Częstochowa - Cracovia 0:2  AKS Chorzów 1936-10-18 AKS Chorzów - Cracovia 2:3  Śmigły Wilno 1936-10-25 Cracovia - Śmigły Wilno 5:0  Brygada Częstochowa 1936-11-01 Cracovia - Brygada Częstochowa 4:1  Wisła Kraków 1936-11-08 Wisła Kraków - Cracovia 3:2  Garbarnia Kraków 1936-12-06 Cracovia - Garbarnia Kraków 7:6  Tarnovia Tarnów 1936-12-13 Cracovia - Tarnovia 4:0