1930-08-24 Cracovia - Warta Poznań 1:4
|
Liga , 14 kolejka Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 24 sierpnia 1930, 11:15
(1:3)
|
|
Skład: Otfinowski Lasota T. Zastawniak Ptak Chruściński Mysiak Kubiński S. Malczyk Gintel Kossok Sperling Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Kazimierz Wardęszkiewicz z Łodzi
|
Skład: Fontowicz Nowicki Flieger Przykucki Wojciechowski G. Scherfke Radojewski Knioła F. Scherfke Staliński Andrzejewski Ustawienie: 2-3-5 |
Mecz poprzedniego dnia: | Mecze tego dnia: | |
1930-08-24 Cracovia - Warta Poznań 1:4 |
Uwagi
W 26 minucie Karol Kossok nie wykorzystał rzutu karnego, trafiając wprost w Fontowicza.
W 53 minucie Tadeusz Zastawniak musiał opuścić boisko z powodu kontuzji i resztę meczu "Pasy" grały w "dziesiątkę".
Zapowiedź meczu
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
- Zapowiedź meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Fontowicz i Staliński bohaterami drużyny poznańskiej
Cracovia: Otfinowski; Lasota, Zastawniak; Ptak, Chruściński, Mysiak; Kubiński, Malczyk, Gintel, Kossok, Sperling.
Szczęście, jakie sprzyjało dotychczasowym rozgrywkom ligowym Cracovii, odwróciło się ubiegłej niedzieli od niej. Ani Cracovia nie grała tak źle, ani też Warta nie była tak dobra, aby można wynik 4:1 uznać za sprawiedliwy. Pech prześladował bowiem drużynę biało-czerwonych przez cały przeciąg zawodów. Bomba z rzutu karnego trafiła w pierś Fontowicza, a na dobitek wszystkiego złego musieli gospodarze prawie całą drugą połowę grać w dziesiątkę z powodu zejścia z boiska kontuzjonowanego Zastawniaka.
Nie należy jednak z tego wnioskować, jakoby jedyną winą porażki był pech. Złożył się bowiem na to cały szereg przyczyn, jak: nieudolność ataku w wykorzystywaniu dobrych pozycyj podbramkowych, słaba gra obrony i świetna forma Fontowicza.
Gintel w braku treningu, nie mógł – mimo najlepszych chęci – sprostać fizycznie zadaniu kierownika ataku. Ale i Kossok zawiódł w wielu sytuacjach, tracąc piłkę na rzecz silnie pilnujących go przeciwników. Jeszcze słabszym był Kubiński. Zmarnował on cztery tak zwane „murowane” pozycje, a i jego centry były kiepskie. Malczyk wybijał się pracowitością, natomiast o grze Sperlinga wyrazić się należy słowami najwyższej pochwały. Obecna forma tego gracza przewyższa jego najlepsze czasy i czyni go bezkonkurencyjnym skrzydłowym w Polsce.
Do swej normalnej formy doszedł jeszcze tylko Mysiak. Chruściński, mając do zwalczania świetnego Wojciechowskiego grał przeciętnie, zaś Ptak rozegrał się dopiero w drugiej połowie. Niejednolicie i nerwowo pracowała obrona. Otfinowski grał nader zmiennie. Obok dobrych momentów miał wiele słabszych stron, a drugiej bramce mógł przy dobrej uwadze przeszkodzić.
Zwycięstwo Warty było zupełnie zasłużone, gdyż obok większej spoistości całej drużyny, umiał napad gości wszelkie nadarzające się sposobności znakomicie wykorzystać. Celował w tem Staliński, który za swe główne zadanie uważał czatowanie na przodzie, co też przyniosło mu trzy przytomnie uzyskane bramki. Andrzejewski był nader słaby, natomiast Radojewski okazał się najlepszym napastnikiem gości. Szybki i energiczny w przeboju, przyczynił się głównie do uzyskania dwu ostatnich bramek. Szerfke zbyt powolny, jednak jako dyrygent ataku, odpowiadał swemu zadaniu.
Pomoc Warty była może najlepszą częścią drużyny, głównie dzięki zaciętości Szerfkego. Obrona wystarczała na zwalczenie chaotycznie grającego ataku Cracovii.
Bohaterem dnia był jednak Fontowicz. Jego pewność chwytania piłki, błyskawiczna orientacja, stawiają go w rzędzie naszych najlepszych bramkarzy. Jedynym w swoim rodzaju wyczynem, były jego trzy robinzonady w jednej minucie, wszystkie trzy broniące na pozór nieuchronne bramki.
Grę rozpoczyna Cracovia, grając przeciw wiatrowi. Dwie piękne centry Sperlinga przenosi jednak Kubiński. Po wyrównanej grze, uzyskuje Warta w 16-ej minucie po rzucie wolnym róg, piłkę otrzymuje Staliński i fałszem lokuje w siatce. 20-ta minuta przynosi już następną bramkę. Rzut wolny bije Wojciechowski i piłka „dolnym szczurem” dostaje się do bramki, obok zdumionego Otfinowskiego.
Niezrażona Cracovia inscenizuje dalsze ataki, lecz strzały przechodzą ponad bramkę, albo są wyłapywane przez Fontowicza. W 25 minucie niepilnowany Radojewski przebija się na skrzydle, a jego centrę umieszcza Staliński główką w siatce. W następnej minucie rzut karny przeciw Warcie bije ostro Kossok, trafiając jednak w pierś Fontowicza, lecz już minutę później odbity strzał Gintla poprawia Malczyk, ustalając wynik do pauzy 3:1.
Zaraz po przerwie wyłapuje Fontowicz piękną centrę Sperlinga. 8-ma minuta przekreśla wszelkie szanse Cracovii, gdyż Zastawniak schodzi z boiska.
W 18-ej minucie otrzymuje Staliński piłkę i nieobstawiony strzela voleyem czwartą i ostatnią bramkę. Drużyna Warty gra odtąd ostrożnie, by wynik utrzymać i cofa czasowo Kniołę do pomocy. Cracovia przeważa, lecz okresu tego atak wykorzystać nie potrafi.
Sędziował dobrze p. Wardęszkiewicz. Widzów około 5.000. Rozentuzjazmowana młodzież krakowska znosi Fontowicza z boiska.
Sport
Z nieukrytem niezadowoleniem przyjęła widownia skład ataku Cracovii, w którym brakło Mitusińskiego, a kierownictwo ataku powierzono lekkomyślnie Gintlowi po kilkumiesięcznej przerwie i dwóch zaledwie treningach. Pociągnięcie to było równic chybione, jak wystawie¬nie Kałuży na środek ataku reprezentacji przeciw Węgrom. Ono właśnie stało się z jednej strony przyczyną klęski, gdyż sparaliżowało trójkę wewnętrzną gospodarzy; a z drugiej strony wyrządzono niedźwiedzią przysługę tak sympatycznemu i powszechnie łubianemu piłkarzowi, jakim bezsprzecznie jest były reprezentacyjny back Polski, Gintel.
Przyznać należy, że Cracovia grała nie tylko słabo, ale i z pechem. Wylosowała stronę przeciw słońcu i wiatrowi, nie wykorzystała rzutu karnego, w kilka minut po przerwie grała w dziesiątkę bez skontuzjonowanego Zastawniaka, który już do końca zawodów nie wrócił, w tym samym czasie rozbito Sperlinga, który przez druga połowę kulał, Kubiński grał boso (!) od przerwy. A mimo to przeważała Cracovia od przerwy, mając wiatr za sobą, nic mogła jednak zmusić Fontowicza do kapitulacji, a uzyskała tylko pół tuzina rogów. Warta natomiast w tej fazie gry z jednego z bardzo nielicznych wypadów uzyskała ostatni punkt. Stwierdzić wypada, że Warta wykorzystała na tych zawodach wszystkie możliwości.
Ostoja drużyny zwycięzców i bohaterem dnia był Fontowicz i jemu przedewszystkiem zawdzięczają Poznańczycy swój sukces. Bramkarz ten dwoił się wprost i troił. Nieprawdopodobnie zwinny, mając nerwy ze stali, interweniuje zawsze na czas, ustawia się bez zarzutu, a piłka, schwytana przez niego, nie wymknie mu się z rak. Przytem odważny, gra z poświęceniem, nieraz jednak nieco dla galerji. Tuż obok niego wymienić należy Wojciechówskiego, który rolę środkowego pomocnika w pełnych 100% bez błędu wykonał. Dobrym był też Radojewski na prawem skrzydle, któremu ułatwił pracę Mysiak, zbyt często go nie pilnując. Staliński, zdobywca trzech bramek, grał dobrze, , ale do dawnej formy i dawnej sympatji już chyba nie wróci. W gorących bowiem momentach uprawia regularny boks, nokautując przeciwnika tak, że zawsze dokoła siebie miał „trupy", a przytem żadne rozstrzygnięcie arbitra przeciw Warcie nic podoba mu się, czemu daje wyraz zjadliwym uśmiechem. Zresztą cała Warta gra ostro, idzie zapamiętale na piłkę; obok Stalińskiego specjalna brutalnością odznaczał się Szerfke w pomocy, Nowacki i Flieger używają w obronie więcej siły, niż techniki i taktyki, których niewielki tylko mają zasób.
Przykucki nie dawał sobie rady ze Sperlingiem, a Kossoka zostawiał Wojciechowskiemu. Knioła nie wiele w ataku pokazał, Szerfke na środku flegmatyczny, lecz niezły; najsłabiej wypadł Andrzejewski na lewem skrzydle.
Wśród pokonanych najlepszym bezsprzecznie był Lasota w obronie. Raziło tylko niemądre ustawianie się obydwu obrońców razem. Parą chodzili. W pomocy brylował Mysiak, choć nie bardzo Radojewskiego pilnował, za to usilnie wspierał lewą stronę ataku. Chruściński pracowity, musiał jednak pomagać Ptakowi, który dopiero po przerwie się rozegrał, trzymając się ustawicznie tyłów. W ataku olśniewał wprost swą grą i biegami Sperling, z którego podań winno było paść kilka bramek. Uznanie należy się temu graczowi, który mimo silnej kontuzji nogi, grał do końca, zagrywając nieraz wprost koncertowo, a rogi przez niego bite sprawiały wiele kłopotu Fontowiczowi. Kubiński zupełnie poprawny, Kossok prawic nic strzelał i zbyt długo przetrzymywał piłkę, Malczyk starał się, a Gintlowi nic się nic udawało. Trudno więc było z takim atakiem mecz z Wartą wygrać.
Wobec przeszło pięciotysięcznej publiczności rozpoczyna Cracovia atakiem lewą stroną, lecz centrę Sperlinga posyła Kubiński w aut. Rewanż Warciarzy wyjaśnia Lasota, piłkę otrzymuje Sperling, oddaje ją Kossokowi, ten Kubińskiemu i świetna pozycja zmarnowana. Gra powoli wyrównuje się, wzajemne ataki gospodarzy, przeprowadzane przeważnie lewą stroną, są stale niebezpieczne. Za foul Lasoty dyktuje sędzia rzut wolny, piłkę dostaje Staliński i zawija z bliska w róg bramki. Ptak i Otfinowski nieco pomagają i Warta prowadzi w 15-tej minucie 1:0.
Cracovia odwzajemnia się atakiem, przyczem Kossok psuje pewną pozycję. Także ładne zagranie Kubińskiego nic znajduje egzekutora. Szczęśliwszą jest Warta, która w 20-ej minucie uzyskuje z przyziemnego i dalekiego strzału Wojciechowskiego drugi punkt. Otfinowski robinzonuje zbyt późno. Cracovia zdetonowana sukcesem gości, gra bez głowy i serca. Róg przeciw Warcie powoduje zamieszanie pod jej bramką, które wyjaśnia Flieger. W chwilę później Gintel z podania Sperlinga strzela ostro, lecz piłka przechodzi nad poprzeczką. Wreszcie w 27-ej minucie nieobstawiony Radojewski oddając po krótkim biegu piłkę do środka, a nadbiegający Staliński umieszcza ją głową w siat¬ce. Lasota, zamiast interweniować, reklamuje offside, którego nic było. Warta prowadzi 3:0.
Cracovia nie rezygnuje z walki. Malczyk podaje Kossokowi, który zostaje na polu karnem sfoulowany. Poszkodowany jest wykonawcą rzutu karnego, lecz bije go w ręce Fontowiczowi. W 30-ej minucie wy¬puszcza Kossok Gintla, ten foulowany przez obrońców, oddaje piłkę nieobstawionemu Malczykowi, który lekkim strzałem zdobywa bramkę. To zachęca gospodarzy, lecz pech nie opuszcza ich. Główka Kossoka idzie obok słupka. Warta również nie próżnuje. Nieobstawiony Radojewski omal nic podwyższa wyniku. Jeszcze róg przeciw Cracovii, potem niebezpieczna sytuacja pod bramką zielonych, którą wyjaśnia — Kubiński, strzelając z 4 metrów do nieba i pauza.
Wszyscy liczą, że Cracovia, grając po przerwie z wiatrem, potrafi wyrównać. I rzeczywiście po gwizdku sędziego przeprowadza Cracovia atak za atakiem, uzyskuje róg, cudownie bity przez Sperlinga i niezgorzej złapany przez Fontowicza. Ale to i wszystko. Nieszczęście chce jednak, że Cracovia traci w tym okresie rozbitego Zastawniaka, a Sperling kuleje już do końca meczu. W 14-ej minucie broni los i Cracovię, pod której bramką trwa dłuższą chwilę zamieszanie, a tylko cud powoduje, że Cracovia nie traci dalszego punktu. Tuż potem zaprzepaszcza Gintel murowaną sytuacje, potem zaś Fontowicz wyłapuje centrę Kubińskiego. Wypad gości, Szefke wykłada Stalińskiemu, a ten niepowstrzymanym strzałem ustala wynik dnia. Otfinowski nie miał tu nic do powiedzenia. Gospodarze naciskają dalej. Wolny, bity przez Kossoka, wybija Fontowicz na róg.. Po dalszym rogu przenosi Kubiński, potem Sperling bije rzut wolny, Kossok kieruje go głową do bramki, lecz Fontowicz broni na róg. Dwa ataki gości przynoszą im dwa rogi, a potem znowu przewaga Cracovii, przerywana tylko rzadkimi wypadami gości. Kubiński znowu przenosi, dalszy strzał broni Fontowicz na róg, potem łapie od przyziomy i silny strzał Kossoka, strzał Gintla przenosi na róg, a przy strzale Kossoka jest również na stanowisku. W tym okresie ma Fontowicz „ręce pełne roboty”. W ostatniej chwili Malczyk po przeboju podaje Gintlowi, lecz ten z kilku kroków nie trafia. Gwizdek końcowy i Fontowicz wędruje na barkach publiczności przy żywych oklaskach trybuny do szatni.
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Wyrazem tego byty olbrzymie tłumy publiczności, które mimo przedpołudniowej pory (mecz się rozpoczął o godz. 11.15) zaległy boisko Cracovii, oczekując wielce emocjonującego spotkania. I nie zawiodły się pod tym względem, gdyż sam mecz należał do pięknych widowisk, atoli rozczarował zwolenników białoczerwonych, jeśli idzie o rezultat gry, która — przyznać trzeba — obustronnie stała na wysokim poziomie, rzadko widywanym przy tak nerwowych, o tak wielką stawkę idących zawodach. Warta udowodniła, iż nie tak łatwo pogodzi się z odebraniem sobie tytułu mistrzowskie¬go, zaś Cracovia potwierdziła nadal swoją formę, zależną od kaprysu i eksperymentu. Takim nazwać należy wstawieni na powyższym meczu na pozycję środkowego napastnika gracza starego, który ukazuje się tylko od przypadku do przypadku na zielonej murawie i którego forma i co za tem idzie i cały występ, stoi pod znakiem tajemnicy! Raz się eksperyment uda, a drugi raz nie i z tem drugiem mieliśmy właśnie do czynienia na wczorajszym meczu.
Błędem byłoby znowu jednak przypisywanie całej porażki kierownikowi ataku, gdyż i reszta nie stała na wysokości zadania. Najsłabszym punktem był Babiński, któremu się wszelkie samodzielne akcje nie udawały.
Jeśli idzie o tyły Cracovii, to spełniały one tylko swoją rolę defensywną, nie umiąc natomiast wesprzeć odpowiednia ataku, największe błędy poełniała jednak para obrońców Cracovii, choć nie lepszą była od niej i para poznańska, Flieger i Nowicki, tak, iż mecz tylko na skutek niezaradności v napadzie Cracovii, nie zakończył się np. wynikiem 7:7.
Najlepiej obsadzonym punktem w drużynie poznańskiej był bezwzględnie bramkarz Fontowicz który przyczynił się walnie do zwycięstwa poznańskiej drużyny, toteż doczekał się tak wyjątkowego w naszym sporcie faktu, iż został zniesiony przez publiczność krakowską na rękach z boi¬ska. Jego brawurowa obrona w tym dniu bramki (niemal bez błędu) przyczyniła się walnie do zwycięstwa Warty. Drugim bohaterem dnia był niewątpliwie Staliński na lewym łączniku, strzelec trzech pięknych bramek, który przypomniał swe dawniejsze najlepsze czasy. Oprócz niego, przerastał o głowę swych kolegów znakomicie grający środkowy pomocnik Wojciechowski, któremu jednak można zarzucić w pewnych okresach brak wytrzymałości. Dobrze na ogół spełnili swe zadania boczni pomocnicy Warty: Szerfke I i Przykucki, oraz napastnicy Szerfke II. Knioła i Radojewski, podczas gdy rezerwowy lewoskrzydłowy Andrze¬jewski zawiódł na całej linji. Jak z powyższego zestawienia widać, Warta była osłabiona brakiem Przybysza.
Jeśli idzie o przebieg gry, to zauważyć można było fakt, iż do pauzy więcej gościła pod bramką Cracovii Warta grającą z wiatrem, po przerwie obraz gry był odwrotny, akcie jednak ataku gości były znacznie bardziej celowe i groźniejsze — Cracovii zaś nieskuteczne i spóźnione Gra prowadzona przez obie drużyny ambitnie, nie należała do łagodnych.
Z ciekawych momentów gry zasługują na podkreślenie: zdobycie pierwszej bramki w 16 minucie przez Stalińskiego po rzucie rożnym, dzięki zręcznemu nadaniu fałszu piłce obcasem trzewika w moment później Kossok marnuje świetną sposobność do wyrównania W 20 min. zdobywa nie spodziewanie drugą bramkę Wojciechowski dalekim strzałem z odległości około 40 m, nic bez fa¬talnego błędu ze strony Otfinowskiego, który za późno robinsonował. W 28 min Staliński zdobywa trzecią bramkę pięknym strzałem z centry Radojewskiego. W 28 min. Kossok bije rzut karny, podyktowany za „faul" Przykuckiego, silny strzał idzie w ręce Fontowiczowi, który piłkę odbija i rataje w groźnej sytuacji. 31 min. przynosi pierwszą i jedyną bramkę Cracovii ze strzału Malczyka który wykorzystał zamieszania pod bramką Warty, spowodowane wypadem Gintla. Przed sama pauzą Kossok ma świetną sposobność zdobycia bramki po rzucie wolnym, bitym przez Kubińskie go, ale nie trafia do pustej bramki.
1930 Trening Noworoczny 1930-01-19 Cracovia - Podgórze Legia Kraków 8:3 1930-01-26 Cracovia - Wawel Kraków 1:3 1930-02-23 Cracovia - Zgoda Bielszowice 5:4 1930-03-02 Cracovia - Diana Katowice 9:0 1930-03-09 Cracovia - 06 Katowice 4:2 1930-03-16 Cracovia - BBSV Bielsko 6:0 1930-03-23 Cracovia - ZPS Królewska Huta 2:2 1930-03-30 Polonia Warszawa - Cracovia 0:3 1930-04-06 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 3:0 1930-04-13 Czarni Lwów - Cracovia 1:2 1930-04-21 Cracovia - Wacker Wiedeń 1:0 1930-04-27 Cracovia - Garbarnia Kraków 2:1 1930-05-04 Warszawianka Warszawa - Cracovia 1:3 1930-05-18 Cracovia - Legia Warszawa 2:3 1930-05-25 Pogoń Lwów - Cracovia 0:2 1930-06-08 Wisła Kraków - Cracovia 1:2 1930-06-09 Cracovia - Wiener Sport-Club 4:1 1930-06-22 Warta Poznań - Cracovia 1:0 1930-06-29 Cracovia - ŁKS Łódź 1:0 1930-07-06 Cracovia - ŁTS-G Łódź 3:1 1930-07-20 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1 1930-07-27 Cracovia - Podgórze Kraków 2:1 1930-08-03 ŁTS-G Łódź - Cracovia 0:5 1930-08-09 Giewont Zakopane - Cracovia 0:21 1930-08-17 Cracovia - Warszawianka Warszawa 3:0 1930-08-24 Cracovia - Warta Poznań 1:4 1930-08-30 Cracovia - Preussen Zabrze 2:1 1930-08-31 AKS Królewska Huta - Cracovia 2:1 1930-09-07 Legia Warszawa - Cracovia 2:2 1930-09-14 BBSV Bielsko - Cracovia 1:1 1930-09-21 Garbarnia Kraków - Cracovia 2:3 1930-10-05 Cracovia - Wisła Kraków 0:1 1930-10-11 Makkabi Kraków - Cracovia 3:5 1930-10-18 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:0 1930-10-19 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 2:2 1930-11-02 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2 1930-11-09 Cracovia - Pogoń Lwów 3:0 1930-11-23 Cracovia - Czarni Lwów 2:1 1930-11-30 ŁKS Łódź - Cracovia 0:1 1930-12-07 Wisła Kraków - Cracovia 2:1 1930-12-14 Cracovia - Legia Kraków 3:0