1925-10-25 Polonia Warszawa - Cracovia 2:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 20:40, 29 kwi 2023 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Polonia Warszawa


pilka_ico
mecz towarzyski
Warszawa, Dynasy, niedziela, 25 października 1925, 14:30

Polonia Warszawa - Cracovia

2
:
2

(1:2)



Herb_Cracovia


Skład:
Gross
Czajkowski
J. Bułanow
Hamburger
S. Loth
Šmid
Tupalski
M. Ałaszewski
Grabowski
Emchowicz
B. Bułanow

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: J. Grabowski
Widzów: 3 500

bramki Bramki
T. Zastawniak (samobójcza)


Emchowicz (83')
1:0
1:1
1:2
2:2

Kubiński
Chruściński
Skład:
A. Malczyk
Gintel
Fryc
Strycharz
Alfus
T. Zastawniak
Kubiński
S. Wójcik
Chruściński
Ptak
Sperling

Ustawienie:
2-3-5
Mecze tego dnia:

1925-10-25 Cracovia II - Wawel II Kraków 3:0
1925-10-25 Polonia Warszawa - Cracovia 2:2



podczas meczu
podczas meczu
strzał Ałaszewskiego do bramki Cracovii
podczas meczu

Skład zespołu Cracovii

Skład zespołu z kronik klubowych Cracovii.

Zapowiedź meczu

Opis meczu

Kurjer Sportowy
(relacja)

Relacja z meczu w tygodniku Kurjer Sportowy cz.1
Relacja z meczu w tygodniku Kurjer Sportowy cz.2
Warszawa.

Polonia – Cracovia 2:2.

Mecz ten wzbudził ogromne zainteresowanie w kołach sportowych stolicy. Od dłuższego czasu, codziennie dzienniki stołeczne przynosiły jakieś szczegóły dotyczące Cracovii. Pisano o jej sukcesach w kraju i za granicą, podawano przebieg karjery sportowej, poszczególnych graczy, słowem robiono wszystko na co reklama zdobyć się może. Znawcy piłki nożnej wiedzą dobrze jaką drużyną jest Cracovia. Zdarzało się nieraz, że drużyna ta przegrywała z dyżynami o wiele słabszemi – nic jednak nie potrafiło przyćmić jej sławy. Podczas jubileuszu Polonji mieliśmy w stolicy mistrza Polski Pogoń i Wisłę, a więc dwie czołowe drużyny. Nie potrafiły one jednak wzbudzić większego zainteresowania. Dwie twarde drużyny i nie mniej twarda Polonja dały walkę o bramki i nic więcej. Kto idzie na mecz z Cracovią spodziewa się zobaczyć nie tylko walkę o bramki, ale i grę stylową. Szczęście Polonji w grze z Cracovią u siebie, spotęgowało jeszcze to zainteresowanie. Jaką sympatją cieszy się Cracovia w stolicy nie trzeba wspominać.

Goście przyjechali wczoraj o godz. 9.45 wieczór. Mimo, spóźnionej pory zebrała się spora gromadka sympatyków na dworcu, aby powitać Krakusów. Wizyty trwały całe przedpołudnie. Pokoje graczy, przepełnione „kibicami”. Przykre wrażenie sprawiła wiadomość, że Kałuża nie raczył zaszczycić stolicy swą obecnością. Primadonny często mają swoje kaprysy… Trudno, nie sądzonem było tysiącznym tłumom stolicy zobaczyć najlepszego gracza Polski. Czem jest Cracovia bez Kałuży, wiedzą ci, którzy ją często widują na zielonej murawie.

Nie wiem dlaczego na mecz ten wybrano akurat Dynasy, choć Agrykola była zarezerwowaną. Wiemy co znaczy boisko dla drużyny. Dynasy do podobnych imprez nie nadają się absolutnie. Widzieliśmy zresztą jak najlepsza jedynastka Pragi nie mogła dać sobie rady z jedenastką Warszawy. Napad nie może rozwinąć się i gracze włażą sobie na pięty. Mecz dzisiejszy, grany w parku Sobieskiego dostarczyłby był wiele ładnych kombinacyj i emocji.

O godz. 14.30 wychodzą na boisko czerwono-biali w składzie: Malczyk, Gintel, Fryc, Strycharz, Alfus, Zastawniak, Kubiński, Wójcik, Chruściński, Ptak i Sperling. Brak więc najlepszego gracza Kałuży i Chruściński nie na swojem stanowisku.

Parę minut później wchodzi na boisko Polonja w najlepszym swoim składzie. Przyjechał nawet Gross z Poznania.

Po rozpoczęciu gry, miejscowi przeprowadzają kilka ataków. Bardzo przytomnie wyjaśnia sytuacje Malczyk. I Cracovia nie pozostaje dłużną. W pierwszych już minutach Zastawniak śliczną główką pakuje piłkę do własnej bramki. Burza oklasków. Polonja prowadzi. Cracovia coraz częściej podjeżdża pod bramkę gospodarzy i z korneru bitego przez Kubińskiego pada bramka dla gości. Po zmiennych atakach Chruściński strzela drugą bramkę dla swoich barw. Najładniejsza bramka dnia. Kilka ładnych tricków pokazuje Sperling, niebezpiecznie centruje Kubiński. Do przerwy mimo wysiłków jednej i drugiej strony wynik pozostaje niezmieniony. W tm czasie przewagę ma Cracovia chociaż i Polonja miała dużo z gry.

Po przerwie goście przeprowadzają zmianę na stanowiskach. Alfus przechodzi na środek napadu a miejsce jego zajmuje Chruściński. Pierwszy kwadrans mija na obopólnych atakach. Następnie zaznacza się przewaga miejscowych, która trwa 20 minut. W tym czasie Polonja uzyskuje drugą bramkę wypracowaną przez Emchowicza i Ałaszewskiego. W ostatnich minutach Cracovia przeprowadza kilka niebezpiecznych ataków, jednak bez rezultatu. Nie pomagają krzyki i nawoływania publiczności. Obrony jednej i drugiej drużyny są na miejscu.

Polonja miała dzisiaj swój dzień i grała lepiej jak w jubileuszowych zawodach z Pogonią. Cracovia miała dzień słaby. Malczyk pokazał klasę i zjednał sobie wielu sympatyków w stolicy. Gintel pokazał jak należy wózkować, objeżdżając przeciwników na całem boisku. Pomoc Strycharz, Alfus, Zastawniak, słaba. Alfus po dłuższej przerwie nie jest w formie. Napad wypadł blado. Strasznie dawał się odczuwać brak Kałuży. Trójka środkowa nie mogła zrozumieć się. Natomiast bardzo dobre skrzydła. To też nic dziwnego, że przy Sperlingu stale były dwa cienie. W Polonji grali wszyscy dobrze, a co najważniejsze ambitnie. Gross bronił przytomnie, Bułanow i Czajkowski rozbijali ataki przeciwnika. Pomoc twarda, to samo i napad.

Sędziował mimo kocich muzyk i gwizdań zupełnie poprawnie p. Grabowski.

Publiczności kilka tysięcy.
Źródło: Kurjer Sportowy nr 34 z 28 października 1925


Kurjer Sportowy
(ciekawostki)

Ciekawostki z meczu w tygodniku Kurjer Sportowy
Niezwykła reklama poprzedziła w prasie warszawskiej zawody Cracovia - Polonia. Posunięto się do tego, że jednego z graczy krakowskich nazwano… Paderewskim futbalu!

Ale Polonia miała pecha. Piękna pogoda ostatnich dni wzięła właśnie na niedzielę urlop. Na godzinę przed zawodami zaczął padać deszcz, który nie wpłynął na pewno dodatnio na frekwencję. Pomimo to meczowi przypatrywało się około 3.000 osób.

A „Paderewski” nie przyjechał i publiczność, która spodziewała się pięknej gry Krakowian rozczarowała się srodze. Tak z powodu braku kompletu i koniecznych dla tego przestawień, jakoteż ze względu na dziwnie słabą formę graczy. „Cracovia” grała w tym dniu marnie.

Polonia natomiast, pałając żądzą odwetu za katastrofalną porażkę w Krakowie, grała z godną najwyższych pochwał ambicją i zapałem. Pomijając inne względy, już dla tego samego zasłużyła na zwycięstwo.

Zawody, w których naogół niewiele się myślało o kombinacji, ale miały natomiast charakter zaciętej walki, byłyby niezawodnie zyskały bardzo wiele, gdyby odbywały się nie na Dynasach, lecz w Agrykoli. Boisko na Dynasach, którego nawierzchnia jest zresztą wcale dobra, jest bardzo wązkie. Cierpiała na tem zwłaszcza Cracovia, chociaż i drużyna warszawska byłaby lepiej wyszła na szerszem boisku.

Wtajemniczeni, względnie chcący uchodzić za takich twierdzili, że wybór Polonji padł dlatego na Dynasy, ponieważ boisko to ma jej przynosić szczęście. O ile tak było, to Polonja winna zerwać z tą opinją, gdyż w zawodach z Cracovią szczęście jej dopisywało nieszczególnie.

Rzadki wypadek przytrafił się w tych zawodach. Sędzia odgwizdał rzut przeciw Cracovii za rękę na polu karnym. Biało-czerwoni zaprotestowali, gdyż ręki nie było, a sędzia po przesłuchaniu graczy Polonji i sędziego linjowego, cofnął swe pierwsze rozstrzygnięcie i dał rzut neutralny. Zrozumiałe, że zwolennicy Polonji przyjęli to okrzykami niezadowolenia.

Wogóle p. J. Grabowski, jakkolwiek sędziował zupełnie dobrze, niektóremi rozstrzygnięciami wzbudzał podejrzenie stronniczości dla Polonji. Cofnięciem rzutu karnego wykazał dużą dozę odwagi cywilnej.

Ulubieńcem publiczności warszawskiej jest Bułanow młodszy. Należy dziś bezsprzecznie do najlepszych obrońców w Polsce. Energiczny o dobrym wykopie, doskonały biegacz z świetnym startem, bardzo dobry tackler jest typem dobrego beka. Potrzeba jeszcze tylko trochę spokoju i lepszego przeglądu na boisku.

Bardzo dobrze asymiluje się w Polonji Ałaszewski. Młody gracz wkrótce stanowić będzie dla Polonii bardzo cenny nabytek.

Publiczność warszawska jest bezwzględną nawet wobec swoich ulubieńców. Jedno już nieudałe pociągnięcie wywołuje na widowni okrzyki i zjadliwe docinki pod adresem gracza.

Źródło: Kurjer Sportowy nr 34 z 28 października 1925


Przegląd Sportowy

Drużyny wystąpiły w składach następujących: Cracovia: Malczyk – Gintel, Fryc – Strycharz, Alfus, Zastawniak – Kubiński, Wójcik, Chruściński, Ptak, Sperling. Polonia: Gross – Czajkowski, Bułanow II – Hamburger, Loth I, Szmid – Tupalski, Ałaszewski, Grabowski, Emchowicz, Bułanow I.

Już pierwsze minuty gry przynoszą kilka emocjonujących momentów podbramkowych. Grabowski, po doskonałym podaniu Ałaszewskiego, znajduje się sam na kilka metrów przed bramką, strzela jednak Malczykowi w ręce, psując jedną z najdogodniejszych do zdobycia bramki sytuacji. Wyręcza go jednak w kilka minut potem Zastawniak; Gintel kieruje piłką na aut, a rzut rożny przynosi najniespodziewaniej bramkę dla Polonii. Do dobrze podanej przez Bułanowa I piłki skacze Malczyk i Zastawniak; ostatni, chcąc zabezpieczyć bramkarza przed atakiem, robi to tak niezręcznie, że wybija partnerowi piłkę wprost z rąk, kierując ją do siatki. Niespodziewany ten wypadek podnieca obie drużyny, a Cracovia osiąga przewagę, atakując coraz częściej przez dobrze usposobionego Sperlinga i uzyskując w rezultacie dwa rzuty rożne. Jeden z nich przynosi wyrównanie przez Kubińskiego, bezpośrednio z rzutu rożnego. Przewaga Cracovii trwa jeszcze przez pewien czas, lecz z chwilą uzyskania prowadzenia przez Chruścińskiego, drużyna folguje sobie; Polonia zaczyna atakować coraz silniej, wszystkie jednak pociągnięcia jej ataku rozbijają się przeważnie o doskonałego Gintla, któremu zupełnie dobrze sekundował Fryc.

Po zmianie stron z miejsca naciera Polonia, utrzymując do końca zawodów uzyskaną przewagę. Ataki jej jednak w dalszym ciągu są likwidowane przez obronę i bramkarza; kilka dogodnych pozycji nie umie wykorzystać trójka środkowa. Gross musie jeszcze kilkakrotnie interwenjować, lecz gra coraz bardziej przenosi się na pole bramkowe gości, którzy, nie wytrzymawszy tempa, starają się już jedynie utrzymać uzyskany wynik, a łącznicy coraz bardziej cofają się do tyłu. Na 20 minut przed końcem gry następuje jedyny incydent zawodów: piłkę, podaną do nieobstawionego Grabowskiego, zatrzymuje Strycharz w polu karnym ramieniem, sędzia dyktuje karny, następują pertraktacje i zmiana decyzji sędziego na sporny. Od tej chwili atak Polonii nie schodzi już z boiska przeciwnika, uzyskując coprawda tylko kilka niewyzyskanych rzutów rożnych. Wreszcie w 7 minucie przed końcem zawodów wyrabia Grabowski dogodną pozycję do strzału Emchowiczowi, który kieruje piłkę silnie w róg. Malczyk zdołał ją jedynie odbić na kilka metrów – wykorzystuje to Bułanow I, strzelając drugą bramkę dla swych barw. Cracovia przeprowadza jeszcze jeden atak, uzyskuje róg niewyzyskany – i Polonia znów naciera; Ałaszewski ma doskonałą pozycję do zdobycia zwycięskiego punktu po wybiegu Malczyka, strzela jednak za wysoko.

Atak Cracovii, ta najlepsza zwykle część jej drużyny, zawiódł; wyróżnić można jedynie Sperlinga, który pokazał, jak skrzydło powinno grać i centrować, oraz częściowo bardzo ruchliwego i pracowitego Chruścińskiego; pozostali grali słabo i obrona przeciwnika zupełnie łatwo dawała sobie z nimi radę. W pomocy nieźli byli skrajni pomocnicy, trzymając się jednak zbyt na środku, co pozwalało skrzydłom Polonii na częste ucieczki. W obronie Gintel, jeden z najlepszych graczy na boisku, wykazał jeszcze raz swą klasę, paraliżując niemal zupełnie lewą stronę ataku Polonii. Fryc, słabszy od niego technicznie, pozbył się swej gry „na dzika” i okazał się niezłym taktykiem. Malczyk w bramce, nie mając zbyt wiele trudnych strzałów, nie pokazał nic szczególnego, dobrze się jednak ustawiał i rozumiał z obroną. Najsłabszym graczem był Alfus na środku pomocy.

W drużynie Polonii najlepiej spisała się pomoc, zwłaszcza Hamburger i Loth I, grając bardzo dobrze defensywnie oraz idąc za atakiem i zasilając go dobremi piłkami. W obronie Czajkowski pracował w miarę swych sił, nie mógł jednak często dać sobie rady ze Sperlingiem, tak że groźniejsze sytuacje wyjaśniał Bułanow II; ten ostatni, ustępując Gintlowi w rutynie, przewyższał go szybkością i doskonałą grą głową. Byli to dwaj najlepsi gracze na boisku. Połączenie ich w jedną parę dałoby mur, trudny do przebycia dla najlepszego ataku. Gross w bramce bronił szczęśliwie; druga bramka jedynie jest może częściowo jego winą – mógł się do niej wcześniej ruszyć i nie dopuścić do strzału. W ataku, okazującym duży ciąg na bramkę najlepiej pracowali Tupalski i Emchowicz; Ałaszewski, bardzo pracowity i ambitny, grał słabiej niż zwykle, Bułanow I na skrzydle napróżno starał się minąć Gintla, gra jego poprawia się jednak stale. Zawody prowadził dobrze p. J. Grabowski. Publiczności, mimo niepogody, zebrało się zgórą 3.500 osób.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 43 (232) z 28 października 1925 [1]


Sport

Relacja z meczu w lwowskim tygodniku Sport
Zawody nadzwyczaj emocjonujące. Goście bez Kałuży, miejscowi zaś bez Kriegera i Lotha II. Od początku gra żywa, pro¬wadzona szybko i z wielkim temperamentem, przez co dala szereg momentów krytycznych pod obu bramkami. Bramki dla Cracovii strzelili Chruściński i Ptak, dla Polonji Zastawniak samobójczą po rzucie z rogu i Bułanow I. Sędzia p. Grabowski. Goście przedstawili się jako drużyna niedyscyplinowana, zachowująca się zbyt arogancko, tak wobec graczy jak i sędziego — pozatem dobrzy Gintel i Sperling, Zastawniak natomiast dowiódł, że do reprezentacji Polski nie nadaje się, stojąc o klasę niżej od Spojdy; cała drużyna Polonji z wyjątkiem Grabowskiego — dobra a Bułanow II w obronie był najlepszym graczem na boisku.
Źródło: Sport nr 158 z 28 października 1925


"CRACOVIA W WARSZAWIE" -
Stadjon

CRACOVIA W WARSZAWIE

Relacja z meczu w tygodniku Stadjon cz.1
Relacja z meczu w tygodniku Stadjon cz.2
Przyjazd Cracovii, to hasło dość fascynujące, by zgromadzić na widowni kilka tysięcy widzów.

Amatorzy ładnej, eleganckiej gry udają się na występ Cracovii z zainteresowaniem, jak też to tym razem arystokratyczne piłkarstwo kombinacyjne będzie wyglądało...
Szczerze mówiąc, na niedzielnym występie krakowian wyglądało ono bardzo blado. Dochodzące nas od pewnego czasu wieści o renesansie. Cracovii wzbudzały nadzieję, że ujrzymy piękną, jak za najlepszych czasów biało-czerwonych.
Fatalny stan boiska błotnistego i nierównego, odrazu kazał przypuszczać, że słabsza fizycznie, drobna drużyna gości nie będzie w stanie wytrzymać szybszego tempa. Cała więc ich nadzieja w walce z silnym fizycznie przeciwnikiem polegała na opanowaniu boiska od pierwszych posunięć i utrzymania Polonji w szachu przez kombinacyjną grę, pozwalającą na ekonomiczne wyładowywanie energji. Zwycięstwo Cracovii było możliwe tylko w tym wypadku, gdyby odrazu zdobyli przewagę i zdeprymowali przeciwnika.
Tymczasem w odrodzonym i w odmłodzonym ataku biało-czerwonych zabrakło Kałuży. A więc zabrakło właśnie owego mózgu, który wytwarza całą wyrafinowaną strategię ofensywy. Kałuża jest, zdaje się słusznie, uważany za twórcę t. z. „systemu krakowskiego", w każdym razie nie ulega wątpliwości, że jest on twórcą wszystkich niemal pozycyj strzałowych swych młodych partnerów. To też gdy go zabrakło, nie stało w szeregach biało-czerwonych kierownika ataku i cała akcja zaczep¬na składała się z szeregu efektownych, nieraz niebezpiecznych fragmentów, wszakże bez ciągłości. Trafiając na znakomitą parę obrońców Polonji i doprowadzony do zenitu zapał w jej szeregach, nie mogli napastnicy Cracovii dać sobie rady z przeciwnikiem. Główny ich atut — przewaga, faktyczna, nie został wyzyskany. Zainscenizowane na wstępie ataki, w czasie których ma możność popisywania się niezrównany technik Szperling, nie oszołomiły bynajmniej Polonji. Przeciwnie, po chwili piłka przenosi się pod bramkę Cracovii i obserwujemy grę równą bez czyjejkolwiek przewagi. W pewnym momencie po kornerze bitym przez Bułanowa I i poprawionym zdaleka przez Szmidta, Zastawniak niefortunnie przyjmuje piłkę na głowę i umieszcza ją we własnej siatce.
Cracovia zrywa się do ataku; grając więcej lewą stroną usiłuje wyrównać. Szperling raz po raz ciągnie znakomicie, dając sobie radę z Hamburgerem i dośrodkowuje, stwarzając za każdym razem groźne sytuacje. Zasługą Bułanowa II i Szmidta jest, że środkowa trójka nie dochodzi zbyt często do strzału. Gra prowadzona ostro doprowadzona do licznych starć z bramkarzem i po jednym z tęgich strzałów udaje się Ptakowi dopchnąć piłkę, nieutrzymaną przez Grossa.
Gra w dalszym ciągu równa, przynosi jednak do przerwy jeszcze jedną bramkę dla gości, tym razem strzeloną po mistrzowsku przez Chruścińskiego. Po tym sukcesie wydawało się, że nastąpi serja dalszych efektów bramkowych. Tymczasem jednak dzięki ofiarnej grze tyłów Polonii wynik się nie zmienia.
Dość efektowna i niebezpieczna gra ataku gości do przerwy, w drugiej połowie znikła jak marzenie. Cracovia zlekka przypuchła. Inicjatywa przechodzi do Polonji. W jej szeregach zrobiono nadzwyczajne odkrycie! Nieruchliwego Grabowskiego, usunięto ze środka i to stanowisko objął Emchowicz. Atak znalazł kierownika! Jego praca nie była ani efektowną, ani zbyt wyrafinowaną . Umiał jednak doskonale wysyłać do boju partnerów; stwarzał raz po raz groźne sytuacje. Polonja opanowała boisko w zupełności i Cracovia zrzadka tylko dochodziła do głosu.
Polonja nie idzie na piłki tak ostro jakby to robić powinna. Na widowni rozlega się okrzyk „Zastawniak wyrównaj!" tak mało liczono na skuteczność akcji Polonji. A jednak wyrównanie nie było samobójcze! Emchowicz zdaleka piękny strzał skierował do bramy, Malczyk broniący z animuszem i szczęściem obronił tym razem, nie zdołał jednak przytrzymać przy sobie piłki, którą flegmatyczny Bułanow I dopchnął.
Po wyrównaniu obraz gry nie zmienia się. Wynik nierozstrzygnięty jeśli kogo krzywdzi, to w każdym razie gospodarzy. Można go jednak uważać za sprawiedliwy.
Przechodząc do oceny graczy, nie łatwo rozstrzygnąć, który z bramkarzy był lepszy, Gross bronił z nadzwyczajną brawurą i szczęściem, jednak bramy puszczone nie należały do kategorji koniecznych, szczególniej pierw¬sza. Malczyk natomiast posiada pewniejszy chwyt i znakomite ustawienie się i nawet drugą bramę trudno zapisać na jego conto. Po przerwie był często w opałach i wszystkie możliwe strzały bronił. Wydaje się przeto „lepszym".
Z obrońców bezsprzecznie najlepszym był Bułanow II, jego kapitalny start do piłki i pew¬ność w wybieraniu ich, sprawiły, że atak Cracovii był chwilami bezradny. Czajkowski dzielnie mu sekundował i razem z Hamburgerem usiłował unieruchomić Szperlinga. Obydwaj obrońcy warszawscy mają pewny i daleki wykop. Brakuje go Cracovii. Gintel niezawodny w pojedynkach z przeciwnikiem był obok Bułanowa, drugim świetnym bekiem. Przewyższał go w jednem: będąc obrońcą, dosłownie wyrabiał chwilami pozycję atakowi. Fryc znacznie słabszy, pracował jednak z pożytkiem, dzięki dużej dozie rutyny.
W pomocy gości bezsprzecznie najlepszym był najmłodszy — Zastawniak, który mimo strzelania samobójczej bramki, grał z dużym pożytkiem dla drużyny, niezrównany w grze głową, trzymał w szachu całą prawą stronę ataku Polonji i w dużej mierze unieszkodliwiał Tupalskiego, dobrze usposobionego, Alfus był pracowity, lecz trudno mu przyznać, by grał mądrze. Może najmniej widoczną rolę pełnił Strycharz, jednak nie efektowna, lecz ofiarna jego gra była dla drużyny bardzo pożyteczną. Całość pomocy wypadła jednak nie nadzwyczajnie. Pomoc Polonji ustawiono z graczy starych i rutynowanych. Najlepiej grał Szmit, może dlatego, że wystąpił przeciwko słabszej prawej stronie przeciwnika. W każdym razie z Bułanowem unieruchomił ją dokumentnie i obok Zastawniaka był najlepszym pomocnikiem. Przy Szperlingu nie mógł wypaść efektownie, robił jednak co mógł, by utrudnić mu pracę. Zazwyczaj słaba lin ja pomocy Polonji tym razem znacznie przyczyniła się do sukcesu. Aczkolwiek brawa zbierały beki, pomoc właśnie umożliwiała im pracę.
Atak Cracovii pozbawiony Kałuży, stracił połowę swej wartości. Groźnym był zawsze tylko pod batutą tego mistrza. Chruściński posiadając osobiste zalety bojowe nie jest obdarzony zmysłem, ani inteligencją kierownika ataku. Obok niego ani Ptak, ani Wójcik nie okazali się groźnemi indywidualnościami. Szperling pokazał zwykłe swe sztuczki, lecz skutecznie grał tylko przed przerwą, znacznie słabiej w drugiej połowie, Kubiński zapewne najsłabszy u gości. Najsłabszym w Polonji natomiast był Grabowski, coraz mniej ruszający się na boisku. Prawic żadna piłka nic jest dla niego warta fatygi, W przeciwieństwie do niego wszyscy pozostali grali z poświęceniem. Na szczególną uwagę zasłużył Emchowicz — dobry kierownik ataku i bardzo tym razem ruchliwy. Obaj skrzydłowi byli pilnowani skrupulatnie, Tupalskiemu jednak częściej udawało się centrować, choć miał groźniejszego przeciwnika. Ałaszewski dobry, niestety, wciąż jeszcze obcy w orkiestrze Polonji.
Parę słów należy się sędziemu. Pan Grabowski potwierdził raz jeszcze swą dobrą klasę. Mecz był trudny do sędziowania, jednak nie stracił on ani na chwilę spokoju i panowania nad grą. Czasami gracze czuli się pokrzywdzonymi lecz zdarzało się to zarówno w stosunku do Cracovii, jak i Polonji. Może zbyt drobiazgowe wyłapywanie fauli, spowodowane było grą ostrą, P. Grabowski potrafił ją utrzymać w ramach przyzwoitości.
To też porcja niezadowolenia publiczności spadła nań niesłusznie. Przyczyną stało się odwołanie rzutu karnego przeciwko Cracovii, spowodowane oświadczeniem sędziego linjowego, że przewinienia nie było. Linjowy był bliżej miejsca wypadku, sędzia też postąpił słusznie, odwołując rzut na zasadzie jego opinji. W każdym razie był to akt dużej odwagi cywilnej, gdyż sędzia doskonale wiedział, że opinja widowni będzie przeciwko niemu...

J. Szyszko.
Źródło: Stadjon nr 44 z 28 października 1925


Mecze sezonu 1925

Zwierzyniecki Kraków 1925-03-01 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 5:0  Wawel Kraków 1925-03-08 Cracovia - Wawel Kraków 2:0  TKS Toruń 1925-03-15 Cracovia - TKS Toruń 5:1  Polonia Warszawa 1925-03-22 Cracovia - Polonia Warszawa 9:1  Slovan Bratysława 1925-03-29 Cracovia - I.ČsŠK Bratislava 2:4  Czarni Lwów 1925-04-05 Cracovia - Czarni Lwów 3:2  Nürnberger FV 1925-04-12 Cracovia - Nürnberger FV 9:1  Čechie Karlín 1925-04-13 Cracovia - Čechie Karlín 1:1  III Kerület Budapeszt 1925-04-18 Cracovia - III Kerület Budapeszt 2:5  III Kerület Budapeszt 1925-04-19 Cracovia - III Kerület Budapeszt 2:2  SK Pardubice 1925-04-26 Cracovia - SK Pardubice 3:0  Wisła Kraków 1925-05-03 Wisła Kraków - Cracovia 5:5  Union Žižkov 1925-05-10 Cracovia - Union Žižkov 2:3  Pogoń Lwów 1925-05-21 Pogoń Lwów - Cracovia 3:0  Viktoria Žižkov 1925-05-24 Cracovia - Viktoria Žižkov 1:0  Gallia Club Paryż 1925-05-31 Cracovia - Gallia Club Paryż 7:1  Vasas Budapeszt 1925-06-01 Cracovia - Vasas Budapeszt 0:4  Czarni Lwów 1925-06-11 Czarni Lwów - Cracovia 0:1  Hasmonea Lwów 1925-06-13 Cracovia - Hasmonea Lwów 4:0  Wacker Wiedeń 1925-06-14 Cracovia - Wacker Wiedeń 1:5  Pogoń Lwów 1925-06-21 Cracovia - Pogoń Lwów 0:1  Vienna 1925-06-29 Cracovia - Vienna 2:1  Makkabi Kraków 1925-07-05 Makkabi Kraków - Cracovia 0:2  ČAFC Praga 1925-07-26 Cracovia - ČAFC Královské Vinohrady 5:0  Vienna 1925-08-05 Cracovia - Vienna 3:2  Hakoah Graz 1925-08-09 Cracovia - Hakoah Graz 1:0  Sparta Kraków (1921) 1925-08-23 Cracovia - Sparta Kraków 10:0  Makkabi Kraków 1925-08-30 Cracovia - Makkabi Kraków 6:0  1.FC Katowice 1925-09-13 Cracovia - 1.FC Katowice 6:2  Wawel Kraków 1925-09-19 Cracovia - Wawel Kraków 2:0  AKS Chorzów 1925-09-20 Cracovia - AKS Królewska Huta 5:1  Krowodrza Kraków 1925-09-27 Cracovia - Krowodrza Kraków 2:0  Viktoria Žižkov 1925-10-17 Cracovia - Viktoria Žižkov 1:3  Viktoria Žižkov 1925-10-18 Cracovia - Viktoria Žižkov 5:1  Polonia Warszawa 1925-10-25 Polonia Warszawa - Cracovia 2:2  AKS Chorzów 1925-11-08 AKS Królewska Huta - Cracovia 0:7  Uniwersytet Jagielloński 1925-11-11 Cracovia - Uniwersytet Jagielloński 1:5  1.FC Katowice 1925-11-15 1.FC Katowice - Cracovia 4:1  Zwierzyniecki Kraków 1925-11-22 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 2:2  Wawel Kraków 1925-11-29 Cracovia - Wawel Kraków 7:0