1932-05-26 Warszawianka Warszawa - Cracovia 0:6

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 10:15, 16 kwi 2023 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Najwyższe w historii zwycięstwo Cracovii na wyjeździe w ekstraklasie.


Herb_Warszawianka Warszawa

Trener:
(bez trenera)
pilka_ico
Liga , 7 kolejka
Warszawa, Stadion Wojska Polskiego, czwartek, 26 maja 1932, 17:30

Warszawianka Warszawa - Cracovia

0
:
6

(0:2)



Herb_Cracovia

Trener:
(bez trenera)
Skład:
Jachimek
Zwierzewski
Pollak
Fert
Makowski
E. Hahn
S. Korngold
Królewiecki
Kotkowski
Piliszek
J. Jung

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Zygmunt Lange z Łodzi
Widzów: ok. 2 000 „ok.” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 2000.

bramki Bramki
0:1
0:2
0:3
0:4
0:5
0:6
A. Zieliński (10')
Sperling (44')
Mitusiński (63')
Chruściński (65')
A. Zieliński (68')
Ciszewski (83')
Skład:
Otfinowski
Lasota
Pająk
Seichter
Chruściński
Mysiak
Mitusiński
A. Zieliński
S. Malczyk
Ciszewski
Sperling

Ustawienie:
2-3-5



Opis meczu

Bramkarz Jachimek (Warszawianka) w robinzonadzie w meczu z Cracovią
Bramkarz Jachimek (Warszawianka) w podskoku do piłki
Podczas meczu
Podczas meczu oraz skład Cracovii

"Jak za czasów Kałuży, Poznańskiego i Mielecha
Miażdżące zwycięstwo Cracovii nad Warszawianką 6:0
po pełnej kunsztu i klasy grze całego zespołu białoczerwonych" -
Przegląd Sportowy

Jak za czasów Kałuży, Poznańskiego i Mielecha
Miażdżące zwycięstwo Cracovii nad Warszawianką 6:0
po pełnej kunsztu i klasy grze całego zespołu białoczerwonych

Bramki strzelili: Zieliński (2), Sperling, Mitusiński, Polak (samobójcza) i Ciszewski, Sedzia p. Lange z Łodzi.

Krytycy sportu lubią „kończyć” różne znakomitości. Wystarczy jeden zły dzień, niespodziewana porażka, pechowy mecz, a już ze wszystkich stron słychać krakania: kończy się, skończył się, czas z nim skończyć.

W roku ubiegłym ponure to słowo zawisło nad Cracovią. Nieprawdopodobna w stosunku do roku 1930-go degrengolada białoczerwonych, którzy w pewnym odcinku sezonu byli zagrożeni nawet spadkiem do klasy A mogła rzeczywiście zapeszyć najzacieklejszych nawet zwolenników Cracovii.

Pesymiści zapomnieli jednak o jednem: o tem, że Kraków wogóle, a w szczególności Cracovia jest akademją polskiej piłki nożnej, że tam właśnie narodziły się pierwsze nasze drużyny w wielkim stylu, że białoczerwoni bynajmniej nie opuścili rąk, lecz zakasawszy rękawy wzięli się z pasją do pracy.

Co innego, że minęły już czasy, kiedy Kraków był nieprzebraną skarbnicą wielkich talentów i nasycał swym materjałem całą niemal Polskę. Dzisiaj Cracovia sięgnęła po import: zdobyła Pająka, zakrzątnęła się około reaktywowania dla swych barw kolosa śląskiego Kossoka, ściągnęła z Warszawy swego wychowanka Ciszewskiego, wydobyła z lamusu Sperlinga.

Mimo że Kossok ciągle jeszcze nie może dojechać do grodu podwawelskiego, zespół krakowski jest nawet bez niego drużyną wysokowartościową. Cracovia dzisiejsza wie o co w grze w piłkę nożną chodzi, rozumie ją nawskroś, jest drużyną fachowców, a nie dyletantów. Rzecz jasna – przegrywać będzie nietylko z silniejszymi od siebie. Od tego jest piłka nożna i jej wyniki, kłócące się tak często ze zdrowym rozsądkiem i wszelkiemi obliczeniami matematycznemi.

Zresztą wszystko to co robią białoczerwoni można wykonać lepiej: można być szybszym niż Sperling, mieć lepszy start od Ciszewskiego, strzelać dokładniej i celniej, niż Malczyk. Można też zmobilizować zespół silniejszy fizycznie, bardziej bojowy i wytrzymały.

Wszystko to można. Tylko wtedy drużyna taka nazywałaby się Vienna, Admira czy Everton.

My nie jesteśmy zarozumiali. Cieszymy się szczerze, że możemy na boiskach polskich oglądać grę tej klasy, jaką zaprezentowała w niedzielę w Warszawie Cracovia i bardzo będziemy szczęśliwi jeśli wszystkie drużyny ligowe pracować będą na tym poziomie techniki, taktyki i zrozumienia gry.

Publiczność warszawska oceniła wysiłki gości wpełni. Parę przepięknych pociągnięć Ciszewski – Sperling – Mysiak, przypominających najlepsze czasy dawnej Cracovii, kilka przytomnych zagrań i balansów ciała Malczyka, oraz wykopów i krótkich spięć z piłką Pająka spotkało się z obfitemi oklaskami trybun.

Na tle Cracovii zeszłoniedzielny pogromca Legii wypadł wyjątkowo blado. Akcje napadu Warszawianki rwały się jak pajęcze nici, pomoc podawała niedokładnie i jakże często w miejsca naszpikowane wprost przeciwnikami, obrona nie mogła poprostu się zdobyć na czysty wykop.

Szwankowało również bardzo mocno ustawianie się graczy bez piłki, sprawa z wyjątkiem Legii zupełnie u drużyn stołecznych przepadła.

Na boisko zlane parogodzinnym deszczem, ale mimo to wcale suche i nie nazbyt śliskie wychodzą drużyny w zestawieniach:

Cracovia – Otfinowski, Zachemski, Pająk, Seichter, Chruściński, Mysiak; Mitusiński, Zieliński, Malczyk, Ciszewski, Sperling.

Warszawianka – Jachimek; Zwierz, Polak; Fert, Makowski, Hahn; Korngold, Królewiecki, Kotkowski, Piliszek, Jung.

Już w pierwszej minucie Ciszewski szarżuje z piłką na bramkę gospodarzy, ale Jachimek zbiera mu w ostatniej chwili piłkę z nogi...

Potem i Warszawianka ma swój piękny moment: strzał Piliszka trafia w sztangę. Cracovia wywalcza sobie przewagę, a w 10-ej min. ze strzału Zielińskiego i prowadzenie. W 6 minut później omal nie przychodzi do wyrównania: Jung podciąga, podaje Królewieckiemu – strzał – Otfinowski broni.

Tu jednak kończy się ofenzywa gospodarzy; Cracovia zawłada boiskiem, czasami gniecie wprost niemiłosiernie, a wszelkie próby przedostania się pod jej bramkę likwiduje Pająk gdzieś prawie na środku boiska.

Tymczasem napad Cracovii rozgrywa się, jak za dawnych lat. Piłka chodzi od nogi do nogi, akcja po dwu – trzech graczy rozgrywa się na kilku metrach kwadratowych. Sperling dżongluje z piłką o centymatry od linii autowej. Brawa z trybun sypią się gęsto, bo też jest rzeczywiście na co patrzeć.

Na dwie minuty przed przerwą Ciszewski przebija się, ale w chwili oddawania strzału, walczący z napastnikiem Cracovii Zwierz dotyka piłki ręką.

Karny egzekwuje Sperling; piłka strzelona dość ostro w prawy róg zdaje się że zatrzepocze się za chwilę w siatce, gdy oto wspaniały szczupak Jachimka wysyła ją w pole.

Lewoskrzydłowy Cracovii rewanżuje się jednak w ciągu niespełna minuty; po ataku prawą stroną, przebój Ciszewskiego wywabia Jachimka z bramki, po starciu piłka wędruje do Sperlinga, który między kilkoma graczami kieruje ją przytomnie do siatki.

Po przerwie gra w polu raczej się wyrównuje, co nie przeszkadza, że i jedna i druga strona ciśnie od czasu do czasu bardzo mocno przeciwnika. Warszawianka ma właściwie jeden tylko taki okres. Cracovia – całą serję.

Już w pierwszych minutach Zieliński nie wyzyskuje dwukrotnie okazji do przewyższenia wyniku, przestrzeliwując główką po wolnym bitym przez Seichtera i przenosząc również górą strzał z linji pola karnego.

W 18-ej minucie Mitusiński otrzymuje piłkę ze środka i strzela szczura z dobrych 20-tu metrów; piłka mimo robinzonady Jachimka wtacza się do siatki tuż obok słupka.

W dwie minuty później wynik brzmi już 4:0. Tym razem punkt ten zapisuje na swe konto Chruściński, a właściwie Polak, który strzał środkowego napastnika białoczerwonych weksluje obok zaskoczonego tem Jachimka.

O wiele bardziej wartościowa jest bramka zdobyta w 23-ej min. przez Zielińskiego, który otrzymawszy piłkę od Ciszewskiego idzie z nią do bramki przerzucając górą z nogi na nogę i strzela mimo interwencji bramkarza i obu obrońców.

Wynik 5:0 działa deprymująco na obie strony. Cracovia ma wysokie zwycięstwo w kieszeni, Warszawianka jest wobec przeciwnika bezsilna. To też poziom gry obniża się bardzo wyraźnie. Nie przeszkadza to białoczerwonym do przeprowadzenia paru niebezpiecznych akcyj, z których jedna kończy się słupkiem Malczyka, a druga koronującą wynik daleką bramką Ciszewskiego.

Gospodarze w ostatniej minucie mają jedną z nielicznych okazyj do uzyskania punktu honorowego; bliski strzał Junga wyłapuje jednak Otfinowski.

Przechodząc do oceny graczy, trzeba parę słów poświęcić przedewszystkiem naszym niedzielnym reprezentantom na meczu z Jugosławii w Zagrzebiu – Ciszewskiemu, Mysiakowi i Otfinowskiemu. Ciszewski i Mysiak są w dobrej formie. Łącznik Cracovii ma jak na siebie niezłą dyspozycję strzałową, jest szybki zwrotny i jak zwykle pracowity. Mysiak poza paroma większemi błędami, imponował spokojnem wyjaśnieniem b. zawiłych sytuacyj i w sumie potwierdził zaufanie, jakim go darzy kapitan związkowy.

Natomiast Otfinowski nie zaimponował; był niebardzo pewny w chwycie i czasem jakby nerwowy, słowem nie był zły, ale też i nie był dobry. Najsłabszą stroną zespołu była prawa strona Mitusiński i Seichter. Chruściński pracował jak maszyna. Zieliński pokazał się też z bardzo dodatniej strony, Sperling mimo, że nie wytrzymał tempa był produkcyjny i błyskotliwy.

U pokonanych naogół wszyscy grali słabo; Zwierz nie mógł wprost czysto trafić piłki, Kotkowski zgubił się zupełnie, Korngold został zamknięty na kłódkę przez Mysiaka. Makowski nie mógł sobie mimo faulowania poradzić z trójką napadu i Chruścińskim.

Najlepiej wywiązał się ze swego zadani może jeszcze Jung, w czem jednak część zasługi przypisać należy Seichterowi.

Sędzia p. Lange z Łodzi niezły.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 43 (740) z 28 maja 1932 [1]


Raz,dwa,trzy

Na Cracovii ciąży jej przeszłość- ile razy Cracovia występuje w Warszawie, tyle razy mimowoli szuka się w jej grze dalszego ciągu świetnej tradycji, tyle razy porównuje się ją dawną Cracovią, której sławie nie dorównuje ładna drużyna. Tem bardziej, gdy w drużynie grają niedobitki starej gwardji: Sperling, Chruściński i Kubiński, których gra da je możność porównania umiejętności starego i młodego pokolenia.

Porównanie nie wypada na korzyść młodego pokolenia. Młodzi nie umieją tyle, co starzy. Jest to może winą braku treningu. Dawniej Cracovia składała się z graczy wychowanych w klubie pod ręką jednego trenera. Wyciskało to swoiste piętno na stylu gry. Nim gracz dostał się do pierwszej drużyny, znał już cały repertuar techniki graczy pierwszej drużyny, każdemu w uszach brzmiały rady Kożeluha, że się na piłkę nie czeka, każdy był wrodzony do trzymania piłki przy ziemi, każdy miał we krwi zasady wybiegania na pozycję i uwalniania się od przeciwnika. Słowem czy gracz pierwszej drużyny, czy drugiej — wszyscy grali jednakowo, tylko pierwsza drużyna grała szybciej i z większą rutyną. Gracz wstawiony do pierwszej drużyny albo się podciągał w szybkości, albo kończył karjerę jako wieczny rezerwista.
Dziś gracze (zresztą nietylko w Cracovii), przychodzą do pierwszej drużyny bez przygotowania. Rzadko który umie piłkę „gasić“, rzadko który rozumie, na czem polega zmiana łącznika ze skrzydłem. — Awans swój zawdzięcza temu, iż jest graczem skutecznym, bo szybkim, wzgl. wytrzymałym. I oto gdy się w drużynie znajdzie kilku takich graczy, tam wyniki fluktuują. — Gdy biegacze dochodzą do głosu — mecz jest wygrany, gdy technika bierze górę — przegrywają.
Stylu nie widzi się nigdy.
Cracovia ma w ataku trzech graczy stylowych: Sperlinga, Ciszewskiego i Malczyka. Jak na atak jednej drużyny, to jest dużo, a ponieważ oni nadali styl grze, przeto mecz z Warszawianką należał do ładnych. Widzieliśmy kombinację płynną, szereg podań celowych, zrozumienie gry pozycyjnej i umiejętność przygotowania współ graczowi piłki do strzału.
Sperlingowi brak może dawnego biegu i wytrzymałości. Często hamował atak i zamiast biec z piłką naprzód, niedowierzał swej szybkości w przeboju i cofał piłkę do tyłu, skąd był pewniejszy dobrego podania. W pojedynczych zagraniach wskazywał precyzję obliczoną na centimetry. Co więcej, podanie takie było zwykle zaczątkiem kombinacji, która wprowadzała dezorjentację w szeregach przeciwnika. Bramkę strzelił przytomnie. Ciszewski jest ruchliwszy, niż był w Legji. Ze Sperlingiem rozumieją się doskonale, to też ich zagrania były najwarłościowszemi.
Malczyk niema zmysłu do prowadzenia ataku, ale gra jego wykazuje zalety dobrej szkoły. Piłka nie sprawia ino trudności („słucha go") pod bramką nie podnosi piłki do góry, a podania jego, choć nie zawsze tam, gdzie trzeba, idą dołem.
Zielińskiemu jeszcze dużo brakuje. Na razie atutem jego jest ruchliwość i pracowitość. Dzięki tym zaletom dochodzi on często do honoru strzelenia bramki, lecz nie trzeba zapominać, iż półfabrykatem w jego bramkach są podania jego partnerów, którzy umieją wykorzystywać i sytuację i jego ciąg na bramkę. - Chruściński , imponował przedewszystkiem taktyką. Umie on tak stanąć, iż większa część podań przeciwnika przechodziła przez niego. Mysiak wygrał mecz z Korngoldem, mimo że w biegu mu ustępował.
Czy Pająk dorównał Martynie!
Wykop ma Martyna lepszy, a co do szybkości i taklingu nie wiele mu ustępuje. W pojedynkach lepszy od nich obu jest Ziemian. Otfinowski nam nic zaimponował. Popełnił kilka błędów w chwytaniu piłki, a popisał się naprawdę przy obronie najgroźniejszego dla Cracovii strzału... Mysiaka. Jest jeszcze ciągle sztywny, przyczem prawdopodobnie lubi głównie górne piłki.
Zeszłoroczna porażka pomszczona. Warszawianka data ze siebie tylko 30 proc, tego, co na zawodach z Legją- Jedynym człowiekiem, który zagrażał bramce przeciwnika, był Jung II, który kilkakrotnie przewózkował Seichtera. Groźny Korngold kończył się na Mysiaku lub aucie. Królewiecki, mimo chwalebnych starań. również niczego nic dokazał. Pomoc grała niewystarczająco i dla ataku i dla obrony. Obrońcy okazali się groźnymi strzelcami... do własnej bramki (Polak strzelił jedną bramkę), a utalentowany Jachimek również nie był bez winy (niefortunny wybieg); dwie bramki mógł łatwo obronić, a gdyby miał takie szczepcie, jak z Legją, to nawet więcej. Podnieść należy, iż rzut kamy obronił bardzo przytomnie.
Słowem: Jung II, Królewiecki i Jachimek nie ponoszą winy za porażkę — reszta grała gorzej, niż przeciętnie.

Wygrana Cracovii była zasłużona, przeważała wprawdzie w polu nieznacznie, lecz miała dużo pozycji do strzałów (dwie poprzeczki) i grała stylowo. Zeszłoroczna porażka została pomszczona. Dzięki interesującej grze odzyskała Cracovia na terenie w stolicy z powrotem wielu zwolenników.
Źródło: Raz,dwa,trzy nr 22 z 31 maja 1932


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.2
Cracovia: Otfinowski, Zachemski, Pająk, Seichter, Chruściński, Mysiak, Milusiński, Zieliński, Malczyk II, Ciszewski, Sperling. — Warszawianka: Jachimek, Zwierz. Pollak, Fert, Makowski, Hahn, Korngold, Królewiecki, Kotkowski, Piliszek i Jung II.

Cracoria zademonstrowała, mimo oślizgłego terenu, grę bardzo rozumną i kombinacyjnie wysoko stojąca. Gracze jej operowali przyziemnemi celnemi podaniami, widać było doskonałe ustawienie się całego zespołu, wzorowe krycie przeciwnych napastników przze lin Je pomocy, oraz do¬skonało wykopy obrony. Świetnie grała lewa strona napadu Cracovii: Ciszewski— Sperling, którzy pokazali szereg błyskotli¬wych kawałków kunsztu piłkarskiego i przejeżdżali raz po raz przez linję obrony Warszawianka.
Cala drużyna sprawiła doskonałe wraże¬nie; widać było przebłyski starej szkoły krakowskiej. Otfinowski nie miał wiele do roboty, to też minął bez wrażenia. Obaj obrońcy imponowali dalekiemi wykopami. W pomocy najsłabszym punktem był chyba Seichter, natomiast zarówno Chruściński, jak i Mysiak spełnili swoje zadanie tak ofensywnie, jak i defensywnie w zu-pełności. W ataku najlepszą była lewa strona, aczkolwiek Milusiński miał jedynie! po przerwie lepsze momenty. Grający na środku ataku Malczyk II rozdawał piłki rozumnie, jednak w pojedynkach zawodził.
W przeciwieństwie do Cracovii, Warszawianka wypadła niezwykle blado, w każdym razie o klasę gorzej, niż na meczu z Legją. Nie widać było żadnych celowych podań, uderzało ubóstwo kombinacyj, a nawet cechujących Warszawiankę przebojów zabrakło. Obrońcy bardzo niepewni, chyba nawet Pollak lepszy był od Zwierza. W pomocy grano defensywnie, a podania do ataku mijały się z celem. W napadzie Jung zbyt wiele się bawił i za mało centrował i Korngold statystował, a w trójce środkowej wszystko się rwało. Właściwie tylko kwadrans po przerwie Warszawianka była stroną atakującą, pozatem przeważała zupełnie, a chwilami nawet wyraźnie gniotła Cracovię.
Już w pierwszej minucie Ciszewski ma okazję do zdobycia bramki, lecz Jachimek w ostatniej sekundzie rzuca mu się pod nogi. W minutę później Piliszek z przeboju! strzela w słupem i piłką idzie na aut. Cracovia przeważa i w 10-tej minucie Zieliński przytomnie wykorzystuje pozycje i do-bywa „prowadzenie” dla Cracovii. W 16-tej minucie Królewiecki nie potrafił wykorzystać podania Junga i piłkę łapie Otfinowski. W 18-tej minucie Ciszewski strzela w poprzeczką. W 20-tej minucie następuje przepiękne posuniecie lewej strony ataku Cracovii, nie zakończone jednak efektem, W 34-tej minucie Otfinowski doskonało, broni trudny strzał. W 42-giej minucie, rzut karny, bity przez Sperlinga za rękę, broni brawurowo Jachimek, ale już w dwie minuty później Sperling wykorzystuje zamieszanie podbramkowe i wycieczkę Jachimka poza bramką, zdobywa drugą bramkę.

Po przerwie początkowo — jak już zaznaczyliśmy — atakuje Warszawianka, lecz wypady jej są zbyt chaotyczne, by miały zakończyć się jakimś efektem. Natomiast Cracovia zabiera się poważnie do roboty i w 18-tej minucie Milusiński zdobywa 3-ci punkt. Opór Warszawianki jest już definitywnie przełamany, zwłaszcza że w 2 minuty później po strzale Chruścińskiego Pollak „samobójczo" pakuje piłkę do siatki. W 22-giej minucie poda piąta bramka, zdobyta przez Zielińskiego, a w 42-giej minucie Ciszewski strzela 6-tą bramkę. W międzyczasie mamy do zanotowania jeszcze ładny strzał Malczyka w poprzeczkę i doskonalę obronę strzału Junga przez, Otfinowskiego. Sędziował p. Lange. Widzów 3.000.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 146 z 28 maja 1932




Mecze sezonu 1932

Legia Kraków 1932-01-06 Cracovia - Legia Kraków 5:3  Wisła Zakopane 1932-02-27 Wisła Zakopane - Cracovia 1:7  Wisła Kraków 1932-02-28 Cracovia - Wisła Kraków 4:2  KS Roździeń 1932-03-06 Cracovia - KS Roździeń 8:2  Zbrojovka Brno 1932-03-12 Židenice Brno - Cracovia 4:2  Slovan Bratysława 1932-03-13 I.ČsŠK Bratislava - Cracovia 7:2  Chorzów 1932-03-20 Cracovia - Chorzów 2:0  Slovan Bratysława 1932-03-28 Cracovia - I.ČsŠK Bratislava 1:0  Warta Poznań 1932-04-03 Warta Poznań - Cracovia 3:2  Pogoń Lwów 1932-04-10 Cracovia - Pogoń Lwów 2:1  Ruch Chorzów 1932-04-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1  Makkabi Kraków 1932-04-21 Makkabi Kraków - Cracovia 0:5  Czarni Lwów 1932-04-24 Czarni Lwów - Cracovia 0:3  Vienna 1932-05-01 Cracovia - Vienna 0:5  Wisła Kraków 1932-05-03 Cracovia - Wisła Kraków 0:3  Garbarnia Kraków 1932-05-08 Cracovia - Garbarnia Kraków 5:0  Czarni Radom 1932-05-16 Czarni Radom - Cracovia 0:6  Radom 1932-05-17 Radom - Cracovia 0:2  22 Strzelec Siedlce 1932-05-22 Cracovia - 22 p.p. Siedlce 3:1  Warszawianka Warszawa 1932-05-26 Warszawianka Warszawa - Cracovia 0:6  Wisła Kraków 1932-06-12 Wisła Kraków - Cracovia 2:2  Rapid Wiedeń 1932-06-22 Cracovia - Rapid Wiedeń 2:2  Polonia Warszawa 1932-06-26 Cracovia - Polonia Warszawa 6:2  ŁKS Łódź 1932-06-29 Cracovia - ŁKS Łódź 3:1  Hakoah Bielsko 1932-07-03 Hakoah - Cracovia 2-2  Wacker Wiedeń 1932-07-16 Cracovia - Wacker Wiedeń 1:3  Czarni Lwów 1932-07-24 Cracovia - Czarni Lwów 4:1  Legia Warszawa 1932-08-07 Legia Warszawa - Cracovia 0:1  Ruch Chorzów 1932-08-14 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 1:3  Metal Tarnów 1932-08-15 Metal - Cracovia 1:1  Polonia Warszawa 1932-08-21 Polonia Warszawa - Cracovia 2:2  Warszawianka Warszawa 1932-08-28 Cracovia - Warszawianka Warszawa 5:1  Wisła Kraków 1932-09-04 Cracovia - Wisła Kraków 3:0  Lechia Lwów 1932-09-04 Cracovia II - Lechja lwów 3:0  Garbarnia Kraków 1932-09-11 Garbarnia Kraków - Cracovia 4:0  Pogoń Lwów 1932-09-18 Pogoń Lwów - Cracovia 1:1  BBSV Bielsko 1932-09-25 BBSV - Cracovia 0:4  Podgórze Kraków 1932-10-08 Cracovia -Podgórze Kraków 3:3  ŁKS Łódź 1932-10-16 ŁKS Łódź - Cracovia 4:1  Warta Poznań 1932-10-23 Cracovia - Warta Poznań 0:1  Śląsk Świętochłowice 1932-10-30 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 0:3  22 Strzelec Siedlce 1932-11-06 22 p.p. Siedlce - Cracovia 2:2  Wawel Kraków 1932-11-06 Cracovia II - Wawel Kraków 2:4  Makkabi Kraków 1932-11-12 Makkabi Kraków - Cracovia 2:3  Legia Warszawa 1932-11-20 Cracovia - Legia Warszawa 2:0