1932-05-26 Warszawianka Warszawa - Cracovia 0:6
Najwyższe w historii zwycięstwo Cracovii na wyjeździe w ekstraklasie.
|
Liga , 7 kolejka Warszawa, Stadion Wojska Polskiego, czwartek, 26 maja 1932
(0:2)
|
|
Skład: Jachimek Zwierzewski Pollak Fert Makowski E. Hahn S. Korngold Królewiecki Kotkowski Piliszek J. Jung Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Zygmunt Lange z Łodzi
|
Skład: Otfinowski Lasota Pająk Seichter Chruściński Mysiak Mitusiński A. Zieliński S. Malczyk Ciszewski Sperling Ustawienie: 2-3-5 |
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Miażdżące zwycięstwo Cracovii nad Warszawianką 6:0
po pełnej kunsztu i klasy grze całego zespołu białoczerwonych
Krytycy sportu lubią „kończyć” różne znakomitości. Wystarczy jeden zły dzień, niespodziewana porażka, pechowy mecz, a już ze wszystkich stron słychać krakania: kończy się, skończył się, czas z nim skończyć.
W roku ubiegłym ponure to słowo zawisło nad Cracovią. Nieprawdopodobna w stosunku do roku 1930-go degrengolada białoczerwonych, którzy w pewnym odcinku sezonu byli zagrożeni nawet spadkiem do klasy A mogła rzeczywiście zapeszyć najzacieklejszych nawet zwolenników Cracovii.
Pesymiści zapomnieli jednak o jednem: o tem, że Kraków wogóle, a w szczególności Cracovia jest akademją polskiej piłki nożnej, że tam właśnie narodziły się pierwsze nasze drużyny w wielkim stylu, że białoczerwoni bynajmniej nie opuścili rąk, lecz zakasawszy rękawy wzięli się z pasją do pracy.
Co innego, że minęły już czasy, kiedy Kraków był nieprzebraną skarbnicą wielkich talentów i nasycał swym materjałem całą niemal Polskę. Dzisiaj Cracovia sięgnęła po import: zdobyła Pająka, zakrzątnęła się około reaktywowania dla swych barw kolosa śląskiego Kossoka, ściągnęła z Warszawy swego wychowanka Ciszewskiego, wydobyła z lamusu Sperlinga.
Mimo że Kossok ciągle jeszcze nie może dojechać do grodu podwawelskiego, zespół krakowski jest nawet bez niego drużyną wysokowartościową. Cracovia dzisiejsza wie o co w grze w piłkę nożną chodzi, rozumie ją nawskroś, jest drużyną fachowców, a nie dyletantów. Rzecz jasna – przegrywać będzie nietylko z silniejszymi od siebie. Od tego jest piłka nożna i jej wyniki, kłócące się tak często ze zdrowym rozsądkiem i wszelkiemi obliczeniami matematycznemi.
Zresztą wszystko to co robią białoczerwoni można wykonać lepiej: można być szybszym niż Sperling, mieć lepszy start od Ciszewskiego, strzelać dokładniej i celniej, niż Malczyk. Można też zmobilizować zespół silniejszy fizycznie, bardziej bojowy i wytrzymały.
Wszystko to można. Tylko wtedy drużyna taka nazywałaby się Vienna, Admira czy Everton.
My nie jesteśmy zarozumiali. Cieszymy się szczerze, że możemy na boiskach polskich oglądać grę tej klasy, jaką zaprezentowała w niedzielę w Warszawie Cracovia i bardzo będziemy szczęśliwi jeśli wszystkie drużyny ligowe pracować będą na tym poziomie techniki, taktyki i zrozumienia gry.
Publiczność warszawska oceniła wysiłki gości wpełni. Parę przepięknych pociągnięć Ciszewski – Sperling – Mysiak, przypominających najlepsze czasy dawnej Cracovii, kilka przytomnych zagrań i balansów ciała Malczyka, oraz wykopów i krótkich spięć z piłką Pająka spotkało się z obfitemi oklaskami trybun.
Na tle Cracovii zeszłoniedzielny pogromca Legii wypadł wyjątkowo blado. Akcje napadu Warszawianki rwały się jak pajęcze nici, pomoc podawała niedokładnie i jakże często w miejsca naszpikowane wprost przeciwnikami, obrona nie mogła poprostu się zdobyć na czysty wykop.
Szwankowało również bardzo mocno ustawianie się graczy bez piłki, sprawa z wyjątkiem Legii zupełnie u drużyn stołecznych przepadła.
Na boisko zlane parogodzinnym deszczem, ale mimo to wcale suche i nie nazbyt śliskie wychodzą drużyny w zestawieniach:
Cracovia – Otfinowski, Zachemski, Pająk, Seichter, Chruściński, Mysiak; Mitusiński, Zieliński, Malczyk, Ciszewski, Sperling.
Warszawianka – Jachimek; Zwierz, Polak; Fert, Makowski, Hahn; Korngold, Królewiecki, Kotkowski, Piliszek, Jung.
Już w pierwszej minucie Ciszewski szarżuje z piłką na bramkę gospodarzy, ale Jachimek zbiera mu w ostatniej chwili piłkę z nogi...
Potem i Warszawianka ma swój piękny moment: strzał Piliszka trafia w sztangę. Cracovia wywalcza sobie przewagę, a w 10-ej min. ze strzału Zielińskiego i prowadzenie. W 6 minut później omal nie przychodzi do wyrównania: Jung podciąga, podaje Królewieckiemu – strzał – Otfinowski broni.
Tu jednak kończy się ofenzywa gospodarzy; Cracovia zawłada boiskiem, czasami gniecie wprost niemiłosiernie, a wszelkie próby przedostania się pod jej bramkę likwiduje Pająk gdzieś prawie na środku boiska.
Tymczasem napad Cracovii rozgrywa się, jak za dawnych lat. Piłka chodzi od nogi do nogi, akcja po dwu – trzech graczy rozgrywa się na kilku metrach kwadratowych. Sperling dżongluje z piłką o centymatry od linii autowej. Brawa z trybun sypią się gęsto, bo też jest rzeczywiście na co patrzeć.
Na dwie minuty przed przerwą Ciszewski przebija się, ale w chwili oddawania strzału, walczący z napastnikiem Cracovii Zwierz dotyka piłki ręką.
Karny egzekwuje Sperling; piłka strzelona dość ostro w prawy róg zdaje się że zatrzepocze się za chwilę w siatce, gdy oto wspaniały szczupak Jachimka wysyła ją w pole.
Lewoskrzydłowy Cracovii rewanżuje się jednak w ciągu niespełna minuty; po ataku prawą stroną, przebój Ciszewskiego wywabia Jachimka z bramki, po starciu piłka wędruje do Sperlinga, który między kilkoma graczami kieruje ją przytomnie do siatki.
Po przerwie gra w polu raczej się wyrównuje, co nie przeszkadza, że i jedna i druga strona ciśnie od czasu do czasu bardzo mocno przeciwnika. Warszawianka ma właściwie jeden tylko taki okres. Cracovia – całą serję.
Już w pierwszych minutach Zieliński nie wyzyskuje dwukrotnie okazji do przewyższenia wyniku, przestrzeliwując główką po wolnym bitym przez Seichtera i przenosząc również górą strzał z linji pola karnego.
W 18-ej minucie Mitusiński otrzymuje piłkę ze środka i strzela szczura z dobrych 20-tu metrów; piłka mimo robinzonady Jachimka wtacza się do siatki tuż obok słupka.
W dwie minuty później wynik brzmi już 4:0. Tym razem punkt ten zapisuje na swe konto Chruściński, a właściwie Polak, który strzał środkowego napastnika białoczerwonych weksluje obok zaskoczonego tem Jachimka.
O wiele bardziej wartościowa jest bramka zdobyta w 23-ej min. przez Zielińskiego, który otrzymawszy piłkę od Ciszewskiego idzie z nią do bramki przerzucając górą z nogi na nogę i strzela mimo interwencji bramkarza i obu obrońców.
Wynik 5:0 działa deprymująco na obie strony. Cracovia ma wysokie zwycięstwo w kieszeni, Warszawianka jest wobec przeciwnika bezsilna. To też poziom gry obniża się bardzo wyraźnie. Nie przeszkadza to białoczerwonym do przeprowadzenia paru niebezpiecznych akcyj, z których jedna kończy się słupkiem Malczyka, a druga koronującą wynik daleką bramką Ciszewskiego.
Gospodarze w ostatniej minucie mają jedną z nielicznych okazyj do uzyskania punktu honorowego; bliski strzał Junga wyłapuje jednak Otfinowski.
Przechodząc do oceny graczy, trzeba parę słów poświęcić przedewszystkiem naszym niedzielnym reprezentantom na meczu z Jugosławii w Zagrzebiu – Ciszewskiemu, Mysiakowi i Otfinowskiemu. Ciszewski i Mysiak są w dobrej formie. Łącznik Cracovii ma jak na siebie niezłą dyspozycję strzałową, jest szybki zwrotny i jak zwykle pracowity. Mysiak poza paroma większemi błędami, imponował spokojnem wyjaśnieniem b. zawiłych sytuacyj i w sumie potwierdził zaufanie, jakim go darzy kapitan związkowy.
Natomiast Otfinowski nie zaimponował; był niebardzo pewny w chwycie i czasem jakby nerwowy, słowem nie był zły, ale też i nie był dobry. Najsłabszą stroną zespołu była prawa strona Mitusiński i Seichter. Chruściński pracował jak maszyna. Zieliński pokazał się też z bardzo dodatniej strony, Sperling mimo, że nie wytrzymał tempa był produkcyjny i błyskotliwy.
U pokonanych naogół wszyscy grali słabo; Zwierz nie mógł wprost czysto trafić piłki, Kotkowski zgubił się zupełnie, Korngold został zamknięty na kłódkę przez Mysiaka. Makowski nie mógł sobie mimo faulowania poradzić z trójką napadu i Chruścińskim.
Najlepiej wywiązał się ze swego zadani może jeszcze Jung, w czem jednak część zasługi przypisać należy Seichterowi.
Sędzia p. Lange z Łodzi niezły.
Raz,dwa,trzy
Porównanie nie wypada na korzyść młodego pokolenia. Młodzi nie umieją tyle, co starzy. Jest to może winą braku treningu. Dawniej Cracovia składała się z graczy wychowanych w klubie pod ręką jednego trenera. Wyciskało to swoiste piętno na stylu gry. Nim gracz dostał się do pierwszej drużyny, znał już cały repertuar techniki graczy pierwszej drużyny, każdemu w uszach brzmiały rady Kożeluha, że się na piłkę nie czeka, każdy był wrodzony do trzymania piłki przy ziemi, każdy miał we krwi zasady wybiegania na pozycję i uwalniania się od przeciwnika. Słowem czy gracz pierwszej drużyny, czy drugiej — wszyscy grali jednakowo, tylko pierwsza drużyna grała szybciej i z większą rutyną. Gracz wstawiony do pierwszej drużyny albo się podciągał w szybkości, albo kończył karjerę jako wieczny rezerwista.
Dziś gracze (zresztą nietylko w Cracovii), przychodzą do pierwszej drużyny bez przygotowania. Rzadko który umie piłkę „gasić“, rzadko który rozumie, na czem polega zmiana łącznika ze skrzydłem. — Awans swój zawdzięcza temu, iż jest graczem skutecznym, bo szybkim, wzgl. wytrzymałym. I oto gdy się w drużynie znajdzie kilku takich graczy, tam wyniki fluktuują. — Gdy biegacze dochodzą do głosu — mecz jest wygrany, gdy technika bierze górę — przegrywają.
Stylu nie widzi się nigdy.
Cracovia ma w ataku trzech graczy stylowych: Sperlinga, Ciszewskiego i Malczyka. Jak na atak jednej drużyny, to jest dużo, a ponieważ oni nadali styl grze, przeto mecz z Warszawianką należał do ładnych. Widzieliśmy kombinację płynną, szereg podań celowych, zrozumienie gry pozycyjnej i umiejętność przygotowania współ graczowi piłki do strzału.
Sperlingowi brak może dawnego biegu i wytrzymałości. Często hamował atak i zamiast biec z piłką naprzód, niedowierzał swej szybkości w przeboju i cofał piłkę do tyłu, skąd był pewniejszy dobrego podania. W pojedynczych zagraniach wskazywał precyzję obliczoną na centimetry. Co więcej, podanie takie było zwykle zaczątkiem kombinacji, która wprowadzała dezorjentację w szeregach przeciwnika. Bramkę strzelił przytomnie.
Ciszewski jest ruchliwszy, niż był w Legji. Ze Sperlingiem rozumieją się doskonale, to też ich zagrania były najwarłościowszemi.
Malczyk niema zmysłu do prowadzenia ataku, ale gra jego wykazuje zalety dobrej szkoły. Piłka nie sprawia ino trudności („słucha go") pod bramką nie podnosi piłki do góry, a podania jego, choć nie zawsze tam, gdzie trzeba, idą dołem.
Zielińskiemu jeszcze dużo brakuje. Na razie atutem jego jest ruchliwość i pracowitość. Dzięki tym zaletom dochodzi on często do honoru strzelenia bramki, lecz nie trzeba zapominać, iż półfabrykatem w jego bramkach są podania jego partnerów, którzy umieją wykorzystywać i sytuację i jego ciąg na bramkę. - Chruściński , imponował przedewszystkiem taktyką. Umie on tak stanąć, iż większa część podań przeciwnika przechodziła przez niego. Mysiak wygrał mecz z Korngoldem, mimo że w biegu mu ustępował.
Czy Pająk dorównał Martynie!
Wykop ma Martyna lepszy, a co do szybkości i taklingu nie wiele mu ustępuje. W pojedynkach lepszy od nich obu jest Ziemian. Otfinowski nam nic zaimponował. Popełnił kilka błędów w chwytaniu piłki, a popisał się naprawdę przy obronie najgroźniejszego dla Cracovii strzału... Mysiaka. Jest jeszcze ciągle sztywny, przyczem prawdopodobnie lubi głównie górne piłki.
Zeszłoroczna porażka pomszczona. Warszawianka data ze siebie tylko 30 proc, tego, co na zawodach z Legją- Jedynym człowiekiem, który zagrażał bramce przeciwnika, był Jung II, który kilkakrotnie przewózkował Seichtera. Groźny Korngold kończył się na Mysiaku lub aucie. Królewiecki, mimo chwalebnych starań.
również niczego nic dokazał. Pomoc grała niewystarczająco i dla ataku i dla obrony. Obrońcy okazali się groźnymi strzelcami... do własnej bramki (Polak strzelił jedną bramkę), a utalentowany Jachimek również nie był bez winy (niefortunny wybieg); dwie bramki mógł łatwo obronić, a gdyby miał takie szczepcie, jak z Legją, to nawet więcej. Podnieść należy, iż rzut kamy obronił bardzo przytomnie.
Słowem: Jung II, Królewiecki i Jachimek nie ponoszą winy za porażkę — reszta grała gorzej, niż przeciętnie.
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Cracoria zademonstrowała, mimo oślizgłego terenu, grę bardzo rozumną i kombinacyjnie wysoko stojąca. Gracze jej operowali przyziemnemi celnemi podaniami, widać było doskonałe ustawienie się całego zespołu, wzorowe krycie przeciwnych napastników przze lin Je pomocy, oraz do¬skonało wykopy obrony. Świetnie grała lewa strona napadu Cracovii: Ciszewski— Sperling, którzy pokazali szereg błyskotli¬wych kawałków kunsztu piłkarskiego i przejeżdżali raz po raz przez linję obrony Warszawianka.
Cala drużyna sprawiła doskonałe wraże¬nie; widać było przebłyski starej szkoły krakowskiej. Otfinowski nie miał wiele do roboty, to też minął bez wrażenia. Obaj obrońcy imponowali dalekiemi wykopami. W pomocy najsłabszym punktem był chyba Seichter, natomiast zarówno Chruściński, jak i Mysiak spełnili swoje zadanie tak ofensywnie, jak i defensywnie w zu-pełności. W ataku najlepszą była lewa strona, aczkolwiek Milusiński miał jedynie! po przerwie lepsze momenty. Grający na środku ataku Malczyk II rozdawał piłki rozumnie, jednak w pojedynkach zawodził.
W przeciwieństwie do Cracovii, Warszawianka wypadła niezwykle blado, w każdym razie o klasę gorzej, niż na meczu z Legją. Nie widać było żadnych celowych podań, uderzało ubóstwo kombinacyj, a nawet cechujących Warszawiankę przebojów zabrakło. Obrońcy bardzo niepewni, chyba nawet Pollak lepszy był od Zwierza. W pomocy grano defensywnie, a podania do ataku mijały się z celem. W napadzie Jung zbyt wiele się bawił i za mało centrował i Korngold statystował, a w trójce środkowej wszystko się rwało. Właściwie tylko kwadrans po przerwie Warszawianka była stroną atakującą, pozatem przeważała zupełnie, a chwilami nawet wyraźnie gniotła Cracovię.
Już w pierwszej minucie Ciszewski ma okazję do zdobycia bramki, lecz Jachimek w ostatniej sekundzie rzuca mu się pod nogi. W minutę później Piliszek z przeboju! strzela w słupem i piłką idzie na aut. Cracovia przeważa i w 10-tej minucie Zieliński przytomnie wykorzystuje pozycje i do-bywa „prowadzenie” dla Cracovii. W 16-tej minucie Królewiecki nie potrafił wykorzystać podania Junga i piłkę łapie Otfinowski. W 18-tej minucie Ciszewski strzela w poprzeczką. W 20-tej minucie następuje przepiękne posuniecie lewej strony ataku Cracovii, nie zakończone jednak efektem, W 34-tej minucie Otfinowski doskonało, broni trudny strzał. W 42-giej minucie, rzut karny, bity przez Sperlinga za rękę, broni brawurowo Jachimek, ale już w dwie minuty później Sperling wykorzystuje zamieszanie podbramkowe i wycieczkę Jachimka poza bramką, zdobywa drugą bramkę.
1932-01-06 Cracovia - Legia Kraków 5:3 1932-02-27 Wisła Zakopane - Cracovia 1:7 1932-02-28 Cracovia - Wisła Kraków 4:2 1932-03-06 Cracovia - KS Roździeń 8:2 1932-03-12 Židenice Brno - Cracovia 4:2 1932-03-13 I.ČsŠK Bratislava - Cracovia 7:2 1932-03-20 Cracovia - Chorzów 2:0 1932-03-28 Cracovia - I.ČsŠK Bratislava 1:0 1932-04-03 Warta Poznań - Cracovia 3:2 1932-04-10 Cracovia - Pogoń Lwów 2:1 1932-04-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1 1932-04-21 Makkabi Kraków - Cracovia 0:5 1932-04-24 Czarni Lwów - Cracovia 0:3 1932-05-01 Cracovia - Vienna 0:5 1932-05-03 Cracovia - Wisła Kraków 0:3 1932-05-08 Cracovia - Garbarnia Kraków 5:0 1932-05-16 Czarni Radom - Cracovia 0:6 1932-05-17 Radom - Cracovia 0:2 1932-05-22 Cracovia - 22 p.p. Siedlce 3:1 1932-05-26 Warszawianka Warszawa - Cracovia 0:6 1932-06-12 Wisła Kraków - Cracovia 2:2 1932-06-22 Cracovia - Rapid Wiedeń 2:2 1932-06-26 Cracovia - Polonia Warszawa 6:2 1932-06-29 Cracovia - ŁKS Łódź 3:1 1932-07-03 Hakoah - Cracovia 2-2 1932-07-16 Cracovia - Wacker Wiedeń 1:3 1932-07-24 Cracovia - Czarni Lwów 4:1 1932-08-07 Legia Warszawa - Cracovia 0:1 1932-08-14 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 1:3 1932-08-15 Metal - Cracovia 1:1 1932-08-21 Polonia Warszawa - Cracovia 2:2 1932-08-28 Cracovia - Warszawianka Warszawa 5:1 1932-09-04 Cracovia - Wisła Kraków 3:0 1932-09-04 Cracovia II - Lechja lwów 3:0 1932-09-11 Garbarnia Kraków - Cracovia 4:0 1932-09-18 Pogoń Lwów - Cracovia 1:1 1932-09-25 BBSV - Cracovia 0:4 1932-10-08 Cracovia -Podgórze Kraków 3:3 1932-10-16 ŁKS Łódź - Cracovia 4:1 1932-10-23 Cracovia - Warta Poznań 0:1 1932-10-30 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 0:3 1932-11-06 22 p.p. Siedlce - Cracovia 2:2 1932-11-06 Cracovia II - Wawel Kraków 2:4 1932-11-12 Makkabi Kraków - Cracovia 2:3 1932-11-20 Cracovia - Legia Warszawa 2:0