1925-05-03 Wisła Kraków - Cracovia 5:5
|
mecz towarzyski stary stadion Wisły, niedziela, 3 maja 1925
(1:5)
|
|
Skład: Łukiewicz Kaczor Markiewicz Wójcik Gieras Kotlarczyk Adamek Czulak Reyman I Kowalski Balcer Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Zygmunt Rosenfeld z Bielska
|
Skład: Szumiec Gintel Fryc Strycharz Cikowski Zastawniak Kubiński Zasada Chruściński Ciszewski Sperling Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1925-05-03 Tarnovia Tarnów - Cracovia II 1:0 |
Zapowiedź meczu
Opis meczu
Tygodnik Sportowy
Ale Crac. ma już swą tradycję z Wisłą. Ona musi prowadzić i to grubo, a Wisła musi potem odbijać. I oto znowu nadeszedł ten słynny okres, gdzie Crac. strzela gola za golem. Przepiękną główką z centry Kubińskiego wsadza Ciszewski piłkę w siatkę. A niedługo potem Chruściński równie cudowną główką po rogu, bitym przez Sperlinga, zdobywa 3-cią bramkę. Wisła atakuje niemniej i nie słabiej od Crac., ale Strycharz i Zastawniak trzymają skrzydłowych w szachu, a Gintel i Szumiec są na stanowiskach. Crac. ma nadal szczęście. Bramkarz Wisły został wyprowadzony z równowagi i puścił śliską piłkę z rąk po dalekich strzałach Ciszewskiego i Kubińskiego.
5:1 ! prowadzi Cracovia. Co za szał na widowni ! Co za konsternacja u Wiślaków! Czyżby recydywa meczu z warszawską Polonją. Pijani radością obcałowywali się gracze Crac., niepomni tam tego rocznej klęski z Wisłą 4:2. Nie byłaby prowadziła Crac. obecnie 5-ma bramkami, gdyby bramkarz Wisły był w I. połowie tak dysponowany, jak w II. Nie byłaby Wisła wyrównała po przerwie, gdyby bramkarz i wogóle defenzywa Crac. były w II- połowie tak dysponowane, jak w I.
Ale cóż, zmiana stron — zmiana szczęścia. Karty się odwróciły i to całkiem na opak. Choć gra nadal była otwarta i zmienna, jak i przed pauzą, Wisła odbija bramkę po bramce. Niby fatum zaciążyła nad tyłami Crac. rezygnacja i wszelkie usiłowania ataku Crac spełzły na niczem. I znowu zapomniała Crac. o zastosowaniu pewnej taktyki defenzywnej dla odparcia naturalnej i niepowstrzymanej reakcji Wisły. Każda inna drużyna uznałaby się za pokonaną, tylko nie Wisła. Nadzieja, optymizm i żelazna energja, cechują czerwonych, abstrahując od umiejętności. Wypompowała się zbytnio Crac. w I. połowie na niezwykle ciężkim, błotnistym terenie Wisły, która po pauzie dopiero wyzyskała w całej pełni handicap własnego terenu.
I oto posyła Reyman swe skrzydła w bój. Balcer i Adamek suną raz poraz niby zające ku linji narożnej i każdy ich bieg to groźba bramki. Pomoc Crac. nie wytrzymała. Fryc swym nierozumnym systemem ofsidowym ma na sumieniu możliwość realizacji tej gry skrzydłowej. Więc z podania Balcera strzela Reyman 2-go gola, Balcer po wspaniałym przeboju 3-go, Reyman z centry Adamka 4-go i w ciemnościach już po przeboju tegoż z pozycji ofsidowej i jego centry Kowalski 5-go, wyrównującego. Gol własny Crac. i gol ofsidowy Wisły sprowadziły wyrównanie. 2 bramki, puszczone niepotrzebnie przez bramkarza Wisły, równoważą je. Wynik nierozstrzygnięty uważam za sprawiedliwy rezultat przebiegu i siły gry obu rywalizujących drużyn. W I. połowie zabłysła sztuka ofenzywna i defenzywna Crac., w II. uparta i harda natura bojowa Wisły. Szanse się wyrównały.
Sędzia, p. Rosenfeld z Bielska, udowodnił ponownie, że jest bezsprzecznie najlepszym sędzią w Polsce. Trzymał on przez cały czas grę i drużyny w silnych cuglach. Był on objektywnym, sprawiedliwym i energicznym. Nieznaczne pomyłki mogły być tylko skutkiem niezwykle śliskiego i nieobliczalnego terenu. Ukrócenie swawoli i gadatliwości graczy udawało mu się w zupełności. A jednak mimo to ohydne okrzyki i hasła antysemickie szły od czasu do czasu z trybuny.
„Do bóźnicy”, „żydy”, „żydowski sędzia”, „żydowska Cracovia” — to już niech sama Wisła weźmie na konto swego „aktywnego” i „moralnego” bilansu. Gratulujemy panom Bierzejskiemu i Kopciowi!
Jeśli Cracovia jest żydowską z powodu 2 graczy żydów, jeśli z pochodzenia można robić komukolwiek zarzut, to i Wisła jest żydowską, niech tylko dobrze zbada metryki urodzin i chrztu swoich członków. Zaniedługo jednak prosić się będzie Wisła i owacyjnie witać każdego Żyda, lub przechrztę, na swojem boisku.
Nie żydowscy sportowcy, ale czysto-aryjscy gracze à la Kowalski i Czulak, przynoszą wstyd i hańbę sportowi polskiemu i ogólnemu. Kowalski uderzył w twarz Cikowskiego za foul (podłożenie nogi). Sędzia wykluczył obu. Niesprawiedliwe! Za foul należy się wolny, a w każdym razie kara sędziego. Za bicie po twarzy należy się wykluczenie i dyskwalifikacja. Czulak kopnął piłkę w publiczność. Sędzia go tylko napomniał. Należało go wykluczyć. Ale ten ohydny nastrój i to plugawe nasienie nienawiści zaszczepiła Wisła i ona za to odpowiada przed opinją publiczną. Nie subwencje i mistrzostwo, ale pręgierz i bojkot należą się takiemu towarzystwu.
I to ma być ta stara, krakowska Wisła?Źródło: Tygodnik Sportowy nr 19 z 5 maja 1925
Kurjer Sportowy
Cracovia: Szumiec; Gintel, Fryc; Strycharz, Cikowski, Zastawniak; Kubiński, Zasada, Chruściński, Ciszewski, Sperling.
Wisła: Łukiewicz; Kaczor, Markiewicz; Wójcik, Gieras, Kotlarczyk; Adamek, Czulak, Reyman I, Kowalski, Balcer. Wisła więc w komplecie, Cracovia bez Kałuży.
Pierwsze chwile po rozpoczęciu, przechodzą pod znakiem zdenerwowania obu drużyn, które jednak powoli zaczyna ustępować. Wzajemne ataki i już w 11 min. uzyskuje Wisła pierwszy rzut z rogu, jednakże niewyzyskany. Cracovia niepozostaje dłużną – wypad lewą stroną – Sperling – Ciszewski – Chruściński przynosi w 15 minucie pierwszy punkt dla białoczerwonych, uzyskany przez Chruścińskiego. Wisła stara się wyrównać – udaje się jej to dopiero w 28 minucie przez Reymana, z przeboju. Stan ten utrzymuje się niedługo, gdyż Cracovia przeprowadza ataki swemi skrzydłami w 31 minucie z podania Kubińskiego uzyskuje Ciszewski drugą bramkę. W 34 minucie przychodzi Sperling do głosu po pięknie przez niego bitym rzucie z rogu Chruściński pakuje piłkę po raz trzeci do bramki. Wisła poczyna grać ostro. Foul za Strycharza, chociaż ładnie przez Cikowskiego wprost na bramkę bity, niewykorzystany. W 37 minucie dostaje Ciszewski piłkę od swych obrońców i dalekim strzałem z poza pola karnego, uzyskuje czwartą bramkę. Wisła zupełnie zgnębiona, broni się rozpaczliwie – Cracovia atakuje nadal, aż dopiero w 43 minucie Kubiński pięknym strzałem oddanym ze skrzydła na bramkę Wisły, uzyskuje piątą, a temsamem i ostatnią bramkę dla Cracovii. Na kilku atakach przeprowadzonych na bramkę Wisły, kończy się pierwsza połowa zawodów.
Po pauzie obraz gry się zmienia. Wypompowana pomoc Cracovii nie gra tak jak w pierwszej połowie. Strycharz nie obstawia już Balcera, co pozwala na urządzanie bardzo niebezpiecznych wycieczek na połowę Cracovii. Cikowski poczyna wózkować. W ataku znowu Zasada (obrońca z II-ej drużyny Cracovii) zupełnie się nie dostrajał, zamiast wykorzystać psuł w niemożliwy sposób. Chwile słabości Cracovii Wisła potrafiła wyzyskać i uzyskuje wynik remisowy. Gra sama toczy się na obu połowach boiska – jednakże Wisła, dzięki słabej grze Strycharza przeprowadza przeważnie lewą stroną ataki i w 12 minucie Reyman uzyskuje drugą, Balcer w 17 trzecią i w 22 znowu Reyman z podania Adamka czwartą bramkę. Cracovia przeprowadza kilka ataków, które zlikwidowane są przez Gierasa, lub kończą się strzałem obok bramki. W 34 minucie otrzymuje Adamek, stojący, jak zwykle na spalonym, piłkę – sędzia spalonego nie odgwizduje – Adamek podaje Reymanowi, a ten wyrównuje i ustanawia wynik końcowy na 5:5.
Obie drużyny starają się o uzyskanie zwycięskiej bramki, lecz bezskutecznie. Ostatnie 9 minut, gra toczy się na obu połowach boiska. Rzutów z rogu 8:6 dla Wisły. Poszczególnych graczy obu drużyn chwalić nie będę, albowiem za grę, jaką nam w pierwszej połowie pokazała Cracovia, została ona należycie przez publiczność wynagrodzoną. Wisła zaś za incydent Kowalski Cikowski – oraz obrazę słowną Zastawniaka przez Reymana, nie zyskała zbyt wiele sympatji. Kiedy będą najbliższe zawody Cracovia – Wisła, po tym wypadku trudno powiedzieć.
Sędzia p. Rosenfeld miał ciężkie zadanie, z którego poza piątą bramką i incydentem Kowalski – Cikowski w zupełności należycie się wywiązał. Publiczności około 5.000, która zachowywała się nadzwyczajnie. W 36 minucie „niemiły”, jak się wyraził jeden z sprawozdawców incydent. Niemiły ten incydent przedstawia się w ten sposób, że Kowalski, lewy łącznik Wisły uderzył w twarz gracza Cracovii Cikowskiego. Kto zna osoby, ten dostatecznie dziwić się nie może. Rozchodziłoby się tylko o to, że podobno gracz obrażony oświadczył, że grać wogóle przestanie. Sądzimy, że Cikowski się rozmyśli. Kowalski nie może Cikowskiego obrazić nawet wtedy, gdy go uderzy w twarz.
Sama sprawa jednak jest tylko oderwanym, jednym z wielu przypadków, których widownią jest ostatnio boisko Wisły. Jak wogóle wiadomo, frekwencja na boisku Wisły z powodów, których nie chcemy roztrząsać, jest zupełnie nikła. Na największe nawet międzynarodowe zawody, urządzane przez Wisłę, gromadzi się zaledwie paręset osób, które należą do najbardziej zagorzałych zwolenników tego klubu. Wobec tej publiczności wszystko graczom Wisły uchodzi, gdyż nawet największe przewinienia znajdują u niej poklask. A że niestety i zarząd Klubu nie poczynił odpowiednich przedstawień graczom, nic też dziwnego, że członkowie drużyny nie są dzisiaj bynajmniej wzorem dobrych obyczajów na boisku. Dowodem tego jest także i ostatni mecz z Cracovią. Cel uświęca środki, to dewiza, którą szczególnie w zawodach z biało-czerwonymi kieruje się drużyna czerwonych. W ten sposób napewno Wisła sympatji nie odzyska. Wydział Gier i Dyscypliny powinien się zająć sprawą Kowalskiego, tem bardziej, że gracz ten już za takie samo przewinienie, o ile nas pamięć nie myli, był przed niewielu laty ukarany 10 miesięczną dyskwalifikacją.
Z niesmakiem opuszczano boisko. Grę foul i zajścia, jak powyżej opisano, trudno uważać za propagandę sportu. Tak więc oczekiwane z napięciem zawody dowiodły, że pomimo przekonania Wisły, że odniesie zwycięstwo, Cracovia jest conajmniej równorzędną drużyną. Biało-czerwoni są dzisiaj drużyną, która jak dawniej i stylem i techniką przewyższa przeciwnika. Wisła góruje ambicją i bojowością, która nie zawsze znajduje należyte ujście.
Organizacja zawodów nieudolna – na miejscach siedzących brak porządku.
Przegląd Sportowy
Przechodząc do samej gry, stwierdzić należy, że poza zadowoleniem głodu bramek, nie przyniosła ona pięknego pokazu piłki nożnej. Złożyły się na to zły stan boiska no i naelektryzowana, jak zawsze w takich spotkaniach, atmosfera. Niemniej jednak publiczność żądna sensacji znalazła ją w dużej mierze i na meczu się nie nudziła z pewnością. Cracovia wystąpiła do gry w składzie osłabionym brakiem Kałuży. Wbrew pesymistycznym jednak nastrojom zwolenników tego klubu, pierwsza połowa gry przybrała wygląd zgoła niespodziewany: ze strony Cracovii sypnął się prawdziwy deszcz bramek, wróżąc Wiśle klęskę i to jedną z największych, jakie od Cracovii poniosła. Przyjemną dla zwolenników serię bramek rozpoczął Chruściński ostrym plasowanym strzałem. Wisła wyrównuje jednak w kilku minutach i losy ważą się na dwie strony. Następuje jednak "kwadrans" Cracovii, w którym ta osiąga cztery dalsze bramki, przez Ciszewskiego (3) i Kubińskiego (1). Zaprzeczyć nie można że część zasługi ponosi bramkarz Wisły, który dwie przynajmniej bramki mógł trzymać.
Po pauzie losy odmieniają się zupełnie. Wisła w beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znalazła, sytuacji, w której każda inna drużyna musiałaby upaść psychicznie, zdobyła się na wynik nierozstrzygnięty. Ciekawem jest niewątpliwe pytanie, która z tych drużyn okazała się lepszą. Odpowiedź obiektywna jest trudna. Przed pauzą była Cracovia lepsza, po pauzie lepszą była Wisła. Tyły Cracovii okazały się mocniejsze od defenzywy Wisły, aczkolwiek zaznaczyć wypada, że Fryc wykazuje duży spadek formy i poza chytrą taktyką spalonych, ciężar obrony przerzuca na Gintla, który jest doskonały. Pomoc Cracovii jest w znaczeniu konstrukcyjnem i ofenzywnem znacznie lepsza od przeciwnika, natomiast w obronnej akcji pewniejszą jest pomoc Wisły, zwłaszcza Gieras jest dziś jednym z najlepszych pomocników Krakowa. W Cracovii Cikowski powraca do formy, a Strycharz w poświęceniu i wytrwałości nie ma równych. O atakach najtrudniej jest coś powiedzieć, zwłaszcza po ostatniej grze. Atak Cracovii był niekompletny, a atak Wisły poza lotnością i zdolnością przebojową, specjalnie uosobiony nie był. Trudno zresztą spodziewać się było czego innego skoro krótkiego podania z powodu błota stosować nie było można, a na planową grę skrzydłami nie chciały się drużyny wyraźnie decydować. Błąd ten zemścił się na Cracovii, która zwłaszcza w drugiej połowie nie operowała skrzydłami prawie zupełnie. Wisła natomiast po pauzie zawdzięcza swój sukces akcji skrzydłami, z których zwłaszcza Balcer okazał się najbardziej skutecznym. Osobny ustęp, niestety, poświęcić należy porównaniu zachowania się zawodników. Tu Cracovia, choć jej zawodnicy są piłkarzami i nic piłkarskiego nie jest im obcem, wytrzymuje to porównanie znacznie korzystniej. Gdy zaobserwować, z jakim ciężkim trudem dorabia się drużyna Wisły sympatji publiczności, która dotychczas jest dla niej tak znikomą, zadziwić musi postępowanie niektórych zawodników, który wszelkie starania swych towarzyszy obracają w niwecz. Rozumieć można dobrze gorączkę gry, wściekłość i fanatyzm dla swoich barw, ale właściwości te muszą muszą mieć swoje granice, których przekroczenie mści się srodze. Incydent, którego ofiarą padł Cikowski, jest zjawiskiem zatrważającym. Odnośne władze dyscyplinarne zajmą się niewątpliwie tą sprawą, której zlikwidowanie stać się winno odstraszającym przykładem. Zawody prowadził p. Rosenfeld z Bielska, z bardzo trudnego zadania wywiązał się doskonale. Publiczności, mimo bardzo brzydkiej pogody, około 6000.
Czas
Sport
Wisła w składzie normalnym z Łukiewiczem w bramce; Cracovia bez Kałuży, którego zastąpił Chruściński.
Już pierwsze pociągnięcia przynoszą Wiśle szereg dogodnych sytuacji niewyzyskanych dzięki prawdziwemu pechowi. Cracovia stosuje z powodzeniem system jednego obrońcy i broni się doskonale. Z kolei atakuje Cracovia. Wypad Chruścińskiego i bramka. Reyman wyrównuje w parę minut potem. Szereg niebezpiecznych sytuacji broni Szumieć spokojnie i pewnie. Wreszcie z centry Kubińskiego Strzela Ciszewski głową drugą bramkę a w parę minut potem po rzucie z rogu Chruściński trzecią. Wkrótce po tern dwie dalsze bramki dla Cracovii skandalicznie puszczo¬ne przez Łukiewicza. Nastrój wśród zwolenników Cracovii nadzwyczajny.
Po pauzie pierwsze chwile nie wskazują na to, że Wisła wyrówna. Tymczasem w szeregach Cracovii widać z każdą minutą coraz większe zmęczenie Reyman zaczyna grać tylko skrzydłami, a szczególnie Balcerem i to świetnie skutkuje. Drugą bramkę dla Wisły w 12 min. zdobywa Reyman, w parę minut Balcer trzecią, a za nim znowu Reyman dwie. W ten to sposób wyrównuje Wisła w 73 minucie gry.
Pod koniec obustronne ataki nie przynoszą żadnej stronie zwycięskiej bramki i sędzia p. Rosenfeld przy stanie 5:5 odgwizduje koniec.
Z Wisły na pierwszy plan wysuwał się bezsprzecznie Gieras. Był wszędzie, i żadnej piłki nie zmarnował. W ataku Reyman pracował wyśmienicie, reszta również zadowoliła. Bramkarz zawiódł.
W Cracovii najsłabszą częścią była pomoc. Obrońcy dobrzy, dopóki nie spuchli. Bramkarz b. dobry. Atak pracował wybornie. Pełen zapału i ambicji, ruchliwy i lekki dawał sobie znakomicie radę na błotnistym te renie i był zawsze niebezpieczny. Na wyróżnienie zasługuje Kubiński, którego centry są niebezpieczne i Ciszewski.
Nowy Dziennik
Na widowni niezwykłe poruszenie. Publika nabiera tchu po takiej niespodziance. Zwolennicy Cracovii radują się, nieliczni Wiślacy biadają ze spuszczonymi głowami nad okrągłością, piłki i widzą już wynik, który może być nawet katastrofą.
Jest przecież 5:1 do przerwy, to klęska straszna dla mistrza okręgu, sięgającego wszelkimi sposobami po zaszczytny tytuł mistrza Polski.
Drużyny wchodzą ponownie na boisko. Cisza zupełna. Morze głów wyciągniętych już śledzi dalszy przebieg gry. U Cracovii znać zaraz przemęczenie u Wisły mina straceńców. Boć cóż mieli oni terał do stracenia.
Gra otwarta, mało interesująca, toczy się zmiennie na obu połowach. Pomoc Cracovii zawodzi kilkakrotnie, a Fryc stwarza z powodu stosowania systemu jednego obrońcy niebezpieczne Sytuacye, z których jedną wykorzystuje Reyman i osiąga drugą bramkę dla Wisły.
Defenzywa Cracovii coraz słabsza, załamuje się zupełnie, jedynie Gintel — również w nie nadzwyczajnej formie — ratuje od czasu do czasu szczęśliwie. W kilka minut później zdobywa Balcer dla Wisły trzeci punkt, który winien był bramkarz Cracovii obronić. Cracovia zdenerwowana wypuszcza grę zupełnie z rąk, ataki jej nie udają się, gdyż pomoc zupeł¬nie nie gra. Kilka niebezpiecznych momentów likwiduje szczęśliwie, lecz niepewnie bramkarz Wisły. Gra przenosi się na pole Cracovii, gdzie Reyman zdobywa łatwym do obrony strzałem czwartą bramkę. Zdenerwowanie u graczy widoczne. Zaczyna się gra brutalna w której prym dzierży Kowalski i Markiewicz. Publika zdenerwowana nawołuje Cracovię do wysiłków, kilkudziesięciu zwolenników Wisły zaledwie animuje ją do wyrównania, które udaje się z pozycyi spalonej uzyskać przez Reymana.
5:5. Kto zwycięży? Jeszcze 14 minut gry. Tempo zupełnie opada, gracze wyczerpani fizycznie i nerwowo, porywają się tylko od czasu do czasu do pojedynczych wypadów. Publika również zdenerwowana, nawołuje swych pupilów do gry, przyczem część jej ucieka się do prowokacyjnych podżegać jak np. „bić tę żydowską Cracovię“, „polska Wisła musi pokonać żydowskich sługusów” itp. Na skutek tak wytworzonej atmosfery denerwują się gracze tak dalece, że w czasie gry Kowalski z Wisły spoliczkował Cikowskicgo widząc — zdaje się — w nim „uosobienie Żydostwa” Cracovii. Skandal, do jakich zresztą na tle antysemickim na boisku Wisły jesteśmy już od dłuższego czasu przyzwyczajeni. Sędzia wyklucza obu graczy z boiska. Aczkolwiek uznajemy wykluczenie Kowalskiego, nie możemy jednak zrozumieć za co musiał opuścić boisko zupełnie niewinny Cikowski! Krzywdzące bardzo Cikowskiego i Cracovię rozstrzygnięcie! Dalsza gra brutalna ze strony Wisły, wzbudza jodynie niesmak i zupełną niechęć nawet z punktu sportowego do odwiedzania jej imprez.
Kara po meczu
Zawodnik Wisły, Kowalski za spoliczkowanie gracza Cracovii został przez Wydz. Gier i Dyscypliny PZPN zdyskwalifikowany na 3 miesiące. Początkowo orzeczono karę roczną.
1925-03-01 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 5:0 1925-03-08 Cracovia - Wawel Kraków 2:0 1925-03-15 Cracovia - TKS Toruń 5:1 1925-03-22 Cracovia - Polonia Warszawa 9:1 1925-03-29 Cracovia - I.ČsŠK Bratislava 2:4 1925-04-05 Cracovia - Czarni Lwów 3:2 1925-04-12 Cracovia - Nürnberger FV 9:1 1925-04-13 Cracovia - Čechie Karlín 1:1 1925-04-18 Cracovia - III Kerület Budapeszt 2:5 1925-04-19 Cracovia - III Kerület Budapeszt 2:2 1925-04-26 Cracovia - SK Pardubice 3:0 1925-05-03 Wisła Kraków - Cracovia 5:5 1925-05-10 Cracovia - Union Žižkov 2:3 1925-05-21 Pogoń Lwów - Cracovia 3:0 1925-05-24 Cracovia - Viktoria Žižkov 1:0 1925-05-31 Cracovia - Gallia Club Paryż 7:1 1925-06-01 Cracovia - Vasas Budapeszt 0:4 1925-06-11 Czarni Lwów - Cracovia 0:1 1925-06-13 Cracovia - Hasmonea Lwów 4:0 1925-06-14 Cracovia - Wacker Wiedeń 1:5 1925-06-21 Cracovia - Pogoń Lwów 0:1 1925-06-29 Cracovia - Vienna 2:1 1925-07-05 Makkabi Kraków - Cracovia 0:2 1925-07-26 Cracovia - ČAFC Královské Vinohrady 5:0 1925-08-05 Cracovia - Vienna 3:2 1925-08-09 Cracovia - Hakoah Graz 1:0 1925-08-23 Cracovia - Sparta Kraków 10:0 1925-08-30 Cracovia - Makkabi Kraków 6:0 1925-09-13 Cracovia - 1.FC Katowice 6:2 1925-09-19 Cracovia - Wawel Kraków 2:0 1925-09-20 Cracovia - AKS Królewska Huta 5:1 1925-09-27 Cracovia - Krowodrza Kraków 2:0 1925-10-17 Cracovia - Viktoria Žižkov 1:3 1925-10-18 Cracovia - Viktoria Žižkov 5:1 1925-10-25 Polonia Warszawa - Cracovia 2:2 1925-11-08 AKS Królewska Huta - Cracovia 0:7 1925-11-11 Cracovia - Uniwersytet Jagielloński 1:5 1925-11-15 1.FC Katowice - Cracovia 4:1 1925-11-22 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 2:2 1925-11-29 Cracovia - Wawel Kraków 7:0