1925-03-08 Cracovia - Wawel Kraków 2:0
|
mecz towarzyski Kraków, niedziela, 8 marca 1925
(1:0)
|
|
Skład: Szumiec Gintel Fryc Strycharz Chruściński Zastawniak II Kubiński Rusin Kałuża Ciszewski Sperling |
Sędzia: Sternberg
|
Mecze tego dnia: | ||
1925-03-08 Cracovia - Wawel Kraków 2:0 |
Zapowiedź meczu
Opis meczu
Tygodnik Sportowy
Cracovia – Wawel 2:0 (1:0),
rozegrany 8. III. na boisku Jutrzenki. Fioletowi już ub. roku stanowili twardy orzech do zgryzienia dla czołowych klubów okręgu, a grą swą i wynikami w ubiegłem mistrzostwie dowiedli wielki postęp i rozwój. Przepowiadaliśmy też stale, że drużyna ta twarda i bojowa, szybka i ochocza, zgrana i jednolita, przy odpowiedniem kierownictwie ma przyszłość przed sobą, chociaż nie posiada własnego boiska. Wawel przypomina mocno Wisłę z przed laty. Naturalny i surowy, ale zdrowy typ futballistów z błoń krakowskich, ambitny i silny materjał sportowy. I gdy rozeszła się wieść, że stary wyga boiskowy, internacjonał i olimpijczyk Polski, chluba bramkarska naszej reprezentacji, Wiśniewski, objął trening fioletowych, szanse i akcje Wawelu poszły w górę. Niezły był to pomysł zaangażowania Wiśniewskiego. On to bowiem przez lata ostatnie, przed objęciem przez Schlossera treningu Wisły, jako kapitan czerwonych prowadził drużynę od zwycięstwa do zwycięstwa. Jego rutyna i znajomość praktyczna psychologji graczy mogą się wielce przyczynić do rozwoju Wawelu. W każdym zaś razie nie będzie on gorszym od drogich trenerów zagranicznych, nieznających prawie nigdy naszych charakterów i stosunków. Gdy zaś ponadto dowiedziano się o wyniku 1:1 Wawelu z Ruchem (W. Hajduki), zwycięzcą ŁKS-u i Warty poznańskiej (dwukrotnie), znaleźli się nawet tacy, którzy wróżyli fioletowym zwycięstwo nad białoczerwonymi tembardziej, że dawniejsza armata Wawelu, Węglowski, emigrant z Legji warszawskiej i Cracovii, powrócił na łono macierzyste i wzmocnił najsłabszą linję swej metropoli, atak. Toteż gdy fioletowi i białoczerwoni ukazali się na boisku, wielki znak zapytania widniał po obu stronach bramek, a zwiększał on się jeszcze bardziej w ciągu i z przebiegiem gry.
Oblicze Cracovii nie zmieniło się bardzo, tylko się postarzało nieco. Drużyna jest zupełnie tasama, co w roku ubiegłym. Dwie tylko pozycje zmienione. Chruściński cofnął się z prawego łącznika do środkowej pomocy, gdzie zastępuje jeszcze ciągle kończącego studja Cikowskiego, w jego zaś miejsce partnerem Kałuży i Kubińskiego stał się młody kandydat na dobrego gracza, Rusinek, który jednak mimo bezsprzecznego talentu przebojowego, ma jeszcze zbyt mało techniki, umiejętności, taktycznej zdolności orjentacyjnej, aby nie stanowić na razie widocznie najsłabszego punktu w jedenastce białoczerwonych. Nie można jednak stawiać zbyt wielkich wymagań temu młodemu graczowi. Musi on się uczyć u boku weterana Kałuży, jaka jest różnica między kopaniem, a grą. Zatem zupełnie prawie tasama drużyna, a jednak nie takasama. Fizjognomja Crac. niezmieniona, tylko nieco naszminkowana czerwonymi sweatrami dla odświeżenia cery. Za duszno i nieswojo było graczom w tej szmince. Szybko zrzucili oni tę profesjonalną naleciałość ze zachodu i w swoich pierwotnych barwach domowych czuli się lepiej.
Dwie są kardynalne pozycje w każdym zespole futballowym. Środkowa pomoc – oś drużyny i środkowy ataku – motor drużyny. Gdzie jedna z nich brakuje, lub szwankuje, jest kiepsko; gdzie jednak obie brakują, jest źle. Siła Cracovii w stosunku do wszystkich prawie drużyn w Polsce polegała właśnie na tem, że posiadała ona jedynego w Polsce urodzonego dobrego kierownika ataku – Kałużę i najlepszego w Polsce środkowego pomocnika – Cikowskiego. Minęły lata, a z niemi czasy „sielskie, anielskie, górne i chmurne”. Dwaj tytani futballowi, jeden z nich nawet „Królem polskiego futballu” zwany, przeszli przez życie, a właściwie życie przeszło się po nich. Pobladły gwiazdy, zgasły promienie. Faworyci publiczności usuwali się milcząco i powoli w kąt. Nowe nazwiska, nowe talenty, wyłaniają się na horyzoncie. Stary i normalny porządek rzeczy. Chruściński nie jest i nie może być następcą Cikowskiego, Kałuża zaś nie jest i nie może już być dawnym mistrzem. Lata wyryły na nim swe piętno. A choć w jesieni zabłysnął przecież w swym dawnym blasku, to jednak obecnie nie starczy mu ani płuc, ani serca, do odzyskania swej tradycyjnej formy.
Tylko w bramkarzu Szumcu ma Crac. dobrego następcę Popiela i Przeworskiego. Do silnych nerwów i spokoju dołączy się z czasem rutyna. Słynna para reprezentatywna obrońców Crac. wykazuje dobitnie plus w latach. Przeciw ruchliwym i żywiołowym napastnikom Wawelu nie stała ona na wysokości swego zadania. Tylko nieudolności, brakowi zimnej krwi i nieumiejętności strzału u fioletowych zawdzięczyć należy, że Wawel nie opuścił pola może nawet jako zwycięzca. Jeśli bowiem Kałuża z powodu kałuży podbramkowej sam na kilka kroków od bramki dwukrotnie spudłował dwie pewne pozycje, to szeregu ich nie wyzyskali dzicy napastnicy Wawelu w największym chaosie podbramkowym. A pozatem należy zaznaczyć, że para backów Wawelu lepszą była od backów Crac. tembardziej, że miała ona przeciw sobie mądrzejszy, bardziej technicznie i taktycznie wyrafinowany atak Cracovii.
Jeśli linja pomocy jest kręgosłupem drużyny, to aczkolwiek Strycharz i Zastawniak są obecnie zupełnie pewnemi siłami, to jednak linja pomocy Wawelu była jednolitszą. Główną opoką Wawelu jest jej środkowy pomocnik. Nie pomylimy się , jeśli nazwiemy fioletowych drużyną Seichtera. Jest on synonimem i symbolem Wawelu. Pensum jego pracy porównać można tylko z takowem Wacka Kuchara. Jest on wszędzie i zawsze, niezmordowany i niezmęczony. Gdyby Seichter z Wawelu miał technikę i rozum Seelingera z Makkabi, albo ostatni organizm i siłę fizyczną pierwszego, moglibyśmy się poszczycić kontynentalnym środkowym pomocnikiem. Niestety jest ich dwóch z rozdwojonymi walorami. A obok Seichtera wyrosła nowa siła, kto wie, czy nie wartościowsza, produktywniejsza. Hyla, znany lekko-atleta i długodystansowiec, to drugi niezwykle sympatyczny typ naturalnego i zdrowego w sportowem rozumieniu sportowca. Trzeci, Kożuch, przeciętny, ale niezły, nie ustępował swemu vis a vis.
Ze wszystkich napastników wybijali się przedewszystkiem skrzydłowi Crac., Sperling i Kubiński. Dorównywał im niespełna lewoskrzydłowy, Kącki, fioletowych. Ciszewski i Kałuża jeszcze nie są w formie. U Węglowskiego znać pewien postęp w opanowaniu nerwów, ale pozatem nic szczególnego. Za to Seichter II. na prawem skrzydle przysparzał wiele pracy Frycowi niezwykle szybkimi biegami na swych charakterystycznych i typowo – futballowych nogach.
Z przebiegu gry zanotować warto następujące dane. Z początku atakuje energicznie Wawel, lecz po 10’ przejmuje inicjatywę Crac. i błyskawicznem podawaniem przygniata fioletowych, rezultatem czego była zdobyta przez Sperlinga głową (!!) bramka w około 20’ po rogu, strzelonym pięknie przez Kubińskiego. Następuje gra otwarta. Ataki zmienne i po jednym z niebezpiecznych przebojów prawoskrzydłowego Seichtera następuje centra, zużytkowana zbliska przez środkowego napastnika po wylocie Szumca z bramki. Sędzia atoli nie uznał bramki i zagwizdał of’side z powodu znalezienia się w bramce drugiego gracza Wawelu w chwili strzału tuż przed strzelającym. Rozstrzygnięcie to jest subjektywną rzeczą zapatrywania sędziego, stwierdzić atoli należy, iż wyrównanie byłoby sprawiedliwym i zasłużonym rezultatem pracy fioletowych i przebiegu gry. Po przerwie, gdy niespodziewanie po 2 nieudałych i pechowatych akcjach Kałuża sam pod bramką ugrzązł na błocie i Ciszewski przecież znowu z centry Kubińskiego zdobył 2-gą bramkę – Wawel przerzuca się do ambitnej ofenzywy i już do końca gry ma nawet przewagę, niewykorzystaną tylko z niedołęstwa i nieprzytomności umysłu.
A zatem powiedzmy otwarcie: niezasłużona klęska, szczęśliwe zwycięstwo. Crac. nie wytrzymała fizycznego wysiłku z twardym Wawelem i chociaż była technicznie lepszą, na punkcie taktycznym grzeszyła ignorancją zastosowania odpowiedniego systemu gry. Wawel grał swoją metodą: „wio na niego!”. Stały to i charakterystyczny sposób nawoływania fioletowych, cechujący jednak równocześnie ich system gry. Tej metodzie nie przeciwstawiła Crac. swojego stylu i systemu (poza jednym kwadransem), lecz przejęła grę Wawelu i naturalnie jako słabsza fizycznie i w tej metodzie gry na gracza (z wyjątkiem Zastawniaka, Fryca i Chruścińskiego), a nie na piłkę, ulegała coraz bardziej miażdżącej sile prymitywnej futballistów z błoń. Tu tkwił błąd Cracovii, tu przyczyna pyrhusowego zwycięstwa. Ale i tu jest pole pracy dla nowego trenera Wiśniewskiego. Zmiana hasła: „wio na piłkę!” i otworzenie mózgów swym graczom na grę myślową i przytomną, oto jego główne zadanie.
Sędziował bardzo dobrze, bezstronnie i spokojnie p. Sternberg, myląc się tylko w kilku drobnostkowych wypadkach.
Przegląd Sportowy
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Na wstępie należy stwierdzić, że „vox populi”, który głosił o znacznej poprawie formy Wawelu, był w rzeczywistości „vox Dei".
Wawel pod kierownictwem swego obecnego trenera Wiśniewskiego poczynił duże techniczne po¬stępy, nie zataczając swoich poprzednich walorów, szybkości i twardości.
Cracovia po za pewnemi słabszemi punktami prezentuje się naogół dobrze, zwłaszcza gracze młodzi, pełni ambicji i temperamentu, pod względem techniki nieustępujący swym starszym kolegom.
Drożyna biało-czerwonych traktuje jednak pierwsze ważniejsze zawody może nieco za lekko, coś w rodzaju treining’u, lecz widać w niej duży rozmach, który zapewne w ciągu sezonu pozwoli nam obadać Cracovię w jej pięknej formie.
Od samego początku zawody toczą si w ostrem tempie, gra cały czas otwarta.
Pierwszą bramkę uzyskuje Cracovia z kornera w piętnastej minucie.
Niebawem pada do bramki Cracovii strzał, jednakże sędzia nie uznaje go za bramkę, ponieważ został oddany z offsidu.
Po przerwie tempo jeszcze żywsze. Obie strony nie wyzyskują szeregu świetnych pozycji podbramkowych. dzięki błotnistym bajorom zamykającym dostępu do bramek.
Cracovia chwilami pokazuje nam grę prawdziwie piękną, o misternie precyzyjnej, tak dla tej drożymy charakterystycznej technice. Kałuża raz po razu grzęźnie W „kałuży”.
1925-03-01 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 5:0 1925-03-08 Cracovia - Wawel Kraków 2:0 1925-03-15 Cracovia - TKS Toruń 5:1 1925-03-22 Cracovia - Polonia Warszawa 9:1 1925-03-29 Cracovia - I.ČsŠK Bratislava 2:4 1925-04-05 Cracovia - Czarni Lwów 3:2 1925-04-12 Cracovia - Nürnberger FV 9:1 1925-04-13 Cracovia - Čechie Karlín 1:1 1925-04-18 Cracovia - III Kerület Budapeszt 2:5 1925-04-19 Cracovia - III Kerület Budapeszt 2:2 1925-04-26 Cracovia - SK Pardubice 3:0 1925-05-03 Wisła Kraków - Cracovia 5:5 1925-05-10 Cracovia - Union Žižkov 2:3 1925-05-21 Pogoń Lwów - Cracovia 3:0 1925-05-24 Cracovia - Viktoria Žižkov 1:0 1925-05-31 Cracovia - Gallia Club Paryż 7:1 1925-06-01 Cracovia - Vasas Budapeszt 0:4 1925-06-11 Czarni Lwów - Cracovia 0:1 1925-06-13 Cracovia - Hasmonea Lwów 4:0 1925-06-14 Cracovia - Wacker Wiedeń 1:5 1925-06-21 Cracovia - Pogoń Lwów 0:1 1925-06-29 Cracovia - Vienna 2:1 1925-07-05 Makkabi Kraków - Cracovia 0:2 1925-07-26 Cracovia - ČAFC Královské Vinohrady 5:0 1925-08-05 Cracovia - Vienna 3:2 1925-08-09 Cracovia - Hakoah Graz 1:0 1925-08-23 Cracovia - Sparta Kraków 10:0 1925-08-30 Cracovia - Makkabi Kraków 6:0 1925-09-13 Cracovia - 1.FC Katowice 6:2 1925-09-19 Cracovia - Wawel Kraków 2:0 1925-09-20 Cracovia - AKS Królewska Huta 5:1 1925-09-27 Cracovia - Krowodrza Kraków 2:0 1925-10-17 Cracovia - Viktoria Žižkov 1:3 1925-10-18 Cracovia - Viktoria Žižkov 5:1 1925-10-25 Polonia Warszawa - Cracovia 2:2 1925-11-08 AKS Królewska Huta - Cracovia 0:7 1925-11-11 Cracovia - Uniwersytet Jagielloński 1:5 1925-11-15 1.FC Katowice - Cracovia 4:1 1925-11-22 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 2:2 1925-11-29 Cracovia - Wawel Kraków 7:0