1925-03-22 Cracovia - Polonia Warszawa 9:1
|
mecz towarzyski Kraków, niedziela, 22 marca 1925
(7:0)
|
|
Sędzia: Molkner
|
Zapowiedź meczu
- Pierwsza zapowiedź meczu w Tygodniku Sportowym
- Druga zapowiedź meczu w Tygodniku Sportowym cz.1
- Druga zapowiedź meczu w Tygodniku Sportowym cz.2
- Zapowiedź meczu w tygodniku Kurjer Sportowy
Opis meczu
Tygodnik Sportowy
Wielki trjumf krakowskiej klasy fuballowej.
Mecz ten był pierwszą i niezwykłą atrakcją bieżącego sezonu. Takich tłumów publiczności, takiego łańcucha dorożek i powozów, już dawno w Krakowie, zrażonym spadkiem poziomu naszych klubów i straszną sytuacją gospodarczą, nie widzieliśmy. 3000 widzów wypełniło po same brzegi boisko Jutrzenki (Cracovia bowiem powiększyła i restauruje boisko swoje). Mnóstwo gości zamiejscowych, członków i zwolenników Cracovii, przybyło specjalnie na te zawody, oczekując z naprężeniem rewanżu białoczerwonych z mistrzem stołecznym, który ubiegłego roku pogromił Crac. w Warszawie 4:1.
Wszyscy prawie uważali Polonję za faworyta. Zwycięstwa jej ostatnie, a szczególnie z rywalką lokalną, Warszawianką, 10:0, zapowiadały ogólnie świetną kondycję i formę, ba wielu upatrywało w niej poważnego kandydata na mistrza Polski i groźnego rywala Pogoni lwowskiej i Wisły krakowskiej.
Lecz kapryśna bogini Fortuna, która już nieraz udowodniła, że gra futballowa to nieprzewidziana loterja, której ostateczne wyniki nigdy nie są przewidziane, postanowiła inaczej. Przygotowana na klęskę Cracovia wyszła na boisko przeciw pewnej zwycięstwa Polonji z ambitną chęcią rewanżu. Grząski i miękki teren dopomógł jej. Zanim się Polonia zorjentowała, rozglądnęła, została w ciągu niespełna pierwszego kwadransa całkowicie zmiażdżoną i Crac. z niebywałym entuzjazmem, popierana przez uszczęśliwioną i rozanieloną swoją publiczność, zapewniła sobie do pauzy wynik 7:0, nienotowany może jeszcze w historji naszej A klasy, nie mówiąc już historji rozgrywek między naszymi czołowymi klubami.
Nie ulega wątpliwości, że przedewszystkiem ma lekka i technicznie lepiej wykształcona Crac. sukces ten do zawdzięczenia głównie terenowi i przedpołudniem już, oglądając boisko Jutrzenki na meczu tejże z Uranią, typowałem wobec znajomych, mimo ogólnie faworyzowanej Polonji, na kilkubramkowe zwycięstwo gospodarzy. Znam Cracovię i jej graczy i wiem, że zawsze na błocie gra o klasę lepiej.
Ale i publiczność przyczyniła się do tego trjumfu. Pragnęła ona rewanżu nad dumnymi i lekceważącymi już Kraków Warszawiakami. Kierownik sekcji futballowej Polonji warszawskiej, obecny prowodyr futballu stołecznego, p. Strzelecki, wygrał w Krakowie zielonostolikową kampanję przeciw prezesowi PZPN., ale nie wygrał jej jeszcze przeciw prezesowi Cracovii. Dr. Cetnarowski dał nietylko jako prezes PZPN, ale i prezes Cracovii, p. Strzeleckiemu, Warszawie i całej Polsce, dosadną odpowiedź na zielonej murawie, kto jest i gdzie znajduje się serce i mózg futballu polskiego.
I dlatego masowa suggestja woli widzów przeniosła się przez eter powietrzny na murawę i przejęła ją drużyna. A z łoskotem walący się pod naporem widzów daszek od budki, znajdującej się za bramką Polonji, był niejako groźnem memento załamania się pochodu zwycięskiego stołecznego faworyta.
Ale nietylko czynnik masowej i zespołowej woli był tu rozstrzygającym. Historja powszechna, a i historja futballu pouczają nas, że nieraz jednostki tworzą rewolucję dziejową, że im zawdzięcza się przełom i przewrót, klęski i zwycięstwa.
Tymi bohaterami byli dn. 22. bm. Sperling, Gintel, Kałuża. Głównie Sperling! On to przecudownym strzałem z wolnego zapewnił Crac. prowadzenie. On to nieustannymi przebojami i wspaniałemi, precyzyjnemi centrami, wyrabiał wszystkie prawie groźne sytuacje i podstawy do zdobycia punktów. A drugi, to Gintel, plebiscytowy egzekutor rzutów karnych. Publika desygnowała go na to „honorowe” stanowisko „egzekutora karnego”. A trzeci, to Kałuża, niezrównany w orjentacji i pomysłach, odmłodzony jakby po „kuracji Steinacha”. Ci oto trzej gracze, nie umniejszając innym ani ofiarności, ani wspaniałej pracy zespołowej, widnieją na horyzoncie krakowskim świetlanym płomieniem mistrzowskiej gry, a rozum i dowcip ich futballowy zapewniają białoczerwonym sukcesy. Ich mózg i humor dają na zielonej murawie prawdziwy koncert sztuki futballowej i zupełnie nie przesadzamy, jeśli się ważymy na twierdzenie, że znaleźliby oni miejsce w każdej kontynentalnej jedenastce reprezentatywnej. Naturalnie we formie i dyspozycji z ubiegłej niedzieli. Kałuży nie można było wprost poznać. Od lat już nie widziano go w takiej kondycji, walczącego z taką brawurą, zaciętością, ruszającego się tak błyskawicznie, strzelającego i główkującego tak wspaniale i silnie. To był ten dawny Kałuża, mistrz i król polskiego futballu. Na meczu z Toruniem - emeryt, na meczu z Polonją - bohater. I gdy serję bramek rozpoczął w 1-szym etapie początkowym Sperling, a w 2 gim środkowym etapie umocnił i zcementował fundament zwycięstwa Gintel, to w 3-cim i końcowym etapie zapał i kunsztowna gra Kałuży przypieczętowała niebywały i historyczny ten dzień i trjumf krakowskiej klasy futballowej. Ci trzej gracze byli zdobywcami wszystkich 9 bramek. Kałuża 4, Sperling 3, Gintel 2. Dodajmy do tego, że 3 bramki Kałuży w I. połowie pochodziły z center Sperlinga.
Zaraz z początku ofenzywa Crac. W 6’ z rzutu wolnego zdobywa Sperling prowadzenie. Strzał szedł niby centrą w lewy górny róg bramki. Gross stał przy prawym słupku. Nikt się nie spodziewał. Piłka siedziała momentalnie, zanim gracze odetchnęli po strzale. Rzut ten był „klasą”. A Crac. miała takich „klas” w tym dniu więcej. Już w 8’ Gintel z karnego, za foul na Ciszewskim, podwyższa na 2:0, w 11’ Sperling po solowym biegu i kiwnięciu przeciwników na 3:0, w 13’ drugi karny za foul na Rusinku, bity przez Gintla. 4:0. W ciągu 13’ 4 bramki! Polonja była zmiażdżoną! A mimo to zachowała spokój. Właściwie może nawet teraz dopiero się uspokoiła. Bo w pierwszym kwadransie nie wiedziała, nie mogła wiedzieć, co się z nią dzieje. Bramki te przyszły jak lawina, jak jakieś fatum, nie do pojęcia! Ale wszystkie jej wypady i ataki rozbijały się o wspaniale pracujące tyły Crac. Kilka tylko dobrych strzałów Lotha, Emchowicza i Tupalskiego przeszły groźnie obok, lub ponad bramką białoczerwonych. Defenzywa jednakże Polonji, z powodu nieszczęsnego pomysłu wstawienia typowego i długoletniego środkowego pomocnika Lotha I, do obrony, zawiodła i po krótkim odpoczynku uzupełnia Kałuża w 27’, 38’ i 41’ trzema wspaniałemi bramkami (wszystkie z podania Sperlinga) liczbę goli do 7-miu!
Obawiałem się, że Crac. swego własnego tempa nie wytrzyma. Znam znakomite kwadranse początkowe i połówki Cracovii. Z Wisłą prowadziła 2:0 i przegrała 4:2. To nie są decydujące ostatnie kwadranse Rapidu. To są początkowe kwadranse Cracovii. Przez 1 i pół godz. grać w tem tempie i z takim zapałem, to potrafią może Szwajcarzy. I podczas przerwy mówię do redaktorów Goetla, Fächera i Zabielskiego: „Zobaczycie, że Polonja zrobi jedną bramkę, a Cracovia może już niebardzo”. Oczywiście o zniweczeniu zwycięstwa Crac. mowy być nie mogło, nawet gdyby się karty kompletnie odwróciły. To był już za wielki handicap!
I rzeczywiście, jak było do przewidzenia, Polonja błąd w składzie naprawiła. Loth I poszedł do środkowej pomocy, mając u boku Tupalskiego i Lotha IV. I gra szła całkiem inaczej. Pochwalić należy ducha bojowego i spokój Polonii przy takim stanie gry. Silne nerwy ma mistrz stolicy, przynajmniej zewnętrznie. Gracze jego szli ostrzej, ale spokojni i dyscyplinowani. I Polonia uzyskała przewagę, naciskając gospodarzy.
I przecież wkońcu uwieńczone zostały usiłowania gości zasłużonym już dawno golem i Emchowicz uzyskał w 18’ pierwszą i jak się okazało następnie, honorową bramkę. Zmęczenie Crac. pozwoliło Pol. nadal prowadzić otwartą grę, nawet z nieznaczną przewagą, ale słynne kanony stołeczne, Loth II. i Grabowski, pudłowały w dogodnych sytuacjach, defenzywa zaś Cracovii wzięła na siebie w tej fazie cały ciężar, pozwalając atakowi zupełnie odpocząć. I to umożliwiło Crac. nietylko utrzymanie wyniku, ale nawet jego powiększenie. W drugiej części II. połowy wznosi się Crac. znowu do wysokiej formy i w 27’ powyższa Sperling na 8:1, w 45’ zaś ustala rezultat na 9:1 Kałuża indywidualnym golem po tryku w walce z wybiegającym bramkarzem, golem, że tak nazwiemy, „kałużowskim”, tj. z całym szelmowskim dowcipem, pełnym finezji technicznej, wykonanym. Rogów łącznie 10:4 (6:2).
Entuzjastycznie przyjęła publika niebywałą tę, ale zupełnie wedle przebiegu gry się należącą niespodziankę, witając owacyjnie drużynę zwycięską. Sędziował dobrze, poprawnie i sprawiedliwie, p. Molkner, popełniając tylko jeden błąd, właściwy zresztą wszystkim sędziom, a mian., że po foulu nie czekał na skonstatowanie, której partji gracz pozostał mimo przewinienia przy piłce, ażeby nie zepsuć ewent. dogodnej dla pokrzywdzonego sytuacji. I tak Ciszewski uzyskał po foulu regularnego i tem cenniejszego, pięknego gola, niestety sędzia nie mógł go uznać, przedtem bowiem odgwizdał foul. W tym przypadku przewinienie Polonji, które winno było przynieść korzyść pokrzywdzonej Cracovii, przyniosło pożytek stronie zawinionej, Polonji. Pozatem poprowadził ostrą, dość ciężką i męczącą grę, bez zarzutu.
Jeszcze tylko wypadałoby się zastanowić nad grą i graczami Polonji. Atak jest jej najlepszą linją. Tem zupełnie zresztą podobna jest do Pogoni, Wisły i Warty. Zgranie i skuteczność gry cechują go. Szybki i dobry start, bieg, ciąg na bramkę i strzał. A jednak coś mu brakuje. Raczej ktoś - dyrygent. Raczej Emchowicz byłby nim, niż Grabowski mimo, że od lat grają już tak obok siebie. Loth II i Grabowski są właśnie przebojowcami i tankami. Emchowicz jednak obok tego posiada zimniejszą krew i lepszą taktyczną orjentację. Defenzywa w II. połowie znacznie lepsza. Gross tosamo, w I. połowie niezwykle speszony i zdenerwowany.
I jeszcze jeden, mojem zdaniem, poważny błąd systemu ustawienia ataku. Ale to już jest rzecz subjektywnego zapatrywania. Cracovia ma w ataku swym najlepsze siły w skrzydłach i centrze. Na ciężkim, grząskim terenie, grała też tym systemem, że go tak nazwiemy: skrzydłowo-centrowym, jedynie racjonalnym i skutecznym. Łącznicy spełniali swoją faktyczną funkcję pośredniczącą. A mimo to Kałuża obstawiał i unieszkodliwiał środkowego pomocnika Pol., uniemożliwiając temsamem należyte i konieczne zasilanie ataku. Dlatego to brakło Pol. dopływu krwi, dowozu amunicji. Natomiast atak Pol. popełniał właśnie ten błąd zasadniczy. Na błotnistym terenie grał on swą niebezpieczną, ale ciężką, nielotną trójką środkową, przyczem Grabowski, Hamburger i Kriger, stale byli na froncie, łącznicy zaś w tyle. Teoretycznie i zasadniczo ma niby tak być, ale center ataku musi właśnie wiedzieć, kiedy on ma być dyrygentem w tyle i wysyłać skrzydłowych i łączników na front, a kiedy sam ma być na froncie. Zasada strategiczna musi tu wypływać ze sytuacji, zależnie od defenzywy, wzgl. ofenzywy. W każdym razie wolny środkowy pomocnik, jako szósty napastnik, jest największem niebezpieczeństwem.Źródło: Tygodnik Sportowy nr 13 z 25 marca 1925
Kurjer Sportowy (relacja)
Źródło: Kurjer Sportowy nr 3 z 25 marca 1925
Kurjer Sportowy (komentarz)
Źródło: Kurjer Sportowy nr 4 z 1 kwietnia 1925
Przegląd Sportowy
Cracovia wystąpiła do gry z zagiętym niewątpliwie parolem i chęcią godnego wyrównania ostatniego rachunku. - Polonia z pewną tremą, dość uzasadnioną obcem boiskiem, no i przeświadczeniem, że gra nie będzie łatwą.
O katastrofalnej klęsce Polonii, zadecydował właściwie pierwszy kwadrans gry, w którym zapał Cracovii, jej gra ponad przeciętną u niej widzianą klasę, no i szczęście, doprowadziły łatwo do uzyskania czterech bramek. "Dokończenie" potem przeciwnika, mimo, że nie dawał on do końca za wygraną, nie należało już wobec stale rosnącego zapału biało-czerwonych, do rzeczy trudnych.
W pierwszych już chwilach gry, kilka ataków Cracovii, w dawnym świetnym stylu przeprowadzonych, zapowiada grę pełną emocji. Jakoż dalszy jej przebieg, złożył się na wyjątkową całość, która była prawdziwym koncertem biało-czerwonych. Po kilku "ustawionych" przez Fryca ofsidach, wyjaśnia się sytuacja ku absolutnej przewadze Cracovii, która z świetnego podania Kałuży osiąga przez Szperlinga swój pierwszy punkt już w siódmej minucie. Gra toczy się dalej żywo i błyskotliwie, przy ciągłych atakach Cracovii, w których poziom jej technicznie i kombinacyjnie osiąga dawno niewidziane wyżyny. Tuż po niezauważonej przez sędziego ręce Rusinka, następuje ostry faul w polu karnem Polonii, którego rezultatem egzekucja wykonana przez Gintla. Stan 2:0. Polonia zrywa się do ofensywy, którą likwiduje Fryc taktyką ofsidową i znów atak Cracovii osiąga pobliże bramki warszawiaków. Rzut z rogu, bity w 11 minucie podaje świetny tego dnia Kałuża mistrzowską "główką" Sperlingowi, który osiąga trzecią bramkę, a już w dwie minuty potem Gintel bije drugiego w tej grze karnego, osiągają stan 4:0 w pierwszym kwadransie. Cracovia prze dalej z całą siłą,, Polonia jednak powoli otrząsa się z przygniatającego wrażenia kilkunastu pierwszych minut i atakuje dość żwawo, surowa jednak technicznie robota, nie pozwala jej zatrzymać długo piłki. Kilka dobrych pozycji tracą goście z powodu widocznego przedenerwowania. Tymczasem gospodarze podwyższają wynik do 7 bramek.
Po przerwie, Polonia przestawia swą drużynę, wzmacniając należycie tyły i poświęcając baczniejszą uwagę uciekającemu nadmiernie lewemu skrzydłu przeciwnika. Okazuje się to niezwykle skutecznem, gdyż natężenie ataków Cracovii narazie słabnie, i naodwrót rozwijają się ataki Polonii. Ataki te, zmieniają się raz po raz z atakami Cracovii, które są jednak miększe, choć dzięki prześlicznym "główkom" Kałuży i Ciszewskiego, wyglądają prawdziwie efektownie. Tempo jednak słabnie, z czego korzysta Emchowicz i po ładnym biegu bije dalekim strzałem honorowy punkt dla swych barw. Atak Polonii coraz częściej zagląda w pobliże bramki biało-czerwonych. Zakusy te mijają jednak bez skutku, naodwrót, z pięknej centry Kubińskiego, osiąga Sperling strzałem pod poprzeczkę ósmą bramkę, a Ciszewski dziewiątą.
Przechodząc do oceny drużyn, stwierdzić należy, że Cracovia miała swój wyjątkowy dzień. Nie zawiódł z drużyny nikt, a wielu graczy dało prawdziwy pokaz. Z nowych sił, Rusinek, przytomny i rozumiejący grę, potrzebuje jeszcze nieco rutyny, by zostać tem, czem zapowiada się.
Gra Polonii była słabą. Ruchliwa ta i fizycznie dobrze przedstawiająca się drużyna, okazała się, być może, że tylko w tem spotkaniu, jako niewyrobiony pod technicznym względem zespół. Brak opanowania piłki i brak precyzji w podawaniu, przy częstej grze górą, zemścił się na drużynie bardzo dotkliwie. Natomiast podobał się bardzo start i czysta na ogół gra, tudzież dobry duch sportowy, każący walczyć do ostatka.
Najbardziej podobał się atak, mający kilku ludzi lepszych o klasę niż w innych linjach, pomoc dość dobra, obrona słaba. Bramkarz Gross, nie może żadnej z puszczonych bramek zapisać na karb swej nieumiejętności. Trzyma on wprawdzie piłki nieco niepewnie i nie zawsze dobrze się ustawia, jest jednak ruchliwy i gra z poświęceniem. Zawody prowadził poprawnie naogół sędzia Molkner.Źródło: Przegląd Sportowy nr 12 z 25 marca 1925 [1]
Nowości Ilustrowane
Źródło: Nowości Ilustrowane nr 13 z 28 marca 1925
1925-03-01 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 5:0 1925-03-08 Cracovia - Wawel Kraków 2:0 1925-03-15 Cracovia - TKS Toruń 5:1 1925-03-22 Cracovia - Polonia Warszawa 9:1 1925-03-29 Cracovia - I.ČsŠK Bratislava 2:4 1925-04-05 Cracovia - Czarni Lwów 3:2 1925-04-12 Cracovia - Nürnberger FV 9:1 1925-04-13 Cracovia - Čechie Karlín 1:1 1925-04-18 Cracovia - III Kerület Budapeszt 2:5 1925-04-19 Cracovia - III Kerület Budapeszt 2:2 1925-04-26 Cracovia - SK Pardubice 3:0 1925-05-03 Wisła Kraków - Cracovia 5:5 1925-05-10 Cracovia - Union Žižkov 2:3 1925-05-21 Pogoń Lwów - Cracovia 3:0 1925-05-24 Cracovia - Viktoria Žižkov 1:0 1925-05-31 Cracovia - Gallia Club Paryż 7:1 1925-06-01 Cracovia - Vasas Budapeszt 0:4 1925-06-11 Czarni Lwów - Cracovia 0:1 1925-06-13 Cracovia - Hasmonea Lwów 4:0 1925-06-14 Cracovia - Wacker Wiedeń 1:5 1925-06-21 Cracovia - Pogoń Lwów 0:1 1925-06-29 Cracovia - Vienna 2:1 1925-07-05 Makkabi Kraków - Cracovia 0:2 1925-07-26 Cracovia - ČAFC Královské Vinohrady 5:0 1925-08-05 Cracovia - Vienna 3:2 1925-08-09 Cracovia - Hakoah Graz 1:0 1925-08-23 Cracovia - Sparta Kraków 10:0 1925-08-30 Cracovia - Makkabi Kraków 6:0 1925-09-13 Cracovia - 1.FC Katowice 6:2 1925-09-19 Cracovia - Wawel Kraków 2:0 1925-09-20 Cracovia - AKS Królewska Huta 5:1 1925-09-27 Cracovia - Krowodrza Kraków 2:0 1925-10-17 Cracovia - Viktoria Žižkov 1:3 1925-10-18 Cracovia - Viktoria Žižkov 5:1 1925-10-25 Polonia Warszawa - Cracovia 2:2 1925-11-08 AKS Królewska Huta - Cracovia 0:7 1925-11-11 Cracovia - Uniwersytet Jagielloński 1:5 1925-11-15 1.FC Katowice - Cracovia 4:1 1925-11-22 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 2:2 1925-11-29 Cracovia - Wawel Kraków 7:0