1975-06-25 Cracovia - Lublinianka Lublin 0:2
Pierwszy w historii mecz Cracovii w barażach o drugą ligę.
Najwyższa w historii porażka Cracovii w barażach o drugą ligę.
Jedyna w historii porażka Cracovii u siebie w barażach o drugą ligę.
|
![]() Kraków, Stadion Cracovii, środa, 25 czerwca 1975, 17:00
|
|
Skład: Musialik Wójtowicz Drobny Turecki Kopijka (67' Piotrowski) Niemiec Hefko Lendzion Szczepankiewicz Macała (45' Zamojdzik) Sputo |
Sędzia: Ewald Greiner z Katowic
|
Skład: Maciejowski Wiedeński Laskowski Tosiek Jastkowski Mączka Cebulski Majkowski Ziętak (87 Berbeć) Pop Rafalski |
Zapowiedź meczu
Dziennik Polski
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Echo Krakowa
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Echo Krakowa
- Trzecia zapowiedź meczu w dzienniku Echo Krakowa
Opis meczu
Sport
Pierwszy groźny atak w wykonaniu wojskowych obserwujemy w 29 min. spotkania. Efektem jego i błędu obrońcy Cracovii Tureckiego była bramka uzyskana przez Mączkę. Doskonałą okazję zmarnowały „pasiaki" w 31 minucie. Szczepankiewiez minął Jastkowiaka, dośrodkował, jednak Macała i Lendzion wdali się w niepotrzebne kombinacje. W 44 minucie padła druga bramka dla Lublinianki. Obrońca gości przeszedł prawą stroną boiska zacentrował i... piłka ku ogólnemu zdziwieniu, odbijając się od spojenia słupka z poprzeczką, wylądowała w siatce gospodarzy.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Cracovia z impetem dalej atakowała, a goście schowani za podwójna gardą starali się wybijać gospodarzy z uderzenia. Największą szansę zmarnowała Cracovia w 67 minucie. Sędzia zarządził rzut karny za podcięcie przez Toska, Sputy. Egzekutorem był sam poszkodowany. Strzelił silnie lecz Maciejewski wyczuł jego intencjeŹródło: Sport nr 124 z 26 czerwca 1975
Gazeta Krakowska
Gospodarze zdobyli od pierwszych minut spotkania przewagę w polu, jednakże ich akcje rwały się raz po raz. Wiele było w poczynaniach „pasiaków” nerwowości i niedokładności. Goście nastawili się na wywiezie¬nie z Krakowa jednego punktu, grali więc wzmocnioną defensywą, przeprowadzając tylko od czasu do czasu kontrataki. Właśnie jeden z nich w 28 min. zakończył się zdobyciem bramki przez Mączkę i Lublinianka objęła prowadzenie.
Piłkarze Cracovii nie mogąc sforsować obrony przeciwnika próbowali strzelać z dalszej odległości, ale bramkarz Lublinianki — Maciejewski był wczoraj doskonale usposobiony. Tuż przed przerwą, w 44 min. meczu obrońca Wideński strzelił z bardzo ostrego kąta precyzyjnie i Musialik musiał po raz drugi wyjąć piłkę z siatki. Takiego przebiegu wydarzeń nikt się nie spodziewał.
Po przerwie sytuacja na boisku niewiele się zmieniła, Cracovia nadal miała wyraźną przewagę, jednakże nie potrafiła strzelić bramki. W 65 min. gospodarze nie wykorzystali znakomitej okazji do poprawienia wyniku, kiedy to sędzia podyktował rzut karny na bramkę Lublinianki. Strzelał Sputo, ale Maciejewski wyczuł jego intencje i wybił piłkę. Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem Lublinianki. Podopieczni trenera R. Durnioka byli wczoraj słabo dysponowani i zagrali poniżej swych możliwości. Rozgrywali akcje zbyt wolno i sza¬blonowo, a przede wszystkim niedokładnie.
Echo Krakowa
CRACOVIA: Musialik, Wójtowicz, Drobny, Kopijka (od 68 min. Piotrowski), Turecki, Niemiec, Lendzion, Szczepankiewicz. Ifefko, Sputo, Macała (od 46 min. Zamojdzik). — Siła złego na jednego! — stwierdzili najzagorzalsi kibice ..pasiaków", ale ci mniej zaślepieni sympatycy, a równie gorąco życzący biało-czerwonym awansu, ochłonąwszy po fatalnym starcie i przegranej na własnym boisku 0:2, musza przyznać, że tym razem nerwy zjadły zespół trenera Romana Durnioka. Tak bezmyślnie grających krakowian już dawno nie oglądaliśmy. Presja zwolenników. którzy od wielu tygodni wmawiali graczom i wprost żądali od nich, że... muszą wygrać — przyniosła opłakany skutek.
— Czy to już koniec nadziei na awans? — pytam R. Durnioka.
— Absolutnie — nie. Drużyna musi się otrząsnąć i wierzy że już w następnym spotkaniu zawodnicy zagrają na swym normalnym poziomie. Tym bardziej, że będzie to... obce boisko.
Wczorajsze spotkanie stało pod znakiem przewagi gospodarzy i umiejętnej obrony przeciwnika, który wprawdzie tylko sporadycznie, ale groźnie kontratakował. Obydwie bramki zdobyła Lublinianka nie bez pomocy przeciwników. Przy utracie pierwszego gola sporą winę ponosi Wojtowicz, a przy następnym zaspał Musialik. Ponadto Sputo nie wykorzystał rzutu karnego (68 min.), Lendzion 2 razy spudłował będąc sam na sam z bramkarzem, a zawodzili też Kopijka, Drobny i kiwający się z... własnym cieniem Hefko.