Zapowiedź meczu
Opis meczu
"Znowu bardzo słabo zagrali napastnicy Cracovii" -
Przegląd Sportowy
Znowu bardzo słabo zagrali napastnicy Cracovii
Relacja z Przeglądu Sportowego
Niewykorzystanie rzutu karnego oraz czterech do pięciu sytuacji kiedy to bramka Warty po wybiegach Krysikowiaka była pusta wystawiają złe świadectwo napastnikom Cracovii. Przesiadując długimi okresami na polu drużyny poznańskiej z reguły ociągali się nie ze strzelaniem, względnie walili na oślep.
Na tle nieudolnych napastników Cracovii defensywa Warty wypadła wręcz znakomicie. Trudno nam jednak mieć pewność czy z lepszym przeciwnikiem równie świetnie spisaliby się Osuch, Anina, czy Godek wybijający się w dzisiejszym meczu na plan pierwszy obok bohatera spotkania Krysikowiaka. W Cracovii na dobra sprawę wyróżnić by można jedynie Glimasa i Kolasę, natomiast u obrońcy Gołębia występują coraz częściej i wyraźnej skłonności ostrej i niebezpiecznej gry.
Źródło:
Przegląd Sportowy nr 63 z 28 maja 1956 [1]
"Niewykorzystany rzut karny zadecydował o stracie punktu" -
Echo Krakowa
Niewykorzystany rzut karny zadecydował o stracie punktu
Najbardziej dramatyczny moment meczu nastąpił w 10 min. po przerwie, kiedy Kasprzyk pięknie podał piłkę Radoniowi, znajdującemu się w bezpośredniej już bliskości bramki Krystkowiaka. Zdawało się, że teraz biało-czerwoni zdobędą upragnioną bramkę. Przeszkodził temu jednak obrońca drużyny poznańskiej, zatrzymując Radonia rękami. Sędzia słusznie podyktował rzut karny, egzekwowany także przez Radonia. Szansa na zwycięstwo trwała więc nadal, gdyż jak mówili niektórzy z widzów "rzut karny to w 99 proc. bramka". Okazało się jednak, iż w tym wypadku szczęście sprzyjało dobrze broniącemu Krystowiakowi, który doskonale wyczuł lot piłki, wybijając ją w pole.
W spotkaniu tym Cracovia miała zdecydowaną przewagę i z przebiegu gry w pełni zasłużyła na zwycięstwo. Atak biało-czerwonych nawet nieźle grał w polu — nie umiał jednak sforsować obrony przeciwnika, która była najlepszą częścią drużyny poznańskiej i zawody zakończyły się wynikiem bezbramkowym. Sędziował p. Brabański (Stalinogród).
Źródło: Echo Krakowa nr 125 z 28 maja 1956
"Gdy z karnego nie pada bramka... Cracovia-Warta 0:0" -
Gazeta Krakowska
Gdy z karnego nie pada bramka... Cracovia-Warta 0:0
Relacja z meczu w dzienniku
Gazeta Krakowska
Chyba nie trzeba lepszej okazji do uzyskania bramki jak rzut karny. Okazuje się i jednak, że Cracovia nie po¬trafi i z tego zdobyć punktu. W 3-ej minucie po przerwie za sfaulowanie idącego na przebój z piłka Radonia, sędzia Brabański ze Stalinogrodu podyktował „jedenastkę”. Szkoda, że nieopatrznie „dorwał się” do jej egzekwowania Radoń, gdyż strzelił w ręce Krystkowiakowi,m a dobitki ten sam zawodnik nie wykorzystał, kierując piłką na aut. Przypuszczamy, że Glimas lub ktoś Inny potrafiłby nie zmarnować tak doskonałej okazji.
Nie można powiedzieć, że biało-czerwoni, którzy wystąpili bez bramkarza Michny, źle zagrali. Ich gra — zwłaszcza po przerwie — była bardzo przyjemna dla oka. ale efektu bramkowego nie przyniosła, a okazji było kilka. Raz Kasprzyk posłał piłkę za bramkę, to znów rzut wolny Glimasa spokojnie wyłapał Krystkowiak. a potem „główkę" Radonia. W ostatniej minucie spotkania Cracovia była o krok od uzyskania bramki i tym samym tak bardzo potrzebnych dwóch punktów. Anioła (obrońca) wybił piłkę na rzut rożny, a mało brakowało, by wpadła ona do bramki.
Po przerwie biało-czerwoni niemiłosiernie „gnietli", ale dobra obrona, stary rutyniarz w bramce — Krystkowiak i niecelne strzały napastników (Radonia i Kasprzyka) — oto powody, że nie padła bramka.
Goście nie przedstawiali groźnego przeciwnika, brak im również było strzelców.
Gdyby zorganizowano konkurs na najbardziej pechowo grającą drużynę — to Cracovia z pewnością uzyskałaby pierwsze miejsce. Mając bo¬wiem zdecydowaną przewagę i kilka doskonałych okazji, powinna przecież strzelić chociaż jedną bramkę. Warto przypomnieć, że jest to już czwarty kolejny mecz nie uwieńczony przez tę drużynę ani jedną.
Źródło: Gazeta Krakowska nr 126 z 29 maja 1956
"PO RAZ CZWARTY, REMIS —" -
Dziennik Polski
PO RAZ CZWARTY, REMIS —
Relacja z meczu w dzienniku
Dziennik Polski
Nie ma co, ładna seria. Na 5 ostatnich meczów. Cracovia nie wygrała ani Jednego a tylko 4 zremisowała (naturalnie 0:0), Jeden przegrała. I znów atak wykazał swą nieporadność. Kiedyż wreszcie zacznie on grać „po męsku”? W najbliższą niedzielę Cracovia gra u siebie z Naprzodem Lipiny. Chcemy zobaczyć dobrą grę i zanotować zwycięski wynik. Bo. dni uroczystości jubileuszowych, zbliżają się w szybkim tempie.
Źródło: Dziennik Polski nr 133 z 5 czerwca 1956