1956-04-08 Marymont Warszawa - Cracovia 0:4
Najwyższe w historii zwycięstwo Cracovii na wyjeździe w drugiej lidze.
|
![]() Warszawa, niedziela, 8 kwietnia 1956
(0:2)
|
|
Skład: Ponconek Kozłowski Rosiek Okulski Łuczyński Jezierski II Żmudzki Banaś Laskowski Jezierski I Drożyński |
Sędzia: Józef Kowal z Katowic
|
Skład: L. Michno Gołąb Bystrzycki Glimas Guzik Kłaput Opoka Rajtar Kasprzyk Radoń Reichel Ustawienie: 3-2-5 |
Mecze tego dnia: | ||
|
Zapowiedź meczu
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Cracovia nie błyszczała wprawdzie, ale widać było, że każdy z jej zawodników zna nie tylko abecadło piłkarskie. Najlepsza częścią drużyny jest defensywa w „nieśmiertelnym” Glimasem na czele.
Echo Krakowa
- Oczywiście, że cieszę się ze zwycięstwa swych pupilów — mówi nowy trener krakowian czechosłowak Karel Finek - niemniej jednak nie była to jeszcze finezyjna piłka nożna. Wydaje się na podstawie spotkań jakie ostatnio widziałem, że piłkarze polscy zbyt mało myślą podczas gry i mają spore braki w wyszkoleniu technicznym. Macie doskonały materiał ludzki, ale nie zawsze potraficie go odpowiednio wykorzystać, np. w Cracovii jest były reprezentant Polski juniorów — pomocnik Malarz, a obok niego dwóch dalszych pomocników — Kłaput i Guzik. Oczywiście zawsze dotychczas starano się przeforsować do składu drużyny reprezentanta Polski, a moim zdaniem ci dwaj dalsi zawodnicy są dużo lepsi od niego, co zresztą udowodnili dziś podczas meczu.
Trener Marymontu — b. wielokrotny reprezentant Polski Świcarz, jest bardziej szczodry w ocenie drużyn.
— Cracovia zagrała doskonale taktycznie i wygrała zasłużenie — powiedział on przedstawicielowi „Echa”. — Na specjalne wyróżnienie u gości zasłużyli Radoń w ataku. Kłaput i Guzik w pomocy. Glimas w obronie i Michno w bramce. W naszej drużynie najlepszymi byli Jezierski II i Łuczyński. Chciałbym jeszcze dla ścisłość dodać że drużyna Marymontu nie grała bynajmniej gorzej niż przed dwoma tygodniami z krakowskim CWKS-em.
Źródło: Echo Krakowa nr 84 z 9 kwietnia 1956
Gazeta Krakowska
Tym razem krakowska jedenastka zagrała mniej więcej bez błędów i istniała doskonała współpraca pomiędzy formacjami obronnymi, pomocą i atakiem.
Z wyniku mogłoby się zdawać, że Marymont nie przedstawiał groźnego przeciwnika.
Tak nie było. To doskonale broniący Michno przy pomocy Glimasa stanowił trudną zaporę do przebycia.
Dziennik Polski