2024-11-23 Legia Warszawa - Cracovia 3:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Legia Warszawa

Trener:
Gonzalo Feio
pilka_ico
PKO Ekstraklasa , 16 kolejka
Warszawa, sobota, 23 listopada 2024, 20:15

Legia Warszawa - Cracovia

3
:
2

(3:1)



Herb_Cracovia

Trener:
Dawid Kroczek
Skład:
Kobylak
Wszołek
Pankov (58' Luquinhas)
Kapuadi
Vinagre (90'+1' Jędrzejczyk)
Augustyniak
Chodyna (74' Alfarela)
Kapustka (C) (74' Pekhart)
Urbański (58' Ziółkowski)
Morishita
Gual

Sędzia: Piotr Lasyk z Bytomia oraz Krzysztof Myrmus ze Skoczowa i Damian Rokosz z Będzina
Widzów: 25 121

bramki Bramki
Kapustka (17')
Gual (26')

Urbański (39')
1:0
2:0
2:1
3:1
3:2


Källman (34')

Maaigard (79')
zolte_kartki Żółte kartki
Pankov (21')
Morishita (67')
Kobylak (90'+2')
Skład:
Ravas
Jugas (C)
Hoskonen (72' Al-Ammari)
Skovgaard
Janasik (68' Bochnak)
Maaigard
Sokołowski
Ólafsson (90'+1' Bzdyl)
Rózga (68' Biedrzycki)
Hasić
Källman
Mecze tego dnia: Mecze następnego dnia:

2024-11-23 Legia Warszawa - Cracovia 3:2
2024-11-23 Pogoń Szczecin (U-19) - Cracovia (U-19) 2:2

2024-11-24 Cracovia (U-17) - Igloopol Dębica (U-17) 3:0
2024-11-24 Cracovia II - Lubań Maniowy 2:0



Zapowiedź meczu

"Dawid Kroczek, trener Cracovii: W każdym meczu gramy o zwycięstwo" -
gazetakrakowska.pl

Dawid Kroczek, trener Cracovii: W każdym meczu gramy o zwycięstwo

W sobotę o godz. 20.15 Cracovia zagra z Legią w Warszawie. To starcie na szczycie ekstraklasy – „Pasy” zajmują 4. pozycję, warszawianie 5. i tracą do rywali 4 punkty.

Czy zagra Ghita?

Cracovia miała trochę utrudnione przygotowania do tego meczu, bo pięciu jej piłkarzy przebywało na zgrupowaniach różnych reprezentacji. Chodzi o Benjamina Kallmana i Arttu Hoskonena z reprezentacji Finlandii, Otara Kakabadze (Gruzja), Janiego Atanasova (Macedonia Północna) i Amira Al-Ammariego (Irak).

- Otar, Ben i Arttu zagrali w większym wymiarze – mówi trener Cracovii Dawid Kroczek. - Każdy wrócił zdrowy. Nie wszyscy byli w pełnym mikrocyklu z racji terminów meczów, niektórzy w czwartek zaczęli treningi, ale na sobotni mecz wszyscy będą do dyspozycji.

„Pasy” miały kłopoty kadrowe, bo w pewnym momencie sezonu z powodu kontuzji straciły trzech środkowych obrońców. Kamil Glik nie zagra do końca rozgrywek, ostatnio, na mecz z GKS-em Katowice wrócił Jakub Jugas i spisał się dość słabo, zapewne odczuwając jeszcze skutki kontuzji. Nie było Virgila Ghity. Czy teraz jest szansa, że dojdzie do zespołu na mecz w Warszawie?

- Leczymy go i zobaczymy – stwierdził lakonicznie trener Kroczek.

Szczególny mecz

Choć za każdy mecz w lidze można zyskać trzy punkty, ale te w Warszawie są pod szczególną obserwacją mediów, można sobie zbudować reputację.

- Cieszymy się niezmiernie, że mamy możliwość zagrania, bo mamy z tyłu głowy ostatni mecz z GKS-em (3:4 – przyp.) - mówi trener. - Zespół wykonuje dobrą pracę, będziemy jechali bardzo dobrze przygotowani. Każdy mecz waży trzy punkty niezależnie z kim się gra, czy z zespołem z góry, ze środka, czy z dołu tabeli. Skłamałbym jednak, jeśli powiedziałbym, że ewentualne zwycięstwo na stadionie Legii przejdzie obojętnie. Nasze przygotowania niezmiennie są takie same, nastawienie się nie zmienia. Są oczywiście bardziej prestiżowe mecze, wyzwalają dodatkowe emocje, dają bodziec, by wejść na wysoki poziom i pokazać się z jak najlepszej strony.

Legia to bardzo trudny rywal, nie trzeba o tym nikogo przekonywać.

- Legia miała dwa oblicza – to sprzed zmiany struktury i to po niej – mówi szkoleniowiec Cracovii. - Po zmianie wygrała wszystkie mecze, oprócz tego ostatniego z Lechem. Legia ma wysoką jakość zawodników. Ale przeciwnik to jedno, a drugie to, na ile my pozwolimy mu realizować zadania. Oczywiście szanujemy naszego przeciwnika.

Trzy ostatnie mecze "Pasów" w tym roku

„Pasom” w tym roku zostały tylko trzy mecze, Legii aż siedem bo doliczyć trzeba spotkania w Lidze Konferencji i to w Pucharze Polski.

- Chyba nie zmieni się w związku z tym podejście Legii do nas – prognozuje Kroczek. - Legia ma walczyć o mistrzostwo Polski, liczy się dla niej najbliższy mecz, bo ewentualne potknięcie spowoduje pogłębienie się dystansu do Lecha i innych zespołów. Najpierw więc będą się skupiali na nas. Presja będzie duża, bo duży jest dystans do czołówki. Legia gra w europejskich pucharach, a rywalizacja na dwóch płaszczyznach jest zawsze wymagająca, wiemy jak przed trudnym wyzwaniem stoi rywal.

Zmiana w Legii

Stołeczny zespół grał trójką w obronie na początku sezonu, teraz zmienił ustawienie na czwórkę z defensywnym pomocnikiem. - Niezależnie, czy gra trzema, czy czterema obrońcami to defensywny pomocnik wchodzi w linię obrony – analizuje Kroczek. - Legia ma więcej swobody w działaniach z piłką, jest zespołem, który stara się grać intensywnie w obronie i szuka możliwości z faz przejściowych. Kroczek po raz pierwszy zagra z Legią. Pokonał już dwukrotnie Jagiellonię w Białymstoku, Raków na wyjeździe i u siebie. Z pewnością doświadczenie z tych meczów będzie jemu i zespołowi bardzo pomocne.

- Oczywiście, że tak – potwierdza trener. - To niedaleki czas, kiedy to dwukrotnie ograliśmy mistrza Polski, wygraliśmy bezdyskusyjnie, potrafiliśmy strzelić siedem bramek. Nie czuję więc teraz obawy, szanujemy rywala, ale na pewno nas stać na walkę o pełną pulę. Tego oczekuję od zawodników, zresztą to pokazujemy w każdym spotkaniu. Mimo, że kilka razy przegrywaliśmy, doprowadzaliśmy do remisu i detal spowodował, że nie wygraliśmy, a chcieliśmy wygrać, jak ostatnia, a nie utrzymywać remis. W każdym gramy o zwycięstwo i liczę teraz na to, że tak będzie.

Będzie nowy bramkarz?

Czy będzie też zmiana w bramce „Pasów”? Tego nie wiadomo.

- Wszyscy bramkarze są zdrowi – mówi Kroczek. - Mam komfort, bo „Ravi” został z nami na tę przerwę, nie dostał powołania do reprezentacji. Wyjazd na kadrę to zawsze logistyka, dodatkowe obciążenie. Mieliśmy trzech bramkarzy w procesie treningowym, każdy z nich dobrze wygląda.

Niekoniecznie dobrze wygląda obrona zespołu – Cracovia straciła już 24 bramki.

- Rozmawiamy o tym, by więcej działań w obronie było skutecznych – zapewnia szkoleniowiec. - Gdyby było lepiej w tym względzie, mielibyśmy 3 – 4 punkty więcej. Nie mamy komfortu pracy podczas takiej przerwy, bo połowy drużyny nie ma, a część zawodników się leczyła, musimy sobie jednak z tym radzić. Na pewno globalne działania związane z obroną wymagają usprawnienia, nie tylko przed tym meczem, ale tak samo będzie przed spotkaniami z Zagłębiem i Piastem.
Jacek Żukowski
Źródło: gazetakrakowska.pl 24 listopada 2024 [1]


Opis meczu

"Legia Warszawa - Cracovia. Pogoń "Pasów", było ciekawie do końca, kontrowersja w 5 doliczonej minucie" -
gazetakrakowska.pl

Legia Warszawa - Cracovia. Pogoń "Pasów", było ciekawie do końca, kontrowersja w 5 doliczonej minucie

Legia Warszawa - Cracovia 3:2 w meczu 16. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. "Pasy" zostały na 4. miejscu w tabeli.

Cracovia dobrze radzi sobie na wyjazdach. Przed meczem z Legią w tym sezonie wygrała sześć z siedmiu meczów na obcych boiskach. Z kolei Łazienkowska to nie jest przyjazne miejsce dla „Pasów”. Z 32 poprzednich wizyt tutaj jeśli chodzi o mecze ligowe, przegrały 31. Wygrały w 2019 r. 2:0. Teraz próbowały nie przegrać, ale musiały uznać wyższość rywala.

Do zdrowia nie doszedł jeszcze Virgil Ghita i nie zobaczyliśmy go w kadrze. Nie nastąpiła zmiana w bramce, choć pojawiło się wiele słów krytyki wobec Henrichar Ravasa. Nastąpiła tylko jedna zmiana w stosunku do ostatniego meczu – Otara Kakabadze zastąpił Patryk Janasik, który w „11” znalazł się po raz pierwszy, a był to dla niego dopiero piąty występ w ekstraklasie w barwach Cracovii. Z kolei na ławce rezerwowych znalazł się Michał Rakoczy – po raz pierwszy od 1,5-miesiąca.

Od początku gry Legia chciała zdominować „Pasy” – w 4 min uderzał Rafał Augustyniak i Ravas został zmuszony do interwencji. Z kolei w 6 min Gabriel Kobylak uchronił zespół od straty bramki po zaskakującym strzale Ajdina Hasicia. Gospodarze próbowali w koronkowy sposób rozgrywać akcje, metodą wielu krótkich podań. Ale obrona gości grała czujnie. A „Pasy” czyhały na jakąkolwiek okazję. A gdy już się pojawiła, starali się uderzać na bramkę, jak w 14 min Patryk Sokołowski, były gracz Legii.

W 15 min Andreas Skovgaard rzucając się i blokując piłkę po strzale Bartosza Kapustki dotknął jej ręką. Nie było wątpliwości – rzut karmy dla gospodarzy

I „Kapi”, były gracz „Pasów” wykonał wyrok strzałem z 11 metrów. To nieco podłamało krakowian choć wiadomo, że potrafią oni odrabiać straty, czego dowód dali już w tym sezonie niejednokrotnie. Ale w 26 min Cracovia dostała drugi cios. Po centrze Rubena Vinagre najlepiej w polu karnym znalazł się Marc Gual i strzałem głową pokonał Ravasa. W tym momencie sytuacja „Pasów” stała się beznadziejna. Odrobienie dwóch bramek nie jest niemożliwe, jak pokazali podopieczni trenera Dawid Kroczka we Wrocławiu, ale jednak szalenie trudne. Potrzeba było jednak podjąć niesamowite ryzyko.

W 34 min Cracovia złapała bramkowy kontakt – po dograniu z rzutu rożnego w ogromnym zamieszaniu Benjamin Kallman wepchnął piłke do siatki biodrem. To 11 gol najlepszego strzelca „Pasów” w tym sezonie i już 17 po stałym fragmencie gry. Ale zaraz goście dostali obuchem w głowę – po centrze Pawła Wszołka na środek pola karnego główkował Wojciech Urbański i Ravas był bez szans. Kompletnie nie pilnowany zawodnik gospodarzy nie miał żadnych kłopotów z umieszczeniem piłki w siatce.

- Chcieliśmy iść wysoko na Legię - mówił w przerwie Patryk Sokołowski. - A potem wykorzystywać atak szybki, ale nadzialiśmy się na taki atak. Była pierwsza bramka, karny, brakowało utrzymania się przy piłce, w kryzysowych sytuacjach, pod własną bramką. Nie chcemy tracić tylu goli, trzeba zrobić wszystko by w II połowie już tylu nie tracić. Mam nadzieję, że zamurujemy bramkę, a zdobędziemy przynajmniej dwie.

Ale druga połowa zaczęła się od ataków Legii – w 48 min strzelał Gual i Ravas wybił piłkę na róg. Miejscowi szukali kolejnych bramek, w żadnym razie nie próbowali utrzymać korzystnego wyniku. „Pasy” były w głębokiej defensywie. I liczyli na kontry. Po jednej z nich dogrywał piłkę Kallman, ale nikt skutecznie nie zamknął akcji, piłka odbiła się tylko od nóg Sokołowskiego. W 64 min Fin po szybkiej akcji stanął przed szansą, ale jego strzał odbił Kobylak.

W 68 min Legia mogła zdobyć gola – Vinagre uciekł Arttu Hoskonenowi idealnie podał do Guala, który nie dostawił dobrze stopy do piłki i 100-procentowa szansa na bramkę przepadła. A sytuacja w obronie Cracovii znacznie się pogorszyła w 72 min, gdy urazu doznał Hoskonen. Cofnięty został Sokołowski, a jego miejsce w drugiej linii zajął Amir Al-Ammari. Czas uciekał, a Cracovia nie tworzyła okazji bramkowych.

Ale po błędzie legionistów Kallman wywalczył piłkę, dograł ją do Mikkela Maigarda, który między nogami Augustyniaka posłał ją do siatki. Odżyła jeszcze nadzieja w zespole z Krakowa. Nie było jednak bramkowych szans. Za to Legia mogła zamknąć mecz w 3 min doliczonego czasu gry gdy oko w oko z Ravasem stanął Liquinhas, ale Słowak odbił piłkę.

W 5 min doliczonego czasu gry po rzucie rożnym główkował Bartosz Biedrzycki i piłka o centymetry minęła słupek! Ale dotknął ją ręką Paweł Wszołek. Z tym, że gwizdek arbitra milczał... W rewanżu sam na sam z bramkarzem był Alfarela i znów Ravas był górą. W 7 min doliczonego czasu gry padł w polu karnym Jugas w starciu z Janem Ziółkowskim. Sędzia chwilę zastanawiał się nad tym, ale nie sprawdzał sytuacji na VAR-ze, a po chwili zakończył mecz.
Jacek Żukowski
Źródło: gazetakrakowska.pl 24 listopada 2024 [2]


"[SKRÓT] Liga: Legia - Cracovia 3:2 (3:1) - Ręce Boga" -
terazpasy.pl

[SKRÓT] Liga: Legia - Cracovia 3:2 (3:1) - Ręce Boga

Ręce Boga - Cracovia w meczu 16. kolejki poniosła porażkę 2:3 (1:3) z Legią w Warszawie. Podobnie jak w spotkaniu z Katowicami także i tym razem o końcowym wyniku spotkania zadecydowały proste błędy w obronie, ale też karygodne błędy zespołu sędziowskiego pod wodzą Piotra Lasyka.

W spotkaniu z warszawską Legią Pasiacy walczyli o to, by utrzymać niewielką stratę do podium, a także by utrzymać na dystans "Legionistów". I choć należy powiedzieć, że Cracovia od końcowego sukcesu - za który można byłoby spokojnie uznać remis - nie była bardzo daleko, to jednak ponownie na koniec czegoś zabrakło.

Opisując całą sprawę w telegraficznym skrócie: w Cracovii ponownie zabrakło obrońców przytomnych w swojej robocie, jak również na boisku oraz w wozie VAR zabrakło arbitrów - zwłaszcza takich u których wzrok i refleks uprawniałyby ich do pracy na poziomie Ekstraklasy. Znów nie zabrakło jednak sportowego widowiska, gradu bramek i odrabiana strat - niestety raz jeszcze bez happy-endu dla "Biało-Czerwonych".

Skład Cracovii zmienił się w stosunku do meczu z GKS-em tylko na jednej pozycji: Kakabadze usiadł na ławce, a miejsce na prawym wahadle zajął Janasik.

W pierwszych akcjach spotkania zdecydowaną przewagę uzyskała Legia, która dwukrotnie zagroziła bramce Cracovii. Najgroźniejsza szansa gospodarzy to uderzenie Augustyniaka, które jednak dobrze obronił Ravas.

Cracovia po chwili odpowiedziała i była nawet bliższa strzelenia gola niż wcześniej "Legioniści': ostre wstrzelenie Hasića w światło bramki miał szansę przeciąć Källman, jednak zdecydował się uchylić od kontaktu, czym chciał zmylić golkipera. I choć kalkulacja Fina nie była pozbawiona logiki, jednak Kobylak okazał się czujny i odbił futbolówkę.

Chwilę później groźny strzał oddał Sokołowski, jednak futbolówka poszybowała nad poprzeczką.

Suma summarum na swoim postawiła natomiast Legia, a stało się to przy wydatnej pomocy niepewnej i chaotycznej obrony Cracovii oraz w sposób całkowicie nieuzasadniony pewnego siebie sędziego Lasyka. Arbiter podyktował bowiem absurdalny rzut karny po interwencji obronnej Skovgarda, uznając, że gracz "Pasów" został trafiony w rękę ułożoną w sposób nienaturalny.

Jedenastkę na gola pewnym strzałem zamienił były gracz Cracovii - w dzisiejszym meczu, kapitan Legii - Kapustka.

Po chwili napędzona golem Legia przeprowadziła kolejną, bardzo składną akcję w której znów nie popisała się krakowska defensywa - Janasik pozwolił Vinagre na dośrodkowanie, Skovgaard pozowolił Gualowi na strzał i zrobiło się 2:0.

Cracovia nie byłaby jednak Cracovią, jaką znamy z jesieni sezonu 2024/25, gdyby przy wyniku 0:2 założyła ręce za plecy i czekała pokornie na kolejne trafienia rywali. Nie zdziwiło więc chyba nikogo, że po kilku minutach od utraty drugiego gola podopieczni trenera Kroczka zdobyli bramkę kontaktową: po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Hasić najlepiej w polu karnym odnalazł się Källman, który zdobył prawdopodobnie pierwszą w karierze bramkę strzeloną udem.

Także i Legia jednak przed przerwą zdołała jednak odpowiedzieć. Dośrodkowanie Wszołka spadło wprost na głowę Urbańskiego, a młodzieżowiec Legii całkowicie nie niepokojony przez Hoskonena, czy Sokołowskiego skierował piłkę do siatki.

Po zmianie stron w pierwszych minutach można było odnieść wrażenie, że gospodarze kontrolują spotkanie i to raczej oni są bliżej czwartego trafienia, które "zamknęłoby" mecz, niż Cracovia ponownego nawiązania kontaktu, choć nie można jednak napisać, że w którymś momencie było to spotkanie jednostronne. Legia bowiem - w przeciwieństwie do Lecha, który prowadząc dwoma bramkami potrafiła trzymać krakowską jedenastkę na dystans - dążyła do strzelenia gola, ale też nie potrafiła całkowicie odciąć ofensywnych poczynań podopiecznych trenera Kroczka.

I tak tuż po przerwie wyśmienitą sytuację na kolejną bramkę dla Legii miał Gual, który wymanewrował obronę "Pasów" i oddał świetny strzał pomiędzy zawodnikami "Biało-Czerwonych", jednak Ravas wykazał się dużą czujnością i odbił piłkę, której mógł po prostu na czas nie zobaczyć, zasłonięty przez kolegów.

Cracovia jednak odpowiedziała: dośrodkowanie Källmana zdołał zamknąć sytuacyjnym strzałem Sokołowski, lecz bramkarz gospodarzy wespół ze stojącym na linii bramkowej obrońcą zażegnali niebezpieczeństwo i wybili piłkę.

Kolejną dobra akcję Cracovii finalizował tym razem Källmana, który otrzymawszy w polu karnym podanie od Hasića huknął z całej siły - niestety wprost w bramkarza, który zanotował skuteczną, choć bardzo bolesną interwencję.

Z kolei Legia miała w zasadzie sytuację sam na sam: Vinagre otrzymał podanie za linię obrony, pomknął na bramkę i dograł piłkę do Guala, lecz napastnik "Wojskowych" nie potrafił dobrze złożyć się do uderzenia i ostatecznie nie udało mu się skierować piłki do siatki z ostrego kąta.

Na boisku zaczęli się w końcu pojawiać nowi zawodnicy - w Cracovii notującego kolejny przeciętny występ Rózgę zastąpił Biedrzycki, a za jeszcze mniej wnoszącego do gry Janasika na murawę został oddelegowany Bochnak. Po chwili pojawiła się też trzecia zmiana, gdy za kontuzjowanego Hoskonena pojawił się na środku obrony Al-Ammari.

Wszystkie te zmiany uznać należy za pozytywne, a zwłaszcza można to napisać o Biedrzyckim i Bochnaku.

Ostatecznie miało się okazać, że błędy potrafi popełniać nie tylko obrona Cracovii, ale także... napastnik Legii - gdy wraca się we własne pole karne. Gual próbował zastawić piłkę przy linii końcowej przed atakującym go Källmanem, lecz reprezentant Finlandii ograł Hiszpana jak dziecko, wygarnął futbolówkę jeszcze w obrębie boiska i dograł do wbiegającego w pole karne Maigaarda - duński pomocnik nie po raz pierwszy w tym sezonie udowodnił, że wiele do zdobycia gola mu nie potrzeba i płaskim strzałem przy ziemi zmniejszył stratę "Pasów" do jednej bramki.

Krakowianie nie mając czego bronić, lecz mając o co walczyć postawili wszystko na jedną kartkę. Początkowo mogło się to na nich zemścić srodze, bo żądny rewanżu Gual bliski był zaliczenia asysty: Hiszpan znakomitym podaniem wyprowadził Luquiniasa na pozycję sam na sam z Ravasem, jednak słowacki golkiper po raz kolejny tego dnia wykazał się kunsztem, wygrywając ten pojedynek i utrzymując swój zespół w grze.

W 95. minucie po dośrodkowaniu do strzału głową złożyli się niemal jednocześnie Bzdyl (wprowadzony na boisko chwilę wcześniej) oraz Biedrzycki, a swoją rękę - całkiem dosłownie - przyłożył do owego strzału Wszołek. Niestety, ani sędzia Lasyk, ani też sędziowie w wozie VAR nie dostrzegli ewidentnego przewinienia Legionisty, za które Cracovii należał się rzut karny jak psu buda. Tym samym w rozliczeniu karnych niesłusznie podyktowanych "przeciwko" i niesłusznie niepodyktowanych "dla" Cracovia zanotowała bilans -2.

Wkrótce potem rozjemca owego spotkania zakończył ten emocjonujący do ostatniej sekundy mecz - mecz, w którym "Pasy" ponownie pokazały charakter, momentami pokazały dobry futbol, lecz ostateczne pozostały z niczym.

Wypada na koniec przypomnieć, że sędzia Lasyk wraz ze swoim dzisiejszym zespołem VAR (sędziowie: Myć oraz Siejka) nawiązał do tradycji specyficznego rozpatrywania i interpretowania zagrania ręką w meczu Legii z Cracovią. 22 listopada minęła dokładnie czwarta rocznica pamiętnego spotkania w Krakowie, gdy także w doliczonym czasie gry ten sam sędzia Lasyk nie podyktował dla Cracovii karnego za rękę Legionisty (mimo, że wtedy pofatygował się nawet do VARu) - można zatem uznać, że wydarzenie to zostało więc "godnie" upamiętnione.

Cracovia po 16. serii gier w dalszym ciągu zajmuje 4. miejsce w tabeli, choć do liderującego Lecha traci już 8 punktów, a jej przewaga nad kolejną w tabeli Legią zmalała do zaledwie jednego "oczka". Okazją do rehabilitacji i zwiększenia dorobku punktowego będzie dla "Pasiaków" mecz na własnym boisku z 12. w tabeli Zagłębiem Lubin, który rozegrany zostanie 29 listopada.
Paweł Mazur "depesz"
Źródło: terazpasy.pl 23 listopada 2024 [3]


Skrót meczu

LEGIA - CRACOVIA | SKRÓT | „TYLKO” 5 GOLI? OFENSYWNE SHOW NA Ł3! | EKSTRAKLASA 2024/25 | 16.KOLEJKA

Skrót meczu 2

5 GOLI I GORĄCA KOŃCÓWKA! LEGIA - CRACOVIA, SKRÓT MECZU

Piłkarze po meczu

"SZKODA TEJ PIERWSZEJ POŁOWY" | Patryk Janasik po meczu z Legią Warszawa | WYWIAD

Linki zewnętrzne