1984-05-09 Lech Poznań - Cracovia 1:0
|
I liga , 24 kolejka Poznań, środa, 9 maja 1984
(0:0)
|
|
Skład: Pleśnierowicz Pawlak Łukasik Barczak Jakołcewicz Miłoszewicz (39' Niewiadomski) Oblewski Kofnyt (68' Szewczyk) Kapica Bąk Okoński Ustawienie: 4-3-3 |
Sędzia: Krzysztof Czemarmazowicz
|
Skład: Wojciechowski Kuć Dybczak Tyrka (60' Kasperek) Konieczny Surowiec Bzukała Graba Hnatio Janikowski Kubisztal Ustawienie: 4-3-3 |
Zapowiedź meczu
Opis meczu
Tempo
O pierwszej połowie meczu można powiedzieć, że była bardzo słaba. Gospodarze grali apatycznie i po prostu źle. Ustawione przez Cracovię zapory obronne, składające się z 10 zawodników, były nie do przebycia przez graczy Lecha. Tylko w 29 min. Kapica znalazł lukę, ale strzelić nie potrafił. W 40 min. padł gol dla Cracovii, ale z pozycji spalonej. I na dobrą sprawę to wszystkie ciekawsze momenty z pierwszych 45 minut.
Nie wiem, co powiedział w przerwie meczu swoim piłkarzom Wojciech Łazarek, ale po zmianie stron zaczęli poruszać się po boisku żwawiej i stwarzać groźne sytuacje. W 55 min. główkował Jakołcewicz, ale na posterunku był Wojciechowski. W 67 min. widzieliśmy bardzo szybką i składną akcję zespołu Lecha, zakończoną strzałem głową Kapicy. Piłka trafiła w poprzeczkę. W tym okresie, jak i zresztą w całym meczu krakowianie ograniczali się do sporadycznych nieefektywnych kontrataków. Jednym słowem nie stworzyli oni ani razu poważniejszego zagrożenia pod bramką Lecha.
Rozstrzygnięcie spotkania nastąpiło w 72 min. Po rzucie rożnym do piłki wyskoczył wprowadzony 4 minuty wcześniej na boisko Szewczyk i pięknym strzałem głową pokonał zupełnie bezradnego Wojciechowskiego. Do końca spotkania rezultat nie uległ zmianie, chociaż okazji do zdobycia bramek poznaniacy mieli sporo. W sumie więc zwycięstwo Lecha jest zasłużone.
Gazeta Krakowska
Po przerwie przewaga gospodarzy wzrosła jeszcze bardziej, często atakowali, sporo strzelali, ale bramkarz Wojciechowski bronił bardzo pewnie. Piłkarskiego nosa m:ał trener Łazarek, który w 68 min. wprowadził na boisko Ryszarda Szewczyka i ten w 4 min. Później po rzucie rożnym uzyskał jak się potem okazało zwycięskiego gola. Po tej bramce gra ożywiła się, Cracovia ambitnie walczyła o uzyskanie remisu, gospodarze, do których dotarła wiadomość o porażce Widzewa chcieli przypieczętować zwycię¬stwo drugim golem. Ta faza gry była najciekawsza.
CRACOVIA: Wojciechowski — Surowiec. Dybczak. Konieczny, Kuć — Hnatio, Bzukała, Gryba — Tyrka, Janikowski, Kubisztal.
LECH: Pleśnierowicz — Pawlak, Łukasik, Jakołcewicz, Barczak — Bąk. Miłoszewicz. (40 min. Niewiadomski), Oblewski — Kofnyt (08 min. Szewczyk). Kapica, Okoński.
Sędziował Czemarmazowicz ze Szczecina, widzów ok. 25 tys.
Echo Krakowa
LECH — CRACOVIA 1:0 (0:0). Bramkę strzelił w 69 min. Szewczyk. Sędziował p. Krzysztof Czemarmazowicz ze Szczecina. CRACOVIA — Wojciechowski — Kuć. Dybciak. Konieczny, Tyrka (od 69 min. Kasperek) — Surowiec, Bzukała, Graba, Hnatio — Janikowski, Kubisztal. Mało klubów cieszy się taką sympatią w Poznaniu jak Cracovia. Ale za sympatię punktów nikt nie daje... Porażka 0:1 z mistrzami Polski, wstydu „pasiakom” nie przynosi, ale za grę mogą dostać najwyżej ocenę niedostateczną z plusem. Ten plus za ambicję.
Trudno wyróżnić jakieś formacje w drużynie Cracovii, ponieważ od początku 10 piłkarzy broniło dostępu do własnej bramki i niewiele brakowało, aby osiągnęli remis. Mecz był dość nudnawy. Lechici atakowali, krakowianie wybijali piłkę gdzie się dało. Gromki doping trybun przyniósł efekt dopiero w 69 minucie, po celnym strzale Szewczyka. Może kolejarzy uskrzydliła wiadomość, że Widzew przegrywa z Ruchem w Łodzi.
O samym widowisku nic rewelacyjnego powiedzieć nie można. Trener Walczak skomentował mecz tak: — Liczyliśmy się z przegraną. Przeciwko Lechowi trzeba mieć 11 dobrych zawodników. Prowadzenie otwartej gry było niemożliwe. Gdybyśmy stracili gola w pierwszych minutach, wynik byłby o wiele gorszy.Źródło: Echo Krakowa nr 93 z 10 maja 1984