2024-11-23 Legia Warszawa - Cracovia 3:2
|
PKO Ekstraklasa , 16 kolejka Warszawa, sobota, 23 listopada 2024, 20:15
(3:1)
|
|
Skład: Kobylak Wszołek Pankov (58' Luquinhas) Kapuadi Vinagre (90'+1" Jędrzejczyk) Augustyniak Chodyna (74' Alfarela) Kapustka (74' Pekhart) Urbański (58' Ziółkowski) Morishita Gual |
Sędzia: Piotr Lasyk oraz Krzysztof Myrmus i Damian Rokosz
|
Skład: Ravas Jugas Hoskonen (72' Al-Ammari) Skovgaard Janasik (68' Bochnak) Maaigard Sokołowski Ólafsson (90'+1' Bzdyl) Rózga (68' Biedrzycki) Hasić Källman |
Zapowiedź meczu
gazetakrakowska.pl
Czy zagra Ghita?
Cracovia miała trochę utrudnione przygotowania do tego meczu, bo pięciu jej piłkarzy przebywało na zgrupowaniach różnych reprezentacji. Chodzi o Benjamina Kallmana i Arttu Hoskonena z reprezentacji Finlandii, Otara Kakabadze (Gruzja), Janiego Atanasova (Macedonia Północna) i Amira Al-Ammariego (Irak).
- Otar, Ben i Arttu zagrali w większym wymiarze – mówi trener Cracovii Dawid Kroczek. - Każdy wrócił zdrowy. Nie wszyscy byli w pełnym mikrocyklu z racji terminów meczów, niektórzy w czwartek zaczęli treningi, ale na sobotni mecz wszyscy będą do dyspozycji.
„Pasy” miały kłopoty kadrowe, bo w pewnym momencie sezonu z powodu kontuzji straciły trzech środkowych obrońców. Kamil Glik nie zagra do końca rozgrywek, ostatnio, na mecz z GKS-em Katowice wrócił Jakub Jugas i spisał się dość słabo, zapewne odczuwając jeszcze skutki kontuzji. Nie było Virgila Ghity. Czy teraz jest szansa, że dojdzie do zespołu na mecz w Warszawie?
- Leczymy go i zobaczymy – stwierdził lakonicznie trener Kroczek.
Szczególny mecz
Choć za każdy mecz w lidze można zyskać trzy punkty, ale te w Warszawie są pod szczególną obserwacją mediów, można sobie zbudować reputację.
- Cieszymy się niezmiernie, że mamy możliwość zagrania, bo mamy z tyłu głowy ostatni mecz z GKS-em (3:4 – przyp.) - mówi trener. - Zespół wykonuje dobrą pracę, będziemy jechali bardzo dobrze przygotowani. Każdy mecz waży trzy punkty niezależnie z kim się gra, czy z zespołem z góry, ze środka, czy z dołu tabeli. Skłamałbym jednak, jeśli powiedziałbym, że ewentualne zwycięstwo na stadionie Legii przejdzie obojętnie. Nasze przygotowania niezmiennie są takie same, nastawienie się nie zmienia. Są oczywiście bardziej prestiżowe mecze, wyzwalają dodatkowe emocje, dają bodziec, by wejść na wysoki poziom i pokazać się z jak najlepszej strony.
Legia to bardzo trudny rywal, nie trzeba o tym nikogo przekonywać.
- Legia miała dwa oblicza – to sprzed zmiany struktury i to po niej – mówi szkoleniowiec Cracovii. - Po zmianie wygrała wszystkie mecze, oprócz tego ostatniego z Lechem. Legia ma wysoką jakość zawodników. Ale przeciwnik to jedno, a drugie to, na ile my pozwolimy mu realizować zadania. Oczywiście szanujemy naszego przeciwnika.
Trzy ostatnie mecze "Pasów" w tym roku
„Pasom” w tym roku zostały tylko trzy mecze, Legii aż siedem bo doliczyć trzeba spotkania w Lidze Konferencji i to w Pucharze Polski.
- Chyba nie zmieni się w związku z tym podejście Legii do nas – prognozuje Kroczek. - Legia ma walczyć o mistrzostwo Polski, liczy się dla niej najbliższy mecz, bo ewentualne potknięcie spowoduje pogłębienie się dystansu do Lecha i innych zespołów. Najpierw więc będą się skupiali na nas. Presja będzie duża, bo duży jest dystans do czołówki. Legia gra w europejskich pucharach, a rywalizacja na dwóch płaszczyznach jest zawsze wymagająca, wiemy jak przed trudnym wyzwaniem stoi rywal.
Zmiana w Legii
Stołeczny zespół grał trójką w obronie na początku sezonu, teraz zmienił ustawienie na czwórkę z defensywnym pomocnikiem. - Niezależnie, czy gra trzema, czy czterema obrońcami to defensywny pomocnik wchodzi w linię obrony – analizuje Kroczek. - Legia ma więcej swobody w działaniach z piłką, jest zespołem, który stara się grać intensywnie w obronie i szuka możliwości z faz przejściowych. Kroczek po raz pierwszy zagra z Legią. Pokonał już dwukrotnie Jagiellonię w Białymstoku, Raków na wyjeździe i u siebie. Z pewnością doświadczenie z tych meczów będzie jemu i zespołowi bardzo pomocne.
- Oczywiście, że tak – potwierdza trener. - To niedaleki czas, kiedy to dwukrotnie ograliśmy mistrza Polski, wygraliśmy bezdyskusyjnie, potrafiliśmy strzelić siedem bramek. Nie czuję więc teraz obawy, szanujemy rywala, ale na pewno nas stać na walkę o pełną pulę. Tego oczekuję od zawodników, zresztą to pokazujemy w każdym spotkaniu. Mimo, że kilka razy przegrywaliśmy, doprowadzaliśmy do remisu i detal spowodował, że nie wygraliśmy, a chcieliśmy wygrać, jak ostatnia, a nie utrzymywać remis. W każdym gramy o zwycięstwo i liczę teraz na to, że tak będzie.
Będzie nowy bramkarz?
Czy będzie też zmiana w bramce „Pasów”? Tego nie wiadomo.
- Wszyscy bramkarze są zdrowi – mówi Kroczek. - Mam komfort, bo „Ravi” został z nami na tę przerwę, nie dostał powołania do reprezentacji. Wyjazd na kadrę to zawsze logistyka, dodatkowe obciążenie. Mieliśmy trzech bramkarzy w procesie treningowym, każdy z nich dobrze wygląda.
Niekoniecznie dobrze wygląda obrona zespołu – Cracovia straciła już 24 bramki.
- Rozmawiamy o tym, by więcej działań w obronie było skutecznych – zapewnia szkoleniowiec. - Gdyby było lepiej w tym względzie, mielibyśmy 3 – 4 punkty więcej. Nie mamy komfortu pracy podczas takiej przerwy, bo połowy drużyny nie ma, a część zawodników się leczyła, musimy sobie jednak z tym radzić. Na pewno globalne działania związane z obroną wymagają usprawnienia, nie tylko przed tym meczem, ale tak samo będzie przed spotkaniami z Zagłębiem i Piastem.Źródło: gazetakrakowska.pl 24 listopada 2024 [1]
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
Cracovia dobrze radzi sobie na wyjazdach. Przed meczem z Legią w tym sezonie wygrała sześć z siedmiu meczów na obcych boiskach. Z kolei Łazienkowska to nie jest przyjazne miejsce dla „Pasów”. Z 32 poprzednich wizyt tutaj jeśli chodzi o mecze ligowe, przegrały 31. Wygrały w 2019 r. 2:0. Teraz próbowały nie przegrać, ale musiały uznać wyższość rywala.
Do zdrowia nie doszedł jeszcze Virgil Ghita i nie zobaczyliśmy go w kadrze. Nie nastąpiła zmiana w bramce, choć pojawiło się wiele słów krytyki wobec Henrichar Ravasa. Nastąpiła tylko jedna zmiana w stosunku do ostatniego meczu – Otara Kakabadze zastąpił Patryk Janasik, który w „11” znalazł się po raz pierwszy, a był to dla niego dopiero piąty występ w ekstraklasie w barwach Cracovii. Z kolei na ławce rezerwowych znalazł się Michał Rakoczy – po raz pierwszy od 1,5-miesiąca.
Od początku gry Legia chciała zdominować „Pasy” – w 4 min uderzał Rafał Augustyniak i Ravas został zmuszony do interwencji. Z kolei w 6 min Gabriel Kobylak uchronił zespół od straty bramki po zaskakującym strzale Ajdina Hasicia. Gospodarze próbowali w koronkowy sposób rozgrywać akcje, metodą wielu krótkich podań. Ale obrona gości grała czujnie. A „Pasy” czyhały na jakąkolwiek okazję. A gdy już się pojawiła, starali się uderzać na bramkę, jak w 14 min Patryk Sokołowski, były gracz Legii.
W 15 min Andreas Skovgaard rzucając się i blokując piłkę po strzale Bartosza Kapustki dotknął jej ręką. Nie było wątpliwości – rzut karmy dla gospodarzy
I „Kapi”, były gracz „Pasów” wykonał wyrok strzałem z 11 metrów. To nieco podłamało krakowian choć wiadomo, że potrafią oni odrabiać straty, czego dowód dali już w tym sezonie niejednokrotnie. Ale w 26 min Cracovia dostała drugi cios. Po centrze Rubena Vinagre najlepiej w polu karnym znalazł się Marc Gual i strzałem głową pokonał Ravasa. W tym momencie sytuacja „Pasów” stała się beznadziejna. Odrobienie dwóch bramek nie jest niemożliwe, jak pokazali podopieczni trenera Dawid Kroczka we Wrocławiu, ale jednak szalenie trudne. Potrzeba było jednak podjąć niesamowite ryzyko.
W 34 min Cracovia złapała bramkowy kontakt – po dograniu z rzutu rożnego w ogromnym zamieszaniu Benjamin Kallman wepchnął piłke do siatki biodrem. To 11 gol najlepszego strzelca „Pasów” w tym sezonie i już 17 po stałym fragmencie gry. Ale zaraz goście dostali obuchem w głowę – po centrze Pawła Wszołka na środek pola karnego główkował Wojciech Urbański i Ravas był bez szans. Kompletnie nie pilnowany zawodnik gospodarzy nie miał żadnych kłopotów z umieszczeniem piłki w siatce.
- Chcieliśmy iść wysoko na Legię - mówił w przerwie Patryk Sokołowski. - A potem wykorzystywać atak szybki, ale nadzialiśmy się na taki atak. Była pierwsza bramka, karny, brakowało utrzymania się przy piłce, w kryzysowych sytuacjach, pod własną bramką. Nie chcemy tracić tylu goli, trzeba zrobić wszystko by w II połowie już tylu nie tracić. Mam nadzieję, że zamurujemy bramkę, a zdobędziemy przynajmniej dwie.
Ale druga połowa zaczęła się od ataków Legii – w 48 min strzelał Gual i Ravas wybił piłkę na róg. Miejscowi szukali kolejnych bramek, w żadnym razie nie próbowali utrzymać korzystnego wyniku. „Pasy” były w głębokiej defensywie. I liczyli na kontry. Po jednej z nich dogrywał piłkę Kallman, ale nikt skutecznie nie zamknął akcji, piłka odbiła się tylko od nóg Sokołowskiego. W 64 min Fin po szybkiej akcji stanął przed szansą, ale jego strzał odbił Kobylak.
W 68 min Legia mogła zdobyć gola – Vinagre uciekł Arttu Hoskonenowi idealnie podał do Guala, który nie dostawił dobrze stopy do piłki i 100-procentowa szansa na bramkę przepadła. A sytuacja w obronie Cracovii znacznie się pogorszyła w 72 min, gdy urazu doznał Hoskonen. Cofnięty został Sokołowski, a jego miejsce w drugiej linii zajął Amir Al-Ammari. Czas uciekał, a Cracovia nie tworzyła okazji bramkowych.
Ale po błędzie legionistów Kallman wywalczył piłkę, dograł ją do Mikkela Maigarda, który między nogami Augustyniaka posłał ją do siatki. Odżyła jeszcze nadzieja w zespole z Krakowa. Nie było jednak bramkowych szans. Za to Legia mogła zamknąć mecz w 3 min doliczonego czasu gry gdy oko w oko z Ravasem stanął Liquinhas, ale Słowak odbił piłkę.
W 5 min doliczonego czasu gry po rzucie rożnym główkował Bartosz Biedrzycki i piłka o centymetry minęła słupek! Ale dotknął ją ręką Paweł Wszołek. Z tym, że gwizdek arbitra milczał... W rewanżu sam na sam z bramkarzem był Alfarela i znów Ravas był górą. W 7 min doliczonego czasu gry padł w polu karnym Jugas w starciu z Janem Ziółkowskim. Sędzia chwilę zastanawiał się nad tym, ale nie sprawdzał sytuacji na VAR-ze, a po chwili zakończył mecz.Źródło: gazetakrakowska.pl 24 listopada 2024 [2]
cracovia.pl
Błyskawiczny start i mocny koniec pierwszej połowy
W obecności pełnego pasiastego sektora gości zawodnicy trenera Dawida Kroczka chcieli szybko zaznaczyć swoją obecność w tym meczu, już w pierwszych minutach zamykając Lechię w okolicach jej pola karnego. Przyniosło to skutek błyskawicznie, bo po jednym z dośrodkowań doszło do zagrania ręką i sędzia Paweł Gryckiewicz nie miał żadnych wątpliwości, wskazując na rzut karny dla Pasów. Do piłki podszedł Benjamin Kallman i z dużym spokojem trafił do siatki, dając naszej drużynie szybkie prowadzenie.
W kolejnych minutach spotkanie się wyrównało, swoich szans szukali gospodarze, a dodatkowo Cracovia od 9. minuty musiała sobie radzić bez Virgila Ghity, który z powodu problemów zdrowotnych musiał opuścić boisko. Zmienił go Jani Atanasov, a miejsce Rumuna w linii obrony zajął Patryk Sokołowski. Henricha Ravasa kąśliwym strzałem z dystansu sprawdził Maksym Chłań, ale nasz golkiper czujnie rzucił się w kierunku bliższego rogu, odbijając strzał Ukraińca na rzut rożny.
Sokołowski kluczową interwencję zaliczył w 35. minucie, kiedy przerwał szybką akcję Lechii wyprzedzając Conrado, a ten nie zdążył wyhamować i trafił naszego zawodnika „stemplem”, w efekcie oglądając drugą żółtą kartkę. Grające w przewadze Pasy kontrolowały grę już do końca pierwszej połowy, a na sam jej koniec wyprowadziły drugi cios. Ajdin Hasić posłał świetne miękkie zagranie do wybiegającego w tempo Kallmana, a Fin bardzo sprytnie zmieścił piłkę koło interweniującego Sarnawskiego, podwyższając nasze prowadzenie!
Kartkowe zamieszanie, niepotrzebne nerwy w końcówce
Lechia ambitnie starała się wrócić do tego spotkania po przerwie, Pasy jednak skutecznie wybijały rywali z rytmu, samym chcąc zamknąć to spotkanie 3. trafieniem. Świetnie dysponowany dzisiaj w bramce Lechii był jednak Sarnawski, który bronił kolejne uderzenia naszych zawodników, kiedy kolejne próbowali Atanasov, Kakabadze i Maigaard.
Małe zamieszanie mieliśmy natomiast w 60. minucie, kiedy wychodzący na czystą pozycję Viunnyk wyprzedził Sokołowskiego i po chwili padł na murawę. Sędzia momentalnie pokazał naszemu zawodnikowi czerwoną kartkę, po chwili otrzymał jednak sygnał z wozu VAR i postanowił jeszcze raz obejrzeć tę sytuację. Analiza wykazała, że to napastnik Lechii pierwszy faulował naszego gracza, w efekcie kartka została anulowana, a Pasy pozostały w przewadze.
O ile przewaga pod względem liczby zawodników na boisku się nie zmieniła, tak ta najważniejsza, w postaci wyniku, stopniała w 77. minucie. Lechia miała rzut rożny i po dośrodkowaniu Rifeta Kapicia spod krycia urwał się wprowadzony kilka minut wcześniej Bujar Pllana, dając gospodarzom gola kontaktowego, a nam niepotrzebne nerwy w końcowych minutach. W nich nerwy rzeczywiście były, ale ostatecznie więcej goli już nie oglądaliśmy i z nad morza wracamy z kompletem punktów!
Swoisty „hat-trick” meczów z beniaminkami zakończymy za tydzień, kiedy na Ziemię Świętą przyjedzie GKS Katowice. Ten mecz rozegramy pod hasłem #CracoviaDlaNiepodległej i z tego miejsca już zapraszamy na to spotkanie, gdzie będzie czekało mnóstwo atrakcji związanych ze Świętem Niepodległości!
terazpasy.pl
Cracovia kontynuuje swój jesienny maraton spotkań z beniaminkami po udzieleniu srogiej lekcji piłkarstwa Motorowi Lublin wybrała się w daleką podróż, by sprawdzić przygotowanie do Ekstraklasy gdańskiej Lechii.
I choć, uprzedzając nieco fakty, wynik tego spotkania wskazuje na to, że Lechia ma większe pojęcie o Ekstraklasie od Motoru wypada jednak napisać, że jest dokładnie odwrotnie. Choć zapału do nauki odmówić podopiecznym trenera Grabowskiego nie można, to jednak ich umiejętności wciąż zdradzają, że jeszcze jedną nogą są w Pierwszej Lidze - pytanie, którą nogę uda im się dostawić do której.
Ten opisowy wstęp jest niejako wprowadzeniem do początku spotkania, gdy Cracovia oddała Lechii piłkę i przyglądała się, jak gospodarze sami robią sobie nią krzywdę. Długo zresztą przyglądać się nie trzeba było, bo już w 2. minucie dośrodkowaną przez Kakabadze w pole karne futbolówkę w niegroźnej sytuacji odbił ręką Neugebauer. Sędzia natychmiast podyktował dla "Pasów" jedenastkę, którą z kolei na gola pewnym uderzeniem zamienił Källman.
Cracovia usatysfakcjonowana łatwo wywalczonym prowadzeniem z powodzeniem kontynuowała swą taktykę. Lechia przez całą pierwszą odsłonę bezradnie miotała się próbując dostać choćby na przedpole bramki Ravasa. Tak naprawdę tylko raz musiał on interweniować: gdy w 25. minucie przy krótkim słupku płasko strzelał Khlan Słowak spisał się bez zarzutu.
Niefortunni Gdańszczanie zamiast poszukać remisu ponownie napytali sobie jedynie biedy: w ciągu 35. minut gry Brazylijczyk Conrado obejrzał najpierw żółta kartkę za faul na Rózdze, a następnie drugą żółta kartkę za naprawdę niemądry i w dodatku niebezpieczny faul na Sokołowskim. W ten sposób i tak już wcześniej marne perspektywy Lechii na druga połowę jawić się zaczęły wprost tragiczne.
Tym bardziej, że Cracovia po raz kolejny skorzystała skwapliwie z niefrasobliwości defensywy gospodarzy i w 44. minucie po kapitalnym podaniu Hasića Källman pomimo asysty obrońcy sprytnie wykończył sytuację bramkową i zamienił ją na drugiego gola.
Jedyną złą wiadomością dla "Pasów" w pierwszej połowie był uraz, którego nabawił się już w pierwszych minutach spotkania Ghiță - rumuński defensor opuścił boisko w 9. minucie zastąpiony przez Atanasova, lecz to nie reprezentant Macedonii Północnej został oddelegowany do wzmocnienia bloku defensywnego, tylko przesunięty na tę pozycję doświadczony Sokołowski.
Nic jednak przez pierwsze trzy kwadranse nie wskazywało, by - przynajmniej w kontekście sytuacja na boisku miało to w Gdańsku - kontuzja Ghițy miała być dla Cracovii szczególnie dotkliwa; Krakowianie kontrolowali w pierwszej połowie spotkanie w stu procentach.
W drugiej połowie gospodarze szybko (i dla niektórych boleśnie) udowodnili, że nie zamierzają się jednak łatwo poddać i mimo złej sytuacji będą starali się jeszcze powalczyć o punkty - choćby i łokciami. Tak jak nie można było Lechii przypisać wielkich piłkarskich umiejętności, tak też nie można jej było więc odmówić ambicji.
Początkowo obie drużyny próbowały podobnych metod na zdobycia gola: głównie strzałów z dystansu. Najpierw do takiego właśnie uderzenia złożył się Atanasov (sporo nad bramką), później Kapić (zdecydowanie groźniejsze uderzenie, lecz także nad poprzeczką). Chwilę później wyśmienite dogranie Maigaarda powinien wykorzystać do skompletowania hat-tricka Källman, lecz z siedmiu metrów uderzył zbyt lekko w sam środek bramki. Groźną akcję po stronie Lechii odpowiedział Viunyk, także i on strzelił jednak źle, trafiając tylko w boczną siatkę.
Chwilę później wydawało się przez moment, że siły na bisku mogą się wyrównać - sędzia pokazał czerwoną kartkę Sokołowskiemu za faul przerywający "pewną akcję bramkową" rywala, po chwili w sukurs przyszła jednak videoweryfikacja i sędziowie VAR zasugerowali głównemu arbitrowi, że faul istotnie był, lecz w drugą stronę - za koszulkę ciągnięty był przez "Lechistę" Sokołowski. Sędzia Gryckiewicz podbiegł do monitora, obejrzał sytuację na własne oczy a czerwona kartka została anulowana.
To zajście uświadomiło podopiecznym trenera Kroczka, że gdy tylko strzelą bramkę na 3:0 wola walki gospodarzy zostanie ostatecznie złamana, natomiast na razie wciąż się ona jeszcze tli. Ponieważ jednak skwapliwość "Pasów" z pierwszej połowy zastąpiła pewna nonszalancja, a golkiper Lechii kilka razy naprawdę spisał się na medal, dlatego też trzeci gol nie chciał wpaść. Najpierw mocny strzał Kakabadze nogami wybronił właśnie Sarnavśkyi, potem strzelał Maaigard, lecz także i jego strzał nie trafił do siatki. Cracovia po chwili lepszej gry znów spuściła z tonu, Lechia wciąż marzyła o odrobieniu strat.
I tym razem to "Pasiacy" wyciągnęli do rywala pomocną dłoń: najpierw Ólafsson niepotrzebnie wybił piłkę na róg, po chwili zaś przy rzucie rożnym zaspali Rózga i Atanasov, pozwalając aby Pllana bez przeszkód złożył się na 7. metrze przed bramką do strzału z woleja. Kosowianin nie dał szans Ravasowi i od 77. minuty meczu grająca w osłabieniu Lechia złapała kontakt z - jak się dotąd wydawało - kontrolującą przebieg spotkania Cracovią.
Kolejne dziesięć minut spotkania to nasilające się, choć dość chaotyczne, ataki gospodarzy, którzy nie tylko nie zostali dobici, ale wręcz zobaczyli "światełko w tunelu" i zaczęli wierzyć, że są jeszcze w stanie wywalczyć w to niedzielne popołudnie choćby punkt. Tak się jednak nie stało - "Pasy", mimo że wcześniej momentami broniły się desperacko, w ostatnich minutach wykazały się jednak stosownym doświadczeniem, dzięki czemu odzyskały rezon i zdołały utrzymać Lechię "na dystans".
Trener Kroczek ma po wyjeździe do Gdańska wiele materiału do przemyśleń i to nie tylko przemyśleń z gatunku przyjemnych, a dodatkowym powodem do zgryzoty jest z pewnością kontuzja trzeciego już stopera. Tym niemniej, mimo słabszych momentów w przekroju całego meczu, należy w tej sytuacji docenić dojrzałość i wyrachowanie zespołu - także w samej końcówce, gdy Lechia rzuciła już do ataku wszystkie siły i przeszła do fizycznej walki wręcz.
Ostatecznie "Pasy" miały wygrać i wygrały, utrzymując się w ścisłej czołówce tabeli i zmniejszając stratę do lidera do zaledwie dwóch punktów. A że pozwoliły słabemu piłkarsko i osłabionemu liczbowo rywalowi strzelić kontaktowego gola - chwały im to z pewnością nie przyniesie, ale co najważniejsze, wielkiej szkody też im nie uczyniło.
Po 14. kolejce Cracovia ma na swoim koncie 29 punktów i zajmuje 4. miejsce w tabeli, dosłownie "depcząc po piętach" poprzedzającym ją zespołom: Rakowa, Jagiellonii i Lecha. Z kolei przewaga "Pasów" nad 5. zespołem w tabeli - Legią - wynosi cztery punkty.
W następnej serii gier podopieczni trenera Kroczka zmierzą się na własnym boisku z trzecim z kolei beniaminkiem - GKS-em Katowice. Zważywszy, że w 15. kolejce Lech zmierzy się z Legią, zaś Raków z Jagiellonią można napisać, że Cracovia znów może szykować się nawet do ataku na pozycję lidera.Źródło: terazpasy.pl 3 listopada 2024 [4]
Skrót meczu
LECHIA - CRACOVIA | SKRÓT | KOLEJNY DUBLET FIŃSKIEJ MASZYNY! | Ekstraklasa 2024/25 | 14. KOLEJKA
Skrót meczu 2
WALCZYLI DO KOŃCA W DZIESIĄTKĘ! LECHIA - CRACOVIA, SKRÓT MECZU
Piłkarze po meczu
"MUSIMY DALEJ WALCZYĆ" | Benjamin Kallman po meczu z Lechią | WYWIAD
Kulisy meczu
MECZ, KTÓRY TRZEBA BYŁO WYGRAĆ | Lechia Gdańsk - Cracovia | 14. kolejka Ekstraklasy | KULISY
Linki zewnętrzne
2024-06-29 Cracovia - Polonia Bytom 2:1 2024-07-03 Radomiak Radom - Cracovia 1:0 2024-07-06 Cracovia - Omonia Nikozja 3:0 2024-07-13 Cracovia - Baník II Ostrawa 2:4 2024-07-13 Cracovia - Sigma Ołomuniec 0:1 2024-07-21 Cracovia - Piast Gliwice 1:1 2024-07-29 Raków Częstochowa - Cracovia 0:1 2024-08-05 Cracovia - Widzew Łódź 1:3 2024-08-10 Korona Kielce - Cracovia 0:2 2024-08-17 Jagiellonia Białystok - Cracovia 2:4 2024-08-24 Cracovia - Górnik Zabrze 3:2 2024-08-31 Radomiak Radom - Cracovia 2:1 2024-09-14 Cracovia - Pogoń Szczecin 2:1 2024-09-21 Puszcza Niepołomice - Cracovia 1:2 2024-09-24 Sandecja Nowy Sącz - Cracovia 3:2 2024-09-30 Cracovia - Stal Mielec 1:1 2024-10-06 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:4 2024-10-19 Cracovia - Lech Poznań 0:2 2024-10-26 Cracovia - Motor Lublin 6:2 2024-11-03 Lechia Gdańsk - Cracovia 1:2 2024-11-09 Cracovia - GKS Katowice 3:4 2024-11-23 Legia Warszawa - Cracovia 3:2