2024-10-06 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:4
|
PKO Ekstraklasa , 11 kolejka Wrocław, niedziela, 6 października 2024, 14:45
(2:1)
|
|
Skład: Leszczyński Żukowski (76' Ortiz) Petrow Petkow (46' Szota) Bejger Guercio Samiec-Talar (62' Jasper) Pokorny Schwarz Cebula (16' Baluta) Świerczok (62' Musiolik) |
Sędzia: Wojciech Myć z Włodawy oraz Marcin Boniek z Bydgoszczy i Marcin Lisowski z Warszawy
|
Skład: Ravas Jugas (56' Hoskonen) Glik Ghiță Kakabadze © Maaigard Sokołowski (80' Al-Ammari) Biedrzycki (46' Van Buren) Hasić (80' Atanasov) Rózga (84' Ólafsson) Källman |
Mecze poprzedniego dnia: | ||
2024-10-05 Cracovia (U-17) - Legia Warszawa (U-17) 1:5 |
Zapowiedź meczu
gazetakrakowska.pl
- Przed meczem ze Śląskiem mamy krótki mikrocykl – mówi trener Cracovii Dawid Kroczek. - W stosunku do ubiegłego sezonu oba zespoły są w innym położeniu, ale miejsce Śląska nie odzwierciedla jego potencjału. Jedziemy na wymagający teren, musimy zwrócić uwagę na wiele aspektów. Musimy zagrać dobre spotkanie pod względem mentalnym. Mamy komfort przy ustalaniu składu, musimy być w gotowości.
Wszyscy do dyspozycji
Po pauzie za kartki wracają Otar Kakabadze i Filip Rózga. Będzie mógł zagrać Kamil Glik, który ma trzy, a nie cztery kartki na koncie, ta z meczu z Koroną Kielce została anulowana.
Cracovia wygrała w tym sezonie wszystkie mecze oprócz jednego (z Puszczą) w których miała mniejsze posiadanie piłki.
- Dyskutujemy nad tym, a to nie jest najważniejsza mecz w piłce – mówi Dawid Kroczek. - Istotne jest to, co dzieje się między polami karnymi, to co się dzieje w środku boiska. W meczu ze Stalą mieliśmy większe posiadanie, a to nie zagwarantowało nam zwycięstwa. Ważna jest dyscyplina taktyczna. Chcemy być zespołem, który gra atrakcyjnie, ale wtedy jest większe ryzyko, większa liczba zawodników pod polem karnym rywala. Tak było w meczu ze Stalą. Chcemy stosować taką taktykę, która będzie skuteczna. Zespoły przeciwne nas analizują, dlatego też musimy być na tyle przygotowani, by nas nic nie zaskoczyło. Chcemy grać jak najmocniej do przodu, jak najmniejszą liczbą podań przemieszczać się. Będą też mecze, kiedy to przeciwnik będzie w niskiej obronie, musimy mieć receptę na to, jak to rozwiązać, mieć kilka wariantów.
4:0 się nie powtórzy
W ubiegłym sezonie Cracovia przegrała 0:4 we Wrocławiu w majowym meczu, wtedy, kiedy broniła się przed spadkiem. Kilku zawodników w obu zespołach ma szansę znowu nie zagrać. Co musi zrobić Cracovia, by nie powielić tego fatalnego rezultatu?
- Strategii oczywiście nie zdradzę – mówi Kroczek. - Wtedy Śląsk wszedł dobrze w spotkanie, a my nie byliśmy na tyle dobrze zorganizowani, stąd też wynik był bardzo wysoki. Dwóch kluczowych zawodników odeszło ze Śląska, takich, którzy mieli wpływ na grę ofensywną.
W Śląsku nie ma już ani Erika Exposito ani Nahuela Leivy. Kluczowych dla wrocławian zawodników w ubiegłym sezonie. - Mamy ten mecz z tyłu głowy – mówi szkoleniowiec „Pasów”. - Analizowaliśmy go. Śląsk nie wygrał jeszcze spotkania w tym sezonie, ma cztery remisy i cztery porażki i dwa zaległe mecze.
- Trzeba być czujnym, bo choć Śląsk jest na dole tabeli, to jest to zespół o dużym potencjale – mówi szkoleniowiec. - Miejsce, które zajmuje, nie jest adekwatne do jego możliwości, musimy o tym pamiętać, że to wicemistrz Polski. Nie możemy dać się uśpić, musimy utrzymać dyscyplinę taktyczną. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć przed żadnym meczem, że będzie łatwo, nie przypominam sobie w ogóle jakiejś dużej dominacji którejś z drużyn w jakimś meczu. Natomiast jest sporo niespodzianek, choćby w Pucharze Polski.
„Pasy” po 10 kolejkach mają 20 punktów w dorobku. Jak należy to ocenić?
- W pierwszej kolejności przemawiają wyniki – mówi Kroczek. - W dalszej gra. Jesteśmy skuteczni, średnia 2 pkt na mecz jest dobra, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak cienka jest linia, kiedy to można stracić koncentrację i potem mieć problem z punktowaniem. Musimy być wszyscy przygotowani na to, że musimy się maksymalnie poświęcać od pierwszej minuty.
Martwić może fakt, że „Pasy” tracą stosunkowo wiele bramek – 13, co daje wynik na poziomie środka tabeli.
- W piłce dzieje się coś, kosztem czegoś – mówi trener Cracovii. - Były spotkania, gdy musieliśmy bronić nisko i po heroicznej grze wywozić punkty. Teraz podjęliśmy decyzję, że gramy wyżej. Chcemy być zespołem, który będzie bardziej zbalansowany, ale priorytetem zawsze jest to, by strzelić o jedną bramkę więcej od przeciwnika.
Przerwa bez sparingu
- Duża grupa zawodników została powołana do swoich reprezentacji – wyjaśnia szkoleniowiec. - W tym czasie mocniejszy akcent położymy na pracę indywidualną. Pracuję na co dzień z piłkarzami i wiem, kto potrzebuje gry, kto ewentualnie zostanie przesunięty do drugiego zespołu. Chcemy ten czas przeznaczyć na regenerację, dać odpocząć zawodnikom. A z wyjazdami kadrowiczów liczyliśmy się w momencie pozyskiwania danego zawodnika. Nie wydaje mi się, by wyjazd kogokolwiek zaburzył rozumienie gry, mamy przejrzysty system, bardziej obawiamy się tego, że ktoś może wrócić z kontuzją.
Po tym meczu nastąpi dwutygodniowa przerwa reprezentacyjna. W tym czasie Cracovia nie rozegra żadnego sparingu.Źródło: gazetakrakowska.pl 3 października 2024 [1]
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
„Pasy” zagrały z rywalem, który w tym sezonie nie wygrał jeszcze meczu. To wstydliwa statystyka dla wicemistrza Polski, który w ogóle nie przypomina zespołu z poprzednich rozgrywek. Wrocławianie okupują ostatnie miejsce w tabeli. I nie jest to dziełem przypadku, wrocławianie nadal nie mają wygranej na koncie, choć po 8 minutach prowadzili 2:0.
To był dla gospodarzy pierwszy domowy mecz ligowych po 42 dniach, bo poprzednie mieli przełożone, a to z powodu gry w pucharach, a to z powodu powodzi.
Po raz pierwszy Cracovia zaczęła mecz z dwoma młodzieżowcami w składzie – Filipem Rózgą, który wrócił po pauzie za żółte kartki i Bartoszem Biedrzyckim. Wypadli ze składu David Olafsson i Mick van Buren, wrócił zaś do niego też Otar Kakabadze. Dwóch młodzieżowców to konieczność nadrabianie „debetu”, by nie płacic kary na końcu sezonu za brak wypełnienia limitu. Po 10 meczach, by być w „planie” Cracovia powinna mieć tych minut młodzieżowców 900, miała zaś tylko 679. To drugi najgorszy wynik w lidze po Legii.
Śląsk mógł bombowo otworzyć ten mecz, bo już w 38 s w idealnej sytuacji był Piotr Samiec-Talar, ale nie trafił z bliska.
W 2 min jednak po dograniu piłki przez Petra Schwarza z rzutu wolnego simeon Petrow wygrał pojedynek główkowy z Virgilem Ghitą i trafił do siatki. To druga bramka w tym sezonie stracona przez „Pasy” po stałych fragmentach gry.
W tym momencie przypomniał się wiosenny mecz, przegrany we Wrocławiu przez Cracovię, w którym też od 2 minuty przegrywała i to po golu… Petrowa.
Ale to był dopiero początek nieszczęść „Pasów”. W 8 min z prawej strony uderzał Mateusz Żukowski – Henrich Ravas odbił piłkę, dobijał Schwarz, bramkarz Cracovii nie złapał piłki, a z metra do bramki wcisnął ją Tommaso Guercio. Wiosną wrocławianie na drugiego gola musieli czekać ponad pół godziny, teraz poszło zdecydowanie wcześniej. Sytuacja „Pasów” była nie do pozazdroszczenia. Cracovia była oszołomiona, nie kleiła jej się zupełnie gra.
Ale w 20 min dopisało jej szczęście – Rafał Leszczyński kopnął w nogę Rózgę. Sędzia zobaczył tę sytuację na VAR-ze i podyktował rzut karny. Benjamin Kallman strzelił źle, w środek bramki, ale piłka jednak znalazła się w siatce, choć golkiper był bliski obrony. Dla Fina to piąty gol w tych rozgrywkach, a w sumie to 11 gol z 19 Cracovii ze stałych fragmentów gry. „Pasy” podtrzymały więc serię – we wszystkich meczach w tym sezonie strzelają co najmniej jedną bramkę.
Cracovia dostała więc trochę tlenu. Kallman w 30 min główkował groźnie po podaniu Bartosza Biedrzyckiego, ale piłka przeleciała obok słupka. Podobnie było po główce Ghity po dograniu z wolnego w wykonaniu Ajdina Hasicia.
- Źle weszliśmy w mecz, ale z każdą minutą się nakręcaliśmy, w drugiej połowie będziemy się starać zdobyć trzy punkty – mówił w przerwie Filip Rózga.
Trener Kroczek w przerwie dokonał ofensywnej zmiany wpuszczając na boisko Micka van Burena. Fantastycznie zaczęła się druga połowa dla „Pasów” – po rzucie rożnym do siatki głowa trafił Jakub Jugas. I to był już 12 gol krakowian po stałych fragmentach gry w tym sezonie! To fenomenalny wynik. Dla Czecha to druga bramka w tym sezonie. A krakowanie mieli apetyt na więcej i atakowali. I w 62 min po wolnym uderzał Hasić i ten strzał sprawił nieco kłopotu bramkarzowi, który wybił piłkę na róg. Niebawem Bośniak strzelał z dystansu i golkiper wrocławian musiał się wykazać, by obronić. Cracovia miała inicjatywę, atakowała.
I w 68 min „Pasy” rozegrały kapitalną akcję - Kallman zagrał głową do Van Burena, który lekko posłał piłkę po ziemi i ta wtoczyła się do siatki koło bramkarza. To trzeci gol Holendra w tych rozgrywkach.
Po chwili Żukowski nastąpił na stopę Van Burena w polu karnym i po VAR-ze „Pasy” miały „jedenastkę”. Do piłki podszedł Hasić i strzałem od słupka zdobył gola. I było to drugie trafienie pomocnika w lidze. To już „zamykało” sprawę wygranej „Pasów”. Śląsk jeszcze atakował, ale już bez wiary.Źródło: gazetakrakowska.pl 6 października 2024 [2]
terazpasy.pl
Można napisać, że Cracovia jechała do Śląska jako faworyt - na pewno nie faworyt "murowany", lecz jednak bez wątpienia jako zespół, który przekonuje w obecnym sezonie PKO Ekstraklasy pomysłem na grę, konsekwencją, ambicją, i powtarzalnością. A przede wszystkim jakością piłkarską, którą może wypełnić zarówno skład podstawowy, jak i ławkę rezerwowych.
Choć mecz pucharowy w Nowym Sączu tą dobrą reputację kadry "Pasów" nieco nadwątlił, jednak ogólny obraz zespołu pozostawał jednoznaczny.
Po drugiej stronie stawał zespół kontrastów, czyli Śląsk: drużyna, która w poprzednim sezonie wywalczyła srebrny medal, teraz zaś - pozbawiona swych najlepszych graczy - szoruje po dnie tabeli i nie wygrała w obecnych rozgrywkach ani razu.
I choć mecz ostatecznie w pełni potwierdził to, co wiadome było o obu zespołach przed jego rozpoczęciem, to jednak zaczął się on co najmniej nieoczekiwanie. Cracovia wyszła na boisko, jakby jeszcze pozostając myślami w autokarze - popełniając naiwne, szkolne błędy w defensywie mogła przegrywać już w pierwszych 60 sekundach meczu.
Ostatecznie przegrywała po 120 sekundach, gdy przy rzucie rożnym niezawodny dotąd w takich sytuacjach Ghiță dał się tym razem uprzedzić Petrowowi w dojściu do główki. W 8. minucie wynik brzmiał już 2:0, kiedy to Guercio na raty zdołał pokonać Ravasa z najbliższej odległości.
Ktoś w tej sytuacji mógłby stwierdzić, że jest po meczu, jednak Śląsk - na swoje nieszczęście - zdobył wysokie prowadzenie zdecydowanie zbyt wcześnie. Zbyt wcześnie, aby móc dwubramkowe prowadzenie dowieźć do końca meczu, przeciwstawiając się jakości piłkarskiej Cracovii.
Przed tygodniem podopiecznym trenera Magiery nie udało się to zresztą w Lublinie, gdzie prowadzili do 83 minuty - także i tym razem roztrwanianie swego dorobku zaczęli nieco na własne życzenie, od błędu jaki popełnił bramkarz Leszczyński. Golkiper Śląska zlekceważył pressing ze strony graczy Cracovii, a konkretnie szybkobiegacza Rózgi i w efekcie sfaulował go próbując wybić futbolówkę.
Sędzia Myć po analizie VAR nie miał wątpliwości i wskazał na "wapno", a rzut karny zamienił na kontaktowego gola Källman (choć trzeba tu dodać, że jego strzał ze stałego fragmentu gry tak jak przed tygodniem był naprawdę kiepskiej jakości, lecz szczęśliwie po ręce bramkarza trafił i tym razem do siatki).
W 25. minucie groźnie próbował Świerczok, trudno jednak byłoby napisać, że w dalszej części meczu to Śląsk miał znaczącą przewagę - przeciwnie, z każda minutą "Pasy" porządkowały swą grę, starając się konsekwentnie przypomnieć sobie w jaki sposób chcą w tym sezonie grać.
W 29. minucie dobre dośrodkowanie Biedrzyckiego próbował wykorzystać Källman, ale jego uderzenie głową minęło światło bramki. Jeszcze w końcówce pierwszej połowy do piłki dorzuconej na przedpole Ravasa zdołał dojść Samiec-Talar, ale jego uderzenie głową także było niecelne.
W przerwie trener Kroczek dokonał jednej, lecz niezwykle istotnej zmiany: w miejsce słabo tym razem spisującego zwłaszcza w fazie gry defensywnej Biedrzyckiego wprowadził na boisko van Burena, a Holender okazał się klasycznym jokerem.
Najpierw jednak - przy pierwszej sposobności - wyrównanie Cracovii zapewnił zamykający na "długim" słupku dośrodkowanie Maigaarda z rzutu rożnego Jugas. W sytuacji tej nie popisali się bramkarz Leszczyński i stoper Petrov - zdobywca pierwszego gola dla Śląska.
Wszystkie błędy gospodarzy były jednak pokłosiem intensywności gry zaproponowanej przez Cracovię. Śląsk stać było na intensywne dwadzieścia pięć minut - "Pasy" wykorzystały pozostały czas meczu.
Co warto podkreślić: uczyniły to pomimo faktu, że w 56. minucie Jugas musiał zejść z boiska w wyniku nieszczęśliwej i, niestety, na pierwszy rzut oka źle rokującej kontuzji. Defensor "Pasów" przed kilkoma miesiącami powrócił do gry po długiej rehabilitacji związanej z kontuzją kostki i wiele wskazuje na to, że Czech znów będzie przeżywał trudne chwile. W miejsce Jugasa na boisku pojawił się Hoskonen i trzeba także oddać reprezentantowi Finlandii, że w pełni sprostał zadaniu.
Kolejne 20. minut meczu stanowiło najlepszy fragment gry Cracovii.
W 62. minucie po kąśliwym uderzeniu Bośniaka z rzutu wolnego bramkarz Śląska sparował piłkę na rzut rożny, zaś cztery minuty później Hasić po minięciu kilku graczy rywala strzelił zza linii pola karnego - i tym razem Leszczyński był jednak na posterunku.
W końcu dynamika prącej do przodu Cracovii przełożyła się jednak na zwycięskie gole. W 68. minucie piłkę zagraną przez Hasića kapitalnie głową odegrał Källman, posyłając ją za plecy obrońców do wbiegającego w pole karne van Burena, zaś Holender bez przyjęcia skierował piłkę w kierunku długiego słupka, obok wybiegającego golkipera i wyprowadził tym samym krakowski zespół na prowadzenie.
Śląsk już w tym momencie wyglądał bezradnie, lecz nie minęło kolejne pięć minut, a bezradność owa została spotęgowana - wbiegający w pole karne van Buren tym razem zastawił się "po profesorsku" i został sfaulowany przez Żukowskiego. Ponownie sędziemu Myciowi w sukurs przyszła analiza, jednak i tym razem wyjaśniła ona wszystko bez niedomówień: Cracovia otrzymała kolejny rzut karny.
Tym razem do "jedenastki" nie podszedł jednak Källman, lecz Hasić - pomocnik uderzył na tyle precyzyjnie, że Leszczyński pozostał bezradny: piłka odbiła się od wewnętrznej strony słupka i wpadła do bramki.
Końcowe fragmenty gry pokazały, że Cracovia jest zespołem dojrzałym, potrafiącym kontrolować mecz. "Pasiacy" panowali niemal nad każdym fragmentem boiska, kontrolując też dobrze arytmię gry.
Kapitalną partię rozgrywał Maigaard, świetnie spisywał się w dalszym ciągu niezmordowany Rózga, a kreatywny Hasić, dobrze dysponowany był Källman, pewnie funkcjonowała defensywa - z Glikiem na czele.
Trudno zresztą w drugiej połowie doszukiwać się jakiegokolwiek słabego elementu w drużynie trenera Kroczka. Desperacko szukający bramki kontaktowej Śląsk stworzył sobie w zasadzie tylko jedną okazję do strzelenia gola, kiedy to w 89. minucie do strzału z 20 metrów złożył się Băluță, lecz strzał Rumuna o około pół metra minął słupek krakowskiej bramki.
Cracovia wyjeżdża zatem ze stolicy Dolnego Śląska z mocny przekazem dla wątpiących: w jedenastu pierwszych meczach pokonała cztery zespoły lokujące się aktualnie w TOP 5 Ligi - w tym broniąca tytułu mistrzowskiego Jagiellonię - teraz zaś ograła aktualnego wicemistrza, Śląsk, i przytwierdziła go tym samym do dna tabeli.
Kibice w całej Polsce mogą już zacierać ręce na spotkanie liderującego Lecha, który w kolejnej serii gier zmierzy się przy Kałuży właśnie z Cracovią - zapowiada się prawdziwy hit ekstraklasowej jesieni - https://bilety.cracovia.pl/ ;)
Nawet - a może w szczególności - dla dotychczasowych niedowiarków, którzy wciąż "szczypią się" na przebudzenie, nie mogąc uwierzyć, że Cracovia "na pudle" to raczej nowa codzienność, nie zaś jednorazowy "uśmiech losu".Źródło: terazpasy.pl 6 października 2024 [3]
cracovia.pl
Złe miłego początki
Śląsk przed meczem z Cracovią dzierżył niechlubny tytuł jedynej drużyny, która na tym etapie sezonu na poziomie centralnym w Polsce nie zaliczyła jeszcze zwycięskiego meczu w lidze. Zespół Jacka Magiery czarną serię chciał przełamać właśnie z Pasami, szczególnie, że wracał na stadion we Wrocławiu po ponad miesiącu nieobecności. Widać to było po atomowym początku, bo gospodarze przed upływem 10. minuty prowadzili już 2:0, a do siatki trafiali Simeon Petrow i Tomasso Guercio, korzystając z dużej bierności naszych defensorów. Jak się jednak okazało z upływem minut, taki zimny prysznic był Pasom bardzo potrzebny.
Kontakt jeszcze przed przerwą
Jeszcze w pierwszej połowie złapaliśmy bowiem ze Śląskiem kontakt. Filip Rózga w swoim stylu nieustępliwie nacisnął na Rafała Leszczyńskiego, golkiper Śląska nieco chyba zlekceważył presję ze strony Bultiego i przełożył jeszcze piłkę butem na lewą nogę, co okazało się dla niego tragiczne w skutkach. Rózga wyłuskał ją spod jego nóg i sam został przez Leszczyńskiego kopnięty. Gwizdek sędziego Mycia początkowo milczał, ale po analizie VAR arbiter nie miał wątpliwości i podyktował jedenastkę dla Cracovii! Do piłki podszedł Benjamin Kallman i być może nie był to najpewniejszy strzał z jedenastu metrów w historii piłki nożnej, ale najważniejsze, że piłka wylądowała w siatce!
Szybkie wyrównanie i dramat Jugasa Na drugą połowę wychodziliśmy z jasnym celem - odwrócić losy meczu. Pomóc w tym miał wprowadzony w przerwie Mick van Buren, ale strzelanie po zmianie stron zaczął Jakub Jugas. Czech czujnie wykończył sytuację po rzucie rożnym i dzięki jego główce już w 47. minucie wyrównaliśmy stan meczu! Niestety, niedługo później Jugi przy jednek z interwencji bardzo pechowo się poślizgnął, w efekcie fatalnie wykręcając kolano, co sprawiło, że musiał murawę opuścić na noszach...
Charakter i dwa ciosy
Dodatkowo zmotywowany tą sytuacjązespół Dawida Kroczka ruszył po zwycięstwo i zrobił to z nawiązką! Druga połowa była grana pod pełne dyktando Pasów, a przewagę udało się udokumentować w 68. minucie. Kallman idealnie w tempo zagrał głową do van Burena, a Holender bardzo sprytnym strzałem posłał piłkę obok interweniującego Leszczyńskiego i pasiasty comeback we Wrocławiu stał się faktem! Nastawienie Cracovii w tym meczu widać było jednak po tym trafieniu, bo nie mieliśmy zamiaru się cofnąć, tylko ruszyć po zamknięcie spotkania. Znów pokazał się van Buren, tym razem uprzedzając Żukowskiego, który postawił mu "stempel" na bucie, w efekcie kolejna analiza VAR była tylko formalnością, przed wskazaniem na 11. metr. Tym razem do piłki podszedł Ajdin Hasić, uderzył poza zasięgiem Leszczyńskiego, a piłka po odbiciu od słupka wpadła do bramki, dając nam spokój na ostatni kwadrans tego spotkania.
Więcej goli już we Wrocławiu nie oglądaliśmy, a Pasy po raz kolejny w tym sezonie pokazały wielki charakter, znów odwracając wynik i kończąc mecz zwycięstwem! Po przerwie reprezentacyjnej na Ziemi Świętej przy Kałuży czeka nas hitowo zapowiadające się spotkanie z Lechem Poznań, którego stawką będzie pozycja lidera Ekstraklasy! Musicie być z nami już 19 października o 20:15.
Skrót meczu
ŚLĄSK - CRACOVIA |SKRÓT| NIE DO WIARY! PRZEZ "PASY" Z NIEBA DO PIEKŁA |Ekstraklasa2024/25|11.KOLEJKA
Piłkarze po meczu
"DOBRZE SIĘ CZUJEMY W ATAKU" | Mick van Buren po meczu ze Śląskiem | WYWIAD
Kulisy meczu
WIELKI COMEBACK | Śląsk Wrocław - Cracovia | 11. kolejka Ekstraklasy | KULISY
Linki zewnętrzne
2024-06-29 Cracovia - Polonia Bytom 2:1 2024-07-03 Radomiak Radom - Cracovia 1:0 2024-07-06 Cracovia - Omonia Nikozja 3:0 2024-07-13 Cracovia - Baník II Ostrawa 2:4 2024-07-13 Cracovia - Sigma Ołomuniec 0:1 2024-07-21 Cracovia - Piast Gliwice 1:1 2024-07-29 Raków Częstochowa - Cracovia 0:1 2024-08-05 Cracovia - Widzew Łódź 1:3 2024-08-10 Korona Kielce - Cracovia 0:2 2024-08-17 Jagiellonia Białystok - Cracovia 2:4 2024-08-24 Cracovia - Górnik Zabrze 3:2 2024-08-31 Radomiak Radom - Cracovia 2:1 2024-09-14 Cracovia - Pogoń Szczecin 2:1 2024-09-21 Puszcza Niepołomice - Cracovia 1:2 2024-09-24 Sandecja Nowy Sącz - Cracovia 3:2 2024-09-30 Cracovia - Stal Mielec 1:1 2024-10-06 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:4 2024-10-19 Cracovia - Lech Poznań 0:2 2024-10-26 Cracovia - Motor Lublin 6:2 2024-11-03 Lechia Gdańsk - Cracovia 1:2 2024-11-09 Cracovia - GKS Katowice 3:4 2024-11-23 Legia Warszawa - Cracovia 3:2 2024-11-29 Cracovia - Zagłębie Lubin 1:1