1923-09-20 Valencia CF - Cracovia 4:2
|
mecz towarzyski Walencja, stadion Mestalla, czwartek, 20 września 1923, 16:00
(2:1)
|
|
Skład: Platko Simarro Llovet Marin Reverter Hipolito Rino Cerbells Montes Peral Cordellat Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: S. Aliaga
|
Skład: Popiel (Przeworski) Gintel Fryc (Reyman) Styczeń Cikowski Synowiec Alfus Łańko Kałuża Chruściński Ciszewski Ustawienie: 2-3-5 |
Zapowiedź meczu
- Pierwsza zapowiedź meczu w tygodniku Przegląd Sportowy
- Druga zapowiedź meczu w tygodniku Przegląd Sportowy
- Zapowiedź meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Las Provincias
Cracovia to drużyna reprezentująca polską piłkę nożną, a jej przedstawiciele to dla naszych kibiców coś nowego. Ich gra jest trudna i mają w swoich szeregach dziesięciu reprezentantów.
Źródło: Las Provincias nr 1773 z 15 września 1923
Las Provincias
Polacy wystawią swojego środkowego napastnika Kałużę, który z powodu kontuzji odniesionej w Barcelonie nie był w stanie zagrać w pierwszym meczu.
Wiemy, że K.S. Cracovia będzie szukać zwycięstwa, wykorzystując zręczność i odwagę charakteryzujące tę drużynę.
Pierwszy z naszych mistrzowskich klubów chce powtórzyć swój pokaz z wtorku, który w pamięci wszystkich będzie zaznaczony jako jeden z pamiętnych triumfów Valencii C.F.
Platko, ze swojej strony, z pewnością wniesie swoje wyjątkowe cechy niezwykłego bramkarza, dzięki czemu będziemy mogli rozkoszować się jego techniką i niezwykłą odwagą.
Wszystko to sprawia, że dzisiejszy mecz jest spotkaniem o wyjątkowym zainteresowaniu.
Źródło: Las Provincias nr 1777 z 20 września 1923
Opis meczu
Tygodnik Sportowy
Przegląd Sportowy
Grę rozpoczyna obustronny offside i Walencja przechodzi do ataku, który szybko załatwiają Gintel – Popiel. Zmienne ataki i wnet zmuszony jest Plattko do interwencji. Cracovia przechodzi do groźnych i energicznych ataków inscenizowanych przez Kałużę i utrzymuje się na razie w przewadze. Niepotrzebnie jednak gra górą, dając sobie narzucić taktykę przeciwnika, który wnet wykorzystuje sytuację i strzela przez najlepszego w swych szeregach w dniu dzisiejszym Montesa pierwszą bramkę dla Walencji z ostrego przeboju (12 min.). Cikowski w pomocy Cracovii jest słabym, natomiast Styczeń gra nadzwyczajnie, broniąc kilkakrotnie głową w niemożliwej sytuacji. Walencja na froncie, uzyskuje przewagę i gniecie widocznie, dzięki bardzo ostrej grze. Sędzia nie ma przy tem pojęcia o spalonych i ustawicznie przerywa grę, myląc się niekiedy nawet na naszą korzyść. Za chwilę, Montes grający bardzo ostro zderza się z Popielem, który „ubity” musi ustąpić z gry. Cracovia gra dłuższą chwilę bez bramkarza, ponieważ Przeworski, ubiera się w dość odległej szatni. W bramce gra Fryc i wnet wykazuje „klasę” bramkarza ładnie odbijając pięścią. Cracovia, grając w dziesiątkę, otrząsa się jednak z przewagi przeciwnika i utrzymuje dłuższy czas na polu karnem przeciwnika. W pewnym momencie, przebija się Kałuża, zostaje jednak tak ostro przytrzymany rękoma, iż sędzia zmuszony jest dyktować jedenastkę, którą nieuchronnie Gintel posyła do sieci w 29 minucie. Gra robi się równorzędna, przy ciągle zmieniających się atakach. Cracovia ma więcej z gry, jednak nie ma powodzenia. Chruściński kilkakrotnie nie wykorzystuje wyjątkowych pozycyj a raz zabiega Kałuży w momencie pewnego strzału. Przed samą pauzą, atak Walencji i Gintel, Styczeń i Przeworski bijąc się o piłkę przepuszczają Montesa, który uzyskuje łatwo drugą bramkę dla Walencji.
Pauza 2:1 dla Walencji.
W pierwszej połowie gry, najlepiej spisuje się Styczeń, który gra nadzwyczaj skutecznie i dobrze. Atak Cracovii grał naogół słabiej niż można było spodziewać się. Mimo bardzo ładnych pociągnięć wszystko było niedokładne, ponieważ nie potrzebnie grano wysoko górą, dając tem broń przeciwnikowi o całe niebo doskonalszemu w grze głową a przedewszystkiem znacznie szybszemu od zmęczonej drużyny białoczerwonych. W drużynie hiszpańskiej, zespół jest dobry o wybitnych walorach gry hiszpańskiej. W szeregach jej najlepszy ale i najordynarniejszy, środkowy napastnik Montes. On to ubija Popiela, kopiąc go niebezpiecznie w kostkę.
Po pauzie gra utrzymuje się z początku bez wydatniejszej przewagi, którejkolwiek strony. Cracovia stara się grać niżej i spokojniej, ataki jednak są niedokładne. Za chwilę Montes „fouluje” niebywale ordynarnie Synowca. Następuje kilka szybkich ataków Cracovii, strzelanych w aut. Dopiero w 14 minucie z niezwykle pięknej taktycznej kombinacji Kałuży Chruściński wyrównuje ostrym strzałem.
Cracovia nadal w przewadze. Plattko kilkakrotnie broni w bardzo trudnych sytuacjach. Cracovia uzyskuje róg, nie wyzyskuje go jednak. Gra robi się ostrą i brutalną. Nastaje gorący „hiszpański” moment. Publiczność wyje i żąda kategorycznie zwycięstwa. Miejscowi rozwijają swój „kwadrans furji” i w 24 prawy łącznik a w 26 lewy łącznik uzyskują, po części z winy Przeworskiego ostateczny wynik dla Walencji, poczem napór słabnie i Cracovia przechodzi na połowę przeciwnika, gdzie utrzymuje się prawie do końca gry. Ataki jednakowoż pozostają bez skutku, bądź wskutek złych strzałów, bądź z powodu nadzwyczajnej obrony Plattki. Przeworski ma także kilka razy do czynienia i broni dwa razy bardzo pięknie z trudnych strzałów na korner. Zawody prowadził sędzia S. Aliaga. Widzów zebrało się mimo dnia poprzedniego 8.000.
Po pauzie drużyna białoczerwonych grała znacznie lepiej niż przed pauzą i bardzo ofiarnie, choć nieco tchórzliwie. Świetnym, jak za najlepszych czasów był Kałuża i dobrze grały tyły.
Z wyników drużyna jest bardzo zadowolona – dlaczego wyjaśnię w następnym liście. (...)
Pod względem sportowym nie mogę o Walencji donieść nic korzystnego. Boisko na którym graliśmy, było najgorsze jakie dotychczas w Hiszpanji napotkaliśmy. Nie tylko pozbawione trawy, bardzo twarde i kamieniste ale także i najmniejsze. 50 m szerokie i tak krótkie, że rzuty Popiela od bramki padały w najbliższe otoczenie pola bramkowego przeciwnika. Szatnie były prymitywniejsze niż u nas przed laty. Wszystko to możnaby było znieść, gdyby na boisku miejscowi okazali ducha sportowego. Ten jednak zdaje się nie rodzi się w Walencji. Inaczej bowiem byłoby rzeczą nie możliwą oddawać gości na łup takich graczy jak środek ataku „Montes”, który grał na gracza a nie na piłkę tak, że kto chciał ujść cało, musiał mu drogę wolną zostawić. Już po pierwszym kwadransie pierwszego spotkania z Walencją, które jak wiadomo zakończyło się klęską Cracovii w stosunku 4:0, mieliśmy wrażenie, że wpadliśmy w szajkę rozbójników sportowych. To też zupełnie za złe nie można brać naszym graczom, że nie wystawiali lekkomyślnie swych goleni na szwank tembardziej, że i zachowanie się sędziów i publiczności, którzy za wszelką cenę dążyli do zwycięstwa Walencji, graniczyła wprost z bezwstydnością. Najdrobniejsze błędy i przewinienia naszych karane były skrupulatnie, podczas gdy największe przekroczenie hiszpan uchodziły im bezkarnie. Gdy sytuacja pod bramką Walencji nie była dość wyraźna i groźna, dawał się zawsze w porę słyszeć gwizdek sędziego, to też urojone sytuacje „spalone” są dla nas istotną plagą hiszpańską. Zadowoleni, żeśmy częściowo cali uszli z pierwszego spotkania, postanowiliśmy już z pewną rezerwą odbyć drugie zawody.
Po dniu wypoczynkowym, spędzonym w kąpieli morskiej drużyna wzmocniona Kałużą i Gintlem grała nadspodziewanie dobrze, a uzyskany wynik 2:4 na gorącym terenie Walencji należy uważać za sukces, tembardziej, jeśli się zważy, że fanatyczna publiczność Walencji nie ma sobie równej w całej Hiszpanji. Cracovia grała pięknie dla oka przyziemnie kombinując, na polu karnem jednak brakło jej ostatecznego wysiłku dla uzyskania cyfrowego wyniku. W zawodach z Walencją utraciła Cracovia Popiela, który przez kopnięcie w kostkę przez dłuższy czas będzie niezdolny do gry, to też Przeworski znając już impet graczy Walencji z pewną bojaźnią wystąpił na boisko i mimo wszystko z zadania swego wywiązał się bez zarzutu. Gintel grał jak zwykle, choć więcej ostrożnie. Fryc kontuzjowany w pierwszych zawodach, w drugich osiągnął już swą zwykłą formę. Ale biedny był nasz Fryc, ten najostrzejszy gracz w Polsce, był on literalnie najłagodniejszym z jedenastu walencjanczyków, a grał on nie mniej zacięcie jak u siebie w domu. Pomoc stała na wysokości zadania. Cikowski pracował niestrudzenie. Synowiec nie dał się wyprzedzić młodszym, zwłaszcza gdy nieraz na własnych barach przyszło mu dźwigać potężne cielsko Montesa. Styczeń zaś przypominał swoje najlepsze czasy. Atak zadowolił naogół grą w polu, nie zdobył się jednak na skuteczny strzał w odpowiedniej chwili. Kombinowano czasem na polu karnem aż do znudzenia. Grający w pierwszem spotkaniu Zimowski, Reyman dyskredytowali Cracovię swem tchórzostwem i chronicznem uciekaniem przed piłką; byli oni najsłabsi na boisku. Na lewej stronie lepszą rolę grał Chruściński jak Ciszewski, który nie łatwo pozwalał sobie odebrać piłkę. Ciszewski choć mało zatrudniony, godnie zastąpił Szperlinga. Kałuża okazał się znowu kierownikiem ataku par excelence. Pociągnięcia jego były mistrzowskie, a inaugurowane przez niego ataki były często bardzo pomysłowe i finezyjne; nabrałem tego przekonania, że w Hiszpanji atak Cracovii tylko pod kierownictwem Kałuży może się podobać i może coś zdziałać. Łańko na ogół zadowolił a Alfus braki nadrabiał pilnością, ofiarnością i męzką odwagą.
Gra Walencji jest typowo hiszpańska. Jest to druga po Barcelonie centrala piłki nożnej w Hiszpanji, o czem świadczą ilości widzów (6.000 i 8.000) mimo dni powszednich. Grają oni szybko górą, skrzydłami, częściej głową, nie stopując zupełnie piłki biorąc ją z „woleya”. Specjalnych indywidualności za wyjątkiem dziko a jednak technicznie dobrze grającego Montesa bohatera walencjańskiego, drużyna nie posiada. Całość jednakowoż przedstawia się korzystnie, a temperament i werwa ich gry przypominała często grę F. C. Barcelona, która w drugiem spotkaniu z Cracovią w drugiej połowie grała jak djabły. Plattko naturalnie, którego szalenie zareklamowano, obronił parę ciężkich strzałów, nie mniej jednak musiał skapitulować przed Chruścińskim i Gintlem. Sędziowie z Walencji tworzą osobny rozdział; ale gdzież nie są oni sprzymierzeńcami drużyn miejscowych w Hiszpanji. Nie wspominając zupełnie o tem, że brak im czasem znajomości kardynalnych zasad gry, umieją oni doskonale szkodzić gościom, gdy drużynie ich grozi utrata bramki. A z tem Cracovia jako drużyna dyscyplinowana, walczyć nie umie.
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Stadjon
Las Provincias
Wczoraj po południu, przed dużą publicznością, po raz drugi walkę podjęły pierwsze drużyny KS Cracovia i mistrza Levante, Valencia F.C.
O trzeciej czterdzieści pięć ekipy obu drużyn przeprowadziły regulaminowe losowanie w celu wybrania bramek.
Ekipy są zestawione w składzie: Popiel, Gintel, Fryc, Styczeń, Cikowski, Synowiec, Zimowski, Reyman, Kałuża, Kogut i Sperling – Cracovia. I w Valencii Platko, Simarro, Llovet, Marin, Reverter, Hipolito, Cubells, Porcal, Montes, Peral i Cordellat.
Podobnie jak w meczu rozegranym w zeszły wtorek, Platko był opatrznością dla walencjanistów, broniąc niezliczoną ilość strzałów niemożliwych do obrony i wykazując się wiedzą na temat gry. To spotkanie było bardziej wyrównane niż poprzednie; jednak przez cały czas wyróżniała się jasna i widoczna przewaga Valencii nad Cracovią, która dzielnie broniła się od pierwszych minut.
Po rozpoczęciu meczu, Hipólito nie zwlekał z podaniem piłki do Montes’a, którą otrzymał od Cordellat’a, naszego środkowego napastnika ośmieszającego polską defensywę, która nie mogła zapobiec strzelenia pierwszego gola na rzecz gospodarzy;
Kontynuacja przynosi rzut karny przeciwko Valencii, którą przyjezdni zamieniają na bramkę.
Chwilę przed końcem pierwszej części spotkania, Montes przejmuje podanie, zdobywając drugą bramkę.
Po wznowieniu spotkania, linia ofensywna Cracovii dokonywała częstych i niebezpiecznych wypadów do bramki Platko, nie trzeba było długo czekać na dwa gole Koguta.
Następnie Cubells i Peral, w efektownej kombinacji docierają do bramki, której broni Popiel, umieszczając piłkę w sieci.
Wypad Cubells’a y Peral’a wykończył ten ostatni, zaznaczając czwartą i ostatnią bramkę tego popołudnia. Sędzia señor Aliaga, udany.
Obrazek 1. Platko ujawnia swoje godne pozazdroszczenia talenty w budzącym grozę „plongeonie” (nurkowaniu).
Źródło: Las Provincias nr 1778 z 21 września 1923
Fotogaleria
1923-01-01 Red Star Paryż - Cracovia 5:2 1923-03-04 Cracovia - Sparta Kraków 2:0 1923-03-11 Wisła Kraków - Cracovia 1:0 1923-03-18 Wawel Kraków - Cracovia 1:0 1923-03-25 Jutrzenka Kraków - Cracovia 1:4 1923-04-01 Aarhus GF - Cracovia 4:2 1923-04-02 Aarhus GF - Cracovia 1:6 1923-04-04 Helsingborgs IF - Cracovia 4:1 1923-04-06 Malmö FF - Cracovia 2:1 1923-04-08 Hälsingborg - Cracovia 0:2 1923-04-15 Cracovia - Sturm Bielsko 12:0 1923-04-22 BBSV Bielsko - Cracovia 0:3 1923-05-03 Cracovia - Wisła Kraków 1:1 1923-05-06 Cracovia - BBSV Bielsko 7:0 1923-05-20 ŁKS Łódź - Cracovia 0:2 1923-05-21 ŁKS Łódź - Cracovia 0:2 1923-05-27 Cracovia - Wisła Kraków 4:2 1923-05-31 Cracovia - Reprezentacja Polski 2:4 1923-06-16 Cracovia - Eintracht Lipsk 4:2 1923-06-17 Cracovia - Eintracht Lipsk 1:1 1923-06-24 Cracovia - Jutrzenka Kraków 3:1 1923-06-29 Czarni Lwów - Cracovia 0:2 1923-07-01 Pogoń Lwów - Cracovia 1:2 1923-07-08 Cracovia - Wawel Kraków 3:0 1923-07-15 Sturm Bielsko - Cracovia 0:6 1923-07-29 Cracovia - Sparta Kraków 2:0 1923-08-12 Makkabi Kraków - Cracovia 0:0 1923-08-15 Resovia Rzeszów - Cracovia 2:6 1923-08-19 Cracovia - Diana Katowice 7:2 1923-08-26 Polonia Warszawa - Cracovia 0:1 1923-09-02 Diana Katowice - Cracovia 0:2 1923-09-08 Cracovia - Pogoń Katowice 6:0 1923-09-15 FC Barcelona - Cracovia 1:1 1923-09-16 FC Barcelona - Cracovia 7:1 1923-09-18 Valencia CF - Cracovia 4:0 1923-09-20 Valencia CF - Cracovia 4:2 1923-09-22 Real Madryt - Cracovia 4:0 1923-09-23 Real Madryt - Cracovia 4:2 1923-09-30 Celta Vigo - Cracovia 3:0 1923-10-01 Celta Vigo - Cracovia 3:1 1923-10-06 Sevilla FC - Cracovia 3:0 1923-10-07 Sevilla FC - Cracovia 2:3 1923-10-21 Cracovia - ŁKS Łódź 2:1 1923-10-28 Cracovia - Warta Poznań 8:4 1923-11-04 Cracovia - Wawel Kraków 2:0 1923-11-18 Cracovia - 1.FC Katowice 3:1 1923-11-25 Cracovia - Wisła Kraków 1:5 1923-12-02 1.FC Katowice - Cracovia 2:2