1924-04-13 Cracovia - Union Berlin 1:1
|
mecz towarzyski Kraków, niedziela, 13 kwietnia 1924
(0:0)
|
|
Skład: Popiel Gintel Fryc Chruściński Cikowski Zastawniak II Zimowski Węglowski Kałuża Reyman III Sperling |
Sędzia: Sternberg
|
Mecz poprzedniego dnia: | ||
Zapowiedź meczu
- Zapowiedź meczu w Tygodniku Sportowym
- Zapowiedź meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.1
- Zapowiedź meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.2
Opis meczu
Tygodnik Sportowy
12 i 13. IV. Union Oberschöneweide (Berlin) – Cracovia 4:4 (0:3), 1:1 (0:0). Drużyna berlińska, która w obydwu dniach wystąpiła w tymsamym prawie składzie (zdaje się zmiana lew. pomocnika), okazała się zespołem lepszym i silniejszym od Schön. Kickers i aczkolwiek w tabeli mistrz. stoi obecnie niżej od ostatniej, to jednak zupełnie usprawiedliwia swe wysokie zwycięstwa w zaw. towarzyskich w Berlinie. Technika Unionu i taktyka jest dolno-niemiecką i opartą na systemie wiedeńsko prasko budapeszteńskim, aczkolwiek przebłyski górno-niemieckiego systemu tu i ówdzie się pojawiły. Posiada ona również bardzo dobrą orjentację, ustawianie się i krycie przeciwnika przy pewnej rutynie meczowej i spokoju, zawodzi tylko pod bramką przeciwnika zbyt powolną decyzją strzału i nieegoistycznem wprawdzie, ale zanadto zmechanizowanem, do hyperkombinacji dochodzącem ujęciem kwestii efektu i celowości. Jednostka ginie tu zupełnie, praca idzie maszynowo i altruistycznie, ale też efekt z powodu częstej przesady zatraca się. Na tym punkcie, tj. w decyzji strzału, w woli wykorzystywania każdej nadarzającej się sposobności, w polocie i fantazji indywidualnej, przewyższała ich Cracovia, ustępując gościom natomiast stanowczo w technice i opanowaniu piłki, szczególnie w stopowaniu, rzutach głową i w wyszkolonych, harmonijnych, rozbalansowanych ruchach i obrotności, we współgraniu ataku i tegoż z pomocą, a przedewszystkiem w kryciu i ustawianiu się. Tylko Gintel, Sperling, Reyman i Kałuża, a więc nasi najlepsi, dorównywali im technicznie, choć jeszcze nie całkowicie. Takiej gry, jaką zademonstrowali łącznicy Unionu, a szczególnie fenomenalny prawy pomocnik, u naszych nie widzieliśmy. Goście byli z tych powodów drużyną jednolitszą, szczególnie w drugim dniu i lepszą i z tych powodów rezultaty powyższe uważać możemy za korzystne mimo, iż system gry gości wobec podrażnionej ambicji białoczerwonych zmuszał ich kilkakrotnie do nieefektownej dla oka defenzywy. Praktyczna strona zawodów nakazała im tę metodę, a brak jej u na gorąco kąpanej Crac. spowodował w pierwszym dniu wyrównanie wygranego już faktycznie wysoko (inna rzecz, że nie całkiem zasłużenie) bo 4:0 meczu. Nazwijmy to po imieniu – głupota Crac., wzgl. jej kapitana, który przy zejściu jednego z pomocników z boiska przy stanie 4:0 nie zdobył się na wycofanie jednego z ataku do pomocy, lecz zaryzykował nadal grę ofenzywną, lub też brak dyscypliny w napadzie Crac., z których żaden nie chciał iść do pomocy, pozwolił Niemcom szybko się zorjentować i w krótkim niespełna czasiewyrównać 4 stracone bramki, co nie było rzeczą łatwą. Jeśli do tego dodamy, że w obu dniach mieli oni faktycznie okresy pięknej i pewnej przewagi, niewykorzystanej z podanych już powodów, a także skutkiem pecha, to zrozumiemy, że ocena tych wyników dla Cracovii w tej formie, w jakiej ona była na tych zawodach, wypada dla nas raczej zadawalająco i ze względu na poziom gry gości zupełnie żadnego wstydu nam nie przynosi, gościom zaś należną rehabilitację futballu niemieckiego.
(...)
Nieznajomość terenu i systemu gry polskiej klasy ze strony gości w pierwszym dniu kazały przypuszczać twardszą walkę w drugim dniu. Toteż publiczności było, więcej, z jakie 2000. Cracovia z Popielem w bramce z Kałużą na środku ataku. Goście z innym, znacznie lepszym lewym pomocnikiem i z wczorajszym centrem ataku, najepszym w napadzie, na lewym łączniku, co było wielkim ich błędem. Gra znacznie piękniejsza, poważniejsza i ostrzejsza. Dziś dopiero Un. wykazał swą prawdziwą jakość. Szczególnie technika graczy, współgranie dwóch przednich linji i wzajemne zrozumienie, oraz plasowanie się, było znacznie lepszem, niż u Crac. Toteż po chwilowych początkowych atakach gosp. przeszli do energicznej gremjalnej ofenzywy i przygnietli Crac. masywnie na ich połowie. Tutaj słaba linja pomocy i brak chyżości i obrotności backów Crac. się ujawnił. Tylko Gintel i Zastawniak pracowali mądrzej od swych kolegów. Atak Crac. obstawiony został skrupulatnie, a znakomity prawy pomocnik Un. przygwoździł Sperlinga. Jego technika i orjentacja przewyższyły nawet koronkową robotę pary Reyman Sperling (nawiasem mówiąc zbyt jednostronnej i często bezcelowej), a jego współgraniem ze swoim obrońcą, środ. pomocy i prawą stroną ataku można się było nawet zachwycać. Przypominało mi to mądrego pomocnika z Viktorii Żiżkow, który rozumem i techniką demonstrował prawdziwą grę futb. Szybszy start jednolitej i z precyzją grającej w defenzywie i ofenzywie pomocy gości unieruchomił taktycznie atak Crac., jej akcje stały się nieekonomiczne, nieprecyzyjne i blade. Kałuża był dobrze kryty, a jego posunięcia, czasami dobre, nie znajdywały zrozumienia u sąsiadów, czasami spóźnione i nerwowe z powodu nieumiejetności ustawiania się partnerów, pełzły na niczem. Bramkarz Un. i obrońcy znacznie lepsi, niż dnia wczorajszego, robili resztę. Ponadto Niemcy, mimo bezsprzecznej silnej przewagi do przerwy, stale wycofywali swego łącznika nieco do tyłu, z powodu czego, mojem zdaniem, mimo wielu szans, nie mogli cyfrowo uwydatnić swej przewagi. Popiel i trochę szczęścia przyczyniły się do bezbramkowego rezultatu, a z drugiej strony pech, czy nieumiejętność strzału Węglowskiego w pierwszych minutach gry, kiedy szanse 2 bramek minęły bez efektu. - Po przerwie znowu goście na froncie i po kilku niewykorzystanych atakach przecież jeden uwieńczony zostaje goalem. Niedługo cieszyli się prowadzeniem, bo Crac., jak podrażniony tygrys zrywa się do ataku. Gintel, Fryc i Cikowski z furją prą naprzód anemicznych swych kolegów z ataku, porzucając ryzykownie nawet swoje pozycje i niebawem daleki ostry strzał Cikowskiego uratował Crac., przed hańbą klęski na własnem boisku. Tego wyrównania musiał Popiel strzec z całem zaparciem się, odbijając kilkakrotnie w niebezpiecznych sytuacjach. Publika pragnie jednak zwycięstwa i zachęca okrzykami graczy, którzy wyładowują z siebie wszystko, aby wykrzesać zbawczy punkt. Szczególnie Reyman rwie naprzód - bezskutecznie. Goście chcą utrzymać rezultat i nie osłabiając swej siły ofenzywnej wycofali lewoskrzydłowego, najgorszego swej partii do pomocy, gdzie lawirując chaotycznie przyczyniał się do chaosu akcji i dalszej końcowej gry bez rezultatu.
Sędziował zupełnie dobrze i bezpartyjnie p. Sternberg, popełniwszy kilka nieznacznych obustronnych niedopatrzeń, normalnie się zdarzających.Źródło: Tygodnik Sportowy nr 16 z 15 kwietnia 1924
Przegląd Sportowy
Dwudniowe zawody Cracovii z Union Oberschöneweide (Berlin) były pod wielu względami pouczające. Po pierwsze uderzył wszystkich „wtajemniczonych” fakt, że Union, mimo że w mistrzostwie swej grupy uzyskał na 10 konkurentów zaledwie 7-e miejsce, jest o klasę lepszy od Schöneberger Kickers, którzy okupowali 2-e miejsce. Wniosek z tego, że tabela mistrzostwa niezawsze daje dokładne wyobrażenie o wartości drużyn. Patrząc na grę gości, zwłaszcza w niedzielę, odnosiło się wrażenie, że się ma przed sobą drużynę wiedeńską. Drużyna bez wybitnie słabych punktów, biegowo dobra i fizycznie doskonała, technikę stopingu i grę głową ma dobrą, podaje dołem, krótko, współpraca wszystkich linij, ustawianie się i przejmowanie piłki wzorowe, szwankowała może jedynie celność strzałów. Jeśli dodamy do tego poprawność w grze i zachowaniu się, co jest właściwe drużynom niemieckim, zrozumiemy, dlaczego zostawiła ona wrażenie jak najlepsze. Drugą, przykrą nauczkę dał nam przebieg sobotnich zawodów. Prowadzić 4:0 pół godziny przed końcem i dopuścić do wyrównania, to zaiste nieczęsto się zdarza. Przy stanie 4:1 Zastawniak schodzi z boiska; przez 20 minut Cracovia gra w dziesiątkę. Pierwszy błąd - brak gotowego do gry rezerwowego wzgl. zapóźne jego wejście na boisko, drugi taktyczny, dziwny u tak rutynowanej drużyny jak Cracovia, to niecofnięcie kogoś z napadu dla zapełnienia luki, celem utrzymania choćby wyniku, a z drugiej strony dla oszczędzenia sił pomocy i obrony, zmuszonej do zwiększonych wysiłków. Goście wyzyskali przewagę liczebną i doprowadzili wynik do 4:3, ukoronowany wreszcie własną bramką, a zmęczenie pomocy i nawet obrony odbiło się w dniu następnym. Jeszcze nigdy może tak lekkomyślnie nie dano sobie wydrzeć zwycięstwa.
W niedzielę berlińczycy grali jeszcze lepiej i dowiedli tego, że mogli w roku ubiegłym dojść do finału mistrzostwa Niemiec, a i w roku bieżącym byli faworytami na mistrza, jako jedyna drużyna w Berlinie o klasie międzynarodowej. Inna rzecz, że Union traktował przyjazd do Polski zupełnie serjo. Porażki poniesione przez Kickers, otworzyły niemcom oczy na to, że w Polsce piłka nożna stoi wysoko. Union zasięgnął szczegółowych informacyj o przeciwniku i jego groźnych graczach i już w czwartek południe zjechał do Krakowa, by iść do walki w pełni kondycji, wreszcie - jak się poufnie po zawodach zdradzono - zasilił swą drużynę pięciu graczami innych klubów berlińskich i to z polecenia Niemieckiego Związku P.N. Oficjalnie grali goście w składzie: Müller; Standtke*, Speer; Franke I, Splittgerber, Martwig*; Dietz, Franke II, Krause, Klautsch*, Jachmann*. Gracze, oznaczeni gwiazdką, grali w reprezentacji Berlina, która rok temu pobiła na obcym gruncie reprezentacje Budapesztu i Preszburga.
14 kwietnia. Cracovia - S. C. Union (Berlin) 1:1 (0:0).
Cracovia z Kałużą na środku ataku i Popielem w bramce. Berlińczycy uzupełnieni paru nowymi graczami.
Chęć osiągnięcia przez Union zwycięstwa za wszelką cenę upodobniła spotkanie to do zawodów z przed dwu tygodni z Kickersami. Union, jak to przewidywano, okazał się jednak o wiele silniejszą drużyną od swoich berlińskich kolegów. Jak dalece parł Union do zwycięstwa, świadczy charakterystczny fakt, że kierownik ich podawał w drugiej połowie co pewien czas sygnał gwizdkowy z loży klubowej oznaczający interwały czasu.
Cracovia nie odpowiedziała Unionowi równie silną wolą zwycięstwa, zdobywając się jeno chwilami na całą ekspanzję sił. Od przegranej ocalił ją ten sam zbieg przypadków, który w sobotę wydarł jej pewne zwycięstwo. Decydujące słowa położył w walce tej Popiel, broniąc dwa strzały w sposób olśniewający a kilka innych pierwszorzędnie.
Pierwsza połowa gry była tylko preludjum do zażartej walki o punkty, jaka miała nastąpić po pauzie. Obie drużyny próbują szczęścia ze zmiennem powodzeniem, pracując twardo ale nie całą parą. Po pauzie walka staje się z miejsca zajadłą. Górują berlinczycy i po „par force” przeprowadzonych wysiłkach, uzyskują bramkę główką z rzutu rożnego. Teraz naciska z kolei Cracovia. Szereg ataków prowadzonych głównie lewem skrzydłem, w którem Reyman walczy z dawno nie widzianą zaciętością, idzie na marne - nie może również przedrzeć się do bramki zaciekły w dniu tym mistrz Kałuża. Nagle, niedysponowany i apatyczny Cikowski porywa się na śmiały krok i długim, ostrym strzałem pakuje piłkę tuż koło słupka do bramki.
Stan nerwowy obu drużyn słabnie i aczkolwiek obie walczą nadal niemniej twardo a nawet ostro, widać, że wiara w zwycięstwo przygasła już u jednych i drugich. Szereg bomb dla parady wymienionych przez obrońców obu drużyn zakończa zawody.
Union zaprezentował się jako drużyna w całem tego słowa znaczeniu pierwszorzędna. Trójka napadu nietylko idzie na gola ale i kombinuje, pomoc idzie z napadem i oddaje piłki rozumnie, najsłabiej przedstawia się jeszcze obrona. Prawy pomocnik jest graczem, jakiego w Polsce niema. Całą drużynę cechuje nieznana u nas szybkość, świetny start do piłki i gra głową. Brak natomiast spokojnej krwi przed bramką i… niekiedy strzału.
Cracovia ma obecnie słabe punkty w Cikowskim, Chruścińskim i Węglowskim. Nie może ulegać kwestji, że słaba forma Cikowskiego jest przejściową i że gracz ten, tak rutynowany, przezwycięży okres słabości, mamy wrażenie, uwarunkowanej fizycznem niedomaganiem. Chruściński pomocnikiem nie jest i należy bezwzględnie do napadu. Węglowski, mimo całej sympatii, jaką zjednywa sobie rzetelną pracą, powinien na czas pewien odejść do drugiej drużyny pod opiekuńcze oko Kożeluha.
Sędzia p. Sternberg z biedą tylko wywiązywał się z trudnego zadania. Kolegium Sędziów, znając system jednego obrońcy stosowany przez Cracovię, powinno na zwaody jej desygnować pewniejszych sędziów.(tel.)
Źródło: Przegląd Sportowy nr 14-15 z 16 kwietnia 1924
1924-03-16 Cracovia - Olsza Kraków 5:1 1924-03-23 Cracovia - Schöneberger Kickers Berlin 7:3 1924-03-25 Cracovia - Schöneberger Kickers Berlin 2:1 1924-03-30 Polonia Warszawa - Cracovia 4:1 1924-04-06 Cracovia - Warta Poznań 4:2 1924-04-12 Cracovia - Union Berlin 4:4 1924-04-13 Cracovia - Union Berlin 1:1 1924-04-20 Cracovia - Vasas Budapeszt 1:3 1924-04-21 Cracovia - Vasas Budapeszt 0:0 1924-05-03 Cracovia - Eintracht Lipsk 0:0 1924-05-04 Cracovia - Eintracht Lipsk 4:0 1924-05-11 Cracovia - Wisła Kraków 0:2 1924-05-18 Cracovia - Jutrzenka Kraków 0:0 1924-05-24 Cracovia - III Kerület Budapeszt 1:1 1924-05-25 Cracovia - III Kerület Budapeszt 2:5 1924-06-08 ŁTS-G Łódź - Cracovia 0:3 1924-06-09 Union Łódź - Cracovia 1:3 1924-06-15 Cracovia - Makkabi Brno 1:1 1924-06-21 Cracovia - Ferencváros Budapeszt 1:2 1924-06-22 Cracovia - Viktoria Žižkov 3:1 1924-06-29 Cracovia - Törekvés Budapeszt 2:3 1924-07-08 Cracovia - Rudolfshügel Wiedeń 0:1 1924-07-12 Cracovia - WAC Wiedeń 2:3 1924-07-13 Cracovia - WAC Wiedeń 2:3 1924-08-03 Warta Poznań - Cracovia 4:1 1924-08-10 Cracovia - Nemzeti Budapeszt 3:0 1924-08-15 Cracovia - Sparta Praga 0:2 1924-08-17 Cracovia - Sparta Praga 0:0 1924-08-24 Cracovia - Jutrzenka Kraków 1:2 1924-08-31 BBSV Bielsko - Cracovia 2:2 1924-09-07 Cracovia - DFC Praga 0:4 1924-09-08 Cracovia - DFC Praga 2:3 1924-09-21 Cracovia - Wisła Kraków 2:0 1924-09-28 Cracovia - Olsza Kraków 5:1 1924-10-05 Cracovia - Wawel Kraków 2:0 1924-10-12 Wisła Kraków - Cracovia 4:2 1924-10-19 Jutrzenka Kraków - Cracovia 1:0 1924-10-26 Cracovia - BBSV Bielsko 1:3 1924-11-02 Cracovia - Meteor VIII Praga 0:1 1924-11-09 Wawel Kraków - Cracovia 0:4 1924-11-16 Olsza Kraków - Cracovia 0:5