przerwany przy stanie 0:1 na prośbę Cracovii z powodu zachowania gości
|
Sędzia: Molkner
Widzów: 1 500
Bramki
|
|
0:1
|
(47')
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Opis meczu
Tygodnik Sportowy
Drugi skandal meczowy w Krakowie.
Relacja z meczu w
Tygodniku Sportowym
W 15’ po pauzie mecz przerwany. Goście zachowują się przez cały czas meczu skandalicznie, ciągłe krzyki, kłótnie i protesty. Gra brutalna. Brak dyscypliny. W zastępstwie wyznaczonego sędziego, p. Ziemiańskiego, sędziuje uproszony na boisku p. Molkner, nie umiejąc utrzymać w karbach drużyn. Wykluczenie winno było nastąpić jeszcze w I. połowie i to tak jednego z gości, jak i Fryca z Crac. Goście dopiero w 2’ po przerwie strzelają bramkę, mając w tej części przewagę. W I. poł. gra otwarta i równa. W 15’ II. poł. sędzia wyklucza jednego z gości, czemu nie staje się zadosyć. Po pertraktacjach, wśród ogólnego oburzenia 1500 widzów, ogłasza reprezentant Crac. widzom, że na znak protestu przeciw takiemu zachowaniu się gości schodzi drużyna Cracovii demonstracyjnie z boiska, zwraca gościom ofiarowany proporzec, jako dokument zerwania stosunków, wypłaca im wszystko wedle umowy, ale wzywa publiczność do zachowania równowagi i nienapadania czynnego na Wiedeńczyków. Wśród niesłychanego oburzenia tłumu przy asystencji członków Cracovii, wojska i policji pieszej i konnej odjeżdżają goście w powozach do hotelu, żegnani kocią muzyką. Tak zapisał się w pamięci Krakowa Rudolfshügel, który obecnie znowu wchodzi do I. klasy wiedeńskiej. Od czasu skandalu z Ujpesti nie było jeszcze takiej afery na meczu międzynarodowym. Upalne miesiące wpływają na rozgorączkowanie graczy i widzów. W bież. tygodniu drugi mecz przerwany w Krakowie, drugi skandal sportowy. Czyż nie lepiej urządzić naprawdę wakacje?
Źródło: Tygodnik Sportowy nr 28 z 9 lipca 1924
gorący moment pod bramką Rudolfshügla po rzucie z rogu
Sport Ilustrowany
Relacja z meczu w poznańskim tygodniku
Sport Ilustrowany
Boisko Cracovii. Rudolfshügel, znany w Krakowie z tego, że zawodów nie kończy i tym razem nie złamał tradycji i postępowaniem swym sprowokował zakończenie zawodów przed czasem. Już zaraz z początku zaczynają grać goście ostro, chwilami zaś brutalnie. Piłka przenosi się szybko z pod jednej bramki pod drugą, jednak mimo licznych dogodnych sytuacyj podbramkowych, tak jedna, jak i druga strona punktu zdobyć nie może. Nawet rzut karny w 15 min. przeciw Cracovii nie zostaje wyzyskany. Cracovia gra w tym dniu bardzo słabo, a zwłaszcza atak, to też przewaga Wiedeńczyków jest widoczna. Po przerwie zaraz w 2 min. pada jedyna bramka dla gości z bardzo ładnego strzału lewego łącznika. Gra staje się jeszcze bardziej brutalną, Fryc jest w swoim żywiole, sędzia jednak poskramia go, jak może. Niezadowolenie gości dochodzi do zenitu, kiedy w 15 min. sędzia p. Molkner z powodu mylnie odgwizdanego spalonego dyktuje rzut neutralny. Środkowy napastnik wykopuje piłkę na bramkę, za co zostaje przez sędziego z gry wykluczony. Cała drużyna protestuje żywo przeciwko zarządzeniu sędziego, a winowajca nie zamierza całkiem boiska opuścić. Na to wbiega na boisko p. Dr. Lustgarten i imieniem Cracovii dziękuje gościom za dalszą grę, poczem drużyna Cracovii schodzi z boiska.
Wiedeńczycy otoczeni policją opuszczają boisko, i prawdopodobnie nie prędko ich znowu Kraków zobaczy.
Rogów 5:1 dla Rudolfshügelu.
Źródło: Sport Ilustrowany nr 22 z 17 lipca 1924
Stadjon
Z KRAKOWA
Zaledwie jeden dzień wypoczynku dla nerwów i kieszeni krakowskiej publiki sportowej i we wtorek 8 lipca znowu sensacja w postaci spotkania „Cracovii” z wiedeńskim „Rudolfshüglem” poprzedzanym famą wielkiego zwycięstwa nad lwowskiemi „Czarnymi” w stosunku 9:2. Wiedeńczycy pokazali rzeczywiście grę dobrą i ładną, ale pokazali i rzecz mniej miłą ku oku widza, bo kolosalny brak kultury sportowej, wyrażający się w bardzo nieprzyzwoitem zachowaniu wobec sędziego. To też wystąpienie „duszy Cracovii” Dra. Lustgartena uważać należy za bardzo sprytne, kiedy w 19 minucie drugiej połowy wyszedłszy na boisko wielkim głosem oznajmił publiczności, że Cracovia rezegnuje z dalszej gry z „takimi panami” płaci im umówioną kwotę, zwraca otrzymany proporzec i schodzi z boiska. Za jednym zachodem uratował Dr. Lustgarten gospodarzy od niechybnej, a niezaszczytnej klęski z II klasowym przeciwnikiem, kasę Cracovi od konieczności zwrotu pieniędzy za bilety, a źle wychowanych Wiedeńczyków postawił całkiem słusznie w bardzo przykrem położeniu. Epilog pełen uciechy dla gawiedzi, a więc kocia muzyka i odjazd gości z boiska z policjantem pieszym na stopniach każdego powozu i policjantami konnymi po bokach. Uderzała w tym meczu jeszcze jedna rzadka na boiskach rzecz. Oto złamano zasadę, że sędzia jest jedynym panem na boisku, bo wchodzili na nie ciągle, bez przeszkody ze strony sędziego, to reprezentowani „Rudolfshügel” to Cracovii, a wreszcie Dr. Lustgarten, nie pytając o zdanie sędziego „skończył” zawody na własną rękę, podczas gdy skonsternowany niezwykłością wypadków sędzia zapomniał nawet odgwizdać koniec meczu.
Źródło: Stadjon nr 29 z 17 lipca 1924 [1]